wtorek, 27 września 2016

Elvis, jakiego nie zobaczymy i nie usłyszymy

Chociaż do naszych czasów zachowało się wiele zdjęć Elvisa, zwłaszcza z lat siedemdziesiątych, to są rzeczy, których na nich nie zobaczymy. Między innymi zdjęć i filmów z połowy jego koncertów, ale to powszechnie znane informacje. Lecz mi chodzi o inne fakty, nie związane z koncertami.

Najbardziej niezrozumiałą dla mnie rzeczą jest przede wszystkim brak materiałów (zdjęć, filmików) z gry w squasha oraz jazdy na wrotkach. W squasha grał po kilka godzin dziennie, zawsze ilekroć był w Graceland (nawet na kilka godzin przed swoją śmiercią). Na terenie posiadłości był też wybudowany wysoki pawilon z kortem do squasha i zapleczem (przebieralnia, magazyn, kącik wypoczynkowy, toaleta, jacuzzi, mini sala do ćwiczeń). A jednak, gdy EPE wystawiało na licytację jeden z jego strojów sportowych, w którym grywał w squasha, to z trudem znalazło jakieś nędzne zdjęcie jego rakiety (o ile to rzeczywiście była jego rakieta, a nie jedna z tych ogólnodostępnych dla towarzyszących mu graczy), bo w przepastnych archiwach nie było ani jednej fotografii Elvisa podczas gry.

Budynek (hala) z kortem do squasha na tyłach posiadłości Graceland. Tutaj Elvis grał w squasha przez dwie godziny w dniu swojej śmierci 16 sierpnia 1977 roku (między 4:00 a 6:00 rano, ze swoją aktualną dziewczyną Ginger Alden, kuzynem Billym Smithem i jego żoną Jo). Skończyli przed szóstą, zaledwie na kilka godzin przed jego śmiercią

W budynku z kortem do squasha były również inne pomieszczenia, niektóre z nich są dostępne dla zwiedzających do dziś, np. sala do rekreacji, z wyodrębnioną częścią do ćwiczeń, gry na automatach,  muzyczno-wypoczynkową (z pianinem). Sam kort już nie istnieje, został zamieniony na powierzchnię wystawową

A oto cała "spuścizna zdjęciowa" Elvisa z obiektu Rainbow Rollerdrome w Memphis (połowa lat pięćdziesiątych). Organizowano tu też lodowisko, koncerty, pokazy i inne imprezy. Prezentowane wrotki nie należą do Elvisa, ale również pochodzą z tamtego okresu

W tenisa ziemnego grywał bardziej okazjonalnie, najczęściej wtedy, gdy był kort, a nie było akurat ściany do squasha. Natomiast z jazdą na łyżwach było podobnie jak z jazdą na wrotkach, też wynajmował całe lodowisko, aczkolwiek zdecydowanie rzadziej niż rollerdrome. Mieszkał w zbyt ciepłym klimacie, więc nie miał specjalnie okazji pojeździć na łyżwach w naturalnych warunkach, jedynie podczas zimowych wakacji, gdy wyjeżdżał w miejsca, gdzie panowała prawdziwa zima.

Z kolei jeśli chodzi o wrotki, to do legendy przeszło już wynajmowanie rollerdrome na całe noce, czy dnie, kiedy to Elvis namiętnie oddawał się jeździe na wrotkach. Było to także miejsce, gdzie lubił spotykać się towarzysko ze znajomymi w większym gronie. Zdjęć jednak nie ma. Te załączone powyżej, to jedyne znane z tego co wiem, lecz i tak nie widać na nich wrotek na nogach Elvisa.

Elvis bardzo lubił grać w kręgle. Kręgle należały do jego dość częstych rozrywek, zwłaszcza w latach sześćdziesiątych. W jednym z domów, które wynajmował w Los Angeles (na Bellagio Road 10539, Bel Air) miał nawet swoją kręgielnię. Prawdopodobnie to ona zaważywała na decyzji Elvisa o wyborze właśnie tego domu na wynajem. Z kolei w Memphis wynajmował kręgielnię Bowlhaven Lanes, tak jak lunaparki i kina. Tymczasem nie ma żadnego zdjęcia Elvisa grającego w kręgle, czy choćby tylko na ich tle.

W latach sześćdziesiątych wziął kilka lekcji stylowego pływania (na potrzeby filmu). Gdy okazało się, że w tym miejscu uczą też nurkowania, Elvis zapalił się i wykupił sobie prywatny kurs. Ukończył go i nauczył się nurkować ze sprzętem. Wiemy, że później korzystał z tych umiejętności, pływając na jachcie podczas wakacji, lecz zdjęć nurkującego Elvisa też nie ma.

Na jednym z prywatnych filmików, na jachcie, którym Elvis pływa ze znajomymi, w tle widać sprzęt do nurkowania (butle, skafandry). Natomiast w stroju płetwonurka można go zobaczyć tylko na planie filmu "Easy come, easy go" (1967).

Elvis w stroju płetwonurka na planie filmu "Easy come, easy go" (1967)

Elvis kochał karate, która po muzyce była jego drugą pasją. Tu na szczęście jest trochę materiałów, zarówno z karate kenpo jak i z karate pasaryu, która łączy w sobie: Shudokan karate, TaeKwonDo, Kung Fu i Hapkido. Lecz mało kto wie, że Elvis ćwiczył również judo, a także jogę i krijajogę*. Elvisa ćwiczącego judo nie zobaczymy, ale możemy o tym usłyszeć w jednym z filmików z Graceland, gdzie Angie Marchese mówi o tym i pokazuje jego książki o judo. Z kolei o krijajodze i organizacji Self-Realization Fellowship w jednym z wywiadów oraz w swojej książce "Me and A Guy Named Elvis: My Lifelong Friendship With Elvis Presley" wspomina Jerry Schelling.

* Krijajoga - specyficzna technika jogi i medytacji, pilnie strzeżona przez organizację Self-Realization Fellowship, do której należał Elvis oraz jej mistrzów. Zarówno propagowanie krijajogi jak i opisywanie jej bez zezwolenia osób upoważnionych, z ramienia organizacji jest surowo zakazane. Według Paramahansy Joganandy (jej założyciela) techniki krijajogi były znane od tysiącleci, lecz trzymane w tajemnicy. Ponoć ich ślady możemy spotkać również w naszej Biblii, w Pierwszym Liście do Koryntian. Jogananda wskazywał na słowa: "Na każdy dzień umieram przez chwałę naszą, którą mam w Chrystusie Jezusie, Panu naszym”, [1 Kor, 15:31]. Według Joganandy słowo "umieram" nie odnosi się do zwykłej śmierci (bo nie można umierać każdego dnia), lecz do stanu zjednoczenia z własną jaźnią, za pośrednictwem technik krijajogi, który prowadzi do całkowitego zatrzymania pulsu i oddechu na dłuższy czas, podczas którego następuje kontakt duchowy z Bogiem. Słowo krija, oznacza czynić, reagować. Słowo joga, zjednoczenie z Bogiem. Połączenie słów krijajoga znaczy jednoczyć się z Bogiem poprzez czynność (czynienie), w tym wypadku medytację i specjalne ćwiczenia.


Do kontynuowania jogi (ćwiczeń i medytacji) zachęciła Elvisa jego partnerka filmowa z "G.I. blues" (1960) - Juliet Prowse (choć zainteresował się jogą już nieco wcześniej). Później w jednym z wywiadów powiedziała: "Elvis był dosyć zaawansowany w jodze". W filmie "Easy come, easy go" (1967) jest scena, w której grupa osób, w tym Elvis, ćwiczy jogę. Natomiast wiemy, że Elvis ćwiczył jogę codziennie i przez trzydzieści minut oddawał się medytacji, do końca swoich dni - od 1960 roku jogę, a od 1965 roku także krijajogę. Czasem też można o tym usłyszeć lub przeczytać w jakimś wywiadzie, gdy ktoś wspomni, że Elvis oddawał się medytacji i specjalnym ćwiczeniom, aby się wyciszyć. Więcej o jodze i krijajodze przeczytacie w poście "Elvis i sztuki medytacji".

Certyfikat przyznania Elvisowi ósmego dana czarnego pasa w Teakwondo (karate PaSaRyu) w szkole Kanga Rhee (16 września 1974 roku) oraz zdjęcia z jego wręczenie. Elvis jest tutaj w kostiumie specjalnie zaprojektowanym dla niego przez Kanga Rhee na ten pokaz i uroczystość

Po lewej certyfikat przyznania Elvisowi ósmego dana czarnego pasa w karate Kenpo (4 września 1974 roku), a po prawej dziewiątego dana czarnego pasa (8 stycznia 1976 roku) w szkole Eda Parkera

W zasadzie nie zobaczymy i nie usłyszymy stepującego Elvisa, a i ta umiejętność nie była mu obca. Może do Freda Astaire mu trochę brakowało, ale stepował też dobrze. W jednym z filmów ("Girls, Girs, Girls", 1962) jest scena, w której Elvis stepuje, śpiewając piosenkę "The walls have ears", na samym początku. Jednak to film, więc nie wiadomo, czy odgłosy stepowania, to jego własne wykonanie, czy podłożono step kogoś innego. Kiedyś czytałam, że jeden z producentów lub reżyserów (już teraz nie pamiętam), kiedy dowiedział się, że Elvis potrafi stepować i zobaczył go na planie, w przerwie podczas kręcenia, wyraził się "muszę to wykorzystać w jakimś filmie". Niestety nie wiem, czy chodziło właśnie o ten film ("Girls, Girs, Girls", 1962). W scenie na klipie poniżej, na początku, chociaż przez moment możemy zobaczyć i usłyszeć (o ile step jest jego, ale myślę, że tak, bo ma buty do stepowania i faktycznie stepuje), jak Elvis stepuje.

Elvis stepuje w filmie "Girls, Girls, Girs" (1962)

Elvis podczas bankietu Nancy Sinatry, w dniu 29 sierpnia 1969 roku, w International Hotel w Las Vegas, który odbył się po koncercie otwarcia Nancy Sinatry. Jednym z gości był także Fred Astaire (10.05.1899 - 22.06.1987), znany przede wszystkim ze swojego tańca i stepu. Elvis, który również dobrze stepował, składa mu wyrazy uznania, w hołdzie pochylając głowę i składając ręce jak do pacierza

Brak także materiałów wizualnych, choćby małej fotografii, z jego popisów niesamowitej sprawności fizycznej oraz niewyobrażalnego dla przeciętnego człowieka poczucia równowagi. Trochę tej sławnej równowagi możemy zobaczyć na materiałach z koncertów (z lat pięćdziesiątych), gdzie Elvis tańczy na scenie i wykonuje różne figury, które zdają się przeczyć prawom fizyki, lecz z innych okazji już nie.

Potrafił też wykonywać tak szybkie ruchy, których oko ludzkie nie rejestruje - najpierw widzimy go w jednej pozycji, a za chwilę w innej, nie wychwytując momentu przejścia.

Elvis bardzo dobrze jeździł konno. Może nie ma tego zbyt wiele, ale w siodle zobaczymy go zarówno na zdjęciach, jak i filmikach. Jednak nie z rodeo, a wiemy, że lubił brać udział w zawodach rodeo i był w tym naprawdę dobry. 

Elvis jeździ konno w swojej posiadłości Graceland w Memphis

Najbardziej mi żal, że nie ma zdjęć i filmów z Amusement Park Libertyland w Memphis, na których mogły być uwiecznione jego kaskaderskie popisy podczas jazdy kolejką górską. Tam Elvis robił dwa numery, mrożące krew w żyłach, które wymagały niesamowitej odwagi, sprawności fizycznej oraz olbrzymiego wyczucia równowagi.

Pierwszy polegał na tym, że zamiast siedzieć przypięty do fotela, to stawał w pierwszym wagoniku i tak pokonywał, bez zabezpieczenia i na stojąco, całą trasę kolejki!

W drugim, gdy kolejka dojeżdżała na szczyt (wtedy trochę zwalniała, zanim znów runęła pełnym impetem w dół), Elvis wyskakiwał z niej, stawał na górze konstrukcji i czekał aż pokona trasę i wróci w to samo miejsce, co było iście kaskaderskim wyczynem, bo przecież cała konstrukcja drżała, a nie było tam nic czego mógłby się uchwycić! Jego życie zależało wyłącznie od wyczucia równowagi, utrzymania stóp na drżącej konstrukcji oraz zachowania odpowiedniej postawy ciała. Wtedy wskakiwał do niej z powrotem i kolejne okrążenie pokonywał już będąc w wagoniku. Szaleniec i ryzykant!

Kolejka górska Zippin Pippin (roller coaster) w parku rozrywki Amusement Park Libertyland, na terenie Mid-South Fairgrounds w Memphis. To między innymi ten lunapark Elvis wynajmował na całe noce i dnie, gdy chcieli zabawić się z przyjaciółmi. Ostatni raz jeździł Zippin Pippin 8 sierpnia 1977 roku (osiem dni przed swoją śmiercią), pomiędzy godziną 1:15 w nocy a 7:00 rano


To już zabytkowy Zippin Pippin w nowym miejscu. Od 16 listopada 2009 do 28 lutego 2010 trwała rozbiórka  kolejki Zippin Pippin w lunaparku Libertyland w Memphis. Odkupił ją Bay Beach Amusement Park in Green Bay, Wisconsin. Ten klip pochodzi już z nowej lokalizacji kolejki w mieście Green Bay. Oglądając go możecie sobie wyobrazić Elvisa wykonującego te swoje akrobacje

Nie usłyszymy też wielu piosenek, które śpiewał latami (czy choćby okazjonalnie), lecz ich nie nagrał. Czasem tylko ktoś wrzuci do netu prywatne nagranie audio, jakie kiedyś zrobił u niego w domu, w pokoju hotelowym, czy przy innej okazji. Znalazłam kilka takich rzeczy, coś niesamowitego, na wielu z nich brzmi lepiej niż na płytach, choć sama jakość tych materiałów jest fatalna. Może nie tyle lepiej, co ciekawiej, inaczej, oryginalnie, bardziej surowo.

Kiedyś do piosenki "Blue Spanish Eyes" miałam taki sobie stosunek. Podobała mi się, ale nie na tyle by zbyt często po nią sięgać. Fajna, melodyczna, przyjemna w odbiorze i na tym koniec. Odkąd usłyszałam wykonanie tego kawałka przez Elvisa w domu, po prostu oszalałam na jej punkcie. Przez tydzień słuchałam jej w kółko. Nie mogę teraz znaleźć tego clipu, ale mam drugi, też z domu. Na początku są dwa niepełne wykonania, w których się trochę wygłupia, jednak posłuchajcie jak wysoko śpiewa (prawie jak kastrat, oczywiście trochę sobie w tym wykonaniu dworuje, jak to on), a co najciekawsze - jodłuje! Zresztą jodłował też świetnie i to kolejna rzecz, której nie utrwalono na płytach. Wielka szkoda, bo to umiejętność głównie Tyrolczyków z Europy, a nie Amerykanów z głębokiego południa (choć znane było także u Indian północnoamerykańskich, a później przejęte od nich przez muzykę country, w ograniczonym zakresie). Trzecie wykonanie już jest tradycyjne, niemniej równie ciekawe, takie inne, nieociosane, surowe. Może dlatego, że nie akompaniuje sobie na gitarze klasycznie, tylko gra akordami.


Elvis w domu, wśród przyjaciół, wykonuje piosenkę "Blue Spanish Eyes" (1973 rok)


A tu, dla porównania, przepiękne wykonanie "Blue Spanish Eyes" z oficjalnych nagrań

Inną perełką jest jego domowe wykonanie piosenki "Till I waltz again with you". Nigdy nie nagrał jej na płycie. To piosenka o historycznym znaczeniu w biografii Elvisa. Wspominałam już o niej w poście "Zwiastuny wielkości". To właśnie podczas jej wykonywania, na pokazie corocznego konkursu szkolnej rewii, 9 kwietnia 1953 roku, nauczyciele płakali rzewnymi łzami ze wzruszenia. Już słyszę "uszami wyobraźni" jak nastoletni Elvis, tym swoim eterycznym głosikiem, angażując przy tym całą duszę i ciało, wyśpiewuje ten utwór ... Też bym buczała jak przysłowiowy bóbr. :)

Gdy pierwszy raz usłyszałam ją w wykonaniu Elvisa, też nie zrobiła na mnie piorunującego wrażenia, ale gdy za drugim razem, osłuchana już z linią melodyczną, wsłuchałam się w jego głos i interpretację, trafiło mnie. :) Wcześniej słyszałam ją w wykonaniu innych artystów obu płci i jakoś nie zapadła mi w pamięć. Całe jej piękno wydobył dopiero Elvis swoją interpretacją i fantastycznym głosem, zresztą tak było z większością utworów, które śpiewał. W wykonaniu innych artystów były przez krótki czas umiarkowanymi lub lokalnymi przebojami, albo w ogóle przechodziły bez echa. Dopiero, gdy on wziął je na warsztat, dostawały drugie życie.
 
Jeśli chodzi o klip z piosenką "Till I waltz again with you", który załączyłam, jest opisany, że to cover. Jednak wiele osób twierdzi, że to nie cover tylko sam Elvis, a nagranie pochodzi z jednego z jego domów w Palm Springs, z 1972 roku.


 Elvis w zaciszu domowym wykonuje "Till I waltz again with you" (tutaj opinie są podzielone, według jednych jest to Elvis, według innych nie, gdyż jak na razie wzmianka o tym nagraniu nie znalazła się na żadnych wykazach tego typu)

Gusty Elvisa nie ograniczały się wyłącznie do muzyki, którą śpiewał na koncertach oraz nagrywał na płytach. Był także miłośnikiem i koneserem muzyki poważnej oraz opery. W jego domowej płytotece znajdowały się całe stosy płyt z tymi gatunkami. W jednym ze źródeł spotkałam informację, że pozycji z muzyką poważną i operową miał nawet więcej niż muzyki popularnej.

Całkiem niedawno (artykuł ukazał się 15 października 2016 roku), w wywiadzie dla brytyjskiego The Telegraph, Priscilla mówiąc o projekcie z Royal Philharmonic Orchestra, powiedziała:
"On i Royal Philharmonic Orchestra, pasują do siebie tak bardzo dobrze. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że kochał muzykę klasyczną, chciał słuchać Brahmsa i Mozarta tak często jak gospel i bluesa" 
W przypadku opery nie tylko był jej miłośnikiem i koneserem, lecz również śpiewakiem. Tak, Elvis potrafił całkiem dobrze śpiewać także operowo. Tego także nie usłyszymy na płytach. Raz tylko udało mi się słyszeć Elvisa śpiewającego operowym głosem w domu. Innym razem przesłuchując serię nagrań z prób (fatalnej jakości notabene) też usłyszałam go śpiewającego tenorem i basem operowym, lecz był to tylko króciutki fragmencik, w którym błaznował, chcąc rozbawić towarzyszących mu muzyków. Na tych samych taśmach były także fragmenty z jodłowaniem oraz jego popisy z naśladowania głosów postaci bajkowych i znanych ludzi (kolejna umiejętność, nieznana szerszemu gremium i nie utrwalona profesjonalnie).

Prawie nie zobaczymy i mało prawdopodobne, że usłyszymy, jego grę na innych instrumentach, a nawet może i słyszymy tylko nie mamy świadomości, że akurat w tym momencie i na tym konkretnym instrumencie gra właśnie Elvis. A przecież Elvis to nie tylko różne gitary i fortepian, to również organy, pianino, fisharmonia, tamburyn, perkusja, kontrabas, akordeon, ukulele. Na tych instrumentach grał bardzo dobrze, lecz nie obce były mu też inne (melodyka, flet, klarnet, klawesyn, a nawet trąbka i skrzypce - patrz etykieta "Muzycy i instrumenty"). Na przykład o jego grze na ukulele napisano nawet książkę (grał na wszystkich czterech głównych jej typach), a wcześniej w innej o tym instrumencie, poświęcono mu cały rozdział.

Elvis w domu (luty 1966, Rocca Place, Bel Air, California) gra na fortepianie "Sonatę Księżycową" Ludwiga van Beethovena. Zamiast wokalu, panowie mruczą (to utwór klasyczny muzyki poważnej, więc nie ma słów), Elvis, Red West i Charlie Hodge (być może jeszcze ktoś, czasem się włącza). Niestety, prawie nie da się słuchać, takie jest przegłośnienie tego nagrania, że wszystko rzęży i buczy

Czasem, gdy tak sobie myślę, czego ten człowiek nie robił w swoim życiu, jakich umiejętności nie posiadł, to się zastanawiam, czy żył w tej samej czasoprzestrzeni, co my wszyscy i czy jego doba też miała, aby na pewno, tylko 24 godziny. :)

Kiedyś jeden z dziennikarzy, pisząc relację z koncertu, użył w stosunku do Elvisa określenia "wyglądał jak książę z innej planety". W tym akurat porównaniu chodziło o jego nieziemski wygląd - urodę, figurę i strój, aczkolwiek czasem mi się wydaje, że Elvis przybył do nas faktycznie z innej planety. :)

niedziela, 25 września 2016

Występy Elvisa w Lake Tahoe

W 1965 roku oddano do użytku Sahara Hotel w Stateline w stanie Nevada, położony w malowniczej okolicy jeziora Lake Tahoe. Kilka lat później (od 1971 roku), zaraz po International Hotel w Las Vegas, będzie to drugie stałe miejsce koncertów Elvisa Presleya.

Elvis dał tam 98 koncertów z zaplanowanych 106, chociaż tablica pamiątkowa informuje, że dał ich 106. Osiem ostatnich występów z trzeciego sezonu zostało odwołanych z uwagi na stan jego zdrowia (zapalenie płuc). Nie brak też głosów, że była to tylko zwykła wymówka, spowodowana chaosem organizacyjnym, jaki Elvis zastał w hotelu, w związku ze swoimi koncertami. Wieczne przepychanki w holu hotelu, między obsługą a rozgoryczonymi fanami, po prostu wyprowadziły go z równowagi i nie był w stanie skupić się na celu swojej wizyty, a do tego faktycznie był podziębiony. Jedno ze źródeł mówi, że sezon czwarty był formą odrobienia odwołanych koncertów z sezonu trzeciego.

Ciekawostką jest to, że menadżer wynegocjował tutaj jeszcze korzystniejsze warunki płacowe niż te jakie Elvis otrzymywał w tym samym czasie za swoje koncerty w Las Vegas (w International Hotel). Jednak w Lake Tahoe sezony były o połowę krótsze. W każdym razie w pierwszym sezonie Lake Tahoe Elvis otrzymywał gażę w wysokości 150 tysięcy dolarów za tydzień (w Las Vegas 125 tysięcy dolarów). Ile za pozostałe sezony w Lake Tahoe, nie wiem na pewno. Jednak z danych, do których udało mi się dotrzeć wynika, że również 150 tysięcy dolarów za tydzień (źródła średniej wiarygodności).

Aczkolwiek Dave Bouska, w swojej recenzji zamieszczonej w Elvis Monthly (Issue 141, October 1971), dotyczącej Sezonu 1 (od 20 lipca do 2 sierpnia 1971 roku), pisze:
"Elvis otrzymał 500.000 dolarów za te dwa tygodnie. Ceny biletów na Elvisa były takie same jak w Vegas. Minimum 15 dolarów i 2 dolary podatku, co dawało rachunek na 17 dolarów od osoby".
Być może taka była całkowita kwota, z tego połowa dla Pułkownika (menadżera). Tylko wtedy by znaczyło, że dostawał 125 tysięcy za tydzień, bo Parker brał 50% z tego co Elvis zarobił.

Jeśli chodzi o wynagrodzenie Elvisa za występy w tym miejscu, to w ogóle ciekawy temat. Hotelu nie stać było na Elvisa, ponieważ sala była zbyt mała na to, by dochody z samych biletów pokryły jego gażę. Lecz nie tylko Sahara Hotel miał interes, by Elvis tu zagrał. Powszechnie było wiadomym, że pojawienie się Elvisa ściągnie tysiące fanów, których hotel nie będzie w stanie zakwaterować i obsłużyć. Dlatego do akcji włączyło się kilka innych okolicznych hoteli, wiedząc doskonale, że i oni zarobią na jego obecności. W związku z tym dołożyły się do honorarium Elvisa i z pewnością im się to opłaciło.

W kontrakcie tym znalazła się też klauzula, która zabraniała Elvisowi publicznych występów gdziekolwiek w promieniu 800 km od Lake Tahoe, w okresie sześciu tygodni poprzedzających jego występ w tym miejscu. W takich klauzulach chodziło o to, by nie nasycić rynku wykonawcą i zapewnić sobie odpowiednia liczbę publiki na swoim koncercie. W przypadku Elvisa była ona zbędna, bo nawet gdyby dał w tym czasie i miejscu kilkadziesiąt koncertów, to i tak nie wpłynęłoby to na frekwencję w Sahara Hotel. Zawsze tysiące fanów próbujących dostać się na jego koncerty tutaj, było odprawianych z kwitkiem. W tamtym czasie pojęcie nasycenia rynku Elvisem nie istniało.

Teoretycznie na koncertach "Dinner Show" hotel miał miejsca dla 1200 osób, a na "Night Show" dla 1400 osób. W rzeczywistości wciskano do 1700 osób na Dinner Show i do 2000 na Night Show, łamiąc tym wszelkie zasady i przepisy bezpieczeństwa. Z tego względu w Lake Tahoe wiecznie dochodziło do zamieszek i skandali, a na miejsce była wzywana policja, ale o tym za chwilę. Wróćmy do finansów. Nawet skromnie licząc 1200 osób na Dinner Show i 1400 na Night Show, razy 14 dni, razy 15 dolarów za bilet (w późniejszych sezonach od 17 do 20 dolarów, a na dwa show dziennie wpuszczano nawet do 3600 osób), to już daje 546.000 dolarów (po odjęciu 300.000 dla Elvisa, pozostawało 246.000 dolarów czystego zarobku tylko z biletów wciągu dwóch tygodni). Wliczając do tego dochody za zakwaterowanie w pokojach, jedzenie, inne usługi hotelowe, to skórka warta była wyprawki nawet przy minimalnym obłożeniu. Z mojej wiedzy wynika, że hotel przez cały rok nie zarabiał na czysto tyle, co w dwóch tygodniach pobytu Elvisa. Zatem zrzutka innych hoteli wcale nie była potrzebna, ale pozwoliła Sahara Hotel jeszcze zmaksymalizować zyski.

Podobne dane co do miejsc w Showroomie podaje Dave Bouska, w swojej recenzji zamieszczonej w Elvis Monthly (Issue 141, October 1971), dotyczącej Sezonu 1 (od 20 lipca do 2 sierpnia 1971 roku), w której napisał:
"Hotel Sahara w Tahoe jest znacznie mniejszy niż International w Vegas, ale zalicza się do najlepszych hoteli na świecie. Jest to kompleks o wartości 30 milionów dolarów i posiada 600 pokoi. Sala widowiskowa przypomina tę z International, z tą różnicą, że jest nieco mniejsza. Mieści 1200 osób na pokazie kolacyjnym i 1500 na pokazie koktajlowym o północy. Jednak w środku upchnięto znacznie więcej niż te liczby".
To miejsce (Sahara Hotel) logistycznie było zbyt małe, jak na gwiazdę takiego formatu jak Presley, dyrekcja i obsługa zbyt pazerna, a organizacja imprez wręcz fatalna. To wszystko za każdym razem generowało konflikty. W pokojach na dostawkach upychano obcych sobie ludzi, którzy godzili się na takie warunki, byle tylko dostać się na występ Elvisa. Jednak hotel nie był w stanie obsłużyć takiej ilości gości, co nie było jeszcze największym problemem, bo goście z zabukowanymi biletami sypiali i stołowali się także w innych miejscach, podobnie jak ci wszyscy, którym nie udało się nabyć biletu, a zjechali w nadziei, że może jakimś cudem uda im się wejść na występ Elvisa. Największy problem stanowili wystawieni do wiatru fani, którzy posiadali rezerwację, a mimo to nie chciano ich wpuścić na koncert. Taka sytuacja miała miejsce za każdym razem, podczas występów Elvisa w Lake Tahoe. Miejsc brakło dlatego, że dyrekcja zapraszała zbyt wielu hotelowych prominentów i znajomków, a obsługa za łapówki wpuszczała zbyt wiele osób na lewo. Nie szło już szpilki włożyć, nie mówiąc o tym, że notorycznie łamano wszelkie przepisy bezpieczeństwa.

Jednak gdy pewnego razu obsługa odmówiła wpuszczenia na salę (raz 70 osób, innym razem 200) z ważnymi biletami, zaczęły się zamieszki. Rozjuszeni fani zrywali ze ścian zdjęcia i plakaty z Elvisem i grozili, że zdemolują hotel. Doszło do wyzwisk, przepychanek i bijatyk między obsługą a fanami.

W recenzja autorstwa Grahama Knowlesa (opublikowanej w "Elvis Monthly", Issue 429, September 1995), czytamy:
"W pewnym momencie, i naprawdę nie wiem jak im się to udało, sala była przepełniona o jakieś dwieście osób! Sceny, które nastąpiły po tym wydarzeniu trafiły do gazet, ponieważ fani wpadli w szał zrzucając wszystkie pamiątki ze ścian itp. Wybuchły bójki i co najmniej jedna 'oficjalna statystyka' wykazała, że JEDEN fan spędził noc w szpitalu.
Hotel Sahara musiał przeprowadzić jedną ze swoich najbardziej energicznych kampanii przeprosinowych, w końcu lokując każdego (wciąż zdolnego do chodzenia...) na jeden lub więcej koncertów. Elvis nie ułatwiając im tego zadania, nieświadomie a być może całkiem świadomie, z powodu chorego gardła odwołał oba występy 17 maja.
Jednakże zaplanowany wcześniej specjalny pokaz z okazji Dnia Matki odbył się. Duże kartki ozdobiły korytarze, ogłaszając "Elvis Special Mother's Day Concert". Występ odbył się o 3 nad ranem, ku pamięci matki Elvisa, a Elvis przekazał swój czek na rzecz Barton Memorial Hospital Auxiliary (w noc otwarcia pamiątki zostały rozdane za darmo tej samej organizacji charytatywnej, a dochód został zachowany). W sumie potrzebowali $25,000 na wykończenie skrzydła swojego budynku - pokaz Elvisa z okazji Dnia Matki, przekroczył tę liczbę w łącznych datkach. Tego dnia Elvis rozdawał dwukolorowe szaliki zamiast jednokolorowych. Każde z tych show było dość długie, przewyższając większość późniejszych show w Las Vegas".
Wśród jednej z takich większych grup było wiele osób z innych krajów, w tym z innych kontynentów - kilka osób z Australii oraz pokaźna grupa fanów, która specjalnie przyleciała na występ Elvisa, z Wielkiej Brytanii (gdzie był wtedy bardziej popularny niż The Beatles i chyba nadal tak jest). Grożono hotelowi procesami sądowymi i zawezwano policję. Na niewiele to się jednak zdało. Część osób jakoś rozparcelowano, a reszta siedziała w holu i słuchała Elvisa przez ścianę!

Elvis był wściekły, że do chodziło do takich sytuacji i starał się zrekompensować to fanom na różne sposoby. Dwa razy dał dodatkowy koncert (za darmo) o trzeciej w nocy, innym razem śpiewał godzinę, czy pół dłużej. Kiedyś dyrekcja hotelu zwróciła mu uwagę (pewnie w obawie, że wystawi im dodatkowy rachunek), że kontrakt obejmuje godzinny występ, a nie półtoragodzinny, czy dwugodzinny i Elvis dostał szału. Powiedział, że nie obchodzi go czy im się to podoba czy nie, ale on będzie śpiewał dla swoich fanów tak długo, jak zechcą go słuchać. Oczywiście, to było powiedziane na wyrost, bo gdyby to zależało od fanów, to nie puściliby go ze sceny i po 10 godzinach. :) Niemniej w ten sposób dał im do zrozumienia (dyrekcji), że skoro dopuścili do takiego bałaganu, to teraz nie mają prawa go pouczać. Więcej się nie odważyli.

Dwa lata później, doszło do kolejnego kuriozum. Gdy Sahara Hotel podał wiadomość, że można już robić rezerwację na występy Elvisa w drugim sezonie, fani ruszyli do szaleńczego wyścigu o bilet na jego show. Wtedy nastąpiło istne pandemonium - okolica został sparaliżowana i odcięta od świata. Linie telefoniczne między Lake Tahoe i Karoliną Południową zostały zapchane na dwa tygodnie! Po prostu system telefoniczny nie wytrzymał, zastrajkował. Jego wydolność była ograniczona i nie był w stanie przerobić dziesiątek tysięcy telefonów od fanów, którzy dobijali się z całych Stanów i zza granicy, aby zabukować bilet.

W 1974 roku doszło do incydentu, który został rozdmuchany przez media, gdy znalazł swój finał na sądowej wokandzie. Niejaki Edward L. Ashley (zaradny finansowo deweloper z Grass Valley w Kalifornii), wystąpił z pozwem przeciwko Elvisowi i jego ochronie, domagając się sześciu milionów dolarów odszkodowania za pobicie. 20 maja 1974, kwotą 60 dolarów, przekupił jednego z hotelowych ochroniarzy (niektóre źródła używają frazy "ochroniarza Elvisa", co sugeruje, że chodzi o kogoś z Memphis Mafii, co nie jest prawdą, był to ochroniarz z ramienia hotelu, wyznaczony do pilnowania wejścia na piętro zajmowane przez Elvisa i jego ekipę), bo koniecznie chciał się dostać do apartamentu Presleya, w nadziei, że ten go przyjmie i zaprosi do udziału w przyjęciu, które organizował po ostatnim koncercie tego dnia. Jak twierdził na sali rozpraw, pukał do drzwi apartamentu, ale ponieważ nikt mu nie otworzył, wyłączył korki (prąd). Wtedy natychmiast zareagowała ochrona Elvisa. Bodyguardzi wypadli na korytarz, złapali go i pobili. Jak twierdził, Elvis się temu przyglądał i nie stanął w jego obronie. Miał się też ponoć przyłączyć do bicia, co jest według mnie kompletną bzdurą (niecałe dwa lata później Elvis zwolni trzech swoich ochroniarzy, właśnie dlatego, że uzna ich działania za zbyt brutalne i zbyt szybkie - poświęcę temu oddzielny post). Moim zdaniem powinien się cieszyć, że nie został zastrzelony, bo mieli do tego pełne prawo*, o czym doskonale wiedział. Poza tym jest jasne jak słońce, że facet chciał zaistnieć i zarobić. Do sądu udał się dopiero po pół roku od zdarzenia, wcześniej nie mógł, bo ewidentnie byłoby widać, że nie ma śladów rzekomego brutalnego pobicia, jakie powinny się utrzymywać na ciele przez kilka miesięcy, gdyby faktycznie został tak mocno poturbowany jak to przedstawiał. Trzeba być kompletnym idiotą by tak się zachować (narażać życie i jeszcze próbować wyłudzić bajońskie odszkodowanie).

* Elvis otrzymywał liczne pogróżki, w których grożono mu śmiercią. Niektóre z nich FBI zweryfikowała i oceniła jako "wysoko realne zagrożenie życia". Od tego czasu nie tylko wzmocniono ochronę policyjną podczas koncertów, ale również w obiektach gdzie przebywał (hotelach), a FBI zaangażowała się w sprawę ochrony Elvisa osobiście (tajni agenci w cywilu). Z kolei jego osobista ochrona (Memphis Mafia) miała prawo do użycia broni palnej.

Mimo tych wszystkich stresujących i wkurzających sytuacji, Elvis lubił występować w Lake Tahoe. Było to spokojne i ciche miejsce, epatujące pięknem przyrody. Także publiczność była szczególna, bo raczej nie było pośród niej ciekawskich i przypadkowych ludzi, tylko najbardziej zagorzali fani, którzy żeby zobaczyć swojego idola skłonni byli zaakceptować wszelkie perturbacje jakie czekały na nich w tym miejscu. Poza tym Elvis wyraźnie się tu wyciszał i relaksował, co też nie było bez znaczenia.

Na swoim ostatnim show, który tu dał 9 maja 1976 roku, każdej wchodzącej na salę pani wręczał (wraz z Colonelem) czerwoną różę, a potem zgotował wszystkim jeszcze jedną niespodziankę - przedłużył show o całą godzinę, mówiąc, że to w prezencie od niego na zakończenie sezonu dla wiernych fanów. Nie muszę chyba dodawać, jak ludzie byli wniebowzięci, a koncert ten został przez nich uznany jako szczególny, wyjątkowy i legendarny. Jakby czuł, że więcej już tu nie wystąpi ...

Oczywiście, także w tym miejscu pobił wszelkie rekordy frekwencji, czego w zasadzie nawet nie trzeba przytaczać, gdyż było to normą na każdym obiekcie, gdziekolwiek i kiedykolwiek się pojawił.

W Sahara Hotel mieszkał na ostatnim piętrze, w apartamencie (typu penthouse) o numerze 1423.

* * *

Elvis na scenie podczas swojego ostatniego koncertu w Sahara Hotel w Lake Tahoe, 9 maja 1976 roku, dawał różę każdej pani wchodzącej na scenę - piękny gest. Później w trakcie koncertu panie machały nimi wiwatując na cześć Elvisa - taki las czerwonych róż na widowni

Archiwalne zdjęcie Sahara Hotel Lake Tahoe z lat siedemdziesiątych, czyli z okresu kiedy koncertował tam Elvis Presley

Ślady Elvisa Presleya w Sahara Hotel Lake Tahoe: banery reklamowe koncertów, zdjęcia Elvisa na scenie, reklamówka hotelu, zdjęcie drzwi do apartamentu zajmowanego przez Elvisa oraz tablica upamiętniająca jego pobyt w tym miejscu, a także dotację na budowę Barton Memorial Hospital (pierwszego szpitala w Lake Tahoe)

Karta potwierdzenia lub odrzucenia rezerwacji. W przypadku przyznania rezerwacji była jednocześnie biletem wstępu i to z nią należało się zgłosić na występ Elvisa w show roomie hotelu (High Sierra Theatre). Była jednocześnie potwierdzeniem rezerwacji pokoju hotelowego, dla osób które starały się o zakwaterowanie (tutaj osobie przyznano pokój 236). Kartę otrzymywały zarówno osoby dokonujące rezerwacji na miejscu (wtedy miejsce na znaczek przekreślano), jak i dokonujące rezerwacji zdalnie (wtedy wysyłano ją pocztą na podany w zamówieniu adres)  

Elvis na scenie w Sahara Hotel, Lake Tahoe w różnych latach

Elvis pozuje do zdjęcia z jedną ze swoich fanek w Sahara Hotel Lake Tahoe

Przepiękne, bajkowe widoki rozpościerające się wokół jeziora Lake Tahoe, położonego na granicy stanów Nevada i Kalifornia, w paśmie górskim Sierra Nevada

P. S.
Więcej informacji i zdjęć o Elvisie występującym w Sahara Hotel Lake Tahoe oraz o samym hotelu tu: "Muzycy i artyści towarzyszący Elvisowi w Sahara Hotel Lake Tahoe 1968-1977" oraz w poście "Ile koncertów dał Elvis w Lake Tahoe w latach 1969 - 1977?".


piątek, 23 września 2016

Jumpsuit - Aloha

Nazwa najczęściej spotykana:  White Aloha Suit
Nazwa alternatywna:  Aloha Eagle White Suit
Inne nazwy:  Patriotic Eagle White Suit,  American Eagle 1973 White Suit,  Aloha Bald Headed Eagle White Suit
Linia / Seria:  Karate Style / Patriotic Eagle
Kolor wiodący:  biały
Linia kolorystyczna:  czerwono-niebieska
Części kompletu: 1
Ilość elementów: 3
  • kombinezon - jednoczęściowy typu karate, z rozszerzonymi dołami nogawek i czerwoną fałdą; rękawy wykończone w szpic, z rozcięciem i bez guzików;
  • peleryna  - biała, z wielkim orłem i gwiazdkami wypełniającymi wolną przestrzeń; podbitka w kolorze modrakowym; druga peleryna w wersji "long", czyli długa do ziemi (pierwsza i ostatnia w tym rozmiarze); trzecia z czerwona podbitką;
  • pasek - szeroki, biały, ze skóry, ozdobiony orlimi motywami, przeplatanymi gwiazdami, utworzonymi z mniejszych gwiazdek; te same gwiazdki okalają orły; podwójny rząd łańcuchów (jeden złoty, drugi srebrny) oraz duża klamra z jednym orłem (lub z dwoma, były dwie wersje); w wersji z dwoma orłami na klamrze były aż trzy różne pasy, różniły się ilością użytych kamieni i gwiazdek oraz ich układem (patrz na zdjęcia);
Ilość egzemplarzy:  minimum trzy; w rzeczywistości źródła wskazują, że mogło być ich nawet cztery lub pięć (patrz treść opisu); pasów było przynajmniej pięć; peleryn - jedna długa i przynajmniej dwie krótkie z niebieską podbitką oraz jedna z czerwoną;
Chustki dla publiczności:  białe, błękitne, modrakowe, granatowe, czerwone (być może także żółte)
Projekt i wykonanie:  Bill Bellew, Gene Doucette, IC Costume Co.;
Używany na koncertach:
  • 12 stycznia 1973, o godzinie 20:30; The H.I.C. Arena, Honolulu, HI;
  • 14 stycznia 1973, o godzinie 00:30 The H.I.C. Arena, Honolulu, HI;
  • 23 lutego 1973, o godzinie 24:00 (Midnight Show), Hilton Hotel, Las Vegas, NV;
  • 28 kwietnia 1973, o godzinie 20:00, Coliseum, Spokane, WA (patrz Ex Post z 25 grudnia 2021 roku);
  • 30 kwietnia 1973, o godzinie 20:00, Coliseum, Denver, CO;
  • 20 czerwca 1973, o godzinie 20:30, Municipal Auditorium, Mobile, AL;
  • 27 czerwca 1973, o godzinie 20:30, Cincinnati Gardens, Cincinnati, OH (second belt, red cape);
  • 2 lipca 1973, o godzinie 20:30, Myriad Center Arena, Oklahoma City, OK;
  • 6 sierpnia 1973, o godzinie (Opening Show), Hilton Hotel, Las Vegas, NV;
  • 7 lutego 1974, o godzinie 24:00 (Midnight Show), Hilton Hotel, Las Vegas, NV;
  • 6 marca 1974, o godzinie 20:30, Garrett Coliseum, Montgomery, AL;
  • 9 marca 1974, o godzinie 20:30, Charlotte Coliseum, Charlotte, NC;
  • 12 marca 1974, o godzinie 20:30, Richmond Coliseum, Richmond, VA;
  • 14 marca 1974, o godzinie 20:30, Middle Tennessee State U., Murfreesboro, TN (patrz Ex Post z 25 grudnia 2021 roku);
  • 16 marca 1974, o godzinie 14:30, Midsouth Coliseum, Memphis, TN;
  • na pewno jeszcze podczas innych koncertów;

Opis:

Premiera jumpsuitu miała miejsce na koncercie-próbie 12 stycznia 1973 roku. Był to nietypowy koncert. Teoretycznie próba, faktycznie materiał zapasowy (awaryjny), który miał być wyemitowany na wypadek problemów z bezpośrednim przekazem satelitarnym, w dniu 14 stycznia 1973 roku i "udawać", że wszystko odbywa się w czasie rzeczywistym. Dlatego Elvis był ubrany w jumpsuit przewidziany na ten koncert, na widowni zasiadała prawdziwa publiczność, a występ trwał jednym ciągiem (bez charakterystycznych dla prób przerw i poprawek), choć rzekomo była to tylko próba.

Większość jumpsuitów, do których przewidziano szeroki pas, nie była zdobiona w pasie. Nie miało to sensu, bo raz - zdobienie było i tak ukryte pod pasem, a dwa - ocieranie się pasa mogło spowodować uszkodzenie wzoru i wypadanie kamieni. Niemniej White Aloha Suit miał zdobiony także pas. Zatem mógł być noszony i z samodzielnym pasem i bez. Zdobienie to było charakterystyczne, bowiem nie stanowiło kontynuacji wzoru z torsu, lecz pomyślano je tak, by imitowało samodzielny pasek (patrz zdjęcia).

Jeśli chodzi o projekt, to mamy tu dziwną sytuację, bo przyznaje się do niego zarówno Bill Belew, jak i Gene Doucette. :) Szkic projektu, który można także kupić w sklepie B & K Enterprises Costume Co., skreślony został ręką Doucetta, aczkolwiek nie wygląda na ponad czterdzieści lat. Z kolei Bill Belew, poszedł jeszcze dalej, przypisał sobie nawet autorstwo samego pomysłu, choć wiadomo, że ten należał wyłącznie do Elvisa (na co są świadkowie i dowody). Aczkolwiek w jego przypadku raczej chodziło o pomysł w sensie rozrysowania projektu, czyli sprostaniu życzeniu Elvisa, więc wszystko OK. Jak to mówią "sukces ma wielu ojców, a porażka żadnego". :) Wracając do Gene Doucette'a, sam powiedział w jednym z wywiadów:
"Mój najbardziej rozpoznawalny projekt, i chyba mój ulubiony, to ten noszony przez Elvisa podczas „Aloha from Hawai” w 1973 roku. Wręczono mi zamówienie o zabarwieniu patriotycznym, ponieważ koncert miał być transmitowany na całym świecie. Chwyciłem kartkę papieru i naszkicowałem orła niebieskim i żółtym kolorem i powiedziałem Billowi „Chcę się tym zająć”. On odparł „Do dzieła”. Wydaje mi się, że ten kombinezon stał się esencją jego [Elvisa] stylu dla wielu ludzi."
Z kolei w innym mówił, że jumpsuit "White American Eeagle Suit" (1974) był jego odpowiedzią na "White Aloha Suit" Billa Belewa! Cały Gene Doucette, ciągle gubi się w swoich kłamstwach. "White Aloha Suit", to projekt Billa Belwa, co podaje nawet Graceland w jednym ze swoich artykułów. Gene Doucette nie projektował kostiumów, w których główny wzór uzyskiwano za pomocą kamieni oraz ćwieków. Jeśli takowe pojawiały się w jego projektach, to tylko na zasadzie uzupełnienia, rozświetlenia. Natomiast "White American Eagle Suit" był projektem Gene Doucette.

Nowe stroje sceniczne zwykle powstawały z myślą o Las Vegas. Tam, większość z nich miała swoją premierę. Inaczej było w przypadku "White Aloha Suit". Elvis chciał mieć coś specjalnego, na swój historyczny występ (pierwszy w historii koncert transmitowany za pomocą satelity na cały świat). Skontaktował się z Billem Belewem i zakomunikował mu, żeby zaprojektował dla niego biały jumpsuit, z wielkim orłem z przodu i z tyłu, w kolorystyce nawiązującej do barw narodowych (flagi USA) oraz nadał mu patriotyczną symbolikę. Kostium miał być piękny, wytworny, rozświetlony i przykuwać uwagę.

Jak wspominałam w poście "Ubiór Elvisa Presleya i jego sceniczne kostiumy - jumpsuity", tematyka na strojach Elvisa nie była przypadkowa. Była czegoś symbolem lub zawierała jakieś przesłanie. Co prawda dziś w przypadku większości z nich nie jest nam znana, nie odnotowywano wtedy takich rzeczy. Jednak czasem wiemy czym kierował się Elvis. Jumpsuit "Aloha" był ukłonem w stronę ludności Hawajów (gdzie odbył się koncert, na który został specjalnie przygotowany), symbolizującym jedność Hawajczyków z pozostałymi Amerykanami, a jednocześnie przeprosinami za ich kolonizację, a wkrótce podbicie i całkowite podporządkowanie USA. Wcześniej, Hawaje były samodzielnym, suwerennym państwem wyspiarskim, uznanym na arenie międzynarodowej, aż do 1898 roku, kiedy to zostały terytorialnie zaanektowane przez Stany Zjednoczone. W 1959 roku, zostały oficjalnie wcielone do USA, stając się 50 stanem. Elvis dużo czasu spędził na Hawajach i doskonale zdawał sobie sprawę, że w duszy Hawajczyków wciąż drzemie tęsknota za "suwerennymi korzeniami".

Wydawałoby się, że akurat w przypadku tego jumpsuitu (z uwagi na jego popularność), nie będzie żadnych zagadek i niejasności. Niemniej są, a jakże. Pierwsza dotyczy ich ilości. Kostiumy Elvisa najczęściej wykonywano w dwóch egzemplarzach - identycznych lub nieznacznie się między sobą różniących. Tymczasem w tym przypadku wszystko wskazuje na to, że jumpsuit "Aloha" był wykonany minimum w trzech egzemplarzach. Z pewnością na ten konkretny koncert Elvis miał przygotowane dwie sztuki, a trzecia "właśnie się kończyła". Elvis był już w Honolulu, gdy w Memphis kończono trzeci egzemplarz, tak na wszelki wypadek, a kostium miał dotrzeć do Honolulu między 12 a 14 stycznia (ale jeszcze przed występem 14 stycznia). Prace jednak wstrzymano z uwagi na brak kamieni. Sprowadzano je z Włoch i wszystkie, które były na stanie, poszły na pierwsze dwa jumpsuity i dwie peleryny (długą i normalną, albo nawet trzy - dwie normalne i jedną długą - różnie źródła mówią). Do tego Elvis jak zwykle narozrabiał.

10 stycznia, na dwa dni przed pierwszym planowanym koncertem, w przypływie swojej legendarnej hojności, podarował pas od kostiumu aktorowi Jackowi Lordowi, gwieździe popularnego wówczas serialu "Hawaii Five-0". :) Elvis przyjaźnił się z nim i jego żoną Marie. Byli na jego styczniowym pokazie w Honolulu oraz 10 lutego 1973 roku w Las Vegas. Pas ten w 2007 roku został sprzedany na aukcji za 66.000,- dolarów.

Jakby tego było mało, drugi pas Elvis podarował już wcześniej Edowi Parkerowi, swojemu trenerowi karate, zasilającemu jego ochronę. W jednym z materiałów omawiających zaangażowanie Elvisa w sztuki walki, w części mówiącej o jego relacjach z Edem Parkerem, trafiłam na takie zdanie:
"Kontynuował szkolenia z Edem Parkerem, któremu także dał Cadillaca, dużo biżuterii, a także pelerynę i pas od kostiumu Aloha, jaki miał założyć podczas koncertu satelitarnego, co doprowadziło jego kostiumografa do napadów wściekłości, ponieważ rzeczy te były warte tysiące dolarów [red. kruszce i klejnoty], a Elvis dał je panu Parkerowi zaledwie kilka dni przed koncertem."
Bilans tego był taki, że zanim jeszcze wystąpił w jumsuicie "Aloha", to już zdążył upłynnić dwa pasy i jedną pelerynę. :) Wcale się nie dziwię, że Bill Belew dostał histerycznych spazmów. :) Zwłaszcza, że skończyły się właśnie kamienie. Bagatela, sprowadzane aż zza oceanu, z Włoch. :)

Z tego wynika, że choć Elvis dysponował dwoma jumpsuitami Aloha, to na dwa dni przed pierwszym koncertem nie miał żadnego pasa lub tylko jeden, przy założeniu, że ten od trzeciego kostiumu, który miał dotrzeć na ostatnią chwilę, był już wcześniej przygotowany i przyjechał do Honolulu wraz z Elvisem. Gdy tylko dowiedziała się o tym ekipa, doglądająca jego garderoby scenicznej, w popłochu zadzwoniono do Belewa, by w trybie ekspresowym wykonał kolejny pas, a oni już wysyłają po niego samolot. Na co Bill, rwąc sobie włosy z głowy (których już chyba nawet wtedy nie miał), wykrzykiwał zdenerwowany "Ale już zużyliśmy wszystkie rubiny! Będziemy musieli sprowadzić je z Europy!". No i sprowadzili, umyślny poleciał do Włoch pierwszym samolotem. :)

Na tym jednak nie koniec doprowadzania Billa Belewa do rozpaczy. :) Podczas pokazu (właściwego, tego z 14 stycznia), Elvis rzucił pas w stronę publiczności, a później także pelerynę do wiwatującego tłumu, gdy skończył śpiewać piosenkę zamykającą pokaz. Jednak tydzień później, kiedy rozpoczynał Sezon 8 w Hilton Hotel w Las Vegas, miał już kolejną krótką (standardową) pelerynę "Aloha".

Tylko widocznych na zdjęciach pasów, były aż cztery - jeden z jednym orłem na klamrze i trzy z dwoma, ale różniące się ilością użytych kamieni i gwiazdek oraz ich układem (patrz na zdjęcia). Plus dwa, które wydał, zanim w ogóle w nich wystąpił, to już sześć. :)
Rzekomo Elvis miał być tak zadowolony i dumny z tego jumpsuitu, że kazał przygotować jego kolejny egzemplarz, ponieważ zamierzał w nim wystąpić jeszcze nie raz. I to by nawet potwierdzały dane z występów, założył go przynajmniej jeszcze kilkanaście razy. Więcej chyba tylko Mexican Sundial. Czy był to czwarty egzemplarz, czy dokończony trzeci, nie wiem.

Z kolei według innej wersji, egzemplarz ten (czwarty) powstał dużo później, pod koniec 1973 roku lub nawet na początku 1974 roku. A powstał dlatego, że drugi się zużył, natomiast pierwszego, w którym wystąpił na koncercie Aloha From Hawaii, Elvis nie chciał zniszczyć, więc go nie używał (miał dla niego znaczenie sentymentalne), zatem dysponował tylko jednym Aloha (trzecim). 

Rozbieżności w źródłach dotyczą również koloru wstawek w nogawkach spodni (fałd) poszczególnych egzemplarzy jumpsuitu oraz kolorów podbitek peleryn. Niewątpliwie pierwsze dwa jumpsuity Aloha miały czerwone fałdy w nogawkach spodni, a obie peleryny (długa i krótka) niebieskie podbitki. Zakładając, że egzemplarz Aloha, który Elvis zakładał od 1974 roku był tym trzecim, to także miał czerwone fałdy w nogawkach, co potwierdzają fotografie z koncertów. Niemniej są zdjęcia peleryny z czerwoną podbitką oraz jumpsuitu Aloha z niebieską fałdą w spodniach. Te informacje są o tyle ciekawe, ponieważ sugerują iż na czterech sztukach Aloha White Suit mogło się wcale nie skończyć. Nie można też wykluczyć, że zdjęcia nie są prawdziwe albo też sam jumpsuit z niebieską fałdą i peleryna z czerwoną podbitką nie pochodzą z czasów występów Elvisa, tylko są późniejszymi kopiami. Co prawda na jednej z wystaw Graceland pokazało White Aloha Suit z niebieską wstawką w nogawce, lecz to tak nierzetelna i nieuczciwa instytucja (albo bałaganiarska), że nie zdziwiłabym się gdyby to była tylko późniejsza replika.

Po śmierci Elvisa, jumpsuit White Aloha Suit (ten pierwszy, który miał dla Elvisa niewymierną, duchową i sentymentalną wartość) wystawiono na aukcję (daty nie znam). Licytację wygrał fan i kolekcjoner pamiątek po Elvisie, Andrew M. Kern, który zmarł w 1995 roku. Zgodnie z jego wolą rodzina sprezentowała (czyli zwróciła za friko) jumpsuit Estate of Elvis Presley. Resztę zgromadzonych przez Andrew M. Kern pamiątek przekazano fundacji Make-A-Wish Foundation, aby ta sprzedała je i pozyskała środki finansowe na swoją działalność.

Chyba tylko dlatego w Muzeum Graceland, możemy ciągle cieszyć oczy oryginałem (nie wypada im drugi raz sprzedać tego co już raz sprzedali i dostali w prezencie z powrotem). Na razie nie podzielił jeszcze losów większości innych jumpsuitów Elvisa, które zostały spieniężone, a w ich miejsce w salach wystawowych zawisły repliki.

Jeden z egzemplarzy "White Aloha Suit" przez wiele lat był w Hilton Hotel w Las Vegas. Według niepotwierdzonych źródeł Elvis zostawił go im na pamiątkę, to jedna z wersji. Druga mówi, że dostali go w późniejszym czasie, już po śmierci Elvisa (być może dal im go sam Vernon). Trzecia, że odkupili go od innej osoby, której Elvis go sprezentował. Jaka jest prawda, nie wiem, może jeszcze inna. Niemniej niezaprzeczalnym faktem jest to, że w latach dwutysięcznych EPE "odzyskała" ten egzemplarz i dziś w Graceand są dwa. Ponoć negocjacje trwały kilka lat, o czym wspominała w jednym z wywiadów Angie Marchese, szefowa archiwów Graceland. Jedno jest pewne, raczej go nie odkupili, ponieważ nie mają tego w zwyczaju. Pewnie doszło do innego dilu w rozliczeniu, niestety źródła milczą, a Angie Marchese zapytana o to wprost, uchyliła się od odpowiedzi.

Jeśli chodzi o pozostałe wersje "White Aloha Suit", przynajmniej jeszcze jedna z czerwoną wstawką jest u nich na stanie. Kilka lat temu była u nich także wersja z niebieską fałdą, ale czy nadal tam jest, to nie wiem.

W 1999 roku długa peleryna została sprzedana przez Graceland na aukcji za ponad 100.000 dolarów. Kilka lat później znów pojawiła się na aukcji i wówczas sprzedano ją za ćwierć miliona dolarów. W maju 2013 roku również trafiła na aukcję, o czym informowała cotygodniowa gazeta Daily Star Sunday wychodząca w Wielkiej Brytanii, ale nie trafiłam na informacje o jaką aukcję dokładnie chodzi i za ile została sprzedana. W lecie 2015 roku nabyło ją King's Ransom Museum, którego właścicielami są Bud Glass i Russ Howe.

*      *      *
*      *
*

Ex Post

Najświeższe ustalenia (z 16 listopada 2019 roku):

Jak potwierdza Krzysztof Potocki wprost z Graceland, jumpsuit wraz z peleryną jest tam nadal.


Ex Post

Ostatnie ustalenia (4 lutego 2020 roku):

Jumpsuit "White Aloha Suit" był też prezentowany na wystawie "Elvis Experience Brasil 2012", która trwała od 9 maja 2012 do 2 grudnia 2012, w budynku Shopping Eldorado, w Sao Paulo - zdjęcia w dalszej części postu, a klip z wystawy poniżej.

Był też eksponowany na pierwszej wystawie londyńskiej, w O2 Arena, która trwała od 12 grudnia 2014 roku do 10 stycznia 2016 roku (więcej zdjęć w dalszej części postu).

Tutaj zdjęcie, na którym uchwycono moment pakowania jumpsuitu "White Aloha Suit" w pudło, z przeznaczeniem na wystawę w Londynie

Jumpsuit "White Aloha Suit" na wystawie "Elvis Experience Brasil 2012", która trwała od 9 maja 2012 do 2 grudnia 2012, w budynku Shopping Eldorado, w Sao Paulo (zdjęcia w dalszej części postu)



Ex Post

Ostatnie ustalenia (24 sierpnia 2020 roku):

Wreszcie się zmobilizowałam i poniżej dawno zapowiadany Ex Post, ale z uwagi na wielość materiałów, będzie jeszcze jeden w późniejszym terminie.

Długa peleryna "White Aloha Long Cape" od stycznia 1973 roku, kiedy to została przygotowana dla Elvisa na koncert satelitarny, pozostawała w Graceland do czasu aukcji "The Elvis Archives Of Graceland" ("The King of All Auctions"), która odbyła się w dniach 8-10 października 1999* roku, w MGM Grand Hotel w Las Vegas (przeprowadzona przez dom aukcyjny Guernsey's), na której to została pierwszy raz sprzedana za 189.999,- dolarów (komu, nie wiem).

* Uwaga, są źródła, które mówią, że pelerynę sprzedano w 1995 roku, chodzi o aukcję "Elvis Presley Memorabilia, October 6 & 7, 1995 in Las Vegas & Los Angeles", lecz myślę, że to błąd. Większość źródeł i to tych najbardziej wiarygodnych wskazuje jednak aukcję "The Elvis Archives Of Graceland" ("The King of All Auctions"), która odbyła się w dniach 8-10 października 1999 roku, w MGM Grand Hotel w Las Vegas, przeprowadzoną przez dom aukcyjny Guernsey's.

Kolejnym jej właścicielem był Brian Quinn, prowadzący stronę www.elvisnews.com, który wystawił ją na aukcji eBay, gdzie została zlicytowana 10 stycznia 2011 roku (komu i za ile również nie wiem). Brian tak pisał na swojej stronie:
"W serwisie eBay jest oryginalna długa peleryna "Aloha" Elvisa. Cena wywoławcza wynosi 250 000 USD i jest określana jako „pochodząca z Graceland Archives”. Licytacja kończy się 10 stycznia. W opisie czytamy:
„To jest ORYGINALNA peleryna, która została wykonana dla Elvisa na legendarny koncert „Aloha from Hawaii” w styczniu 1973 roku. Ta peleryna została zaprojektowana przez projektanta Elvisa, Billa Belew'a, aby mógł się w niej ukryć kiedy wyjdzie na scenę. Pomysł polegał na tym, że Elvis pojawi się na scenie, podczas tego pierwszego na świecie wydarzenia, osłonięty peleryną, a pod koniec Aloha Intro upuści pelerynę i odwróci się twarzą do publiczności, ukazując się czekającemu tłumowi.
Kiedy Bill Belew przybył na Hawaje z tą wspaniałą peleryną, Elvis przymierzył ją i prawie przewrócił się do tyłu, gdy próbował chodzić. Zdecydowano, że do samego koncertu należy zastosować krótszą wersję tego projektu. Bill Belew miał wtedy tylko 24 godziny na zrobienie nowej peleryny. Peleryna ta została następnie odesłana do Graceland i pozostała tam, w jej archiwach do aukcji charytatywnej, która odbyła się w 1999 roku”.
Kupiłem tę pelerynę od zwycięskiego licytanta na aukcji Graceland Archives, więc w efekcie jestem jej dopiero trzecim właścicielem! Możesz być czwarty!"
W tym opisie wszystko się zgadza poza stale rozpowszechnianym mitem jakoby Bill Belew dorabiał krótką pelerynę dlatego, że długa się nie sprawdziła. Krótka była planowana od samego początku i wykonana jeszcze przed długą. Długa to był późniejszy pomysł. Prawdopodobnie mit ten wziął się stąd, że Elvis wydał pierwszą krótką pelerynę jeszcze przed koncertem i Bill rzeczywiście dorabiał kolejną podobnie jak i pasy.

Długa peleryna od jumpsuitu "White Aloha Suit" przez jakiś czas była też w Elvis Presley Museum* w Parkes (NSW) w Australii. Była tam jeszcze w lipcu 2011 roku. Z tego wynika, że to oni kupili ją na aukcji eBay, 10 stycznia 2011 roku, lecz trudno powiedzieć za ile. Być może faktycznie za 250.000, dolarów, bo w niektórych źródłach właśnie taka kwota jako rekordowa była podawana dla tej peleryny. Aczkolwiek czy rzeczywiście za tyle poszła, czy tylko zasugerowano się ceną wywoławczą, nie udało mi się ustalić.

* Nie jest to samodzielne muzeum, tylko ekspozycja umiejscowiona w The King's Castle Museum, będącym częścią Henry Parkes Museum (Peak Hill Road, Parkes, NPW 2870), znajdującego się na terenie dużego kompleksu muzealno-kulturalnego w Henry Parkes Centre, przy Newell Highway 66/78, Parkes NSW 2870, Australia.

Rok później, 4 sierpnia 2012 roku, trafiła na aukcję Gotta Have Rock and Roll, gdzie została sprzedana za 79.860,- dolarów [dane aukcji: The Rock & Roll Pop Culture Auction July 2012; Lot #972: Elvis Presley Original Bill Belew Custom Made "Aloha From Hawaii" Concert Cape; The Greg Page Elvis Presley Collection; Minimum Bid: $60,000.00; Final Bid: $79,860.00; Estimate: $210,000 - $220,000; Number Bids: 4; This lot is closed for bidding. Bidding ended on 8/4/2012]. Pelerynę wystawił na niej Greg Page, lecz kto ja wtedy kupił, nie wiem.

Ponownie trafiła na aukcję, tym razem Juliena, 18 maja 2013 roku, ale nie znalazł się żaden kupiec [dane aukcji: Music Icons 2013 (#51813) 05/18/2013 11:00 AM; Lot #53 of 438 ELVIS PRESLEY "ALOHA FROM HAWAII" FLOOR-LENGTH CAPE; Text MUSIC 53 to 56512 to receive text alert for this lot! Estimate: 120,000 $ - 140,000 $; Music Icons 2013 (#51813) 05/18/2013 11:00 AM EDT CLOSED!; Lot closed - unsold]. Mówi się, że de facto wystawiający zamienił ją na inny przedmiot z jakimś kolekcjonerem, lecz w tym przypadku nie wiem, czy chodzi o wystawiającego na tej aukcji, czy na następnej (20 marca 2014 roku, w domu aukcyjnym RR Auction w Bostonie).

W kolejnym roku trafiła do domu aukcyjnego RR Auction w Bostonie, gdzie została licytowana 20 marca 2014 roku na aukcji "The Marvels of Modern Music". Rzekomo podczas tej licytacji kwota przekroczyła 90.000 dolarów, ale nie osiągnęła ceny minimalnej ustalonej przez sprzedającego. Jak podano, sprzedawca i najwyższy licytant próbowali negocjować cenę, lecz wyniku nie znamy. Można było ją oglądać na wystawie przedaukcyjnej w dniach 13-20 marca 2014 roku (również na stronie internetowej aukcji). Patrz też klip poniżej.

W lecie 2015 nabyło ją King's Ransom Museum, którego właścicielami są Bud Glass i Russ Howe, ale nie znam żadnych danych tej aukcji, oczywiście przy założeniu, że była to aukcja, a nie zakup prywatny od poprzedniego właściciela. I to jest ostatnia znana lokalizacja.

Natomiast na necie pojawiły się zdjęcia z lipca 2017 roku, na których z peleryną fotografuje się Sandi Miller*, pielęgniarka, a później narzeczonej Vernona. Wszystko wskazuje na to, że to u niej jest obecnie ta peleryna.

* Tutaj muszę coś wyjaśnić, gdyż widzę jak kręcą w źródłach (notabene łącznie ze mną). W otoczeniu Elvisa były trzy kobiety o łudząco zbieżnych personaliach:
Sandi Miller - przyjaciółka Elvisa od lat 60 do końca,
Mindi Miller - aktorka, z którą Elvis romansował w 1975 i 1976 roku,
Sandy Miller - pielęgniarka Vernona w latach 70., a później jego narzeczona.

Długa peleryna do jumpsuitu "White Aloha Suit" eksponowana w Elvis Presley Museum w Parkes w Australii. Zdjęcia wykonano 10 lipca 2011 roku

Strona przedmiotu aukcyjnego (dołączam skan, bo link, który dołączyłam w danych aukcji w tekście przestał działać) i strona z katalogu Juliena do aukcji "Music Icons 2013", która odbyła się 18 maja 2013 roku

Klip nakręcony 19 marca 2014 roku, czyli dzień przed aukcją, która odbyła się 20 marca 2014 roku w domu aukcyjnym RR Auction w Bostonie

Długa peleryna do jumpsuitu pojawiła się na zdjęciach wykonanych w lipcu 2017 roku, na których jest między innymi Sandi Miller. Lecz czy to ona jest jej obecną właścicielką, czy inna z dwóch widocznych na łóżku kobiet, nie wiem. Niemniej zdjęcia te mnie bardzo wzburzyły - nie spodziewałabym się takiej błazenady w wykonaniu Sandi Miller

Krótka peleryna do jumpsuitu "White Aloha Suit" i pas w kolekcji Larry'ego Mossa. Zdjęcia wykonano 29 września 2011 roku

Natomiast jedną z krótkich peleryn "Aloha", mogliśmy zobaczyć na stronie Scotty Moore'a, w materiale z września 2011 roku, poświęconym kolekcji pamiątek po Elvisie należącej do Larry'ego Mossa! Larry Moss ma także jeden z pasów Aloha. To peleryna i pas wcześniej należące do Eda Parkera, Larry Moss odkupił je od jego żony. Nie wiem kiedy dokładnie, ale na pewno po 2006 roku.

Jeśli chodzi o kostium i pelerynę, które były w posiadaniu kolekcjonera Andrew M. Kerna, Brian Quinn, prowadzący stronę www.elvisnews.com*, podaje że Andrew M. Kern kupił pelerynę "Aloha" od Bruce'a Spinksa (pisarza sportowego - obecnie już nieżyjącego), który złapał ją podczas koncertu satelitarnego. Jednak Andrew M. Kern ponoć miał komplet (kombinezon i pelerynę, ale nie wiem czy pas), tak przynajmniej podaje część źródeł. Aczkolwiek nie mógł niczego kupić podczas aukcji** w 1999 roku, jak informują niektóre źródła, ponieważ zmarł w 1995 roku! Wtedy to, zgodnie z jego wolą, "Aloha" przekazano do Graceland, lecz w kontekście powyższego nie wiem, czy tylko pelerynę, czy również jumpsuit (jeśli rzeczywiście go miał, to też).

* Muszę tak, bo Blogger mi blokuje ten link:
https://www.elvisnews.com/2011/01/aloha-cape-for-sale

** Chodzi o aukcję "The Elvis Archives Of Graceland" ("The King of All Auctions"), która odbyła się w dniach 8-10 października 1999 roku, w MGM Grand Hotel w Las Vegas - największą aukcję przedmiotów Elvisa z Graceland. Czasami w skrócie nazywano ją też "Graceland Archives". Została przeprowadzona przez dom aukcyjny Guernsey's.

Nierzadko można spotkać informację, która mówi: "W 1999 roku rzeczywista peleryna Aloha używana przez Presleya podczas występu na Hawajach została sprzedana na aukcji za 105 250 dolarów", ale ona nie może być prawdziwa, ponieważ ponad wszelką wątpliwość ta akurat peleryna jest w Graceland do dziś od czasu kiedy rodzina Andrew M. Kerna, zgodnie z jego wolą, przekazała ją im w 1995 roku. Zatem w 1999 roku sprzedano inny egzemplarz, prawdopodobnie ten, który Elvis rzucił publice 23 lutego 1973 roku w Hilton Hotel w Las Vegas.

Z materiałów, na które trafiłam wynika jednoznacznie, że krótką pelerynę Graceland faktycznie dostało od Andrew M. Kerna, natomiast nie znalazłam żadnego wiarygodnego potwierdzenia, że także jumpsuit.

Plakietki opisowe z różnych wystaw, z których jednoznacznie wynika, że Andrew M. Kern przekazał Graceland pelerynę, jaką odkupił od dziennikarza sportowego Bruce'a Spinksa

Aukcja krótkiej peleryny od jumpsuitu "White Aloha Suit", którą podczas koncertu satelitarnego złapał dziennikarz sportowy Bruce Spinks. Na tej aukcji kupił ją Andrew M. Kern. Niestety nie wiem co to za aukcja, ale na pewno sprzed 1995 roku


Ex Post

Ostatnie ustalenia (28 października 2020 roku):

Ile było krótkich peleryn? Minimum cztery, na tyle są dowody:

― pierwsza, którą Elvis wydał Edowi Parkerowi na kilka dni przed koncertem;
― druga, którą rzucił publice podczas koncertu satelitarnego, 14 stycznia 1973 roku;
― trzecia, którą rzucił publice podczas koncertu zamknięcia Sezonu 8 w Hilton Hotel w Las Vegas, 23 lutego 1973 roku;
― czwarta, noszona podczas kolejnych (późniejszych) koncertów, na których występował w "White Aloha Suit";

Krótka peleryna do jumpsuitu "White Aloha Suit" oraz pierwszy pas, które Elvis podarował Edowi Parkerowi na kilka dni przed koncertem satelitarnym. Najpierw trzymał je w domu, a później w swojej szkole Karate Kenpo, gdzie były jeszcze do niedawna

Oczywiście kwestia peleryn to wciąż dyskusyjna sprawa ponieważ tych peleryn prawdopodobnie było aż sześć. Te cztery, które podałam wyżej zostały w pełni udokumentowane, między innymi tu u mnie na blogu. Jeśli chodzi o pozostałe peleryny, piąta rzekomo powstała pod koniec 1973 roku lub na początku 1974 roku. Szósta, to niepotwierdzona wersja z czerwoną podbitką.

Klip z koncertu zamykającego Sezon 8 w Hilton Hotel w Las Vegas, umieściłam pod koniec postu. Moment rzucenia peleryny widowni widoczny jest tam w pierwszych dwóch sekundach filmu.

Kolejna sprawa. W internecie masowo rozpowszechniona jest historyjka jak to długa peleryna się nie sprawdziła podczas próby i szybko kazano przygotować Billowi Belewowi standardową. Oczywiście to mit, po prostu ktoś sobie tak wydedukował nie znając faktów i puścił takiego fake newsa w eter. W rzeczywistości zgodnie z planem od razu przygotowano dwa jumpsuity "White Aloha Suit" z pasami i pelerynami (jedną krótką, drugą długą), a trzeci właśnie się robił. Takim pośrednim na to dowodem może być sama faktura, pierwsza na kostiumy "Aloha", jaką wystawił Bill Belew.

Faktura z IC Costume Company, firmy Billa Belewa, na pierwsze dwa kostiumy "White Aloha Suit" i chusteczki dla publiczności, przeznaczone na koncert satelitarny

Aczkolwiek tych faktur było więcej. Jeden z uczniów Eda Parkera kilka lat temu pisał:
"Jestem w Ed Parkers Kenpo od 30 lat. Jako student Newbury Park Kenpo Karate, zostałem awansowany na mój pierwszy czarny pas przez samego Parkera, gdy miałem 16 lat. Testy miały miejsce w szkole Pasadena, a potem wszyscy uczniowie i instruktorzy (Jeff Speakman, Dave Hebler) poszli do domu pana Parkera na grilla. Pokazał nam wszystkie posiadane artefakty Elvisa i opowiadał historie, w jaki sposób otrzymał je od Elvisa".
Później ów młodzian stał się również fanem Elvisa, a z czasem także kolekcjonerem. W mediach społecznościowych używa pseudonimu "Hollywood". Zaintrygowany historiami o pasach, pelerynach i kombinezonach "Aloha", postanowił rozwikłać zagadkę ich ilości. Również dlatego, że sam nosił się z zamiarem kupienia jednego z pasów "Aloha", który właśnie pojawił się na aukcji. Pomogły mu w tym znajomości, między innymi z rodziną Parker. Dotarł do archiwów EPE (Graceland), gdzie Greg Howell (pracujący tam wówczas jako konsultant i kierownik działu wystaw i archiwów udostępnił mu archiwa finansowe - faktury, zamówienia itp.). Jak pisze:
"Skorzystałem z faktur EPE Arhives z lat 1972-1975, aby jak najlepiej potwierdzić liczbę pasów Aloha. To było w 1994 roku, kiedy Jimmy Velvet sprzedawał coś, co twierdził, że jest oryginalnym paskiem Aloha. Greg Howell był wspaniały, pozwalając mi używać ich większej liczby dokumentów, które pomogły mi uwiarygodnić tę sztukę [red. egzemplarz pasa], ponieważ byłem zainteresowany jego zakupem. Oczywiście pas okazał się być fałszywy, ale zgromadzone wtedy informacje były nieocenione".
Hollywood napisał też o swoich ustaleniach poczynionych na podstawie dostępu do archiwum EPE, dzięki uprzejmości Grega Howella:
"W obu wersjach garniturów noszonych w latach 1973-74 istniało kilka pasków typu Aloha i peleryn, ponieważ Elvis nieustannie oddawał je znajomym. Powiedziałbym, że na podstawie znanych oryginałów w zbiorach / i faktur w archiwum EPE było pięć pasów i cztery peleryny".
Na tyle znalazł dowody finansowe. Jednak to wcale nie oznacza, że nie mogło być ich więcej. Nazwy kostiumów, to w większości późniejsza rzecz, na fakturach one nie istnieją, dlatego czasem trudno dojść za jaki kostium, pas, czy pelerynę jest konkretna pozycja na fakturze. Wspominał o tym nie tylko Hollywood, lecz także Angie Marchese w jednym z wywiadów. W każdym razie, te dwa kombinezony, pięć pasów i cztery peleryny, to absolutnie potwierdzone minimum.


Ex Post

Ostatnie informacje (10 lipca 2021 roku):

W 2021 roku pojawiły się zmiany w ofercie sklepu firmy AJM (Ann Maker Jumpsuit), w graficznej prezentacji kostiumów. Wyraźnie zasugerowano się sesją zdjęciową z lat 90. w Graceland i dobrze, bo faktycznie kostiumy na niej zostały bardzo ładnie przedstawione graficznie. Niemniej na tamtej sesji (z lat 90. w Graceland) robiono zdjęcia kostiumów z przodu i z tyłu, natomiast AJM wycofała się z tego układu i na nowych zdjęciach prezentuje kostiumy tylko z przodu (wcześniej były również z tyłu), co uważam za sporą stratę, dlatego dziwi ta zmiana. Dla potencjalnego klienta oferta jest mniej czytelna ponieważ nie wie jak garderoba wygląda od tyłu. Poza tym nie można powiększyć zdjęć i przyjrzeć się jakości wykonania.

Na razie nie podmieniono jeszcze wszystkich zdjęć i część wyświetlana jest w starym layoucie. Jeśli chodzi o "White Aloha Suit" w ofercie AJM pojawił się już w 2019 roku, ale w 2021 roku dołączono już jego nowe zdjęcia i to w trzech wariantach.


Ex Post

Ostatnie ustalenia (5 października 2021 roku):

Trafiłam na zdjęcia z Graceland zrobione w 1980 roku, a więc jeszcze przed otwarciem Graceland dla zwiedzających. Jest na nich "White Aloha Long Cape", widoczna w tle, za wieszakiem.

Peleryna "White Aloha Long Cape" sfotografowana w Graceland w 1980 roku. Nie widać jej całej, bo jest przysłonięta wieszakiem z kostiumami


Ex Post

Ostatnie ustalenia (25 grudnia 2021 roku):

W listopadzie 2021 roku, strona elvisconcers.com (obecnie chyba jedyna, która prowadzi zestawienie koncertów Elvisa wraz z wykazem kostiumów w jakich na nich wystąpił), wzięła się za wielkie poprawianie tejże listy. Aczkolwiek w moim odczuciu zamiast zniwelować błędy, tylko je zwiększyła.

Dla koncertu z 28 kwietnia 1973, o godzinie 20:00, przez lata wykazywała jumpsuit "White Aloha Suit". W listopadzie 2021 roku, podmieniła go na "White Stone Flame Suit", czego efektem jest wykazywanie tegoż kostiumu dla obu koncertów tego dnia - o 15:00 i o 20:00. Zatem na pewno jedno ze wskazań jest błędne, gdyż w 1973 roku takie sytuacje się nie zdarzały, by Elvis wychodził na scenę dwukrotnie w tym samym kostiumie tego samego dnia. Jednak w tej sytuacji trudno powiedzieć które, czy przy koncercie o 15:00, czy przy tym o 20:00. A jeśli przy tym o 20:00, to czy pierwotne wykazywanie dla niego "White Aloha Suit" jest jednak poprawne.

Dla koncertu z 14 marca 1974 roku, o godzinie 20:30, początkowo wykazywała jumpsuit "White Aloha Suit", co pokrywało się ze wskazaniami w innych miejscach. W listopadzie 2021 roku, podmieniła go na "White Aqua Vine Suit". Lecz mam wątpliwości czy jest to dobre wskazanie.


Ex Post

Ostatnie ustalenia (8 stycznia 2023 roku):

W Wikipedii na stronie o koncercie "Aloha from hawaii" znalazłam fragment, który potwierdza to, o czym pisałam w poście, między innymi wydanie pasa Lordom:
"Podczas prób Elvis Presley dał pasek od kostiumu żonie Jacka Lorda. Współpracownik elvisa Presleya, Joe Esposito, dzwonił do Belewa. Zaniepokojony projektant powiedział Esposito, że nie ma już rubinów i że będzie musiał je zdobyć z Europy. Jednak znalazł je lokalnie i pracował w nadgodzinach ze swoim zespołem, aby wyprodukować nowy pas. Belew poleciał na Hawaje z zapasowym pasem i został na pokazach".
Jest też fragment o samym kostiumie, ale nie wszystko w nim napisane zgodne jest z prawdą, pewne rzeczy przeinaczono:
"Presley zwrócił się do swojego projektanta kostiumów, Billa Belew, z pomysłem na swój kostium koncertowy.

Na nadchodzący program specjalny Presley poprosił Belewa o stworzenie patriotycznego projektu. Elvis Presley uważał, że transmisja programu przez satelitę była wytworem amerykańskiego twórczego myślenia. Ponieważ miał być oglądany w innych krajach, powiedział Belewowi: „Chcę tylko, żeby garnitur mówił o Ameryce”.

To była jedna z nielicznych okazji, kiedy Presley złożył specjalną prośbę projektantowi. Belew zwykle polegał na własnej kreatywności. Początkowo projektant zaproponował wzór na podstawie obrysu mapy. Potem zastanowili się nad flagą, ale zdecydowali się na bielika amerykańskiego, ponieważ Belew przypomniał sobie, że widział ten obraz w ambasadzie USA.

Biały kombinezon przedstawiał bielika amerykańskiego wykonanego ze złotych wzorów, niebieskich i czerwonych klejnotów na piersi i plecach. Belew stworzył czterocalowy biały skórzany pasek z pięcioma owalami z Wielką Pieczęcią Stanów Zjednoczonych.

Początkowo Belew wykonał dla Presleya pelerynę do połowy łydki. Planował zostać nim pokryty na początku swojego występu, a następnie ujawnić się, gdy zaczął się pokaz. Presley odrzucił 12-funtową (5,4 kg) pelerynę podczas prób, ponieważ uznał, że jest za ciężka. Belew stworzył pelerynę do bioder. Wykonanie całego kostiumu wymagało większości personelu Belewa ze względu na ilość haftów i dołączenie kilku elementów biżuterii. Zawierał 6500 pojedynczych kamieni".
Jak już wcześniej pisałam wykonano od razu dwie peleryny, dlugą i krótką. Tą do bioder, o której tu się wspomina, Bill Belew tworzył dlatego, że Elvis tą, co miał od samego początku, wydał na dwa tygodnie przed koncertem i została mu tylko ta długa.

Natomiast ciekawy jest tu fragment o Wielkiej Pieczęci Stanów Zjednoczonych, którą umieszczono na emblematach pasa i na samym kostiumie na wysokości pasa. O tym wcześniej nie pisałam.

Wielka Pieczęć Stanów Zjednoczonych (Great Seal of the United States), na której wzorowano emblematy z orłem na pasie

*
*      *
*      *      *

Szkic projektu, sygnowany przez Gene Doucette. Pokazuje tylko górę, więc może Gene zaprojektował górę, a Bill dół? :P To tak w kontekście tego, że obaj przypisują sobie ten projekt :)

Replika jumpsuitu "Aloha White Suit", wersja wyprodukowana współcześnie, do kupienia w sklepie firmy B & K Enterprises Costume Co.

Replika jumpsuitu "White Aloha Suit" w trzech wersjach plus peleryny,  jakie można kupić w sklepie firmy AJM (Ann Jumpsuit Maker), od jakiegoś czasu konkurencyjnej do firmy B & K Enterprises Costume Co. Pierwsze zdjęcie, to rok 2019, a dwa pozostałe to 2021 rok

Dwie wersje peleryn - długa i krótka (standardowa) - do White Aloha Suit

Peleryna z czerwoną podbitką i "White Aloha Suit" z niebieską fałdą w nogawkach spodni. To zdjęcie pochodzi z jednej z wystaw organizowanych przez EPE, zatem jumpsuit jest wiarygodny, aczkolwiek można dyskutować, czy to faktycznie niebieska nogawka, czy tylko tak wyszła na zdjęciu (nie mam pewności). Natomiast jeśli chodzi o pelerynę, trudno powiedzieć. Nie twierdzę, że nie istniała peleryna "Aloha" z czerwoną podbitką, ale akurat egzemplarz widoczny na, moim zdaniem to replika

Czasem również Graceland na wystawach przez siebie organizowanych pokazuje repliki zamiast oryginałów. Tu takie dwa przykłady - repliki jumpsuitu "White Aloha Suit" na ich wystawach

Jumpsuit "White Aloha Suit" prezentowany na wystawach i w materiałach reklamowych. Na ostatnim zdjęciu pokazane są dwie wersje kostiumu White Aloha Suit i choć jakość zdjęcia nie jest najlepsza, można gołym okiem dostrzec wiele różnic między nimi

Jumpsuit "White Aloha Suit" był też prezentowany na wystawie "Elvis Experience Brasil 2012", która trwała od 9 maja 2012 do 2 grudnia 2012, w budynku Shopping Eldorado, w Sao Paulo

Elvis ma scenie w jumpsuicie "White Aloha Suit" podczas występów na słynnym "Aloha from Hawaii" oraz na koncertach w innych miejscach 1973 i 1974 roku

Zbliżenie, na którym można zobaczyć jak były osadzone kamienie oraz strukturę materiału (widać też ubytki - poodrywane kamienie), a także  nogawka spodni z charakterystyczną fałdą i szeroki, skórzany pas z łańcuchami

Elvis w jumpsuicie "White Aloha Suit" poza sceną. Backstage Garrett Coliseum w Montgomery (AL) - Elvis z gubernatorem George'em Wallace'em i jego rodziną, 6 marca 1974 roku przed koncertem o godzinie 20:30. Na zdjęciach widać też członków Memphis Mafii i ojca Elvisa

Elvis w jumpsuicie "White Aloha Suit" poza sceną. Tutaj chyba z jakąś fanką, ale nie wiem gdzie i kiedy

Elvis w jumpsuicie "White Aloha Suit" poza sceną. To też nie wiem gdzie i kiedy, tylko tyle, że to 1973 rok. Jedzie na jakiś popołudniowy koncert

Elvis w jumpsuicie "White Aloha Suit" poza sceną, czyli na backstage i prywatnie. Ostatnie zdjęcie to Felton Jarvis z Elvisem w Hilton Hotel w Las Vegas w Sezonie 10 (od 26 stycznia do 9 lutego 1974 roku)

Artykuł w magazynie "Billboar", o kocercie satelitarnym, który odbył się 14 stycznia 1973 roku (niestety nie podano daty)

Artykuł w gazecie The Honolulu Advertiser, z 15 stycznia 1973 roku, w której zamieszczono zdjęcie Bruce'a Spinksa z peleryną jaką złapał podczas koncertu satelitarnego, 14 stycznia 1973 roku

Artykuł w gazecie The Commercia Appeal, z 17 marca 1974 roku, w której zamieszczono zdjęcie Elvisa na scenie z koncertu, jaki dał w Memphis dzień wcześniej (16 marca 974 roku, o godzinie 14:30 w Midsouth Coliseum). Wystąpił na nim w jumpsuicie "White Aloha Suit"

Dziesięciominutowy klip, całkiem dobrej jakości, z wystawy "Elvis Experience Brasil 2012", na której zaprezentowano również i ten jumpsuit

Końcowa scena z koncertu zamknięcia Sezonu 8 w Hilton Hotel w Las Vegas (23 luty 1973 roku), kiedy Elvis rzuca publice kolejną pelerynę "Aloha" - widać to na pierwszych dwóch sekundach filmiku. Uwaga, to dwa te same filmiki, ale wrzucam je dwoma sposobami z uwagi na perturbacje związane ze zmianą systemu Bloggera, na którym jest ta strona

Porównanie jumpsuitów - po lewej "Aloha White Suit" (zwany też jako "American Eagle 1973"), po prawej "American Eagle" (ten właściwy, czyli "American Eagle 1974"). Te dwa kostiumy są notorycznie przez was mylone ze sobą! Zresztą, jeśli chodzi o ścisłość, to jego pierwszą nazwą było "Patriotic Eagle White Suit"

P. S.
Moja osobista prośba do wszystkich fanów Elvisa. DBAJMY O FAKTY I SZCZEGÓŁY! Choćby dla potomnych.

Nie używajmy nazwy "American Eagle" do jumpsuitu "Aloha", jeśli nie dodamy do niej roku! Bo "American Eagle" to kostium o rok późniejszy (czyli młodszy), więc Elvis nie mógł w nim wystąpić w styczniu 1973 roku na koncercie z Hawajów, transmitowanym przez satelitę!

Wprowadzamy tym innych w błąd i świadczymy nieprawdę.

Dlatego, albo "Aloha", albo "American Eagle 1973"! Koniecznie z rokiem!