piątek, 19 maja 2023

♥ Kobiety - Marilyn Monroe

Marilyn Monroe była zaliczana do wielkiej trójki seksbomb lat 50. i 60., obok Jayne Mansfield i Mamie Van Doren. Nazywano je: "The Three M" lub w skrócie "3 M". Elvis poznał osobiście wszystkie trzy. Była od niego starsza o 9 lat.

W przypadku Natalie Wood mówiono, iż sparowanie z Elvisem było efektem planu menadżerów obojga, gdyż chodziło o zapewnienie im (Elvisowi i Natalie Wood) jeszcze większego rozgłosu. Jednak w świetle dowodów, które jednoznacznie świadczyły iż to ona sama bardzo zabiegała o poznanie Elvisa, rzekomy układ między menadżerami, bywa podważany. Taka sama pogłoska krążyła w odniesieniu do Elvisa i Marilyn Monroe, lecz w tym przypadku, była to prawda, a pomysł wyszedł rzekomo od przedstawicieli Elvisa w William Morris Agency.

Mieli się kilka razy pokazać publicznie razem i nic więcej. Niemniej pomimo aplauzu obu menadżerów, pomysł ten odrzuciła Marilyn Monroe. Obawiała się, że wpłynie to negatywnie na jej małżeństwo, które właśnie było na przysłowiowym zakręcie, gdyż jej męża, Arthura Millera, trudno będzie przekonać w wyłącznie marketingowy cel jej spotkań z szaleńczo przystojnym Elvisem Presleyem, okrzykniętym w mediach łamaczem kobiecych serc i będącym właśnie u szczytu sławy. Kategorycznie odmówiła, co nie uchroniło jej małżeństwa - rozwiedli się pół roku później, w styczniu 1961 roku. Acz nie z powodu Elvisa Presleya - jak napisano: "Marilyn, przeżywała burzę zarówno z powodu swojego kłótliwego małżeństwa ze słynnym dramatopisarzem Arthurem Millerem, jak i romansu z aktorem i piosenkarzem Yvesem Montandem, z którym wystąpiła w „Let’s Make Love”", realizowanym w 20th Century Fox, w 1960 roku.

Mimo to bezsprzeczny jest fakt, iż doszło wtedy do spotkania Elvisa i Marilyn Monroe, prawdopodobnie przypadkowego, choć to do końca nie jest takie oczywiste. Było to w czerwcu 1960 roku w 20th Century Fox. Na portalu elvisbiography.net, czytamy:
"Pewnego dnia znalazła się [Marilyn Monroe] na tym samym planie filmowym, na którym Elvis Presley, król rock and rolla, świeżo po wyjściu z wojska w marcu, kręcił G.I. Blues. Joe Esposito, który zaczął pracować dla Elvisa jako jego prawa ręka po tym, jak obaj wrócili ze służby wojskowej w Niemczech, wspominał krótkie spotkanie:
„W Paramount Studios pewnego razu szedłem z nim do garderoby, a ona [Marilyn Monroe] szła w naszym kierunku w tym samym czasie i wtedy ją spotkał. To była tylko krótka, miła rozmowa. Uściskał ją i tak dalej… Trwała prawdopodobnie przez około 3 minuty i tyle”".
Małe sprostowanie. Elvis kręcił "G.I. Blues" w Paramount Studios (w dniach: 2 maja - 24 czerwca 1960 roku), a do spotkania z Marylin Monroe doszło w 20th Century Fox, gdzie nagrywała sceny do filmu "Let's Make Love" (zdjęcia realizowano od stycznia do czerwca 1960 roku). Elvis w czasie gdy pracował jeszcze przy "G.I. Blues" w Paramount Pictures, w czerwcu 1960 roku, został wysłany do 20th Century Fox, w związku ze swoim kolejnym filmem "Flaming Star" (zdjęcia: od 16 sierpnia - 4 października 1960 roku), którego produkcja miała się rozpocząć dopiero za półtora miesiąca. I wtedy doszło do tego historycznego spotkania na korytarzu wytwórni. Po prostu Joe Esposito mając na myśli wytwórnię, w której kręcili "G.I. Blues", kiedy Elvis poszedł po garderobę do następnego filmu do 20th Century Fox, powiedział "Paramount Studios", zamiast "20th Century Fox", a inni, no cóż - kopiuj, wklej - tak powstał ten błąd. Pisze o tym także Alanna Nash:
"Elvis miał rozpocząć tam [w 20th Century Fox] główne zdjęcia do westernu „Flaming Star” w sierpniu, a dwa miesiące wcześniej zgłosił się do studia po garderobę".
Czyli w czerwcu 1960 roku, gdy Marilyn Monroe była właśnie w końcowej fazie zdjęć do filmu "Let's Make Love", w tejże wytwórni (20th Century Fox).

Wróćmy jeszcze do przypadkowości tego spotkania. Tom Parker był szczwanym lisem i jeśli sobie coś postanowił, zwykle tego dopinał nie przebierając w środkach. Jest podejrzenie, że po odmowie Marilyn Monroe, celowo wysłał Elvisa do 20th Century Fox po garderobę do filmu, którego produkcja miała się zacząć dopiero półtora miesiąca później, wiedząc iż czerwiec jest ostatnim miesiącem pracy Marilyn Monroe nad filmem "Let's Make Love" w 20th Century Fox. Później zorganizowanie takiego spotkania wbrew Marilyn Monroe mogło już nie być możliwe, więc postanowił wykorzystać okazję.

To iście w parkerowskim stylu, więc można być prawie pewnym, że maczał palce w tym spotkaniu, acz ta teoria ma jeden słaby punkt. Choć świadkiem tego spotkania i rozmowy Elvisa z Marilyn Monroe było wiele osób kręcących się po studiu, plus chłopaki Elvisa, to ewidentnie Parker nie zadbał o utrwalenie tego wydarzenia. A może liczył na przypadkowych fotografów, jacy stale się tam szwendali tabunami, w nadziei na jakąś okazję, iż skuszeni widokiem Elvisa z Marilyn Monroe pstrykną kilka zdjęć, które nazajutrz ukażą się w prasie? Lecz miał pecha i się przeliczył, bo akurat przez tą krótką chwilę żaden się nie napatoczył? Aczkolwiek mimo to powinny być jakieś zdjęcia, tak przynajmniej wynika z zeznań świadków tej krótkiej sceny (ponoć widziano osoby, które je robiły). W związku z powyższym trudno rozstrzygnąć, czy był to przypadek, czy celowe działanie Colonela.

W kilku miejscach internetu był dostępny pełen przebieg tej krótkiej rozmowy Elvisa z Marilyn Monroe, myślałam, że mam w notatkach, ale nie mam, może sami się doszukacie.

Z kolei Alanna Nash, w "Baby, Let’s Play House. ELVIS PRESLEY and the WOMEN WHO LOVED HIM" (2009), opisuje jeszcze inną, późniejszą scenę. Po tej krótkiej rozmowie Elvisa z Marilyn Monroe w korytarzu 20th Century Fox, podekscytowane chłopaki z jego świty, zaczęły go namawiać żeby zrobił jeszcze jedno podejście. Nie będę cytować całego tekstu, bo jest zbyt obszerny, wielowątkowy i posiada kilka błędów faktograficznych, które musiałabym wyjaśniać w wielu słowach, ale posłużę się kilkoma fragmentami.

Przede wszystkim jeśli chodzi o to krótkie, pierwsze spotkanie, pisze tak:
"W kwietniu Elvis i jego świta, w skład której weszli nowi członkowie: Joe Esposito, Charlie Hodge i młodszy kuzyn Reda Westa, Sonny, udali się do Kalifornii, aby stworzyć G.I. Blues dla Paramount.(...)
Mniej więcej w tym samym czasie Elvis zetknął się na chwilę z dużo bardziej zastraszającą gwiazdą Hollywood, Marilyn Monroe. Spośród wszystkich ludzi Lamar [Fike] rozmawiał już z boginią ekranu na przyjęciu. Ale Elvis nigdy jej nie widział. Potem, wczesnym latem 1960 roku, dwa najbardziej wybuchowe i legendarne symbole seksu swojej epoki zmierzyły się w korytarzu wytwórni Twentieth Century Fox po czym rozstały się zdenerwowane, jeśli nie zdezorientowane".
Chodzi mi dokładnie o sformułowanie "rozstały się zdenerwowane, jeśli nie zdezorientowane". Jak można wnioskować z dalszej treści, Marilyn Monroe była jakby zdekoncentrowana i zdenerwowana swoją napiętą sytuacją z mężem i romansem z Yvesem Montandem, który właśnie się narodził na planie, więc była myślami gdzieś indziej, daleka od wdawania się w długie konwersacje z innymi, a Elvis to wyczuł i zinterpretował na swoją niekorzyść. Czyli, że Marilyn nie chce go bliżej poznać i dłużej z nim rozmawiać.

Dalej Alanna Nash pisze:
"Elvis miał rozpocząć tam główne zdjęcia do westernu „Flaming Star” w sierpniu, a dwa miesiące wcześniej zgłosił się do studia po garderobę. Byron powiedział, że był z Elvisem, Cliffem i Genem (który teraz miał nadzieję na karierę filmową pod pseudonimem „El Gino Stone”), kiedy chłopaki zaczęli go prowokować [Elvisa].
Człowieku, musisz poznać Marilyn Monroe ― zaczął Gene [Smith]. Elvis, musisz zaprosić Marilyn na randkę!
Nie ― powiedział Elvis. Nie chce ze mną rozmawiać.
Elvis, człowieku, jesteś gwiazdą! Musisz złapać byka za rogi. To Marilyn Monroe! Musisz być silny! ― agitował Cliff [Glaves].
W końcu namówili Elvisa, by zaryzykował. Ustalili, w którym dokładnie studio nagrywa Marilyn i cała czwórka pojechała tam na rowerach.
"Marilyn, ubrana w szlafrok i wyglądająca na zrozpaczoną, z przekrzywionymi włosami, nagle znalazła się przed nimi, wychodząc ze sceny dwudziestej trzeciej. Elvis podszedł do niej w swój zwykły, arogancki sposób i miękkim barytonem okraszonym południowym urokiem powiedział: „Witam, nazywam się Elvis Presley. Jak się pani miewa, Mrs [Misis] Monroe? Marilyn uśmiechnęła się, ale potem jej twarz opadła, kiedy spojrzała na jego towarzyszy".
Byron Raphael nie oszczędza swoich kolegów z ówczesnej świty Elvisa i tak ich opisuje - "Gene [Smith], najbardziej żałosny frajer, jaki kiedykolwiek trafił do Hollywood i zawsze zawstydzony Cliff [Glaves], gładki operator, który był tak oleisty, że praktycznie zostawiał plamy podczas chodzenia".

W różnych materiałach wspominano o porażającej aparycji Gene Smitha, który miał przerażający wyraz twarzy, niczym morderca w trakcie dokonywania zbrodni. Jest takie zdjęcie w aucie, gdzie siedzi Elvis, Barbara Gray i Gene Smith, kiedy pierwszy raz je zobaczyłam, aż odskoczyłam od komputera.

W innym materiale, w którym wspomniano to spotkanie napisano, że Marilyn Monroe początkowo była nastawiona przychylnie do przystojnego oraz nad wyraz uprzejmego Elvisa, odnoszącego się do niej z wielkim szacunkiem i zapewne już wtedy zgodziłaby się z nim umówić, lecz kiedy spostrzegła jego towarzyszy, sytuacja diametralnie się zmieniła. A na widok Gene Smitha, aż się wzdrygnęła i wyglądała na osobę obawiającą się o swoje życie. Alanna Nash ujmuje to tak:
"Monroe, wiecznie niepewna siebie, szukała klasy w swoich wyborach mężczyzn, męża Millera i kochanka Montanda, a widok ledwo cywilizowanych przyjaciół Elvisa wywołał u niej niewątpliwy strach i obrzydzenie. Słynny zalotnik Marilyn [jak określa tutaj Elvisa], nieświadomy jej reakcji, zaczął okrężną drogą prosić o randkę, napomykając o imprezie w Beverly Wilshire i zapraszając ją do przyjścia. „Och, przepraszam, nie mogę” – odmówiła w pośpiechu. Powiedziała, że źle się czuje – ma ból głowy spowodowany jakąś alergią – i natychmiast wyciągnęła z torebki butelkę tabletek [na potwierdzenie swoich dolegliwości]. Elvis poczuł ulgę".
Elvis poczuł ulgę, ponieważ poszedł tam bez przekonania, niejako wbrew sobie, namówiony przez chłopaków.

Według innej wersji Marilyn Monroe zauważyła, że wszyscy gapie uważnie nasłuchując przyglądają się ich prywatnej interakcji, więc dlatego odrzuciła zaproszenie.

Niemniej, rzekomo Elvis poczuł się trochę skrępowany (zażenowany) sytuacją ze sceny numer 23, nieco zawstydzony i odrzucony, więc postanowił doprowadzić do tajnego, niepublicznego spotkania z Marilyn Monroe, poza wiedzą innych. Jak mówi Byron Raphael:
"Presley nie poddał się i potajemnie zorganizował spotkanie",
a w innym miejscu:
"Był zakłopotany. Myślę, że zdołowało go to, że to wszystko było zbyt publiczne. Ale nie poddał się i w tajemnicy namówił ją na spotkanie".
W jednym z materiałów napisano o tym trochę szerzej:
"Byron twierdzi, że przedstawiciele Elvisa w William Morris Agency chcieli, aby ta dwójka wychodziła razem na jakieś randki, ale Marilyn odmówiła. Elvis był podobno zakłopotany i pomyślał, że Marilyn po prostu nie chce, aby ich randki odbywały się na oczach opinii publicznej, więc poprosił o sekretne spotkanie."
Doszło do niego (trzeciego spotkania Elvisa z Marilyn Monroe), tym razem za aprobatą obojga. Lecz nikt nie wie jak Elvis to załatwił, ponieważ nikt z jego świty nie brał w tym udziału. Być może z samym Tomem Parkerem, swoim menadżerem lub William Morris Agency. W latach 50. Elvis mówił mu, kogo chciałby poznać, a Parker mu załatwiał takie spotkania, jak na przykład to z Ritą Moreno. Acz nie tylko z kobietami i nie w celach seksualnych (od tych spraw był Byron Raphael).

Ponoć jednej nocy przyszła do niego do hotelu Beverly Wilshire, a Elvis najwyraźniej jej oczekiwał, bo był odpowiednio przygotowany. Według tego, chyba jedynego* źródła, w którym o tym czytałam, było to zwykłe kilkugodzinne spotkanie, jakie dwie największe ikony seksu XX wieku spędziły na miłej rozmowie dla własnej satysfakcji, bez wścibskich mediów i całej świty Elvisa, który wszystkich w porę odprawił, pozostawiając do jej przyjścia tylko Byrona Raphaela (co może potwierdzać, że spotkanie nagrał Tom Parker do spółki z William Morris Agency lub jedno z nich), a w pokoju czekał wykwintnie zastawiony stół oraz butelka szampana, bez którego Marilyn rzekomo nie mogła się obyć. O umówionej porze Marilyn Monroe wymknęła się z hotelu jeszcze przed świtem, wsiadła do limuzyny, która na nią czekała i odjechała. Byron Raphael nie uczestniczył w spotkaniu, kiedy przyszła Marilyn, poszedł do innego pomieszczenia, gdzie miał zająć się swoimi sprawami, ale jednocześnie być w pogotowiu gdyby Elvis go potrzebował. Ponoć przez większość czasu rozmawiali o swoich karierach zawodowych, planach na przyszłość oraz przemyśle muzycznym i filmowym.

* Oczywiście nie w jednym miejscu czytałam o nocy jaką ze sobą spędzili. Kiedyś pisano o tym w wielu miejscach. Lecz z jakichś powodów to jedno źródło wydało mi się wiarygodne. Może dlatego, że podało szczegóły, które nie padły w opowieści Byrona Raphaela? Poza tym jako jedyne nie wspomniało o seksie między nimi, co w innych było uwypuklone.

Aczkolwiek Byron Raphael pięćdziesiąt lat później przedstawił tę noc nieco odmiennie (w 2006 roku w "Playboyu", a następnie w "New York Post"). W jego opowieści wszystko się pokrywa do czasu przybycia Marilyn Monroe do hotelu Elvisa, lecz dalszy przebieg podaje już inny. Twierdzi, że zaszło między nimi coś więcej.

Na portalu elvisbiography.net, czytamy:
"Otóż to! Z pewnością musiało być coś więcej! W rzeczywistości były asystent pułkownika Parkera, Byron Raphael, twierdził, że Elvis i Marilyn mieli romans na jedną noc. Jednak jego historia została zdyskredytowana przez otoczenie Presleya i wielu innych ekspertów Elvisa".
Z jednej strony autor nie wierzy iż spotkanie tych dwojga upłynęło wyłącznie na konsumpcji kolacji i rozmowie, z drugiej zauważa, że rewelacje Byrona Raphaela nie zostały przyjęte wiarygodnie. Niestety, dalej nie wyjaśnia, czym miało być to "coś więcej" w zdaniu opatrzonym wykrzyknikiem: "Z pewnością musiało być coś więcej!".

Prawdopodobnie chodziło mu o różne czułości, których Elvis nie potrafił nie okazywać w kontaktach z kobietami, gdy był z nimi sam na sam. Takie jak pocałunki, przytulanie, a być może nawet pieszczoty, acz niekoniecznie zaraz pełny seks (na przykład z Ritą Moreno, czy Judy Geller, gdzie na czułościach się skończyło).

Wróćmy do relacji Byrona Raphael, który tak opisał tę noc:
"Dwa* tygodnie później [po odwiedzeniu Marilyn w trakcie sceny 23] Elvis zadzwonił do mnie i powiedział: „Chcę, żebyś odebrał Marilyn”. Była deszczowa noc, przywiozłem ją do hotelu Beverly Wilshire i poszliśmy na górę do jego apartamentu.

Kiedy ją zobaczył, podszedł do niej i bez słowa zaczęli się całować. Byłem w szoku i nie wiedziałem co mam robić. Wtedy Marilyn zmysłowo powiedziała [do Elvisa]: „Jesteś całkiem niezły jak na gitarzystę”. Po dwóch minutach, po krótkiej pogawędce i flircie, poszli do sypialni. Nie wiedziałem, czy powinienem wyjść, czy zostać i czekać na nich, więc po prostu położyłem się i zasnąłem.

Następną rzeczą, jaką pamiętam, było to, że obudziłem się kiedy zaskoczony usłyszałem otwierające się drzwi i zanurkowałem za bar [ukrył się]. Oboje wyszli z sypialni nago. Jej figura była tak wspaniała. Nigdy nie widziałem tak pięknej kobiety. Nie odezwałem się nawet słowem, po prostu siedziałem cicho.

Potem Elvis wezwał taksówkę dla Marilyn i ich namiętna noc dobiegła końca".
* To było dwa tygodnie później, ale na niektórych dzisiejszych stronach jest to tak przedstawiane jakby wszystko wydarzyło się w tym samym dniu. Tak samo jak niektóre z nich nie mówią o 1960 roku, tylko o 1956 roku: "W 1956 roku to Presley wyraził życzenie, by Raphael zorganizował mu noc z ubóstwianą gwiazdą kina, Marilyn Monroe" - po prostu niechlujstwo faktograficzne.

Jak Bayron Raphael wyjaśnia przy innej okazji:
"Odebrałem Marilyn, bo dostałem telefon od Elvisa, choć myślałem, że to już koniec sprawy z Marilyn, tego dnia w 20th Century Fox [gdy pojechali na plan sceny 23]",
a w innym wywiadzie:
"Gdy powiedział: „Odbierz Marilyn”, zapytałem zaskoczony: „Naprawdę?”".
Jakiś krótki czas później, gdy powróci temat jego spotkania z Marilyn Monroe (według jednych źródeł do tematu nawiązał Byron Raphael, według innych Elvis), Elvis powie: „To miła dziewczyna, ale jest dla mnie trochę za wysoka”.

Nie wiem dlaczego dziś wszyscy piszą "za wysoka". Elvis powiedział wtedy wyraźnie "za stara" i taką wersję podawano przez lata. Pewnie jakiś pismak uznał to za zbyt dosadne, mało eleganckie i chcąc być bardziej taktowny zamienił "za stara" na "za wysoka", co dla dzisiejszych internetowych "kopiowaczy" nie ma znaczenia, przecież rzetelność ich nie obowiązuje!

Byron Raphael pytany później dlaczego przemilczał to zdarzenie, zwykle odpowiadał:
„Wiedziałem, że to jest coś, co może zrujnować ich kariery. Byli dwojgiem najbardziej znanych ludzi na świecie, a Marilyn była wtedy jeszcze żoną Arthura Millera – więc nigdy nie powiedziałem ani słowa”.
Po latach uznał, że czas przestać milczeć, bo to ważne wydarzenie dla fanów obu ikon i ich biografów. Tere-fere, jak mówi porzekadło, gdy nie wiadomo o co chodzi, to z pewnością chodzi o pieniądze.

O Byronie Raphaelu pisałam już obszernie w poście "♥ Kobiety - Natalie Wood". Jednak dla pełni obrazu chciałabym tu jeszcze coś dodać. Przez Memphis Mafię jest dyskredytowany, ponieważ panowie nie mogą się pogodzić z dwoma rzeczami. Po pierwsze kiedyś się dogadali i zawarli ze sobą "przymierze monopolistów" (to moje określenie), czyli ustalili, że są wyrocznią w sprawach dotyczących Elvisa i nie pozwolą sobie odebrać tego przywileju, torpedując wypowiedź każdego, kto powołując się na pracę u Elvisa, z Elvisem lub w związku z Elvisem, będzie próbował zarobić na swojej wiedzy.

Lecz pieniądze, to jedna strona medalu. Druga to prestiż, zazdrość i przerost ambicji. Jak czytaliśmy w wielu książkach i materiałach, między członkami MM zawsze panowała konkurencja o względy Elvisa, czyli walka o pozycję w hierarchii* grupy. Elvis zdawał sobie z tego świetnie sprawę i dla własnego ubawu, czasem ich podpuszczał. Największą zniewagą dla chłopaków była sytuacja, kiedy wprowadzał któregoś z nich w jakąś sprawę, nie wtajemniczając w nią pozostałych. Oczywiście "wtajemniczony" zobowiązany był do utrzymania sprawy w sekrecie przed resztą, w przeciwnym razie "relokacja z pracy".

* Chłopaki Elvisa bardzo przestrzegały tej hierarchii, do irracjonalnej przesady, nawet poza Graceland, gdy załatwiali różne sprawy Elvisa. Kiedyś Gene Doucette powiedział z kpiną w głosie:
"Pamiętam jak pracowałem nad projektami, Elvis był zniecierpliwiony i zapytał przez asystenta asystenta asystenta, czy mógłby zobaczyć kilka szkiców".
Tak samo było, gdy jakaś informacja miała dotrzeć do Elvisa. Ten z niższej hierarchii nie mógł powiadomić bezpośrednio Elvisa, tylko musiał przekazać ją komuś wyższemu w hierarchii, a ten następnemu. Czysty obłęd!

Żeby nie być gołosłowną ... Do prezydenta Richarda Nixona zabrał w tajemnicy przed innymi Sonny'ego Westa i Jerry'ego Schillinga (po dwóch latach sprawa się wydała, ale do tego momentu nikt z MM o tym nie wiedział). Jego zaufanym człowiekiem w organizowaniu sekretnych spotkań ze stewardesą z Dallas, był Jerry Schilling, a za nagrywanie spotkań i wyjazdów z Alicią Kerwin, Dick Grob, o czym reszta MM dowiedziała się dopiero po śmierci Elvisa z ich książek. I takich spraw były tysiące.

Po prostu Elvis nie we wszystkie swoje poczynania wtajemniczał całą grupę. W latach 50. i w 1960 roku, kiedy powrócił z wojska, na taką osobę do "zadań sekretnych i specjalnych", często wybierał właśnie Byrona Raphaela, raz ponieważ nie był tak zżyty z resztą jego świty, dwa gdyż był człowiekiem Colonela i William Morris Agency u progu własnej intratnej kariery zawodowej, więc miał najwięcej do stracenia, gdyby zawiódł (podpadł). Tym sposobem Elvis miał nad nim większą kontrolę, niż nad pozostałymi. W związku z tym Byron Raphael wiedział o wielu rzeczach, o których nie wiedzieli inni. Jednak pozostaje zasadnicza kwestia, na ile po latach jest uczciwy w swoich relacjach i przekazach, a na ile to chęć zaistnienia i skoku na kasę? Dlatego ja traktuję go jako źródło średniej wiarygodności, przyjmując, że zna wiele faktów, acz czasami w nie zbytnio ingeruje.

Znamienne jest też to, że każdy z nich (MM) jeśli o czymś nie wiedział lub nie pamięta, to zaraz krzyczy autorytatywnie: "Tak nie było!", a potem okazuje się, że jednak było. Dlatego z tą wiarygodnością bywa różnie, co należy uwzględnić w obie strony - nie wierzyć na ślepo i nie potępiać w czambuł.

Jak na razie nie wypłynęło żadne prawdziwe zdjęcie Elvisa razem z Marilyn Monroe. Za to krążą setki przeróbek, wciąż też tworzone są różne grafiki przedstawiające ich dwojga razem, a nawet obrazy olejne wystawiane na aukcjach. Przez takie materiały osoby nieobeznane z biografią przynajmniej jednej z tych postaci, są święcie przekonane, że Elvisa i Marilyn łączył długi i płomienny romans, gdy tymczasem mieli dwa kilkuminutowe spotkania w otoczeniu gapiów i być może jedną spokojniejszą noc (bardziej lub mniej namiętną) tylko we dwoje. Trafnie to gdzieś podsumowano:
"Fani Elvisa i Marilyn od lat romantycznie opowiadają o związku między Elvisem Presleyem i Marilyn Monroe – dwoma największymi symbolami seksu XX wieku".
Dla jasności, podsumujmy. Elvis spotkał się z Marilyn Monroe trzykrotnie w czerwcu 1960 roku:

pierwszy raz – w wytwórni filmowej 20th Century Fox, gdy poszedł tam odebrać garderobę do filmu
     "Flaming Star";
drugi raz – dzień lub dwa po pierwszym spotkaniu, kiedy poszedł na plan filmu „Let’s Make Love”
     podczas nagrywania sceny 23;
trzeci raz – dwa tygodnie po drugim spotkaniu, w swoim hotelu Beverly Wilshire;

Czy kiedyś gdzieś jeszcze się nie minęli? W jakiejś wytwórni filmowej, na bankiecie lub prywatnym przyjęciu? Możliwe, acz na razie nie trafiłam na taką informację.

Niemniej, ciągle mnie intryguje ten 1956 rok, podawany w wielu miejscach. W tych wzmiankach o ich spotkaniu, gdzie występuje obecnie, jest to ewidentny błąd, bo opis spotkania zgodny jest z tym z 1960 roku. Lecz kiedyś, również było dużo wskazań na 1956 rok, co mnie zastanawia. Lubię znać etymologię błędu, bo to pozwala wyłuskać prawdę. Tak się zastanawiam, czy nie ma on swoich korzeni właśnie w tych przeróbkach zdjęć, które bazują przede wszystkim na fotografiach z lat 1956-1958?

 Wikipedia zauważa:
"Studia filmowe na kanwie popularności aktorki próbowały wykreować własne gwiazdy filmowe, zgodne z emploi Marilyn Monroe (rodzaj roli w jakiej specjalizuje się aktor i do której ma predyspozycje). W 20th Century Studios były to Jayne Mansfield i Sheree North, w Universal Pictures Mamie van Doren, w Columbia Pictures Kim Novak, a w The Rank Organisation Diana Dors".
Trzy z nich, których nazwiska podkreśliłam, były także związane z Elvisem.


Jej pełne personalia to ---> Norma Jeane "Carole Lind" "Marilyn Monroe" (Mortenson) (Gifford) [Dougherty] [DiMaggio] Miller:

— Norma ― imię pierwsze;
— Jeane ― imię drugie;
— "Carole Lind" ― pierwszy pseudonim sceniczny (w 1946 roku);
— "Marilyn Monroe" ― drugi i ostatni pseudonim sceniczny (od 1946 roku);
— Mortenson ― nazwisko panieńskie po ojcu biologicznym;
— Gifford ― nazwisko panieńskie po ojczymie;
— Dougherty ― nazwisko po pierwszym mężu;
— DiMaggio ― nazwisko po drugim mężu;
— Miller ― nazwisko po trzecim mężu;

Jej pierwszym mężem, 19 czerwca 1942 roku, został James Doughert. Rozwiedli się we wrześniu 1946 roku, na prośbę Marilyn. Praktycznie od 1943 do 1945 roku, James był w wojsku, a Marilyn nie była mu wierna, co sama przyznała tłumacząc się długą rozłąka. Kiedy się pobrali miała 16 lat.

Istnieją spekulacje, że wyszła również za fotografa Roberta Slatzera, a ich małżeństwo – zawarte potajemnie 4 października 1952 roku w Tijuanie, trwało tylko trzy dni, po czym zostało unieważnione, gdyż aktorka obawiała się reakcji przyjaciół i szefów wytwórni filmowej.

Kolejnym mężem (oficjalnie drugim) został jeden z najbardziej znanych graczy baseballu w USA, Joe DiMaggio. Pobrali się 14 stycznia 1954 roku, a rozwiedli 27 października 1954 roku. Powodem rozpadu związku była zazdrość i alkoholizm Joe DiMaggio, który bił i dręczył aktorkę. Po kilku latach wyraźnie zbliżyli się do siebie ponownie. DiMaggio przestał pić i podjął terapię. W 1961 roku pomógł jej opuścić szpital psychiatryczny i się nią zaopiekował, a w kolejnych miesiącach sporadycznie ją odwiedzał. Ponoć planowali ponownie się pobrać.

Trzecim mężem został dramaturg Arthur Miller, 29 czerwca 1956 roku. Małżeństwo przetrwało do stycznia 1961 roku. Przeszła dla niego na judaizm. Początkiem końca związku był jej romans z aktorem i piosenkarzem Yvesem Montandem, z którym grała w „Let’s Make Love” w 1960 roku. Rozpad związku przypieczętowało to, czego dowiedziała się z jego pamiętnika, że się jej wstydzi i uważa ją za niegodną jego osoby. Był również obsesyjnie zazdrosny.

Norma Jeane Mortenson urodziła się 1 czerwca 1926 roku, w Los Angeles. Oficjalnie była córką Gladys Pearl Baker z domu Monroe i Charlesa Stanleya Gifforda – montażystów w Hollywoodzkiej Wytwórni Filmowej Consolidated Film Industries. Jednak faktycznie jej biologicznym ojcem był Martin Edward Mortenson (drugi mąż matki, pierwszym był Johnem Newton Baker), który opuścił Gladys tuż przed narodzinami Normy.

W związku z tym, że Gladys nie mogła zrezygnować z pracy na rzecz opieki nad córką, 13 czerwca 1926 roku, Norma trafiła pod opiekę rodziny zastępczej, pierwszej z jedenastu!

W 1933 roku matka odebrała ją i wspólnie zamieszkały przy ulicy Arbol Drive 6812 w Hollywood wraz z rodziną aktorską Atkinsonów. 15 stycznia 1934 roku Gladys zachorowała na schizofrenię paranoidalną i resztę życia spędziła w izolacji (przeżyła córkę o 22 lata, zmarła w 1984 roku). Wówczas zaopiekowała się nią Grace McKee, przyjaciółka Gladys (matki), po czym ponownie trafiła do sierocińca, w którym pozostała do czerwca 1937 roku.

Twierdziła, że mając osiem lat, padła ofiarą molestowania seksualnego ze strony mężczyzny o nazwisku Kimmel, lokatora rodziny zastępczej. Ponadto zgwałcić próbował ją Ervin Goddard (mąż Grace McKee) oraz jej starszy kuzyn.

W 1942 roku Ervin Goddard, opiekun prawny 16-letniej Normy, został zobligowany przez pracodawcę do wyprowadzki z rodzinnego miasta do Wirginii Zachodniej, lecz rodzina Goddardów, pod której opieką pozostawała, planowała wyprowadzkę bez niej. Aby uniknąć powrotu do sierocińca, 19 czerwca 1942 roku poślubiła Jamesa Dougherty, 21-letniego pracownika zakładu pogrzebowego i fabryki samolotów.

W kwietniu 1944 roku, podjęła pracę w Radio Plane, fabryce produkującej samoloty do celów szkoleniowych. W trakcie pracy w fabryce spotkała fotografa Davida Connovera i zdecydowała się na rozpoczęcie pracy jako fotomodelka.

W sierpniu 1945 roku podpisała kontrakt z Blue Book Model Agency, a jej zdjęcia zdobiły okładki różnych czasopism. Pracowała także z fotografem André de Dienesem, który został jej kochankiem. W tym okresie zmieniła swój wizerunek, prostując i farbując włosy na blond.

W 1946 roku wkroczyła do świata filmu. Zainteresowanie współpracą z aktorką wyraził Howard Hughes, szef RKO Pictures. Ostatecznie jednak została aktorką kontraktową wytwórni 20th Century Fox. Wtedy, na krótko przybrała pseudonim artystyczny Carole Lind, a ostatecznie zdecydowała się na Marilyn Monroe - imię aktorki Marilyn Miller i nazwisko panieńskie jej matki.

Wcześniej zaczynała i nie kończyła kilku szkół, co później nadrabiała podejmując naukę w Actors’ Laboratory Theatre (opłacanej przez wytwórnię). Pobierała też lekcje śpiewu, tańca i pantomimy oraz aktorstwa u różnych sław. A w 1951 roku rozpoczęła studia, na kierunku literatura i sztuka renesansu, na Uniwersytecie Kalifornijskim.

Dzięki ożywionym kontaktom towarzyskim i domniemanemu romansowi z Josephem Schenckiem (producent filmowy), w marcu 1948 roku podpisała półroczny kontrakt z Columbia Pictures. Kiedy wytwórnia nie przedłużyła z nią umowy, została asystentką iluzjonisty i pozowała nago do zdjęć.

W grudniu 1948 roku poznała łowcę talentów Johnny’ego Hyde’a, z którym wkrótce się związała. Sfinansował jej kilka drobnych zabiegów estetycznych i załatwił małą rolę w filmie.

W 1949 roku trafiła do Hollywood i tak rozpoczęła się jej kariera aktorska. Była bardzo trudną i niezdyscyplinowaną aktorką, stale się spóźniała i wiecznie była pod wpływem alkoholu i środków odurzających, a gdy już dotarła do studia, nie chciała wyjść z garderoby na plan. Była stosunkowo nisko opłacaną aktorką, być może właśnie z tego powodu. W większości grała głównie role epizodyczne.

Od 1954 roku dodatkowo nałogowo przyjmowała leki pobudzające oraz narkotyki (np. amfetaminę). Wielokrotnie była poddawana leczeniu psychiatrycznemu i detoksykacji.

Oficjalnie nie miała dzieci, ale w rzeczywistości urodziła syna przed ukończeniem 21 roku życia, który został jej odebrany i oddany do adopcji zaraz po porodzie. Niektóre źródła podtrzymują, że Monroe przeszła operację podwiązania jajowodów, a zanim to nastąpiło wielokrotnie poddawała się zabiegom aborcji - do ukończenia 29. roku życia miała przerwać 13 ciąż.

Ćwiczyła jogę, regularnie biegała oraz 10 minut dziennie poświęcała na trening z hantlami.

Miała niebieskie oczy. Wymiary jej ciała wynosiły 88-56-88 cm (według niektórych źródeł – 92-56-92). Mierzyła 164 cm lub 166 cm (w zależności od źródła). W chwili śmierci ważyła 53 kg, wcześniej jej wagę podawano na od 54 do 58 kg.

By uniknąć bycia rozpoznaną w miejscach publicznych, często posługiwała się fikcyjnymi danymi, m.in. Zelda Zonk, Faye Miller lub Toni Roberts, a także nosiła czarną perukę.

Zmarła 5 sierpnia 1962 roku w swoim domu. Przyczyną zgonu Monroe, według protokołu sekcji zwłok, było „ostre zatrucie barbituranami spowodowane przyjęciem nadmiernej dawki”, a jej śmierć uznano za „prawdopodobne samobójstwo”, gdyż już wcześniej miała próby samobójcze. Jednak wiele wskazuje na to, iż została po prostu zamordowana - podano jej zastrzyk z substancjami narkotycznymi, których nadużywała, aby upozorować samobójstwo. Ponoć było to zabójstwo polityczne, gdyż jeden z braci Kennedych (oboje byli jej kochankami), zdradził jej plany USA dotyczące inwazji na Kubę (do której doszło już po jej śmierci, 8 września 1961 roku). Ale były też i inne teorie spiskowe.

Pogrzeb Monroe odbył się 8 sierpnia 1962 roku, na terenie Westwood Memorial Cemetery. Ceremonia miała charakter prywatny, zaproszenie otrzymały zaledwie 24 osoby z najbliższego otoczenia Monroe. Pogrzeb zorganizował jej drugi mąż, Joe DiMaggio, który przez następne dekady, aż do swojej śmierci (8 marca 1999 roku), trzy razy w tygodniu wysyłał róże na jej grób.

Jej życiorys został wyczerpująco omówiony w różnych miejscach internetu, w tym na Wikipedii, dlatego ograniczyłam się tylko do podania kilku faktów z jej życia z pominięciem szczegółów przebiegu kariery zawodowej.

W przypadku tego zdjęcia nie jestem pewna czy to fotomontaż, czy może autentyk, ale najprawdopodobniej także fotomontaż

P. S.
A jednak fotomontaż - jak pokazuje zdjęcie poniżej, które wyszukała nieoceniona w takich sprawach Aga:)

Przykładowe fotomontaże Elvisa Presleya i Marilyn Monroe utworzone na bazie innych (rzeczywistych) fotografii

Kolejny fotomontaż Elvisa Presleya i Marilyn Monroe utworzony na bazie innych (rzeczywistych) fotografii. Sugerujący, że znali się już mając po kilkanaście lat. W rzeczywistości mamy dwa oryginały - lewe zdjęcie to Norma Jeane Mortenson (zanim stała się Marilyn Monroe) w 1942 roku, prawe to Elvis Presley i Magdalene Morgan w 1948 roku. Środkowe zdjęcie to fotomotaż utworzony z tych dwóch

W tym przypadku ludzie też nie kryli swojego oburzenia. Mówiono, że takie coś powinno być karalne i zabronione, bo to fałszowanie historii i faktów. Dokładnie to samo, co my, bo już o tym rozmawialiśmy kilka razy. Oburzenie nie tylko dotyczyło "twórców" tych "dzieł", ale przede wszystkim bierności EPE, która nic z tym nie robi. Potem krążą jakieś nieprawdziwe mity.

Oprócz fotomontaży na bazie fotografii jest też cała masa grafik komputerowych z Elvisem i Marilyn Monroe oraz obrazów malowanych na płótnie lub innych materiałach, które wystawiane są na aukcjach. Kilka ostatnich pochodzi z całej serii, na której oprócz Elvisa i Marilyn umieszczano Jamesa Deana i Humphreya Bogarta (później zostały wydrukowane na tekturze, oprawione w drewniane ramki i wystawione na aukcjach)  

Marilyn Monroe jeszcze jako nastoletnia Norma Jeane Mortenson

Marilyn Monroe podczas sesji fotograficznej przy basenie, jednej ze swoich ostatnich

Marilyn Monroe w różnych odsłonach i różnych okresach swojego życia - zdjęcia w negliżu i nagie, z czasów gdy pracowała w modelingu i nie tylko. Ostatnie jest ciekawe i nie tylko dlatego, że ukazuje jej piękne ciało o idealnych proporcjach, ale także dlatego, że to zdjęcie z dokumentacji garderoby do filmu. No tutaj akurat nie ma nic na sobie, co oznacza, że w jakiejś scenie wystąpiła całkiem nago - na tabliczce po lewej jest dokładnie opisane, kto, jako kto, w jakiej scenie itd., a na samym dole widzimy datę, 24 sierpnia 1954 roku (ale nie wiem czy to data zrobienia zdjęcia do dokumentacji, czy data kiedy tak "ubrana" miała zdjęcia na planie)

Marilyn Monroe i Milton Greene w Madison Square Garden - Charity Circus Gala w 1955 roku, w której wystąpiła jako cyrkówka

Marilyn Monroe i jej mężowie: James Doughert (od 19 czerwca 1942 roku do ?? września 1946 roku), Joe DiMaggio (od 14 stycznia 1954 roku do 27 października 1954 roku), Arthur Miller (od 29 czerwca 1956 roku do ?? stycznia 1961 roku)

Klip z artykułem o spotkaniu Elvisa z Marilyn Monroe

P. S.
Zdecydowałam się nie umieszczać więcej zdjęć Marilyn Monroe i żadnego z jej filmów, bo jest ich tak dużo, iż nie wiadomo co wybrać.

Większość zdjęć będzie można zobaczyć w pełnym romiarze po ich otwarciu w nowm oknie.



29 komentarzy:

  1. Podobno nie mogła żadnej ciąży donosić,gdyż cierpiała na endometriozę,która powodowała tak silne boleści,że z bólu nawet tarzała się po podłodze.Przykre,że w swoim krótkim życiu tyle przeszła.Dowiedziałam się jeszcze,że leczyła się u dwóch psychiatrów jednocześnie i każdy z nich przepisał jej inne leki,które potem weszły ze sobą w interakcję i to prawdopodobnie było przyczyną jej śmierci.A co do Elvisa to on powiedział o niej w ten sposób,,Fajna laska,ale jest dla mnie trochę za duża".Może on wolał,,drobniejsze"kobiety,gdyż o Marilyn pisano,że miała,,bujne ciało".No moim zdaniem nie aż takie bujne,jak widać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, miała skomplikowane życie od urodzenia. Tak, o endometriozie czytałam, tylko się zastanawiam, czy to było przyczyną tylu aborcji, nie wydaje mi się, gdyż ciąża przy endometriozie jest wręcz wskazana leczniczo (czasem ustępuje lub maleje właśnie w wyniku ciąży).

    Oj, ona leczyła się u wielu jednocześnie. Czy o kwestia interakcji leków? Może, choć ja wierzę bardziej w wersję polityczną. Wiecznie była pijana i naćpana i bano się, że komuś zdradzi, to co Kennedy jej mówił.

    Tak, też takie zdanie spotykałam "Fajna laska, ale jest dla mnie trochę za duża", ale ze słowem "stara", a nie "duża". "Duża" nie miałoby sensu, 1/3 jego kobiet była "większa" - wzrostem, obwodem i wagą.

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie,nie dość,że matka i babcia miały problemy,to jeszcze się tułała po sierocińcach.Smutne miała życie.Co do Elvisa to faktycznie,kobiety się różniły i to bardzo.A co do Kennedych,to mogło tak być,że ją zabito,podobno miała jakieś ślady po wkłuciach w okolicy serca,możliwe,że coś jej wstrzyknięto.

    OdpowiedzUsuń
  4. No właśnie.

    Ja czytałam taką książkę o niej. Właśnie poświęconą jej śmierci. I spośród różnych opcji, ta wersja była najlepiej udowodniona. Ale to jeszcze kwestia w co wierzył autor, jeśli był przekonany do tej wersji, to pewnie najlepiej opracował temat.

    OdpowiedzUsuń
  5. Też myślę,że mogło tak być,że stały za tym osoby trzecie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Z drugiej strony przy jej uzależnieniach i trybie życia ... Acz jak pisałam, mnie akurat przekonała wersja o zabójstwie na tle politycznym.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wielce prawdopodobne,że tu się polityka wmieszała.

    OdpowiedzUsuń
  8. W przypadku Marilyn, tak jak i Elvisa, szczegóły utajniono na wiele lat. Ponoć prawda jest znana. Z Kennedym też wrobiono Oswalda, a gdy niezależni specjaliści zbadali trajektorię pocisku, okazało się, że zginął od kuli wystrzelonej z zupełnie innego miejsca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak,o tej kuli gdzieś czytałam,podobno strzelców było dwóch.

      Usuń
    2. Tak. Oswald został wystawiony jako kozioł ofiarny, żeby chronić prawdziwego strzelca.
      A co ciekawe ten sam człowiek zamiótł pod dywan śmierć Kennedy'ego, Monroe i Presleya. :)

      Usuń
    3. Był uważany za człowieka służb specjalnych do zadań specjalnych - tuszowania. Uciekło mi teraz jego nazwisko, ja zawsze mówię na niego Francisco Pizarro (ten był hiszpańskim konkwistadorem od najazdu na Inków), choć to nie ten, ale tamtego personalia podobnie brzmią. :)
      Właśnie z tego powodu podważa się oficjalnie ogłoszone powody śmierci Elvisa.

      Usuń
    4. Bo jak on osobiście zajął się jakąś sprawą, to znaczy, że było drugie dno.

      Usuń
  9. Nawet miał coś wspólnego ze śmiercią Elvisa i Marilyn?No szok dla mnie.😨

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak. Jerry Francisco, tak się nazywał. Był głównym inspektora zdrowia okręgu Shelby i jednocześnie lekarzem sądowym, dlatego był przy każdym tego typu zgonie, a policja potem postępowała według jego zaleceń, co rodziło wiele kontrowersji.
    Mataczył przy zabójstwie Martina Lutra Kinga, braciach Kennedy, Marylin Monroe i Elvisie. To on wstrzymał śledztwo dotyczące śmierci Elvisa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Był ostatnim słowem w Memphis na temat śmierci ludzi" - tak gdzieś napisano.

      Usuń
    2. Gość miał dużo za uszami,bez dwóch zdań.

      Usuń
  11. Trudno uwierzyć, że spotkania ikon filmu i muzyki pozostają tak niezbadane. Nawet przy wszystkich tajemnicach i rozbieżnościach dot. życia EP ten wątek wypada wyjątkowo zagmatwanie. Czy EP był aż tak niepewny siebie (swojego oddziaływania na kobiety), że potrzebowałby namawiania ze strony kumpli? Cokolwiek się wydarzyło, nie mogło być trwałe ze względu na osobowość Marilyn. Przecież EP właśnie takich kobiet unikał.
    Z Waszej dyskusji najbardziej zainteresował mnie wątek Jerry'ego Francisco. Jest sporo na jego temat w necie. Długo żył. Tak na szybko znalazłam artykuły o nim, jako osobie nadal żyjącej, z 2020 roku! Muszę zdecydowanie poszukać więcej.

    OdpowiedzUsuń
  12. Och, o jego życiu my ciągle nie wiemy więcej niż wiemy.

    Myślę, że tu nie chodzi o niepewność. On unikał kobiet z problemami, zwłaszcza niestabilnych psychicznie i emocjonalnie, a Marilyn Monroe była jednym wielkim problemem całą sobą - nie udźwignęła tego, co przyniosło jej życie (czemu się nie dziwię), uciekła w świat mirażu alkoholowego i narkotycznego. Kiedy przy pierwszym spotkaniu podała mu "czarną polewkę" z uwagi na sytuacje, w której się znalazła (romans z Montandem - panicznie bała się, że to dotrze do jej męża), Elvis od razu odpuścił widząc, że jest rozsypana psychicznie. Do tego wszyscy gapie czekający na sensację. Rozumiał, że to dla niej jeszcze większe obciążenie.

    Oczywiście, że nie byłoby trwałe. Ja myślę, że on nawet nie myślała o romansie, czy jednorazowym seksie. Po prostu chciał porozmawiać z rozsławioną aktorką, której pragnął cały męski świat. On miał wręcz manię na punkcie zgłębiania kobiecych osobowości (generalnie ludzi, ale przede wszystkim kobiet).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A podpuszczony przez chłopaków, postanowił doprowadzić do rozmowy z nią w niestresujących warunkach. Nawet przegonił na ten czas swoja świtę, czego zwykle nie praktykował. Albo w trosce o samopoczucie Monroe, albo taki postawiła warunek.

      Usuń
    2. Dokładnie,podobnie było z Joanną Moore,też miała problemy emocjonalne.

      Usuń
    3. Nawet gdzieś wczoraj o tym czytałam znowu. Ktoś zapytał (chyba Joe Esposito), dlaczego Elvis zaczął kręcić z wszystkim z filmu, a odsunął się od Moore. A nie, już wiem! To Anne Helm odpowiadała. Powiedziała, że zauważył iż jest niestabilna emocjonalnie, a poza tym zauważył, iż chce go na stałe. Potem dodała, że też była w nim zakochana, ale wiedziała iż nic więcej jak romans na planie nie wchodzi w grę, więc stwierdziła, że będzie się cieszyć tym co ma. Wspomniała też o Joe Esposito, chodziło o zawiezienie Moore do szpitala. Nie była w ciąży.
      Miałam dać jej wypowiedź do postu o Moore, ale zapomniałam. Przypomniałaś mi, tylko nie wiem czy mam jeszcze tę stronę otwartą (mam chyba z 200 otwartych, z których mam coś spisać!).

      Usuń
  13. Oszaleję zaraz ... nie mogę pisać komentarzy jako ja, stale przerzuca mnie na anonimowego użytkownika.

    Co do Jerry'ego Francisco... Prawdy się nie dowiemy zanim oficjalnie nie odtajnią akt tych zabójstw, co pewnie nastąpi za kilkadziesiąt lat, ale wcale w przypadku Martina i Marilyn jeśli rzeczywiście służby maczały w tym palce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc to raczej są nikłe szanse na to.

      Usuń
  14. Dla mnie Marylin to psychowariatka i kiepska aktorka aż dziwne że stała się tak popularna jak Myszka Miki Coca Cola i Elvis. Tak amerykańska.
    Teraz kumam dlaczego to było tak skrywane - może nawet sam Elvis nie chciał rozgłosu, zdjęć itp. Historie też mogą być dopowiedziane jak wiele z aspektow życia Elvisa jak każdy z jego najbliższych czlonków znał inną prawdę:)
    Tak Elvis unikał dużo starszych i tych niestabilnych emocjonalnie.
    Ona sama sobie grób własnymi rękami zrobiła - jeszcze lepiej niż Elvis.
    Niedość że nie udźwigneła sławy to jeszcze zagmatwała się z romas z Keneddym. To nigdy dobrze się nie kończy.
    1960 rok to bardziej logiczne. 1956 to fotomontaże najczęśtsze.
    co do śmierci - u nietórych nigdy światła dziennego przyczyn nie ujrzymy.
    za wielkie gwiazdy za wielkie tajemnice. nie wierze w oddtajnienie spraw jeśli takie szychy za tym stały. mechanizm działa do dziś. pałeczka została przekazana. Ani Marylin ani Elvis ani Kennedy - nie poznamy prawdziwych zdarzeń jakie miały miejsce na sekudny przed ich zgonami.
    PS. Foty nagiej Marylin - odważne jak na lata 50-te. Figurka niby zgrabna, ale dla mnie za niska:):):):)
    a z tym że "za wysoka" to śmiech na sali. Elvis 186 cm Marylin 166 cm:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Dlatego większość jej filmów to role drugoplanowe. Po prostu jej nowy image, jaki wówczas wykreowano bardzo przypał do gustu mężczyznom. I to wyniosło ja do sławy. Figurę miała piękną, a jeśli chodzi o jej wizerunek blond sexbomby ... jak wyżej, choć ja uważam, że jej bardzo zaszkodził. Gdyby pozostała przy swoich naturalnych włosach (kolor, długość, loki), być może byłaby obsadza w innych rolach i skończyłaby w klimacie Rity Hayworth.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jeszcze zapomniałam dodać, bo pisałeś w liczbie pojedynczej - ona była kochanką obu braci Kennedych!

      Usuń
    2. Też lubiłem ją we wcześniejszym bardziej naturalnym image

      Usuń
  16. Dokładnie, każdy ma inna prawdę o tych samych zdarzeniach.

    W latach 50. jeszcze tak nie unikał starszych, jeśli była to różnica kilku lat. Pewnie nawet mu to imponowało, jak wielu dwudziestolatkom, gdy dojrzała kobieta spojrzała na niego jak na dorosłego faceta.

    Też jestem przekona, że w przypadku tych znanych nazwisk, nie dowiemy się prawdy. Acz to też dla nas klarowna informacja, bo potwierdzenie, że były to morderstw powiązane z polityką, czyli wykonane rękami służb specjalnych.

    OdpowiedzUsuń

1. --- Najedź kursorem myszy na słowa "Wpisz komentarz" w białej ramce i kliknij.
2. --- Następnie kliknij strzałkę (▼) po słowach "Skomentuj jako:".
3. --- Po rozwinięciu listy wybierz pozycję trzecią "Nazwa / adres URL".
4. --- W polu "Nazwa" wpisz dowolny NICK, którym będzie sygnowany Twój komentarz.
5. --- Po wpisaniu nicka, kliknij w przycisk "Dalej", a następnie w białym polu wpisz treść komentarza.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pola "adres URL" nie wypełniamy, chyba, że ktoś ma swoją stronę i chce ją tu podać.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Instrukcja graficzna tu:
https://elvisownia.blogspot.com/p/nick-w-komentarzu-instrukcja-graficzna.html