wtorek, 13 sierpnia 2024

♫ Utwór - Till I waltz again with you

Chociaż niby nie mamy wykonania Elvisa tej piosenki, nie mogłam jej pominąć... Elvis oficjalnie nigdy nie nagrał "Till I waltz again with you", chociaż to piękna piosenka o historycznym znaczeniu w jego biografii. Wspominałam już o niej w poście "Zwiastuny wielkości".

„Till I Waltz Again with You” napisał Sid Prosen. Pierwsza nagrała ją Teresa Brewer (19 sierpnia 1952 roku) i wtedy piosenka stała się bardzo popularna, trafiając na listę bestsellerów magazynu "Billboard" 6 grudnia 1952 roku, gdzie utrzymywała się przez 22 tygodnie (przez 7 na 1. miejscu).

To właśnie podczas jej wykonywania w programie „Annual Minstrel” (corocznej rewii szkolnej - pokazu talentów), 9 kwietnia 1953 roku, Elvis doprowadził nauczycieli do łez... W jednym z wywiadów w 1972 roku, został o nią zagadnięty. Z chaotycznego sposobu jego wypowiedzi wnioskuję, że raczej nie chciał mówić o tym zdarzeniu. Był dość oszczędny w słowach, a w jego wypowiedzi nie czuć emocji, czy choćby krztyny zadowolenia lub satysfakcji, jakby nie doceniał swojego ówczesnego sukcesu:
„Nie byłem wtedy popularny w szkole... Nie zaliczyłem muzyki — jedynej rzeczy, której kiedykolwiek nie zaliczyłem. A potem zgłosili mnie do tego talent show... Kiedy wyszedłem na scenę, słyszałem, jak ludzie coś pomrukują i szepczą itd., bo nikt nie wiedział, że śpiewam. Niesamowite, jak bardzo stałem się po tym popularny”.
Cóż, cecha ludzi wielkich w swojej dziedzinie, Albert Einstein ponoć też raz oblał fizykę w szkole...

Tak powiedział, ale czy na pewno nikt nie wiedział, że śpiewa? Z różnych biografii, za sprawą relacji jego przyjaciół, nauczycieli i ówczesnych uczniów wynikało, że wiele osób ze szkoły o tym wiedziało. Mówili o tym, jak przychodził do szkoły ze swoją gitarą. W trakcie przerw lub po lekcjach zawsze gdzieś siadał w ustronnym miejscu, a jego śpiew przyciągał spore grupki słuchaczy. Ponadto Elvis mówi tu: "a potem zgłosili mnie do tego talent show...", czyli nie on się zgłosił, a zgłoszono* go - to dowód, wbrew temu co powiedział, że jednak wiedziano o jego śpiewie i oceniano go na tyle dobrze, by zgłosić jego kandydaturę do „Annual Minstrel”.

* Uczyniła to jego wychowawczyni w Humes High School, pani Mildred Scrivener, po pewnym pikniku szkolnym:
"Nie wiedziałam, że potrafi śpiewać, aż do czasu, gdy ktoś w mojej klasie nie powiedział, że Elvis powinien zabrać gitarę na szkolny piknik".
I zabrał. Wtedy pani Mildred Scrivener osobiście przekonała się jak śpiewa i uznała, że musi to zrobić na corocznym, szkolnym pokazie talentów „Annual Minstrel”.

Fragment tego wywiadu na klipie poniżej. On tam jeszcze dziękuje Teresie Brewer. Mówi też o bisach. Zgodnie z regulaminem konkursu, laureat wychodził ponownie na scenę i bisował tak długo, jak długo domagała się tego publiczność. Zwykle był to jeden, dwa, trzy, maksymalnie cztery bisy. W przypadku Elvisa było ich jedenaście, a publiczność domagała się kolejnych. W związku z tym władze szkolne były zmuszone odstąpić od tej reguły i zakończyć pokaz (przerwać) z uwagi na zbyt wydłużony czas trwania całej imprezy.

Natomiast ani Elvis, jak sądzę w swojej skromności, ani reporter nie wspomnieli o reakcji nauczycieli - jak mówił Evan "Buzzy" Forbess oraz inni, kiedy śpiewał część z nich płakała ze wzruszenia rzewnymi łzami, a gdy skończył, gorąco go oklaskiwała, będąc pod wrażeniem jego wykonania:
"Najpierw zaśpiewał miłosną piosenkę i nauczyciele zaczęli płakać [red. to była piosenka "Till I Waltz Again With You"]. Naprawdę! Po prostu zaczęli chlipać. Potem zaśpiewał jeszcze kilka piosenek i bodaj trzecią zadedykował mnie".
Buzzy (Evan Forbess) pożyczył Elvisowi na ten występ swoją czerwoną koszulę, ponieważ bardzo mu się podobała. Niestety, wsiadając do auta zahaczył o drzwi i nieznacznie ją rozdarł. Elvis tą dedykacją chciał podziękować przyjacielowi za pożyczenie koszuli a jednocześnie przeprosić za jej uszkodzenie.

W pamiątkowej książce heraldycznej ("The Herald 1953"), w części opisowej znajduje się jedno zdanie, w którym wymieniono Elvisa z imienia i nazwiska. Brzmi ono następująco:
"Donald Williams, Raymond McCraig i Elvis Presley odchodzą z nadzieją, że znajdzie się ktoś, kto ich zastąpi w roli ulubieńców nauczycieli".
Po przeczytaniu tego zdania Buzzy stwierdził, iż to pewnie dlatego, że Elvis na pokazie szkolnej rewii swoim śpiewem doprowadził nauczycieli do płaczu ze wzruszenia. Tak sobie potem z niego żartowali. Więcej o muzykowaniu Elvisa w szkole w poście "Zwiastuny wielkości".

Jeśli chodzi o klip z piosenką "Till I waltz again with you", który załączyłam, zdania są podzielone. Według jednych to nie Elvis na nim śpiewa, z kolei inni twierdzą, że to jest Elvis, a nagranie pochodzi z jednego z jego domów w Palm Springs, z 1972 roku.

Od jego ludzi wiemy, że taka sytuacja miała miejsce kilka razy, lecz nie trafiłam na wypowiedź żadnego z nich, w której ktoś przyznałby się do włączenia magnetofonu i jej nagrania. Aczkolwiek część takich nagrań domowych mamy też od fanów goszczących w jego domach, więc być może ktoś z nich dokonał takiego zapisu. Póki co, nie zostało ujawnione. Acz plotki nie biorą się z niczego, każda z nich ma swoje źródło, przyczynę.

Nawet jeśli to nie Elvisa słyszmy na tym nagraniu, to moim zdaniem gość, który śpiewa na nim "Till I waltz again with you", bardzo dobrze podrobił nie tylko sposób śpiewania Elvisa z lat 1953-1954, ale i jego grę na gitarze. Przede wszystkim uderzenie, które Elvis zwykle stosował, gdy akompaniował sobie na gitarze śpiewając w domu. Wybór tego prostego, mało wyrafinowanego, trochę topornego uderzenia przez Elvisa na domowych nagraniach, zawsze mnie dziwił, ponieważ czasami nie pasowało taktowo do piosenki, którą akurat śpiewał. Jednak miało swój niezaprzeczalny walor, nadawało pewnej prostoty i surowości, czyniąc jego wykonanie bardziej zwyczajne, nieociosane, nieoszlifowania, amatorskie, niż w pełni profesjonalne i myślę, że o to Elvisowi chodziło. Chciał brzmieć bardziej naturalnie, swobodnie, swojsko, niedoskonale, niefachowo, przystępnie*, po prostu kameralnie, a nie jak artysta na koncercie, czy płycie.

* Co miało być zachętą do włączania się do śpiewu innych. Zbyt profesionalny śpiew i gra powodowały, że ludzie milkli zasłuchani, a Elvis lubił wspólne śpiewy. A już w ogóle z tak zwanym harmonizowaniem, co możemy usłyszeć na niektórych nagraniach z Memphis Mafią.

Również w głosie mamy takie bardzo "elvisowe" momenty, na przykład już w drugim wersie fragment "hold your charms", czy dwa razy w "it may break your heart", dokładnie w słowie "break". To te jego charakterystyczne "górne wyciągi", w których nadaje poszczególnym słowom lub frazom eteryczne, prawie dziecięco-chłopięce brzmienie. To samo w słowie "divine" (zwłaszcza pierwszym) i "heart" we frazie "in your heart". Tej techniki mamy sporo w jego piosenkach, głównie balladach z miłością w tle.

Mniej więcej w ostatniej 1/3 utworu (trzeciej), słyszymy jak do śpiewu włączają się inne osoby, co też charakteryzowało domowe wykonania.

Z powodów wyżej opisanych, wiele osób jest przekonana, że na nagraniu słyszmy samego Elvisa. Ja nie potrafię się określić. Kiedy pierwszy raz odsłuchiwałam ten klip, wydawało mi się, że to jest Elvis, ale później, przede wszystkim pod wpływem zaprzeczeń innych, straciłam to przekonanie. Elvis wokalnie był bardzo wszechstronny, potrafił śpiewać w tak różny sposób, przyjmując tak różne barwy głosu, że w niektórych piosenkach nie brzmi jak on. Zdarzyło mi się już nie rozpoznać Elvisa, myśląc że to jakiś impersonator i odwrotnie też.

Niemniej, niezależnie czy to Elvis, czy nie, ja po prostu od czasu do czasu lubię sobie posłuchać tego klipu. Nie tylko z uwagi na samą piosenkę, ale poniekąd także z sentymenu na rolę jaką odegrała w jego muzycznych początkach. Natomiast z pewnością nie posłucham jej już w wykonaniu Teresy Brewer, ani innych wykonawców, bo to tylko poprawnie odśpiewane wersje bez tak zwanej "wartości dodanej" (w rozumieniu interpreacji), którą mam na klipie w postaci namiastki Elvisa, udanej próby (według mnie) jego naśladownictwa.



"Till I waltz again with you" - co do tego wykonania opinie od lat są podzielone, według jednych jest to Elvis, według innych nie

Fragment wywiadu z marca 1972 roku (niestety nie podano dla kogo udzielonego). Elvis mówi o piosence "Till I waltz again with you", jaką zaśpiewał podczas "Annual Minstrel" show, 9 kwietnia 1953 roku w Humes Auditorium, którą wygrał pokaz szkolnej rewii talentów

"Till I waltz again with you" - piosenkę tą nagrała 19 sierpnia 1952 roku Teresa Brewer, ale singiel wyszedł chyba dopiero w 1953 roku


"Till I waltz again with you"

Till I waltz again with you
Let no other hold your charms
If my dreams should all come true
You'll be waiting for my arms

Till I kiss you once again
Keep my love locked in your heart
Darling, I'll return and then
We will never have to part

Though it may break your heart and mine
The minute when it's time to go
Remember Dear, each word divine
That meant I love you so

Till I waltz again with you
Just the way we are tonight
I will keep my promise true
For you are my guiding light

Till I waltz again with you
Keep my love locked in your heart
Darling, I'll return and then
We will never have to part

Though it may break your heart and mine
The minute when it's time to go
Remember Dear, each word divine
That meant I love you so

Till I waltz again with you
Just the way we are tonight
I will keep my promise true
For you are my guiding light
My light, my light
I will keep my promise true
Till I waltz again with you



11 komentarzy:

  1. Ten wywiad z Marca 1972 to na potrzeby filmu ELVIS ON TOUR. Zapewne to jest to, chociaż nie wyłapałem tego fragmentu.
    https://www.youtube.com/watch?v=jcX34MtDA64
    Danusiu, posłuchaj..
    Jesli masz informacje że śpiewał 9 kwietnia 1953 to oczywiście fantastycznie że doszłaś do tych źródeł,. Nie ukrywam, że Elvis przed 1953 występował publicznie na pewno.
    Natomiast, nie rozumiem tego że nie potraficie odkryć że TO NIE ELVIS PRESLEY śpiewa.
    Przecież to od razu słychać. To nie on.
    Wywiad tak, ale nie śpiew.
    Poza tym nie ma w żadnych oficjalnych i nieoficjalnych nagraniach, że była taka piosenka. Niewiele jest tych domowych nagrań, są z 1956, 1958, 1960 oraz 1966-1967 a także z 1973 i 1974. Ale raz że to są słabszej jakości nagrania, a dwa że kompletną dokumentację od lat prowadzi strona keith flynn. I wszystko jest na płytach.
    Tak więc fajnie by było, ale to nie to.
    Jedyne nagrania z 1953 to My Happines i that's when you heartakes begin.
    Posłuchaj jak wtedy śpiewał Elvis.
    Naprawdę za dużo się tego robi - tego mieszania czy to Elvis czy nie. Nie wiem po co.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to są jakieś żarty! Napisało mi, ze komentarz jest za długi i nie opublikowało!!! No przecież są tu dużo dłuższe!

      Usuń
    2. Kiedyś mówiłam, że Elvis lubił hiszpańskie rytmy i w ogóle tę kulturę. Trochę się zdziwiłeś. W tym wywiadzie o tym między innymi mówi.

      Usuń
  2. To może być też wywiad z Lipca 1972
    July 1972 (exact date unknown)
    (Location unknown)
    Interviewers : Pierre Adidge & Robert Abel 44:23

    https://www.youtube.com/watch?v=XtuWKqfUzUE

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powiem Ci. Wiem tylko , że na pewno z 1972 roku.

      W poście "Zwiastuny wielkości", miałam go (wywiad) w dużo szerszej postaci. On tam mówił także o tym konkursie na targach, gdy miał 10 lat i śpiewał "Old shep", o swoim udziale w programie telewizyjnym Welo chyba też. Ale ten klip już nie działa od ponad roku.

      Usuń
  3. No to probuję w odcinkach!

    Krzysiu uporządkujmy, bo coś nam się tu zamotało.:)

    1. 9 kwietnia 1953 roku wziął udział w szkolnym konkursie talentów i zaśpiewał "Till I waltz...", wygrywając konkurs właśnie wykonaniem tej piosenki. To nie podlega dyskusji. Nagrania NIE MA, choć miło by było, gdyby się okazało, że szkoła nagrywała te show-y i jednak jest.:)


    2. Piszesz:
    "Natomiast, nie rozumiem tego że nie potraficie odkryć że TO NIE ELVIS PRESLEY śpiewa. Przecież to od razu słychać. To nie on".

    No czasem mam z tym kłopot, ale przy tej piosence było inaczej. Tu zadziałały "pobożne życzenia". Zawsze chciałam ją usłyszeć w wykonaniu Elvisa (oczywiście najlepiej z konkursu w 1953 roku), żeby zrozumieć i przekonać się czym tak ujął nauczycieli, że kilku z nich się popłakało oraz swoich rówieśników, którzy po wysłuchaniu tej piosenki, nagle zrobili z niego szkolnego celebrytę. I kiedy znalazłam w końcu klip, który zatytułowano "Elvis Presley - Till I ...", po prostu moja ekscytacja sięnęła zenitu (jak wtedy, gdy dałeś mi zdjęcia z poszukiwanymi jumpsuitami - tym czarnym "Leather Two Tone" w mini muzeum w Tupelo i tym białym "Tassel Star" w innej lokalizacji). Oczywiście nie byłam przekonana, że to Elvis, choć bardzo chciałam w to wierzyć. ;) Miałam nawet nadzieję, że autor jakoś się odniesie do tych dementi i potwierdzi, że to jakimś cudem jednak jest Elvis. Albo ktoś w komentarzu napisze: "To nie Elvis, ale tu macie link do wykonania tej piosenki przez prawdziwego Elvisa".:) Taki efekt życzeniowo-skutkowy. ;)
    Niemniej, tak jak pisałam w poście, facet wykorzystał techniki górnej akcentacji niektórych słów i fraz w iście elvisowskim stylu, co bardzo mnie satysfakcjonowało, miałam taką niby namiastkę, sugestię, jak Elvis mógł podejść do tego utworu. Czyli nie tylko zaśpiewał tę piosenkę, ale starał się jej nadać interpretacji Elvisa. Krótko mówiąc zadziałała u mnie psychologia. :)


    3. Od ludzi (jego ekipy i fana lub fanów), wiemy że kilka razy zaśpiewał przynajmniej jej fragment w domu. Raz było to na pewno w 1972 roku w Palm Spring - ta informacja pochodzi od fana, który tam był i słyszał osobiście, jak Elvis ją śpiewa. Lecz nie ma dowodów, że którekolwiek z domowych wykonań tej piosenki (lub jej fragmentu) zostało kiedykolwiek nagrane, przypuszczalnie nie.
    Osobiście czytałam też wypowiedź jednego z członków TCB (nie pamiętam kto to był, ale wydaje mi się, że Wilkinson), który mówił jak Elvis się wygłupiał i żartował na sesjach nagraniowych, między innymi śpiewając różne fragmenty piosenek, mocno je zniekształcając lub nadając im głosy innych wykonawców, parodiując. Przy tej okazji wspomniał także ten tytuł. Ale tego na pewno nie utrwalono, bo to było jak dostawali małpiego rozumu, w oczekiwaniu na dźwiękowca z RCA, który się mocno spóźniał. Więc sesje wykluczamy, jeśli cokolwiek by było to tylko z domów lub hoteli.

    OdpowiedzUsuń
  4. c. d.

    4. Jeśli jest nawet gdzieś u kogoś (fana), na taśmie magnetofonowej, to myślę, że jakiś krótki fragment. Lecz mówiąc szczerze, nie sądzę.
    W domach u ludzi pewnie było wiele takich nagrań, które nigdy nie trafiły i nie trafią na światło dzienne, z różnych powodów. Głównie niewiedzy dzieci, dla których są to jakieś archaiczne nośniki, których już nawet nie mają na czym odsłuchać. A nawet gdyby mieli, chciałoby im się? Nie, tylko wtedy gdyby mieli wiedzę, że jest tam jakieś nagranie z domu Elvisa, na którym można zarobić. A tak to tylko stare rupiecie po ich rodzica i dziadkach.
    Tak sobie myślę ile perełek (nie tylko muzycznych ale i rozmów) straciliśmy w ten sposób...

    5. Robi się zbyt dużo, bo stale szukamy. Chyba ze cztery lata temu, ktoś się ze mną kłócił, że wszystko z domowych nagrań jest już odkryte i opisane i nic nowego nie będzie, bo gdyby było już by to ujawniono. Nie minęły nawet dwa miesiące od naszej rozmowy, gdy media doniosły o kolejnych dwóch piosenkach nagranych przez Elvisa w zaciszu domowym, które ujawniono (nie pamiętam tytułów, ale może dojdziesz po czasie odkrycia).
    Myślę, że jest jeszze jeden problem. Nawet jak ludzie coś mają (zwłaszcza starsi, czy nie używający komputerów), to nie wiedzą komu to przekazać i jak. Jak lata temu wydawnictwo Praymotion w latach 90. ogłosiło, że poszukuje nagrań video z koncertów, mieli wielotysięczny odzew, a kogo wówczas było stać na kamerę 8 mm? - nielicznych, a jednak. Gdyby to samo zrobiono wtedy z materiałami audio z kontaktów z Elvisem (spotkania fanowskie między koncertami, w domach, hotelach, koncerty), to pewnie liczylibyśmy je w setkach tysięcy w latach 90., ale nikt tego nie uczynił.

    OdpowiedzUsuń
  5. Daj Boże żeby tak było... zeby coś jeszcze wyszło. Ale obawiam się że będzie tak jak piszesz.
    Co za 2 piosenki?
    Ostatnia to let me be the one jaka wyszła z domu z 74 roku.

    OdpowiedzUsuń
  6. No właśnie nie wiem (pisałam). Nie przysiadłam jeszcze do nagrań amatorskich i na razie omijam temat szerokim łukiem. Ja z tym gościem rozmawiałam jakoś tak pod koniec maja, początek czerwca 2018 lub 2019, a na początku sierpnia można było trafić na internecie informacje o 2 nowych piosenkach, które wypłynęły z prywatnych taśm fana, jakie nagrał w jednym z jego domu.
    Musiałbyś szukać jakie piosenki były tymi ostatnimi, jakie odnaleziono.

    Chociaż wczoraj też na jakiś klip trafiłam, z tytułu wynikało, że Esposito lub Hodge (bo oni mi się mylą) udostępnił jakieś kolejne prywatne nagrania z domu Elvisa. Ale nie otwierałam pliku, czytałam tylko tytuł taki.

    OdpowiedzUsuń
  7. No ciekawe bo Mi nic na ten temat nie wiadomo. Jak byś kiedyś się dokopala to napisz.

    OdpowiedzUsuń

1. --- Najedź kursorem myszy na słowa "Wpisz komentarz" w białej ramce i kliknij.
2. --- Następnie kliknij strzałkę (▼) po słowach "Skomentuj jako:".
3. --- Po rozwinięciu listy wybierz pozycję trzecią "Nazwa / adres URL".
4. --- W polu "Nazwa" wpisz dowolny NICK, którym będzie sygnowany Twój komentarz.
5. --- Po wpisaniu nicka, kliknij w przycisk "Dalej", a następnie w białym polu wpisz treść komentarza.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pola "adres URL" nie wypełniamy, chyba, że ktoś ma swoją stronę i chce ją tu podać.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Instrukcja graficzna tu:
https://elvisownia.blogspot.com/p/nick-w-komentarzu-instrukcja-graficzna.html