czwartek, 24 listopada 2022

♥ Kobiety - Sophia Loren

Kiedy pierwszy raz zobaczyłam zdjęcia Elvisa z Sophią Loren, wydawało mi się, że wiekowo bliżej jej do jego matki, niż do niego, więc bardzo się zdziwiłam trafiając na informacje o ich rzekomym romansie. Lecz gdy sprawdziłam jej datę urodzenia, okazało się, że była tylko cztery miesiące starsza od Presleya, co było dla mnie sporym zaskoczeniem. Takie czasy, wówczas styl ubierania się kobiet, ich fryzura i makijaż, dodawały im wieku, zwłaszcza brunetkom. Sophia Loren na zdjęciach wykonanych dziesięć lat później, wygląda młodziej niż na tych ze spotkania z Elvisem.

Sophia Loren rozpoczęła swoją karierę filmową w 1950 roku, w wieku szesnastu lat. W 1956 roku podpisała pięcioletni kontrakt z Paramount Pictures i wtedy zaczęła się jej międzynarodowa kariera.

W lutym 1958 roku, kiedy trwały zdjęcia do filmu "King Creole" (od 20 stycznia do 20 marca 1958 roku) w Paramount Pictures pojawiła się także Sophia Loren. Z dwóch powodów, 3 lutego startowała produkcja "The Black Orchid", a na 12 marca zaplanowano premierę filmu "Desire under the Elms" i, jak zwykle w takich przypadkach, należało nakręcić jakieś materiały promocyjne.

To właśnie wtedy doszło do ich pamiętnego poznania, utrwalonego na kilku zdjęciach przez fotografa Boba Willoughby*, który przez przypadek znalazł się w tym samym miejscu.

* Robert Hanley „Bob” Willoughby - jeden z najsłynniejszych amerykańskich fotografów, nazywany „człowiekiem, który praktycznie wynalazł fotoreportaż filmowy”.
Urodził się 30 czerwca 2009 roku w Los Angeles w Kalifornii. Zajął się fotografią po otrzymaniu w prezencie aparatu na 12. urodziny. Robił zdjęcia, którymi ilustrowano artykuły o sztuce i kulturze, przede wszystkim muzyków i aktorów. Duża część popularności Willoughby'ego wynikała z jego zdolności do uchwycenia gwiazd filmowych w niestrzeżonych chwilach odpoczynku i bezbronności. Jak właśnie te z Elvisem i Sophią Loren podczas lunchu.
W 1963 roku Willoughby zbudował pierwszy zdalnie sterowany aparat fotograficzny do zdjęć na planie. Doprowadziło to do innych innowacji, które umożliwiły mu robienie zdjęć identycznych z materiałem filmowym.
Zmarł na raka w dniu 18 grudnia 2009 roku.

Elvis siedział w kantynie Paramount Pictures zajadając lunch w przerwie między zdjęciami. Sofia Loren szła korytarzem przechodząc obok otwartych drzwi kantyny i ... No właśnie. Kto zainicjował poznanie? Wersje są dwie, Sophii Loren i fotografa Boba Willoughby. Trzeciej - Elvisa - już nie poznamy.

Wersja Sophii Loren
- przedstawiona w rozmowie na żywo z Jonathanem Rossem, zrelacjonowana przez jeden z portali:
"W tym czasie Elvis miał zaledwie 23 lata i przygotowywał się do opuszczenia Stanów.
»On siedział w małym kącie, a ja robiłam kolejne zdjęcia w Paramount, gdy zawołał: „Sophia, Sophia, chodź, chodź. Chcę ci coś powiedzieć”. Podeszłam, a on powiedział: „Usiądź, usiądź tutaj, zrobię ci zdjęcie”«.
Poklepała się po kolanach [jak Elvis kiedy kazał jej usiąść na swoich kolanach], aby to zademonstrować, i dodała:
»Zrobiliśmy razem cztery lub pięć zdjęć«.
Te obrazy stały się sławne, a Sophia ujawniła, że nawet teraz kilkadziesiąt lat później fani nadal wysyłają je do jej domu, aby podpisała je swoim autografem".
Ja mam sześć zdjęć. Ponoć zrobiono ich nieco więcej, ale nie wszystkie upowszechniono.

Wersja Boba Willoughby
- którą wielokrotnie przedstawiał dziennikarzom, pierwsza zaczerpnięta z vintagenewsdaily.com, druga z londyńskiej gazety "The People" z 1994 roku:
"Według Boba Willoughby, Sophia Loren zauważyła 23-letniego Presleya jedzącego lunch w kantynie Paramount i postanowiła podejść do niego i się przedstawić. Kiedy podeszła natychmiast usiadła mu na kolanach, pocałowała go i zaczęła mierzwić jego starannie wyrzeźbioną fryzurę. Nie miał nic przeciwko".
"Sophia jednak uparła się [gdy tylko go zauważyła], żeby spontanicznie porozmawiać z Elvisem. Kiedy podeszła i usiadła na kolanach Elvisa Presleya podczas hollywoodzkiego lunchu, potargała jego słynny pompadour. „Był bardzo skrępowany, ale kiedy jedna z najpiękniejszych kobiet na świecie mierzwi ci włosy, niewiele możesz zrobić”, powiedział Willoughby".
Mówiąc szczerze, to spotkanie nie wyglądało na ich pierwsze. Raz z uwagi na bezpośredniość Elvisa, kiedy ją przywołuje jakby się już dobrze znali i była jego koleżanką. Takie zachowanie nie pasuje mi do młodego Elvisa, który do każdej osoby spoza swojej świty i nastoletnich fanów, zwracał się "ser" lub "madame". Dwa, zaskakująca poufałość Sophii Loren, najpierw gdy bezceremonialnie siada na jego kolanach, a potem, gdy mierzwi mu włosy. Notabene, aż dziw, że Elvis nie wyskoczył wtedy niczym wystrzelony z katapulty, miał absolutnego bzika na punkcie perfekcyjności swojej fryzury, jeden kosmyk nie miał prawa odstawać, co chwilę się czesał. Tymczasem po czułościach Sophii Loren miał na głowie większy nieład niż po swoich szaleństwach na scenie.

Do tego ten pocałunek w szyję! Nieśmiały Elvis, widzi znaną już aktorkę pierwszy raz i całuje ją nie w policzek, czy choćby usta (jak fanki na koncertach), tylko od razu tak intymnie w szyję?

Jeśli chodzi o targanie włosów, pytano ją o to później. Tłumaczyła się, że to taka jej neapolitańska spontaniczność.

Bob Willoughby mówi, że wszystko toczyło się w kantynie w trakcie lunchu, a Sophia Loren tak to przedstawia, jakby Elvis siedział gdzieś na planie podczas nagrywania z nią scen.

I jeszcze jedna kwestia, siadania na kolana. Sophia twierdzi, że Elvis ją o to poprosił, a Bob mówi, że kiedy do niego podeszła po prostu na nie opadła bez żadnej zachęty ze strony Elvisa i bez pytania, czy może. Niezgodność między ich relacjami (Sophii i Boba) dotyczy także zainicjowania podejścia. Ona twierdzi, że Elvis ją zawołał, a Bob latami powtarza, że to ona go zobaczyła przez otwarte drzwi idąc korytarzem i natychmiast weszła do środka podchodząc do niego i siadając mu na kolanach.

Natomiast, co do reszty przebiegu spotkania, niezależnie jakie źródło go przedstawia, nie ma różnic.

Dwa fragmenty z ich rozmowy:

— Założę się, że chciałbyś, żeby przestali krzyczeć ― powiedziała włoska aktorka.
— Nigdy ― odpowiedział. — I powiem ci dlaczego. Ukrywają moje błędy. Wiele razy, kiedy zaczynam sięgać po wysoką nutę, wiem, że nie dam rady, więc po prostu robię jakiś szalony ruch, a dzieciaki krzyczą i nikt nie widzi różnicy.

— Wiesz ― zadumał się — najtrudniejszą rzeczą na świecie jest bycie sobą. Za każdym razem, gdy jestem sobą, jestem za to krytykowany.
— Elvis, myślę, że jesteś bardzo miłym chłopcem ― pocieszała go Sophia.
— Wielkie dzięki! ― odpowiedział Elvis. — Wiesz, to najgorsze, co możesz o mnie powiedzieć ― zażartował.

Oficjalna wersja jaką znamy od lat mówi, że na tym krótkim spotkaniu się skończyło. Nieoficjalna temu przeczy. Ponoć między Elvisem a Sophią doszło do "spotkania trzeciego stopnia", prawdopodobnie jeszcze tej samej nocy, albo w jednym z poprzedzających lub następnych dni.

Kiedy Alanna Nash pisała swoją książkę "Baby, Let’s Play House. ELVIS PRESLEY and the WOMEN WHO LOVED HIM", wielokrotnie próbowała skontaktować się z Sophią Loren, lecz bez rezultatu. Jak powiedziała w wywiadzie dla EIN:
"Napisałam do niej, ale nic nie usłyszałam. Mam wrażenie, że tak naprawdę było to tylko krótkie spotkanie w pracowni i że oczarowali się nawzajem, a potem ruszyli w dalszą drogę, po tym, jak zachowali tę chwilę dla potomności".
W samej książce o Sophii Loren i Elvisie wspomniała tylko jednym zdaniem:
"Nawet Sophia Loren przewróciła się dla niego podczas przypadkowego spotkania na terenie Paramount w czasie kręcenia filmu „Desire Under the Elms”. Fotograf studyjny uchwycił spotkanie dwóch międzynarodowych symboli seksu, jej ramiona wokół jego szyi i zalotne uśmiechy dookoła".
Gwoli zgodności z faktami, nie "dla niego" tylko "na niego". Muszę doprecyzować, bo to by mogło sugerować, że w ten sposób chciała zwrócić na siebie uwagę Elvisa, a to nie tak było, jak wiemy. Bob Willoughby wcale nie był fotografem studyjnym, tylko niezależnym. A bywał na planach filmowych robiąc zdjęcia, które potem sprzedawał prasie do ilustrowania artykułów, a także samym producentom filmowym do materiałów promocyjnych i dokumentacyjnych (tak było prościej i taniej, niż trzymać na etacie własnego fotografa). Nie było to również podczas kręcenia filmu "Desire Under the Elms", bo zdjęcia do niego zakończyły się już w 1957 roku (a zaczęły 6 maja 1957 roku), tylko jak wspominałam, do przedpremierowych zdjęć promocyjnych oraz w trakcie kręcenia kolejnej produkcji, filmu "The Black Orchid", która wystartowała 3 lutego 1958 roku (notabene za swoją grę w tym filmie otrzyma nagrodę dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej na Festiwalu Filmowym w Wenecji, też w 1958 roku).

Jednak w ostatnich latach (w 2017, 2019 i 2021) wyszły trzy książki traktujące o spotkaniu Elvisa z Sophią Loren, w tym dwie z zastanawiającymi i intrygującymi podtytułami:
  1. "Elvis Presley & Sophia Loren!: The Untold Story", S. Moore (chyba Scotty Moore)
    ("Elvis Presley & Sophia Loren!: Niedopowiedziana historia")
    [21 września 2017 roku; Createspace Independent Publishing Platform; ISBN-10: 1976588707; ISBN-13: 9781976588709; 84 strony];
  2. "Elvis Presley & Sophia Loren: The Shocking Truth!", Will Black
    ("Elvis Presley & Sophia Loren!: Szokująca prawda!")
    [12 października 2021 roku; (wydawnictwa nie podano) ISBN-13: 9798494519771; 122 strony].
Trzecia to "Elvis Presley and Sophia Loren", D. Paterson [2 października 2019 roku; Blurb; ISBN-10: 0464356482; ISBN-13: 978-0464356486; 120 stron], ale nie wiem czy miała jakiś podtytuł, bo nie podano.

Z tymi książkami, to w ogóle jakaś enigmatyczna sprawa. Nie ma ich w bazie książek o Elvisie, ale to mnie akurat najmniej dziwi, bo tam ujęto tylko część woluminów. Nie znamy ich okładek, chociaż są w sprzedaży, między innymi na Amazonie. Na innych portalach wysyłkowych książek, też nie ma zdjęć ich okładek. Albo w miejscu okładki nie ma nic, albo jest zdjęcie, które widzicie poniżej - czasem z informacją, że to nie jest rzeczywista okładka, tylko zastępcza (poglądowa).

Okładka zastępcza, wstawiana na portalach wysyłkowych książek, dla każdego z trzech podany wyżej tytułów

Jak to mówią, nie ma dymu bez ognia. Niestety, nie mogę dotrzeć do treści tych książek, ani do żadnej recenzji, która uchylałaby rąbka tajemnicy.

Fotograf, który zrobił im wtedy te zdjęcia, ponoć podsłyszał* ich rozmowę, z której wynikało, że para umawia się na intymne spotkanie. Podobne przecieki były także od kogoś z Paramount Pictures, a fakt, że doszło między nimi do kolejnego spotkania i seksu, rzekomo potwierdziło przynajmniej dwóch ludzi z najbliższego otoczenia Elvisa Presleya. Być może rozwiązanie (potwierdzenie, czy też zaprzeczenie tych informacji) znajduje się we wspomnianych książkach lub jednej z nich. W końcu z jakichś powodów je napisano i opatrzono tymi charakterystycznymi tytułami, łącząc ze sobą nazwiska obu gwiazd. Nie sądzę żeby aż trzech autorów, prawie w tym samym czasie, zdecydowało się napisać książki o zaledwie kilkunastominutowym spotkaniu Elvisa Presleya i Sophii Loren podczas lunchu w Paramount Pictures, gdyby nie jakieś dotąd nieupublicznione fakty. W dodatku po upływie 60 lat od zdarzenia!

* Tak mam to napisane w notatkach, że nie mam pewności, czy to podsłyszał fotograf (Bob Willoughby), czy pracownik Paramount Pictures. W każdym razie jeden z nich.

Bob Willoughby, opowiadając tę historię dziesiątki razy, zwykł mówić:
"Elvis Presley i Sophia Loren byli dwiema najgorętszymi nowymi gwiazdami na świecie, kiedy spotkali się w 1958 roku."
i dodawać ze znaczącą, wymowną, acz tajemniczą miną:
"Sophia Loren dokładnie wiedziała, co zrobić, gdy poznała Elvisa i nie marnowała czasu".
      lub
"Włoska syrena dokładnie wiedziała, co zrobić z Królem Rock and Rolla".
Moim zdaniem tymi słowami ewidentnie sugeruje, że było między nimi coś więcej niż tylko to rzekomo przypadkowe spotkanie. Mało tego, do tegoż "coś więcej" pięła (parła) Sophia Loren, a nie Elvis, to jej Bob Willoughby przypisuje inicjatywę. Czyli jeśli doszło między nimi do zbliżenia, to za sprawą jej zabiegów. Elvis gdyby nawet pożądał jej seksualnie, pewnie by się nie odważył wyjść z taką propozycją na tym etapie ich znajomości.

Oceniając ich zachowanie podczas utrwalonego na zdjęciach spotkania, przychylam się do sugestii, że kiedy do niego doszło, swoją pierwszą (i być może jedyną) upojną noc mieli już za sobą. Czy był to tylko jednorazowy seks, czy później doszło do powtórki, to kolejna kwestia. Z pewnością nie chodziło o żaden długotrwały romans, żadna ze stron nie była tym zainteresowana. Po prostu spontaniczny pociąg seksualny jednej urodziwej gwiazdy do drugiej urodziwej gwiazdy. Czysta biologia, chemia zmysłów.

Z drugiej strony nie można też wykluczyć, że książkowe sensacje wcale nie dotyczą podejrzewanego spontanicznego romansu tych dwojga, a zupełnie innego zagadnienia. Na przykład kulis ich spotkania, które wcale nie było przypadkowe, lecz zaplanowane? A może stworzono im okazję do poznania się z myślą o przyszłym wspólnym filmie lub dlatego, że Elvis wyraził takie życzenie? Jego menadżer już nie raz organizował mu spotkania z aktorkami, które chciał poznać (na przykład z Ritą Moreno). Boba Willoughby'ego wielokrotnie pytano o spotkanie Elvisa z Sophią Loren, które sfotografował. Kiedyś powiedział do jednego z reporterów:
"Król Rock 'n' Rolla jest jednym z najbardziej oddanych fanów Miss Loren i powiedział:
„Wiesz, widziałem każdy film, jaki kiedykolwiek zrobiła. Ona widziała tylko jeden mój".
Chciałby połączyć siły z włoską aktorką, kiedy skończy dwa lata w wojsku. Jego szef, Hal Wallis, ma nawet scenariusz".
Z ostatniego zdania jednoznacznie wynika, że planowano obsadzić te dwie seksbomby swoich czasów w jednym filmie, a nawet przygotowano już scenariusz. Kto wie, czy gdyby Elvis nie szedł w marcu do wojska, to tak by się nie stało, ale dwa lata zrobiły swoje i projekt rozmył się po kościach.

Sophia Loren jest wymienia na wszystkich listach kobiet, z którymi romansował Elvis, do jakich udało mi się dotrzeć. Jak mniemam, bynajmniej nie z powodu przypadkowego spotkania podczas lunchu w wytwórni filmowej.

Jej pełne personalia to ---> Sofia Costanza Brigida "Lazzaro" "Loren" (Villani) (Scicolone) Ponti:
— Sofia ― imię pierwsze;
— Costanza ― imię drugie;
— Brigida ― imię trzecie;
— "Lazzaro" ― pseudonim artystyczny pierwszy (z początków kariery);
— "Loren" ― pseudonim artystyczny drugi (ostateczny, pod którym znana jest do dziś);
— Villani ― nazwisko panieńskie pierwsze (po biologicznej matce);
— Scicolone ― nazwisko panieńskie drugie (po biologicznym ojcu);
— Ponti ― nazwisko po mężu.

We wrześniu 1953 zaręczyła się z Carlo Pontim, włoskim producentem filmowym. To była miłość na całe życie, jednak zanim doszło do ślubu, w połowie lat 50. miała romans z aktorem Carym Grantem. W 1957 roku poślubiła Carlo Pontiego w Meksyku, ponieważ ciągle nie miał dopełnionych formalności rozwodowych z pierwszą żoną, więc nie mogli go zawrzeć ani w Stanach, ani w Europie. Wtedy we Włoszech i przez Watykan został uznany za bigamistę. W prezencie ślubnym otrzymała od męża willę w Marino. Aby uniknąć aresztowania Carlo Pontiego, oskarżanego o bigamię, zamieszkali w Bürgenstock (Szwajcaria) oraz w Saint-Tropez (Francja). W 1962 małżeństwo zostało unieważnione, ponieważ Carlo Ponti nadal nie dopełnił formalności rozwodowych. W 1965 roku Sophia Loren i Carlo Ponti uzyskali obywatelstwo francuskie, a on rozwiódł się ze swoją pierwszą żoną na gruncie francuskim. Następnie, w kwietniu 1966 roku, zawarli związek małżeński, który trwał do jego śmierci w 2007 roku.

Zanim Sophia Loren została matką, poroniła kilka ciąż. Z Carlo Pontim ma dwóch synów: dyrygenta i pianistę Carla Pontiego Jr. (urodzonego 29 grudnia 1968 roku) i Edoarda Pontiego (urodzonego 6 stycznia 1973 roku), scenarzystę, reżysera i producenta.

Sofia Costanza Brigida Villani Scicolone przyszła na świat 20 września 1934 w Rzymie we Włoszech, jako córka Romildy Villani, nauczycielki gry na fortepianie oraz inżyniera i przedsiębiorcy Riccarda Scicolonego di Murillo. Jej rodzice nie byli małżeństwem. Kiedy Riccard Scicolone di Murillo (ojciec) dowiedział się o ciąży Romildy Villani (matki), namawiał ją do aborcji. Jednak ona postanowiła urodzić dziecko mimo to. Gdy Sophia miała sześć miesięcy, jej ojciec porzucił rodzinę i nie wspierał finansowo córki. Niemniej ta sytuacja niczego nie nauczyła jej matki, pozostawiając dziecko (Sophię) pod opieką dziadków, wyjeżdżała do Rzymu, gdzie odnowiła relacje z Scicolonem, z którym zaszła w kolejną ciążę i w maju 1938 urodziła drugą córkę – Annę Marię.

Loren o istnieniu biologicznego ojca dowiedziała się, gdy miała pięć lat. W późniejszych latach spotkała się z nim zaledwie kilka razy, ale jak donosi Wikipedia "najczęściej w atmosferze konfliktu".

Po odejściu biologicznego ojca Sophii, matka wraz z córką zamieszkała u swoich rodziców (Luisy i Domenico Villanich), w miasteczku Pozzuoli położnym blisko Neapolu. Lata 30. były moralnie bardzo konserwatywne we wszystkich krajach zbudowanych na kulturze łacińskiej. Kiedy po narodzinach Sofii rodzina zamieszkała przy piazza Bologna, właścicielka lokalu próbowała świadomie doprowadzić do śmierci noworodka, podając Loren soczewicę. Udało się ją uratować, ale zachorowała na sinicę. Po tym zdarzeniu rodzina wyprowadziła się.

Sophia była małomównym, nieśmiałym, ale za to refleksyjnym dzieckiem. W okresie szkolnym była wyśmiewana z powodu swojej sylwetki, która jak na włoskie standardy była zbyt szczupła, więc mało kobieca. Rodzina borykała się z pewnym niedostatkiem, ale nie głodowali. W okresie wojennym siły alianckie często bombardowały port i fabrykę amunicji w Pozzuoli (Włochy były sprzymierzeńcem Hitlera). Gdy pewnego dnia nastoletnią Sofię ugodził odłamek, rodzina w obawie o życie przeniosła się na pozostały okres wojny do dalszych krewnych w Neapolu. Rzekomo po wojnie kobiety prowadziły w swoim domu bar, odwiedzany przez stacjonujących niedaleko żołnierzy amerykańskich, w którym matka grała na pianinie, Anna śpiewała, a Sofia była kelnerką.

Będąc nastolatką postanowiła, że w przyszłości zostanie nauczycielką języka angielskiego. Uczęszczała do włoskiej Narodowej Szkoły Filmowej w Rzymie. W wieku 15 lat, zachęcana przez matkę zgłosiła się do konkursu piękności „Królowa Morza” i zwyciężyła. Rok później, w 1950 roku, wzięła udział w wyborach Miss Włoch, na których zajęła czwarte miejsce. Przyznano jej także tytuł "Miss Elegancji", który w tymże roku wprowadzono do konkursu po raz pierwszy. W tym samym roku startowała też w konkursie Miss Rzymu, w trakcie którego poznała włoskiego producenta filmowego Carlo Pontiego. Zaproponował jej 7-letni kontrakt i obiecał dopomóc w dalszej karierze, a później został jej mężem (według innych źródeł poznali się dopiero na planie filmowym w 1953 roku).

Na tym nie poprzestała biorąc udział w kolejnych konkursach piękności, m.in. "Miss Cesena", "Miss Sirena" i "Miss Olio Extra Vergine d’Oliba", na których zawsze zajmowała miejsca w ścisłej czołówce. Przez pierwsze lata występowała jako statystka oraz w kilku drobniejszych rolach grając w kilkunastu włoskich filmach. W tym okresie przestała posługiwać się nazwiskiem ojca (Scicolone), figurując w obsadzie filmowej pod pseudonimem "Sofia Lazzaro". Na planie "Afryki pod wodą" (1952), Carlo Ponti zasugerował jej inny - "Sophia Loren" - inspirowany nazwiskiem szwedzkiej aktorki Märty Torén.

W 1954 roku podjęła intensywniejszą naukę języka angielskiego, żeby móc grać w międzynarodowych produkcjach. W 1957 roku przyjechała do Hollywood na stałe. Występowała w głównej kobiecej roli w wielu amerykańskich filmach, w ciągu 18 lat grając u boku najpopularniejszych aktorów Hollywood tamtych lat. Byli to między innymi: John Wayne (Legenda zaginionego miasta, 1957), Frank Sinatra (Duma i namiętność, 1957), Anthony Perkins (Pożądanie w cieniu wiązów, 1958), Anthony Quinn (Czarna orchidea, 1958), Cary Grant (Duma i namiętność, 1957; Dom na łodzi, 1958), Clark Gable (kasowy Zaczęło się w Neapolu, 1960), Peter Sellers (Milionerka, 1960), Charlton Heston (Cyd, 1961), Alec Guinness (Upadek Cesarstwa Rzymskiego, 1964), Paul Newman (Lady L, 1965), Gregory Peck (Arabeska, 1966), Omar Sharif (Był sobie raz, 1967), Marlon Brando (Hrabina z Hongkongu, 1967), Peter O’Toole (Człowiek z La Manchy, 1972), Richard Burton (Podróż, 1974) czy Jean Gabin (Werdykt, 1974). Z kolei z Marcello Mastroianni stworzyła stały duet ekranowy – zagrali razem w 13 filmach na przestrzeni 40 lat.

W 1961 roku, jako druga Włoszka i pierwsza w historii aktorka w filmie nieanglojęzycznym, otrzymała Oskara za rolę matki (grała 54-latkę, chociaż sama miała wówczas 25 lat) w filmie "Two Women" (1960), w reżyserii Vittorio De Sika, a nagrodę aktorską na 14. MFF w Cannes.

W 1966 roku przewodniczyła jury konkursu głównego na 19. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes. W 1971 roku wydała książkę kucharską "In cucina con amore" ("W kuchni z miłością"). W 1981 roku odrzuciła rolę Alexis Carrington w popularnym serialu "Dynastia".

W 1991 roku otrzymała Oscara honorowego za całokształt twórczości. W 1998 roku otrzymała Złotego Lwa za całokształt twórczości podczas Festiwalu Filmowego w Wenecji.

W 2020 roku przyszło jej się zmierzyć z niezbyt dobrym scenariuszem filmu "La vita davanti a sé", którego reżyserem był jej syn. Jak napisali krytycy z serwisu filmowego Rotten Tomatoes: "Klasyczny przykład, jak utalentowany aktor może wydźwignąć dość przeciętny materiał". Skąd my to znamy? Z wielu filmów Elvisa.

Ze względu na swoją urodę i role grane w filmach okrzyknięta została seksbombą. Podobnie jak Claudia Cardinale, Gina Lollobrigida i Lucía Bosé zaliczana była do grupy „włoskich piękności”. Była dość wysoka jak na kobietę w tamtych czasach, miała 174 cm wzrostu.

Ciekawostki. Jej siostra Anna Maria poślubiła Romano Mussoliniego (syna duce Benito Mussoliniego i jego żony Rachele Mussolini), w 1962 roku. Ma z nim dwie córki: Alessandrę i Elisabettę. W maju 1982 roku została skazana przez Sąd Kasacyjny na 17 dni pozbawienia wolności za uchylanie się od płacenia podatków, odbywając karę w więzieniu w Casercie.

Elvis Presley i Sophia Loren podczas spotkania w Paramount Pictures w lutym 1958 roku, kiedy Elvis był w trakcie zdjęć do filmu "King Creole" (1958). Na końcu jedno z tych zdjęć opublikowane w jakiejś książce (nie podano ani autora, ani tytułu). Na pierwszym zdjęciu jest autograf Sophii Loren

Sophia Loren podczas jednej z sesji zdjęciowych w czarnym gorsecie i jasnym kapeluszu z wielkim rondem, w pończochach i bez

Sophia Loren w filmie "Era lui... sì! sì!", z 1951 roku. Miała tutaj siedemnaście lat, a był to jej już dwunasty film. Zaczęła grać w 1950 roku, w wieku szesnastu lat

Sofia Loren w filmie "Due notti con Cleopatra" ("Dwie noce z Kleopatrą"), z 1953 roku. Sophia miała tu dziewiętnaście lat

Sophia Loren w różnych odsłonach

Wieczór z Sophią Loren i Jonathanem Rossem, w Aldwych Theatre w Londynie, 28 października 2018 roku. Tutaj fragment, w którym wypowiada się o spotkaniu z Elvisem - niestety transkrypcja jest wyłączona, więc nie wiem co mówi, ale może ktoś anglojęzyczny się wsłucha i wyłowi jej słowa, bo jakość fonii też nie jest dobra

P. S.
Większość zdjęć po otwarciu w nowy oknie będzie można zobaczyć w większym rozmiarze.



niedziela, 6 listopada 2022

♥ Kobiety - Elsa Cárdenas

Elsa Cárdenas zagrała u boku Elvisa w filmie "Fun in Acapulco", obok Ursuli Andress. Jest wymieniana prawie na wszystkich listach kobiet Elvisa, a także na portalach o partnerach znanych osób, ale nie ma jej w książce "Baby, Let’s Play House. ELVIS PRESLEY and the WOMEN WHO LOVED HIM" Alanny Nash.

Sama Elsa Cárdenas nie może się zdecydować, czy miała romans z Elvisem, czy też nie. Raz mówi tak, a raz tak. Nie jest w tym odosobniona, wiele kobiet Elvisa na przestrzeni lat miało tę samą "przypadłość", raz się przyznawało do relacji intymnych z piosenkarzem, innym razem nie. Dziś, z upływem lat, w czasach kiedy inaczej patrzy się na pozamałżeńskie związki kobiet z mężczyznami, mówi już o tym otwarcie.

Wcześniej tłumaczyła, że mimo iż była między nimi iskra, to "przerodziła się w bardzo miłą przyjaźń z amerykańskim aktorem", ponieważ "był już bardzo oddany Priscilli Beaulieu".

W wywiadzie jaki udzieliła w 1964 roku gazecie "Mexico City", mówiła, że Elvis był cudowny, dużo z nią przebywał i rozmawiał, co prasa zinterpretowała, jako romans, tymczasem tak się nigdy nie stało, ponieważ była zaręczona z filmowcem Buddem Boeticherem.

Zapytana o ich relację i jak się im razem pracowało, odpowiedziała:
"Cudownie dobrze. Rozmawiał ze mną z ożywieniem i przy wielu okazjach miał uwagi, które sprawiały, że można było powiedzieć, iż miałam z nim romans. Kilkakrotnie wysyłał mi kwiaty do mojej garderoby, kiedyś ładne pudełko czekoladek, ale zrobił to tylko jako mój partner filmowy i nic więcej. Poza tym wiedział, że jestem formalnie zaręczona z producentem Buddem Boeticherem, więc zawsze okazywał mi uprzejmość i szacunek".
Słabe wyjaśnienie w kontekście jej dalszych słów, w których ze szczegółami opisywała wnętrze jego przyczepy mieszkalnej, do której Elvis zwykł zapraszać tylko swoje wybranki, a nawet książki z jego biblioteki, jaką w niej miał. Jak napisał dziennikarz na podstawie wywiadu z nią przeprowadzonego:
"W tym czasie Elvis Presley miał luksusową przyczepę stacjonarną, która zaskoczyła Elsę Cárdenas, ponieważ był to znak sukcesu, jaki odnosił „król rocka”".

„Słuchaj, ma dziewięć luksusowych samochodów i ciężarówkę, która jest małą przyczepą stacjonarną, ma w niej: telewizor, radio, jadalnię, salon i sypialnię” – powiedziała.

W tej “posiadłości” znajdowała się również biblioteka z dziełami filozofów i moralistów, takich jak Francis Bacon i Henri Bergson, ponieważ w wieku 26 lat Elvis nie lubił czytać kryminałów ani komiksów, uwielbiał czytać na poważnie".
Trudno żeby się wtedy przyznawała do romansu z Elvisem, skoro oficjalnie była zaręczona z Buddem Boeticherem.

W późniejszych latach, nawet to, co mówiła o Priscilli brzmiało już inaczej. Kładła nacisk, że Elvis był wówczas jeszcze wolnym człowiekiem:
„Wszyscy o tym wiedzieliśmy i nie było problemu, bo nie było nic, jeszcze się nie ożenił ani nic [nie byli zaręczeni, ani oficjalnie parą]”.
Po czym dodała niejako tłumacząc się ze swojego romansu z Elvisem:
„Wiesz, jesteś młoda i ładna, a oni wybierają cię do filmu z jedną z największych gwiazd tamtych czasów, z maksymalnie największą, więc możesz sobie wyobrazić”.
W innych materiałach czytamy:
"Podczas obchodów 50. rocznicy filmu „Fun In Acapulco”, meksykańska aktorka Elsa Cárdenas ujawniła, że miała mały romans z królem rock'n'rolla, Elvisem Presleyem. Jak mówi Elsa Cárdenas, pierwszą rzeczą, jaką powiedział jej Elvis, było to, że jest bardzo ładna, na co ona odpowiedziała, że on też jest bardzo przystojny. Wyjaśniła, że kiedy się spotkali, Elvis był już w związku z Priscillą, ale nie byli jeszcze małżeństwem".

"Elsa Cárdenas, która zawsze imponowała swoją urodą i tymi uroczymi zielonymi oczami, podzieliła się, że miała wyjątkowy moment z Elvisem w czasie przerw podczas wspólnego kręcenia w Hollywood, była jego „wiodącą damą” [kochanką]".

"Ujawniła, że ona i gwiazda rocka byli „rodzajem pary” [kochankami]. „Wszyscy wiedzieli i było dobrze, ponieważ jeszcze nic nie było, nadal nie byli małżeństwem” – dodała Elsa Cárdenas, uważana za jedną z najpiękniejszych kobiet w branży filmowej".
Na południowoamerykańskim portalu Infobae, w tegorocznym artykule, przypomniano produkcję filmu "Fun in Acapulco", a przy tej okazji historię jej związku z Elvisem:
59 lat temu Elvis Presley zagrał w filmie "Fun i Acapulco", właśnie wtedy, gdy ten rajski meksykański kurort turystyczny cieszył się sławą na poziomie międzynarodowym. W tym filmie wystąpił „król rock & rolla” oraz meksykańska aktorka Elsa Cárdenas, która kilkakrotnie przyznała się do romansu z Amerykaninem podczas jego kręcenia.

Aktorka wystąpiła w filmie, który, co ciekawe, nie został nagrany na plażach Guerrero, ale w hollywoodzkim studiu 555. Uważa się, że Elvis nie postawił stopy na ziemi Azteków z powodu plotki, jaka rozprzestrzeniła się w 1957 roku, kiedy rzekomo powiedział, że wolałby „pocałować trzy czarne kobiety niż jedną Meksykankę”. To zdanie, fałszywie przypisywane Elvisowi spowodowało niezadowolenie w kraju i tymczasowe weto dla jego muzyki i filmów.

O swoim spotkaniu z pamiętnym muzykiem Elsa mówiła w dokumencie, który sieć NBC nakręciła na temat tego filmu. Słynna kobieta, której udało się być częścią złotego wieku meksykańskiego kina, a także klasycznego Hollywood, miała sekretny romans z Elvisem, supergwiazdą rock and rolla, który był oczarowany pięknem aktorki, a nawet próbował rozmawiać po hiszpańsku, być może po to, by się do niej zbliżyć.
„Był sławny na całym świecie, a w Ameryce Łacińskiej miał wielu fanów. Postanowili więc rzucić tę małą plotkę (o rasizmie), aby nie było go tak wiele, ponieważ w Ameryce Łacińskiej nie chcieli tego. Kiedy robiliśmy "Fun in Acapulco", rozmawialiśmy o tym. Zapewnił mnie, że nigdy w życiu czegoś takiego nie powiedział, wręcz przeciwnie i naprawdę wierzę, że to prawda” - powiedziała Raúlowi Velasco w latach 80. w jego zapamiętanym programie »Siempre en domingo«.
Elsa wyznała, że zakochała się w piosenkarzu, opisując szczegółowo, jak Elvis próbował mówić po hiszpańsku. Aktorka zwróciła uwagę, że Elvis był dżentelmenem, uważnym i zabawnym, a także kupował lody dla całego zespołu produkcyjnego podczas kręcenia filmu:
„Lubił meksykańską muzykę, mówił łamanym hiszpańskim, kalecząc słowa, ale bardzo się starał wkładając w to dużo wysiłku i kochał wszystko, co było meksykańskie, więc miałam szczęście być z nim”'.
Elsa Cárdenas wspomniała tu o złym nastawieniu narodu meksykańskiego do Elvisa Presleya, po tym jak rozpowszechniono plotkę o negatywnym stosunku Presleya do kobiet meksykańskich, wkładając w jego usta słowa, których nigdy nie powiedział. Ona tłumaczy, że uczyniono to, gdyż władze nie chciały "presleyomanii" i dominacji Elvisa w kulturze kraju. Lecz nie taki był faktyczny powód, o czym albo nie wiedziała, albo go celowo zataiła, obawiając się szykan. W każdym razie sztab Presleya (w tym menadżer i prawnicy), używając swoich wpływów i znajomości, przeprowadzili prywatne śledztwo.

Konflikt Presleya z Meksykiem, był niedźwiedzią przysługą jednego z wówczas czołowych polityków meksykańskich. Do jego nazwiska nie udało mi się dotrzeć, prasa je przemilcza nawet po tylu latach od incydentu. Ów polityk zażyczył sobie, żeby Elvis wystąpił na jego prywatnym przyjęciu. Po odmowie jaką dostał, tak się wściekł, że sprzedał mediom plotkę, jakoby Elvis miał się wyrazić iż woli pocałować trzy czarne dziewczyny niż jedną Meksykankę. Naród meksykański się oburzył, doszło do nagonki na Elvisa w mediach (prawdopodobnie również wyreżyserowanej przez tego wpływowego polityka), a rozgłośnie radiowe, które dotąd puszczały jego nagrania, w wielkim ferworze i przy aplauzie swoich słuchaczy, zaczęły niszczyć demonstracyjnie jego płyty (patrz zdjęcie z nagłówkiem z prasy na końcu). Jak napisano w jednej z meksykańskich gazet:
"Pomimo faktu, że Elvis był ubóstwiany przez tysiące młodych Meksykanów zarażonych ogólnoświatową furią wywołaną jego muzyką, Presley był przez kilka miesięcy zaciekle atakowany w prasie i radiu, przez kilka miesięcy w 1957 roku, za rzekome wypowiedzi przeciwko meksykańskim kobietom.

Rozeszła się pogłoska, że El Rey [Elvis] wolał całować trzy Afrykanki niż Meksykankę, ale według krytyka muzycznego Herbe Pompeyo, to było wierutne kłamstwo. Twierdzi, że był to produkt zazdrości polityka, który nie mógł przywieźć Elvisa do naszego kraju na prywatny pokaz".
W rzeczywistości nie było to kilka miesięcy, tylko dłużej (o czym przeczytacie pod zdjęciem nagłówka z gazety). Mówimy tu o zintensyfikowanej nagonce, która była podtrzymywana na różnym poziomie przez kilka lat, ale część społeczeństwa meksykańskiego wierzy w to do dziś, niestety. Pytano ją o to przy każdej nadarzającej się okazji i pyta do dziś.

W 1964 roku, a artykule w "Mexico City", który wspominałam już wcześniej, napisano:
"Jeśli chodzi o kontrowersje, które rocker miał w Meksyku z powodu przypisywanych mu negatywnych wypowiedzi na temat meksykańskich kobiet, broniła go i powiedziała, że rozmawiali o tej sprawie i był bardzo zdezorientowany tym, co zostało przekazane przez prasę:
„Osobiście powiedział mi, że nie ma pojęcia, skąd wzięło się to kłamstwo, które rozprzestrzeniło się w Meksyku, gdzie w pewnych przypisywanych mu wypowiedziach miał powiedzieć iż - wolałby pocałować trzy czarne kobiety niż meksykańską – co, jak twierdzi aktor [Elvis], jest całkowicie fałszywe. Po pierwsze dlatego, że nigdy tego nie powiedział, a po drugie, nawet gdyby tak było, to jego agenci nie pozwoliliby na publikację tej wypowiedzi”".
W materiale Infobae, który wcześniej obszernie przytoczyłam, wspomniano też o kulisach kręcenia filmu. Rzeczywiście, planowano nagranie wielu scen w Meksyku, ale z powodu tejże plotki, większość scen z Elvisem nakręcono w Stanach, nie chciano ryzykować zamieszek. Kiedy ekipa filmowa udała się na krótko do Meksyku, rzekomo jakaś scena z Elvisem została nagrana z wykorzystaniem jego dublera, o czym informują inne meksykańskie źródła. W jednym z nich czytamy:
"Amerykanin [Elvis] nigdy nie postawił stopy w Meksyku, mimo że akcja filmu podobno rozgrywa się w tym meksykańskim porcie. Obsada przybyła na ziemie Azteków na kilka dni, ale nie z Elvisem, jak donosiła ówczesna prasa. Zwrócono również uwagę, że dubler Elvisa był używany w niektórych scenach".
Niemniej, pomimo tego incydentu, prasa meksykańska lubi punktować związek Meksyku z Elvisem Presleyem. Czytamy w niej:
"W filmie „Fun in Acapulco” Presley gra mężczyznę, który kocha Meksyk, a także śpiewa meksykańskie piosenki po hiszpańsku".

"Pomimo braku akcentu, Elvis Presley zachwycił swoich fanów, śpiewając po hiszpańsku „Guadalajara” i „Marguerita”. Ponadto na albumie „Fun in Acapulco” znalazły się utwory związane z kulturą meksykańską, takie jak „El toro”, „You Can’t Say No in Acapulco” czy „Toreador Was a Lady”".

"Elvis pracował z trzema meksykańskimi aktorkami. Wcielił się w postać syna Dolores del Rio w „Płonącej gwieździe” (1960) i pasierba Katy Jurado w „Stay Away, Joe” (1968), ale tylko z Elsą Cárdenas w rolę romantycznej pary w „Fun in Acapulco” (1963)".

"Elsa Cárdenas, która ze względu na swój talent oraz dobrą znajomość języka angielskiego pracowała w Stanach Zjednoczonych, miała doświadczenie w pracy z jednym z najbardziej pożądanych mężczyzn tamtych czasów, Elvisem Presleyem, z którym dzieliła duży ekran w filmie „Fun in Acapulco”, gdzie Elvis całuje ją w usta".

"Elvis Presley nagrywał utwory w języku hiszpańskim, takie jak „México” i „Margarita”, występował z Meksykankami Katy Jurado, Dolores del Río, Elsą Cárdenas i Rodolfo Acosta, a także współpracował z mariachi, takimi jak The Águilas i The Amigos".

"Wiadomo, że Elvis był wielbicielem meksykańskiej piosenki „Allá en el rancho grande”, której używał, by rozgrzać swój głos przed wyjściem do śpiewania".

"Elvis Presley utrzymywał kontakt z Meksykiem aż do swojej ostatniej prezentacji, w 1977 roku, kiedy nosił kombinezon, który miał wyhaftowany wzór Kamienia Słońca, znany również jako Kalendarz Azteków".
Obstawiam, że wybór Elsy Cárdenas, meksykańskiej aktorki, na jedną z dwóch głównych ról w filmie, którego akcja rozgrywa się w najbardziej znanym meksykańskim kurorcie (Acapulco) na świecie, z rolą głównego bohatera kochającego Meksyk i śpiewającego meksykańskie piosenki po hiszpańsku, graną przez Elvisa Presleya, nie był wcale przypadkowy. Chodziło o ocieplenie wizerunku piosenkarza w tym miejscu i wymazania odium, jakie ciągnęło się już ponad pięć lat. Poniekąd skutecznie. Takie jest moje zdanie, które zdają się potwierdzać meksykańskie media:
"Miłość do Presleya w Meksyku wzrosła wraz z filmem „Fun in Acapulco”, który choć nie ma lokalizacji w Meksyku, ponieważ gwiazda [Elvis] prawdopodobnie nie dostałaby wizy [w związku z plotką z 1957 roku]. Zdołał jednak utrwalić dla potomnych swój związek z Meksykiem".
Początkowo Elsa Cárdenas, chociaż była bardzo podekscytowana grą u boku Presleya, podobnie jak inne aktorki, obawiała się współpracy z Elvisem z powodu "tak wielu rzeczy, które o nim mówiono":
„Na początku przyznaję, trochę się bałam, bo tyle się o nim mówiło. Później w codziennej pracy udało mi się całkowicie pozbyć strachu i po prostu traktowałam go jak towarzysza na planie”.
Elsa Cárdenas zawsze wyrażała się o Elvisie dobrze, co robi do dziś. Zawsze też staje w jego obronie, dementując nieprawdziwe plotki. Kilka jej wypowiedzi z mediów:
„Kiedy go poznałam był bardzo miłym człowiekiem, myślę, że później się zmienił, był bardzo zdrowym człowiekiem, bardzo dbał o siebie, zawsze opowiadał dowcipy, bawił się ze wszystkimi, ze swoimi współpracownikami, personelem, wizażystami, przysyłał nam prezenty, zawsze wysyłał nam wszystkim szyszki śnieżne. Na przykład skończyliśmy jeść i nagle jeden z chłopców przyszedł mu pomóc... z szyszkami śnieżnymi. Jedliśmy śnieg prawie codziennie, ale był bardzo ostrożny ze swoją sylwetką.

„Dużo przebywałam z Elvisem i mogę powiedzieć, że jest uroczym chłopcem”.

"Elsa zapewniała, że piosenkarz był jak „duży chłopiec” z bardzo szczególnymi cechami, bo chociaż w Hollywood był uważany za świętego idola, wciąż był prostym chłopcem z próżnością tego, który zwyciężył".

"Elsa powiedziała w programie „Siempre en Domingo”, że kiedy pracowała z Elvisem, zawsze był bardzo wesoły i żartobliwy, a podczas nagrań do „Fun in Acapulco”, kupował całej obsadzie lody waniliowe.
Romanse Elvisa z partnerkami z filmów zwykle trwały tyle, co zdjęcia do danej produkcji, rzadko kiedy Elvis przenosił je na późniejszy okres. Podejrzewam, że nagła rozłąka z Elvisem nie była dla niej łatwa i Elsa postanowiła nawiązać kontakt z aktorem jeszcze raz, w nadziei na ciąg dalszy, odnowienie relacji. Podobnie jak druga partnerka Elvisa z tego filmu, Ursula Andress, tak i Elsa Cárdenas odwiedziła go na planie w Hollywood, gdy był tam w związku z inną produkcją, filmem "Roustabout" (zdjęcia od 9 marca do 20 kwietnia 1964 roku), czyli rok później. Prawdopodobnie nic z tego więcej nie wyszło, chociaż... ich wspólne zdjęcia mamy przynajmniej z dwóch różnych dni i na pewno nie była tam w związku ze swoją pracą, bo w 1964 nie nakręciła żadnego filmu, ani w Stanach, ani w Meksyku.

Elvis nie wygląda na nich na uradowanego, gdyż pewnie domyślił się nadziei jakie Elsa wiąże z tymi odwiedzinami, ale to tylko moja interpretacja. W 1964 roku, Elsa zakończyła swój związek z Buddem Boeticherem. Może liczyła, że zwiąże się z Elvisem?

Elsa Cárdenas do dziś spotyka się z fanami Elvisa. 25 lipca 2016 roku, pojawiła się na spotkaniu w klubie "Moto Bar" w Barcelonie, gdzie była gościem hiszpańskiego fanklubu Elvisa Presleya - "Elvis Spain Club". Jak napisano:
"Kupiła wszystkich zwolenników z Elvis Spain Club. Swoją słodką i czarującą osobowością oraz przepełniona życzliwością, całkowicie oszołomiła całą publiczność".
Otrzymała duży aplauz kiedy na pytanie "Czy była pani fanką Elvisa?", odpowiedziała nie kryjąc dumy i emocji:
„Fanką Elvisa? Byłam jego dziewczyną!”.
Zapytano ją także o film "Fun in Acapulco":
„Prawie umarłam, kiedy powiedzieli mi, że będę z nim kręcić. Był jak bicie serca, o bardzo prostej osobowości i aksamitnym głosie. Kiedy śpiewał ballady, topniałam. Pomyślałam: »dlaczego mi się to przytrafia?« Nie mogłam uwierzyć!”.
Jeśli chodzi o jej romans z Elvisem, stwierdziła z naciskiem, że był „wspaniały” i wyjaśniła z filuterną miną na twarzy:
„Przed nagraniem scen, w których się całowaliśmy, dużo ćwiczyliśmy”.
Film "Fan in Acapulco" kręcono od 28 stycznia do 16 marca 1963 roku.

Co zaskakujące, prawie nie ma o niej żadnych informacji, a te które są, różnią się od siebie w zależności od źródła. Najwięcej można jeszcze znaleźć na hiszpańskojęzycznych stronach, na anglojęzycznych nie ma nic, z wyjątkiem kilku bardzo skąpych notek biograficznych, na niektórych portalach filmowych. Dziwne, w końcu była aktorką, która grała w Stanach Zjednoczonych kilkanaście lat, partnerując takim sławom, jak chociażby Elvis Presley, James Dean, Rock Hudson, Elizabeth Taylor. Ma też za sobą ponad sześćdziesięcioletni okres gry aktorskiej w filmach i serialach meksykańskich, a nawet role teatralne.

Jej pełne personalia to --->Elsa (Cárdenas Rentería) [Patton] [Boetticher]:

— Elsa ― imię pierwsze;
— Cárdenas ― nazwisko panieńskie pierwsze;
— Rentería ― nazwisko panieńskie drugie;
— Patton ― nazwisko po pierwszym mężu;
— Boetticher ― nazwisko po drugim mężu;
— Elsa Cárdenas ― nazwisko obecnie używane;

15 września 1957 roku poślubiła teksańskiego przedsiębiorcę naftowego Guya Prestona Pattona. Para mieszkała w Houston (TX), a także w Meksyku, ale rozwiodła się z nim w 1961 roku, zaledwie kilka lat później. Jej drugim mężem został Budd Boetticher. To małżeństwo również zakończyło się rozwodem i było jeszcze krótsze, trwało od 1961 do 1964 roku. Jednak co do jej drugiego małżeństwa, źródła nie są zgodne. Według niektórych był to niezalegalizowany związek. Na przykład w niemieckiej Wikipedii napisano: "W 1962 roku zaręczyła się z Buddem Boetticherem, ale do małżeństwa nie doszło i rozstali się w 1964 roku". Tu też podaje się inny rok początku tego związku, ale myślę, że to błąd, bo akurat wszystkie pozostałe źródła wskazują na rok 1961. Oba małżeństwa były bezdzietne.

Elsa Cárdenas Rentería urodziła się 3 sierpnia 19?? roku, w Tijuanie w Meksyku. No i z rokiem jej urodzenia jest problem, w źródłach spotkamy: 1931, 1932, 1935, 1936. Z najświeższych artykułów prasowych wynika, że rok 1932 jest tym właściwym, czyli była trzy lata starsza od Elvisa.

Ponoć już w wieku 4 lat zaczęła marzyć o grze w filmach, a mając lat 14 poszła do szkoły aktorskiej w Meksyku. W 1954 roku zadebiutowała w kilku filmach rodzimej produkcji. Później, dzięki biegłej znajomości języka angielskiego zaczęła grać w kinie amerykańskim. Nie mogę znaleźć kiedy przeniosła się do USA, prawdopodobnie w 1956 roku. Jej pierwszy debiutem w USA były: "The Brave One" oraz słynny "Giant" z Jamesem Deanem (jego ostatni film przed śmiercią).

Chociaż od dziecka interesowała się filmem i aktorstwem, została absolwentką Wydziału Komunikacji na Uniwersytecie Meksykańskim.

Okres jej największej kariery filmowej przypadł na drugą połowę lat 50. i lata 60., była wtedy uważana za jedną z najpiękniejszych aktorek z Ameryki Łacińskiej. Występowała wówczas w licznych filmach i serialach, tak amerykańskich jak i rodzimych, meksykańskich.

Jeśli chodzi o jej dalszą karierę filmową, to od lat 70. Elsa Cárdenas gra już wyłącznie w meksykańskich produkcjach, a od lat 90. do dziś, są to w większości seriale. W Meksyku jest ciągle popularna.

Elsa Cárdenas i Elvis Presley w filmie "Fun in Acapulco" i na posterach. Obok Ursula Andress, jego druga partnerka w tym filmie. Na ostatnim zdjęciu Elsa jest w tej samej sukience, co w filmie przy stole

Elsa Cárdenas Rentería przynajmniej dwukrotnie odwiedziła Elvisa na planie filmu "Roustabout" w 1964 roku. To zdjęcia właśnie z tych odwiedzin, ale nie znam dat i nie wiem, które były pierwsze. Pierwsze trzy są z jednego dnia, kolejne dwa z innego dnia

Elsa Cárdenas Rentería była gościem fanklubu Elvisa Presleya w Barcelonie w Hiszpanii - "Elvis Spain Club" - 25 lipca 2016 roku. Impreza odbyła się w "Moto Bar", a spotkanie zorganizował szef fanklubu, Joaquína Luque

Elsa Cárdenas Rentería na zdjęciach z różnych lat - mimo jej stosunkowo dużej popularności i wieloletniej gry aktorskiej, niewiele można dziś znaleźć

Początek artykułu z jakiejś hiszpańskojęzycznej gazety (prawdopodobnie to nagłówek do artykułu poniżej, z "Mexico City", z 16 sierpnia 2022 roku - tak niejasno wynikało z artykułu z tymi zdjęciami), który mówi o niszczeniu płyt Elvisa w stacjach radiowych, kiedy rozeszła się plotka, że Elvis źle mówi o Meksykanach

MEXICO CITY, 16 sierpnia (EL UNIVERSAL)- Elvis Presley doświadczył miłości i nienawiści ze strony swoich fanów w Meksyku, gdy krążyła wersja, która postawiła go w bardzo złym świetle w tym kraju, gdzie otrzymał bezwarunkowe wsparcie i miłość. Meksykańska aktorka Elsa Cárdenas, która pracowała z nim przy filmie „Fun in Acapulco” broniła go i zapewniała, że to, co wtedy mówiono o artyście, było fałszywe, ponieważ Elvis był „czarującym” mężczyzną.

Pod koniec lat pięćdziesiątych prasa meksykańska donosiła, że stacje radiowe zniszczyły nagrania rockera, ponieważ po tym, jak Elvis obraził meksykańskie kobiety, nie będzie już emitowana jego muzyka.

Podobno amerykański artysta zapewnił, że woli całować dwie czarnoskóre kobiety niż Meksykankę, co zostało powtórzone w ówczesnej prasie i spowodowało, że część społeczeństwa zainicjowała bojkot przeciwko tak zwanemu „Królowi Rock and Rolla”.

Stacja "Radio Éxitos", która nadawała muzykę młodzieżową, w tym piosenki Presleya, od początku była zdecydowana: »Koniec z muzyką Elvisa«, a w styczniu 1958 roku poinformowano, że bojkot będzie kontynuowany, mimo że niektórzy pytali o jego piosenki telefonicznie.

„Kilka dni temu Radio Éxitos musiało pożyczyć od innego nadawcy album tego artysty, o który prosili uporczywie słuchacze. Spiker wyjaśnił, że wszystkie płyty Elvisa zostały zniszczone i że tylko na tę okazję i „z racji tej sprawy będzie grana pewna liczba utworów tego rock and rollowego piosenkarza” – poinformował EL UNIVERSAL.

A to artykuł z 2022 roku! To dowodzi, że mimo upływu prawie 60 lat, wciąż mu pamiętają tę plotkę o meksykańskich kobietach.


Elvis Presley w piosence "Margarita", którą w filmie "Fun in Acapulco" śpiewa po hiszpańsku (jako jedną z kilku)

Elvis w piosence "Allá en el rancho grande" w studio podczas próby - MGM Studios Stage 1, Culver City (CA), 16 lipca 1970 roku. Natomiast zdjęcia w klipie są z różnych prób Elvisa w 1970 roku

A tu zremasterowana wersja "Allá En El Rancho Grande", w wykonaniu Jorge Negrete wraz z grupą mariachi, w 1949 roku