poniedziałek, 29 sierpnia 2022

♥ Kobiety - Juliet Prowse

Kiedy Elvis miał zdjęcia do swojego pierwszego filmu po powrocie ze służby wojskowej w Niemczech, jeśli chodzi o kobiety, wrócił do swoich zwyczajów sprzed wojska. W czasie nagrywania "G. I. Blues" umawiał się przynajmniej z pięcioma.

Juliet Prowse była wówczas dziewczyną Franka Sinatry, z którym trochę później się zaręczyła (w 1962 roku), choć do małżeństwa nigdy nie doszło. Oficjalnie zrywając zaręczyny powiedziała, że chce się skupić na karierze. Później przyznała: "On był osobą złożoną i po kilku drinkach mógł być bardzo trudny". Po zaręczynach Frank Sinatra zażądał aby wycofała się z show-biznesu, czego nie chciała uczynić. Choć byli ze sobą od 1959 roku, sześć tygodni po zaręczynach rozstali się:
"Chociaż prawdopodobnie bym to zrobiła, proszenie kogoś o zrezygnowanie z kariery jest bardzo niesprawiedliwe, zwłaszcza jeśli pracujesz w tym samym biznesie i wiesz, co to jest — to część twojego życia, to jak odcięcie ręki".
Frank był starszy od niej o 21 lat i nikogo to nie bulwersowało, lecz kiedy Elvis miał dziewczynę z tą samą różnicą wieku, to ... cho-cho! To są właśnie te podwójne standardy, o których niekiedy się mówi, inne dla Elvisa a inne dla pozostałych.

Producent Hal Wallis wypożyczył Juliet Prowse z 20th Century-Fox, z którym w 1959 roku podpisała siedmioletni kontrakt. W „G.I. Blues”, Juliet miała wykonać dwa numery taneczne, oba wystawione przez reżysera tańca Charlesa O’Currana. Lecz wcale nie była zachwycona czekającą ją wkrótce pracą z Elvisem Presleyem, jak później przyznała:
„Kiedy po raz pierwszy usłyszałam, że mam robić z nim zdjęcia, jęknęłam”.
Dzięki złej prasie, była uprzedzona do rock and rolla, Elvisa i jego baczków (podobnie jak większość) dopóki go nie poznała.

Początkowo zdawało się, że urok Elvisa zupełnie na nią nie działa. Była nieczuła na jego awanse do tego stopnia, że Elvis powiedział o niej do Sonny'ego Westa:
"Człowieku, powiem ci, że to jakaś zimna laska!".
Lecz de facto, któraż potrafiłaby mu się oprzeć? Jeśli Elvis zagiął na jakąś parol, reszta była już zwykle tylko kwestią niedługiego czasu i tego na ile jemu chciało się dalej zabiegać.

Tak było i w tym przypadku. Juliet Prowse bardzo szybko skapitulowała. Elvis miał swoje sposoby.

W filmach bardzo często zmieniał swoje kwestie, do czego reżyserzy byli przyzwyczajeni. Nie dlatego, że nie pamiętał, po prostu kiedy grał, zwykle angażował się w rolę całym sobą, będąc przy tym bardzo naturalnym, instynktownym. W większości pozostawiano jego wersję, uznając ją za lepszą od oryginału scenariusza. Kiedy Elvis odgrywał swoje sceny z Juliet Prowse, zbytnio wczuł się w rolę i przeholował. Właściwie inaczej - prywatne zakusy przełożył na filmowe ujęcia, gdyż był tak zdeterminowany, by ją zdobyć. Wtedy reżyser, Roman Taurog, poprosił go do siebie i powiedział:
"Elvis, nie musisz wkładać w to tyle serca i duszy".
To było kiedy Roman Taurog pierwszy raz zwrócił Elvisowi uwagę, ale nie ostatni, o czym za chwilę.

Elvis zapamiętał sobie słowa Romana Tauroga. Potem doprowadził na planie do sytuacji, w scenie z Juliet Prowse, w której mu coś wyraźnie "nie szło". A gdy niczego nieświadoma niewiasta zaoferowała swoją pomoc, odparował:
"Jak możesz pomóc, jeśli nie wkładasz w to serca i duszy?!",
czym "rozmroził Królową Śniegu", jak to skomentował Sonny West. No Mistrz! Cwany i przebiegły niczym lis. :) Notabene zupełnie jak w scenariuszu - w "G.I. Blues" Juliet grała zimną tancerkę Lili, którą Elvis ma uwieść dla zakładu.

„Po kilku dniach przebywania w jego towarzystwie po prostu się poddała” — mówi Sonny West. Odtąd Elvis i Juliet zaczęli spędzać czas w jego przenośnej garderobie.

Reżyser filmu Norman Taurog opowiadał później, że kilka razy musiał krzyczeć „Cięcie!”, przerywając zdjęcia, aby rozdzielić dwie gwiazdy, które odpłynęły podczas scen pocałunków, zapominając że są na planie. Potem już nie upominał Elvisa osobiście, żeby się tak nie angażował, bo i Juliet nie pozostawała bierna, tylko od razu zarządzał "cięcie!". :)

Nieco później w scenie, kiedy Juliet tańczyła w cielistej sukience z siateczki (patrz zdjęcia), ktoś z ekipy zahaczył jeden ze zwisających paneli i lekko go rozdarł. Juliet chcąc ocenić uszkodzenie podniosła go w górę ukazując wszystko to, co zakrywał. Elvis spojrzał na odsłonięte dolne partie jej ciała i powiedział, sugerując między wierszami małe "co-nieco":
„Czy mogę w czymś pomóc? Mam maszynę do szycia w swojej garderobie”.
Juliet zrozumiała propozycję i podjęła flirt, ale postanowiła mu wbić małą szpileczkę, podważając jego umiejętności seksualne:
„No nie wiem... A czy jesteś w tym dobry?”
Oczywiście nie miał żadnej maszyny do szycia w swojej garderobie, to był tylko synonim propozycji seksualnej. A Juliet bynajmniej też nie chodziło o to, czy umie dobrze szyć. :)

Kiedy Juliet Prowse zaczęła pracować nad „G.I. Blues” z Elvisem, Frank Sinatra był na wycieczce na Dalekim Wschodzie. Chłopaki wiedząc, że Juliet jest dziewczyną Franka Sinatry, który z natury bywa "wyrywny" (skory do bójek i awantur), zaczęli sobie stroić żarty. Pukali do garderoby Elvisa, gdy był tam z Juliet i mówili: „Frank nadchodzi, Elvis!”, a kiedy Elvis podenerwowany otwierał drzwi i pytał: „Gdzie on jest?”, wybuchali śmiechem i uciekali.

Aż pewnego dnia Frank Sinatra przyszedł naprawdę do Juliet, lecz nie zastał jej ani na planie, ani w garderobie. Dowiedział się od innych, że pewnie jest u Elvisa. Kiedy chłopaki zorientowali się co się święci, Red podszedł szybko do drzwi garderoby i jak relacjonuje:
— Szepnąłem — Elvis, Elvis, nadchodzi Frank, stary! Słowo!
— Odejdź od tych drzwi, Red!
— Nie mogę mówić zbyt głośno, bo on usłyszy, człowieku!
"Frank podszedł i grzecznie się przedstawił" — wspomina Sonny. Powiedział: „Cześć. Czy Elvis jest w środku?”. A my powiedzieliśmy: „Tak, proszę pana, przegląda swój dialog”. Frank zapukał do drzwi. Na szczęście Elvis usłyszał ich rozmowę i rozpoznał jego głos, więc kiedy otworzył drzwi, Juliet siedziała sztywno i porządnie nad scenariuszem, a Elvis swój trzymał w ręku, jakby właśnie przechodzili przez linie. Elvis powiedział: „Hej Frank!”, a Juliet: „Cześć, kochanie!”. Frank Sinatra zabrał Juliet i poszli na lunch.

Wracając do tego momentu, Juliet Prowse wspominała po latach:
„To była panika. Za nic na świecie nie sądziłam, że Frank kiedykolwiek odwiedzi mnie na planie!”,
a Bob Thomas w swoim felietonie napisał:
„To hołd dla jej umiejętności dyplomatycznych, za to, że udało jej się uniknąć starcia między dwoma piosenkarzami i była w stanie żonglować tymi obiema swoimi relacjami bez konfliktów”.
Osobiście wątpię czy wszystko wyglądało tak różowo. Za zamkniętymi drzwiami Frank, przy swoim krewkim charakterze, pewnie zrobił jej niejedną awanturę o Elvisa. Kiedy zdjęcia się skończyły, Elvis czasami dzwonił towarzysko do Juliet. Po jednym z takich telefonów wysłała mu wiadomość: „nie dzwoń ponownie”, dając do zrozumienia, że Frank nie jest zadowolony z powodu ich przyjaźni i dalszych kontaktów.

Alanna Nash w książce "Baby, Let’s Play House. ELVIS PRESLEY and the WOMEN WHO LOVED HIM", pisze:
"Ich miłość była zacięta i intensywna. „Powiedział, że Juliet lubiła łapać się za kostki i rozkładać nogi naprawdę szeroko” – relacjonuje Lamar. A Juliet siadała na podłodze w domach przyjaciół i tylko się przytulała do Elvisa, była nim tak zauroczona".
Jednak ich romans nie przetrwał nawet do końca zdjęć. Elvis stracił seksualne zainteresowanie Juliet, lecz ich przyjaźń pozostała na zawsze. Myślę, że po prostu nie chciał zepsuć jej związku z Sinatrą, wiedząc jednocześnie, iż sam nie zaoferuje jej nic więcej, podczas gdy ona zaczęła się już angażować.

W trakcie zdjęć często byli widywani razem, nie tylko na planie, także na występach innych artystów i różnych imprezach, co nie uszło uwagi plotkarskim mediom. Wkrótce w prasie pojawiły się artykuły o ich romansie, a tytuły donosiły: "Elvis wraca i kocha się z Juliet-Prowse, która jest dziewczyną Franka Sinatry", "Elvis kradnie dziewczynę Sinatrze", "Romans Elvisa z dziewczyną Franka Sinatry". Zarówno Elvis jak i Juliet dementowali te doniesienia, idąc w zaparte. Juliet Prowse do prasy:
„Tak, wyszliśmy raz lub dwa do kina. Poszliśmy także do Cloisters posłuchać Tony'ego Bennetta. Obejrzeliśmy przedstawienie, weszliśmy za kulisy, żeby przywitać się z Tonym i wyszliśmy. To wszystko. Ale magazyn dla fanów stworzył taką historię, jakiej nigdy nie było. (...) Ponoć mieliśmy trzymać się za ręce pod stołem. Przede wszystkim, jeśli chcę trzymać kogoś za ręce, robię to na stole… Tak naprawdę nigdy nie było żadnego romansu między Elvisem a mną”.
Innym razem mówiła:
„Bardzo dobrze się bawiliśmy na randkach, a naszego związku nie można nazwać niczym innym niż radosnym towarzystwem chłopca i dziewczyny! Jeśli próbujesz powiedzieć coś więcej, to się mylisz”
Tak było wtedy, gdy była ciągle z Frankiem Sinatrą. Kiedy się rozstali, nie musiała już niczego ukrywać i mówiła inaczej, przyznając się do zażyłości intymnej z Elvisem:
"Elvis i ja mieliśmy romans. Łączył nas pociąg seksualny, jak dwoje zdrowych młodych ludzi, ale on był już ofiarą swoich fanów. Zawsze spotykaliśmy się w jego pokoju i nigdy nie wychodziliśmy".
Nie wychodzili swobodnie, jak inni ludzie, ale bywali na imprezach zamkniętych, występach artystów i w kinie, o czym sama wcześniej wspominała.

Juliet i Elvis zaprzyjaźnili się na lata. Potem jeździła do Las Vegas, aby uhonorować go podczas jego występów. Mogliśmy ją też zobaczyć w filmie dokumentalnym „Elvis: That's the Way It Is”, jako osobę udzielającą wywiadów i mająca wziąć udział w premierowym show Elvisa Presleya w International Hotel w Las Vegas, 10 sierpnia 1970 roku. A wcześniej, kiedy była akurat w Hollywood, gdy on miał tam zdjęcia, kilka razy poszła go zobaczyć na planie:
"Uwielbiam go. Pewnego dnia poszłam na jego plan, żeby się z nim zobaczyć i trochę się pośmialiśmy. Podobnie jak ja, Elvis nienawidził Hollywood, kiedy tu przyjechał po raz pierwszy.
Juliet Prowse powiedziała o Elvisie piękne i wymowne zdanie:
„On jest naprawdę jednym z najbardziej szczerych ludzi w najbardziej nieszczerym mieście na ziemi”.
Ona w ogóle wypowiadała się bardzo pozytywnie o Elvisie. Widać było, że się lubią, szanują i ma o nim jak najlepsze zdanie, tak o człowieku, jak i aktorze.

Do Susan Barnes powiedziała:
„Oto chłopak rozszarpywany przez ludzi, którzy go nie znają. Tylko dlatego, że na scenie jest wulgarny, ludzie zakładają, że w życiu prywatnym jest ekshibicjonistą. Oczywiście nie jest. On jest mężczyzną".
W innych wywiadach deklarowała:
„Ma talent i jest bardzo miłym człowiekiem”
„Jest najsłodszą rzeczą na świecie”.
Zagadnięta przez pisarza Jamesa Bacona, co najbardziej podoba się jej w Elvisie:
"Wydaje mi się, że najbardziej podoba mi się w Elvisie jego delikatność".
Juliet Prowse opowiedziała felietonistce Sheili Graham o pewnej rozmowie, którą odbyła z Elvisem na planie „G.I. Blues”, na temat małżeństwa:
"Elvis Presley i ja dyskutowaliśmy o małżeństwie. Chciał dowiedzieć się o mnie i Franku. Podobnie jak ja, Elvis chce się kiedyś ożenić, ale nie będzie się spieszyć. Powiedział: »Dowiem się, kiedy poznam dziewczynę. To może nie być osoba, w której jesteś szaleńczo zakochany, to nie zawsze jest właściwe dla małżeństwa«",
a o sobie to, co wcześniej powiedziała podczas tej rozmowy Elvisowi:
"Nie jestem jeszcze gotowa do małżeństwa. Myślę, że dam mojej karierze kolejne osiem lub dziesięć lat, a potem wyjdę za mąż. Kiedy tak się stanie, rzucę ten biznes i zajmę się posiadaniem wielu dzieci".
Juliet Prowse miała też zagrać u boku Elvisa w filmie "Blue Hawaii" i nawet zaczęła pojawiać się na planie, lecz wycofała się. Wszystko przez niefortunny kontrakt jaki zawarła rok wcześniej z 20th Century Fox. Kiedy Hermes Pan, hollywoodzki choreograf, a jednocześnie łowca talentów (wieloletni współpracownik Freda Astaire'a), pod koniec lat 50. wypatrzył ją na scenie w Europie (według jednych źródeł było to w Rymie, według innych w Paryżu), określił ją najlepszą tancerką jaką kiedykolwiek widział. Gdy Hermes Pan został mianowany choreografem filmu muzycznego „Can-Can”, z głównymi rolami Franka Sinatry i Shirley MacLaine, poinformował Juliet, że będzie dla niej rola, jeśli podpisze siedmioletni kontrakt z 20th Century-Fox, koniecznie chciał ją mieć pod ręką. Początkowo odrzuciła ofertę, ale kilka dni później zmieniła zdanie i na początku* sierpnia 1959 roku poleciała do Hollywood podpisać nieszczęsny kontrakt.

* Źródła mówią o 1 sierpnia 1959 roku i że wtedy na podpisaniu poznała Franka Sinatrę. Inne mówią, że poznała go dopiero 17 sierpnia 1959 roku na planie zdjęciowym. Tymczasem produkcja filmu ruszyła 3 sierpnia 1959 roku.

Kontrakt nie był dla niej korzystny, gdyż dawał pełne prawa dysponowania jej osobą 20th Century-Fox za ustaloną z góry stawkę, choć gwarantował stały dochód niezależnie czy pracowała, czy nie. Mogli ją wypożyczać do innych wytwórni bez renegocjowania jej gaży, rozwiązać umowę z końcem każdego roku jej obowiązywania i zawieszać w pracy, co oznaczało, że nie będzie mogła pracować dla żadnej wytwórni w Hollywood - no uziemili ją na siedem najlepszych lat dla aktorki-tancerki. Na szczęście zostawili Juliet prawo do odrzucenia roli, z którego skorzystała w przypadku filmu "Blue Hawaii".

Kontrakt przewidywał, że w pierwszym roku będzie dostawać 300 dolarów tygodniowo, w drugim 400, w trzecim 750 dolarów, a później "się zobaczy", ale nie więcej jak 1500 dolarów tygodniowo w siódmym roku. W związku z tym na planie "G.I. Blues" dostawała tylko 300 dolarów tygodniowo, a w "Blue Hawaii" miała otrzymywać 400 (drugi rok kontraktu). Nie wiemy na ile 20th Century-Fox wykasowało Paramount za wypożyczenie Juliet Prowse, w każdym razie od nich nie dostała nic, nawet symbolicznie. Kiedy niecały rok* później Hal Wallis chciał wypożyczyć Juliet Prowse do filmu "Blue Hawaii", mimo wszystko najpierw się zgodziła, jednak postawiła dwa warunki. Po pierwsze Paramount pokryje koszty przejazdu na Hawaje i zakwaterowania jej sekretarki, którą chce mieć przy boku, a ona wypłaci jej pensję. Po drugie chce mieć swojego charakteryzatora, z którym współpracuje, a nie tego z Paramount. Motywowała to tym, że ma trudną do pomalowania twarz, a złe zdjęcia mogą zagrozić jej przyszłej karierze.

* W zasadzie decyzję o ponownym zatrudnieniu Juliet Prowse, Hal Wallis podjął już zanim jeszcze „G.I. Blues” pojawił się w kinach w listopadzie 1960 roku. W prasie pojawiła się następująca informacja:
"Jeszcze zanim „G.I. Blues” pojawił się w kinach w całym kraju w listopadzie 1960 roku, Hal Wallis już zdecydował, że chce ponownie połączyć Juliet Prowse z Elvisem w swoim następnym filmie Paramount, wstępnie zatytułowanym »Hawaii Beach Boy«. Wallis doszedł do tego wniosku po obejrzeniu reakcji kilku widzów podczas zapowiedzi „G.I. Blues” na miesiąc przed premierą. Producent otrzymał kolejne „wypożyczenie” Julii od 20th Century-Fox i zaczął z nią dopracowywać szczegóły".
19 października 1960 roku, Honolulu Star-Bulletin poinformował, że: "Nagrywanie scen do »Waikiki Beach Boy« z udziałem Elvisa Presleya i Juliet Prowse rozpocznie się w przyszłym miesiącu podczas międzynarodowych zawodów surfingowych w Makaha", lecz tak się nie stało. Produkcja "Blue Hawaii" wystartowała dopiero 27 marca 1961 roku a została zakończona 23 maja 1961 roku. 

Jednak na początku marca 1961 roku w kolumnach plotkarskich pojawiły się plotki, że Juliet grozi wycofaniem się z filmu Presleya. Mówiono, że domaga się lepszych warunków płacowych, własnego charakteryzatora i transportu na Hawaje dla swojej sekretarki.

Następnie 15 marca Associated Press doniosła: "Aktorka Juliet Prowse jest zawieszona w 20th Century Fox za niesubordynację podczas wypożyczenia do Hal Wallis Productions. Studio [20th Century-Fox] ogłosiło wczoraj zawieszenie Miss Prowse, ponieważ odmówiła zagrania głównej roli u boku Elvisa Presleya w »Blue Hawaii«".

Głos w sprawie zabrała Juliet Prowse, wyjaśniając hollywoodzkiemu felietoniście, Bobowi Thomasowi, dlaczego wycofała się z filmu "Blue Hawaii". Powiedziała mu, że nie podobało jej się zawieszenie, ale nie zmieniłaby swojej decyzji. Dała też jasno do zrozumienia, że nie ma nic przeciwko Elvisowi. Następnie wyjaśniła, dlaczego zrezygnowała:
"Wszystko zaczęło się od dwóch próśb. Najpierw chciałam, żeby na planie pojawił się mój własny charakteryzator. Mam trudną do wymalowania twarz, więc chciałam kogoś, kto mnie znał. Po drugie, chciałam zabrać ze sobą moją sekretarkę. Jeśli zapłacą jej za przejazd, to ja zapłacę jej pensję. Potrzebowałam towarzysza. Nie znałam nikogo poza Elvisem, a on zawsze jest otoczony przez tuzin kumpli".
Hal Wallis odpowiedział „nie” na obie prośby, niemniej przekonał Juliet Prowse by dała szansę jego charakteryzatorowi, na co się zgodziła. Po próbach z makijażem, zaakceptowała go. Jednak potem Juliet ponownie przyjrzała się scenariuszowi i zauważyła:
"Ta część nie miała charakteru. Byłam tylko jedną z trzech dziewczyn w życiu Elvisa, a jedna 16-latka miała ciekawszą rolę niż moja".
Tak Juliet Prowse odrzuciła rolę definitywnie. Zastanawiałam się czy nie był to częściowo pretekst, z uwagi na Franka Sinatrę, a być może nawet i za jego namową, gdyż nie mógł zdzierżyć myśli, że jego dziewczyna ponownie wystąpi u boku Presleya, a prasa będzie mieć używanie.

Natomiast Hal Wallis, rżnął klasycznego głupa:
"Panna Prowse otrzymała swój egzemplarz scenariusza „Blue Hawaii” 23 lutego 1961 roku. Od tego czasu, nie dalej jak dwa tygodnie temu, przychodziła na testy makijażu, przymierzania garderoby oraz peruk. Trudno zrozumieć, dlaczego to zrobiła i dlaczego musiała poświęcić tyle czasu i wysiłku, zanim podjęła decyzję".
25 marca 1961 roku Hal Wallis ogłosił, że zatrudnił aktorkę Joan Blackman (która również zostanie kochanką Elvisa), by zastąpiła Juliet Prowse w roli głównej damy Elvisa Presleya w „Blue Hawaii”, a 18 kwietnia 1961 roku, dzień po występie Juliet Prowse na gali rozdania Oscarów w Hollywood, 20th Century-Fox zniosła jej zawieszenie i natychmiast wypożyczyła ją innej wytwórni.

Pół roku po premierze filmu "G.I. Blues" w kinach, 22 marca 1961 roku, Juliet Prowse powiedziała Associated Press:
"Moje pojawienie się w filmie „G.I. Blues” z Elvisem zrobiło więcej dla mojej kariery niż cokolwiek innego, w tym „Can-Can”. Cała moja poczta od fanów jest wynikiem „G.I. Blues”. To dało mi dużą i ważną publiczność".
Podobnie jak Elvis, Juliet Prowse uprawiała jogę, o czym wspominałam już w poście "Elvis i sztuki medytacji". Również nauczała jogi. Poniekąd przekonała Elvisa żeby nie zaniedbywał jogi i medytacji na rzecz karate i innych sportów walki.

Jej pełne personalia to ---> Juliet Anne (Prowse) [Frazier/James] McCook:
— Juliet ― imię pierwsze;
— Anne ― imię drugie;
— Prowse ― nazwisko panieńskie;
— Frazier / James ― nazwisko po pierwszym mężu;
— McCook ― nazwisko po drugim mężu.

Pierwszego męża poślubiła 1 czerwca 1969 roku. Małżeństwo przetrwało niewiele ponad rok. Rozwiedli się 12 listopada 1970 roku, nie mieli dzieci. Miał na imię Eddie. Co do nazwiska, dokładnie tyle samo źródeł podaje "Frazier", co "James". Czy w jego przypadku "James" jest drugim imieniem, nazwiskiem, czy może pseudonimem - nie do ustalenia. To samo dotyczy "Fraziera". W kilku miejscach podano tylko, że był choreografem.

Drugiego męża, aktora telewizyjnego, Johna McCooka, poślubiła 9 września 1972 roku. Z tego związku pochodziło jej jedyne dziecko - syn Seth (urodzony 2 sierpnia 1972 roku) - związek małżeński zawarli miesiąc po jego urodzeniu. Rozwiedli się 5 września, 1979 roku.

Juliet Prowse urodziła się 25 września 1936 roku, w Bombaju (obecnie Mumbaj), w Indiach (wówczas Indie Brytyjskie - kolonia). Jej matka była komiwojażerką z RPA, a ojciec brytyjskim menedżerem Westinghouse. Kiedy zmarł, gdy miała trzy lata, przeprowadziła się z matką i bratem do RPA (Afryki Południowej).

Jako czteroletnia dziewczynka zaczęła uczęszczać na lekcje tańca do Royal Academy of Dance, gdzie uczyła się do czternastego roku życia, a następnie została najmłodszym członkiem Johannesburg Festival Ballet Company, tańcząc wszystkie balety klasyczne.

Mając 17 lat przeprowadziła się do Londynu, gdzie kontynuowała naukę baletu klasycznego. Podpisała kontrakt z londyńskim Palladium jako tancerka. Niestety bycie baletnicą klasyczną nie było jej pisane, ponieważ była za wysoka (mierzyła 170 cm wzrostu). Wówczas postanowiła zająć się śpiewem i tańcem współczesnym, występując w europejskich nocnych klubach (głównie w Paryżu, Madrycie i Rzymie).

To właśnie w Rzymie lub w Paryżu (źródła nie są zgodne) zwróciła na siebie uwagę hollywoodzkiego choreografa Hermesa Pana, który uznał Juliet za jedną z najlepszych tancerek, jakie kiedykolwiek widział. Kiedy został mianowany choreografem filmu „Can-Can” w 1959 roku, poinformował Juliet, że będzie dla niej rola w filmie, jeśli podpisze siedmioletni kontrakt z 20th Century-Fox. Początkowo odrzuciła ofertę, ale kilka dni później zmieniła zdanie i poleciała do Hollywood podpisać kontrakt. To był początek* zarówno jej kariery w Hollywood, jak i trwającego romantycznego związku z Sinatrą.

* W rzeczywistości jej debiutem filmowym był „Gentlemen Marry Brunettes” (1955), w którym zagrała tancerkę. Ponieważ nie była znana, jej nazwisko nie zostało wymienione w czołówce, ale była podawana w dalszej obsadzie.

Pewnego dnia na plan filmu „Can-Can” przybył przywódca Związku Radzieckiego, Nikita Chruszczow. Wydawał się być zadowolony z pokazu, aczkolwiek następnego dnia grzmiał: „To jest to, co nazywasz wolnością – swobodą dla dziewcząt do pokazywania tyłków. To kapitalizm sprawia, że dziewczyny są takie”. Nazajutrz o jego wizycie na planie rozpisywała się cała prasa, a artykuły ilustrowano zdjęciem tańczącej kankana Juliet Prowse.

Przeniesienie Juliet Prowse do Hollywood i podpisanie kontraktu z 20th Century-Fox, dramatycznie obniżyło jej dochody w porównaniu do tych, jakie miała zarabiając w nocnych klubach Europy.

Zanim przeniosła się do USA i nawiązała relację z Frankiem Sinatrą, była w związku z tancerzem i niegdysiejszym mentorem, Sergio Fadinim. Byli częścią tanecznego trio o nazwie Prowse Dancers.

Frank Sinatra oświadczył się jej w poniedziałek wieczorem, 8 stycznia 1962 roku (w dwudzieste siódme urodziny Elvisa), kiedy jedli kolację w Romanoff w Beverly Hills.

Juliet Prowse odżyła finansowo kiedy zaczęła występować w Las Vegas, gdzie odniosła wielki sukces jako tancerka estradowa i nocna, będąc główną gwiazdą wielu pokazów. Została nagrodzona tytułem Entertainer of the Year za „Sweet Charity” w Las Vegas.

Jej kariera filmowa została mocno ograniczona przez siedmioletni kontrakt z 20th Century-Fox, co rekompensowała sobie występując w klubach, telewizji i teatrach. Po serii gościnnych występów w różnych programach telewizyjnych, Prowse dostała rolę tytułowej głównej bohaterki w sitcomie NBC „Mona McCluskey”. Premiera odbyła się we wrześniu 1965 roku. Sitcom został zdjęty po emisji 26 odcinków. Jej ostatnia rola na ekranie była w czwartym odcinku serialu tajemniczego dramatu CBS „Murder, She Wrote”. Później nadal występowała na scenie i w klubach nocnych.

Wyróżniająca się długimi nogami, ochrypłym głosem i wydętymi ustami, Juliet Prowse brała udział w lukratywnych kampaniach reklamowych wielu marek, w tym wyrobów pończoszniczych L'Eggs i Mannington Flooring.

W 1976 roku była pierwszym gościem pierwszego sezonu "The Muppet Show".

W 1987 roku dwukrotnie została poturbowana przez tego samego 80-funtowego lamparta - po raz pierwszy podczas kręcenia sceny do "'Circus of the Stars #12", a później podczas próby promocyjnego wyczynu kaskaderskiego w "The Tonight Show". Ten ostatni atak był poważniejszy i wymagał ponad dwudziestu szwów, aby przymocować jej ucho.

W latach 80. i 90. była gospodarzem „Championship Ballroom Dance Competition” w PBS (Public Broadcasting Service).

W 1994 roku zdiagnozowano u Juliet Prowse raka trzustki. Kiedy w 1995 roku poczuła się nieco lepiej, koncertowała z Mickeyem Rooneyem w Sugar Babies. Przez cały okres choroby nie poddawała się, do końca ćwiczyła jogę. Niestety, rak kolejny raz powrócił. Zmarła 14 września 1996 roku, jedenaście dni przed 60. urodzinami, w swoim domu w Holmby Hills w Los Angeles.

Elvis i Juliet Prowse na planie filmu "G. I. Blues (1960) - zdjęcia, na których widać pewną zażyłość między nimi. Jedno z nich wykorzystano nawet na posterze

Zdjęcia reklamowe pozowane do filmu "G. I. Blues (1960), na których Elvis jest z Juliet Prowse, wykonane poza planem filmowym

Zdjęcia reklamowe i postery do filmu "G. I. Blues (1960), wykonane poza planem, na których są: Sigrid Maier, Leticia Roman, Juliet Prowse i Elvis Presley

Zdjęcia reklamowe i postery do filmu "G. I. Blues (1960), wykonane na planie, na których Elvis jest z Juliet Prowse


Zdjecia z planu i filmu "G. I. Blues (1960) - Juliet jest tutaj w specjalnej sukience z siateczki z poprzecznymi paseczkami z cekinów i koralików górą oraz sześcioma pasami materiału (panelami) w całości pokrytymi cekinami i koralikami spływającymi od bioder w dół. Na klipie jej taniec zaczyna się na minucie 3:00

Scena, w której Elvis śpiewa "Wooden heart" w filmie "G. I. Blues (1960). Kukielki przedstawiają Elvisa i Juliet Prowse

Na planie filmu "G. I. Blues (1960) - Elvis i Juliet Prowse z sześcioraczkami. Poza tymi dwoma, które Elvis ma pod pachą, pozostałe wpatrzone w niego jak w obraz (zwłaszcza na górnym zdjęciu)

Na planie filmu "G. I. Blues (1960) - Elvis i Juliet Prowse podczas lunchu

Na planie filmu "G. I. Blues (1960) - podczas przerwy Elvis grał na kontrabasie (więcej o jego grze na tym instrumencie w poście "Elvis i instrumenty - kontrabas")

Specjany pokaz filmu "G. I. Blues (1960) z udziałem Elvisa i Juliet Prowse, zakończony kolacją - 12 września 1960 roku. Niestety nikt nie podaje gdzie się odbył

Tańcząca Juliet Prowse w różnych okresach swojego życia - zdjęcia rekalmowe i ujęcia z występów. Ostatnie trzy zdjęcia dotyczą filmu "Can-Can" (1960)

Juliet Prowse na okładce jednego z magazynów

Juliet Prowse była pierwszym gościem pierwszego sezonu programu "The Muppett Show" w 1976 roku

Juliet Prowse w różnych latach swojego życia. Kolaż na końcu to Juliet Prowse w 2001 roku, zdjęcia wykadrowane z filmiku "The Many Loves Of Elvis + The Intimate Loves Of Elvis - PART 1" (2002)

To też zdjęcia wykadrowane z filmiku "The Many Loves Of Elvis + The Intimate Loves Of Elvis - PART 1" (2002). W filmie pojawiają się, gdy Sony West opowiada jak Frank Sinatra przyszedł do garderoby Elvisa, szukając Juliet. W rzeczywistości to nie są zdjęcia z tej konkretnej sytuacji, pochodzą z innych okresów, zostały tylko tak dobrane żeby zilustrować historię opowiadaną przez Sony'ego Westa

Juliet Prowse i Frank Sinatra, którego była dziewczyną od 1959 do 1962 roku

Juliet Prowse i jej pierwszy mąż Eddie Frazier/James - zdjęcie zrobione w dniu ślubu

Juliet Prowse i jej drugi mąż John McCook oraz ich syn Seth (pobrali się dopiero po jego narodzinach)