środa, 31 maja 2023

Jumpsuity - On Tour 1 (od 27 lutego do 1 marca 1970 roku), Houston Astrodome

Suplement nr 8 do Listy jumpsuitów

SUPLEMENT

Jumpsuity jakie Elvis używał podczas On Tour 1 (od 27 lutego do 1 marca 1970 roku), na Houston Astrodome w Houston (TX)

W zasadzie do dziś nie ma zgodności w źródłach w jakim jumpsuicie Elvis wystąpił w danym dniu swojej pierwszej trasy (On Tour 1) w Houston, TX. W poniższej tabeli zebrałam dane z 17 źródeł (z różnych okresów czasowych), które udało mi się zlokalizować.

Rozpiska kostiumów jakie Elvis nosił podczas On Tour 1 (od 27 lutego do 1 marca 1970 roku), na Houston Astrodome, w Houston (TX) - dane z siedemnastu źródeł

Objaśnienie źródeł:

Strona elvisconcerts.com jest pod dwoma pozycjami, ponieważ zmieniła w międzyczasie dane - pod numerem (1) starsza wersja, pod numerem (2) obecna wersja.

Pod pozycją 14 i 15, są dane z nieistniejących już stron (tak sądzę). Niestety nie wiem jakich, bo sobie ich nie odnotowałam (zestawienia pobrałam zanim jeszcze zaczęłam prowadzić bloga, wtedy rzadko zapisywałam sobie adresy stron, z których pochodziły materiały), dlatego nazwałam je "moje stare źródła".

Fani, to nicki fanów Elvisa, którzy mają dużą wiedzę o koncertach i uchodzą w środowisku prawie za ekspertów (chociaż z tego grona nick Francesc nie jest mi znany).

Niektóre z podanych stron internetowych już nie istnieją.

W tabeli użyłam nazw skróconych, a każdy kostium oznaczony jest innym kolorem. Jeśli jakieś źródło nie umieściło informacji o ubiorze Elvisa podczas danego koncertu, zostało to odzwierciedlone wpisem "nie podano".

Analiza  jumpsuitów:

Pełną zgodność we wszystkich źródłach mamy w przypadku drugiego show, z 27 lutego 1970 roku (jumpsuit "White Thin Green Leaf Tapestry Suit") i pierwszego show, z 1 marca 1970 roku (jumpsuit "White Macrame Collar Suit").

Pełną zgodność mamy też w przypadku pierwszego show, z 28 lutego 1970 roku (jumpsuit "Blue Tapestry Suit"), choć w tabeli dwukrotnie został wymieniony jumpsuit "White Ribbed Suit". Ta sprawa została już wielokrotnie wyjaśniona wiele lat temu na forach - w latach 90. ktoś wpuścił do sieci zdjęcie z koncertu, który odbył się 16 listopada 1970 roku, o godzinie 20:30, na Fair Ground Arena, w Oklahoma City (OK), opisując je jako pierwszy show, z 28 lutego 1970 roku, na Houston Astrodome, w Houston (TX).

Jasną sytuację mamy też w przypadku drugiego show, z 28 lutego 1970 roku (jumpsuit "White Sleek Tapestry Suit"), chociaż mamy tyle samo wskazań dla "White Sleek Tapestry Suit", co dla "White Macrame Collar Suit". Sprawę rozwiązało jedno zdjęcie (nie mam, więc nie mogę dołączyć) - kiedy Elvis w jeepie robił pożegnalne okrążenie wokół Houston Astrodome, trzymał uniesioną tablicę, która informowała, że podczas tego koncertu został pobity kolejny rekord publiczności na tym obiekcie (Houston Livestock Show and Rodeo), wynoszący 43.614 osób. Tej informacji nie dało się przekłamać żadną źle opisaną fotografią, tabliczka w rękach Elvisa identyfikowała koncert w sposób jednoznaczny, a Elvis trzymając ją był ubrany w "White Sleek Tapestry Suit".

Nadal otwarta pozostaje sprawa pierwszego show (Opening Show), z 27 lutego 1970 roku. Początkowo wskazywano jumpsuit "White Sleek Tapestry Suit", ale w świeższych źródłach częściej podaje się jumpsuit "White Macrame Collar Suit". Być może wypłynęły jakieś nowe materiały i stąd ta tendencja (nie znalazłam wyjaśnienia).

Najbardziej zagadkowy pozostaje drugi show (Closing Show), z 1 marca 1970 roku. W zestawieniach pojawiają się aż trzy jumpsuity: "White Thin Green Leaf Tapestry Suit", "Blue Tapestry Suit", "White Sleek Tapestry Suit", z przewagą dwóch ostatnich. Najpierw podawano, że Elvis zamknął trasę w "White Sleek Tapestry Suit". Potem wypłynęło kolorowe zdjęcie Elvisa objeżdżającego jeepem arenę w "Blue Tapestry Suit", z opisem informującym, że to rzekomo Closing Show, więc naniesiono zmiany w zestawieniach. Później upubliczniono zapiski Marii Louisy Davies (była wraz ze swoją mamą Gladys na kilkudziesięciu koncertach Elvisa i prowadziła z nich skrupulatne notatki), która opisując drugi show, z 1 marca 1970 roku, tak przedstawiła wygląd kostiumu, iż wyciągnięto wniosek, że chodzi o "White Thin Green Leaf Tapestry Suit". Nie trafiłam na ten opis, więc nie mogę go przeanalizować. Maria cieszy się dużą estymą, a jej notatki są bardzo cenione i uznawane za nieomylne. Jeżeli z jej zapisów coś wynika, od razu ucina się wszelkie dyskusje i przyjmuje, że jest tak, jak ona podaje.

Jest też jedno zdjęcie Elvisa w "White Thin Green Leaf Tapestry Suit" na Houston Astrodome, które ponoć nie pochodzi z drugiego show, z 27 lutego 1970 roku, kiedy Elvis miał na sobie ten jumpsuit, tylko właśnie z drugiego show, z 1 marca 1970 roku (czy jego autorem jest Maria, nie wiem). W rzeczywistości nie widać na nim kostiumu, ale ciemny pas jest identyfikowany jako "Green Macrame Belt", który Elvis nosił w Houston do "White Thin Green Leaf Tapestry Suit". Jeśli wykonano je rzeczywiście podczas drugiego show, 1 marca 1970 roku, to mamy wyjaśnioną sprawę. Aczkolwiek tej pewności chyba nie ma. Strona elvisconcerts.com, jest jedyną, która je prezentuje. Gdyby jednak się okazało, że jest z drugiego show, z 27 lutego 1970 roku, to rozstrzygającą odpowiedź mógłby dać opis Marii. Pasmanteria na jumpsuicie "White Sleek Tapestry Suit", w sztucznym świetle czasem wydaje się zielonkawa, co widać na zdjęciach. Zastanawiam się, czy Maria opisując kostium nie użyła gdzieś słowa "green", co natychmiast skojarzono z "White Thin Green Leaf Tapestry Suit" (jedynym kostiumem z garderoby scenicznej Elvisa w tamtym czasie, który miał coś zielonego), choć jej opis faktycznie dotyczył "White Sleek Tapestry Suit".

Trzeba tu jeszcze zaznaczyć, że do późnych lat 90. z nieznanych mi powodów, trasa On Tour 1 kończyła się w zestawieniach na popołudniowym koncercie, o godzinie 14:00. W związku z tym starsze źródła nawet nie podają nazwy jumpsuitu dla ostatniego koncertu (co też odzwierciedla tabela). Zresztą podobna sytuacja, aczkolwiek dużo rzadsza i występująca przez krótszy czas, miała miejsce z Opening Show, część źródeł informowała, że występy Elvisa na Houston Astrodome rozpoczęły się wieczornym koncertem, o godzinie 19:00. Jednak dotarłam do reklamy koncertów Elvisa na tym obiekcie w 1970 roku i nie ma wątpliwości, że w każdym dniu odbyły się dwa koncerty.

To tyle, co udało mi się w tej materii ustalić.

Reklama, z której wynika, że w 1970 roku, Elvis podczas On Tour 1 (od 27 lutego do 1 marca 1970 roku), na Houston Astrodome, w Houston (TX) miał zaplanowane po dwa koncerty na każdy dzień


*       *       *
*      *
*

Ex Post

Ostatnie ustalenia (31 maja 2023 roku):

Jeśli chodzi o dwa dyskusyjne koncerty, dziś strona elvisconcerts.com podaje, że Elvis wystąpił w:
  • "White Macrame Collar Suit" - 27 lutego 1970 roku, o godzinie 14:00;
  • "White Thin Green Leaf Tapestry Suit " - 1 marca 1970 roku, o godzinie 19:00;
Ja ciągle nie mam co do tego przekonania. Jeśli przyjmiemy, że poniższe zdjęcia rzeczywiście zrobiono na tych koncertach, to w przypadku drugiego z nich, nie mam wątpliwości iż to "White Thin Green Leaf Tapestry Suit". Natomiast jeśli chodzi o pierwsze, nie przekonuje mnie do kostiumu "White Macrame Collar Suit", acz rzecz jasna nie wykluczam, po prostu nie umiem ocenić, czy widzę "White Macrame Collar Suit", czy "White Sleek Tapestry Suit" - dwa wskazywane do tego koncertu.

Elvis podczas koncertu o godzinie 14:00, 27 lutego 1970 roku, na Houston Astrodome, w Houston (TX), zdaniem strony elvisconcerts.com wystąpił w jumpsuicie "White Macrame Collar Suit"

Elvis podczas koncertu o godzinie 19:00, 1 marca 1970 roku, na Houston Astrodome, w Houston (TX), wystąpił w jumpsuicie "White Thin Green Leaf  Tapestry Suit"

25 lutego 1970 roku - Elvis podczas konferencji prasowej w Houston (TX), a także materiał filmowy z fragmentem tej konferencji

Konferencja odbyła się na terminalu lotniska w Houston. W opisie pod filmem czytamy:
"Pierwsze występy Elvisa poza Las Vegas, to sześć koncertów w ciągu trzech dni w Houston Astrodome. Z perspektywy czasu wybór tego miejsca był prawdopodobnie błędem, ponieważ akustyka była okropna, a wielu obecnych fanów miało trudności z usłyszeniem Elvisa lub zespołu, w zależności od tego, gdzie siedzieli. Żaden z sześciu programów nie został nagrany profesjonalnie i obecnie uważa się, że żadne nagranie z płyty rezonansowej nie istnieje, chociaż nagrania publiczności z tych wszystkich sześciu programów są nieoficjalnie w obiegu, ale wszystkie są poniżej średniej jakości. Te niedociągnięcia nie powinny jednak umniejszać występu Elvisa Presleya podczas sześciu koncertów, który był znakomity i pasował do jego występów w Las Vegas w tamtym czasie.

Elvis zakończył swoje zaangażowanie w Las Vegas 23* lutego i przybył do Houston dwa dni później, gdzie wygłosił wcześniej zaaranżowaną konferencję prasową w terminalu lotniska w Houston. Ta konferencja prasowa, pierwsza Elvisa w latach siedemdziesiątych, zastała zrelaksowanego Elvisa, który odpowiada szczerze na wiele pytań i odpowiada na nie, podobnie jak w Nowym Jorku dwa lata później.

Ujawniono zaledwie niecałe dziewięć minut tej konferencji prasowej i jest oczywiste, gdzie powinien znajdować się brakujący materiał, ale żadna z tych „brakujących sekwencji” nie została udostępniona w jakiejkolwiek formie.

Elvis zorganizuje kolejną konferencję prasową na zakończenie zaręczyn 1 marca, tym razem w hotelu Astroworld w Houston, ale ta również nigdy nie została opublikowana w żadnej formie, chociaż od tamtej pory w różnych publikacjach o Elvisie pojawiły się ograniczone transkrypcje".
* Oczywiście tu powinno być 24 lutego 1970 roku. Według planu Sezon faktycznie miał się zakończyć 23, ale dołożono jeden dzień koncertowy - po szczegóły odsyłam do postu "Przedłużenie Sezonu 2 w International Hotel w Las Vegas".

Tutaj inne linki do materiału z tej konferencji gdyby powyższy klip usunięto lub przestał działać:
https://www.youtube.com/watch?v=QVsIIAfFNok
https://www.youtube.com/watch?v=Ut0UzCkxOxs

Materiał na nich jest ten sam.

*
*      *
*       *       *


P. S.
Powyższy Suplement w pierwotnej formie (bez Ex Post) został przygotowany kilka lat temu i dołączony na końcu każdego z postów, w których omówiono wszystkie wymienione tu jumpsuity. Postanowiłam go jednak wyodrębnić, aby móc łatwiej do niego dotrzeć i nie szukać po postach z jumpsuitami.


niedziela, 28 maja 2023

Pozwy EPE, prawa własnościowe i autorskie, a jakość wydawnictw

Zawsze uważałam i nadal uważam, że regulacje prawne dotyczące praw autorskich, to dobra rzecz, gdy faktycznie chronią twórców. To samo w odniesieniu do ochrony znaków towarowych. Lecz jak pokazuje życie, o twórców i marki wypracowywane latami, najmniej tu chodzi. Jak zwykle pod płaszczykiem jednych, chroni się zupełnie innych - bogaczy i ich zyski, którzy weszli w posiadanie tych praw nie będąc twórcami ani nie mając żadnego udziału w powstaniu chronionego prawami autorskimi dzieła, znaku towarowego (marki), dorobku. Są narzędziem prawnym do ochrony interesów tej uprzywilejowanej grupy ludzi, zapewniając im monopolistyczne czerpanie korzyści finansowych, przy czym jednocześnie wiążą ręce każdemu, kto chciałby w rzetelny, obszerny, pełny i wyczerpujący sposób pochylić się nad jakimś produktem objętym tymi prawami.

Co jakiś czas (szczególnie ostatnio) wpadam na materiały związane z procesami sądowymi jakie Elvis Presley Enterprises (EPE) wytacza różnym ludziom i firmom korzystając z tychże narzędzi prawnych. Większość z nich jest po prostu absurdalna i nigdy nie powinna trafić na wokandę sądową. Jednak skoro prawo na to pozwala, sztaby bystrych, dobrze opłacanych prawników, szukają przysłowiowej dziury w całym, a kiedy już znajdą swoją ofiarę, wytaczają jej proces sądowy w oparciu o te przepisy, naginając je i nadinterpretując - naciągając tak, żeby pasowały do stawianych zarzutów. Ewidentnie, od około trzydziestu lat, a zwłaszcza w ostatnich dwudziestu, EPE z wytaczanych pozwów uczyniła sobie stały dochód, tak to przynajmniej wygląda. Oczywiście, wcześniej takowe procesy również były, lecz w zdecydowanej większości w pełni zasadne, poparte literą prawa w jednoznaczny, nie budzący zastrzeżeń, sposób.

Na bazie tychże samych przepisów, kolejnym ukręconym biczem jest "prawo cytatu" i "dozwolonego użytku", które dotyka wszelakich autorów. Chociaż w ustawodawstwach krajów, pojęcia te wydają się doprecyzowane i jednoznaczne, dla dobrych prawników stanowią żywą tkankę, masę plastyczną, którą mogą kształtować według własnego uznania na "potrzeby chwili/sprawy", dając popis swojej twórczej inwencji prawnej i kombinatorstwa.

Poruszyłam ten temat nie dlatego żeby dyskutować tutaj o pozytywnych i negatywnych stronach tychże regulacji prawnych, lecz z zupełnie z innego powodu.

Czytając uzasadnienia pozwów, ugód i wyroków, uświadomiłam sobie przykrą prawdę dla wszystkich fanów (niezależnie kogo lub czego), w ogóle każdej osoby, która się czymś lub kimś interesuje bardziej dogłębnie, poznawczo, hobbystycznie. Nigdy nie doczekamy się rzetelnych, dobrze udokumentowanych, pełnych i wyczerpujących opracowań na żaden temat, jeśli ich przygotowanie musi się otrzeć (a musi, to nieuniknione) o wspomniane wyżej uregulowania prawne, bo te przepisy właśnie to uniemożliwiają.

Co więcej, przekonałam się, że dezinformacja, bylejakość opracowań i prawdziwe bezprawie zaczyna się dokładnie tam, gdzie zaczynają się prawa chroniące własność, tym większe im właściciel tych praw jest bogatszy i lepiej osadzony w strukturach biznesowych i prawnych.

Tym sposobem na z góry straconej pozycji znajdują się szczególnie autorzy publikacji ukazujących się drukiem lub w formie audio-wizualnej. Bo jak można coś przedstawić w należyty sposób, jeśli przepisy mówią ci jak długiego cytatu możesz użyć, ile sekund nagrania czy obrazu możesz wykorzystać w swoim opracowaniu i na jakich warunkach (na przykład trzeba udowodnić merytoryczną zasadność użycia danego fragmentu audio, obrazu lub cytatu), jeśli chcesz uniknąć horrendalnych opłat licencyjnych, które pogrążą cię finansowo? One naprawdę są niebotyczne. Głupie zdjęcie, to kilkaset dolarów opłaty za wykorzystanie, a materiały audio-video od razu idą w tysiące dolarów.

Kiedy już podmiot biznesowy przejmie prawa do dorobku jakiegoś artysty, zaczyna się polowanie na wszystkich, których można udupić z tytułu nabytych praw i wydoić finansowo. Jeśli delikwent próbuje walczyć i udowadniać, że nie naruszył żadnych praw, mówi się mu wprost, że albo w ramach ugody ureguluje określoną kwotę, albo proces będzie trwał latami, więc zbankrutuje i do końca życia nie będzie w stanie spłacić zasądzonego odszkodowania, ponieważ jest zbyt "mały" i mało majętny by miał jakieś szanse wygrać w sądzie. Klasyczne przestępstwo wyłudzenia w majestacie prawa.

Nie zamierzam się tu rozwodzić i w szczegółach opisywać takich spraw. Podam tylko kilka przykładów. O jednym wspominałam w poście "W hołdzie Elvisowi {6} - budowle". Chodzi o posiadłość Elvisa wybudowaną w Danii, która początkowo nosiła nazwę "Graceland Randers". Kiedy Henrik Knudsen powziął postanowienie budowy obiektu i otworzenia tam muzeum, skontaktował się z Priscillą, która była zachwycona projektem i dała mu swoje "błogosławieństwo" na piśmie. Jakież było jego zdziwienie, kiedy kilka lat później najpierw został pozwany, a następnie wyrokiem sądu ukarany grzywną 67.000 Euro za nieuprawnione korzystanie z nazwy "Graceland". Próbowano go również wrobić w sprzedaż nielicencjonowanych nagrań audio-video - szczegóły obu spraw we wspomnianym poście.

"The Definitive Elvis" Collection DVD (25th Anniversary Boxed Set), wydany przez Passport Video w 2002 roku (1 lutego)

W 2003 roku wytoczono proces wydawnictwu Passport Video, za materiał "Definitive Elvis", w związku z przekroczeniem "prawa cytatu" i "dozwolonego użytku", bardzo naciągana sprawa.

w 1996 roku pozwano restaurację „The Velvet Elvis” za naruszenie znaku towarowego i jego "rozmycie" (cokolwiek to znaczy) oraz:
"(...) naruszenie prawa do reklamy poprzez sprzedaż mrożonego napoju o nazwie „Love Me Blenders” oraz artykułu spożywczego o nazwie „Your Football Hound Dog”, które są powiązane z przebojami Elvisa „Love Me Tender” i „Hound Dog”".
Na szczęście ten drugi zarzut sąd odrzucił, ale wszystkie pozwy oparte są na tego rodzaju przesłankach, kolosach na glinianych nogach.

Z Budem Glassem (współwłaścicielem i współzałożycielem The King's Ransom Museum) spotkaliście się tu na blogu wielokrotnie, w postach o jumpsuitach. Choć posądzenie o jego udział w sprawie było niesłuszne (błędnie odczytano i zinterpretowano e-mail), zgotowano mu piekło na ziemi. Nie chciałam omawiać tu żadnej konkretnej sprawy, ale w tym przypadku muszę, aby pokazać wam mechanizm jak to działa, nawet wtedy, gdy sztab prawników popełni błąd - będąc zbyt zafiksowani na znalezieniu haka, źle odczytali treść korespondencji mailowej, która posłużyła im później jako dowód w sprawie.

Jak czytamy na stronie PresLaw w tej sprawie:
"Elvis Presley Enterprises złożyła pozew dotyczący praw autorskich/znaku towarowego, oskarżając firmę Bud Glass Productions, dystrybutora wideo, o umyślne angażowanie się w naruszającą prawo działalność polegającą na produkcji, dystrybucji, marketingu, promocji i sprzedaży zestawu płyt CD/DVD zatytułowanych „Elvis 77 – The Final Curtain”*. Ten konkretny zestaw pudełkowy zawierał „CBS Special” z 1977 roku, „Elvis in Concert”, którego opublikowania zespół Elvisa [EPE] odmówił (chociaż kilka lat temu został prywatnie udostępniony członkom Elvis Presley Fan Club of Great Britain)".
* PresLaw używa tutaj tytułu „Elvis 77 – The Final Curtain”, w rzeczywistości zestaw nazwywał się „Elvis. The Final Curtain”, ale faktycznie dotyczył 1977 roku.

Chodziło tu o nagrane materiały, które wycofano z filmu „CBS Special”, z uwagi na stan Elvisa, a które umieszczono w „Elvis. The Final Curtain” wbrew zabiegom EPE, aby ich nie ujawniać, co dalej przyznali tłumacząc:
"Ze względu na powagę problemów zdrowotnych Elvisa w czasie nagrywania odcinka specjalnego, Elvis był daleki od swojej najlepszej formy w sposobie, w jaki wyglądał i w sposobie, w jaki się zachowywał….
Po prostu nie ma sposobu, aby przekazać to [materiał filmowy] tylko prawdziwym fanom bez przedstawiania Elvisa ogółowi społeczeństwa z narażeniem na kpiny. Już za bardzo podkreślają i wyolbrzymiają [media] tragizm i smutek ostatnich lat jego życia".
Z jednej strony rozumiem ich argumentację, z drugiej zapytam, gdzie byli i są ze swoją troską o dobre imię Elvisa, kiedy różne media do dziś kpią, wyśmiewają i szydzą sobie z niego? Wybiórcza wrażliwość? To mediom powinni wytaczać pozwy o zniesławienie, a zostawić w spokoju wszystkich twórców, którzy wydają materiały o Elvisie, czego oni (EPE) sami nie robią!

Jak podali dalej:
"Ta sprawa była częścią grupy działań prawnych, które Elvis Presley Enterprises wszczęła przeciwko „globalnemu kręgowi bootlegowemu”".
Poniżej obszerne fragmenty z e-maila napisanego przez Buda Glassa, wysłanego do PresLaw 19 lipca 2018 roku, w którym opisuje nie tylko wrogie działania jakie względem niego zastosowano, ale tłumaczy błąd w odczycie e-maila, który posłużył im jako dowód w sprawie:

"EPE bezprawnie dokonała nalotu na mój dom z powodu informacji z e-maila, który źle zinterpretowali. Błędnie założyli, że jestem częścią nielegalnego biznesu produkcyjnego. Przyszli do mojego domu specjalnie w poszukiwaniu 1500 egzemplarzy produkcji, o której myśleli, że ją posiadam. Skonfiskowali mój osobisty egzemplarz i jeszcze jeden, który miałem dla przyjaciela. W e-mailu, o którym mowa, napisano, że produkcja została ograniczona do 1500 egzemplarzy wyprodukowanych przez producenta w Europie*. Kiedy adwokat EPE konkretnie zapytał, gdzie jest 1500 kopii, kiedy przeszukiwali mój dom, garaż i szopę z narzędziami, wyjaśniłem mu, że błędnie odczytał e-mail, którego użył jako jedynego dowodu przeciwko mnie. Widziałem, jak rumieniec odpływa mu z twarzy, gdy zdał sobie sprawę, że popełnili duży błąd, zakładając, że brałem udział w produkcji „The Final Curtain” Elvisa.

* Bud Glass podaje, że w e-mailu napisano "produkcja została ograniczona do 1500 egzemplarzy wyprodukowanych przez producenta w Europie", tymczasem na opakowaniu pisze "Made in Taiwan". Prawdopodobnie materiał przygotowano w Europie (z dużym prawdopodobieństwem w UK), a wyprodukowano na Taiwanie.

Aby zachować twarz po fałszywych wiadomościach, które już opublikowali, że jestem częścią tej rzekomej szajki bootlegowców - nie mogli tak po prostu umorzyć sprawy przeciwko mnie w obawie przed kontrpozwem.

Próbowali mnie zastraszyć, abym uwierzył, że naruszam prawo, a następnie podali mi przykład kogoś, kto nielegalnie pobrał jedną piosenkę z Internetu i został ukarany wysoką grzywną. Powiedziałem im, że z łatwością wygram w sądzie, ponieważ nie zrobiłem nic złego i nigdy nie miałem żadnych problemów z prawem, a oni w zasadzie próbowali dokonać wyłudzenia, mówiąc, że nie mogę konkurować z EPE, która ma głębokie kieszenie i mnóstwo prawników. Grozili, że wywrócą moje życie do góry nogami, przetrzymując mnie w sądzie przez cztery lata, co będzie mnie kosztować dużo więcej pieniędzy na koszty sądowe i opłaty prawne, niż kosztowałaby ugoda z nimi za mniejszą kwotę i pozwolenie, by to wszystko zniknęło. Próbowali także zdobyć przedmioty z mojego muzeum Elvisa zamiast zapłaty.

Z perspektywy czasu powinienem był walczyć z nimi w sądzie tylko dlatego, że się mylili i wiedzieli o tym. Również dlatego, że fakt, iż złożyli przeciwko mnie pozew, mimo że zarzuty zostały wycofane, nie powstrzymały wiadomości w Internecie przed doniesieniem, że w rzeczywistości złożyli przeciwko mnie ten pozew – a reszta świata nie zna faktów, w tym ich błędu w myśleniu, iż miałem 1500 egzemplarzy i byłem w jakikolwiek sposób częścią tej lub jakiejkolwiek nielegalnej produkcji. Ich celem było wysłanie mocnego przesłania, niezależnie od tego, czy w ogóle byłem winny tego, o co mnie oskarżali. Zamiast tego uciekli się do wymuszenia, aby ukryć swój błąd.

Bardziej ironiczne jest to, że mam informacje z pierwszej ręki od bliskich przyjaciół, od których EPE zabrała ich materiały i wykorzystała je dla zysku bez ich zgody, co jest dokładnie tym, o co niesłusznie mnie oskarżają. Kiedy ta osoba przyleciała do Graceland, ponieważ Graceland powiedziało, że zapłaci jej za to, czego już używali i wypracują układ na przyszłe wykorzystanie…, to po przybyciu do Graceland poinformowało ją, że wiedzą, iż ma rację, ale wiedzą też, że nie stać jej na walkę z ich prawnikami w sądzie… Coś bardzo podobnego do wymuszenia, którego użyli wobec mnie kilka lat później.

Wystarczająco złe jest to, że niewinni ludzie, tacy jak ja, wyglądają jak przestępcy [w oczach opinii publicznej], ponieważ tylko połowa faktów jest publikowana w Internecie, ale opinia publiczna nie zawsze zna resztę historii, której ujawnienie jest celem tego e-maila.

Mamy tu: zastraszanie, oczernianie, pomówienia, rozpowszechnianie nieprawdziwych treści w mediach, zniesławienie, wymuszenia, przywłaszczenie cudzej własności, zakłócenie miru domowego oraz groźby karalne. To wszystko, czego w majestacie prawa o ochronie praw autorskich, własnościowych i znaków towarowych, dopuścili się prawnicy EPE! Dokładnie tak, jak pisałam wcześniej, tam gdzie zaczynają się te prawa, zaczyna się również łamanie innych praw.

Nie będę analizować "działań rozbójniczych" (pod takim terminem prawnym tego rodzaju czynności są skodyfikowane w naszym prawie) jakich dopuściło się EPE względem Buda Glassa, bo chyba nie ma takiej potrzeby - działania rozbójnicze zaznaczyłam wytłuszczonym drukiem.

Mnie z kolei interesuje jak prawnicy weszli w posiadanie owego e-mail, przecież to korespondencja prywatna, ale ten wątek nie został wyjaśniony.

"Elvis The Final Curtain", którego wydanie i dystrybucję błędnie przypisano firmie Bud Glass Productions

Konkluzja. Zawsze marzyło mi się takie kompleksowe, wielotomowe opracowanie biografii Elvisa, w którym zawarto by wszystko, co o nim wiemy, w formie druku i materiałów audio-video, ale nie na zasadzie opisówki, jak w typowej biografii, okraszonej dyskusyjnymi, rzadko obiektywnymi, poglądami i przekonaniami autora, lecz w formie wyszczególnienia faktów. Bogato ilustrowanej tysiącami zdjęć i zestawem pendrive'ów z wszystkimi istniejącymi materiałami audio-video, czyli pełnych filmów, nagrań z koncertów, wydanych (płyty) i nie wydanych nagrań z sesji, wywiadów, prywatnych wypowiedzi Elvisa utrwalonych na taśmach oraz skanami dokumentów, po prostu z każdym materiałem jaki się zachował. Byłby to historyczny precedens, nie powstała dotąd taka pozycja wydawnicza. To kosztowałoby miliony, a uwzględniając prawa, o których pisałam - miliardy dolarów. Praca dla dużego zespołu na lata, ale do zrobienia i do sfinansowania, gdyby nie opłaty licencyjne.

Lisy Marie już nie ma, Priscilla też nie jest nieśmiertelna, a Riley Keough, jedyna pełnoletnia wnuczka Elvisa? No cóż, ciało matki jeszcze dobrze nie wystygło, a ona już sądzi się z Priscillą. To nie napawa optymizmem, co do losów przepastnych archiwów Graceland. Zanim wszystko ulegnie spieniężeniu, a w konsekwencji rozdrobnieniu, a później bezpowrotnej utracie, dobrze byłoby gdyby wcześniej zostało utrwalone chociaż w formie wydawniczej.

Dobrą alternatywą (ratunkiem) byłaby też wielka baza internetowa, do której przeniesiono by wszystkie materiały z Archiwum Graceland. Jednak ten projekt ma jedną wadę, ktoś to musi obsługiwać w czasie rzeczywistym i stałym (ciągłym), pozycja wydawnicza byłaby zamknięta kosztowo w chwili jej wydania.

P.S.
W kwestiach prawnych zwykle korzystam ze strony PresLaw, która z jedną dłuższą przerwą funkcjonuje od 2006 roku. Prowadzi ją prawnik i fan Elvisa - Ian Feavearyear (JD). Jak pisze:
"PresLaw.info zostało stworzone, aby w jednym miejscu udostępniać informacje o wielu procesach sądowych związanych z Elvisem".
Tam też przeczytacie o wytaczanych procesach, wyrokach i zawartych ugodach, a wszystko to poparate aktami sądowymi i korespondencją prawniczą między stronami - oczywiście prawnik dołącza tylko te dokumenty, które może, jakie nie są objęte dodatkową ochroną (utajnione). Dla nas to nieosiągalna dokumentacja w inny sposób, ale on jako prawnik ma do niej dostęp z racji wykonywanego zawodu.

Miałam kłopot jak zatytułować ten post. Może jakieś sugestie z waszej strony? Tytuł jest długi, ale i tak nie oddaje treści.


sobota, 27 maja 2023

Jockstrap - prezent dla Elvisa od fana

Elvis dostawał wiele prezentów od fanów, czasem zaskakujących. Jednym z nich był "jockstrap" - to specyficzne majtki, które w zamierzeniach fana-ofiarodawcy miały nawiązywać do gadżetu erotycznego strap-on*.

*Strap-on, to rodzaj uprzęży na biodra i pośladki, w formie majtek lub systemu pasków, do której można przymocować dildo (sztucznego penisa). Kiedyś używany w branży pornografii hardcore i w związkach homoseksualnych, dziś czasami stanowi erotyczny gadżet urozmaicający także w sypialniach heteroseksualnych.

Jak widać na zdjęciu, majtki składają się z systemu pasków utrzymujących je na ciele i bardziej pełnej przedniej części, podtrzymującej i przysłaniającej mosznę i prącie. Całość jest wysadzana kryształkami górskimi w białym kolorze, a na szerszym, gumowym pasie, widzimy inicjały "EP" z błękitnych kamieni.

Po śmierci Presleya "jockstrap" trafił do kolekcji Jimmy’ego Velveta, który otworzył pierwsze muzeum Elvisa w Memphis.

Ostatnio, w 2020 roku, został wystawiony na aukcję przez firmę Paul Fraser Collectibles z Bristolu (UK), która była w jego posiadaniu, z ceną wywoławczą 30 tysięcy funtów. Lecz nie był to pierwszy raz, kiedy trafił na sprzedaż, widziałam go już wcześniej na aukcji w USA.

Podano wtedy, że ów fan wykonał go osobiście, a wręczając Elvisowi, powiedział coś w tym stylu, że w ten żartobliwy sposób chciał okazać hołd dla jego miłosnych poczynań. Był pod wrażeniem, nie tylko Elvisa wykonawcy, ale także Elvisa mężczyzny, jego miłosnych podbojów (pewnie ich ilości).

Jak podano w opisie, rzekomo "Elvis nosił go kilka razy". Być może, ale skoro to nie jest już gadżet z pierwszej ręki, to aż strach pomyśleć ilu jeszcze miało go na sobie, by przez moment poczuć się jurnym Elvisem Presleyem w swoich erotycznych wizualizacjach.

Fikuśne majtki, nazwane "jockstrap" (w nawiązaniu do gadżetu erotycznego strap-on), jakie Elvis dostał w prezencie od jednego z fanów, który wykonał je dla niego osobiście, chcąc w ten żartobliwy sposób podkreślić jego męską witalność (seksualność i wysokie potrzeby w tym zakresie) - jak poinformował go wręczając prezent


wtorek, 23 maja 2023

♥ Kobiety - Hope Hathaway

I z tą panią miałam kłopot. Długo nie miałam stuprocentowej pewności czy dobrze ją zidentyfikowałam.

Jak uprzedzałam w omówieniu listy "Dziewczyny i kobiety Elvisa", będą posty bez zdjęć. Tutaj będzie dokładnie odwrotnie, będą zdjęcia (dużo, ale nie z Elvisem) i niewiele treści. W takiej sytuacji zwykle piszę tyle, co wiem na temat danej kobiety bezpośrednio na liście "Dziewczyny i kobiety Elvisa", jednak w tym przypadku zdecydowałam się poświęcić Hope Hathaway oddzielny post.

Elvis miał z nią romans w 1961 roku. Jedyny opis na jaki o niej trafiłam, oprócz roku, w którym doszło do romansu pomiędzy nią a Elvisem, podaje tylko "chorus girl", co można przetłumaczyć dwojako - "dziewczyna z chóru" lub "tancerka rewiowa". Gdzieś też kiedyś napisano, że była brunetką o bardzo kobiecych kształtach i tyle. Coś wspomniano o rysach twarzy, ale nie mogę sobie przypomnieć. To był jeden jedyny raz, kiedy gdzieś padło jej nazwisko w zestawieniu z Elvisem. W każdym razie ja więcej sobie nie przypominam (poza tym, że jest wymieniana na listach jego kobiet).

Początkowo myślałam, że może to być jakaś dziewczyna z filmu, niekoniecznie aktorka z obsady, ale statystka lub dziewczyna śpiewająca chórki na soundtrackach. Po prostu w 1961 roku, kiedy Elvis wrócił po wojsku do Hollywood i zaczął romansować z większością partnerek ze swoich filmów i z sąsiednich planów, wydawało mi się, że trafniej będzie szukać jej wśród "dziewczyn z chóru/chórku" niż "tancerek rewiowych". Gdyby to była dziewczyna z lat 50., pewnie założyłabym odwrotnie.

Niemniej w latach 60. (ani nawet 70.), Elvis nie zaprzestał odwiedzać nocnych klubów. Do końca swoich dni chodził do miejsc gdzie mógł oglądać tancerki rewiowe, erotyczne i burleski. Po kwerendzie internetowej doszłam do wniosku, że prawdopodobnie była to jednak, dość znana na przełomie lat 50. i 60., tancerka rewiowa i modelka pin-up*.

* Modelka pin-up (także pinup) - fotografia przedstawiająca atrakcyjną osobę, najczęściej skąpo ubraną lub atrakcyjna osoba (najczęściej skąpo ubrana) pojawiająca się na plakatach, czyli coś pośredniego między aktem a fotografią portretową. Także oszałamiająca wyglądem dziewczyna.

Pozowała zwykle w negliżu, ewentualnie w toplesie, nie spotkałam jej żadnego zdjęcia całkiem nago, chociaż prawdopodobnie takie również były, ponieważ przez jakiś czas pozowała Russowi Meyerowi*, którego pasją było fotografowanie kobiecych aktów - wspominałam już o nim w poście "Kobiety - Tura Satana", gdzie powstało wiele jego aktów na tle malowniczej posiadłości Johna McDermontta (pisałam tam też o nim i jego posiadłości, są tam także zdjęcia).

* Russell Albion "Russ" Meyer (21 marca 1922 - 18 września 2004) był amerykańskim reżyserem, producentem, scenarzystą, autorem zdjęć (fotografem) i montażystą. Znany jest przede wszystkim z napisania i wyreżyserowania serii udanych filmów o wykorzystywaniu seksualnym, które zawierały humor, przebiegłą satyrę i kobiety z dużymi piersiami.

Poniżej krótki wywiad z Hope Hathaway, którego udzieliła magazynowi softcore dla mężczyzn FLING, a zdjęcia w nim zamieszczone wykonał Russ Mayer. Wywiadu udzieliła w 1957 roku, kiedy miała 18 lat, a więc na kilka lat przed romansem z Elvisem.

Począwszy od Hedy Lamarr, która w nieśmiertelnym już filmie „Ecstasy” przebiegła przez czeskie lasy w niczym więcej niż olśniewającym uśmiechu, wraz z Marilyn Monroe, która zrewolucjonizowała branżę kalendarzy, sukces afiszujących się kobiet zainspirował całe nowe pokolenie dziewcząt do prób rozebrania się na różnych etapach w celu zdobycia sławy. Podobnie jak Lamarr, Monroe, Mansfield i inni, Hope Hathaway dołączyła do legionów niezwykłych, nieskrępowanych i odkrytych dziewczyn, które traktują modeling jako pierwszy krok na drodze do gwiazd. Odświeżająco szczera Hope jest równie interesująca do słuchania, jak i do oglądania. To, co mówi, rzadko jest monumentalne, ale daje tyle do myślenia, ile jej krągłości są ucztą dla oczu. Zadaliśmy elokwentnej pannie Hathaway kilka pytań dotyczących jej samej, jej kariery i ogólnie spraw, a oto jej odpowiedzi. Panna Hathaway, jak widać, jest mądrą dziewczyną, która wie, że dobrze "skręcone" zdanie jest równie dobre, jak dobrze skręcona kostka — no, prawie.

Q: Panno Hathaway, tak dla przypomnienia, gdzie i kiedy się pani urodziła?
A: Urodziłam się w Los Angeles w Kalifornii, mieście aniołów, wiesz, 23 października 1939 roku.

Q: Jak zaczęłaś swoją karierę?
A: Zawsze chciałam być w showbiznesie. Mój ojciec jest technikiem dźwięku w jednym z największych studiów filmowych. Zajęłam się modelingiem jako odskocznią do kariery filmowej. Fotograf, którego znałam, poprosił mnie, abym mu pozowała. Zrobiłam to i oto jestem. Ale aktorstwo jest tym, czego naprawdę chcę — a potem w dalekiej przyszłości męża, który zaopiekuje się mną w sposób, do którego chciałabym się przyzwyczaić.

Q: Jaki jest twój pomysł na „idealnego” mężczyznę?
A: Wygląd to nie wszystko. Przynajmniej nie tam, gdzie mnie to dotyczy. Inteligencja u mężczyzny jest tym, czego szukam. Daj mi faceta, który oferuje ochronę. Oczywiście pomogłoby, gdyby udało mu się również wyglądać jak Marlon Brando lub Johnny Saxon.

Q: Dlaczego chcesz być gwiazdą filmową?
A: Cały ten kreatywny jazz jest kwadratowy. Nie mówmy o tym. Powiedzmy, że słyszałam, że bycie aktorką filmową jest złotem i próbuję to rozgryźć.

Q: Czy uważasz, że dziewczyna musi mieć dobrą figurę, żeby dostać ocenę?
A: Zdecydowanie. Tam, skąd pochodzę, dziewczyny są dumne ze swoich figur. Dlatego kocham modeling. W końcu seksapil nie ma nic do ukrycia w szafie. Jeśli nie ujawnisz tego na otwartej przestrzeni, to co w tym jest dobrego?

Q: Jakie są twoje statystyki życiowe, mówiąc w przenośni?
A: Wzrost*, 5'4" [?? cm], waga, 115 (plus minus funt) [52 kg], biust 37" [94 cm], biodra, 36" [91 cm], talia, 23" [58 cm], kasztanowe włosy i brązowe oczy.

* Jeśli chodzi o wzrost, podano wartość 5'4 cala (nie z przecinkiem, tylko z górnym apostrofem), albo to jakiś błąd, albo nie wiem jak to należy czytać, bo jeśli to wzrost, to z pewnością zapis ten nie oznacza 5,4 cala (14 cm), ani nawet 54 cale (137 cm), bo ona była wyższa.

Q: Co sądzisz o obecnym szaleństwie na „piersi”?
A: Dla dziewczyn, które je mają, jest świetnie. Zaczęłam się rozwijać, gdy miałam dziesięć lat. Byłam na tym punkcie strasznie wrażliwa. Teraz, w wieku 18 lat, mój biust ma już 37 cali [94 cm], więc szybko przestałam być wrażliwa. Teraz to chleb z masłem. Ale chciałabym, żeby ludzie patrzyli na moją twarz. Przecież każda dziewczyna ma biust.

Q: Czy masz jakieś skrupuły przed pozowaniem bez ubrania?
A: Nie mam nic przeciwko wystawianiu mojego ciała przed kamerą. Zdecydowanie nie. Nie mam się czego wstydzić. Wszystko co mam jest moje.

Chociaż wywiad jest króciutki, dał nam odpowiedzi na kilka pytań i trochę przybliżył jej postać.

Hope Hathaway urodziła się 23 października 1939 roku. Rocznikowo była młodsza od Elvisa o 4 lata, ale w rzeczywistości prawie pięć, gdyż on był z początku stycznia a ona z końca października.

Gdzie się poznali? Możemy wnioskować iż w nocnym klubie, gdzie tańczyła jako tancerka rewiowa, jeśli zasugerujemy się opisem "chorus girl", podawanym przy jej nazwisku na listach kobiet Elvisa, albo w wytwórni filmowej, jeśli zasugerujemy się wywiadem, w którym mówi, że tata pracował w jednej z nich jako technik dźwięku. Oczywiście mogło to być także zupełnie inne miejsce. Nie wiemy kiedy się poznali, wiemy tylko, że w 1961 roku mieli romans. Jeśli założymy, iż poznali się w tym samym roku w wytwórni filmowej, to w grę wchodzą trzy:
  • Twentieth Century Fox
    - "Wild in the country" (zdjęcia od 11 listopad 1960 roku do 18 stycznia 1961 roku),
  • Paramount Pictures
    - "Blue Hawaii" (zdjęcia od 27 marca do 23 maja 1961 roku),
  • United Artists
    - "Follow that dream" (zdjęcia od 11 lipca do 28 sierpnia 1961 roku),
    - "Kid Galahad" (zdjęcia od 12 listopada do 21 grudnia 1961 roku).
Z wywiadu dowiedzieliśmy się, że chciała zostać aktorką, co raczej jej się nie udało, gdyż nie istnieje w bazie filmowej IMBD. Co najwyżej może zahaczyła się gdzieś jako statystka - tych baza nie wykazuje z imienia i nazwiska - co tłumaczyłoby brak jej personaliów w tejże bazie.

Praktycznie jedyne informacje o niej i zdjęcia, spotykamy tylko w magazynach dla mężczyzn. To dzięki zamiłowaniu panów do kobiecych wdzięków sprzed lat, dotrwały do naszych czasów jakieś szczątkowe informacje o niej, dostępne w internecie. W ten sposób potwierdziła się nam także informacja, że była modelką pin-up.

Aczkolwiek najtrudniej jest zbadać wątek tancerki. Bo te, jeśli nie zrobiły jakiejś oszałamiającej kariery, która identyfikowałaby je w przestrzeni publicznej z imienia i nazwiska, to zwykle pozostają anonimowe. W przypadku Hope Hathaway z pomocą przychodzi nam tekst przy jednej z sesji zdjęciowych, która została wydrukowana w "Topper Magazine" Vol. 1 No. 6, z 1962 roku:
"Hope to słodka Południowo-kalifornijska syrenka, która spędza dużo swojego czasu w wodzie, pod wodą i wokół niej kiedy nie ćwiczy kroków baletowych lub brzdąkania, daleko na koncertowym fortepianie".
Z tego zdania dowiadujemy się, że ćwiczyła balet i grała na fortepianie, zatem mogła być zarówno tancerką rewiową, klasyczną jak i baletnicą, albo grać na fortepianie podczas różnych przedstawień lub w klubach.

Dziś niesamowicie trudno znaleźć jakiekolwiek jej zdjęcia, chociaż na przełomie lat 50. i 60., była dość rozchwytywaną modelką. Świadczą o tym chociażby nazwiska fotografów (takich jak: Russ Mayer, Ron Vogel, Bunny Yeager - czołówka z tamtego okresu), jak i wielość tytułów*, w których publikowano sesje fotograficzne z jej udziałem - kiedy robiłam kwerendę zwróciło mi kilkadziesiąt pozycji. Oczywiście niektóre numery magazynów były powielone, niemniej to i tak duża liczba, uwzględniając, że to tylko mała część, która za sprawą kolekcjonerów trafiła do internetu po kilkudziesięciu latach.

* Jej zdjęcia ukazywały się między innymi w takich magazynach jak: FLING MAGAZINE; SCAMP MAGAZINE; QUIRK; MISTY MAGAZINE; SNAP MAGAZINE; HIPPY MAGAZINE; COCKTAIL MAGAZINE; PLUSH; STAG PARTY MAGAZINE; JAGUAR MAGAZINE; SCAMP; JEM; NIGHT AND DAY MAGAZINE; WICKED; MODERN MAN MAGAZINE; BATTLE CRY; HUMORAMA STARE MAGAZINE; STARE; REAL MEN; DESIRE MAGAZINE; TOPPER MAGAZINE; MINX; COCTAIL MAGAZINE; JAGUAR MAGAZINE.

W końcu po wielu podejściach udało mi się dotrzeć do całkiem dużej grupy zdjęć, acz wszystkie z sesji fotograficznych. Nie ma ani jednego, które pochodziłoby spoza publikowanych w magazynach sesji, ani żadnego prywatnego, więc co tu dopiero oczekiwać, iż zobaczymy ją na zdjęciu z Elvisem. Chociaż może ktoś, fan (jej lub Elvisa), czy fotograf z wytwórni filmowej, jakieś im pstryknął. Lecz nawet gdyby takowe krążyło po necie, to jeśli nie zostało odpowiednio opisane, mała szansa na jego wychwycenie. Zwłaszcza, gdy w jej przypadku makijaż, a nawet zwykłe podpięcie włosów podczas tej samej sesji, czyniło z niej niepodobną do siebie samej osobę. Elvis ma miliony zdjęć z kobietami o nieustalonych personaliach. Czasem ktoś, którąś z nich rozpozna, zwłaszcza jeśli to mniej lub bardziej znana osoba, lecz reszta nadal pozostaje anonimowa.

To wszystko, co udało mi się o niej ustalić. Jest wymieniana na wszystkich listach kobiet Elvisa, na jakie udało mi się jeszcze trafić, więc w starszych książkach, artykułach i materiałach fanów, pewnie będzie o niej nieco więcej. Niemniej na przykład Alanna Nash, w swojej książce "Baby, Let’s Play House. ELVIS PRESLEY and the WOMEN WHO LOVED HIM", wydanej w 2009 roku, już o niej nie wspomina, czyli ślad o Hope Hathaway, jako jednej z kobiet Elvisa, zatarł się na długo wcześniej, zanim Alanna Nash wzięła się za pisanie swojej książki. A być może, po prostu ją celowo pominęła, jak wiele innych, o jakich wiedziała, a z sobie znanych powodów nie uwzględniła.

Bazując na znalezionych zdjęciach i magazynach, można się pokusić o domniemanie, że jej kariera w modelingu zakończyła się w drugiej połowie lat 60., na krótko przed trzydziestką. Nie zrobiwszy kariery aktorskiej, jak planowała, pewnie wyszła za mąż i oddała się życiu rodzinnemu.

Na portalu eBay, gdzie ktoś wystawił jej zdjęcie (jedno z tych z sesji na przystani), wystawiający napisał:
"To jest modelka Hope Hathaway aka Lorraine Campbell".
Czyli znana również jako Lorraine Campbell. Być może przez jakiś czas używała tego imienia i nazwiska jako pseudonimu w modelingu, ale nie jestem pewna tej informacji. Poza tym dla modelki pin-up o takich personaliach, to już w ogóle nie można nic wyszukać. Znalazłam zaledwie dwa jej zdjęcia z 1963 roku i jedno kolorowe pin-up, jakby nieco starsze. Lecz nie mam przekonania czy to rzeczywiście jest ona. Z drugiej strony Hope Hathaway tak różnie wychodziła na zdjęciach (w zależności od makijażu i fryzury, które diametralnie zmieniały jej twarz), więc może to faktycznie ona. Czekam na wasze opinie w temacie - zdjęcia na końcu postu.

P. S.
Zdecydowałam się opublikować prawie wszystkie zdjęcia jakie znalazłam, bo to dziś prawdziwe unikaty, ponieważ Hope Hathaway nie odniosła żadnego spektakularnego sukcesu poza modelingiem, który na trwale zapisałby ją w historii. Oczywiście nie robię tego w trosce o to, aby jej uroda nie zniknęła z kart historii, lecz przede wszystkim dla fanów Elvisa, którzy chcą zobaczyć kobiety jakie go kiedyś na tyle oczarowały, że wszedł z nimi w bliższą interakcję.

Jej pełne (ustalone) personalia to ---> Hope "Lorraine Campbell" Hathaway:
— Hope ― imię pierwsze;
— "Lorraine Campbell" ― pseudonim zawodowy (prawdopodobnie przez przez krótki czas);
— Hathaway ― nazwisko panieńskie;

Czyli w jej przypadku na pewno nie są to pełne dane personalne.

Hope Hathaway - sesja zdjęciowa na jakiejś przystani. Nie podano roku, ale była informacja, że wszystkie dziewczyny mają ukończone 18 lat, a zatem to pewnie 1957 rok, bo wygląda tu młodziej jak na innych zdjęciach. Zrobił je Ron Vogel

Hope Hathaway - sesja nad brzegiem morza. Zdjęcia te wykonała Bunny Yeager, która wcześniej sama była modelką pin-up, zanim jeszcze stanęła po drugiej strony kamery. Wykonała wiele jej sesji zdjęciowych, ta przypuszczalnie jest również z 1957 roku

Jak wynika z opisu, to okładka styczniowego numeru "Jem" (magazynu softcore dla mężczyzn) z 1959 roku, acz na okładce podano tylko miesiąc bez roku

Hope Hathaway - sesja opublikowana w MINX (magazynie softcore dla mężczyzn), Vol. 1, No. 2 (roku nie podano, a na okładce również go nie ma, ani nawet miesiąca). Tutaj zamieszczono jej zdjęcie także na okładce. Na piersiach ma kapturki, jakie zakładają tancerki burleski

Hope Hathaway - sesja opublikowana w PLUSH (magazynie softcore dla mężczyzn), Vol. 2, No. 1 (roku nie podano, a na okładce również go nie ma, ani nawet miesiąca)

Wywiad z Hope Hathaway ukazał się w FLING, magazynie softcore dla mężczyzn. Nie podano roku, ani numeru. Zdjęcia, którymi wywiad jest ilustrowany wykonał Russ Mayer. Tłumaczenie wywiadu zamieściłam w treści postu

Hope Hathaway - sesja opublikowana w "Topper Magazine" Vol. 1 No. 6, z 1962 roku

Tłumaczenie tekstu:

Podczas gdy większość kraju bierze udział w ognisku rozrywki, pieczenia pianek lub podkręca pokrętło o jeden lub dwa stopnie koca elektrycznego, są jeszcze oazy ciepła, które można znaleźć — nawet w środku zimy.

Jedną z takich oaz, kolebką słońca jest Południowa Kalifornia, gdzie miejsca do pływania, imprez i zażywania kąpieli słonecznych są równie naturalne jak bitwa na śnieżki w East Orange, New Jersey. W rzeczywistości gwiazda Hope Hathaway jest oczywistym dowodem tego twierdzenia.

Basen z Hope to raczej plusk, piękna sprawa. Hope to słodka Południowo-kalifornijska syrenka, która spędza dużo swojego czasu w wodzie, pod wodą i wokół niej kiedy nie ćwiczy kroków baletowych lub brzdąkania, daleko na koncertowym fortepianie.

Na tych stronach Ivan Nagy uchwycił dla TOPPER trochę ociekające i zachwycające igraszki — nieskrępowane przerywniki rzadkiego czaru.

Hope Hathaway w kalendarzu magazynu "Fling", była na stronie kwietnia 1961 roku. Z tej samej sesji są też inne zdjęcia (jedno poniżej i kilka przy wywiadzie w magazynie FLING powyżej)

Hope Hathaway - sesja w czerwonych majtkach i toplesie, wykonana w 1961 roku. Zdjęcia z niej zostały wykorzystane w różnych miejscach (między innymi na kartach do gry)

Hope Hathaway - sesja opublikowana w "Desire Magazine" Vol. 2 No. 1, magazynie softcore dla mężczyzn, wykonana w 1963 roku. Najmniej mi się podoba, bo w moim odczuciu idzie bardziej w hardcore, nie ma tu tej subtelności aktu, za to jest więcej prowokacji seksualnej

Hope Hathaway - sesja na tle liściastego drzewa. Nie podano ani roku, ani magazynu, w którym opublikowano te zdjęcia. Było ich pięć, ale udało mi się pobrać tylko trzy. Na tych zdjęciach z twarzy jest uderzająco podobna do Priscilli. Tak bardzo, że gdyby zostały opisane jej imieniem, to nikt by tego nie kwestionował. Może to Elvisa do niej przyciągnęło? Poniżej dla porównania kilka zdjęć Priscilli z czasów kiedy poznała Elvisa w Niemczech (1959/1960 rok)

Hope Hathaway - fotografie z różnych sesji zdjęciowych, w przypadku których nie podano miejsca publikacji

To modelka Hope Hathaway, rzekomo znana również jako Lorraine Campbell. Czarne zdjęcia to 1963 rok, a kolorowe jest chyba trochę starsze. Wszystkie zostały wyszukane na hasło "Lorraine Campbell" i wszystkie zostały zrobione przez Rona Vogla

P. S.
Większość zdjęć po otwarciu w nowym oknie będzie można zobaczyć w większym rozmiarze.


piątek, 19 maja 2023

♥ Kobiety - Marilyn Monroe

Marilyn Monroe była zaliczana do wielkiej trójki seksbomb lat 50. i 60., obok Jayne Mansfield i Mamie Van Doren. Nazywano je: "The Three M" lub w skrócie "3 M". Elvis poznał osobiście wszystkie trzy. Była od niego starsza o 9 lat.

W przypadku Natalie Wood mówiono, iż sparowanie z Elvisem było efektem planu menadżerów obojga, gdyż chodziło o zapewnienie im (Elvisowi i Natalie Wood) jeszcze większego rozgłosu. Jednak w świetle dowodów, które jednoznacznie świadczyły iż to ona sama bardzo zabiegała o poznanie Elvisa, rzekomy układ między menadżerami, bywa podważany. Taka sama pogłoska krążyła w odniesieniu do Elvisa i Marilyn Monroe, lecz w tym przypadku, była to prawda, a pomysł wyszedł rzekomo od przedstawicieli Elvisa w William Morris Agency.

Mieli się kilka razy pokazać publicznie razem i nic więcej. Niemniej pomimo aplauzu obu menadżerów, pomysł ten odrzuciła Marilyn Monroe. Obawiała się, że wpłynie to negatywnie na jej małżeństwo, które właśnie było na przysłowiowym zakręcie, gdyż jej męża, Arthura Millera, trudno będzie przekonać w wyłącznie marketingowy cel jej spotkań z szaleńczo przystojnym Elvisem Presleyem, okrzykniętym w mediach łamaczem kobiecych serc i będącym właśnie u szczytu sławy. Kategorycznie odmówiła, co nie uchroniło jej małżeństwa - rozwiedli się pół roku później, w styczniu 1961 roku. Acz nie z powodu Elvisa Presleya - jak napisano: "Marilyn, przeżywała burzę zarówno z powodu swojego kłótliwego małżeństwa ze słynnym dramatopisarzem Arthurem Millerem, jak i romansu z aktorem i piosenkarzem Yvesem Montandem, z którym wystąpiła w „Let’s Make Love”", realizowanym w 20th Century Fox, w 1960 roku.

Mimo to bezsprzeczny jest fakt, iż doszło wtedy do spotkania Elvisa i Marilyn Monroe, prawdopodobnie przypadkowego, choć to do końca nie jest takie oczywiste. Było to w czerwcu 1960 roku w 20th Century Fox. Na portalu elvisbiography.net, czytamy:
"Pewnego dnia znalazła się [Marilyn Monroe] na tym samym planie filmowym, na którym Elvis Presley, król rock and rolla, świeżo po wyjściu z wojska w marcu, kręcił G.I. Blues. Joe Esposito, który zaczął pracować dla Elvisa jako jego prawa ręka po tym, jak obaj wrócili ze służby wojskowej w Niemczech, wspominał krótkie spotkanie:
„W Paramount Studios pewnego razu szedłem z nim do garderoby, a ona [Marilyn Monroe] szła w naszym kierunku w tym samym czasie i wtedy ją spotkał. To była tylko krótka, miła rozmowa. Uściskał ją i tak dalej… Trwała prawdopodobnie przez około 3 minuty i tyle”".
Małe sprostowanie. Elvis kręcił "G.I. Blues" w Paramount Studios (w dniach: 2 maja - 24 czerwca 1960 roku), a do spotkania z Marylin Monroe doszło w 20th Century Fox, gdzie nagrywała sceny do filmu "Let's Make Love" (zdjęcia realizowano od stycznia do czerwca 1960 roku). Elvis w czasie gdy pracował jeszcze przy "G.I. Blues" w Paramount Pictures, w czerwcu 1960 roku, został wysłany do 20th Century Fox, w związku ze swoim kolejnym filmem "Flaming Star" (zdjęcia: od 16 sierpnia - 4 października 1960 roku), którego produkcja miała się rozpocząć dopiero za półtora miesiąca. I wtedy doszło do tego historycznego spotkania na korytarzu wytwórni. Po prostu Joe Esposito mając na myśli wytwórnię, w której kręcili "G.I. Blues", kiedy Elvis poszedł po garderobę do następnego filmu do 20th Century Fox, powiedział "Paramount Studios", zamiast "20th Century Fox", a inni, no cóż - kopiuj, wklej - tak powstał ten błąd. Pisze o tym także Alanna Nash:
"Elvis miał rozpocząć tam [w 20th Century Fox] główne zdjęcia do westernu „Flaming Star” w sierpniu, a dwa miesiące wcześniej zgłosił się do studia po garderobę".
Czyli w czerwcu 1960 roku, gdy Marilyn Monroe była właśnie w końcowej fazie zdjęć do filmu "Let's Make Love", w tejże wytwórni (20th Century Fox).

Wróćmy jeszcze do przypadkowości tego spotkania. Tom Parker był szczwanym lisem i jeśli sobie coś postanowił, zwykle tego dopinał nie przebierając w środkach. Jest podejrzenie, że po odmowie Marilyn Monroe, celowo wysłał Elvisa do 20th Century Fox po garderobę do filmu, którego produkcja miała się zacząć dopiero półtora miesiąca później, wiedząc iż czerwiec jest ostatnim miesiącem pracy Marilyn Monroe nad filmem "Let's Make Love" w 20th Century Fox. Później zorganizowanie takiego spotkania wbrew Marilyn Monroe mogło już nie być możliwe, więc postanowił wykorzystać okazję.

To iście w parkerowskim stylu, więc można być prawie pewnym, że maczał palce w tym spotkaniu, acz ta teoria ma jeden słaby punkt. Choć świadkiem tego spotkania i rozmowy Elvisa z Marilyn Monroe było wiele osób kręcących się po studiu, plus chłopaki Elvisa, to ewidentnie Parker nie zadbał o utrwalenie tego wydarzenia. A może liczył na przypadkowych fotografów, jacy stale się tam szwendali tabunami, w nadziei na jakąś okazję, iż skuszeni widokiem Elvisa z Marilyn Monroe pstrykną kilka zdjęć, które nazajutrz ukażą się w prasie? Lecz miał pecha i się przeliczył, bo akurat przez tą krótką chwilę żaden się nie napatoczył? Aczkolwiek mimo to powinny być jakieś zdjęcia, tak przynajmniej wynika z zeznań świadków tej krótkiej sceny (ponoć widziano osoby, które je robiły). W związku z powyższym trudno rozstrzygnąć, czy był to przypadek, czy celowe działanie Colonela.

W kilku miejscach internetu był dostępny pełen przebieg tej krótkiej rozmowy Elvisa z Marilyn Monroe, myślałam, że mam w notatkach, ale nie mam, może sami się doszukacie.

Z kolei Alanna Nash, w "Baby, Let’s Play House. ELVIS PRESLEY and the WOMEN WHO LOVED HIM" (2009), opisuje jeszcze inną, późniejszą scenę. Po tej krótkiej rozmowie Elvisa z Marilyn Monroe w korytarzu 20th Century Fox, podekscytowane chłopaki z jego świty, zaczęły go namawiać żeby zrobił jeszcze jedno podejście. Nie będę cytować całego tekstu, bo jest zbyt obszerny, wielowątkowy i posiada kilka błędów faktograficznych, które musiałabym wyjaśniać w wielu słowach, ale posłużę się kilkoma fragmentami.

Przede wszystkim jeśli chodzi o to krótkie, pierwsze spotkanie, pisze tak:
"W kwietniu Elvis i jego świta, w skład której weszli nowi członkowie: Joe Esposito, Charlie Hodge i młodszy kuzyn Reda Westa, Sonny, udali się do Kalifornii, aby stworzyć G.I. Blues dla Paramount.(...)
Mniej więcej w tym samym czasie Elvis zetknął się na chwilę z dużo bardziej zastraszającą gwiazdą Hollywood, Marilyn Monroe. Spośród wszystkich ludzi Lamar [Fike] rozmawiał już z boginią ekranu na przyjęciu. Ale Elvis nigdy jej nie widział. Potem, wczesnym latem 1960 roku, dwa najbardziej wybuchowe i legendarne symbole seksu swojej epoki zmierzyły się w korytarzu wytwórni Twentieth Century Fox po czym rozstały się zdenerwowane, jeśli nie zdezorientowane".
Chodzi mi dokładnie o sformułowanie "rozstały się zdenerwowane, jeśli nie zdezorientowane". Jak można wnioskować z dalszej treści, Marilyn Monroe była jakby zdekoncentrowana i zdenerwowana swoją napiętą sytuacją z mężem i romansem z Yvesem Montandem, który właśnie się narodził na planie, więc była myślami gdzieś indziej, daleka od wdawania się w długie konwersacje z innymi, a Elvis to wyczuł i zinterpretował na swoją niekorzyść. Czyli, że Marilyn nie chce go bliżej poznać i dłużej z nim rozmawiać.

Dalej Alanna Nash pisze:
"Elvis miał rozpocząć tam główne zdjęcia do westernu „Flaming Star” w sierpniu, a dwa miesiące wcześniej zgłosił się do studia po garderobę. Byron powiedział, że był z Elvisem, Cliffem i Genem (który teraz miał nadzieję na karierę filmową pod pseudonimem „El Gino Stone”), kiedy chłopaki zaczęli go prowokować [Elvisa].
Człowieku, musisz poznać Marilyn Monroe ― zaczął Gene [Smith]. Elvis, musisz zaprosić Marilyn na randkę!
Nie ― powiedział Elvis. Nie chce ze mną rozmawiać.
Elvis, człowieku, jesteś gwiazdą! Musisz złapać byka za rogi. To Marilyn Monroe! Musisz być silny! ― agitował Cliff [Glaves].
W końcu namówili Elvisa, by zaryzykował. Ustalili, w którym dokładnie studio nagrywa Marilyn i cała czwórka pojechała tam na rowerach.
"Marilyn, ubrana w szlafrok i wyglądająca na zrozpaczoną, z przekrzywionymi włosami, nagle znalazła się przed nimi, wychodząc ze sceny dwudziestej trzeciej. Elvis podszedł do niej w swój zwykły, arogancki sposób i miękkim barytonem okraszonym południowym urokiem powiedział: „Witam, nazywam się Elvis Presley. Jak się pani miewa, Mrs [Misis] Monroe? Marilyn uśmiechnęła się, ale potem jej twarz opadła, kiedy spojrzała na jego towarzyszy".
Byron Raphael nie oszczędza swoich kolegów z ówczesnej świty Elvisa i tak ich opisuje - "Gene [Smith], najbardziej żałosny frajer, jaki kiedykolwiek trafił do Hollywood i zawsze zawstydzony Cliff [Glaves], gładki operator, który był tak oleisty, że praktycznie zostawiał plamy podczas chodzenia".

W różnych materiałach wspominano o porażającej aparycji Gene Smitha, który miał przerażający wyraz twarzy, niczym morderca w trakcie dokonywania zbrodni. Jest takie zdjęcie w aucie, gdzie siedzi Elvis, Barbara Gray i Gene Smith, kiedy pierwszy raz je zobaczyłam, aż odskoczyłam od komputera.

W innym materiale, w którym wspomniano to spotkanie napisano, że Marilyn Monroe początkowo była nastawiona przychylnie do przystojnego oraz nad wyraz uprzejmego Elvisa, odnoszącego się do niej z wielkim szacunkiem i zapewne już wtedy zgodziłaby się z nim umówić, lecz kiedy spostrzegła jego towarzyszy, sytuacja diametralnie się zmieniła. A na widok Gene Smitha, aż się wzdrygnęła i wyglądała na osobę obawiającą się o swoje życie. Alanna Nash ujmuje to tak:
"Monroe, wiecznie niepewna siebie, szukała klasy w swoich wyborach mężczyzn, męża Millera i kochanka Montanda, a widok ledwo cywilizowanych przyjaciół Elvisa wywołał u niej niewątpliwy strach i obrzydzenie. Słynny zalotnik Marilyn [jak określa tutaj Elvisa], nieświadomy jej reakcji, zaczął okrężną drogą prosić o randkę, napomykając o imprezie w Beverly Wilshire i zapraszając ją do przyjścia. „Och, przepraszam, nie mogę” – odmówiła w pośpiechu. Powiedziała, że źle się czuje – ma ból głowy spowodowany jakąś alergią – i natychmiast wyciągnęła z torebki butelkę tabletek [na potwierdzenie swoich dolegliwości]. Elvis poczuł ulgę".
Elvis poczuł ulgę, ponieważ poszedł tam bez przekonania, niejako wbrew sobie, namówiony przez chłopaków.

Według innej wersji Marilyn Monroe zauważyła, że wszyscy gapie uważnie nasłuchując przyglądają się ich prywatnej interakcji, więc dlatego odrzuciła zaproszenie.

Niemniej, rzekomo Elvis poczuł się trochę skrępowany (zażenowany) sytuacją ze sceny numer 23, nieco zawstydzony i odrzucony, więc postanowił doprowadzić do tajnego, niepublicznego spotkania z Marilyn Monroe, poza wiedzą innych. Jak mówi Byron Raphael:
"Presley nie poddał się i potajemnie zorganizował spotkanie",
a w innym miejscu:
"Był zakłopotany. Myślę, że zdołowało go to, że to wszystko było zbyt publiczne. Ale nie poddał się i w tajemnicy namówił ją na spotkanie".
W jednym z materiałów napisano o tym trochę szerzej:
"Byron twierdzi, że przedstawiciele Elvisa w William Morris Agency chcieli, aby ta dwójka wychodziła razem na jakieś randki, ale Marilyn odmówiła. Elvis był podobno zakłopotany i pomyślał, że Marilyn po prostu nie chce, aby ich randki odbywały się na oczach opinii publicznej, więc poprosił o sekretne spotkanie."
Doszło do niego (trzeciego spotkania Elvisa z Marilyn Monroe), tym razem za aprobatą obojga. Lecz nikt nie wie jak Elvis to załatwił, ponieważ nikt z jego świty nie brał w tym udziału. Być może z samym Tomem Parkerem, swoim menadżerem lub William Morris Agency. W latach 50. Elvis mówił mu, kogo chciałby poznać, a Parker mu załatwiał takie spotkania, jak na przykład to z Ritą Moreno. Acz nie tylko z kobietami i nie w celach seksualnych (od tych spraw był Byron Raphael).

Ponoć jednej nocy przyszła do niego do hotelu Beverly Wilshire, a Elvis najwyraźniej jej oczekiwał, bo był odpowiednio przygotowany. Według tego, chyba jedynego* źródła, w którym o tym czytałam, było to zwykłe kilkugodzinne spotkanie, jakie dwie największe ikony seksu XX wieku spędziły na miłej rozmowie dla własnej satysfakcji, bez wścibskich mediów i całej świty Elvisa, który wszystkich w porę odprawił, pozostawiając do jej przyjścia tylko Byrona Raphaela (co może potwierdzać, że spotkanie nagrał Tom Parker do spółki z William Morris Agency lub jedno z nich), a w pokoju czekał wykwintnie zastawiony stół oraz butelka szampana, bez którego Marilyn rzekomo nie mogła się obyć. O umówionej porze Marilyn Monroe wymknęła się z hotelu jeszcze przed świtem, wsiadła do limuzyny, która na nią czekała i odjechała. Byron Raphael nie uczestniczył w spotkaniu, kiedy przyszła Marilyn, poszedł do innego pomieszczenia, gdzie miał zająć się swoimi sprawami, ale jednocześnie być w pogotowiu gdyby Elvis go potrzebował. Ponoć przez większość czasu rozmawiali o swoich karierach zawodowych, planach na przyszłość oraz przemyśle muzycznym i filmowym.

* Oczywiście nie w jednym miejscu czytałam o nocy jaką ze sobą spędzili. Kiedyś pisano o tym w wielu miejscach. Lecz z jakichś powodów to jedno źródło wydało mi się wiarygodne. Może dlatego, że podało szczegóły, które nie padły w opowieści Byrona Raphaela? Poza tym jako jedyne nie wspomniało o seksie między nimi, co w innych było uwypuklone.

Aczkolwiek Byron Raphael pięćdziesiąt lat później przedstawił tę noc nieco odmiennie (w 2006 roku w "Playboyu", a następnie w "New York Post"). W jego opowieści wszystko się pokrywa do czasu przybycia Marilyn Monroe do hotelu Elvisa, lecz dalszy przebieg podaje już inny. Twierdzi, że zaszło między nimi coś więcej.

Na portalu elvisbiography.net, czytamy:
"Otóż to! Z pewnością musiało być coś więcej! W rzeczywistości były asystent pułkownika Parkera, Byron Raphael, twierdził, że Elvis i Marilyn mieli romans na jedną noc. Jednak jego historia została zdyskredytowana przez otoczenie Presleya i wielu innych ekspertów Elvisa".
Z jednej strony autor nie wierzy iż spotkanie tych dwojga upłynęło wyłącznie na konsumpcji kolacji i rozmowie, z drugiej zauważa, że rewelacje Byrona Raphaela nie zostały przyjęte wiarygodnie. Niestety, dalej nie wyjaśnia, czym miało być to "coś więcej" w zdaniu opatrzonym wykrzyknikiem: "Z pewnością musiało być coś więcej!".

Prawdopodobnie chodziło mu o różne czułości, których Elvis nie potrafił nie okazywać w kontaktach z kobietami, gdy był z nimi sam na sam. Takie jak pocałunki, przytulanie, a być może nawet pieszczoty, acz niekoniecznie zaraz pełny seks (na przykład z Ritą Moreno, czy Judy Geller, gdzie na czułościach się skończyło).

Wróćmy do relacji Byrona Raphael, który tak opisał tę noc:
"Dwa* tygodnie później [po odwiedzeniu Marilyn w trakcie sceny 23] Elvis zadzwonił do mnie i powiedział: „Chcę, żebyś odebrał Marilyn”. Była deszczowa noc, przywiozłem ją do hotelu Beverly Wilshire i poszliśmy na górę do jego apartamentu.

Kiedy ją zobaczył, podszedł do niej i bez słowa zaczęli się całować. Byłem w szoku i nie wiedziałem co mam robić. Wtedy Marilyn zmysłowo powiedziała [do Elvisa]: „Jesteś całkiem niezły jak na gitarzystę”. Po dwóch minutach, po krótkiej pogawędce i flircie, poszli do sypialni. Nie wiedziałem, czy powinienem wyjść, czy zostać i czekać na nich, więc po prostu położyłem się i zasnąłem.

Następną rzeczą, jaką pamiętam, było to, że obudziłem się kiedy zaskoczony usłyszałem otwierające się drzwi i zanurkowałem za bar [ukrył się]. Oboje wyszli z sypialni nago. Jej figura była tak wspaniała. Nigdy nie widziałem tak pięknej kobiety. Nie odezwałem się nawet słowem, po prostu siedziałem cicho.

Potem Elvis wezwał taksówkę dla Marilyn i ich namiętna noc dobiegła końca".
* To było dwa tygodnie później, ale na niektórych dzisiejszych stronach jest to tak przedstawiane jakby wszystko wydarzyło się w tym samym dniu. Tak samo jak niektóre z nich nie mówią o 1960 roku, tylko o 1956 roku: "W 1956 roku to Presley wyraził życzenie, by Raphael zorganizował mu noc z ubóstwianą gwiazdą kina, Marilyn Monroe" - po prostu niechlujstwo faktograficzne.

Jak Bayron Raphael wyjaśnia przy innej okazji:
"Odebrałem Marilyn, bo dostałem telefon od Elvisa, choć myślałem, że to już koniec sprawy z Marilyn, tego dnia w 20th Century Fox [gdy pojechali na plan sceny 23]",
a w innym wywiadzie:
"Gdy powiedział: „Odbierz Marilyn”, zapytałem zaskoczony: „Naprawdę?”".
Jakiś krótki czas później, gdy powróci temat jego spotkania z Marilyn Monroe (według jednych źródeł do tematu nawiązał Byron Raphael, według innych Elvis), Elvis powie: „To miła dziewczyna, ale jest dla mnie trochę za wysoka”.

Nie wiem dlaczego dziś wszyscy piszą "za wysoka". Elvis powiedział wtedy wyraźnie "za stara" i taką wersję podawano przez lata. Pewnie jakiś pismak uznał to za zbyt dosadne, mało eleganckie i chcąc być bardziej taktowny zamienił "za stara" na "za wysoka", co dla dzisiejszych internetowych "kopiowaczy" nie ma znaczenia, przecież rzetelność ich nie obowiązuje!

Byron Raphael pytany później dlaczego przemilczał to zdarzenie, zwykle odpowiadał:
„Wiedziałem, że to jest coś, co może zrujnować ich kariery. Byli dwojgiem najbardziej znanych ludzi na świecie, a Marilyn była wtedy jeszcze żoną Arthura Millera – więc nigdy nie powiedziałem ani słowa”.
Po latach uznał, że czas przestać milczeć, bo to ważne wydarzenie dla fanów obu ikon i ich biografów. Tere-fere, jak mówi porzekadło, gdy nie wiadomo o co chodzi, to z pewnością chodzi o pieniądze.

O Byronie Raphaelu pisałam już obszernie w poście "♥ Kobiety - Natalie Wood". Jednak dla pełni obrazu chciałabym tu jeszcze coś dodać. Przez Memphis Mafię jest dyskredytowany, ponieważ panowie nie mogą się pogodzić z dwoma rzeczami. Po pierwsze kiedyś się dogadali i zawarli ze sobą "przymierze monopolistów" (to moje określenie), czyli ustalili, że są wyrocznią w sprawach dotyczących Elvisa i nie pozwolą sobie odebrać tego przywileju, torpedując wypowiedź każdego, kto powołując się na pracę u Elvisa, z Elvisem lub w związku z Elvisem, będzie próbował zarobić na swojej wiedzy.

Lecz pieniądze, to jedna strona medalu. Druga to prestiż, zazdrość i przerost ambicji. Jak czytaliśmy w wielu książkach i materiałach, między członkami MM zawsze panowała konkurencja o względy Elvisa, czyli walka o pozycję w hierarchii* grupy. Elvis zdawał sobie z tego świetnie sprawę i dla własnego ubawu, czasem ich podpuszczał. Największą zniewagą dla chłopaków była sytuacja, kiedy wprowadzał któregoś z nich w jakąś sprawę, nie wtajemniczając w nią pozostałych. Oczywiście "wtajemniczony" zobowiązany był do utrzymania sprawy w sekrecie przed resztą, w przeciwnym razie "relokacja z pracy".

* Chłopaki Elvisa bardzo przestrzegały tej hierarchii, do irracjonalnej przesady, nawet poza Graceland, gdy załatwiali różne sprawy Elvisa. Kiedyś Gene Doucette powiedział z kpiną w głosie:
"Pamiętam jak pracowałem nad projektami, Elvis był zniecierpliwiony i zapytał przez asystenta asystenta asystenta, czy mógłby zobaczyć kilka szkiców".
Tak samo było, gdy jakaś informacja miała dotrzeć do Elvisa. Ten z niższej hierarchii nie mógł powiadomić bezpośrednio Elvisa, tylko musiał przekazać ją komuś wyższemu w hierarchii, a ten następnemu. Czysty obłęd!

Żeby nie być gołosłowną ... Do prezydenta Richarda Nixona zabrał w tajemnicy przed innymi Sonny'ego Westa i Jerry'ego Schillinga (po dwóch latach sprawa się wydała, ale do tego momentu nikt z MM o tym nie wiedział). Jego zaufanym człowiekiem w organizowaniu sekretnych spotkań ze stewardesą z Dallas, był Jerry Schilling, a za nagrywanie spotkań i wyjazdów z Alicią Kerwin, Dick Grob, o czym reszta MM dowiedziała się dopiero po śmierci Elvisa z ich książek. I takich spraw były tysiące.

Po prostu Elvis nie we wszystkie swoje poczynania wtajemniczał całą grupę. W latach 50. i w 1960 roku, kiedy powrócił z wojska, na taką osobę do "zadań sekretnych i specjalnych", często wybierał właśnie Byrona Raphaela, raz ponieważ nie był tak zżyty z resztą jego świty, dwa gdyż był człowiekiem Colonela i William Morris Agency u progu własnej intratnej kariery zawodowej, więc miał najwięcej do stracenia, gdyby zawiódł (podpadł). Tym sposobem Elvis miał nad nim większą kontrolę, niż nad pozostałymi. W związku z tym Byron Raphael wiedział o wielu rzeczach, o których nie wiedzieli inni. Jednak pozostaje zasadnicza kwestia, na ile po latach jest uczciwy w swoich relacjach i przekazach, a na ile to chęć zaistnienia i skoku na kasę? Dlatego ja traktuję go jako źródło średniej wiarygodności, przyjmując, że zna wiele faktów, acz czasami w nie zbytnio ingeruje.

Znamienne jest też to, że każdy z nich (MM) jeśli o czymś nie wiedział lub nie pamięta, to zaraz krzyczy autorytatywnie: "Tak nie było!", a potem okazuje się, że jednak było. Dlatego z tą wiarygodnością bywa różnie, co należy uwzględnić w obie strony - nie wierzyć na ślepo i nie potępiać w czambuł.

Jak na razie nie wypłynęło żadne prawdziwe zdjęcie Elvisa razem z Marilyn Monroe. Za to krążą setki przeróbek, wciąż też tworzone są różne grafiki przedstawiające ich dwojga razem, a nawet obrazy olejne wystawiane na aukcjach. Przez takie materiały osoby nieobeznane z biografią przynajmniej jednej z tych postaci, są święcie przekonane, że Elvisa i Marilyn łączył długi i płomienny romans, gdy tymczasem mieli dwa kilkuminutowe spotkania w otoczeniu gapiów i być może jedną spokojniejszą noc (bardziej lub mniej namiętną) tylko we dwoje. Trafnie to gdzieś podsumowano:
"Fani Elvisa i Marilyn od lat romantycznie opowiadają o związku między Elvisem Presleyem i Marilyn Monroe – dwoma największymi symbolami seksu XX wieku".
Dla jasności, podsumujmy. Elvis spotkał się z Marilyn Monroe trzykrotnie w czerwcu 1960 roku:

pierwszy raz – w wytwórni filmowej 20th Century Fox, gdy poszedł tam odebrać garderobę do filmu
     "Flaming Star";
drugi raz – dzień lub dwa po pierwszym spotkaniu, kiedy poszedł na plan filmu „Let’s Make Love”
     podczas nagrywania sceny 23;
trzeci raz – dwa tygodnie po drugim spotkaniu, w swoim hotelu Beverly Wilshire;

Czy kiedyś gdzieś jeszcze się nie minęli? W jakiejś wytwórni filmowej, na bankiecie lub prywatnym przyjęciu? Możliwe, acz na razie nie trafiłam na taką informację.

Niemniej, ciągle mnie intryguje ten 1956 rok, podawany w wielu miejscach. W tych wzmiankach o ich spotkaniu, gdzie występuje obecnie, jest to ewidentny błąd, bo opis spotkania zgodny jest z tym z 1960 roku. Lecz kiedyś, również było dużo wskazań na 1956 rok, co mnie zastanawia. Lubię znać etymologię błędu, bo to pozwala wyłuskać prawdę. Tak się zastanawiam, czy nie ma on swoich korzeni właśnie w tych przeróbkach zdjęć, które bazują przede wszystkim na fotografiach z lat 1956-1958?

 Wikipedia zauważa:
"Studia filmowe na kanwie popularności aktorki próbowały wykreować własne gwiazdy filmowe, zgodne z emploi Marilyn Monroe (rodzaj roli w jakiej specjalizuje się aktor i do której ma predyspozycje). W 20th Century Studios były to Jayne Mansfield i Sheree North, w Universal Pictures Mamie van Doren, w Columbia Pictures Kim Novak, a w The Rank Organisation Diana Dors".
Trzy z nich, których nazwiska podkreśliłam, były także związane z Elvisem.


Jej pełne personalia to ---> Norma Jeane "Carole Lind" "Marilyn Monroe" (Mortenson) (Gifford) [Dougherty] [DiMaggio] Miller:

— Norma ― imię pierwsze;
— Jeane ― imię drugie;
— "Carole Lind" ― pierwszy pseudonim sceniczny (w 1946 roku);
— "Marilyn Monroe" ― drugi i ostatni pseudonim sceniczny (od 1946 roku);
— Mortenson ― nazwisko panieńskie po ojcu biologicznym;
— Gifford ― nazwisko panieńskie po ojczymie;
— Dougherty ― nazwisko po pierwszym mężu;
— DiMaggio ― nazwisko po drugim mężu;
— Miller ― nazwisko po trzecim mężu;

Jej pierwszym mężem, 19 czerwca 1942 roku, został James Doughert. Rozwiedli się we wrześniu 1946 roku, na prośbę Marilyn. Praktycznie od 1943 do 1945 roku, James był w wojsku, a Marilyn nie była mu wierna, co sama przyznała tłumacząc się długą rozłąka. Kiedy się pobrali miała 16 lat.

Istnieją spekulacje, że wyszła również za fotografa Roberta Slatzera, a ich małżeństwo – zawarte potajemnie 4 października 1952 roku w Tijuanie, trwało tylko trzy dni, po czym zostało unieważnione, gdyż aktorka obawiała się reakcji przyjaciół i szefów wytwórni filmowej.

Kolejnym mężem (oficjalnie drugim) został jeden z najbardziej znanych graczy baseballu w USA, Joe DiMaggio. Pobrali się 14 stycznia 1954 roku, a rozwiedli 27 października 1954 roku. Powodem rozpadu związku była zazdrość i alkoholizm Joe DiMaggio, który bił i dręczył aktorkę. Po kilku latach wyraźnie zbliżyli się do siebie ponownie. DiMaggio przestał pić i podjął terapię. W 1961 roku pomógł jej opuścić szpital psychiatryczny i się nią zaopiekował, a w kolejnych miesiącach sporadycznie ją odwiedzał. Ponoć planowali ponownie się pobrać.

Trzecim mężem został dramaturg Arthur Miller, 29 czerwca 1956 roku. Małżeństwo przetrwało do stycznia 1961 roku. Przeszła dla niego na judaizm. Początkiem końca związku był jej romans z aktorem i piosenkarzem Yvesem Montandem, z którym grała w „Let’s Make Love” w 1960 roku. Rozpad związku przypieczętowało to, czego dowiedziała się z jego pamiętnika, że się jej wstydzi i uważa ją za niegodną jego osoby. Był również obsesyjnie zazdrosny.

Norma Jeane Mortenson urodziła się 1 czerwca 1926 roku, w Los Angeles. Oficjalnie była córką Gladys Pearl Baker z domu Monroe i Charlesa Stanleya Gifforda – montażystów w Hollywoodzkiej Wytwórni Filmowej Consolidated Film Industries. Jednak faktycznie jej biologicznym ojcem był Martin Edward Mortenson (drugi mąż matki, pierwszym był Johnem Newton Baker), który opuścił Gladys tuż przed narodzinami Normy.

W związku z tym, że Gladys nie mogła zrezygnować z pracy na rzecz opieki nad córką, 13 czerwca 1926 roku, Norma trafiła pod opiekę rodziny zastępczej, pierwszej z jedenastu!

W 1933 roku matka odebrała ją i wspólnie zamieszkały przy ulicy Arbol Drive 6812 w Hollywood wraz z rodziną aktorską Atkinsonów. 15 stycznia 1934 roku Gladys zachorowała na schizofrenię paranoidalną i resztę życia spędziła w izolacji (przeżyła córkę o 22 lata, zmarła w 1984 roku). Wówczas zaopiekowała się nią Grace McKee, przyjaciółka Gladys (matki), po czym ponownie trafiła do sierocińca, w którym pozostała do czerwca 1937 roku.

Twierdziła, że mając osiem lat, padła ofiarą molestowania seksualnego ze strony mężczyzny o nazwisku Kimmel, lokatora rodziny zastępczej. Ponadto zgwałcić próbował ją Ervin Goddard (mąż Grace McKee) oraz jej starszy kuzyn.

W 1942 roku Ervin Goddard, opiekun prawny 16-letniej Normy, został zobligowany przez pracodawcę do wyprowadzki z rodzinnego miasta do Wirginii Zachodniej, lecz rodzina Goddardów, pod której opieką pozostawała, planowała wyprowadzkę bez niej. Aby uniknąć powrotu do sierocińca, 19 czerwca 1942 roku poślubiła Jamesa Dougherty, 21-letniego pracownika zakładu pogrzebowego i fabryki samolotów.

W kwietniu 1944 roku, podjęła pracę w Radio Plane, fabryce produkującej samoloty do celów szkoleniowych. W trakcie pracy w fabryce spotkała fotografa Davida Connovera i zdecydowała się na rozpoczęcie pracy jako fotomodelka.

W sierpniu 1945 roku podpisała kontrakt z Blue Book Model Agency, a jej zdjęcia zdobiły okładki różnych czasopism. Pracowała także z fotografem André de Dienesem, który został jej kochankiem. W tym okresie zmieniła swój wizerunek, prostując i farbując włosy na blond.

W 1946 roku wkroczyła do świata filmu. Zainteresowanie współpracą z aktorką wyraził Howard Hughes, szef RKO Pictures. Ostatecznie jednak została aktorką kontraktową wytwórni 20th Century Fox. Wtedy, na krótko przybrała pseudonim artystyczny Carole Lind, a ostatecznie zdecydowała się na Marilyn Monroe - imię aktorki Marilyn Miller i nazwisko panieńskie jej matki.

Wcześniej zaczynała i nie kończyła kilku szkół, co później nadrabiała podejmując naukę w Actors’ Laboratory Theatre (opłacanej przez wytwórnię). Pobierała też lekcje śpiewu, tańca i pantomimy oraz aktorstwa u różnych sław. A w 1951 roku rozpoczęła studia, na kierunku literatura i sztuka renesansu, na Uniwersytecie Kalifornijskim.

Dzięki ożywionym kontaktom towarzyskim i domniemanemu romansowi z Josephem Schenckiem (producent filmowy), w marcu 1948 roku podpisała półroczny kontrakt z Columbia Pictures. Kiedy wytwórnia nie przedłużyła z nią umowy, została asystentką iluzjonisty i pozowała nago do zdjęć.

W grudniu 1948 roku poznała łowcę talentów Johnny’ego Hyde’a, z którym wkrótce się związała. Sfinansował jej kilka drobnych zabiegów estetycznych i załatwił małą rolę w filmie.

W 1949 roku trafiła do Hollywood i tak rozpoczęła się jej kariera aktorska. Była bardzo trudną i niezdyscyplinowaną aktorką, stale się spóźniała i wiecznie była pod wpływem alkoholu i środków odurzających, a gdy już dotarła do studia, nie chciała wyjść z garderoby na plan. Była stosunkowo nisko opłacaną aktorką, być może właśnie z tego powodu. W większości grała głównie role epizodyczne.

Od 1954 roku dodatkowo nałogowo przyjmowała leki pobudzające oraz narkotyki (np. amfetaminę). Wielokrotnie była poddawana leczeniu psychiatrycznemu i detoksykacji.

Oficjalnie nie miała dzieci, ale w rzeczywistości urodziła syna przed ukończeniem 21 roku życia, który został jej odebrany i oddany do adopcji zaraz po porodzie. Niektóre źródła podtrzymują, że Monroe przeszła operację podwiązania jajowodów, a zanim to nastąpiło wielokrotnie poddawała się zabiegom aborcji - do ukończenia 29. roku życia miała przerwać 13 ciąż.

Ćwiczyła jogę, regularnie biegała oraz 10 minut dziennie poświęcała na trening z hantlami.

Miała niebieskie oczy. Wymiary jej ciała wynosiły 88-56-88 cm (według niektórych źródeł – 92-56-92). Mierzyła 164 cm lub 166 cm (w zależności od źródła). W chwili śmierci ważyła 53 kg, wcześniej jej wagę podawano na od 54 do 58 kg.

By uniknąć bycia rozpoznaną w miejscach publicznych, często posługiwała się fikcyjnymi danymi, m.in. Zelda Zonk, Faye Miller lub Toni Roberts, a także nosiła czarną perukę.

Zmarła 5 sierpnia 1962 roku w swoim domu. Przyczyną zgonu Monroe, według protokołu sekcji zwłok, było „ostre zatrucie barbituranami spowodowane przyjęciem nadmiernej dawki”, a jej śmierć uznano za „prawdopodobne samobójstwo”, gdyż już wcześniej miała próby samobójcze. Jednak wiele wskazuje na to, iż została po prostu zamordowana - podano jej zastrzyk z substancjami narkotycznymi, których nadużywała, aby upozorować samobójstwo. Ponoć było to zabójstwo polityczne, gdyż jeden z braci Kennedych (oboje byli jej kochankami), zdradził jej plany USA dotyczące inwazji na Kubę (do której doszło już po jej śmierci, 8 września 1961 roku). Ale były też i inne teorie spiskowe.

Pogrzeb Monroe odbył się 8 sierpnia 1962 roku, na terenie Westwood Memorial Cemetery. Ceremonia miała charakter prywatny, zaproszenie otrzymały zaledwie 24 osoby z najbliższego otoczenia Monroe. Pogrzeb zorganizował jej drugi mąż, Joe DiMaggio, który przez następne dekady, aż do swojej śmierci (8 marca 1999 roku), trzy razy w tygodniu wysyłał róże na jej grób.

Jej życiorys został wyczerpująco omówiony w różnych miejscach internetu, w tym na Wikipedii, dlatego ograniczyłam się tylko do podania kilku faktów z jej życia z pominięciem szczegółów przebiegu kariery zawodowej.

W przypadku tego zdjęcia nie jestem pewna czy to fotomontaż, czy może autentyk, ale najprawdopodobniej także fotomontaż

P. S.
A jednak fotomontaż - jak pokazuje zdjęcie poniżej, które wyszukała nieoceniona w takich sprawach Aga:)

Przykładowe fotomontaże Elvisa Presleya i Marilyn Monroe utworzone na bazie innych (rzeczywistych) fotografii

Kolejny fotomontaż Elvisa Presleya i Marilyn Monroe utworzony na bazie innych (rzeczywistych) fotografii. Sugerujący, że znali się już mając po kilkanaście lat. W rzeczywistości mamy dwa oryginały - lewe zdjęcie to Norma Jeane Mortenson (zanim stała się Marilyn Monroe) w 1942 roku, prawe to Elvis Presley i Magdalene Morgan w 1948 roku. Środkowe zdjęcie to fotomotaż utworzony z tych dwóch

W tym przypadku ludzie też nie kryli swojego oburzenia. Mówiono, że takie coś powinno być karalne i zabronione, bo to fałszowanie historii i faktów. Dokładnie to samo, co my, bo już o tym rozmawialiśmy kilka razy. Oburzenie nie tylko dotyczyło "twórców" tych "dzieł", ale przede wszystkim bierności EPE, która nic z tym nie robi. Potem krążą jakieś nieprawdziwe mity.

Oprócz fotomontaży na bazie fotografii jest też cała masa grafik komputerowych z Elvisem i Marilyn Monroe oraz obrazów malowanych na płótnie lub innych materiałach, które wystawiane są na aukcjach. Kilka ostatnich pochodzi z całej serii, na której oprócz Elvisa i Marilyn umieszczano Jamesa Deana i Humphreya Bogarta (później zostały wydrukowane na tekturze, oprawione w drewniane ramki i wystawione na aukcjach)  

Marilyn Monroe jeszcze jako nastoletnia Norma Jeane Mortenson

Marilyn Monroe podczas sesji fotograficznej przy basenie, jednej ze swoich ostatnich

Marilyn Monroe w różnych odsłonach i różnych okresach swojego życia - zdjęcia w negliżu i nagie, z czasów gdy pracowała w modelingu i nie tylko. Ostatnie jest ciekawe i nie tylko dlatego, że ukazuje jej piękne ciało o idealnych proporcjach, ale także dlatego, że to zdjęcie z dokumentacji garderoby do filmu. No tutaj akurat nie ma nic na sobie, co oznacza, że w jakiejś scenie wystąpiła całkiem nago - na tabliczce po lewej jest dokładnie opisane, kto, jako kto, w jakiej scenie itd., a na samym dole widzimy datę, 24 sierpnia 1954 roku (ale nie wiem czy to data zrobienia zdjęcia do dokumentacji, czy data kiedy tak "ubrana" miała zdjęcia na planie)

Marilyn Monroe i Milton Greene w Madison Square Garden - Charity Circus Gala w 1955 roku, w której wystąpiła jako cyrkówka

Marilyn Monroe i jej mężowie: James Doughert (od 19 czerwca 1942 roku do ?? września 1946 roku), Joe DiMaggio (od 14 stycznia 1954 roku do 27 października 1954 roku), Arthur Miller (od 29 czerwca 1956 roku do ?? stycznia 1961 roku)

Klip z artykułem o spotkaniu Elvisa z Marilyn Monroe

P. S.
Zdecydowałam się nie umieszczać więcej zdjęć Marilyn Monroe i żadnego z jej filmów, bo jest ich tak dużo, iż nie wiadomo co wybrać.

Większość zdjęć będzie można zobaczyć w pełnym romiarze po ich otwarciu w nowm oknie.