czwartek, 17 marca 2016

Zwiastuny wielkości

Małego Elvisa od dziecka fascynowała muzyka. Spotykał się z nią przede wszystkim w kościele oraz na piknikach mieszkańców - w tamtych czasach jednej z nielicznych rozrywek dostępnych dla ludności, zwłaszcza biednej części społeczeństwa.

Na małego Elvisa muzyka działała jak wabik. Wyzwalała też drzemiące w nim niespożyte siły fizyczne - energię, rytm, ruch. Już jako dwulatek biegał między ławkami w kościele próbując jednocześnie naśladować słyszany właśnie śpiew. Rick Stanley (przysposobiony brat - jeden z synów drugiej żony ojca Elvisa) tak to ocenia:
"Takie incydenty jak bieganie pomiędzy kościelnymi ławkami w wieku dwóch lat, ukazują instynktowną, potężną wrażliwość Elvisa na muzykę, która powodowała, że zachowywał się w sposób charakterystyczny dla cudownych dzieci."
Jako chłopiec chętnie śpiewał w kościele. Niektóre źródła podają, że razem z rodzicami śpiewał w kościelnym chórze, tymczasem inne to podważają (kwestia zastosowanego przyimka "w" czy "z"). To właśnie kościelne pieśni (gospel) odcisnęły największe piętno na jego muzycznym guście, lecz nie tylko one, także czarny blues, ekstatyczne, nieokiełznane tańce modlących się śpiewem kaznodziejów, które w dorosłym życiu Elvis wspominał:
"Ciągle chodziliśmy na te religijne śpiewania. Byli tam śpiewacy naprawdę świetni, ale nikt nie zwracał na nich uwagi. Byli też kaznodzieje i ci dawali czadu, wskakiwali na pianino i miotali się na wszystkie strony. To robiło wrażenie. Myślę, że sporo się od nich nauczyłem."
Gdy był jeszcze dzieckiem, korzystając z sąsiedztwa osiedla Shakerag (dzielnicy zamieszkałej przez czarnych mieszkańców), często tam chodził. Słuchał starych ludzi grających bluesa albo wykonujących muzykę gospel przy akompaniamencie gitary, pianina i innych instrumentów. Przede wszystkim w kościele Sanctified Church.

Mając osiem lat zaczął występować w lokalnej audycji radiowej Saturday Jamboree, nadawanej przez stację WELO. Tę samą, która później będzie transmitować konkurs młodych talentów z festynu Mississippi-Alabam Fair & Dairy Show. Dawano tam szansę wystąpienia przed mikrofonem chętnym dzieciom. Prowadzący ten program Charlie Boren pamięta, że Elvis śpiewał w nim w co drugą sobotę. Wykonywał muzykę gospel, piosenki Gene'a Autry'ego i utwór, który stał się jego stałym numerem - piosenkę Reda Foley'a "Old Shep". Do udziału w audycji Saturday Jamboree zaprosił Elvisa Carvel Lee Ausborn, piosenkarz country, za którym mały Elvis chodził rzekomo jak pies, tak przepadał za jego śpiewem. Mało tego, zaprosił też kilka razy małego Elvisa do udziału w swoim własnym programie.

Elvis Presley - portrety z dzieciństwa

Wychowawczynią Elvisa w piątej klasie była Oleta Grimes. Mieszkała wtedy na ulicy Old Saltillo, niecałe 100 metrów od Presleyów. W szkole w Tupelo prowadziła też świetlicę. Zaprzyjaźniła się z Gladys, gdy okazało się, że są ze sobą daleko spokrewnione. Elvisa śpiew znała z codziennych zajęć w świetlicy, gdzie co rano dzieci modliły się i śpiewały. Kiedyś poprosiła dyrektora szkoły J.D. Cole, aby posłuchał jak śpiewa. Był pod takim wrażeniem, że postanowił wystawić Elvisa w dorocznym konkursie talentów podczas festynu Mississippi-Alabam Fair & Dairy Show, jako reprezentanta East Tupelo*. Sam festyn odbywał się niecały kilometr dalej, w Tupelo Fairgrounds* i był już lokalną tradycją razem ze swoimi konkursami - pierwszy festyn odbył się już w 1904 roku.

* - coś w rodzaju dzielnic

Dziesięcioletni wówczas Elvis, stojąc na krześle (tak, by mógł dosięgnąć mikrofonu), zaśpiewał bez akompaniamentu starą balladę country "Old Shep", dawny przebój Reda Foleya. Byli tam jacyś chłopcy grający na gitarach, ale jak mówiła nauczycielka, żaden z nich nie chciał akompaniować swojemu konkurentowi.

Elvis został doceniony przez jury konkursu i zajął w nim drugie miejsce. W nagrodę dostał 5 $ (za pierwsze było 10 $) oraz wstęp wolny na wszystkie atrakcje wesołego miasteczka tego dnia, z których nie omieszkał skorzystać (za co notabene matka później przetrzepała mu skórę, uznając że narażał własne życie oraz zdrowie). Konkurs był transmitowany przez lokalną stację radiową WELO. Elvis pierwszy od prawej na zdjęciach (poniżej) z ogłoszenia wyników konkursu. Z kolei Bill Burk, tropiciel błędów w biografiach Elvisa, którego darzę szczególną estymą za jego wkład i pracę w dochodzeniu do prawdy, ustalanie faktów i prostowanie wszelkich nieścisłości, bzdur, błędów i kłamstw, dziennikarz, kolega i biograf Elvisa, wydawca kwartalnika "Elvis World", uważa, że Elvis wtedy nie zdobył żadnej nagrody. Tak przynajmniej ustalił rozmawiając z kilkoma uczestnikami tego konkursu. Wydają się to potwierdzać zdjęcia z rozdania nagród, gdzie trójka dzieci trzyma jakieś statuetki, lecz Elvis nie. Z drugiej strony to zeznania dzieci, konkurentów Elvisa w konkursie. Natomiast coś zupełnie innego pamiętają dorośli świadkowie konkursu. Niezależnie jaka jest prawda, Elvis dostał pięć dolarów i darmowe korzystanie z lunaparku. Być może nagradzano do piątego miejsca lub były jakieś dodatkowe wyróżnienia (z całą pewnością nagrody nie były przewidziane dla wszystkich uczestników).

Oleta była zachwycona występem małego Elvisa. Opowiedziała o nim mężowi, który akurat tym razem nie mógł być na festynie (choć zawsze chodził, a jego ulubionym punktem był właśnie konkurs młodych talentów). Bardzo chciał posłuchać jak śpiewa mały Elvis, który zajął w konkursie aż drugie miejsce, więc Oleta zaprosiła go do swojego domu i poprosiła aby zaśpiewał tę samą piosenkę "Old shep", którą śpiewał na festynie. Mężowi bardzo się spodobało jego wykonanie i dał mu w nagrodę 5 centów na oranżadę.

Część źródeł podaje, że Elvis zajął piąte miejsce, które również było nagradzane. Natomiast strona elvispresleybirthplace.com pisze:
"3 października 1945 roku Elvis dokonał swojej pierwszej publicznej audycji radiowej. W wieku dziesięciu lat Elvis stał na krześle i śpiewał „Old Shep” w konkursie talentów dla młodzieży na targach Mississippi-Alabama Fair i Dairy Show na targach Tupelo. Radio WELO transmitowało ten program talentów, a Elvis wygrał drugą nagrodę w wysokości 5 USD na bilety na przejażdżkę. Jego występ jest jednym z pierwszych publicznych występów muzycznych dla Elvisa jako dziecka".
Teoretycznie to źródło powinno podawać najwiarygodniejsze informacje ponieważ rozpoczęło swą działalność jeszcze za życia Elvisa. Zatem miało dostęp do różnych dokumentów, archiwów i artefaktów, a także całej masy ludzi współżyjących obok rodziny Presley w Tupelo w tamtych czasach, w tym tych pamiętających tenże występ Elvisa. Z drugiej strony Bill Burk, to charyzmatyczna postać w ustalaniu faktów z życia Elvisa. Trudno też nie wierzyć pani Olecie. W tej sytuacji nie jestem w stanie ocenić gdzie leży prawda.  

Ogłoszenie wyników konkursu i rozdanie nagród

Mississippi-Alabam Fairground - tak wyglądało to miejsce wtedy, gdy Elvis wystąpił tam jako chłopiec. To zdjęcie wykonano akurat nieco później, dokładnie 3 października 1954 roku

Gdy Elvis w wieku 11 lat dostał swoją pierwszą gitarę (patrz post "Dom w Tupelo i ..." lub "Rower czy strzelba?") prawie się z nią nie rozstawał. Początkowo miał zamiar poprosić proboszcza o kilka lekcji, jednak de facto skończyło się tylko na pokazaniu mu kilku chwytów gitarowych przez wujków: Vestera Presleya i Johnny'ego Smitha. Reszta to jego charyzmatyczna praca oparta na grze ze słuchu. Był samoukiem. Doszedł jednak do takiej perfekcji, że zadziwiał ludzi swoją grą. Kilka lat później, podczas jednego z jego pierwszych występów (w 1954 roku) Johnny Cash, kolega Elvisa z Sun Record, powiedział o jego grze:
„Presley nie mówił dużo. Ale nie musiał. Dzięki swojej charyzmie potrafił skupić na sobie uwagę wszystkich. Tamtego wieczoru obserwowałem przede wszystkim jego grę na gitarze. Elvis był niesamowitym gitarzystą rytmicznym. Zaczynał ‘That’s All Right (Mama)’ jedynie od wokalu i gitary akustycznej, a robił to tak, że żadne inne instrumenty nie były potrzebne”.
Można się o tym przekonać słuchając choćby jam session z programu "Comeback Special '68" lub materiałów z prób z lat 70.

W latach pięćdziesiątych na biednym południu wielu chłopców i mężczyzn "pobrzdękiwało" na gitarze. Telewizji nie było, a radio mieli nieliczni. Jednak to przy Elvisie skupiało się zawsze największe grono słuchaczy i chętnych do śpiewania. Kuzyn Elvisa Herschell Presley tak to wspomina:
"Jeździliśmy do Tupelo szkolnym autobusem. Odwiedzaliśmy Elvisa, chodziliśmy na występy, tłukliśmy się i co tylko. Elvis wszędzie nosił tę starą gitarę. Uwielbiał ją. Przez większość czasu miała nie więcej jak trzy struny, ale on robił z nią cuda!"
W 1948 rodzina Presleyów przeprowadziła się do Memphis w poszukiwaniu lepszego życia. Niestety, początkowo ich sytuacja na nowym miejscu była jeszcze gorsza niż w Tupelo. Elvis kontynuował tu naukę od ósmej klasy (pierwsze siedem klas zrobił w Tupelo, a od ósmej do dwunastej w Memphis) w Humes High School. To była klasa muzyczna.

W ósmej klasie Presley otrzymał tylko C w muzyce, w pięciostopniowej skali. Kiedy jego nauczyciel muzyki poinformował go, że nie ma zdolności do śpiewania, następnego dnia przyniósł swoją gitarę i zaśpiewał niedawny przebój „Keep Them Cold Icy Fingers Off Me”, starając się udowodnić, że jest inaczej. Kolega z klasy przypomniał sobie później, że nauczyciel „zgodził się, że Elvis miał rację, kiedy powiedział, że nie docenia jego śpiewu”. Zazwyczaj był zbyt nieśmiały, by występować otwarcie, a czasami był prześladowany przez kolegów z klasy, którzy uważali go za maminsynka, co dodatkowo go onieśmielało.

O pierwszym roku Presleyów w Memphis zachowało się niewiele informacji, zwłaszcza jeśli chodzi o Elvisa. Tressie Miller, która podobnie jak Presleyowie przeprowadziła się do Memphis i zamieszkała w tej samej kamienicy, przy alei Poplar 572, wspomina tylko, że przed domem na przestronnym podwórku "Elvis zabawiał znajomych grając na gitarze i śpiewając piosenki".

W 1950 roku zaczął regularnie ćwiczyć grę na gitarze pod okiem Jesse Lee Densona (sąsiada), który był dwa i pół roku starszy. Oni i trzej inni chłopcy - Paul Burlison i dwaj przyszli pionierzy rockabilly, bracia Dorsey i Johnny Burnette - utworzyli luźny muzyczny kolektyw, który często grał w Lauderdale Courts.

Elvis przez całe dzieciństwo i okres młodzieżowy był nad wyraz cichy, nieśmiały, poważny i grzeczny. Podkreślają to wszyscy, którzy kiedykolwiek mieli do czynienia z rodziną Presleyów. Był też bardzo wrażliwy, uczuciowy i kochający rodziców, a w szczególności matkę, co okazywał tak wyraźnie, że zapadało to ludziom w pamięć. Był też dzieckiem bardzo posłusznym i zdyscyplinowanym, co nie znaczy, że był mazgajem. O, nie.

Pomimo nadopiekuńczego wychowania rodziców, był twardy. Potrafił zawalczyć w słusznej spawie, lecz prawie nigdy o siebie. Zwykle stawał w obronie honoru innych. Był bardzo szybki i sprawny fizycznie. Buzzy (Evan Forbess), jeden z najbliższych przyjaciół Elvisa z czasów szkolnych w Memphis pamięta różne bójki z udziałem przyjaciela. Do jednej z nich doszło, gdy chodzili do X klasy. Tuż po meczu futbolowym jakiś osiłek z drużyny przeciwnej (z innej szkoły) siedział w szkolnym autobusie i rzucał obraźliwe epitety pod adresem trenera ze szkoły Humes High. I jak mówi Buzzy:
"Elvis od razu przeszedł do rzeczy. Zrobił wymach swoim kościstym ramieniem [red. Elvis w tamtym okresie był drobny i chudy, jeszcze nie osiągnął swojego docelowego wzrostu], sięgnął przez otwarte okno autobusu, walnął tamtego chłopaka prosto w nos i zakończył temat."
20 września tego samego roku, Presleyowie przeprowadzają się na ulicę Winchester 185 do jednego z 433 mieszkań osiedla Lauderdale Courts, stanowiącego własność miasta. Były to mieszkania objęte specjalnym programem w ramach pomocy mieszkaniowej dla ubogich rodzin rokujących nadzieję na przyszłość (porządnych, bez patologii).

Widok Laurderdale Courts z lat pięćdziesiątych, z lotu ptaka i współczesny

Niecały kilometr na południe od osiedla Lauderdale Courts znajdowała się słynna Beale Street, legendarna kolebka bluesa i muzyki Czarnych. To tam młody Elvis wchłaniał murzyńskie rytmy, muzykę, taniec i śpiew. I chyba też zamiłowanie do jaskrawych, barwnych, świecących, błyszczących strojów, tak awangardowych wtedy dla białej części społeczeństwa. Nabywał je w sklepie u braci Lanskych, gdzie zaopatrywała się głównie ludność czarnoskóra i różni artyści. Znawcy przypuszczają, że to właśnie sposób ubierania się czarnej ludności z Beale Street miał wpływ na jego wczesny i późny image wizualny. Podsumował to bardzo fajnie Bono, lider grupy U2, wielki fan Elvisa:
"Ten genialny, pochodzący z miasteczka Tupelo w stanie Missisipi chłopak pojawił się w Memphis zupełnie niespodziewanie. Na pierwszy rzut oka żółtodziób w garniturze, który uganiał się za spódniczkami i nosił ciemne okulary. Presley był białym kierowcą ciężarówki, który nosił się jak dandys, czym wiele ryzykował, a do tego śpiewał jak czarny i ubierał się niczym gej. Pamiętajmy, że to nie był Nowy Jork ani nawet Nowy Orlean. To było Memphis z lat 50."
Sklep braci Lanskych z lat pięćdziesiątych i Elvis na zakupach w latach sześćdziesiątych 

Ulica Beale w Memphis z wczesnych lat sześćdziesiątych i pięćdziesiątych, czyli dokładnie taka po jakiej przechadzał się Elvis Presley

Ulica Beale współcześnie - rychło rano i nocą

Oprócz wspaniałego słuchu, sprawności fizycznej miał niesamowite poczucie rytmu, bardziej czarne niż niejeden Czarny. O tym niejednokrotnie możemy się przekonać oglądając jego zachowanie na scenie pod koniec lat pięćdziesiątych, chociaż mało jest tego typu materiału. Przede wszystkim z uwagi na ówczesną estetykę moralną i cenzurę, która zabraniała Elvisowi takich wygibasów na scenie (nawet sądownie), a kamerzyści mieli przykaz by nagrywać go od pasa w górę.

W wieku lat nastu Elvis ciągle pozostawał skromnym, grzecznym i nieśmiałym chłopcem. Z drugiej strony był odważny, szczery, ekscentryczny, co w tamtych czasach i środowisku wymagało grubej skóry i sporej odporności. Były w nim jakby dwie sprzeczne, zupełnie różne osobowości. To samo dotyczyło jego śpiewu i gry na instrumentach. Nie miał oporów śpiewać i grać dla przyjaciół, czy na podwórku dla sąsiadów, znajomych i rodziny, ale ilekroć nadarzyła się okazja by wystąpić przed inną publicznością, wycofywał się. Evan Forbess (kolega) tak opisuje jedną z takich sytuacji:
"Mieliśmy razem zajęcia z biologii [red. Evan był w klasie o rok niższej, dlatego podkreśla, że ten przedmiot mieli razem, połączony dla dwóch roczników]. Nadszedł czas Bożego Narodzenia. Elvis był w dziesiątej klasie i chcieliśmy żeby zaśpiewał na świątecznej imprezie. Przeraził się na śmierć! Celowo nie przyniósł gitary [red. choć zwykle przychodził z nią prawie codziennie do szkoły], by powiedzieć, że nie może śpiewać."
Nie tylko Evan pamięta takie przypadki. Mona Raburn Finley (koleżanka z klasy) również.
"Kiedy Presley przychodził na lekcję z gitarą, musieliśmy go prosić przez godzinę żeby coś zaśpiewał. A kiedy w końcu zaczynał, dzwonił już dzwonek na koniec lekcji."
Nie przeszkadzało mu, kiedy wokół gromadzili się gapie i słuchacze gdy już śpiewał, ale odwrotna kolejność go peszyła, stresowała, wręcz paraliżowała.

Czasami w piątkowe i sobotnie wieczory Presleyowie szli do kina, zostawiając Elvisowi mieszkanie na imprezę. Jak to mówią "starych ni ma, chata wolna, oj będzie bal". :) Oczywiście nastolatek skrzętnie wykorzystywał takie okazje. Z tym, że imprezy u niego w domu różniły się od tych u jego kolegów. I nie dlatego, że on tak chciał, tak chcieli jego goście. Jak wyjaśnia Buzzy:
"To nie były głośne imprezy, nic z tych rzeczy. Zamiast płyt [red. jak to było na innych domówkach] słuchaliśmy Elvisa. Grał i śpiewał, ale niezbyt głośno [red. Elvis lubił dać upust rozsadzającej go energii, szarpnąć strunami i zaintonować mocnym głosem, lecz hamował się z uwagi na sąsiadów, jak to Elvis, zawsze grzeczny, nie wadzący nikomu]."
Zresztą tak samo było na imprezach u innych, gdy pojawił się z gitarą. Z tego powodu ponoć nauczył się tańczyć później niż reszta, bo robił stale za szafę grającą, nie licząc oczywiście jego własnego, solowego stylu. Miał niepisaną siłę oddziaływania na innych, prędzej czy później stawał się niejako z automatu liderem każdej grupy. Dlatego dość szybko zaczęto przejmować jego styl tańca, jako aktualnie będący na czasie. Evan wspomina:
"Pamiętam, jak raz zobaczyłem go stojącego przed szafą grająca. Słuchał płyt, udawał, że gra na gitarze i wykonywał te swoje wygibasy. Innym razem poszliśmy gdzieś na imprezę i stało tam pianino. Zaczął się nim bawić i już po chwili grał jakąś melodię. Robił to ze słuchu. Miał do tego dryg."
Jego koledzy z czasów gdy byli nastolatkami wspominają, że Elvis bardzo lubił imprezować, a wśród znajomych nie był wcale taki nieśmiały. Ponoć był duszą towarzystwa i wodzirejem. Nie pozwolił nikomu się nudzić, dbał by każdy czuł się dobrze, nie był osamotniony i świetnie się bawił.

Elvis Presley z przyjaciółmi (paczką chłopaków) - Farley Guy, Elvis Presley, Paul Dougher i Evan "Buzzy" Forbess

Dzięki swojej inteligencji błyskawicznie rozwiązywał problemy. Był zaradny. Buzzy opowiadał historię jak to umówili się na randkę w dwie pary. Panowie wymyślili żeby wynająć ciężarówkę i pojechać gdzieś na przejażdżkę. Zrzucili się po 50 centów (więcej nie mieli), ale to było jeszcze trochę za mało. Elvis wszedł do pobliskiego sklepu z płytami i ogłosił "organizujemy przejażdżkę, a na zewnątrz stoi już ciężarówka". Tym sposobem momentalnie mieli pełny samochód i dość pieniędzy z nawiązką by za niego zapłacić. :)

Gdy nauczycielka historii w Humes High, pani Mildred Scrivener (wychowawczyni Elvisa w dwunastej klasie) powzięła wiedzę o jego umiejętnościach muzycznych, postanowiła go wciągnąć do szkolnej rewii (zespołu w różny sposób uzdolnionych artystycznie dzieci). Jak sama mówi:
"Nie wiedziałam, że potrafi śpiewać, aż do czasu, gdy ktoś w mojej klasie nie powiedział, że Elvis powinien zabrać gitarę na szkolny piknik."
Bardzo ciekawe i znamienne jest też to, co powiedziała po pikniku. Świadczy to bowiem o tym, że już wtedy Elvis posiadał zdolność skupiania uwagi innych swoją grą, śpiewem i artystyczną interpretacją. Ten talent też wyraźnie dawał już o sobie znać. Za dwa lata tę siłę oddziaływania na ludzi, przyciągania ich, nazwany później magnetyzmem, zaczną zauważać i inni (muzycy, menadżerowie, didżeje).
"Przyszedł z gitarą i kiedy wszyscy biegali dookoła, on siedział z boku grając i śpiewając dla kilku osób, które się przy nim zebrały. Powoli zaczęli dochodzić inni uczniowie. Było coś takiego w jego rzewnym śpiewie, co przyciągało ich jak magnes."
Co roku na zakończenie nauki odbywał się bardzo ważny (prestiżowy z racji swoich szczytnych celów) występ szkolnej rewii. Dochód ze sprzedaży biletów zasilał specjalny fundusz, z którego dyskretnie finansowano najbiedniejsze dzieci. Jeśli jakieś dziecko nie mogło sobie pozwolić na zakup biletu na szkolne tańce, lunchu, czy ubrania, szło na poufną rozmowę do dyrektora szkoły, a ten wypłacał mu z tego funduszu małe kwoty na konkretny zakup. Odbywało się to poza rodzicami, komisjami itp., wszystko w cztery oczy, dziecko kontra dyrektor. Chodziło o to, by nawet dzieci z rodzin żyjących w skrajnej nędzy (lub patologicznych) nie czuły się gorsze i wyalienowane na terenie szkoły i podczas imprez przez nią organizowanych. W związku z tym nikt nie odważyłby się nie przyjść na tak ważne wydarzenie. To była sprawa honoru.

Głównym punktem występów był konkurs rewiowy, na którym prezentowali się wszyscy uczestnicy po kolei. Każdy z nich miał prawo do wykonania jednego bisu, jeżeli tego domagała się publiczność (gdy bardzo się spodobał). Tego roku miało wystąpić ponad 20 uczestników (zwykle liczba ta ograniczała się do kilkunastu osób). Zmieniono więc zasady. Ustalono, że tylko jeden z uczestników wybrany przez publiczność dostąpi zaszczytu bisowania i to nie od razu po swojej prezentacji, jak to było wcześniej, lecz dopiero na sam koniec (po występie wszystkich).

Tym jednym jedynym, którego wybrała publiczność pośród śpiewaków, recytatorów, tancerzy, muzyków, gimnastyków itp. był ... Elvis Presley.

Humes High School - program występu szkolnego bandu (rewii artystycznych talentów) na koniec roku szkolnego 1952-1953

Humes Midle School Auditorium, zdjęcia współczesne. To tu Elvis wystąpił 9 kwietnia 1953 roku na pokazie szkolnej rewii

Elvis w ogóle nie brał pod uwagę, że to on może zostać wyróżniony. Stał cichy, wycofany, schowany za kurtyną, na skraju sceny, obok tłumu pozostałych podekscytowanych uczestników, z których każdy miał nadzieję, że to właśnie do niego uśmiechnie się szczęście. Nauczycielka musiała go dosłownie wypchnąć na scenę, szepcząc mu do ucha "To ty, Elvis. Idź i zaśpiewaj jeszcze jedną piosenkę.", gdy widownia domagała się jego bisu. Jak komentuje pani Mildred Scrivener:
"Nigdy nie zapomnę wyrazu jego twarzy, kiedy zszedł ze sceny po bisowaniu. »Naprawdę im się podobało pani Scrivener. Naprawdę im się podobało«" - powtarzał szczerze zaskoczony.
Elvis po prostu nie mógł uwierzyć, że aż tak się wszystkim spodobał. Jednak jego kolega Buzzy nie miał co do tego żadnych wątpliwości obserwując publikę.
"Najpierw zaśpiewał miłosną piosenkę i nauczyciele zaczęli płakać [red. to była piosenka "Till I Waltz Again With You"]. Naprawdę. Po prostu zaczęli chlipać. Potem zaśpiewał jeszcze kilka piosenek i bodaj trzecią zadedykował mnie."
Buzzy pożyczył Elvisowi na ten występ swoją czerwoną koszulę, którą dostał w prezencie od jednej z sióstr, ponieważ bardzo spodobała się Elvisowi. Niestety, ten wsiadając do auta zahaczył o drzwi i nieznacznie ją rozdarł. Elvis w ten sposób chciał podziękować przyjacielowi za pożyczenie koszuli a jednocześnie przeprosić za jej uszkodzenie. Zawsze się umiał znaleźć, nawet jako gołowąs. :)

Jeśli chodzi o piosenki, które na tym pokazie wykonał Elvis jest w źródłach trochę bałaganu. Przypuszczalnie śpiewał jeszcze "Keep Them Cold Icy Fingers Off Of Me" i "Old Shep".

Elvis nigdy nie nagrał tej piosenki na płycie. Tutaj zapis jej domowego wykonania z lat siedemdziesiątych

Tutaj fragment wywiadu z Elvisem z 1972 roku, w którym zostaje zapytany o swoje dwa konkursy w 1945 i 1953 roku

Po ukończeniu L. C. Humes High School pojechał autostopem do Meridian w Missisipi na pierwszy festiwal Jimmiego Rodgersa (nazywanego "ojcem country"). Zajął tam drugie miejsce i otrzymał nową gitarę. Niestety, większość biografii pomija to osiągnięcie. Nie wiadomo też co stało się z tą gitarą, bo nie ma jej w "Wykazie gitar Elvisa" na Wikipedii, w każdym razie żadna z nich nie jest odpowiednio opisana aby móc ją zidentyfikować. Być może sprzedał?


[Płoński, 12] [R. Stanley, 26-27, 32] [Strzeszewski, 11, 15] [Hopkins, 21, 30-31]

4 komentarze:

1. --- Najedź kursorem myszy na słowa "Wpisz komentarz" w białej ramce i kliknij.
2. --- Następnie kliknij strzałkę (▼) po słowach "Skomentuj jako:".
3. --- Po rozwinięciu listy wybierz pozycję trzecią "Nazwa / adres URL".
4. --- W polu "Nazwa" wpisz dowolny NICK, którym będzie sygnowany Twój komentarz.
5. --- Po wpisaniu nicka, kliknij w przycisk "Dalej", a następnie w białym polu wpisz treść komentarza.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pola "adres URL" nie wypełniamy, chyba, że ktoś ma swoją stronę i chce ją tu podać.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Instrukcja graficzna tu:
https://elvisownia.blogspot.com/p/nick-w-komentarzu-instrukcja-graficzna.html