poniedziałek, 30 maja 2022

♥ Kobiety - Regis Wilson

Regis Wilson to trzecia z rzędu czternastoletnia dziewczyna, która zraniła Elvisa w najważniejszym okresie jego życia, czyli kiedy kształtują się relacje damsko-męskie.

Przez sześć lat mieszkała w Lauderdale Courts ze swoją mamą i pięciorgiem rodzeństwa (czwórka była starsza od niej), a później przeprowadzili się do pensjonatu na Merriweather Street, w odległości jednego przystanku jazdy autobusem. Jeden z braci Regis - Jim Wilson - był dokładnie w wieku Elvisa. Czasami grali razem w piłkę, ale nie należał do tej najbliższej paczki Elvisa.

Regis podkochiwała się w Elvisie już od co najmniej dwóch lat, ale nie zwracał na nią uwagi, była zbyt młoda. Zakochała się w nim praktycznie od pierwszego dnia, w którym go zobaczyła. Wyróżniał się ubiorem, miał na sobie żółty sportowy płaszcz z brązowymi wykończeniami i młodzieńczy trądzik, ale biła od niego jakaś dobra energia, magnetyzm, co tak bardzo ją przyciągało do niego, że od razu się w nim zauroczyła. "Był taki słodki" - powiedziała. Nie miała śmiałości by do niego zagadać, więc tylko wypatrywała go wśród młodzieży bawiącej się na podwórku Laurdedale Courts, żeby choć z daleka na niego popatrzeć. Jak mówi, nigdy nie myślała, że kiedykolwiek zwróci na nią uwagę, bo w tym czasie: "był zbyt zainteresowany Betty lub Billie". Jednak za jakiś czas miało się to zmienić.

Na początku 1953 roku trafili na tę samą imprezę urodzinową, kilka przecznic od Lauderdale Courts. Nie spodziewała się go spotkać, ale tam był i rozmawiał z nią. Nadal miał te baki, które zawsze lubiła. „Był samotnikiem, obserwatorem. Bardzo seksowny, z zaczesanymi do tyłu włosami" - jak go oceniła będąc jeszcze na tamtej imprezie, po kilku miesiącach niewidzenia Elvisa od wyprowadzki jej rodziny z Lauderdale Courts.

Regis poszła na nią z dwoma koleżankami - Carol McCracken i Judy Gessell. Tej nocy bawili się w kręcenie butelką. Kiedy wypadło na Regis, pocałowała chłopaka, którym one były zainteresowane. Obraziły się na nią i kiedy przyjechała po nie podwózka, którą również Regis miała zostać odwieziona do domu, zostawiły ją, a same odjechały. Regis była zdenerwowana: „Nie miałam nikogo, do kogo mogłabym zadzwonić, żeby po mnie przyjechał, ponieważ wtedy moja czwórka starszego rodzeństwa wyjechała z domu, a mama nie miała samochodu”.

Elvis szybko się zorientował w sytuacji i zaproponował, że ją odwiezie. Regis miała wielkie obawy, gdyż nigdy wcześniej nie znalazła się sama w samochodzie z chłopakiem, nigdy wcześniej nawet się z żadnym nie umawiała, ponieważ uczęszczała do Holy Names Catholic School, jednej z katolickich szkół dla dziewcząt w Memphis. Jednak tej nocy nie miała wyboru, a ponieważ znała poniekąd Elvisa jeszcze z Lauderdale Courts i nigdy nie słyszała nic niestosownego, jeśli chodzi o jego zachowania względem płci przeciwnej, przyjęła jego propozycję.

Po drodze nic się nie wydarzyło, Elvis okazał się stuprocentowym dżentelmenem, dokładnie tak, jak o nim mówiono. Kiedy dotarli do jej werandy, poprosił ją o numer telefonu: „Wiedziałam, że chcę się z nim zobaczyć”, więc mu go dała. Ucieszyła się, bo to znaczyło, że i on chce ją jeszcze zobaczyć, chociaż miał wówczas osiemnaście lat, a ona czternaście, lecz czteroletnia różnica wieku nie przeszkadzała żadnemu z nich:
"Dorastając w Lauderdale Courts z samotną matką, pięciorgiem rodzeństwa i bardzo dysfunkcyjnym pochodzeniem rodzinnym, właściwie sama się wychowywałam. Miałam czternaście lat, ale byłam bardzo dojrzałą czternastolatką".
Elvis, wciąż cierpiący po odrzuceniu przez Billie Wardlaw, początkowo poczuł się przy Regis trochę jak starszy brat, który odebrał ją z imprezy i zawiózł do domu. Jednak od następnego spotkania byli już parą.

Mimo iż spotykał się teraz z Regis Wilson, nie zapomniał o Billie Wardlaw. Kiedy wróciła do Memphis po rocznej przerwie, podjęła naukę w Tech High School, a Elvis nadal tam przychodził by powzdychać do utraconej miłości i na nią popatrzeć. Niemniej spotkania z Regis coraz częściej odrywały go od myśli o Billie Wardlaw.

Kiedy zaczęli się spotykać, Elvis pracował jeszcze w niepełnym wymiarze godzin nocnych w kinie Loew's State na South Main, ale później został zwolniony po kłótni z innym bileterem, który skarżył się, że koncesjonariuszka dała mu darmowe cukierki. Elvisowi dała (czego nie wolno jej było robić), a jemu nie, więc poczuł się urażony i postanowił się zemścić, donosząc komu trzeba o tym fakcie. Elvis się wściekł i stanął w obronie dziewczyny, za co zapłacił zwolnieniem.

Wpadał do Regis prawie codziennie po południu, nie umawiając się wcześniej telefonicznie na randkę, więc czasami musiał na nią poczekać aż wróci ze szkoły. Ona też nigdy nie wiedziała dokładnie, kiedy przyjdzie.

Nigdy nie zaprosiła go do domu. Wstydziła się swojej sytuacji rodzinnej:
"Moja matka miała kolejne dziecko [szóste] i nadal nie miała męża, a ja zostawałam w domu z tym dwulatkiem. Moje życie rodzinne było tak chaotyczne, że po prostu nie mogłam z nim o tym rozmawiać".
Była również zakłopotana tym, że wszyscy mieszkali w jednym wynajętym pokoju, a nie w pięknym, nieskazitelnym, dużym domu z cegły, z mnóstwem kwiatów w ogrodzie, o jakim zawsze marzył dla swojej rodziny Elvis, a o czym wiedziała z ich rozmów:
"Kiedyś mawiał: »Któregoś dnia kupię mamie taki dom«".
Często po prostu siadali w osłoniętej części werandy i dużo rozmawiali. Regis podkreśla jak bardzo był dowcipny i zabawny, z dużym poczuciem humoru. Podczas spotkań śpiewał jej także przy gitarze. Urzekła ją szczególnie ballada „My Happiness”, którą właśnie ćwiczył: „Zaśpiewał ją tym swoim barytonem, melancholijnym i miękkim, unoszącym się w wilgotnym powietrzu”. Była zdumiona, że ktoś tak nieśmiały jak on, mógł w ten sposób włożyć w nią całe swoje serce: „Śpiewał to tak czule. Wkładając w to wiele emocji”. Robiło jej się ciepło na sercu i w duszy, zwłaszcza przy fragmencie, który śpiewał jakby do niej:

Wieczorne cienie sprawiają, że jestem siny,
Kiedy każdy męczący dzień mija,
Ja pragnę być z tobą,
Moje szczęście...

Kiedyś opowiedział jej o swoim bracie bliźniaku, z którym nie dane było mu dorastać, a mimo to wciąż za nim tęsknił. Chodzili też na spacery, przysiadając w urokliwych miejscach:
"Był bardzo prostą [niekonfliktową] oraz niezwykle słodką osobą. Bardzo lubił siedzieć, oglądając przepływającą rzekę Missisipi. Uwielbiał jeździć samochodami. Jego wygląd całkowicie przeczył jego zachowaniu. Gdybyś zobaczył go na ulicy, prawdopodobnie pomyślałbyś, że jest chuliganem. Tymczasem Elvis był wytrawnym dżentelmenem".
Wkrótce zaczął się do niej zalecać także wieczorami. Wtedy przyjeżdżał po nią swoim wysłużonym Lincolnem. Niekiedy razem ze swoim kuzynem Gene Smithem i jego dziewczyną umawiali się na podwójną randkę. Jeździli po okolicy, zatrzymując się w różnych miejscach. Czasami jechali do West Memphis w stanie Arkansas, by obejrzeć film samochodowy, jedząc w jego trakcie popcorn, albo do "Teen Canteen" w McKellar Lake, na hamburgery i koktajle.

Dzisiaj Regis trochę tonuje swoje uczucia do Elvisa, być może z racji ówczesnego wieku i wychowania, mówiąc iż nigdy nie sądziła, że w wieku czternastu lat naprawdę można się w kimś zakochać, ale bardzo go lubiła.

Carol i Judy wciąż kręciły się po Lauderdale Courts i kiedy dowiedziały się, że chodzi z Elvisem, powiedziały jej, że dobrze całuje, ale Regis już o tym wiedziała, całowała się z nim co wieczór, od drugiej randki. Dotarło to do niej pocztą pantoflową już wcześniej, dlatego jak sama mówi:
„A ja chciałam to zobaczyć na własne oczy [w sensie przekonać się]”.
Słyszała też, że wiedział, jak całować w taki głęboki sposób, ale to stanowiło dla niej dylemat moralny gdyż:
„Zakonnice w mojej szkole powiedziały nam, że nie powinniśmy pozwalać chłopcom całować nas z otwartymi ustami. Więc powiem tylko, że Elvis dawał mi długie buziaki. Ale nigdy nie próbował iść dalej. On taki nie był”.
Zaskoczeniem dla Regis była jego niebywała skromność. Wiedziała, że poważnie traktuje muzykę, ale był tak przesadnie skromny, że nawet nie wspomniał o swoim wielkim sukcesie podczas Humes Minstrel Show, kiedy tak zaśpiewał "Till I waltz again with you", że wszystkich ścięło z nóg, a połowa nauczycieli płakała ze wzruszenia. Wygrał show i na koniec jako jedyny bisował, to było 9 kwietnia 1953 roku. Regis dowiedziała się o tym od innych, bo Elvis jej się do tego nie przyznał.

Bardzo lubił ją zabierać na All-Night Gospel Singings w Ellis Auditorium, gdzie występowali między innymi Statesmen i Blackwood Brothers. Dla Elvisa zarywanie nocy nie było problemem jeśli stała za tym dobra muzyka, ale dla Regis już tak:
„O drugiej nad ranem nie mogłam już dłużej utrzymać otwartych oczu i wychodziliśmy”.
Siedząc na widowni, Elvis śpiewał razem ze wszystkimi na scenie, starając się precyzyjnie uderzać we wszystkie wysokie i niskie dźwięki, co dla niej było zaskoczeniem, bowiem to nie były jeszcze czasy, kiedy publiczność wtóruje artystom na scenie, jak dziś, nikt tego wówczas nie robił:
„Patrzyłam na niego, jakby był szalony, ale to go zupełnie nie powstrzymało od dalszego śpiewania”.
W Ellis Auditorium Elvis dorabiał sobie sprzedając Colę wśród publiczności, podobnie jak inni chłopcy z Humes High School. Najlepszy utarg był zawsze w poniedziałkowe wieczory, kiedy w hali odbywały się profesjonalne zapasy. Przy dobrej nocy Elvis wyciągał nawet trzy, cztery dolary, co było wielką kwotą jak na tamte czasy (tyle lub niewiele więcej wynosiła dwunastogodzinna dniówka przy pracy w fabryce). Ponoć Regis nie wiedziała o tym, że Elvis tutaj nocami czasami pracuje (nie w każdą noc).

Jak pisze Alanna Nash:
"Uwielbiał magię tego miejsca i fantazjował, że pewnego dnia zagra tam, stojąc na tej samej scenie, co wszyscy wielcy".
Guy Coffey, kierownik koncesji w Ellis Auditorium, wspomina:
"Czasami po tym, jak wieczorna impreza się skończyła i młodzież z Humes High School się rozliczyła finansowo, wtedy Elvis wchodził na scenę i grał dla wyimaginowanych tłumów, kłaniając się ich aplauzom. Musiałem mu wtedy mówić: „Chodź Elvis, musimy zamknąć to miejsce”. A on odpowiadał: „Tak, proszę pana” i po cichu wychodziliśmy z budynku".
Dwa lata później, to się spełniło - kłaniał się prawdziwym aplauzom tłumów, które tym razem przyszły tu dla niego ...

Kiedy szli razem na nocne koncerty gospel, Elvis zakładał swoje najlepsze ubrania, jakby szedł do kościoła, zauważyła. Lecz nigdy nie zapraszał jej na nabożeństwa, co w tamtych czasach było typowe. Elvis uczęszczał wtedy na nabożeństwa sporadycznie, zdaniem Regis dlatego, że kościół Zgromadzenia Bożego (zielonoświątkowy) budził mieszane reakcje w społeczeństwie. Jednak uważa, że: „Presleyowie byli religijni, ale muszę powiedzieć, że nie mówił o Zgromadzeniu Bożym, bo się z niego wyśmiewano. To było coś, czego nie powiedziałby wielu ludziom”.

Nadszedł maj i bal alumnów Humes High School. Elvis na swoją partnerkę poprosił Regis Wilson:
„To była najbardziej ekscytująca rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiłam. Czułam się jak Kopciuszek szykujący się do wyjścia na Royal Ball”.
Regis Wilson stanęła przed dylematem w co się ubrać. Na Wielkanoc dostała nowe, różowe buty, ale nie miała odpowiedniej sukienki. Chociaż byli bardzo biedni, matka jakoś załatwiła pieniądze, żeby mogła sobie kupić niedrogą sukienkę balową. Poszły do Lernera (sklep), gdzie Regis dobrała sobie odpowiednią, pasującą do posiadanych butów - różową z tafty, bez ramiączek, za 14,98 dolarów.

Na przeciwko Paebody Hotel, gdzie miał się odbyć bal, była szkoła piękności. W ramach praktyk dziewczęta wykonywały różne zabiegi kosmetyczne i fryzjerskie za darmo. Regis zadzwoniła tam i umówiła się na spotkanie. Regis nigdy wcześniej nie była w tym hotelu, więc kiedy siedziała na fotelu fryzjerskim, z którego okien patrzyła na Peabody, była bardzo podekscytowana i mówiła sobie w duchu:
„Pomyśl tylko, za kilka godzin wrócisz tu cała wyszykowana [od stóp po głowę]".
W dzień balu, Elvis podjechał po Regis Wilson do jej domu. Zgodnie ze zwyczajem, przywiózł jej ozdobę (stroik) do sukienki, którą umieszcza się na dekolcie i przypiął ją do niej.

Zanim jeszcze przyjechał po nią, Regis zastanawiała się jak się ubierze. Znając jego krzykliwy image, trochę się obawiała. Mówiła:
"Pokazywał się w tak krzykliwych strojach, że otwierałam drzwi i mrugałem oczami".
Jednak jej obawy były zbędne, tym razem Elvis poszedł w klasykę - zdecydował się na konserwatywny granatowy garnitur i niebieskie zamszowe buty, porzucając pomysł na białą marynarkę*. Przyjechał po nią nie swoim wysłużonym Lincolnem, lecz lśniącym wynajętym Chevroletem, również w kolorze ciemnoniebieskim (trochę jaśniejszym od jego garnituru).

* Wtedy panowała moda na białe marynarki i większość chłopców właśnie w takich przyszła na bal.

Kiedy weszli do Continental Ballroom w Peabody, orkiestra grała, a pary były już na parkiecie. Elvis zaprowadził Regis na miejsce i zaproponował na początek Colę. Chociaż tańczył już całkiem nieźle szybkie kawałki z dziewczynami, nadal był totalnie zablokowany psychicznie. Ciągle miał w pamięci odrzucenie Billie Wardlaw i jej główny zarzut, że nie potrafi tańczyć do szybkiej muzyki we dwoje, co go skutecznie paraliżowało. Nie odważyłby się wyjść na parkiet, w tak ekskluzywnym miejscu i wśród tak dużej grupy ludzi. Dlatego uprzedził od razu Regis, mówiąc z przepraszającym uśmiechem i wielkim zakłopotaniem w głosie: "Nie umiem tańczyć", na co odpowiedziała "W porządku". I tak przesiedzieli prawie całą noc, rozmawiając i popijając napoje, obserwując przy tym pozostałych uczestników balu.

Jednak w końcu wyszli na parkiet w decydującym momencie balu, ustawiając się w jednym szeregu z pozostałymi parami, na wielki, uroczysty przemarsz alumnów, podczas którego pary przechodziły przez wielkie serce, gdzie każdej robiono pamiątkowe zdjęcie.

Podczas całego balu, Elvis unikał kontaktów towarzyskich, a nawet swoich najlepszych kumpli, nie podszedł ani do Buzzy'ego, ani George'a, ani Reda, co było trochę dziwne. Elvis był bardzo spięty, czuł się niezręcznie rezygnując z tańca i chyba z tego powodu starał się być "niewidzialny" dla innych, nie rzucać się nikomu w oczy, nie zwracać na siebie uwagi.

W trakcie balu Elvis obiecał Regis, że później będą się lepiej bawić w Leonard's Barbeque, gdzie mieli spotkać się z kilkoma jego przyjaciółmi i pójść na imprezę. Po balu pojechali tam i czekali, ale nikt się nie pojawił. Elvis był tym faktem zaniepokojony, zmartwiony i głęboko zasmucony. Pewnie liczył, iż po tak bardzo stresującym dla niego wieczorze, wyluzują się w mniejszym gronie. Lecz w tej sytuacji nie pozostało mu nic innego jak odwieźć Regis i wrócić do domu.

Prawdopodobnie później widzieli się jeszcze kilka razy, ale już nie codziennie jak wcześniej, gdyż Elvis był zajęty. Choć Regis już wiedziała, że wkrótce na stałe opuści Memphis, nie odważyła się mu o tym powiedzieć, ponieważ wiązało się to z zapoznaniem Elvisa z jej sytuacją rodzinną, czego chciała za wszelką cenę uniknąć.

Kiedy kilka tygodni po balu, Elvis ponownie zapukał do jej drzwi, otworzyły mu je nieznane osoby, nowi najemcy mieszkania. Był w wielkim szoku. Nie mógł zrozumieć dlaczego Regis nie uprzedziła go o wyprowadzce i nie podała nowego adresu, czy chociażby nie zostawiła dla niego żadnej informacji u ludzi, którzy teraz zajmowali jej dawne lokum. Był rozżalony i załamany. Kolejna dziewczyna obeszła się z nim okrutnie, znikając z jego życia bez słowa wyjaśnienia ... To było tak, jakby zupełnie nic dla niej nie znaczył, jakby nie był wart nawet pożegnania. To było przykre, dołujące i bolało, szczególnie dla osoby o tak wielkiej wrażliwości jak jego i która nigdy nie uchybiła godności tej dziewczyny...

Alanna Nash pisze:
"Elvis musiał czuć się tak, jakby został odtrącony trzy razy z rzędu – przez Betty, Billie, a teraz Regis".
Elvis miał prawo wyciągnąć taki wniosek z postępowania Regis Wilson i czuć się z tym fatalnie, aczkolwiek niezupełnie tak było, jak wyglądało. Dla Regis Wilson związek z Elvisem był bardzo ważny, do dziś ma tę sukienkę, w której była z nim na balu. Aczkolwiek podczas jej przenosin zgubiła zdjęcie na tle serca. Jednak Elvis miał swoje, a Gladys udostępniła je kilka lat później jednemu z fanklubów, dzięki czemu możemy oglądać je do dziś.

W tej sytuacji rodzi się pytanie, dlaczego Regis Wilson nie uprzedziła Elvisa o swojej wyprowadzce? Matka Regis, mająca kłopoty finansowe, postanowiła zamieszkać u krewnego, który przyjął ją pod swój dach wraz z dziećmi. Lecz Regis nie przeniosła się razem z nią, tylko pojechała na Florydę, aby pomóc swojej starszej siostrze, która spodziewała się dziecka:
„Skorzystałam z okazji, ponieważ wyjazd na Florydę i mieszkanie w stabilnym domu było o wiele bardziej zachęcające niż pobyt w Memphis z tym rozbitym życiem rodzinnym”.
Niemniej nie mogła się zmusić, by powiedzieć Elvisowi, jak nieciekawa jest jej sytuacja rodzinna. Choć wiedziała, że rodzina Elvisa również ma ciężką sytuację finansową, to wszyscy bardzo się kochali i nie było tam żadnej patologii jak w jej domu. Był moment, że chciała do niego zadzwonić, ale tu znowu odezwały się konwenanse, które wpojono jej w katolickiej szkole dla dziewcząt: „W tamtych czasach dziewczyny nie dzwoniły do chłopców”, to było poczytywane jako wulgarne narzucanie się.

Regis Wilson nigdy nie wróciła na stałe z Florydy do Memphis. W wieku szesnastu lat wyszła za mąż za Herba Vaughna. Kiedy w sierpniu 1956 roku Elvis występował na Florydzie, Regis wraz z mężem była na jego koncercie. Postanowiła, że zrobi to, czego nie zrobiła trzy lata wcześniej - wyjaśni Elvisowi powód swojego wyjazdu i przeprosi za swoje zniknięcie bez wyjaśnienia.

Po koncercie podeszła do drzwi za kulisami, ale ochrona nie wpuściła jej do środka. Tłumaczyła, że zna Elvisa, ale strażnik skwitował to: „Jasne!”, dając do zrozumienie iż słyszał ten tekst setki razy. Była rozczarowana, lecz nie mogła nic więcej zrobić. Elvis na tej trasie był z June Juanico.

Kilkanaście lat później, jej brat, Jim Wilson, zobaczył Elvisa w Memphian Theater i postanowił się z nim spotkać. Kierownik teatru, Dickie Tucker, również dorastał w Lauderdale Courts i wpuścił Jima na jedno z prywatnych spotkań. Elvis oglądał właśnie "The Wild One" z 1953 roku, z Marlonem Brando, kiedy Jim podszedł i przedstawił się. Elvis pamiętał go i od razu zapytał o Regis. Źródło nie podaje szczegółów, ale zapewne Wilson wszystko wyjaśnił Elvisowi... Podano tylko, że Jim był zaskoczony, widząc Elvisa w mundurze policjanta i z bronią w kaburze.

Regis Wilson Vaughn nigdy sobie nie wybaczyła, że w ten sposób potraktowała Elvisa:
"Żałuję tylko, że nie miałam odwagi, żeby się z nim pożegnać. To jest coś, z czym muszę żyć".

Senior Promt Elvisa, w maju 1953 roku, z okazji ukończenia nauki w Humes High School. Można powiedzieć coś w rodzaju naszego balu maturalnego. Jego partnerką na balu, który odbył się w sali balowej Continental Ballroom w sławnym do dziś Peabody Hotel, była Regis Wilson. Zdjęcie zrobiono w takcie uroczystego przemarszu alumnów po parkiecie i przejściu każdej pary przez wielkie serce

Na stronie www.706unionavenue.nl podano, że to Senior Promt Elvisa, w maju 1953 roku, a jest na nim (zdjęciu) Elvis z Regis Wilson, siędzacy przy stole z grupą innych osób. Moim zdaniem nie. Po pierwsze dlatego, że Elvis ma ciemną koszulę, a na balu miał białą. Po drugie, rzekoma Regis Wilson, w rzeczywistości nią nie jest, to inna dziewczyna, co widać nie tylko po twarzy, ale po sukience i braku na niej ozdoby od Elvisa, a także naszyjniku, którego Regis nie miała i mało prawdopodobne, by wyjęła go z torebki i założyła na szyję w trakcie imprezy, choć myląca jest fryzura tej dziewczyny, zbieżna z tą, jaką miała Regis Wilson. Poza tym, kiedyś czytałam, że Elvis i Regis nie siedzieli z innymi przy stole, tylko sami, natomiast nie wiem na ile akurat ta informacja jest pewna

Publikacje. Pierwsze zdjęcie z jakiejś gazety, oczywiście nieopisane i ucięte (brak dalszej części artykułu). Jest na nim Regis Wilson ze swoją córką Lindą, która przykłada do niej balową sukienkę (Regis nigdy jej się nie pozbyła, zatrzymała na pamiątkę). Ostatnie to z kolei jakaś książka, ale też zdjęcie nie zostało opisane, wię nie wiem jaka, a podpis pod zdjęciem zawiery błędy, więc podejrzewam, że nie jest amerykańskiego autora - nie ma Junior-Senior Promt, jest Junior Promt, kiedy kończy się gimnazjum i Senior Prompt, kiedy kończy się liceum, poza tym nie "Glades" tylko "Gladys" jeśli książka jest po angielsku

Po lewej Lincoln Zephyr z 1942 roku (rok produkcji) - auto Elvisa, którym woził między innymi Regis Wilson na randki, ale po prawej (ten zielony), to zły model. Elvis miał Lincoln Zephyr Club Coupe Retro V-12, a ten zielony na obrazku to Lincoln Zephyr Coupe V-12 (bez "Club" i bez "Retro"). Na zdjęciach poniżej model jaki miał Elvis, ale one różniły się nawet w obrębie tego samego modelu, ten złoty jest w zasadzi identyczny, jak ten Elvisa, ma tylko trochę inne metalowe logo (dłuższe). Produkowano go głównie w 1941 roku, ale końcówka wyszła na początku 1942 roku


A tutaj filmik od Agi, w którym Spa Guy opowiada o balu Senior Promt Elvisa i o hotelu Peabody, pokazując jego wnętrze



niedziela, 22 maja 2022

♥ Kobiety - Billie Wardlaw

Po przeprowadzce Presleyów (20 września 1949 roku)  do Lauderdale Courts, przy Winchester Street 185 w Memphis, pierwszą dziewczyną Elvisa została Betty Ann McMahan, która również mieszkała pod tym adresem.

Kiedy w 1950 roku, wprowadziła się tam czternastoletnia piękność Billie Wardlaw, Elvis natychmiast zwrócił na nią uwagę. Billie Wardlaw była ładną, wysoką dziewczyną, z długimi, ciemnymi włosami i wyglądała przynajmniej na 18 lat.

Do tego czasu Billie Wardlaw mieszkała w swoim rodzinnym domu w Sardis (MS). Kiedy jej rodzice się rozeszli, matka Thelma przeniosła się do Memphis. W Lauderdale Courts zamieszkała mniej więcej w tym samym czasie, co rodzina Presleyów. Kiedy Billie podrosła, zdecydowano, że zamieszka z matką w Memphis, przynajmniej przez jakiś czas. Tak w 1950 roku trafiła do Lauderdale Courts.

Kiedy Billie Wardlaw opuszczała dom rodzinny, babcia przestrzegała ją: "Tylko nie zajdź w ciążę i nie zrób wstydu swojej matce!". Jak sama przyznaje, nawet nie wiedziała co to słowo - ciąża - oznacza. O takich rzeczach nie mówiło się wówczas przy dzieciach. Z drugiej strony musiała być mało refleksyjną i mało ciekawą świata dziewczyną, skoro nie znała jego znaczenia. Rozumiałabym, gdyby chodziło o słowo "sex", ale "ciąża"? Przecież widziała dziesiątki kobiet w tym stanie, a wokół rodziły się dzieci. Nie zainteresowała się dlaczego niektóre kobiety mają wielki brzuch, a po kilku dniach już nie, albo skąd się biorą dzieci?

Początkowo Billie dystansowała się od rówieśników, raz z uwagi na niezrozumiałą wówczas dla niej przestrogę babci, a dwa gdyż było to dla niej nowe miejsce, środowisko, ludzie, a przebywanie w domu dawało większe poczucie bezpieczeństwa. Jednak jej wprowadzenie się nie uszło uwagi innych młodych ludzi i każdy chciał ją poznać. Szczególnie nastoletni chłopcy, którzy będąc w wieku dojrzewania, właśnie przeistaczali się w dorosłych mężczyzn i ciągnęło ich do płci przeciwnej.

Kiedy ją wołano, zwykle otwierała okno i prowadziła konwersacje przewieszona przez parapet. Gdy nalegano by zeszła i pobawiła się z innymi, mówiła że nie ma się w co ubrać. Ta informacja natychmiast utkwiła w głowie Elvisa, oczywiście wiedział, że to zwykła wymówka, ale postanowił ją wykorzystać by zwabić dziewczynę i wyciągnąć ją z domu do innych rówieśników.

Alanna Nash w "Baby, Let’s Play House ELVIS PRESLEY and the WOMEN WHO LOVED HIM", tak o tym pisze:
"Elvis, który miał już piętnaście lat, był oczarowany tajemniczą dziewczyną spoglądającą z góry, zwłaszcza że drażniła się, że nie ma ubrania. Powiedział jej swoje imię i wymienili uprzejmości, a po kilku tygodniach, gdy inni chłopcy czekali na nią, traktując ją niczym księżniczkę w jakiejś bajkowej wieży, Elvis wziął sprawy w swoje ręce.
Pewnego dnia Billie usłyszała pukanie do drzwi i otworzyła je, by znaleźć go stojącego tam i trzymającego coś za plecami. Przez chwilę chichotali trochę tak, jak to robią nastolatki, zdenerwowani pierwszymi okresami zalotów, a potem Elvis przesunął paczkę w dłoniach i podał jej, mówiąc: »Tutaj przyniosłem ci coś«".
Na stronie www.706unionavenue.nl, autor tak cytuje Billie Wardlaw:
"Pewnego dnia ktoś zapukał do naszych drzwi. Podeszłam by je otworzyć, a tam był Elvis. Widziałam, że coś trzymał, wyglądało to jak paczka za jego plecami. Znałam jego imię - Elvis - ponieważ nie raz rozmawiałam z nim przez otwarte okno. Staliśmy tam w drzwiach i rozmawialiśmy, aż w końcu wyjął paczkę zza pleców, podał mi i powiedział: »Tutaj, coś ci przyniosłem«”.
Billie Wardlaw o zawartości paczki:
"Otworzyłam paczkę, a w niej była para niebieskich dżinsów, pierwsza para niebieskich dżinsów, jaką kiedykolwiek miałam! Elvis powiedział: »Teraz już możesz zejść na dół i pobawić się z nami«".
Wykazał się sprytem i przebiegłością, choć zajęło mu to dłuższy czas - żeby zrealizować swój plan, musiał najpierw zarobić pieniądze. Nie zgadzam się zupełnie z Alanną Nash, że powodem zakupu i wręczenia prezentu Billie, była ekscytacja związana z tym, że nie ma na sobie ubrania, jak to mówiła innym żeby nie opuszczać mieszkania.

Z tego zachowania widać jak już wtedy świetnie znał kobiecą psychikę i mentalność, jak potrafił znaleźć metodę na nakłonienie dziewczyny do wyjścia z domu i wspólnej zabawy. To jest coś, co mnie zawsze u niego zaskakiwało, że znał kobiety lepiej, niż one same siebie. Dla niego zawsze były przewidywalne, znał ich słabości i priorytety, co pozwalało mu być skutecznym. Aczkolwiek podejrzewam, że na tym etapie mogło to być jeszcze czysto instynktowne, nie wynikające z poczynionych obserwacji i własnego doświadczenia. Chociaż, kto wie?

Dalej Alanna Nash pisze:
"Pomysł Elvisa na „zabawę” był starą grą w całowanie polegającą na zakręceniu butelką. Kiedy nadszedł zmrok i ktoś zasugerował zakręcenie butelką, wszystkie dziewczyny były podekscytowane, w tym Billie:

»Elvis świetnie całował. Zawsze miałyśmy nadzieję, że butelka wyląduje na nim!«".
Innemu autorowi, powiedziała:
„Elvis świetnie całował, a ponieważ zawsze bawiliśmy się w kręcenie butelki po ciemku, nie pozwolił, by jego nieśmiałość przeszkadzała”.
I kolejny dowód, że pociąg do kobiet i umiejętność obcowania z nimi w sprawach intymnych, miał we krwi. Zestawienie - piętnastolatek + "dobre całowanie" - brzmi jak oksymoron i choć wielu mężczyzn nie nabędzie tej umiejętności do końca swoich dni, Elvis miał ją praktycznie od jedenastego roku życia (z tego okresu pochodzą pierwsze wzmianki o tym, jak świetnie całuje).

W okresie dojrzewania kształtują się w nas pierwsze zachowania damsko-męskie. Przede wszystkim poprzez wspólne spotkania i zabawy takie jak: wyjścia do kina, na spacery, wypady nad jezioro, czy basen, na łyżwy, wrotki, przejażdżki rowerowe, koncerty, festyny i tym podobne, ale również poprzez różne gry. W pewnym wieku, gdy zainteresowanie płcią przeciwną przybiera na sile, największą uwagą cieszą się te, o zabarwieniu erotycznym. Któż z nas mając lat naście nie brał udziału w "rozbieraną grę karcianą", "zabawę w doktora", czy "grę w butelkę"? - tylko nieliczni. Na południu Ameryki lat 50., podobnie jak w Europie i w ogóle w krajach opartych na cywilizacji łacińskiej, wszystkie nastolatki tak się bawiły. Z punku widzenia seksuologii, nie ma w tym nic złego, jest to jak najbardziej prawidłowe i typowe zachowanie w procesie rozwoju seksualnego człowieka.

W tym czasie Elvis stał się obiektem uczuć Jerry Nalla, młodszej siostry Luthera, jednego z kolegów z Laurdedale Courts. Zawsze fotografowała go swoim małym aparatem, ponieważ była w nim szaleńczo zakochana, lecz ku jej rozpaczy, Elvis traktował ją jak młodszą siostrę (ech, że też nikt nie dotarł do tych zdjęć, o ile przetrwały ...).

Chociaż Elvis był bardzo zakochany w Billie i zaborczy w stosunku do niej, sam nie stronił od innych flirtów. To też mu zostanie do końca życia - jedną kochał, flirtował i sypiał z wieloma. Zresztą z Billie zaczął się umawiać zanim jeszcze Betty McMahan z nim zerwała.

Kiedy był z Billie, flirtował z Jo Ann Lawhorn z Lauderdale Courts i jeszcze jedną Jo Ann z Bickford Park, która przychodziła z nim na niektóre imprezy grupowe w Laurdedale Courts. W szkole próbował coś zacząć z Carolyn Poole, a także z Georgią Avgeris, rzucając w nią w klasie zwiniętymi papierkami po gumie do żucia, by zwrócić jej uwagę, lecz ona była greko-prawosławna i nie wolno jej było umawiać się z chłopcami innych wyznań.

Lecz Billie nie pozostawała mu dłużna. Pewnego dnia pokłócili się i zaczęła flirtować z Farleyem, który z tego powodu znalazł się w trudnej sytuacji, stając między Elvisem i Bilie. Potem powiedział: »Elvisowi wcale się to nie spodobało i odbyliśmy „dyskusję” na ten temat«. Jednak Farley nie okazał się zbyt interesujący dla Billie na dłuższą metę i wszystko szybko się skończyło. Później Doris, siostra Farleya, stwierdziła: "Moim zdanie, po prostu myślała [Billie] o nim [Farleyu, jej bracie] jak o przyjacielu".

Ponieważ Elvis ciągle kochał się w Billie, ilekroć się pokłócili, prosił Doris, o pomoc:
"Cały czas kazał mi chodzić na górę i pukać do jej drzwi, prosząc ją o zejście. Czasami zabierał gitarę na podwórko i śpiewał jej pod oknem, jak współczesny Romeo i Julia. Szalał na jej punkcie".
Po latach Billie tak podsumowała ich związek:
„Naprawdę się lubiliśmy, ale myślę, że on lubił mnie trochę bardziej niż ja jego”.
Z tym, że jego "lubienie", to było zakochanie, a jej "lubienie" to interesowność (prezenty, stawianie kina, kawiarni itp.) oraz potrzeba bycia wiecznie adorowaną (schlebiania jej). Do tego jeszcze wrócimy.

Jeszcze jesienią 1950 roku Elvis złożył wniosek o kartę ubezpieczenia społecznego, a wkrótce potem on i Luther Nall dostali wieczorną pracę jako bileterzy w kinie Loew's State na South Main. W tym samym roku wstąpił również do ROTC, paramiliarnej organizacji dla młodych mężczyzn (patrz post "R.O.T.C. i inne zajęcia pozaszkolne"), a także działał w innych obszarach. Praktycznie od rana do nocy był zajęty. Billie też miała swoje obowiązki, pracując po szkole i w weekendy w kafeterii Britlings, gdzie zarówno jej matka, jak i Gladys były również zatrudnione (Gladys później zwolniła się i podjęła pracę jako pielęgniarka w szpitalu św. Józefa). To odbiło się na ilości i częstotliwości ich spotkań.

W 1951 roku, szesnastoletni Elvis zdał egzamin na prawo jazdy - zdawał na suwie Buick z 1940 roku, swojego wuja Travisa. Teraz, gdy miał już prawo jazdy, wypożyczał samochody na podwójne randki ze swoim kuzynem Genem, Lutherem lub innymi facetami z Laurdeldale Courts. Szybko dorastał, robił się przystojny i nabierał pewności siebie.

Elvis uczył ją trochę gry na gitarze, a poza tym robili to wszystko, o czym była mowa już wcześniej. Sami, we dwoje lub w większym towarzystwie. Najbardziej lubiła wyjścia do kina Suzore i na lody do kawiarni. Chodzili też razem do szkoły, właściwie całą paczka.

Czasami Billie była sama w domu, gdyż jej mama pracowała wieczorami. Gdy przychodził Elvis, nie wpuszczała go do domu, tylko siadali na klatce schodowej i rozmawiali. Bała się plotek.

Już od najmłodszych lat swojego życia uczuciowego, starał się obdarowywać swoje wybranki. Dlatego wiecznie był zajęty, bo poza szkołą popołudniami i wieczorami zawsze gdzieś pracował. Stale jej coś kupował. Przed pierwszym Bożym Narodzeniem w ich związku, kupił jej pudełko wiśni w czekoladzie, a kiedy jej je dawał, podkreślił, że to na święta i nie powinna ich zjeść przed czasem. Dla Billie nie liczył się gest, ani to jak ciężko musiał na nie pracować, tylko cena. A kiedy podarował jej naszyjnik, a krótko potem bransoletkę, była nieufna. Podejrzewała, że kupił je wcześniej dla Betty, a kiedy zerwali, zażądał ich zwrotu i teraz dał je jej. Oczywiście wcale tak nie było. Elvis nigdy nie miał w zwyczaju, ani będąc biednym, ani bogatym, odbierać raz danych prezentów. Owszem, zdarzało się, że któraś odchodząc od niego zostawiała mu wcześniej podarowany pierścionek, czy coś innego, ale zawsze była to jej decyzja i zwykle zauważał to już po fakcie. Nigdy nie prosił o zwrot czegokolwiek, niezależnie jak burzliwe było rozstanie i jak bardzo czuł się zraniony, czy oszukany.
"Pewnego dnia, w grudniu, Elvis ponownie zapukał do moich drzwi. Znowu miał coś dla mnie. Wręczył mi wiśnie. Musiał za nie zapłacić pięćdziesiąt centów. I powiedział mi: »To są dla ciebie na Boże Narodzenie. Do tego czasu nie powinnaś ich zjeść«".
Billie Wardlaw zdawała sobie sprawę ze swej urody, a im bardziej płeć męska zabiegała o jej względy, tym bardziej była wyniosła i zarozumiała. Każdego potencjalnego chłopaka w swoim wieku traktowała z góry, wzdychała tylko do dorosłych mężczyzn w mundurach i aż dziw bierze, że źle nie skończyła. Nie miała też w sobie ani krzty romantyzmu. To, co dla innych było piękne i romantyczne, dla niej głupie i dziecinne. Podejrzewam, że Elvisa tolerowała prawie dwa lata tylko dlatego, iż co zarobił, to w nią "inwestował".

Kiedyś Elvis wrócił zbyt późno i nie wypadało już by odwiedził Billie. To był czas, gdy udzielał się w różnych zajęciach pozaszkolnych, a wieczorami pracował w kinie do późna. Wiedział, że jeszcze nie śpi, więc wspiął się po słupie na drugiej stronie ulicy, prawie do wysokości jej okien, chcąc ją zobaczyć i pozdrowić - powiedzieć w tak osobliwy sposób dobranoc. Pierwsza zauważyła go jej młodsza siostra i nie mogąc uwierzyć własnym oczom, podekscytowana zawołała do Billie: „Spójrz na to! Elvis wspina się po znaku po drugiej stronie ulicy!". Billie nie podzielała jej entuzjazmu i kręcąc głową z dezaprobatą zapytała z lekceważeniem: „Dlaczego Elvis jest taki głupi? Chciałabym, żeby dorósł”. Zaskoczona jej reakcją siostra, tym brakiem romantyzmu i wrażliwości, tą obojętnością i pogardą, stwierdziła tylko: „Jesteś okrutna”.

Pewnej nocy Elvis zawiózł cały gang do Missisipi, tym razem do Water Valley, gdzie mieszkali krewni Billie. „Wyprawiała tam coś w rodzaju małego przyjęcia” - jak to relacjonuje Farley Guy. Elvis był rzekomo bardzo zawstydzony kiedy jej mama w pewnym momencie powiedziała mu: „Elvis, śpiewasz tak dobrze, że powinieneś śpiewać w radiu”.

Ich relacja rzekomo była czysto przyjacielska i towarzyska. Billie Wardlaw mówi:
"Nigdy nie robiliśmy niczego, czego nie powinniśmy robić".
Elvis zakochał się w niej do szaleństwa, pierwszy raz aż tak mocno. Jednak dziewczyna zupełnie nie odwzajemniała jego głębokiego uczucia. I nie dlatego, że nie czuła chemii, lecz dlatego, że była zbyt przyziemna. Ważniejsze dla niej były tańce, bywanie w knajpach, prezenty, status posiadania, niż to jak wartościowego chłopaka ma u swego boku, który ją szanuje, poważa i wielbi na wszelkie sposoby.

Notoryczny brak czasu Elvisa, a także jej znużenie relacją, w którą nie była zaangażowana uczuciowo, zwiastowały rychły koniec. Powoli Billie zaczęło wszystko u Elvisa przeszkadzać. A to nie podobało jej się, że najczęściej je łyżką, prawie nie używając widelca, a to że w rodzinnym domu jadał zawsze ze swojego kompletu nakryć. Poza tym dziwnie się ubierał i miał osobowość, tak różną od innych. Jednak największym zarzutem jaki mu czyniła, było to, że nie potrafił tańczyć do szybkich rytmów we dwoje, mówiła: "Potrafił tańczyć tylko wolne kawałki z dziewczyną, ale nie szybkie i nie znał wyrafinowanych kroków tanecznych do muzyki big-bandowej".

Idąc po pracy do domu, wraz z mamą przechodziła obok klubu USO na Third Street, gdzie wieczorami odbywały się tańce. W końcu uprosiła matkę by ta pozwalała je tu przychodzić, aby mogła potańczyć z żołnierzami.

Elvis zauważył, że spotyka się z innymi facetami, zwłaszcza z marynarzem, którego tam poznała i był wściekły. Kiedy później zauważył jego zdjęcie w jej torebce, po prostu oszalał:
„Wyjął je i nie mówiąc nic, rzucił na ziemię, zaczął deptać i wbijać obcasem buta w ziemię”.
Billie nigdy nie widziała Elvisa w takim stanie, co ją zaszokowało i przestraszyło, jak twierdziła. A w duszy pewnie upajała się tym widokiem, jak to spokojnego i zakochanego w niej Elvisa doprowadziła do furii z zazdrości. Krótko po tym postanowiła się z nim rozstać.

Jak to potem przedstawiała, miała dość i:
— W końcu musiałam mu powiedzieć: "Elvis, mam zamiar zacząć spotykać się z innymi chłopcami”. ― Jego reakcja ponownie ją zaskoczyła. — „Zaczął płakać. Do tamtej nocy nigdy nie widziałam płaczącego mężczyzny ani chłopca. Powiedział mi: „Billie, chciałem cię poprosić, żebyś za mnie wyszła!”.
Billie była oszołomiona. Małżeństwo z pewnością jeszcze nie było jej w głowie, a już w ogóle z Elvisem. Zerwanie stało się faktem. Elvis bardzo źle to znosił, a Gladys jako matka cierpiała razem z nim. Trauma utraty Billie spowodowała nawrót jego choroby z dzieciństwa, która w okresie dojrzewania była uśpiona - lunatykowanie. Pewnej nocy obudził się na schodach przed swoim mieszkaniem, ubrany tylko w bieliznę. Nagle usłyszał, jak Billie weszła na klatkę schodową ze swoim nowym chłopakiem - szybko się schował i przykucnął by nie zostać zauważonym - a potem całuje się z nim na dobranoc, wymieniając czułości.

Po rozstaniu przez jakiś czas próbowali się jeszcze przyjaźnić, ale serce Elvisa było złamane i nic z tego nie wychodziło. W niedługim czasie od tych wydarzeń, Billie wróciła do Sardis w Mississippi, skąd przyjechała. Nigdzie tego nie napisano, ale wydaje mi się, że powodem była obawa rodziny o jej los. Zbyt lubiła tańce i spotkania ze starszymi od niej, o więcej jak pięć lat mężczyznami. Przecież nawet nie skończyła szkoły.

Niemniej zanim to jeszcze nastąpiło, Elvis wciąż był od niej uczuciowo uzależniony. Zaczął bywać w miejscach, w których miał nadzieję ją spotkać. I spotykał. W kawiarniach, restauracjach, kinach, lokalach tanecznych, między innymi w Cotton Carnival, klubie USO, Britling.

Billie musiała wszystkim rozpowiedzieć, jak to Elvis nie jest już jej niemiły, bo ilekroć pojawiał się w miejscu, w którym ona akurat była, zaraz jakaś usłużna koleżanka przychodziła ją przed nim ostrzec. Wtedy albo jawnie go ignorowała, albo udawała, że nie dostrzega, bawiąc się i flirtując w najlepsze.

Okrucieństwo Billie Wardlaw względem Elvisa nie miało granic. Poniżej historia, która podniosła mi najbardziej ciśnienie, opowiedziana jej własnymi słowami, kiedy nawet po latach chełpiła się tym, jak go parszywie potraktowała:
"Po zerwaniu jeden z jego kuzynów wrócił do domu z wojska i chciał mnie zabrać, żeby coś zjeść. Byliśmy wtedy w mieszkaniu Presleyów. Powiedziałam: „Elvis, może pójdziesz z nami? Możesz iść z Mary Elizabeth, moją przyjaciółką”. Nie oburzył się [na co liczyła!). Powiedział: „Dobrze”. Pojechaliśmy do Leonarda po coś do jedzenia".
Najpierw chciała go zdenerwować umawiając się przy nim z jego kuzynem, a żeby jeszcze bardziej cierpiał, zaproponowała by im towarzyszył. Aby tego opacznie nie zrozumiał, podsunęła mu swoją przyjaciółkę. Lecz to było dla niej zbyt mało perfidne. Miała lepszy plan pastwienia się nad ciągle zakochanym w niej do obłędu Elvisem:
"Kiedy składali zamówienie, powiedziałam: „Chcę koktajl mleczny i duży kawałek lodu”. Potem zwróciłam się do Elvisa i powiedziałam mu: „Elvis, możesz za to zapłacić”. Elvis eksplodował. Powiedział: „Cholera, Billie, wiesz, że nigdy nie mam pieniędzy!” Wysiadł z samochodu i zaczął się kłócić z kuzynem. Kilka razy próbowaliśmy go wsadzić z powrotem do auta, ale nie chciał wrócić z nami, więc pojechaliśmy i zostawiliśmy go u Leonarda. Następnego dnia powiedział mi, że podjechały cztery dziewczyny w kabriolecie i odwiozły go do domu. Nie wierzyłam, kiedy mi o tym mówił, ale kiedy widzę, jak potoczyło się jego życie, może było tak, jak mówił”.
Nazwać to perfidią, to zbyt mało. Umawiać się z jego kuzynem w jego rodzinnym domu, na oczach matki, która cierpiała po tym jak jej syn został przez nią zraniony, proponować mu wspólne wyjście, żeby mu dopiec i pognębić, a potem jeszcze oznajmić, że ma zapłacić za zamówienie! I to jeszcze w jaki sposób, jakby spotkała go wielka łaska z jej strony, że pozwala mu uregulować za siebie rachunek! Przecież nie on ją tam zaprosił! To on został przez nią zaproszony!

Pławiła się w jego cierpieniu niczym Kleopatra w mleku, czy nasza Kalina Jędrusik w szampanie. No w głowie mi się to nie mieści, jak można w ten sposób zranić, zlekceważyć i upokorzyć tak wrażliwego człowieka, którego jedynym przewinieniem było to, że się w niej beznadziejnie zakochał i chciał jej uchylić przysłowiowy kawałek nieba!

No niedościgniony pierwowzór dla Ginger Alden! Mam tylko nadzieję, że życie odpłaciło jej pięknym za nadobne.

To było bezduszne i bezmyślne. Cud, że po czymś takim Elvis nie znienawidził kobiet, tylko tak bardzo je ciągle szanował i był dla nich taki dobry. To wręcz zaprzeczenie tego, co mówi o takich przypadkach psychologia. Naprawdę był wielkim duchem człowiekiem, wspaniałą istotą ludzką, ponad wszystko, wszelkie nikczemności i tylko dlatego nie popadł w mizogynię* lub gynofobię**.

* Mizogynia - chorobliwa niechęć do kobiet, nienawiść.
** Gynofobia - chorobliwy lęk przed kobietami.

Skoro było jej tak źle z Elvisem, to dlaczego z nim tak długo była? Imponowało jej jak bardzo się stara i korzystała pełną garścią z tego, co jej oferował, to wszystko. Tylko on jeden dał się jej tak wodzić za nos, robiąc z siebie zakochanego błazna w jej mniemaniu, co jej się bardzo podobało i zaspakajało jej próżność, która w międzyczasie urosła do jeszcze większych rozmiarów.

Następny jego głębszy związek, z Regis Wilson (od stycznia 1953 roku), także zrani jego psychikę. Chociaż dziewczyna nie zawiniła swoją perfidią, jak Billie Wardlaw, a raczej zbytnim przestrzeganiem konwenansów.

Kolejny poważniejszy, to Dixie Locke i wtedy znów na scenę wkracza Billie Wardlaw, która ponownie pojawia się w Memphis. Tym razem chodzi do szkoły Tech High. A Elvis, niczym pszczoła zwiedziona zapachem nektaru, zaczyna pojawiać się w miejscach, o których wie, że ona tam będzie.
„Wyszłam z Tech pewnego popołudnia, a on siedział pod drzewami w kampusie, grając na swojej gitarze”.
Lecz to nie robi na niej żadnego wrażenia, poza ponownym połechtaniem jej próżności i wysokiego mniemania o sobie. Elvis też o tym wie, lecz mimo to przychodzi czasem na nią popatrzeć. Chociaż w jego życiu pojawiają się tabuny wszelakich piękności, wciąż nie może się od niej mentalnie uwolnić.

6 lutego 1955 roku, Elvis zrealizował jedno ze swoich życiowych marzeń, dając dwa koncerty w Ellis Auditorium w Memphis. Plakaty obwieszczały, że podczas koncertu wystąpi Faron Young i Martha Carson, ale pod ich nazwiskami napisano: "Memphis’ Own Elvis Presley".

Po pierwszym pokazie spojrzał w górę kolejki jaka ustawiła się do niego po autograf. Stała tam Billie Wardlaw. Kiedy dotarła do Elvisa, emocje odżyły po obu stronach. Śmiali się, żeby to ukryć. Elvis wziął jedno ze swoich nowych zdjęć promocyjnych dla Sun Records, przez chwilę się zastanowił, w końcu napisał: „To Billie, My Little Ex-”. Jak wspomina Billie:
"A potem wyszła jego pierwsza płyta i wkrótce stał się sławny. Przyjechał do Memphis, aby zagrać koncert w Ellis Auditorium, a ja na niego poszłam. Po koncercie Elvis Presley dał mi zdjęcie z autografem: »To Billie, My Little Ex-«".
Po tym koncercie, Billie spotkała osobiście Elvisa tylko jeszcze jeden raz:
"Jedyny raz, kiedy go potem widziałam, to pewnego dnia, kiedy jechałam autobusem do domu z Britling. Wyjrzałam przez okno, a obok jechał Elvis kabrioletem. Wyjęłam głowę przez okno i zawołałam: „Elvis! Elvis!”. Spojrzał w górę i był zaskoczony, widząc mnie. Krzyczał na mnie, żebym wysiadła z autobusu, że odwiezie mnie do domu, więc wysiadłam i wsiadłam do jego kabrioletu, a on podrzucił mnie do domu. Podczas tej jazdy, Elvis powiedział mi: »Billie, zmieniłem się. Nie jestem taki jak kiedyś«. Widziałam to".
Bilie Wardlaw nie raz zastanawiała się jakby to było, gdyby wówczas nie zerwała z Elvisem. Podobnie jak jej koleżanki z pracy w Britling:
"Teraz, gdy stał się sławny, a kobiety z Britling wiedziały, że umawiałam się wcześniej z Elvisem, zaczęły ze mną żartować, że popełniłam błąd, że powinnam była z nim zostać, dodając: „Spójrz, co byś teraz miała”.
Ale Elvis nigdy nic nie miał, kiedy się z nim spotykałam. Był tak biedny jak ja. Gdybym została z nim i wyszła za niego, kto wie? Może nigdy nic by nie miał.
„Nawet dzisiaj czasami myślę o nim i naprawdę się na niego wściekam i mówię: »Elvis, byłeś tylko rok starszy ode mnie. Nie powinieneś być martwy!«.
No cóż, nawet w tych ostatnich słowach przebija się tylko wątek materialny, miał - nie miał. Żal mi Elvisa, że w tym ważnym młodzieńczym okresie, który rzutuje na całe przyszłe życie człowieka, tak źle ulokował swoje uczucia. Los też nie obszedł się z nim łaskawie, stawiając ją co jakiś czas na jego drodze, przypominając o jej istnieniu i otwierając na nowo jeszcze dobrze niezabliźnione rany, podczas gdy on próbował o niej zapomnieć.

Jednak cieszę się, że ani w Auditorium, ani podczas podwózki z autobusu do domu, nie padło nic z jej strony, co mogłoby na nowo wzniecić w nim nadzieję.

Rok po ostatnim spotkaniu z Elvisem, Billie Wardlaw poślubiła mężczyznę starszego od siebie o sześć lat. Preferencje z wczesnej młodości pozostały. Wyszła za mąż 12 maja 1956 roku. Jej mężem został Thomas Leland Mooneyham.

Wspominałam już o tym w poście "♥ Kobiety - Betty MacMahan", że na początku jego kariery jakiś reporter zapytał go dlaczego umawia się równolegle z kilkoma dziewczynami, a nie z jedną. Wówczas odpowiedział mu, że kiedy był w liceum złamała mu serce pewna dziewczyna, o której stale myślał, a ona nagle przestała go zauważać. Z tego powodu, jak powiedział, miał problem z tym, by "lubić" tylko jedną dziewczynę. Nie wiemy dokładnie o kim mówił, ale obstawiano trzy z nich: Betty MacMahan, Billie Wardlaw i Regis Wilson. Jestem pewna, że chodziło mu właśnie o Billie Wardlaw. To była jego największa miłość z tego okresu i najbardziej przeżył właśnie to rozstanie. Wracał do niej myślami przez lata. Kto wie, czy Ginger Alden nie była tego konsekwencją.

I jeszcze jedna kwestia. Na pewno zaczęli się spotykać mniej więcej od początku 1950 roku. Dalej jest problem, część podaje, że trwało to do końca 1951 roku, a inni, że do początku 1952 roku. Peter Guralnik przypisał ją tylko do 1952 roku. Według niektórych zaczęła się ponownie spotykać z Elvisem na krótko w 1953 roku, kiedy po roku nieobecności wróciła do Memphis.

Jej pełne personalia to ― Billie Eugenia Wardlaw Mooneyham:
― Billie - imię pierwsze,
― Eugenia - imię drugie,
― Wardlaw - nazwisko panieńskie,
― Mooneyham - nazwisko po mężu.
Nie udało mi się znaleźć żadnego zdjęcia Billie Wardlaw Mooneyham, ani z czasów Lauderdale Courts, ani z późniejszych, innym chyba też nie. Myślę, że o to zadbała, bo jednak rozmawiała z kilkoma autorami i na pewno prosili ją o jakieś fotografie - widocznie im ich nie dała.

Może to i dobrze dla niej, póki jeszcze żyła, bo pewnie jej twarz zdobiłaby niejedną laleczkę Wudu w domach wielu fanów Elvisa, po tym, co mu uczyniła.:)

Tutaj jest klip, w którym autor lokalizuje miejsce zdjęcia Elvisa i Betty McMahan siedzących na krawężniku Winchester Street 185, ale cały środek jest o Billie Wardlaw

Zdjęcie restauracjo-kawiarni sieci "Britling", przy Union Avenue 74, jednej z kilku w Memphis. Nie wiem czy to właśnie w tej pracowała przez jakiś czas Glady, matka Elvisa, a także Billie Wardlaw i jej mama (Thelma) - po prostu żadne źródło nie podaje adresu, tylko samą nazwę. Jednak myślę, że w innej, bo inaczej autor pewnie podałby to w opisie zdjęcia

Paczka przyjaciów z Laurderdale Courts, przy Winchester Street 185 w Memphis, z lat 1949-1953. Pierwsze dwa zdjęcia od Lewej: Farley Guy, Elvis Presley, Paul Dougher, Buzzy Forbess. Trzecie zdjęcie: Buzzy Forbess, Elvis Presley, Farley Guy. Czwarte zdjęcie: Farley Guy i Elvis Presley - dziewczyn nie zidentyfikowano, ale jedna z nich (po lewej) to może być Doris, siostra Farleya. A po prawej? - pozycja jaką przyjął Elvis (o ile nie jest to przypadek) może świadczyć iż to jakaś jego dziewczyna

Laurderdale Courts, przy Winchester Street 185 w Memphis, gdzie od października 1949 roku do stycznia 1953 roku mieszkali Presleyowie (tak głosi tablica) - zdjęcia obiektu już po odnowieniu około 2015 roku

Zdjęcie nagrobka Billie Eugenii (Wardlaw) Mooneyham i jej męża Thomasa Lelanda Mooneyham. Pobrali się 12 maja 1956 roku


czwartek, 19 maja 2022

♥ Kobiety - Shirley Dieu

Piękna blondyneczka, która urzekła nas na zdjęciach z ostatnich wakacji Elvisa na jego ukochanych Hawajach, w marcu 1977 roku, to Shirley Dieu. Hawajczycy też kochali Elvisa, bo jak mówi:
"Gdziekolwiek poszliśmy, zawsze byliśmy traktowani jak członkowie rodziny królewskiej. Absolutnie kochali Elvisa na Hawajach. Wyspiarze byli dla nas bardzo miłymi ludźmi".
Joe Esposito rozwiódł się ze swoją pierwszą żoną (Joan) pod koniec 1972 roku. W 1975 roku poznał uroczą, dwudziestoletnią Shirley Dieu, a po ośmiu miesiącach od poznania zostali parą. Związek trwał przez pięć lat.

Shirley Dieu wychowała się w Kalifornii, a kiedy miała 17 lat przeniosła się do Las Vegas. Jak mówi:
"Byłam dzieckiem, kiedy Elvis nagrał swoją pierwszą płytę, chociaż później słyszałam jego muzykę i bardzo ją lubiłam, ale naprawdę niewiele wiedziałam o Elvisie. Tylko dwa razy widziałam go na koncercie. Oglądałam go w telewizji w „Elvis Aloha From Hawaii, via Satellite” i pomyślałam: „Wow, to naprawdę przystojny facet i kochał swoją muzykę”. Podobał mi się jego film »Kissing Cousin«, o którym później powiedziałam Elvisowi, że jest to jeden z moich ulubionych filmów. Powiedział mi, że nienawidził tego filmować, ponieważ „ta cholerna peruka mnie swędziała”.
Do Las Vegas przyjechała moja siostra i jeszcze jedna para. Chcieli zobaczyć Elvis Show. Dotarliśmy tam późno i musieliśmy siedzieć osobno. Joe Esposito zobaczył, że tam siedzę i zaproponował, że da mi lepsze miejsce. Wylądowałam w budce Elvisa [przy stole artysty w środkowym zakolu].
Miałam zaledwie 20 lat. Joe był 16 lat starszy ode mnie. Zostaliśmy dobrymi przyjaciółmi. Po 8 miesiącach Joe Esposito i ja weszliśmy w związek, a potem zamieszkałam z nim w Beverly Hills. Mieszkaliśmy razem przez 5 lat. Nadal jesteśmy bardzo blisko i faktycznie odwiedzam jego i jego żonę Martę kilka razy w roku i rozmawiam z Joe przynajmniej 4 razy w tygodniu. Staliśmy się jak brat i siostra. Dokuczam mu teraz i mówię, że jest bardziej jak ojciec".
Shirley Dieu o Elvisie:
"Kiedy po raz pierwszy spotkałam Elvisa, nie mogłam oderwać oczu od jego rąk, były takie anielskie. Był taki miły dla wszystkich i wydawał się taki przyziemny [normalny, jak inni, a nie jak wielki artysta].
Mimo swojego młodego wieku, była bardzo dojrzałą i inteligentną kobietą. Miała też swoje zasady, których się trzymała. Dlatego Elvis szybko ją polubił i szanował bardziej jak inne przedstawicielki płci pięknej swojej trzódki. Wśród kobiet Memphis Mafii, Elvis przedkładał ją nad inne, obok Jo, żony Billy'ego Smitha.

Była na wszystkich koncertach Elvisa od momentu jego poznania do końca, nie opuściła żadnego. Tylko ona jedna miała taki przywilej. Pod koniec 1976 roku, kiedy Elvis zabrał po raz pierwszy Ginger Alden na trasę do Las Vegas (Sezon 15, od 2 do 12 grudnia 1976 roku), powiedział chłopakom "tym razem żadnych kobiet", co oznaczało ani żon, ani kochanek. Jak wyjaśnia Shirley:
"Zwykle Elvis nie pozwalał kobietom na każdą trasę. Szczerze mówiąc, chodziło o to, żeby chłopaki mieli szansę, no niestety, na rotację kobiet. Żony mogły przyjeżdżać na niektóre trasy, a innym razem dziewczyny [kochanki] mogły przyjeżdżać na trasy.
Elvis wiedział, jak blisko jesteśmy z Joe i upewniał się, że Joe zabiera mnie na każdą trasę. Pewnego razu w Vegas powiedział, że nie ma żon ani dziewczyn, ale Joe i tak przywiózł mnie do Vegas. Schowałam się w szafie. Elvis przyszedł do sypialni Joe, która była w tym samym apartamencie Elvisa i zapytał: „Gdzie jest Shirley?”. Joe powiedział „powiedziałeś żadnych dziewczyn ani żon”. Elvis na to; „Nie miałem na myśli Shirley. Przyprowadź ją tutaj i zadzwoń do jubilera, żebym mógł jej kupić pierścionek”.
Czułam się świetnie, kiedy schowałam się w szafie i usłyszałam, jak Elvis prosił, żebym tam była. Byłam jedyną dziewczyną, która mogła wziąć udział w tych występach w Las Vegas, poza nową dziewczyną Elvisa, Ginger. To był pierwszy raz, kiedy Ginger pojechała do Vegas, właśnie poznała Elvisa. Myślę, że jednym z powodów, dla których chciał mnie tam, było to, żeby miała inną kobietę, z którą mogłaby porozmawiać".
Elvis lubił i szanował Shirley, jak już wspominałam, więc nie chciał by Joe ją zranił zadając się z innymi kobietami. Dlatego ona jedna miała prawo bywania na każdym wyjeździe z nim, na którym był też Joe. Z tego, co powiedziała Shirley wynika też, iż Elvis doskonale wiedział, że Joe przywiózł ją do Las Vegas mimo zakazu i gdzieś ukrywa. A ponieważ nigdzie jej nie widział, od razu się domyślił, że chodzi o to, co powiedział przed wyjazdem odnośnie udziału kobiet w trasie i przyszedł do sypialni Joe "włączyć mu zielone światło" dla Shirley.

Oczywiście Elvis obdarowywał ją prezentami jak szalony, w tym samochodami. Pierwszego Cadillaca podarował jej na początku 1976 roku.

Chociaż Shirley Dieu stanowczo temu zaprzecza, to jednak wiele źródeł wymienia ją na liście kobiet Elvisa. Dlaczego? Powiem szczerze - nie wiem. Zatem albo jest coś na rzeczy, tylko nie chce się do tego przyznać, albo błędnie oceniono ich relację, chociażby poprzez to, że Elvis w jakiś sposób zawsze ją wyróżniał.

Na pewno podobała się Elvisowi i żywił do niej dużo sympatii. I kto wie, czy gdyby nie to, że była dziewczyną Joe Esposito, coś by z tego nie wynikło. Już sam początek ich znajomości, Elvis mógł opacznie zrozumieć, kiedy ze sceny zobaczył piękną dziewczynę siedzącą przy jego prywatnym stole na widowni. Czasami właśnie w ten sposób w Las Vegas prezentowano mu nowe kandydatki. Kiedy mu nie odpowiadały, po występie odchodziły, a gdy wykazał nimi zainteresowanie były proszone na prywatne przyjęcie, jakie dawał po każdym koncercie lub na spotkanie w garderobie, jeśli potem miał kolejny występ.

Alanna Nash w "Baby, Let’s Play House ELVIS PRESLEY and the WOMEN WHO LOVED HIM", przytacza dwie bardzo zwyczajne sytuacje, które jej zdaniem mogły sygnalizować zainteresowanie Elvisa Shirley Dieu, wykraczające poza standardy zwykłej znajomości.

Pewnego razu, Shirley odwiedziła Elvisa w szpitalu. Był na wpół ubrany i zbliżył się do jej twarzy, a ona odniosła wrażenie, że chce ją pocałować, więc odeszła nie czekając na rozwój sytuacji.

Do podobnego zdarzenia doszło w Imperial Suite w Las Vegas, kiedy oboje wstali po przebudzeniu i wylądowali w kuchni w tym samym czasie: „Podniósł obie ręce i próbował mnie pocałować, a ja po prostu wyślizgnęłam się spod niego i powiedziałam: »Muszę iść. Joe jest w pokoju«.

No jak dla mnie, nie ma w tym nic, czego doszukuje się Alanna Nash. Tysiące razy Elvis przytulał, ściskał i całował na wszelkie możliwe sposoby kobiety swoich "mafiozów". Po prostu taki był. Tak jak na scenie, też całował prosto w usta czyjeś dziewczyny, żony i kochanki. Pewnie tak samo byłoby w przypadku Shirley, ale jak widać po jej zachowaniu, było to dla niej krępujące, więc unikała takich sytuacji. Kiedyś powiedziała: „To było niezręczne, ale nigdy nie myślałam o nim w ten sposób i nigdy, przenigdy nie akceptowałabym jego zalotów”.

Zawsze można znaleźć dziurę w całym. Równie podejrzane może być to, że była jedyną kobietą z całego grona, która mogła być na jego każdym występie i wyjeździe, o ile był tam też Joe Esposito. To także można tłumaczyć, iż chciał ją zawsze mieć przy sobie, widzieć ją jako swoją muzę, jak Susan Henning podczas zdjęć do "Comeback Special '68".

Elvis i Shirley Dieu podczas wakacji na Hawajach, w marcu 1977 roku. A na dolnym zdjęciu: Shirley Dieu, Elvis, Joe Esposito, Ginger Alden. P. S. dzięki Aga za zdjęcia

Moją uwagę przykuwa pierwsze zdjęcie od lewej na czarnym tle. Elvis z zamkniętymi oczami, wtulony w twarz Shirley, jakby rozmarzony, grzejący się w cieple, które od niej emanuje, a którego tak bardzo pragnął, lecz nie miał go od zimnej Ginger. Myślę, że czuł od niej pozytywną energię, dobre fluidy oraz jej serdeczne nastawienie do swojej osoby, ale nie tylko. Jak wspomina Shirley: „Zawsze mówił mi, że chce kogoś, kto będzie go kochał tak, jak ja kochałam Joe”.

Albo jak na tych zdjęciach z wakacji na Hawajach w marcu 1977 roku. Uuu, tu to już nie buzi-buzi, a od razu gra wstępna na oczach wszystkich (oczywiście ironizuję), skoro jak sama pisze:
"Na pierwszym zdjęciu Elvis śpiewa mi do ucha „In the misty moonlight”, czyli piosenkę, którą obiecał mi nagrać zaledwie kilka dni wcześniej, ponieważ powiedziałam mu, że mi się podoba. Na drugim zdjęciu nie przestawał wkładać mi języka do ucha* za każdym razem, gdy myślał, że Joe zamierza zrobić zdjęcie.
Elvis jest tym, który pierwszy poprosił Joe o zrobienie zdjęć jemu i mnie. Te zdjęcia były pierwszymi zrobionymi mu podczas tych wakacji.
* W grupie zdjęć powyżej, czwarte od dołu.

I kolejna scena tego samego typu:
"Elvis miał wyśmienite poczucie humoru, a także dobre i kochające serce. Szczególnie pamiętam, gdy w Las Vegas podarował mi piękny pierścionek z kanarkowym brylantem. Właśnie weszłam do frontowych drzwi apartamentu cesarskiego. Wyszedł z łazienki z twarzą pełną kremu do golenia i dał mi pierścionek z kieszeni piżamy. Potem uściskał mnie i przybliżył się do mojej twarzy, aby dać mi braterski pocałunek. Kiedy mnie pocałował, szybko rozmazał krem do golenia po całej mojej twarzy, pocierając bok swojej twarzy w tę i z powrotem o moją. Oboje wybuchnęliśmy niekontrolowanym śmiechem. Podziękowałam mu jeszcze raz za pierścionek i poszedł dokończyć golenie".
Oto cały "erotyzm" jaki mi się wyłonił z ich kontaktów. Dlatego na podstawie tego, co powyżej, wydaje mi się, że nic między nimi fizycznie nie było. Chyba, że są jakieś fakty, świadczące coś innego, do których nie dotarłam.

Shirley zawsze wypowiada się o Elvisie pozytywnie i broni go prawie jak lwica. Z jej wypowiedzi można też wywnioskować, że rozumie go znacznie lepiej niż cała jego ekipa i najbliżsi. W 2014 roku wyszła jej książka "Memphis Mafia Princess. Living In The Elvis World", a w 2017 została wznowiona - ilość stron jest taka sama, więc pewnie w treści nie ma zmian, zmieniła się tylko okładka. Mówi o niej (jej zawartości):
"Nie napisano żadnych książek o ostatnich trzech latach jego życia. Owszem, były jakieś streszczenia i wzmianki o tej części jego życia, lecz niestety nie wynikało z nich, jak naprawdę przeżył te ostatnie lata. Nikt tak naprawdę nie napisał o tych ostatnich latach tak szczegółowo, jak ja w mojej książce. Jako dziewczyna Joe Esposito i bliski przyjaciel Elvisa Presleya żyłam życiem księżniczki mafii z Memphis, z którą spędzałam wakacje i koncerty na wszystkich trasach Elvisa w tych ostatnich latach. Otwieram te rozdziały jego życia i dogłębnie dzielę się sekretami tego, co naprawdę wydarzyło się w ostatnich latach, opowiadam historię, która nie została jeszcze opowiedziana".
Myślę, że jest to ważna pozycja, bo obiektywna i traktująca trzy ostanie lata życia Elvisa szczegółowo, jako główną treść, a nie tylko jako rozdział zamykający książkę. Powiedziała też cenną rzecz o innych publikacjach:
"Trzeba go zapamiętać jako wspaniałego człowieka, którym zawsze był. Ludzie muszą przestać wyolbrzymiać, żeby sprzedawać książki. Myślę, że fani mają tego dość i chcą słuchać o Elvisie, o tym, jaki był jako człowiek. Jest tak wiele wspaniałych rzeczy w Elvisie, które uczyniły go tym, kim był. Był miłym, błyskotliwym, hojnym, troskliwym, bogobojnym i kochającym, cudownym człowiekiem".
Ostatni raz widziała Elvisa żywego w lipcu 1977 roku, kiedy żegnała się z nim w jego samolocie. Jak mówi: "Był bardzo słodki i w dobrym humorze".

O śmierci Elvisa dowiedziała się z telefonu od Joe, bo nie było jej wtedy w Memphis. Joe poprosił ją by natychmiast powiadomiła Ann Margaret. Była w całkowitym szoku, nawet na początku oskarżyła go o niestosowne żarty. Po prostu nie mogła w to uwierzyć. Do Memphis poleciała z Priscillą i jej rodziną oraz Joanie Esposito (byłą żoną Joe) samolotem Elvisa, Lisą Marie, jeszcze tego samego popołudnia.

*      *      *
*      *
*

Ex Post

Uzupełnienie (19 maja 2022 roku):

Cytaty z wypowiedziami Shirley w większości pochodzą z wywiadu jaki udzieliła w styczniu 2012 roku, Sergio Luiz Fiça Biston, brazylijskiemu korespondentowi.

Źródła są nieprecyzyjne, w którym roku poznała Elvisa, podają od 1973 do 1975. Jeśli chodzi o 1973 rok, to raczej możemy go wykluczyć, bo ona zawsze mówi o trzech ostatnich latach. Można rozważać czy trzy ostatnie lata rocznikowo, czyli 1975-1976-1977, czy pełne czasowo, czyli na przykład od lata 1974 do lata 1975 (pierwszy rok), od lata 1975 do lata 1976 (drugi rok) i od lata 1976 do lata 1977 (trzeci rok).

Poniżej kilka fragmentów z innego wywiadu przeprowadzonego z Shirley Dieu, które uzupełnią trochę mój wpis.

Poznanie Joe Esposito i Elvisa
"Najpierw spotkałam Joe w showroomie w Las Vegas w sierpniu 1974 roku. Zapytał mnie czy nie chciałabym lepszego miejsca. Pomyślałam, że jest maître d’ (menedżerem sali) showroomu. Usadził mnie w perfekcyjnie ulokowanej loży. Pomyślałam właśnie, że to jest świetne miejsce pomimo iż dzieliłam je z kilkoma innymi osobami. Okazało się, że siedzieli ze mną tata Elvisa i jego dziewczyna (Elvisa). Zrozumiałam to, gdy Elvis przedstawiał ich ze sceny. Wtedy przyszedł Joe i zapytał mnie czy lubię swoje miejsce. Powiedziałam mu: »Ty nie jesteś maître d’?«, a on zaśmiał się i powiedział: »Nie, pracuję dla Elvisa«. Poszliśmy za scenę po występie i spotkałam Elvisa. Dołączyliśmy do orszaku Imperials".
Imperials? Imperials już wtedy z nim dawno nie występowali. Nie wiem czy tak powiedziała, czy to błąd autora.

Wakacje w Vail w Kolorado (1976) i Cadillac
"Elvis kupił kilku z nas Cadillaki na SWOJE URODZINY. To był jego sposób. Swojego pierwszego Cadillaca dostałam od Elvisa w Colorado. Miał tak wiele radości z dawania innym".
Dlaczego napisała książkę
"Żyłam jak księżniczka od czasu kiedy otrzymałam błogosławieństwo poznania, a także podróżowania z Elvisem i Joe. Elvis i chłopaki (znani również jako Mafia z Memphis) traktowali dziewczyny, które były częścią grupy, jak księżniczki. Więc tytuł wydał mi się oczywisty. Nigdy nie myślałam o napisaniu książki o moim życiu z Joe i Elvisem, ale jestem osobą religijną i pewnego ranka, gdy się obudziłam, poczułam jak Duch Święty kazał mi napisać tę książkę. Więc pomyślałam, ok, spróbuję napisać książkę. Piszę o fajnych czasach jakie mieliśmy. O świetnych rzeczach, które Elvis dla nas zrobił. (...) Chciałam się podzielić ze wszystkimi tym jak naprawdę cudowne były ostatnie lata życia Elvisa, że wcale nie było tak, jak wiele osób próbowało to przedstawiać. Elvis nie był smutny i pod wpływem narkotyków, jak niektórzy próbują ujawniać, że taki właśnie był. To jest to, co wydawcy chcą wydawać, ale zaznaczyłam agentom i wydawcy, że nie opublikuję tych śmieci tylko dlatego, żeby zapewnić książce zbyt".
I słusznie! Zresztą jak widać nie było to wcale potrzebne, bo trzy lata po jej wydaniu zapotrzebowanie było tak duże, że zdecydowano się na dodruk.

*
*      *
*      *      *

Shirley Dieu, Lisa Marie Presley i Priscilla Presley na schodkach samolotu "Lisa Marie" w Las Vegas, którym odlecą do Memphis na pogrzeb Elvisa

Shirley Dieu w późniejszych latach - po lewej koniec lat 70., po prawej lata 80.

Książka "Memphis Mafia Princess. Living In The Elvis World", autorstwa Shirley Dieu - górne zdjęcie to okładka z 2014 roku, a dolne, to okładka z 2017 roku

Filmik zmontowany ze zdjęć z wakcji Elvisa na Hawajach, w marcu 1977 roku, na jakich była też Shirley Dieu, a z których załączyłam w treści zdjęcia. Autor zaczyna film od pokazania hoteli Elvisa (były dwa) i widoku z okien jego apartamentu



środa, 18 maja 2022

♥ Kobiety - Betty MacMahan

Betty Ann McMahan mieszkała na trzecim piętrze Lauderdale Courts, przy Winchester Street 185 w Memphis, w tym samym czasie co Pesleyowie.

Była pierwszą miłością Elvisa, po przeniesieniu się pod ten adres (20 września 1949 roku). Większość źródeł, która ją wymienia podaje, że Elvis nawiązał z nią relację w 1950 roku, Alanna Nash w swojej książce "Baby, Let’s Play House ELVIS PRESLEY and the WOMEN WHO LOVED HIM", mówi już o 1949 roku.

Po wprowadzeniu się do Lauderdale Courts, Gladys bardzo odżyła. Szybko też nawiązała serdeczne relacje z różnymi współmieszkańcami. Szczególnie z mamą Betty Ann McMahan. Odtąd często się spotykały na babskie pogaduszki, głównie wieczorami, gdyż w dzień pracowały. Kiedy zasiadały na krzesłach McMahanów w ogrodzie, czasami przyłączała się do nich Betty, ale Elvis się nie pojawiał, był zbyt nieśmiały.

Pewnego razu kobiety doszły do wniosku, że nie może być tak, skoro ich rodziny się zaprzyjaźniły, iż ich dzieci się nie znają.

Krótko po tej rozmowie, na jedno z kolejnych spotkań dołączył także Elvis. Matki przedstawiły ich sobie - Elvisa i Betty.

Później Betty zapytana o Elvisa, a właściwie o to w jakich okolicznościach się poznali, powie:
„W końcu pewnej nocy, jak sądzę, po prostu zmusiła go [Gladys], by wyszedł na zewnątrz, usiadł z nami i porozmawiał”.
Kiedy Elvis już poznał Betty szybko się zaprzyjaźnili, a później zostali parą. Włóczyli się po okolicy, chodzili na spacery, do kina Suzore i spotykali z koleżeństwem.

Kiedy jego rodzice byli poza domem, Elvis czasami urządzał tańce w mieszkaniu Presleyów z muzyką płynącą z gramofonu, na które zapraszał Betty Ann McMahan (również czternastoletnią, tak jak i on), jako swoją partnerkę.

Zwyczaj na takich domówkach (prywatkach) wówczas był taki, że chłopcy zrzucali się po 25 centów na "prowiant". To było akurat tyle, ile kosztowały dwie Cole i dwa popcorny. Dziewczyny nie płaciły. Nawet jak przychodziły osoby niezwiązane, nie będące parą, to zawsze zapraszano tyle samo dziewcząt ile chłopców, tak by każdy chłopak fundował Colę i popcorn dla jednej dziewczyny. Jak wspomina Buzzy (największy przyjaciel Elvisa z tamtego okresu):
„Żaden z nas nie był wtedy na tyle bogaty, by mieć ćwierć dolara, więc oszczędzalibyśmy cały tydzień – pięciocentówkę dziennie – aby zebrać wystarczająco dużo pieniędzy, żeby pójść na tańce w mieszkaniu Elvisa”.
Jeśli akurat nie grał gramofon, Elvis zwykle wyciągał gitarę i śpiewał (ponoć próbując w ten sposób przezwyciężyć swoją nieśmiałość), a inni tańczyli. Zresztą często go o to proszono. Co ciekawe umiał tańczyć w parze wolne kawałki, ale o dziwo nie potrafił jeszcze szybkich. Buzzy uważa, że to dlatego, iż głównie grał i śpiewał, więc nie miał się kiedy nauczyć kroków do szybkich numerów we dwoje, a wtedy nie tańczyło się jak bądź, jak dziś, byle utrzymać się w rytmie, tylko do każdego typu szybkiej muzyki były określone kroki.

Z czasem związek młodego Presleya i Betty Ann McMahan z towarzysko-przyjacielskiego wszedł na poziom romantyczny. Stanowili parę.

Ponoć któregoś dnia, gdy Elvis próbował ją pocałować, odepchnęła go tak mocno, że prawie wypadł z trzeciego piętra przez okno - ulubiona sekwencja źródeł, które wspominają o tej parze. Jednak później całowali się także z woli obojga, a także przy zabawie w "butelkę". Każda dziewczyna miała nadzieję, że butelka zatrzyma się właśnie na nim, ponieważ już wtedy uchodził za mistrza całowania, po prostu namiętność miał we krwi.

Jakiś czas później Betty Ann poznała przystojnego chłopca z Arkansas i to na niego przeniosła swoje uczucia. Wrażliwy Elvis bardzo cierpiał, źle zniósł odrzucenie, tym bardziej, iż przyszło znienacka. Nic wcześniej nie zapowiadało końca ich relacji.

Na początku kariery Elvisa, kiedy jakiś reporter zapytał go dlaczego umawia się równolegle z kilkoma dziewczynami, a nie z jedną. Wedy odpowiedział mu, że w liceum złamała mu serce pewna dziewczyna, o której myślał, a ona nagle przestała go zauważać. Z tego powodu, jak powiedział, miał problem z tym, by "lubić" tylko jedną dziewczynę. Nie wiemy dokładnie o kim mówił, ale obstawia się trzy. Jedną z nich jest właśnie Betty MacMahan (chociaż według mnie raczej nie o nią mu chodziło), drugą - Billie Wardlaw, a trzecią - Regis Wilson.

Co prawda nigdzie tego nie wyczytałam, ale chyba Betty ze strony chłopca z Arkansas spotkało to, co sama wcześniej uczyniła Elvisowi, bo później jakby ich relacja została odnowiona, ale prawdopodobnie już tylko na koleżeńskich zasadach.

Pewnego dnia ich sąsiadka, Margaret Cranfill, sfotografowała Elvisa i Betty siedzących na krawężniku przy Winchester Street 185. Niektórzy mówią, że wyglądają prawie jak bliźniacy. Ktoś też napisał:
"Ciemnowłosa Betty, z podpartą ręką i brodą w dłoni, uśmiecha się do kamery. Lecz melancholijny Elvis wygląda, jakby Betty właśnie się z nim pożegnała. A może tak było?"
Nie sądzę żeby to była właściwa interpretacja. Ja tu tego nie widzę. Może trochę się skrzywił z powodu światła.

Elvis i Betty McMahan na krawężniku Winchester Street, w Lauderdale Courts, w 1949 roku. Czasami opisy podają, że mają tu po piętnaście lat, a zdjęcie zrobiono w 1950 lub 1951 roku

Elvis i Betty McMahan także na terenie Lauderdale Courts, ale nie wiem kiedy zrobiono zdjęcie. Prawdopodobnie to już 1951 lub 1952 roku

Elvis i Betty McMahan. Tutaj mają po osiemnaście lat, chociaż znowu napisano, że mają po piętnaście lat. Rok 1953 będzie ostatnim zamieszkiwania Presleyów pod tym adresem

Laurderdale Courts, przy Winchester Street 185 w Memphis, gdzie od października 1949 roku do stycznia 1953 roku mieszkali Presleyowie (tak głosi tablica) - zdjęcia obiektu już po odnowieniu około 2015 roku


A tutaj klip wyszukany przez Agę, w którym gość analizuje gdzie zostało zrobione to zdjęcie z 1949 roku. Jednak duży jego fragment poświęcony jest Billie Wardlaw, kolejnej dziewczynie Elvisa z Lauderdale Courts, która skrzywdziła go jeszcze bardziej (trzecia, której nie znoszę, zaraz po Ginger i Ricie Moreno). Umieszczę go też w poście o niej