wtorek, 17 października 2023

♥ Kobiety - Barbara Jean Lewis

Barbara Jean Lewis nie pojawiła się na żadnej liście kobiet Elvisa, na jaką trafiłam. Nie wspomina o niej także Alanna Nash w swojej książce "Baby, Let’s Play House. ELVIS PRESLEY and the WOMEN WHO LOVED HIM".

Pierwszy raz jej personalia, jako jednej z wczesnych kobiet Elvisa, zostały upublicznione w 1987 roku, za sprawą jej najstarszej córki, Deborah, która rok później wystąpiła z roszczeniem o uznanie jej za dziecko Elvisa Presleya.

W większości materiałów, w których przedstawiono tą historię, a także w notce na tyle okładki książki "Memoirs of a Starseed Child: Elvis, Marlon, Christian and Me", poczynionej przez jej córkę, Deborah Presley Brando, czytamy:
"W 1954 roku, przyszły król rocka wszedł do studia nagraniowego Howarda Simpsona w Charlotte w Północnej Karolinie, wraz ze swoim kuzynem Gene'em Smithem u boku. Nie wiedział, że spotka Barbarę Jean, sekretną miłość swojego życia".
Po co Elvis tam był, nie wiem. W każdym razie nigdy w tym studiu nic nie nagrywał, ale widocznie miał jakiś powód. Aczkolwiek faktem jest, że w latach 50., zanim wystartował muzycznie, wchodził za dnia do różnych studiów nagraniowych, obiektów koncertowych i klubów, podejrzeć od kuchni pracę innych muzyków. Nie było to niczym dziwnym, wielu nastolatków zainteresowanych muzyką tak robiło. Kiedyś takie miejsca nie były izolowane (z ograniczonym dostępem osób trzecich), jak dziś, a ich odwiedzanie było jedną z nielicznych rozrywek dostępnych dla młodzieży z uboższych domów. Przecież właśnie dzięki temu Elvis opanował grę na różnych instrumentach (zwłaszcza fortepianie), nie mając swoich własnych (poza gitarą i fletem), na których mógłby ćwiczyć, a o płatnych lekcjach, to już w ogóle nie było mowy z uwagi na sytuację materialną rodziny.

Jeśli chodzi o kobiety Elvisa z początku lat 50., niewiele ich znamy z imienia i nazwiska. Elvis nie był wówczas jeszcze znany, więc nikt nie interesował się jego życiem prywatnym (poza rodzicami i kręgiem znajomych). Nie było też fanów i dziennikarzy próbujących dotrzeć do najdrobniejszej informacji o nim. Po szczeblach kariery zaczął się wspinać od lata 1954 roku, stopniowo podbijając najpierw Południe Stanów Zjednoczonych, później pozostałe rejony, by w 1956 roku stać się artystą o międzynarodowej sławie. Aczkolwiek jego uroda, dżentelmeńskość i umiejętność obcowania z płcią piękną, przyciągały do niego kobiety, jak magnes, już wtedy. Resztę robiły hormony.

Według słów Barbary Jean Lewis, poznała Elvisa na wiosnę 1954 roku, kiedy nikt o nim jeszcze nie słyszał. Spotkali się w studio nagraniowym Howarda Simpsona w Charlotte w Północnej Karolinie, gdzie wówczas mieszkała. Od razu między nimi coś zaiskrzyło i od tego momentu zaczęli się ze sobą sporadycznie widywać (z uwagi na odległość), co trwało do początków 1956 roku. W dniu poznania ona miała 14 lat, a on 19.
"Dwa lata później [od poznania w 1954 roku], w marcu 1956 roku, urodziła się Deborah Delaine, gdy gwiazda Króla wschodziła".
W 1955 roku rzekomo podjęli współżycie płciowe, które zakończyło się ciążą Barbary. Elvis wtedy był już zajęty intensywnym koncertowaniem i właśnie trafił pod skrzydła Toma Parkera, a ich relacja wkrótce została wygaszona. No to jest akurat nie do końca jasne, bo z niektórych źródeł wynika, że przez cały ten czas Elvis był w kontakcie z Barbarą, acz zdecydowanie rzadszym i chyba tylko telefonicznym, co miało miejsce jeszcze w pierwszych miesiącach 1956 roku.

Mimo okazjonalnych randek z Elvisem, Barbara Jean Lewis ciągle była dziewczyną swojej szkolnej miłości, o imieniu Don. Kiedy odkryła, że jest w ciąży, rzekomo nawet nie próbowała skontaktować się z Elvisem, tylko wraz z Donem podjęli decyzję o szybkim zawarciu związku małżeńskiego. Wiedziała, że teraz, gdy Elvis zaczął robić karierę muzyczną i z każdym dniem stawał się coraz bardziej sławny, nie może liczyć na ułożenie sobie z nim życia i wspólnego wychowywania potomka, który był w drodze na świat. Na szczęście pod ręką wciąż była jej młodzieńcza miłość, nadal kochający ją Don, co przesądziło sprawę:
"Barbara wyszła za mąż za swojego ukochanego z college'u, Dona, i wychowywali Deborah jako córkę".
W innym miejscu ujęto to tak:
"Deborah Presley urodziła się w 1956 roku w rodzinie nastolatków, którzy zakochali się w sobie w szkole średniej".
Prawdopodobnie korzystając z tego, że Elvis jej nie widział przez dłuższy czas, a jednocześnie z uwagi na poczynione już ustalenia z Donem, co do wspólnej przyszłości, utrzymała swoją ciążę w tajemnicy przed Elvisem. Lecz z wypowiedzi Deborah wynika, że po jakimś czasie, gdy ona już była na świecie, Elvis się o niej dowiedział. Acz są to niepewne informacje, wyłowione z jej niektórych zawoalowanych wypowiedzi. W książce zapewne wszystko bardziej precyzyjnie wyjaśniono, ale nie mam do niej dostępu.

Taką wersję poznaliśmy od Deborah. Nie wiemy czy na tym etapie rzeczywiście Barbara nie próbowała się rozmówić z Elvisem, ani czy Don miał świadomość, że dziecko może nie być jego.

W tej historii tylko kilka rzeczy, to potwierdzone fakty. Pierwsza - ciąża Barbary Jean Lewis. Druga - zawarcie związku małżeńskiego z Donem. Trzecia - narodziny Deborach w 1956 roku. Czwarta - dla nas najistotniejsza - Gene Smith potwierdził znajomość Elvisa z Barbarą oraz miejsce ich poznania. Ba, uczynił to nawet sądownie w 1988 roku, a w 1989 nawet przyznał, iż Deborah Delaine jest tym za kogo się podaje, czyli biologiczną córką Elvisa.

Nie podejrzewam Gene Smitha o kłamstwo, ale patrząc przez pryzmat faktów jakie znał, może uległ sugestii wynikającej z wysokiego prawdopodobieństwa.

Barbara Jean w 1956 roku, czyli w roku kiedy ostatni raz widziała się z Elvisem i urodziła rzekomo ich wspólne dziecko - córkę Deborah Delaine. Poniżej zdjęcie, z którego wykadrowano to pierwsze

Jak widać na powyższej fotografii z 1956 roku, Barbara Jean Lewis była młodą kobietą wyjątkowej urody, więc dłuższe zainteresowanie się nią Elvisa, nie jest żadnym zaskoczeniem.

Natomiast kwestią niewyjaśnioną (w każdym razie dla mnie) jest sprawa ojcostwa jej pierwszego dziecka - Deborah. Elvis czy Don? Kolejne pytanie, które się rodzi, jeżeli rzeczywiście doszło między nimi do kontaktu seksualnego - czy Elvis wiedział o ciąży, czy nie wiedział (jak sugeruje Deborah)?

Myślę, że na te pytania znajdziemy odpowiedź w jej książce, acz na ile prawdziwą, to już inna sprawa. Prawdopodobnie jest tam też więcej informacji o Barbarze Jean Lewis, jej matce, chociaż to nie jest książka sensu stricte poświęcona tej relacji (Elvisa i jej matki), tylko jej własnemu burzliwemu życiu.

Jej pełne (ustalone) personalia to ---> Barbara Jean (Lewis) Young:

— Barbara ― imię pierwsze;
— Jean ― imię drugie;
— Lewis ― nazwisko panieńskie (chyba);
— Young ― nazwisko po mężu (chyba);

Nie mam pewności, czy "Lewis", to jej nazwisko panieńskie, czy po pierwszym, młodocianym mężu. Co prawda w materiale napisano: "Barbara Jean Lewis z Charlotte N. Carolina", ale nie wiem, czy podano w nim jej obecne personalia, czy te z czasów znajomości z Elvisem.

Miała przynajmniej piątkę dzieci: najstarszą była córka Deborah, później urodził się syn David, po nim Blaine, kolejna córka Lisa i trzeci syn Joseph.

W opisie zdjęcia rodziny z 1972 roku, napisano wyraźnie "family Young", a nie "young family", co można by zinterpretować jako "młoda rodzina". Stąd moje domniemanie, że "Young" to nazwisko po mężu. Nigdzie nie wspomniano by wyszła ponownie za mąż, dlatego przypuszczam, że to dzieci z jej pierwszego i jedynego małżeństwa ze szkolną miłością o imieniu Don, za którego wyszła jak tylko okazało się, że jest w ciąży. Co prawda nigdzie nie pada jego nazwisko, zawsze tylko imię, Don, ale skoro Barbara i Deborah nazywają się Young, to zapewne jego nazwisko.

Z powyższych powodów nie jestem do końca pewna, czy jej nazwisko panieńskie to "Lewis", a po mężu "Young" i czy był on jej jedynym mężem.

Przejdźmy teraz do jej córki, od której dowiedzieliśmy się o istnieniu Barbary Jean Lewis i jej związku z Elvisem. Tym razem zacznę od personaliów, co zwykle czynię pod koniec.

Jej pełne (ustalone) personalia to ---> Deborah Delaine (Young) (Presley) Brando:

— Deborah ― imię pierwsze;
— Delaine ― imię drugie;
— Young ― nazwisko panieńskie (chyba);
— Presley ― nazwisko panieńskie po domniemanym ojcu biologicznym (chyba);
— Brando ― nazwisko po mężu;

Prawdopodobnie wyszła ponownie za mąż, jak można domniemać po ilości dzieci i wnuków (w 2023 roku była matką trzech córek, babcią pięciorga wnucząt i jednego prawnuczka), ale do dziś posługuje się nazwiskiem Presley Brando. Lecz z tego związku nie narodziło się żadne dziecko. Zatem kwestią jest czy jej córki są z wolnych związków, czy z innych małżeństw.

Jeśli chodzi o jej małżeństwo z Christianem Brando:
"Christian Devi Brando był znanym amerykańskim aktorem. Był jednym z jedenaściorga dzieci (w tym troje adoptowanych) aktora Marlona Brando. Po pięcioletnim związku, 16 października 2004 roku w Las Vegas, Christian Brando poślubił Deborah Presley, aktorkę uznaną za nieślubną córkę Elvisa Presleya. Małżeństwo przetrwało krótki czas i zostało unieważnione w czerwcu 2005 roku. Brando nie przyznał się do zarzutów o znęcanie się nad Deborah. Został skazany na karę więzienia w zawieszeniu i wezwany na odwyk narkotykowy i alkoholowy".
Niemniej utrzymywali ze sobą kontakty do końca jego życia, to jest do 26 stycznia 2008 roku (zmarł w wieku 49 lat). Wspierała go także podczas leczenia odwykowego. Jak wyczytałam w jednym miejscu, Christian był jedynym synem biologicznym Marlona Brando. Poszedł w ślady ojca i został także znanym aktorem, choć nie tak bardzo jak Marlon, acz narkotyki i alkohol znacznie skróciły jego życie.

Rzekomo matka Deborah potwierdziła, że jest córką Elvisa Presleya dokładnie w dniu jego śmierci, choć już wcześniej podejrzewała iż ten, który ją wychowuje i do którego mówi "tata" w rzeczywistości nim nie jest. Pomyślała także o Elvisie, jako swoim ojcu, gdy dowiedziała się, że kiedyś on i jej matka się spotykali, choć nie od razu:
"Dorastała, słuchając opowieści o tym, jak jej matka poznała Elvisa w Północnej Karolinie w latach 50., ale nigdy nie pomyślała, że słynny piosenkarz może być jej ojcem".
Gdy z obliczeń wyszło iż było to dokładnie wtedy, kiedy została poczęta, nabrała większego przekonania. Aczkolwiek jej matka, Barbara Jean, początkowo temu zaprzeczała, właściwie nie tyle co zaprzeczała, a nie potwierdzała, więc Deborah ciągle nie miała pewności.

Jak czytamy w jednym z materiałów:
"Miała własne podejrzenia, ale jej mama odmawiała potwierdzenia, że Elvis Presley jest jej biologicznym ojcem, aż do 16 sierpnia 1977 roku, tego samego dnia, w którym zmarł".
Do myślenia dawało jej również zachowanie matki, która listy od Elvisa pieczołowicie ukrywała pod podszewką jednej z torebek, a także wyczuwalna niezręczność między rodzicami i poirytowanie jej ojca (Dona) zawsze, gdy mówiło się coś o Elvisie Presleyu. Z tego wynika, że Barbara ciągle darzyła Elvisa sentymentem i pielęgnowała w pamięci spędzone z nim chwile (chociażby ukrywając przed mężem swoje pamiątki po romansie w postaci listów). Wtedy Don zdał sobie sprawę, że Presley nie był tylko przypadkowym epizodem, zakończonym narodzinami Deborah, w życiu jego żony, a małżeństwo z nim, ani ich młodzieńcza miłość, nie przyczyniły się do opuszczenia kurtyny zapomnienia z upływem lat. To go irytowało, czemu trudno się dziwić.

Być może właśnie to leżało u podstaw pewnego zdarzenia, które utkwiło głęboko w pamięci Deborah:
"Kiedy miałam około 13 lat, mężczyzna, który mnie wychowywał [Don], pewnego dnia odwoził mnie do szkoły – był bardzo agresywny – i powiedział coś w stylu: „Nie wiesz, kim jest twój tata? Jest mieszańcem*”. Pomyślałam: „Co to w ogóle znaczy?”"
* W każdym artykule piszą inaczej. Padają zwroty: "half-breed singer" (piosenkarzem półkrwi), half-breed" (półrasowy), half-blood" (półkrwi). Czy wynika to z braku precyzji Deborah, czy dziennikarzy, nie wiem. Prawdopodobnie Donowi chodziło o etniczność korzeni rodowych Elvisa, albo o muzykę jaką śpiewa. Choć z pozoru wydaje się to pierwsze, ja obstawiam to drugie, ponieważ Deborah w swojej książce dużo miejsca poświęca prawnie zalegalizowanemu rasizmowi, który w latach 50. miał się ciągle bardzo dobrze (tak wyczytałam w recenzji jej książki), a Don przypuszczalnie był rasistą.

Deborah nie wyjaśnia okoliczności zdarzenia, a szkoda, to dałoby nam wgląd dlaczego w ogóle nawiązał do tematu ojcostwa. Coś musiało go wyprowadzić na tyle z równowagi, iż omal nie przyznał, że jej ojcem jest nie on, a ktoś inny. Z wątków jej wypowiedzi, na które trafiłam, jawi nam się obraz rodziny o bardzo poprawnych relacjach, a z matką nawet więcej jak dobrych, więc dziwi ten brak kontroli nad sobą jej ojca.

Kiedy po śmierci Elvisa jej matka przyznała, że jest jego dzieckiem, Deborah legalnie zmieniła nazwisko na "Presley". Twierdzi ponadto, że ma retrospekcje i wspomnienia ze spotkania z Elvisem jako dziecko.

Dziesięć lat później od powzięcia informacji, że jest córką Presleya:
"Deborah Presley wywołała poruszenie w latach 80., kiedy dziesięć lat po jego śmierci twierdziła, że jest "zaginioną córką" Elvisa Presleya i zażądała udziału w jego majątku. Jej pierwszy publiczny występ miał miejsce w talk show KYW People Are Talking w 1987 roku".
Zapis tego talk show KYW People Are Talking, pod koniec postu.

Rok później po występie w TV, Deborah Presley poszła do sądu domagając się prawnego uznania jej za córkę Elvisa Presleya oraz udziału w spadku po sławnym ojcu.

Sąd uznał, że nie była córką Elvisa Presleya i dlatego nie może domagać się żadnej części jego majątku. W 1989 roku (20 lipca), Deborah odwołała się od tego orzeczenia do sądu apelacyjnego.

Z kolei sąd apelacyjny orzekł, iż wcześniejsze orzeczenie dotyczące ojcostwa jest nieważne. Aczkolwiek nie powiedział, że była definitywnie córką Elvisa, tylko stwierdził, że nie było wystarczających dowodów, aby orzec, że Deborah nie może nią być.

Niemniej sąd apelacyjny zgodził się z orzeczeniem sądu pierwszej instancji, że Deborah nie ma prawa do żadnej części majątku Elvisa. Sędzia potwierdził, że nawet gdyby Deborah była córką Presleya, nie kwalifikowałaby się do dziedziczenia, ponieważ nie była jego prawowitą córką. Sędzia stwierdził:
"Tylko te dzieci, które urodziły się w legalnym* związku małżeńskim z panem Presleyem, są uprawnione do dziedziczenia od niego i przez niego, a Lisa Marie Presley jest jedynym takim dzieckiem".
* Elvis zmieniał swój testament wiele razy. Ja znam tylko ostatnią jego wersję. Spodziewał się, że po jego śmierci może się wysypać lawina pozwów od rzekomych lub biologicznych dzieci i wprowadził w testamencie zapis, według którego prawo do dziedziczenia mają tylko dzieci z jego legalnych związków małżeńskich. Dokładnie tak, w liczbie mnogiej "związków małżeńskich", czyli nie wykluczał iż ponownie założy rodzinę. Wbrew temu, co ludzie piszą i myślą nie zapisał majątku Lisie Marie Presley. Jej samodzielne dziedziczenie jest konsekwencją wspomnianego zapisu - po prostu jako jedyna spełnia jego kryteria. Nigdzie w testamencie nie jest nawet wymieniona z imienia i nazwiska. Trochę to dziwi, że odciął się od swoich prawdziwych dzieci, które nie pochodziły z "prawego łoża". Nawet jego ojciec, Vernon, był łaskawszy, bo przewidział aż cztery trusty dla swoich dzieci z nieprawego łoża. Jednym ze świadków ostatniej woli Elvisa (testamentu), była Ginger Alden. Nie bez przyczyny, to też było przemyślane przez niego działanie. Ale to temat na post o testamencie Elvisa, który zamierzam w końcu napisać (noszę się z tym już od trzech lat).

Kiedy 12 stycznia 2023 roku, Lisa Marie Presley trafiła do szpitala, Deborah znów zwietrzyła okazję żeby zaistnieć. Zjawiła się przed szpitalem i udzielała wywiadów, jak to kocha swoją przyrodnią siostrę. Nawet nie będę tego komentować. Kiedy ujawniła się pod koniec lat 80., próbowała doprowadzić do rozmowy i spotkania z Lisą Marie Presley, ale ta zdecydowanie jej odmówiła.

W konsekwencji tych zdarzeń, ponownego pojawienia się Deborah w przestrzeni publicznej i śmierci Lisy Marie Presley, na rynku ukazało się wznowienie książki Deborah (19 września 2023 roku), wydanej pierwszy raz pod koniec lat 80. - "Memoirs of a Starseed Child: Elvis, Marlon, Christian and Me". Jest dostępna na Amazonie, ale można ją także zamówić bezpośrednio na stronie Deborah, poświęconej wyłącznie tej publikacji: https://deborahpresley.com/the-book/. Jest tam też bardzo skąpa galeria zdjęć, które notabene w większości tu zamieściłam.

Jak już wcześniej wspominałam, nie jest to książka tylko o relacji Elvisa z jej matką, ten temat jest jednym z wątków, ale generalnie o jej własnym życiu. Z długiej listy tematów jakie w niej poruszyła, wynotowałam sobie kilka, które mnie zainteresowały:
─ historia miłosna między nastoletnimi rodzicami Deborah (chodzi o Barbarę i Elvisa, nie o Dona);
─ wielka miłość i więź między matką a córką;
─ rzut oka na życie na Południu w latach 50., w tym rasizm;
─ spotkanie twarzą w twarz z Pułkownikiem, który jej szukał, a także niejednokrotne spotkanie z ojcem;
─ wcześniej nieopowiedziane historie i fakty, jakimi podzielili się z Deborah ci, którzy byli blisko Elvisa, w tym Larry Geller i kuzyn Elvisa Gene Smith.

Te rzeczy chętnie bym z niej przeczytała, ale obawiam się, że nie będę miała takiej okazji. Zastanawia mnie po co Parker jej szukał? Pewnie chciał jej pogrozić paluszkiem, by zamilkła.

KONKLUZJA

Pewnie większość z was, ma tak jak ja, kiedy czyta o kolejnym rzekomym dziecku Elvisa, bracie lub siostrze - od razu wyrokując "to kolejny oszust!" i nie dając wiary w prawdziwość tych informacji. I zapewne w przytłaczającej większości przypadków słusznie negujemy takie newsy. Jednak patrząc przez pryzmat jego życia seksualnego, musimy przyznać iż nie ma takiej możliwości, by Elvis w latach 50. nie napłodził gromadki dzieci. Co innego w latach 60. i 70., kiedy bardzo starannie dobierał sobie partnerki seksualne i zawsze myślał o konsekwencjach - przed seksem lub tuż po, każda z nich dostawała tabletkę mającą nie dopuścić do zapłodnienia, a on pilnował jej zażycia. A mimo tych środków ostrożności i tak zaliczył kilka wpadek, więc co tu dopiero mówić o latach 50.

Kiedy zapytano Deborah w wywiadzie o inne dzieci Elvisa: "Czy uważasz, że wszystkie te przypadki są uzasadnione?", powiedziała: "Nie sądzę, żeby którykolwiek był, z tych, o których czytasz" - niechybnie podważając tą odpowiedzią swój własny przypadek. Niemniej, myślę tak samo. Do mediów przebijają się głównie oszuści, pragnący pieniędzy i rozgłosu. Prawdziwe matki dzieci Elvisa, raczej nie szukają rozgłosu, a wręcz przeciwnie, skrywają głęboko swoją tajemnicę, z różnych powodów.

To taka moja końcowa konkluzja.

PODZIĘKOWANIA dla Agi, która przypomniała mi o tej kobiecie i zasugerowała aby ująć ją także na liście "Dziewczyny i kobiety Elvisa". Ponadto była wielką pomocą (jak już wiele razy) w wyszukiwaniu materiałów, dzięki którym udało się coś o niej napisać.

Niestety, nie udało nam się dotrzeć do materiałów z końca lat 80., które jak sądzę byłyby pełniejsze i wniosły nieco więcej faktograficznych informacji do sprawy. Najstarszy znaleziony materiał, to gazeta "Woman's Day (Australia)" z 2018 roku.

*       *       *
*      *
*

Ex Post

Uzupełnienie: (19 października 2023 roku):

Jak poinformowała mnie Aga, pierwszy raz przeczytała o Barbarze Jean Lewis ponad dwadzieścia lat temu w telegazecie. Kiedy czytała wpis o Barbarze (Owens) Gray, przypomniała sobie o innej Barbarze, matce Deborah, o czym zaraz mnie poinformowała. W telegazecie podano właśnie takie jej personalia - Barbara Jean Lewis, jak w artykułach, z których korzystałam. Po tych wyjaśnieniach moje wcześniejsze wątpliwości, co do jej panieńskiego nazwiska, zostały rozwiane.

*
*      *
*       *       *


Tutaj zdjęcie Barbary Jean Lewis z córką Deborah Delaine w lecie 1956 roku, z którego wykadrowano pierwsze zdjęcie Barbary jakie zamieściłam wyżej

Artykuł "I'm Elvis Presley's SECRET daughter" - wywiad z Deborah Delaine, który ukazał się w gazecie "Woman's Day (Australia)", w numerze z 19 listopada 2018 roku. Na pierwszym obrazie wersja z gazety, na drugim wersja zarchiwizowana internetowo, z poucinanymi fragmentami teksu, ale za to ze zdjęciem okładki numeru, w którym ukazał się ten artykuł

Tumaczenie artykułu:

Deborah Presley opowiada o tym, jak dowiedziała się, że jest pierwszą córką króla!

Od lat krążyły pogłoski, że Elvis Presley jest ojcem kilkorga dzieci. A amerykańska kobieta Deborah Presley upiera się, że jest córką zmarłej ikony.
Po raz pierwszy 62-letnia Deborah opowiada, jak jej matka Barbara poznała króla, zanim stał się gwiazdą, ale po zajściu w ciążę wybrała innego partnera i zupełnie nową drogę.

Opowiedz nam o swojej książce, Star Seed...
Rozpoczyna się wiosna 1954 roku, kiedy moi rodzice [Barbara i Elvis] spotkali się po raz pierwszy w Charlotte w Północnej Karolinie. Mój ojciec miał 19 lat i był nieodkryty, a mama 14. Poznali się w studiu nagraniowym.

Kiedy dowiedziałaś się, że twoim tatą był Elvis?
Mam o nim wspomnienia i z biegiem czasu mam retrospekcje. Myślałam, że jako dziecko mieszkał w radiu w samochodzie! Kiedy miałam około 13 lat, pewnego dnia mężczyzna, który mnie wychowywał [Don], zawiózł mnie do szkoły – był bardzo agresywny – i powiedział coś w stylu: „Nie wiesz, kto jest twoim tatą? To piosenkarz półkrwi”. Pomyślałam: „Co to w ogóle znaczy?”. Wiele lat później leżałam w łóżku z moim chłopakiem, a on wiedział, że jestem z tego powodu naprawdę zmartwiona. Ciągle uderzałam w ceglane ściany. Powiedział: „Twoja mama znała go [Elvisa] zanim stał się sławny. To wszystko”.

Widziałaś kiedyś jego występ na żywo?
Kiedy przyjechał do miasta, mama zabierała mnie do niego. Powiedziała, że mi [wszystko] wyjaśnią, ale potem zmarł. Wszystkie bilety zostały zwrócone.

Czy myślisz, że Elvis ma inne dzieci?
Tak.

Czy uważasz, że wszystkie te przypadki są uzasadnione?

Nie sądzę, żeby którykolwiek z tych, o których czytasz, był.

Czy on kiedykolwiek wysyłał ci listy?
Wysyłał listy do mojej matki. Wycięła podszewkę torebki i tam trzymała część jego listów. Potem powiedziała, że tatuś Don w pewnym momencie bardzo się zdenerwował i zmusił ją, aby powiedziała, gdzie są – i spalił je.

Kiedy dostałaś potwierdzenie od swojej matki, że Elvis jest twoim ojcem?
16 sierpnia [1977], w dzień jego śmierci. Patrzyłam, jak jechała podjazdem, a radio podało: „Król nie żyje!”. Wysiadła z samochodu, trzymałam ją. A ja po prostu powiedziałam: „Mamo, możesz mi teraz powiedzieć? On jest martwy". I pamiętam – nigdy nie zapomnę, dopóki żyję – położyła na mnie ręce, spojrzała mi prosto w oczy i powiedziała: „To prawda, że to twój ojciec i chcę, żebyś mi obiecała jedną rzecz — żebyś nigdy nie zrobiła nic, co mogłoby przynieść wstyd jego imieniu. A ja powiedziałam: „Obiecuję”.

Prawnie nazywasz się Presley?
Tak jest. Zmieniłam to.

Jaka jest twoja ulubiona jego piosenka?
"Nie bądź okrutna".

Dlaczego Lisa Marie Presley w wywiadach mówi, że jest „jedyną córką Elvisa Presleya?”
Ponieważ chcą mnie wykluczyć. Przestali to mówić na jakiś czas, bo zrobiłam problem — zamiast tego powiedzieli: „Jedyna córka Elvisa i Priscilli”.

Czy Twoja siostra po prostu nie jest gotowa, aby z Tobą porozmawiać?
Myślę, że jej matka jej grozi, [a dzieje się z nią mnóstwo rzeczy]. Chcę, żeby było jej dobrze. Kocham jej muzykę. Chcę z nią śpiewać. Byłabym szczęśliwa, mogąc z nią nagrywać. Brzmimy bardzo podobnie. Przez to wszystko sama zaczęłam śpiewać, a nasze głosy po prostu kołysały się nawzajem. Nie żartuj, jeśli naprawdę tego chce, zarobić trochę pieniędzy, musi do mnie zadzwonić.

Gdybyś mogła teraz powiedzieć coś Lisie Marie, co by to było?
Jedźmy do South City i nagrywajmy razem muzykę. Wyjdziesz z długów a ja będę zadowolona.

I taki dopisek na końcu, zapewne cytat z jej wypowiedzi: „Moja mama zabierała mnie do niego, ale potem zmarł” - zupełnie nie wiem jak go rozumieć, bo raczej nie dosłownie.

Kolaż z tego artykułu, do którego muszę się odnieść, z uwagi na podwójne oszustwo jakiego się na nim dopuszczono - w tym celu ponumerowałam kolejne zdjęcia. Poniżej zdjęcie z 1968 roku, które wykorzystano w tym kolażu

Zdjęcie oznaczone numerem 1

To nie Elvis i Deborah, tylko Elvis i Jeanette Nettle, jedna z sióstr z duetu "The Nettles Siters", z którą Elvis umawiał się w 1955 roku. Jest u mnie omówiona bezpośrednio na liście "Dziewczyny i kobiety Elvisa", gdzie dołączone są też trzy kolaże, dwa z nich podlinkuję także tutaj - kolaż_1, kolaż_2.

Zdjęcie oznaczone numerem 2

To akurat prawdziwe zdjęcie Barbary Jean Lewis z córką Deborah, z lata 1956 roku.

Zdjęcie oznaczone numerem 3

Elvis w samochodzie z dzieckiem jakiejś fanki, która podała mu je (jak to robiło większość fanów z małymi dziećmi) kiedy wyjeżdżał z jednego ze swoich domów (chyba w Kalifornii). Gdzieś mam to zdjęcie i jeszcze dwa inne, ale nie mogę znaleźć. W każdym razie to druga połowa lat 60., a wtedy Deborah miała już powyżej 10 lat. W jednym miejscu napisano, że to 1968 rok, a dzieckiem trzymanym przez Elvisa jest Lisa Marie Presley - no ja pamiętam coś innego. Rzecz jasna mogę się mylić, wiele jest podobnych ujęć Elvisa z niemowlętami.

Wyjątkowo haniebny w swoim kłamliwym tupeciarstwie jest też opis dodany na tym zdjęciu:
„Ta kobieta, która jest naprawdę ważna w moim życiu, powiedziała: «Nie uwierzysz tej Deborze. Mam zdjęcie twojego ojca, który cię trzyma»”.
Totalna bzdura. Kiedy zrobiono to zdjęcie, Deborah miała już kilkanaście lat, o czym pisałam powyżej! A jeśli zdjęcie jest z 1968 roku, to dokładnie 12 lat. No jak można tak oszukiwać, kłamać i uciekać się do zafałszowań faktów i archiwalnych materiałów wizualnych?! Zdjęć z tego momentu jest więcej, trzy lub cztery (tyle ja widziałam), ale wybrano to, na którym dziecko było widoczne przodem.

Wczesne zdjęcia z jej profilu na FC - na górze Lydia, matka Barbary i babcia Deborah. Później Judy, kuzynka Deborah. Dalej Barbara Jean i jej najmłodsze dziecko, syn David. Po lewej Deborah z profilu, coś ją rozproszyło. Poniżej Barbara Jean z jednym ze swoich dzieci, ale nie napisano z jakim, ani w którym roku zrobiono zdjęcie

Deborah, Barbara Jean (matka), brat Joseph (na ręku), poniżej siostra Lisa (po lewej) i brat Blaine (po prawej). Na tym zdjęciu Deborah ma 16 lat, czyli zrobiono je w 1972 roku. W opisie napisano "family Young", co wygląda jakby po mężu Barbara nazywała się "Young"

Deborah Presley Brando w 1988 roku przy murze posiadłości Elvisa, Graceland. Poniżej jej zdjęcie z tego samego roku z Gene Smithem, kuzynem Elvisa

Deborah Presley ze swoim mężem Christianem Brando (synem Marlona Brando). Pierwsze zdjęcie z 2005 roku, kiedy oficjalnie byli jeszcze małżeństwem. Drugie jest późniejsze, już po unieważnieniu małżeństwa

Deborah Presley Brando obecnie

Okładka książki "Memoirs of a Starseed Child: Elvis, Marlon, Christian and Me", autor: Deborah Presley Brando. To okładka z wznowionego w 2023 roku wydania, ale pierwszy raz wyszła pod koniec lat 80. lub na początku 90. (nie udało mi się potwierdzić okładki, ani ustalić dokładnego roku pierwszego wydania)

https://www.youtube.com/watch?v=py4jX_JokJM
Deborah Presley w KYW People Are Talking (18 maja 1987 roku) - prowadzący Richarda Bey - od tego występu w TV wszystko się zaczęło

Kiedy Lisa Marie Presley trafiła do szpitala, pod nim zjawiła się również Deborah ze swoją "siostrzaną misją" - jak dla mnie udawaną troską. Według mnie po prostu chciała o sobie przypomnieć mediom dla własnych korzyści


P. S.
Część zdjęć będzie można zobaczyć w większym rozmiarze, po otwarciu ich w nowym oknie.



sobota, 7 października 2023

♥ Kobiety - Barbara Gray

W tytule posta w zasadzie powinno być "Barbara Owens" (zgodnie z przyjętą przeze mnie zasadą, iż podaję personalia z okresu znajomości danej kobiety z Elvisem), bo tak się nazywała kiedy się poznali. Jednak jest "Barbara Gray" ponieważ jej personalia poznaliśmy dopiero w 2011 roku, kiedy nazywała się już inaczej, właśnie tak.

To kobieta, która zasłynęła i wryła się w pamięć wszystkich, dzięki zdjęciu jakie widzimy poniżej. Nie tylko fanów Elvisa, o czym za chwilę. Jak sama mówi:
"Jest bardzo popularne na całym świecie. Jest na wszystkim. Nie tylko zdobi pudełka na lunch. Jest na biżuterii, zegarkach, zegarach".
A w wywiadzie dla "Vanity Fair":
"Moja wnuczka pojechała do Graceland i przywiozła filiżankę do kawy, pudełko na lunch i zegar, wszystko z tym zdjęciem".
Tak, dosłownie na wszystkim i wszędzie - na przedmiotach, w gazetach i programach telewizyjnych.

To zdjęcie Elvisa i Barbary Owens, zrobione przez Ala Wertheimera na klatce schodowej w Mosque Theater, chwilę przed pierwszym koncertem, w Richmond w Wirginii. Zostało wielokrotnie okrzyknięte jedną z najbardziej kultowych erotycznych fotografii w historii Ameryki

Diane Keaton, aktorka i fotografka, powiedziała o nim:
„Jest najseksowniejszym zdjęciem, jakie kiedykolwiek zrobiono na całym świecie”.
Krytycy mówią:
"To jedna z najbardziej kultowych erotycznych fotografii w historii Ameryki".
Harry Kollatz Jr., starszy pisarz magazynu "Richmond.VA", powiedział:
"Ten tajemniczy obraz ocieka mistyką",
po czym dodał:
"Z punktu widzenia historii kultury popularnej jest to zdjęcie przełomowe. Był tylko jeden Elvis i tylko jedna taka chwila".
W innym materiale, czytamy:
Zaczęło się od pocałunku między dwoma młodymi ludźmi, i to stało się potem jednym z najseksowniejszych zdjęć w historii rock'n'rolla".
Kiedy zdjęcie to zaczęło żyć własnym życiem, a wraz z nim reszta serii, ze względu na swoje walory artystyczne i kulturowe, tłumy pytały "kim jest ta kobieta?". Ba, na to pytanie nie znał odpowiedzi nawet sam autor - fotograf Alfred "Al" Wertheimer. Jak mówi:
"Nigdy nie zadałem sobie trudu, aby zapytać ją o imię. A ona także nigdy nie zadała sobie trudu, żeby mi się przedstawić".
Mało tego, przez pierwsze lata nawet nie wiedziano, że to on stał za obiektywem całej serii fotografii wykonanych 30 czerwca 1956 roku.

Zdjęcie to, co i rusz, pojawiało się w różnych mediach, z adnotacją iż to Elvis Presley z jakąś nieznaną dziewczyną. Po każdej emisji programu, czy wydaniu gazety, zgłaszały się kobiety, które twierdziły, że to one na nim są. Niektóre z nich, te bardziej wiarygodnie brzmiące, konfrontowano później z Alfredem Wertheimerem (gdy już wiedziano iż jest ich autorem), ale on po zadaniu im kilku pytań kontrolnych od razu demaskował ich oszustwo.

Te informacje podawano też w mediach. Od czasu do czasu pojawiały się nawet konkretne nazwiska, bo oprócz kobiet próbujących się podszyć pod tą prawdziwą, było też pełno informacji od ludzi, którzy rozpoznawali kobietę ze zdjęcia i podawali jej personalia. W 1970 roku, jeszcze za życia Elvisa, Barbara Owens nie wytrzymała i postanowiła się ujawnić. Próbowała dotrzeć do Alfreda Wertheimera, aby raz na zawsze położyć kres anonimowości kobiety całującej się z Elvisem na klatce schodowej w Mosque Theater w Richmond oraz uciąć wszelkie spekulacje, co do personaliów "tej ze zdjęcia". Niestety, wtedy to jej się nie udało. Traktowano ją jak kolejną oszustkę i odmawiano skontaktowania z fotografem.

Wszystko zmieniło się dopiero w 2011 roku, za sprawą artykułu w "Vanity Fair", w którym ujawniono jej pełne personalia - Barbara "Bobbi", z domu Owens, po mężu Gray. Dla "Vanity Fair" Barbara Gray wydawała się wiarygodna, dlatego zdecydowano się opublikować jej historię.

Kiedy próbowano doprowadzić do jej spotkania z fotografem, aby zyskać stuprocentowe potwierdzenie, Al Wertheimer nie chciał nawet o tym słyszeć. Po swoich poprzednich doświadczeniach był absolutnie pewien, że to kolejna oszustka, która chce przypisać swoją tożsamość kobiecie ze zdjęcia. Dopiero jakiś czas później nagabywany przez "Vanity Fair" wsparte przez Alannę Nash (do której Bobbi Owens w międzyczasie dotarła*) oraz bombardowany przez Barbarę Gray e-mailami i wpisami na FaceBooku, dla świętego spokoju zgodził się najpierw porozmawiać z nią przez telefon, a potem umówić spotkanie. Przeegzaminował Barbarę Gray dokładnie, między innymi pytając ją o przebieg dni od 28 czerwca do 2 lipca 1956 roku, a także o najdrobniejsze szczegóły dnia, który spędziła z Elvisem, w tym wyglądu oraz cech charakterystycznych miejsc, jakie odwiedzili (głównie pomieszczeń w hotelu Jefferson i Mosque Theater). Ku zaskoczeniu Wertheimera, Barbara zdała egzamin śpiewająco, sama przypominając mu kilka detali, o których już zapomniał. Odtąd Al nie miał już żadnych wątpliwości, że tym razem trafił na właściwą kobietę. Po tej rozmowie bardzo się zaprzyjaźnili i pozostawali w stałym kontakcie aż do jego śmierci 19 października 2014 roku.

* Kiedy Wertheimer ciągle nie odpowiadał na jej wiadomości, jakie wysyłała mu na Facebooku, sfrustrowana, zadzwoniła do Richarda Todda, didżeja promującego hołd dla Elvisa w WTMA, lokalnej stacji radiowej, deklarując się jako dziewczyna z obrazu "The Kiss". Jednak jeden ze słuchaczy miał wątpliwości - weteran Ron Brandon, który nagrał koncert Presleya w Tupelo w stanie Missisipi, kiedy był 17-letnim inżynierem w radiu WTUP. Nabrał podejrzeń, gdy dzwoniąca źle wymówiła nazwę Mosque Theater. Ale kiedy w końcu połączyli się osobiście, przekonała go, a Brandon skontaktował się z Alanną Nash, myśląc że będzie w stanie uwiarygodnić jej historię, ponieważ wcześniej wydała książkę o życiu miłosnym Presleya "Baby, Let’s Play House. ELVIS PRESLEY and the WOMEN WHO LOVED HIM".

Był też jeden szczegół, który dodatkowo zwrócił uwagę Wertheimera - gitara Elvisa, jaką trzymał Junior na kolanach, a która przeszkadzała Bobbi wygodnie usiąść. Kiedy egzaminowana przez niego Barbara mu o niej powiedziała, Al zaprzeczył. Na co ona rzekła: "To spójrz na własne zdjęcia". I faktycznie na jednym ze zdjęć z taksówki, widać kawałek gitary na kolanach Juniora. Alfred Wertheimera nie mógł się nadziwić, mówiąc: "Patrzę na te zdjęcia od 55 lat i nie zauważyłem jej!".

Jego kluczowe pytanie zawsze dotyczyło wzrostu. Oczywiście kobiety wiedziały, że będą weryfikowane, więc zgłaszały się te, które pasowały wzrostem*, a wiedzę o przebiegu tych dni uzupełniały z istniejących publikacji. Były przygotowane, choć nie do końca (patrz tekst pod gwiazdką).

* Elvis mierzył 6 stóp, a kobieta na zdjęciu z pozoru 5,11 stopy. Jednak uwzględniając jej szpilki i to, że Elvis stał stopień niżej, nie mogła mierzyć więcej niż 4,11 stopy, żeby Wertheimer chciał z nią dalej rozmawiać. Tymczasem panie zupełnie tego nie uwzględniały. Jedynie Barbara Gray przeszła przez to pytanie bez szwanku, bo faktycznie mierzyła 4,11 stopy, co otworzyło jej drogę do dalszej weryfikacji przez Alfreda Wertheimera.

Chociaż Alanna Nash w swojej książce "Baby, Let’s Play House. ELVIS PRESLEY and the WOMEN WHO LOVED HIM" (2009), bardzo obrazowo opisała zdjęcie, które zrobiło furorę na całym świecie (nie tylko wśród fanów Elvisa), to również słowami Alfreda Wertheimera nakreśliła kulisy tego dnia, czyli to, co Elvis i Barbara robili razem poza sceną, 30 czerwca 1956 roku. Kiedy Alanna Nash pisała swoją książkę nie znała jeszcze personaliów Barbary Gray, więc nazywa ją "randką" lub "blondynką". Z kolei Wertheimer przez te wszystkie lata nazywał ją po prostu "randką dnia Elvisa".

Mnie najbardziej zaskoczyła wypowiedź Ala Wertheimera, który sugeruje, że Elvis musiał poderwać Barbarę w hotelowej kawiarni. Nie wiedział, że poznali się już dwa dni wcześniej telefonicznie, a dzień później Gene i Junior na polecenie Elvisa pojechali po nią do Charleston i przywieźli do Richmond. Poniżej obszerne fragmenty (na granatowo):

Wertheimer, podobnie jak Elvis, miłośnik nocy, podróżował z nim przez tydzień, wykonując około 3800 klatek, wszystkie nie pozowane i w naturalnym świetle, aby opisać jego życie zawodowe i osobiste – na scenie, za kulisami, w studiu nagraniowym, w domu z rodzicami i przyjaciółmi oraz w trasie ze swoimi fanami. Żaden inny fotograf nie uchwyciłby tak zaskakująco intymnych chwil ani nie spisałby kroniki tak ważnego etapu kariery Elvisa. Powstałe w ten sposób zdjęcia, eleganckie, wymowne i ikoniczne, „były prawdopodobnie pierwszym i ostatnim spojrzeniem na codzienne życie Elvisa Presleya” – napisał Wertheimer. – „Byłem reporterem, którego piórem był aparat”.

Podczas gdy RCA potrzebowała zdjęć promujących Elvisa jako wybuchowego młodego piosenkarza, Wertheimer miał inny cel [interesował go wątek męsko-damski]:
„Zasadniczo opowiadałem tę historię, ponieważ Elvis doprowadzał dziewczyny do płaczu i nie mogłem zrozumieć, co w nim było tak potężnego, co wydobywało na powierzchnię wszystkie te surowe emocje”.
Jak przewidziała Anne Fulchino [z RCA, która zatrudniła go w charakterze fotografa], Alfred był tak dyskretny i dobry w swojej pracy, że wiele osób otaczających Elvisa prawie nie wiedziało, że tam jest. Sam Elvis lubił być dokumentowany, pozwalając na bliskość, która zawstydzała nawet fotografa, szczególnie w przypadku zdjęcia, które Wertheimer nazywa „The Kiss”, przedstawiającego krótkie spotkanie Elvisa z fanką na klatce schodowej Mosque Theatre w Richmond w Wirginii.

Po południu 29 czerwca, po próbie do Steve Allen Show, Elvis wsiadł do pociągu do Richmond z pułkownikiem i świtą, w skład której wchodzili teraz jego kuzyni Bobby i Junior Smith, z których ten ostatni miał nawiedzony, niesamowity wygląd szalonego zabójcy, wrócił do domu z Korei z sekcją 8. Następnego dnia Elvis miał dać dwa przedstawienia w Mosque Theatre o 17:00 i 20:00.

Jego partnerką tego dnia była dobrze ubrana młoda kobieta w ciemnej sukience bez rękawów i wachlarzach perłowych kolczyków. Dziewczyna z Południa, o świeżej twarzy i ciemnoblond włosach obciętych w letni bob. Elvis najwyraźniej poznał ją w kawiarni Hotelu Jefferson, gdzie zaledwie kilka minut wcześniej objął kelnerkę ramieniem. Miał ze sobą swój scenariusz do „The Steve Allen Show” i „przerzucając niektóre strony” – jak pamiętał Al – „próbował zaimponować tej młodej damie, której nazwiska zapomniałem zapamiętać. Ale zachowała spokój, nie chcąc wyglądać na zbyt pod wrażeniem". Elvis nadal próbował ją rozluźnić rozmową. W pewnym momencie przysunął się blisko, na odległość trzech cali od jej twarzy i po prostu krzyknął: „Ahhh!”, Alfred pstryknął kilka ujęć, a potem Junior powiedział, że robi się późno i muszą iść do teatru na próbę.

Elvis zaprosił blondynkę do siebie, a ona, ufna, wsiadła do taksówki. W drodze do teatru Elvis próbował ją zabawić, wskazując różne głupie [w sensie nietypowe] rzeczy, takie jak oprawy oświetleniowe, i opowiadając dowcipy. „Nadal był na zmianę wesoły i zabawny, albo surowy” – zauważył Al, „zarzucając obie ręce na jej szyję w udanej ceremonii uduszenia”.

Podczas gdy pozostali wykonawcy na zmianę wychodzili na scenę, Elvis flirtował z nią w innej części Mosque Theater, prowadząc ją do ciemnej, wąskiej wnęki wzdłuż schodów, oświetlonej jedynie oknem i pięćdziesięciowatową żarówką. Al, wychodząc z męskiej toalety, która pełniła jednocześnie funkcję garderoby muzyków, był zaskoczony, widząc tam parę, i zdał sobie sprawę, że natknął się na intymny moment. Elvis, ubrany w ciemny garnitur i białe buty, oparł ramię o poręcz schodów, pochylając się w stronę swojej dziewczyny, która nieśmiało oparła się o ścianę. Przechyliła dolną połowę ciała, przybliżając się do niego, trzymając stopy razem z jego, tak że oboje utworzyli niemal kształt litery V, stojąc tak blisko siebie. Al był w rozterce:
„Czy zostawić im prywatność, czy powinienem być dobrym reporterem? Jeśli to nakręcę, Elvis może mnie zwolnić”.
Potem wykorzystał szansę, widząc, że byli bardzo zaabsorbowani. Zaczął strzelać ujęcia, początkowo zachowując dystans, a potem podchodził coraz bliżej i jeszcze bliżej, aż znalazł się przy poręczy schodów. Zrobił zdjęcie z góry, patrząc w dół, akurat wtedy, gdy Elvis muskał policzek dziewczyny, a jego ramiona były szeroko rozłożone, jedno nad nią oparte o ścianę, drugie zakotwiczające go na poręczy. To było tak zmysłowe, a ich ciała tak podekscytowane, że gdyby obrócić zdjęcie, wydawałoby się, że oboje są w łóżku. Fotograf ledwo oddychał.

„Przepraszam, przechodzę” - powiedział Alfred, chcąc ich minąć, lecz byli tak skupieni na sobie i zaabsorbowani, że nawet nie zwrócili na niego uwagi. Al obrócił się tak, że okno znajdowało się za nim, oświetlając poddanych przednim światłem słonecznym i wypełniającym światłem ze zwisającej żarówki. „Założę się, że nie możesz mnie pocałować, Elvis”, powiedziała dziewczyna wystawiając język [i zwierając na nim usta]. „Założę się, że mogę” – odrzekł. A potem wykonał swój ruch, wystawiając własny język, aż oba się zetknęły, języki i nosy, jego tors napierał na jej talię. Teraz dziewczyna opierała się na poręczy schodów i wszystko mogło się zdarzyć. Al zatrzasnął migawkę, utrwalając słynny obraz, destylację rock and rollowego road show, z Elvisem w swoim nieskrępowanym najlepszym wydaniu. Cała sprawa trwała jedną dziesiątą sekundy, a potem Al usłyszał tylko: „Chcemy Elvisa! Chcemy Elvisa!”. Minutę później Elvis wbiegł na scenę, by dać czterem tysiącom ludzi, głównie kobietom i dziewczętom, przedstawienie, za które zapłacili.

To, kto był tego dnia na randce Elvisa, pozostaje tajemnicą. Odkąd obraz pojawia się na produktach komercyjnych, wiele kobiet zwróciło się do Wertheimer przez lata, każda upierając się, że jest tą jedyną. Ale za każdym razem, gdy fotograf zadaje im pytania o dzień przed lub po, ich historie nigdy się nie łączą.
„Myślę, że Elvis pocałował tysiące dziewczyn. Uwielbiał całować dziewczyny”.
Po swoich występach tego wieczoru Elvis wsiadł z powrotem na pokład pociągu jadącego na północ – latanie go przerażało – aby następnego wieczoru wystąpić na żywo ze Stevem Allenem. To była niedziela. Przedstawienie odbyło się zgodnie z planem.

W nawiązaniu do ostatniej wypowiedzi Alfreda Wertheimera w powyższym cytacie, przytoczę jeszcze jedną, która pochodzi z innego materiału o sławnym zdjęciu "The Kiss":
„Kochał przebywanie z dziewczynami. Później zrozumiałem, iż nie ma dla niego znaczenia czy dziewczyny miały osiem lat, osiemnaście, sześćdziesiąt pięć, czy siedemdziesiąt, po prostu lubił kobiety”.
Jako jeden z nielicznych rozumiał fascynację Elvisa kobietami w kształcie jaki rzeczywiście miała, a nie tylko jako dążenie do hedonistycznego zaspakajania żądzy. Mi to też zajęło lata.

Pierwszy raz zdjęcia te pojawiły się we wrześniu 1956 roku w magazynie zatytułowanym "The Amazing Elvis Presley" (100 000 egzemplarzy, 35 centów w kiosku "one-shot"). Później w magazynie "Life" i innych miejscach. Z końcem lat 50. wszystko ucichło, by ponownie zaistnieć po śmierci Elvisa w 1977 roku. Odtąd trwa to do dziś.

Tyle o samym zdjęciu "The Kiss" i reszcie serii. Przejdźmy teraz do sedna - spotkania Elvisa z Barbarą Gray.

Kiedy Elvis przybył do Richmond, w związku z dwoma koncertami jakie miał tu dać w Mosque Theater (o godzinie 17:00 i o 20:00, 30 czerwca 1956 roku), zamieszkał w hotelu Jefferson. Richmond było podekscytowane przyjazdem nowej gwiazdy polaryzującej społeczeństwo kulturowo, a Elvis natychmiast stał się tematem numer jeden w domach i między znajomymi. Zresztą tak było wówczas w każdym mieście, do którego zawitał podczas swoich tras koncertowych.

22 czerwca 1956 roku, Elvis rozpoczął swoją trasę koncertową "Tour of Georgia and The Carolinas", w ramach której występował w stanach: Georgia, Karolina Południowa, Karolina Północna, z ostatnim, zamykającym trasę koncertem w Wirginii (30 czerwca 1956 roku, w Richmond), skąd udał się prosto do Nowego Yorku, gdzie 1 lipca 1956 roku wystąpił w Hudson Theatre, w programie telewizyjnym "The Steve Allen Show", telewizji NBC-TV.

Przed Richmond, Elvis wystąpił w College Park Baseball Field, w Charleston (SC), 28 czerwca 1956 roku, o godzinie 20:30. Zatrzymał się wtedy w hotelu Francis Marion w Charleston.

Charleston było rodzinnym miastem Barbary Gray (wtedy jeszcze Owens), to tu się urodziła i dorastała. Acz jej korzenie sięgały również Richmond, z okolic którego pochodziła jej matka (dokładnie z Lakeside, Henrico County, VA).

Kiedy Elvis zjawił się w Charleston, był na ustach wszystkich, w tym Barbary i jej przyjaciół. To właśnie oni odegrali znaczącą rolę w spotkaniu Elvisa z Barbarą Owens, bez nich nigdy by do niego nie doszło. Jak czytamy w jednym z materiałów:
"W czerwcu 1956 roku przyjaciele Barbary przekonują ją, aby zadzwoniła do Elvisa do jego pokoju hotelowego w hotelu Francis Marion w Charleston".
Podekscytowana możliwością rozmowy z gwiazdą, Barbara ulega pokusie, choć wcale nie wierzy, że to się uda. Dzwoni do hotelu Francis Marion w Charleston. Kiedy operator odebrał, poprosiła z pokojem Elvisa Presleya. Po krótkiej chwili operator powiedział:
─ Pokój Elvisa Presleya, proszę.
O dziwo nikt jej o nic nie pytał, tylko od razu połączono ją z apartamentem Elvisa. W słuchawce odezwał się męski głos, ale to nie był Elvis:
— Czy to Elvis? - zapytała.
— Nie, chcesz z nim porozmawiać? - padło z drugiej strony słuchawki.
— Tak, chcę porozmawiać z Elvisem.
Wtedy do telefonu podszedł Elvis i zaczęli rozmawiać. Rozmawiali ze sobą około godziny, w zależności od źródła "prawie godzinę", "ponad godzinę". Właśnie imprezowała z przyjaciółmi i była wstawiona:
"Pewnej nocy w barze jej awanturujący się towarzysze byli podekscytowani Presleyem, mówiąc, że gra muzykę »czarnuchów« i domyślając się, że jest »słodki«, ponieważ używa tuszu do rzęs.
– Zatrzymuje się w hotelu Francis Marion - powiedział jeden z przyjaciół. – Bobbi, powinnaś do niego zadzwonić. Możesz umówić się z nim na randkę.
Jak opowiada Barbara, tego wieczoru była pijana i przyjęła wyzwanie, chwiejąc się trochę, gdy podnosiła telefon za barem i prosząc operatora z hotelu, żeby połączył ją z pokojem Presleya".
Można się zastanawiać dlaczego oblegany przez kobiety Elvis zdecydował się na randkę w ciemno z nieznajomą. Na pewno ciekawość i adrenalina na myśl, kto się kryje za tym głosem z słuchawki, taka loteria, co przyniesie los. W jednym materiale tak to wyjaśniono:
"Elvis był ciekaw kobiety, która do niego zadzwoniła, więc zaprosił ją na swój kolejny koncert w Wirginii. Dwa dni później spotkali się w Jefferson Hotel w Richmond".
Niech was tutaj nie zmyli fraza "na swój kolejny koncert w Wirginii". Oni nie spotkali się między dwoma koncertami tego samego dnia, tylko jeszcze na długo przed pierwszym. Tu chodzi o to, że w 1956 roku Elvis już koncertował w tym miejscu, 5 lutego i 22 marca 1956 roku. Wtedy także spał w Jefferson Hotel.

Jak napisano:
"Dzień, w którym zrobiono zdjęcie, był pierwszym dniem, w którym Bobbi, która miała wtedy 20 lat, spotkała Elvisa. Dwa dni wcześniej zadzwoniła do jego pokoju hotelowego w Charleston w Południowej Karolinie za namową przyjaciół i po długiej, zalotnej rozmowie Elvis zaprosił ją do siebie przez telefon. Planowali spotkać się w Richmond dwa* dni później. Kuzyn Presleya, Gene Smith, przyjechał następnego* dnia, aby odebrać Barbarę Gray z Charleston i odwieźć ją do Richmond".
* Tutaj z pozoru jest drobna nieścisłość, ale wyjaśnię to w podsumowaniu - patrz granatowy tekst pod mapkami, a tam punkt "ad. 3.8."

W innym materiale czytamy:
"Wkrótce gwiazda rocka i nieznajoma, flirtowali przez dobrą godzinę, zanim zaplanowali spotkanie dwa dni później w Richmond w Wirginii - 425 mil stąd - kiedy Presley wróci z nowojorskiej próby do segmentu telewizyjnego w „The Steve Allen Show”. Gray wyjaśniła mu, że z Richmond uda się na północ, aby zobaczyć się ze swoim chłopakiem w Filadelfii. Przed rozłączeniem się, Presley obiecał, że następnego dnia wyśle po nią samochód.
Na co przytaknęła, mówiąc "OK", ale nie wierzyła w to, myślała, że tylko tak mówi. Lecz następnego ranka Gene i Junior, który przedstawił się jako kierownik trasy Elvisa, pojawili się w Cadillacu Eldorado Biarritz 1956 w kolorze kości słoniowej, który Elvis kupił wcześniej w tym miesiącu. Trio pojechało do Richmond, gdzie Barbara Gray zatrzymała się w domu ciotki Gladys. Jej kuzynka, Ruth Wagner, która mieszkała tam w tym czasie, pamięta samochód, nocną wizytę, podekscytowaną rozmowę o Elvisie.

Następnego popołudnia Bobbi spotkała Gene Smitha przed eleganckim hotelem Jefferson. Niósł zieloną kurtkę w plastikowej torbie do czyszczenia chemicznego – ubranie Elvisa na zmianę na drugi set tego wieczoru – Gene przeprowadził ją przez hol do kawiarni, gdzie jego kuzyn siedział nad miską chili:
"Elvis, ona tu jest – powiedział Gene do pompatycznego mężczyzny siedzącego przy ladzie".
Kiedy Gene ją przyprowadził do Elvisa, ten siedział przy ladzie, tyłem do wejścia. Bobbi wspomina:
"Odwrócił się i wtedy po raz pierwszy go zobaczyłam. Pomyślałam: »Boże, jaki on jest piękny!«".
Elvis nie wstał znad stołu, mało to eleganckie, ale dał Bobbi znak, by usiadła na winylowym krześle obok niego, a następnie przytulił ją na powitanie. Potem wywiązała się między nimi rozmowa, ale Barbarze szczególnie jeden jej fragment zapadł w pamięci:
─ Chcesz coś do picia, może piwo? ― zagadnął Elvis.
─ Nie ― Bobbi odmówiła, zastanawiając się, czy Elvis jej nie testuje.
─ To dobrze ― powiedział Elvis ― ponieważ nie pozwalam moim kobietom pić.
─ Nie jestem twoją kobietą ― odparła Bobbi.
─ Czy palisz? ― Elvis kontynuował przesłuchanie na temat używek.
─ Nie ― wykrzywiła się.
─ Dobrze. Nie lubię też, gdy moje kobiety palą.
─ Powiedziałam ci, że nie jestem twoją kobietą... Jeśli chcę zapalić i napić się piwa, zrobię to.
─ Daj spokój ― powiedział Elvis ― będziesz ze mną podczas występu.
Było już pół godziny przed jego występem o piątej. Gene przerwał im informując, że mają taksówkę czekającą na półmilową przejażdżkę Main Street do Mosque Theater z żółtej cegły.

Kiedy wstali, żeby wyjść, Elvis sugestywnie złapał swoją nową przyjaciółkę, co spowodowało, że wyrwała mu się i pobiegła w stronę bocznych drzwi hotelu prowadzących na ulicę. Zaskoczony Elvis goniąc ją nazwał ją „Grubym Tyłkiem”, ku rozbawieniu obojga. No cóż, nazywanie kobiety, nawet w żartach, na pierwszym spotkaniu „Grubym Tyłkiem”, jest wysoce obcesowe, aczkolwiek Bobbi, która wówczas była przyzwyczajona do bezpośredniości daleko wykraczającej poza bon ton oraz niewybrednego poczucia humoru swoich towarzyszy zabaw, pozwoliło to całkowicie się wyluzować i otworzyć na Elvisa. Według Wertheimera Bobbi zwróciła jego uwagę ponieważ wbrew pozorom lubił charakterne, do pewnego stopnia niesforne dziewczyny.

Kiedy taksówka dotarła do Mosque Theatre, Elvis wysiadł przy wejściu na scenę, aby porozmawiać z fanami, podczas gdy Gene i Junior zabrali Bobbi na przód sali.

Bobbi przyjechała do Mosque Theater z Elvisem i była tam do samego końca. Potem wraz z nim i jego świtą udała się na stację kolejową, skąd wyruszyli pociągiem do Nowego Jorku.

Usystematyzujmy trochę te informacje. Najpierw trzy mapki z trasami:
  • z Richmond (VA) [punkt B] do Nowego Yorku (NY) [punkt A] (536 km) z Filadelfią na trasie,
  • z Richmond (VA) [punkt A] do Charleston (SC) [punkt B] (510 km),
  • z Richmond (VA) [punkt A] do Charlotte (NC) [punkt B] (470 km).
Bedą potrzebne do analizy odległości. Poniżej mini "day by day" dla czterech istotnych w tej historii dni. To pomoże wam się nie pogubić.

Mapka z zaznaczoną trasą z Richmond (VA) [punkt B] do Nowego Yorku (NY) [punkt A] i Filadelfią pomiędzy. Podróż z Richmond (VA) do Nowego Jorku (NY) trwa około 5 godzin autem

Mapka z zaznaczoną trasą z Richmond (VA) [punkt A] do Charleston (SC) [punkt B]. Podróż z Richmond (VA) do Charleston (SC) trwa około 6 godzin autem

Mapka z zaznaczoną trasą z Richmond (VA) [punkt A] do Charlotte (NC) [punkt B]. Podróż z Richmond (VA) do Charlotte (NC) trwa około 4,5 godziny autem

1. Dzień pierwszy - 28 czerwca 1956 roku

1.1. Elvis przyjeżdża do Charleston (SC) i zatrzymuje się w Francis Marion Hotel;
1.2. Tu, o godzinie 20:30, da koncert w College Park Baseball Field;
1.3. Barbara "Bobbi" Owens dzwoni do hotelu i zostaje połączona z pokojem Elvisa.
1.4. Barbara rozmawia z Elvisem ponad godzinę. Elvis zaprasza ją do Richmond (VA), gdzie on sam dotrze następnego dnia w godzinach wieczornych.

2. Dzień drugi - 29 czerwca 1956 roku

2.1. Gene i Junior Smith, na polecenie Elvisa jadą po Barbarę Owens do Charleston i przywożą ją do Richmond. Potem wracają do Charleston do Elvisa.
2.2. Elvis ze świtą opuszczają Francis Marion Hotel i udają się na lotnisko, skąd odlecą najpierw do Charlotte (NC), gdzie przesiądą się na samolot liniowy Delta i dalej do Nowego Jorku.
2.3. W Nowym Jorku uda się na próbę do programu "The Steve Allen Show";
2.4. Po jej zakończeniu wsiada do pociągu do Richmond (VA);
2.5. Ze stacji kolejowej udaje się do Jefferson Hotel w Richmond (VA);

3. Dzień trzeci - 30 czerwca 1956 roku

3.1. Około południa Elvis spotyka się z Barbarą Owens w Jefferson Hotel w Richmond (VA).
3.2. W hotelowej kawiarnio-restauracji, spędzają miło czas. Elvis jeszcze raz przegląda scenariusz do programu "The Steve Allen Show";
3.3. Kiedy Gene Smith przypomina, że czas udać się do Mosque Theater, zbierają się i wsiadają do taksówki;
3.4. W Mosque Theater, na klatce schodowej poniżej toalety, która jednocześnie stanowiła garderobę dla występujących, między Barbarą a Elvisem dochodzi do intymnego fizycznego flirtu;
3.5. Elvis daje dwa koncerty, pierwszy o 17:00, drugi o 20:00, a Barbara przez cały ten czas mu towarzyszy;
3.6. Po ostatnim koncercie, wszyscy razem (Barbara, Elvis i jego świta) udają się na stację kolejową, skąd Elvis odjedzie do Nowego Jorku, by następnego dnia wystąpić w programie "The Steve Allen Show";
3.7. Elvis namawia Barbarę, aby towarzyszyła mu w Nowym Jorku, ale ona odmawia, tłumacząc, że jedzie na spotkanie ze swoim chłopakiem w Filadelfii;
3.8. Wsiada do pociągu z Elvisem, ale tu ich drogi się rozchodzą.

4. Dzień czwarty - 1 lipca 1956 roku

4.1. Nad ranem Elvis dociera do Warwick Hotel w Nowym Jorku.
4.2. Później bierze udział w kolejnej próbie do programu "The Steve Alen Show", a o 20:00 w programie na żywo.
4.3. Po występie w TV wraca do Warwick Hotel i bierze udział w jedynym talk show w swoim życiu: „Hy Gardner Calling”, dla WRCA-TV.

Kilka z powyższych punktów wymaga rozwinięcia.

ad. 2.1.
Gene i Junior Smith, na polecenie Elvisa jadą po Barbarę Owens do Charleston i przywożą ją do Richmond. No właśnie i tu relacje się trochę nie trzymają kupy. Barbara podaje, że odebrali ją rano następnego dnia po rozmowie telefonicznej, czyli 29 czerwca 1956 roku.

Potem zawieźli ją do Richmond i wrócili do Charleston po Elvisa, a następnie udali się na lotnisko, skąd wyczarterowanym samolotem polecieli do Charlotte w Północnej Karolinie. Tam przesiedli się na samolot liniowy Delta do Nowego Jorku i udali na pierwszą próbę do programu "The Steve Alen Show". No karkołomne to, ale w latach 50. nie takie szaleństwa robili.

Niemniej pamiętajmy, że Charleston (SC) od Richmond (VA) dzieli 510 km. Więc nawet gdyby się nie zatrzymywali i gnali pustą szosą 130 km na godzinę, to pokonanie tej trasy w dwie strony zajęłoby około 8 godzin. Acz nie wiemy, o której mieli samolot w Charlotte (NC), ani w jaki sposób przemieścili się z Charleston na lotnisko w Charlotte, to z kolei 470 km i 4,5 godziny jazdy samochodem. Aczkolwiek nie rozumiem dlaczego cofali się prawie 500 km, żeby potem lecieć 1500* (z Richmond no Nowego Jorku jest 536 km w przeciwną stronę). Widocznie mimo wszystko podróż dwoma samolotami trwała krócej jak pociągiem bezpośrednio z Richmond.

* 1500 km, bo najpierw wstecz 500 km (z Charleston do Charlotte), skąd do nowego Jorku było 1000 km (z Charlotte do Nowego Jorku).

Barbara na pewno została przez nich przywieziona do Richmond 29 czerwca 1956 roku, bo w nocy z 29 na 30 czerwca spała tam u swojej ciotki Gladys. Niemniej w artykule napisano:
"Następnego ranka Gene i jego kumpel, który przedstawił się jako kierownik trasy Elvisa [czyli Junior Smith], pojawili się w Cadillacu Eldorado Biarritz '56 w kolorze kości słoniowej, który Elvis kupił wcześniej w tym miesiącu. Trio pojechało do Richmond, gdzie Gray zatrzymała się w domu ciotki Gladys. Jej kuzynka, Ruth Wagner, która mieszkała tam w tym czasie, pamięta samochód, nocną wizytę i pełną ekscytacji rozmowę o Elvisie".
No i mamy czasowego pata. Może pojechali po nią nie rano w typowym rozumieniu, tylko krótko po koncercie Elvisa w Charleston, w nocy z 28 na 29 czerwca 1956 roku, docierając do jej rodziny w Richmond w środku nocy i dlatego jej kuzynka mówi: "pamiętam samochód, nocną wizytę i pełną ekscytacji rozmowę o Elvisie", a Barbara "pojawili się następnego ranka" - dla jednej to była noc (bo było jeszcze ciemno), a drugiej ranek (bo od północy było już rano następnego dnia, 29 czerwca). Potem wrócili do Elvisa będącego w Charleston i dalej, jak opisałam wyżej.

Jest jeszcze możliwe, że pojechali po nią dopiero po powrocie z próby 29 czerwca 1956 roku i faktycznie dotarli do Richmond w środku nocy z 29 na 30 czerwca 1956 roku, czyli już nad ranem. Jednak ta wersja nie pasuje do tego, co mówi Barbara Gray, że Gene z Juniorem odebrali ją następnego dnia rano po jej rozmowie z Elvisem. Nie jest też możliwe, że oni zajęli się transportem Barbary, a Elvis do Nowego Jorku pojechał sam lub z kimś innym, bo są na zdjęciach z pociągu i studia TV. Z Warwick Hotel chyba też.

Teoretycznie mogło być też tak, że po przywiezieniu Barbary do Richmond nie wracali po Elvisa do Charleston, tylko od razu pojechali do Charlotte, gdzie spotkali się Elvisem już na lotnisku, a on dotarł tam bez ich udziału (z Charleston do Charlotte).

Dlatego sądzę, że ta karkołomna opcja jest tą prawdziwą. Nie mogę nigdzie znaleźć żadnych informacji, które w sposób jednoznaczny i precyzyjny wyjaśniałyby jak przebiegł 29 czerwca 1956 roku dla Elvisa, Gene'a i Juniora, czyli od północy 28 czerwca (noc z 28 na 29 czerwca) do powrotu z Nowego Jorku do Richmond wieczorem 29 czerwca 1956 roku.

Elvis po wariackim dniu, 29 czerwca 1956 roku, już nie spotkał się z Barbarą, mimo iż dotarł do hotelu jeszcze za jasna. Zobaczyli się dopiero 30 czerwca 1956 roku przed południem, zgodnie z tym, co uzgodnili telefonicznie, 28 czerwca 1956 roku.

ad. 3.5
Elvis daje dwa koncerty, pierwszy o 17:00, drugi o 20:00, a Barbara przez cały ten czas mu towarzyszy.

To prawda, chociaż nie ma jej na zdjęciach z Mosque Theater, ale wiemy dlaczego. Kiedy taksówka dotarła do Mosque Theater, Elvis wysiadł przy wejściu na scenę, aby porozmawiać przez chwilę z fanami (zdjęcie w dalszej części postu), podczas gdy Gene i Junior zabrali Bobbi na widownię i usadzili przed sceną.

Dalej, jak podaje jedno ze źródeł:
"Za kulisami zawrzało, gdy wystąpili artyści wspierający – Flaim Brothers Orchestra, komik Phil Maraquin oraz iluzjoniści George i Betty Johnstone. Elvis zatrzymał się, by wyciągnąć kartonową puszkę pomady Royal Crown i wyrzeźbił swoje brudno-blond włosy w wysoki, lepki klin. Potem poprosił o szybką próbę z Jordanaires, swoją grupą wokalną".
Na zdjęciach zrobionych między koncertami, też jej nie widać, bo Elvis został na widowni i rozmawiał z fankami, a ona na backstage z Jordanaires i Flaim Brothers:
"Stałam tam, rozmawiając z Jordanaires i wygłupiając się z braćmi Flaim. Spędziłam więcej czasu z innymi facetami niż z Elvisem".
Acz rozdzielili się przede wszystkim dlatego, że Elvis pomiędzy koncertami udzielał jeszcze wywiadu lokalnemu reporterowi, Gene'owi Millerowi z "The Richmond Times-Dispatch". Potem rozmawiał z fankami na widowni i grał na perkusji.

ad. 3.8
Barbara na pewno wsiadła z Elvisem do pociągu. Jednak niejasne jest, czy:
  • wysiadła z pociągu zanim jeszcze ruszył,
  • jechała z nim aż do Filadelfii, gdzie była umówiona ze swoim chłopakiem, jak utrzymywała,
  • dotarła do samego Nowego Jorku.
Alfred Wertheimer, który towarzyszył Elvisowi w pociągu, nie uchwycił jej na żadnym zdjęciu. W Nowym Jorku, też nie. Chociaż to nie musi o niczym świadczyć, bo w Mosque Theater, poza sławnymi kadrami z klatki schodowej, też nie ujął jej na żadnym zdjęciu, a była tam przez cały czas, przyjechała z Elvisem i opuściła teatr z Elvisem.

Z kolei Barbara opowiadając swoją historię, nie daje jednoznacznej odpowiedzi.

Po drugim koncercie Bobbi i Elvis wsiedli do samochodu (był to chyba wóz szeryfa) aby udać się na stację kolejową. Elvis wracał do Nowego Jorku i chciał, żeby Bobbi pojechała z nim, na co powiedziała: "Nie, już zrobiłam plany. Jadę do Filadelfii". Ale Elvis nalegał. Wsiedli na pokład wagonu nr 20 pociągu relacji Richmond - Fredericksburg - Potomac Railroad i udali się do prywatnego przedziału Elvisa, Roomette nr 7.
"Zaczął mnie łapać i przytulać, a ja w końcu pozwoliłam mu siebie całować. Skończyło się na tym, że położyliśmy się na łóżku, a on próbował mnie wyczuć. Położył rękę na moim tyłku i powiedział:
— Och, masz pas!
— To elastyczne majtki, ale co ci do tego?
— Nie zadaję się z dziewczynami, które noszą pasy — i przestał. Nagle ktoś zapukał do drzwi i ostrzegł:
— Elvis, pociąg odjeżdża".
Na co Bobbi powiedziała: "Ja też". I nie wiem jak to rozumieć. W sensie, że opuściła pociąg, czy odeszła od Elvisa i ciągu dalszego amorów nie było? Niezależnie czy z Elvisem, czy bez i tak miała jechać tym samym pociągiem do Filadelfii, więc zgaduję, że raczej nie wysiadła, tylko się przesiadła w inne miejsce.

W każdym razie była wyraźnie wściekła na Elvisa, kiedy zaprzestał pieszczot, gdy odkrył, że ma na sobie pas* i urażona opuściła jego sypialniany przedział.

* Pas wyszczuplająco-modelujący talię, brzuch, pośladki i biodra (czasem także górną część ud) - taka lżejsza forma gorsetu, czyli bez podtrzymywania biustu. Był też pozbawiony fiszbin i metalowych usztywnień. Więcej informacji i zdjęcia, w dalszej części postu.

Elvis nie tolerował gorsetów do tego stopnia, iż mijała mu ochota na igraszki. O tym wiedziałam, ale myślałam, że tylko klasycznych, pełnych, usztywnianych pasami metalu i fiszbinami. A tu się okazuje, że żadnej bielizny modelującej ciało.

Niemniej, ze słów Barbary wynika, jakby nie doszło między nimi do zbliżenia i to za sprawą Elvisa, aczkolwiek jego ówczesna świta twierdzi inaczej.

Ona też nie jest precyzyjna, jakby chciała coś ukryć. Kiedy mówi o swoim chłopaku*, do którego dotarła latem 1956 roku (choć ani on, ani ona nie precyzują, czy miało to miejsce dokładnie 1 lipca 1956 roku), używa słowa "dalliance" w zdaniu: "Aby go wtedy nie denerwować, nie ujawniłam swoich / swojego igraszek / romansu z Elvisem" - "swoich igraszek" lub "swojego romansu". Jeśli wszystko było takie niewinne, to dlaczego nie pochwaliła się swojemu chłopakowi, że miała okazję porozmawiać osobiście z Presleyem, a potem być na jego dwóch koncertach, na które ją zaprosił, tylko zataiła to przed nim?

* Bobbi Owens i Edward Swier poznali się krótko przed jej spotkaniem z Elvisem, podczas gry w minigolfa, kiedy stacjonował w bazie sił powietrznych Charleston. Jak wspomina: "Pokazała mi kilka swoich nagich zdjęć w czasopiśmie". Później powrócił do Filadelfii, gdzie pracował jako inżynier Boeinga, a Bobbi przyjeżdżała do niego na seks. Edward Swier: "Przez kilka lat byliśmy dość gorący i ciężcy [to o ich relacji seksualnej]". Kilka lat później Bobbi, za sprawą Pata i Shirley Boone, porzuciła swoje rozrywkowe życie.

Barbara twierdzi też, że więcej nie spotkała się z Elvisem. Co do tego także są wątpliwości. Niektórzy uważają, że jednak dotarła z Elvisem do Nowego Jorku i pozostała w hotelu, gdy on udał się na drugą i ostatnią próbę przed występem w TV, a potem na właściwe nagranie. Jeszcze inni twierdzą, że Bobbi Owens miała krótkie spotkanie z Elvisem podczas jego wakacji w lecie 1956 roku, które notabene spędził na jachcie z rodzicami, June Juanico i przyjaciółmi. Ktoś tam wypatrzył ją też na zdjęciu z Elvisem w La Casita Motel w Daytona Beach, 9 sierpnia 1956 roku, sugerując, że razem z koleżanką przyjechały tam specjalnie by się z nim zobaczyć. W tym przypadku mamy nawet jakieś zdjęcia. Chociaż jedna z dziewcząt rzeczywiście bardzo ją przypomina, trudno powiedzieć, czy to ona. Nie mamy powodu nie wierzyć Barbarze, kiedy mówi, że więcej nie spotkała się z Elvisem.

La Casita Motel, Daytona Beach, 9 sierpnia 1956 roku - zdjęcia te opisywane są zwykle "Elvis i fanki", ale niektórzy rozpoznają na nich tę samą kobietę, która była z nim na klatce schodowej w Mosque Theater - Bobbi Owens. A między nimi kilka klatek z twarzą Barbary Gray, pozyskanych ze zdjęć Alfreda Wertheimera

Czy to może być ta sama kobieta - Bobbi Owens - dwa miesiące później? - podobna sylwetka, taki wzrost i fryzura, ale czy ta sama twarz, trudno powiedzieć. Z drugiej strony na skrajnym zdjęciu (na kolażu z jej twarzą) po prawej do złudzenia przypomina Ann Ellington, inną dziewczynę Elvisa z przełomu lat 50. i 60.

Już nie raz opisując kobiety Elvisa widzieliśmy różne uderzające podobieństwa między nimi. Jak jest w tym przypadku, nie umiem ocenić.

Ex Post (16 października 2023 roku):
To na pewno nie jest Barbara Gray. W artykule, który mówi o dziewczynach koczujących pod hotelem jej nazwisko nie zostało wspomniane. Elvis spał tam w pokoju nr 11 w hotelu Copacabana. Na przeciw, po drugiej stronie ulicy, był hotel La Casita, do którego czasami wpadał na posiłki i przesiadywał przed nim rozmawiając z fanami. Oba rozebrano w 2007 roku.

* Hotel należał do Chucka i Jane Hansen. Przez kilka następnych lat otrzymywali od Elvisa kartki świąteczne. W hotelu wisiało ich zdjecie z Elvisem podpisane przez niego, ale ktoś (zapewne jakiś fan) im je ukradł. Po pobycie tam Elvisa, od czasu do czasu przez następne lata (do 2007 roku, kiedy został rozebrany), o pokój nr 11 prosili różni goście będący jego fanami.

Hotel Copacabana w Daytona Beach, a poniżej to, co z niego zostało - ściana oporowa widoczna za basenem na zdjęciu powyżej (zdjęcie wykonano 24 sierpnia 2015 roku). Na dole broszura hotelu z lat 50. reklamująca to miejsce

Motel La Casita, prawdopodobnie 1953 rok

W 2011 roku, w artykule zamieszczonym na łamach "Vanity Fair", z sentymentem i rozrzewnieniem mówi o Elvisie oraz dniu, który z nim spędziła:
"„To był wspaniały chłopak” – powiedziała. Jednak Barbara wspominała swoją intymną chwilę z Elvisem z odcieniem żalu: „Wolałabym, żeby mnie nie wypuścił”. Barbara mówi, że Elvis w jej myślach zawsze będzie miał 21 lat. „Bardzo mi przykro, że go nie ma, lecz cieszę się, dokąd poszedł. Jest w niebie” – mówi z przekonaniem".
W innym fragmencie zwraca się do reportera ponownie żałując, iż nie skorzystała z propozycji Elvisa towarzyszenia mu w kolejnych dniach:
"„To był bardzo komfortowy dzień, wiesz? Poczułam się, jakbym znała go całe życie” – powiedziała Barbara. Wszystkie te lata później Barbara Gray ciągle cieszy się dniem, w którym została królową króla. „Pomyślałam, mój Boże, dlaczego z nim nie poszłam? To było cudowne i jestem pewna, że każda dziewczyna na świecie chciałaby być mną”".

Jej pełne (znane) personalia to ---> Barbara "Bobie" (Owens) [Wright] [???] [Satinoff] Gray:

— Barbara ― imię pierwsze;
— "Bobbi" ― pseudonim;
— Owens ― nazwisko panieńskie;
— Wright ― nazwisko po pierwszym mężu;
— [???] ― nazwisko po drugim mężu;
— Satinoff ― nazwisko po trzecim mężu mężu;
— Gray ― nazwisko po czwartym mężu;

Była nieślubną córką pracownicy fabryki i policjanta. Kiedy miała 12 lat, jej chłopak ją zgwałcił. W wieku 14 lat uciekła, by poślubić chłopaka o imieniu Harry Wright, z którym w wieku 16 lat miała córkę Debbie. Rok później rozwiodła się. "Byłam dość luźną dziewczyną" - przyznaje, czyli łatwą w kontaktach z mężczyznami oraz imprezowiczką nie stroniącą od nocnych zabaw, seksu i alkoholu. "Potem zaczęłam budzić się z faktem, że jestem dziwką" - przyznaje.

Kto był jej drugim mężem i w jakim okresie, nie znalazłam. O trzecim wiemy tylko tyle, że nazywał się Satinoff i był jej mężem na pewno (jeszcze lub już) w 1970 roku, kiedy Bobbi podjęła pierwszą próbę skontaktowania się z Alfredem Wertheimerem.

Czwartym i ostatnim jest inżynier elektryk, Malcolm Gray, o 16 lat młodszy od Bobbi. To on zawołał Barbarę przed TV kiedy oglądając koncert w hołdzie Elvisowi Presleyowi w Pay Per View, zobaczył ją w programie na zdjęciu "The Kiss" z 1956 roku.

Praktycznie przez całe życie pracowała jako zarządca nieruchomości, nawet w 2016 roku, mając 80 lat. Czy jeszcze żyje, zupełnie nie wiem - ostatnia informacja jaką o niej znalazłam jest właśnie z 2016 roku. Podkreślała wtedy, że czuje się bardzo dobrze i prawie nie odczuwa swojego wieku, a mentalnie wciąż czuje się tak, jakby miała 20 lat.

Ale w młodości parała się też innymi zajęciami. Kiedy rozwiodła się z pierwszym mężem, zajmowała się nagim modelingiem. Pewnego dnia poznała Woody'ego Hermana, z big-bandowej grupy i przyjęła podwiezienie do Atlanty od jego menedżera. Tam osiedliła się i pracowała dla firmy zajmującej się dystrybucją płyt. Kiedy była Barbarą Satinoff, mieszkała w Royersford w Pensylwanii z trzecim mężem i prowadziła domy dla uzależnionych. W 1956 roku zostawiła swoją córkę pod opieką przyjaciół i wróciła do Charleston, zatrudniając się w charakterze tancerki "show-off" w klubie o nazwie Carriage House - dokładnie w tym samym czasie, gdy Elvis przybył do miasta.

Barbara była rozrywkową dziewczyną do czasu, gdy na jej drodze nie pojawił się Pat Boone, rok przed poznaniem Elvisa. Zaprzyjaźniła się z nim i jego żoną. To pod ich wpływem kilka lat później zmieniła się, a wkrótce stała się bardzo religijną osobą:
"Boone odegrał znacznie większą rolę w jej życiu, prowadząc ją, jak to ujęła Bobbi: "od rozwiązłej dziewczyny do dziecka Chrystusa". Pod koniec lat 60. Boone i jego żona Shirley ochrzcili Bobbi w basenie w Beverly Hills".
Tak została praktykującą baptystką. I taka ciekawostka - Pat Boone prowadził sesje biblijne na początku lat 70. dla celebrytów, w tym żony Elvisa, Priscilli.

W 2011 roku miała troje wnucząt. Czy ma jeszcze inne dzieci oprócz córki z pierwszego małżeństwa, nie wiem.

W 2011 roku, Barbara nosiła się z zamiarem napisania książki: "Chcę napisać książkę o moim życiu i wszystkich ludziach, z którymi byłam związana w show-biznesie", powiedziała. A jest o czym, bo otarła się o wielu artystów. Zdaniem Bobbi, epizod z Elvisem był tylko "jedną maleńką kropką" jej barwnej przeszłości.

Wróćmy jeszcze na chwilę do zdjęcia "The Kiss" i reszty serii. Przez wszystkie te lata (od 1956 do 2011 roku) wykorzystywano jej wizerunek bez żadnych opłat, ponieważ była nieznaną kobietą. Swoją dolę otrzymywał tylko fotograf, który je zrobił. Bobbi mówi, że nie o pieniądze jej chodziło kiedy podjęła batalię o przywrócenie tożsamości kobiecie ze zdjęcia:
"Nie weszłam w to ani dla pieniędzy, ani dla sławy. Chciałam tylko umieścić swoje nazwisko na tym cholernym zdjęciu".
W 2011 roku, podpisała ugodę z Alfredem Wertheimerem, na mocy której "zrzekła się wszelkich praw komercyjnych do jednego z najbardziej pożądanych zdjęć w rock'n'rollu".

Poprzedziły ją negocjacje, które trwały przez kilka miesięcy. Początkowo miała otrzymywać 2 dolary za każde opublikowane zdjęcie, taki podział zaproponował jej Alfred Wertheimerem. Jednak kiedy Bobbi powiedziała, że ona nie chce tych pieniędzy dla siebie tylko mają być przekazywane na jej kościół, Alfred Wertheimer zaoponował:
"Gdybym był bogatszy, mógłbym zapłacić jej nieco więcej. Ale ona chce być celebrytką. Oczywiście może się czuć, że jest tą jedyną, ale z drugiej strony, gdybym tam wedy nie był... Ona jest taką osobą, która chodzi do kościoła. Dobrze, ale pozwólmy jej trochę popracować jeśli chce jeździć na rejsy Elvisa (spotkania z fanami) i rozmawiać o byciu "Tongue Lady" oraz sprzedawać niektóre z odbitek, które pozwalam jej robić, ma moje błogosławieństwo".
Ponadto Alfred Wertheimer publicznie przyznał – podpisał oświadczenie – że rzeczywiście jest kobietą z jego słynnego kadru. Dodatkowo zobowiązał się dostarczyć dziewięć kopii z autografami dwóch swoich książek Elvisa, trzy podpisane odbitki "The Kiss", sześć podpisanych plakatów, sześć magnesów i (na licencji wieczystej) cyfrowe pliki jej zdjęć do wszelkich osobistych projektów.

Odtąd, kiedy przestała być anonimowa, jak powiedziała, lubi spotykać się z innymi fanami Elvisa i rozdawać autografy pod słynnym zdjęciem, na którym całuje się z Elvisem Presleyem.

Jefferson Hotel, Richmond (VA) - prawdopodobnie Elvis wysiada z Cadillaca Eldorado Biarritz 1956, w kolorze kości słoniowej, swojego nowego nabytku lub innego wozu. Zdjęcie to opatrywane jest datą 30 czerwca 1956 roku, acz moim zdaniem błędnie, bo według mnie to 29 czerwca 1956 roku, w godzinach wieczornych. A poniżej Elvis z Juniorem Smithem posila się w hotelowej restauracji. Na samym dole, na potwierdzenie moich wątpliwości, co do daty, kolaż z trzema zdjęciami z próby (czytaj tekst poniżej)

Moim zdaniem to będzie 29 czerwca 1956 roku, kiedy Elvis po próbie w Nowym Jorku przyjechał do Jefferson Hotel w Richmond. Ma tutaj ciemne buty, nieco jaśniejszy garnitur niż ten, który nosił następnego dnia i ciemną koszulę, a nie białą. Po powiększeniu zdjęcia widać, iż jest prążkowana, jak ta na zdjęciu poniżej z hotelowej restauracji.

No niestety, jeśli chodzi o datowanie zdjęć, jest z tym zawsze problem. Ludzie przypisują datę, którą znają, w tym przypadku 30 czerwca 1956, bo tego dnia Elvis koncertował w Richmond. Jednak to nie może być ten dzień, bo mamy z niego zdjęcia Alfreda Wertheimera, praktycznie od rana do wieczora, na których aż do drugiego koncertu (kiedy się przebrał) Elvis jest w ciemnym garniturze, białych butach, białej koszuli i białym krawacie. Tymczasem tutaj, przed hotelem i w restauracji ma popielaty garnitur w delikatne prążki, ciemną koszulę w prążki i pasy, czarne buty i nie ma krawatu. Do Jefferson Hotel przybył po południu, 29 czerwca 1956 roku, po próbie do programu "The Steve Alen Show" w Nowym Jorku. Potem zjadł kolacje w hotelowej restauracji i odpoczywał w swoim hotelowym apartamencie zbierając siły na dwa kolejne ciężkie dni.

Po drugim koncercie w Richmond już nie wracali do Jefferson Hotel, tylko udali się prosto na stację kolejową skąd odjechali do Nowego Jorku, gdzie następnego dnia (1 lipca), Elvis wystąpił w programie "The Steve Alen Show", NBC-TV (o 20:00). W związku z powyższym nie ma opcji, żeby zdjęcia te były zrobione 30 czerwca 1956 roku, jak są datowane przez wielu.

Tak! To na bank 29 czerwca 1956 roku, co potwierdzają zdjęcia z próby w Nowym Jorku, gdzie Elvis jest identycznie ubrany.

Jeśli chodzi o nowego Cadillaca Eldorado Biarritz 1956, jeszcze w kolorze kości słoniowej, w jakim został kupiony (później kazał go przemalować na fioletowo), Elvis miał go ze sobą na tej trasie, między innymi w Richmond. Lecz czy to rzeczywiście z niego wysiada na tym zdjęciu, nie wiem, nie mogę rozpoznać.

Jefferson Hotel, Richmond (VA), 30 czerwca 1956 roku - kawiarnia. Elvis posilając się czeka na przyjście Barbary Owens

Jefferson Hotel, Richmond (VA), 30 czerwca 1956 roku - kawiarnia. Tutaj już razem przy ladzie z Barbarą Owens

Jefferson Hotel, Richmond (VA), 30 czerwca 1956 roku - kawiarnia. Jak mówi Alfred Wertheimer: "Elvis nadal próbował ją rozluźnić rozmową. W pewnym momencie przysunął się blisko, na odległość trzech cali od jej twarzy i po prostu krzyknął: „Ahhh!”". Chwilę później Junior Smith poinformował, że taksówka już czeka i czas udać się do Mosque Theater

Richmond (VA), 30 czerwca 1956 roku - prawdopodobnie w apartamencie Elvisa, w Jefferson Hotel, przed wyjazdem na koncerty, albo w garderobie w Mosque Theater, nie jestem pewna

Richmond (VA), 30 czerwca 1956 roku - po spotkaniu w hotelowej kawiarnio-restauracji, wsiadają do taksówki i jadą do Mosque Theater, gdzie Elvis da dwa koncerty

Mosque Theater, Richmond (VA), 30 czerwca 1956 roku - klatka schodowa między garderobą a zejściem na scenę, na kilka minut przed wyjściem Elvisa na pierwszy koncert, kilka innych zdjęć z tej serii

Elvis na scenie podczas koncertu o godzinie 17:00, w Mosque Theater w Richmond (VA), 30 czerwca 1956 roku. Pierwsze zdjęcie, czeka za kotarą by wyjść na scenę. Na środku kolaż ze zdjęciami zrobionymi w trakcie koncertu. Ostatnie, to końcowy ukłon przed publicznością

Elvis na scenie podczas koncertu o godzinie 20:00, w Mosque Theater w Richmond (VA), 30 czerwca 1956 roku

Elvis na backstage przy pianinie rozmawia z fanami - Mosque Theater w Richmond (VA), 30 czerwca 1956 roku. Między pierwszym a drugim koncertem, grał też na perkusji. Bobbi tutaj nie widać, bo rozmawiała z muzykami Elvisa - The Jordanaires i Flaim Brothers. A poniżej rozmawia z fanami przed Mosque Theater jeszcze przed pierwszym koncertem, tuż po przyjeździe taksówką do obiektu

Flaim Brothers współpracowali z Elvisem przez rok, grając na jego koncertach obok The Jordanaires, o czym milczą biografie, ku oburzeniu Barbary Gray. Tego dnia, 30 czerwca 1956 roku, także grali na jego koncertach w Richmond, a wcześniej w Charleston. Jak mówi Bobbi:
"Wielu zagorzałych fanów Elvisa nie wie na przykład o Flaim Brothers. Nie pojawiają się w autorytatywnej biografii Petera Guralnicka „Last Train to Memphis”, ale są wykazywani w reklamach koncertów Presleya w 1956 roku",
aczkolwiek w latach 50. było więcej takich zespołów i grup, pominiętych w biografiach. Mogliśmy o nich przeczytać na stronie www.706unionavenue.nl, która od roku już nie działa.

Jefferson Hotel w Richmond (VA) - Elvis, Barbara Gray i Junior Smith. Na pierwszym jest autograf Barbary Gray. Drugie to ze strony gazety "Vanity Fair" i jakieś z oznaczeniem autora. A trzecie to zestawienie czarnego (oryginalnego koloru) i pokolorowanego. Jak widzicie one są różnie poprzycinane i wyostrzone

Barbara "Bobbi" (Owens) Gray w średnim wieku - to zdjęcie ukazało się w gazecie "Vanity Fair", w jednym z artykułów o niej, a także przez jakiś czas było dostępne na stronie internetowej gazety

Barbara "Bobbi" (Owens) Gray po 2011 roku - zdjęcia z programów telewizyjnych, gazet, jej domu i Jefferson Hotel w Richmond (VA). Na dwóch pierwszych z jednym z albumów Alfreda Wertheimera, otwartym na zdjęciu "The Kiss" - drugie z nich zrobiono w jej domu, a na ścianie, na drugim planie, widzimy jej inne wielkie zdjęcie z Elvisem z tego samego dnia, a po lewej na biurku "The Kiss"

Barbara Gray wybrała się też do Waszyngtonu, aby zobaczyć wystawę Wertheimera w National Portrait Gallery. Chciała się tam sfotografować na tle "The Kiss", a później dać to zjęcie jako pamiatkę swoim wnukom. Jednak kiedy dotarła na wystawę, były tam takie tłumy, że zrezygnowała.

Kiedy zdjęcie "The Kiss" zostało spopularyzowane, Alfred Wertheimer był zapraszany na różne wystawy celem zaprezentowania całej serii. Była też jedna wystawa ze zdjęciami Elvisa - "Elvis at 21, Photographs by Alfred Wertheimer" - z którą jeździł po Stanach (ponoć kilka razy był z nią także zagranicą) przez kilka lat, od 2010 roku aż do swojej śmierci w 2014 roku - później była kontynuowana już bez jego udziału jeszcze przez ponad dwa lata. Niestety, widoczne tu zdjęcia nie zostały opisane, więc nie mogę podać z jakich są wystaw, acz to po lewej z dużą dozą prawdopodobieństwa właśnie z "Elvis at 21, Photographs by Alfred Wertheimer"

Pocztówki z Jefferson Hotel w Richmond (VA), gdzie zatrzymał się Elvis między 29 a 30 czerwca 1956 roku, plus zdjęcia

Jefferson Hotel niewiele się zmienił od lat 50. i dzięki Bogu! Przeszedł w tym czasie kilka rewitalizacji, ale kluczowe, charakterystycznego dla niego elementy, pozostały. Tutaj dwa zdjęcia współczesne, zrobione przez fanów, w zestawieniu ze zdjęciem z Elvisem w 1956 roku

Cadillac Eldorado Biarritz 1956, w kolorze kości słoniowej. Wyprodukowano ich zaledwie 2 150 sztuk - więcej szczegółów na żółtym obrazku i w historii auta poniżej. Elvis kupił go 11 czerwca 1956 roku, ale odebrał 13 czerwca 1956 roku

Hitoria Cadillaca Eldorado Biarritz z 1956 roku

Chociaż Elvis posiadał ich w swoim życiu bardzo wiele – ten był dla niego wyjątkowy. Ocalały przed złomowaniem kabriolet do dnia dzisiejszego znajduje się w kolekcji jego prywatnych samochodów w Graceland.

Biały Cadillac Eldorado Biarritz z 1956 roku od razu przykuł uwagę Elvisa. Piosenkarz wypatrzył go na wystawie u dealera samochodów tej marki w Memphis. Nie zastanawiając się długo – wypełnił czek na 7.500 dolarów i kilka chwil później stał się właścicielem kilkumetrowej maszyny z najwyższej półki. Cadillac był nieodłącznym kompanem jego wielu, długich przejażdżek. Jedna z nich skończyła się nawet paradowaniem z otwartym dachem podczas wielkiej ulewy, co niesamowicie bawiło Elvisa i kilku jego przyjaciół. Gdy maszyna zajechała pod wrota jego słynnej posiadłości Graceland, ojciec gwiazdora był załamany. Obszyte jasną skórą wnętrze kabrioletu było całkowicie przemoknięte, a po otwarciu drzwi samochodu – z jego środka wypłynął strumień wody!

Pierwsze zmiany w wyglądzie i tak już zniewalająco wyglądającego samochodu nadeszły latem 1957 roku, gdy podczas jednej ze swoich wizyt „na mieście”, Elvis zauważył pomalowany na fioletowo inny samochód. Zachwycony wyróżniającym się na tle innych pojazdów odcieniem, piosenkarz od razu wybrał się do swojego znajomego Jimmy’iego Sandersa. Mężczyzna prowadził „Custom Auto Shop” w Memphis. Był to warsztat, który specjalizował się w przeróbkach standardowych modeli samochodów wedle życzeń ich właścicieli. To właśnie tam artysta wziął do ręki garść winogron i rozgniótł ją na jednym z białych błotników Cadillaca. Chciał, żeby Jimmy Sanders uzyskał dokładnie taki odcień farby, a następnie w całości przemalował jego wóz. Modyfikacje nie ominęły też wnętrza pojazdu, w którym zagościły fioletowe wykładziny i wstawki z akronimami E.P.

Swoimi samochodami jeździł zazwyczaj bardzo krótko. Tak było też w przypadku Eldorado Biarritz, który pod koniec 1957 roku wymienił na nowego Cadillaca Fleetwood 60 Special. Używanym kabrioletem z zacną przeszłością szybko zainteresowała się Lena Moskovitz, znajoma matki Elvisa, która prywatnie była zagorzałą fanką Presleya. Gdy wóz pojawił się u dealera „Southern Motors”, kobieta momentalnie zjawiła się na miejscu i odkupiła kabriolet za sumę niespełna 5.000 dolarów.

Lena Moskovitz jeździła Cadillakiem do 1964 roku. Po swojej przeprowadzce z mężem do Phoenix City w Alabamie, samochód został odstawiony na tyły prowadzonego przez nią sklepu. 8-letni wówczas samochód wymagał już kilku poważniejszych napraw. Niestety, po śmierci właścicielki auta, w 1974 roku, „Caddy” został pozostawiony na pastwę losu. Choć jego blachy uchodziły za grube i solidne – zaczęła pojawiać się na nich rdza, a całość zaczęła powoli popadać w ruinę. Pozbywszy się dawnych pozostałości po biznesie Leny, w 1976 roku, jej mąż wystawił auto na sprzedaż. Mocno zapuszczonym autem zainteresował się James Cantrell – właściciel salonu sprzedaży samochodów w Columbus (Georgia). Odkupiony za 975 dolarów pojazd był dla niego niezwykle cenny z powodu tego, że użytkował go sam Elvis Presley. James przeprowadził dokładny remont auta, na który przeznaczył naprawdę spore środki. Podrasował również lekko jego wygląd, który bardziej wpisywał się w klimat połowy lat siedemdziesiątych. Nie pogorszyło to jednak ogólnego wizerunku samochodu.

Trzeci w kolejce właściciel wozu nie zaprzestał jednak prezentowania efektów swojej pracy na licznych imprezach związanych z zabytkową motoryzacją amerykańską oraz eventach poświęconych pamięci amerykańskiego piosenkarza wszech czasów. W 1989 roku Cadillac został zaprezentowany w Elvis Presley Automobile Museum, jako eksponat czasowy. Dopiero po jakimś czasie rodzina Jamesa Cantrella postanowiła przekazać spadkobiercom Elvisa ten wyjątkowy pojazd, który obecnie można tam podziwiać.

Po angielsku "girdle", czyli pas - inne formy gorsetu, które kształtują talię, brzuch i biodra, ale nie biust (nie unoszą piersi). To właśnie ta część kobiecej bielizny odstręczyła Elvisa od amorów z Bobbi Owens. Elvis był wrogiem gorsetów, każdej kobiecie, która go nosiła mówił żeby tego nie robiła. Dotąd myślałam, że tylko pełnych gorsetów, często usztywnianych fiszbinami lub wszytymi pasami metalu. Jak się okazało, Elvis nie tolerował żadnych

Girdle (pasy wyszczuplająco-formujące) występują w trzech odmianach:
  • jako szeroki pas od linii pod biustem przez brzuch po linię zamykającą biodra - kolaż 1,
  • jako szeroki pas od linii pod żebrami przez brzuch po linię zamykającą biodra, z uchwytami do pończoch (czyli takie połączenie klasycznego pasa kształtującego talię, brzuch i pośladki z pasem do pończoch) - kolaż 2,
  • jako majtki z nogawkami (lub bez - rzadziej) z wydłużonym stanem po same piersi lub do żeber - kolaż 3.

Płyta "Love, Elvis", na której okładce umieszczono zdjęcie "The Kiss", najsłynniejsze z całej serii fotografii wykonanych 30 czerwca 1956 roku przez Alfreda Wertheimera

Okładka "Elvis at 21: New York to Memphis" (2006) - jedna z wielu książek Alfreda Wertheimera poświęconych Elvisowi. To w niej znalazła się cała seria zdjęć z 30 czerwca 1956 roku

*
* * *
*  *  * *  *
* * *
*

Jeden z fanów przygotował pokaz w PowerPoincie, zatytułowany "Elvis - The Kiss", na którym znalazło się ponad dwadzieścia zdjęć Alfreda Wertheimera, z 30 czerwca 1956 roku. Mam dużo zastrzeżeń do tej prezentacji (od chronologii, po opisy), autor nie raczył nawet podać dokładnej daty, chociaż jest znana, tylko posługuje się zwrotem "w czerwcu". Niemniej zdecydowałam się ją tu zamieścić. Jeszcze całkiem niedawno była dostępna pod poniższym linkiem, który dziś już nie działa. Niemniej pobrałam z niej zdjęcia, kiedy na nią trafiłam za pierwszym razem, dzięki czemu mogę je tutaj zaprezentować.
Link: http://www.slideshare.net/fluffy22/elvis-the-kiss

Podpis: Pokaz programu PowerPoint autorstwa Andrew.

Podpis: Elvis, lat 21, i jego tajemnicza blondynka złapani w „Pocałunku” – na klatce schodowej w Mosque Theatre w Richmond w Wirginii, kilka minut przed koncertem, czerwiec 1956.

Podpis: To był pocałunek widziany na całym świecie. Sześćdziesiąt lat temu tego lata Elvis Presley i młoda kobieta zostali sfilmowani podczas pocałunku w korytarzu Richmond.
Przez dziesięciolecia Barbara Gray, kobieta na zdjęciu, pozostawała niezidentyfikowana, ale teraz zastanawia się nad pocałowaniem króla.
Spotkanie Barbary z Elvisem Presleyem rozpoczęło się od wyzwania.

Podpis: W czerwcu 1956 roku przyjaciele Barbary przekonują ją, aby zadzwoniła do Elvisa do jego pokoju hotelowego w hotelu Francis Marion w Charleston.
Elvis właśnie wystąpił w Południowej Karolinie przed 4000 wrzeszczących fanów.
„Operator odebrał, a ja powiedziałam: «Proszę z pokojem Elvisa Presleya»”.
Barbara powiedziała, że 21-letni piosenkarz rozmawiał z nią co najmniej godzinę. Ciekawski Elvis zaprosił Barbarę na swój kolejny koncert w Wirginii.

Podpis: Elvis zabiera swoją „randkę dnia” taksówką (z Juniorem Smithem – bratem menadżera trasy Elvisa, Gene’a – na zdjęciu po prawej stronie) do teatru.

Podpis: Elvis i jego nowa znajoma w restauracji Jefferson Hotel w Richmond w Wirginii, czerwiec 1956.

Podpis: Elvis i Bobbi – którzy aż do poprzedniego dnia nie słyszeli swoich imion [nie znali się] – rozsiadają się w hotelowych winylowych fotelach.

Podpis: „Właśnie wyciągnął rękę i mnie przytulił” – powiedziała Barbara. „Nie wiedziałam, co powiedzieć. To było tak, jakbym była odrętwiała”.
80-latka pamięta, jak przybywając ze swojego domu w Południowej Karolinie zobaczyła po raz pierwszy zmysłowego piosenkarza w hotelu Jefferson w Richmond.
„Elvis odwrócił się, a ja prawie zemdlałam. Był absolutnie cudowny” – powiedziała Barbara. – „Po prostu się rozpłynęłam”.

Podpis: Bobbi rozluźnia się, gdy wschodzący „Król Rock’n’Rolla” pokazuje jej swój scenariusz do nadchodzącego występu w The Steve Allen Show

Podpis: 20-letnia tancerka i modelka uśmiecha się przy ladzie kawiarni

Podpis: Elvis zalotnie szepcze i śmieje się Bobbi do ucha w hotelu.

Podpis: Elvis i jego menadżer Gene zajęci hotelarzem, a Bobbi jest obok.

Podpis: Barbara i Elvis flirtowali podczas lunchu przed jego dwoma koncertami w Mosque Theatre.
Jadąc taksówką do audytorium, Barbara mówi: „Bawił się ze mną przez całą drogę, a to tylko trzy przecznice!”. W Mosque Theatre Barbara powiedziała, że Elvis zabrał ją na korytarz zaledwie kilka stóp od sceny, gdzie czekały tysiące jego fanów. Barbara powiedziała, że król zabrał się do pieszczot.
„Powiedziałam «Nie, nie jestem», odpowiedział: «Tak, jesteś»” – powiedziała Barbara. „I był na tyle szybki, że po prostu pochylił się do przodu i wystawił język i tak szybko to się stało”.

Podpis: Elvis żartobliwie dusi Bobbi wraz z Juniorem Smithem w drodze do teatru na jego występ później tego wieczoru.

Podpis: Bobbi wygładza swoje włosy po tym, jak Elvis żartobliwie czochra jej pióra w drodze na przedstawienie.

Podpis: Para wymyka się tłumowi przed koncertem, aby spędzić prywatną chwilę za kulisami Mosque Theatre w Richmond w Wirginii.

Podpis: Elvis zamyka Bobbi na klatce schodowej teatru.

Podpis: Elvis przypina Bobbi do klatki schodowej na kilka minut przed występem.

Podpis: Przełomowy moment został uchwycony w słabo oświetlonym korytarzu Mosque Theatre w Richmond, gdzie niewiele się zmieniło. Seria legendarnych zdjęć przedstawia młodych kochanków zamkniętych w uścisku.
„O tak. Po prostu się z tego śmiałam. Myślałam, że to głupie” – powiedziała Barbara.
Na zdjęciu zatytułowanym „The Kiss” Elvis styka się językami ze zgrabną 20-latką znaną wówczas jako Bobbi Owens. Krytycy nazywają to jednym z najbardziej ikonicznych i erotycznych zdjęć w historii Ameryki.
„Od razu zaczął mnie obejmować i przytulać, i powiedział «pocałuj mnie», a ja odpowiedziałam «nie»” – powiedziała Barbara. „Przynajmniej dostał jakiś pocałunek”.

Podpis: (brak)

Podpis: Kilka dni po zrobieniu zdjęć, 30 czerwca 1956 roku, Elvis zyskał sławę po pojawieniu się w ogólnokrajowej telewizji. Barbara odeszła w zapomnienie
„Oboje byliśmy do siebie przywiązani, ponieważ nie miał zamiaru pozwolić mi odejść” – powiedziała Barbara.
Te historyczne zdjęcia są dziełem niezależnego fotografa Ala Wertheimera zatrudnionego przez RCA do uchwycenia każdego ruchu Elvisa.
„Nawet go nie zauważyłam, Elvis też” – powiedziała Barbara.
W wywiadzie z 2011 roku nieżyjący już fotograf opisał, jak prawie przegapił „Pocałunek”.
„Schodzę po schodach i znajduję na dole tych dwoje ludzi, a tam Elvis i dziewczyna. I mówię sobie: „Hmmm. Muszę podejść bliżej”

Podpis: Para powoli dogaduje się za kulisami

Podpis: Po koncercie Elvis chciał, żeby Barbara z nim została. Presley zaprosił Barbarę, aby dołączyła do niego w Nowym Jorku.
„Zabrał mnie ze sobą na stację kolejową” – opowiada Barbara. „Powiedziałam mu, że mam chłopaka, z którym się zobaczę”
Barbara odrzuciła ofertę i odeszła od Elvisa.
„Nigdy więcej go nie widziałam” – powiedziała.

Podpis: Elvis przyciąga swoją randkę ze złożonymi rękami i tlącym się spojrzeniem

Podpis: (brak)

Podpis: Bobbi today.

Historia opowiedziana
THANK YOU

KONIEC ZDJĘĆ Z PRZENTACJI

*
* * *
*  *  * *  *
* * *
*


https://www.youtube.com/watch?v=aXufADWgyrA

https://www.youtube.com/watch?v=G-zIYuviXMg

https://www.youtube.com/watch?v=TDpkR-wHJA4

https://www.youtube.com/watch?v=qsTIOiYhooc
Kilka klipów z wywiadami przeprowadzonymi z Barbarą Gray, na okoliczność sławnego zdjęcia "The Kiss", Alfreda Wertheimera i reszty tej serii

P. S.
Większość zdjęć po otwarciu w nowym oknie, będzie można zobaczyć w większym rozmiarze.