Alis Lesley jest pewnym kuriozum w historii rock and rolla. Wydała tylko jednego singla, a znana była na całym świecie. To chyba jedyny taki przypadek w historii muzyki, ewenement.
Prawdopodobnie przyczynił się do tego jej zręcznie dobrany marketingowo pseudonim sceniczny, jaki sobie wybrała - „The Female Elvis Presley”. Rozsławiło ją nazwisko Elvisa Presleya, co pozwoliło jej utrzymać rozgłos przez prawie cztery lata (1956-1959), mając na koncie zaledwie jednego singla, czyli raptem dwie piosenki! Kiedy zaczynała krótko używała pseudonimu "The Malice".
To świetny przykład, co potrafi zdziałać nazwisko Elvisa, jaką ma magię przyciągania i oddziaływania. Niemniej Alis Lesley była prawdziwą fanką Elvisa i to on zainspirował ją do spróbowania na scenie.
Stała się sławna nie tylko w Stanach, ale także w innych krajach, a co najciekawsze, ciągle o niej pisano. Może dlatego, że stale starała się dostarczać tematów prasie. Zawsze występowała na boso, tłumacząc, iż buty ją ograniczają. Wskakiwała na fortepian i na wszystko co się dało a było na scenie, tańczyła, wyginała się, wymachiwała gitarą, kładła się na podłodze i turlała po niej śpiewając, a to wszystko w latach 50. było uznawane za skandaliczne zachowanie, zwłaszcza w przypadku młodej kobiety. Po prostu naśladowała Elvisa, aby jak najbardziej zbliżyć się do jego wizerunku scenicznego.
"Pomimo faktu, że nie była dobrze znana jako artysta nagrywający, wiele historii o Lesley pojawiło się w gazetach i czasopismach, w tym „Boston Globe”, „Chicago Tribune” i „Washington Post”. Wycieczka do Australii - gdzie pojawiła się z Little Richardem, Gene Vincentem i Eddie Cochranem, a później do Kanady, przyniosła jej międzynarodową prasę. Wiele raportów pochodziło z miast, w których występowała w klubach, a większość fascynacji dotyczyła jej wyglądu i wybryków scenicznych".
W Australii do amerykańskiego teamu dołączył lokalny rocker Johnny O'Keefe. Niestety trasa została przerwana, gdy Little Richard przeszedł „doświadczenie religijne” (nie wiem na czym polegało) i na kilka lat wycofał się z rock'n'rolla.
Jej wygląd też prowokował. Górą niczym uczennica - biała bluzeczka z ciemną aksamitką związaną pod szyją w małą kokardkę i włosy zaczesane w przykładny kucyk z tyłu, z perfekcyjnie wymodelowaną grzywką z przodu. Dołem, jak facet - spodnie z wydłużonym stanem, zwieńczone szerokim pasem hiszpańskim, noszonym tylko przez panów, w jakich lubował się też Elvis. A łobuzerskiego wizerunku dopełniały jej nieobute stopy. Czasopisma dla mężczyzn próbowały ją też wykreować na seksbombę, celując w bardziej niszowe gusta płci męskiej, dla wszystkich lubiących "niegrzeczne dziewczynki" w stylu "uczennica z piekła rodem". Kiedy gazety nie dysponowały świeżymi informacjami o Alis Lesley, tworzono fikcyjne opowiadania, z nią w roli głównej bohaterki:
"Magazyny męskie, w tym „Real Men” i „Tempo”, zawierały również artykuły fabularne na temat Alis Lesley. Profile te sugerowały, że chociaż założyła męskie ubranie i śpiewała o „Heartbreak Harry”, jest kobietą. Lesley była sprzedawana z myślą o heteroseksualnych mężczyznach".
Mniej więcej od połowy października do połowy listopada 1956 roku, Elvis praktycznie miał wakacje. Częściowo spędzał czas ze swoją dziewczyną Natalie Wood i kumplem Nickiem Adamsem, jeżdżąc na swoim nowym Harleyu Davidsonie. Później wyjechał ze Scottym, DJ Fontaną i Billem, zabierając ze sobą kilku przyjaciół, zatrzymując się w Toledo (OH), Cleveland (OH), Troy (KY) i Louisville (KY). Na koniec udał się z Bitsy Mottem, Gene Smithem i Richardem Dougherem do Las Vegas. Tam zamieszkali w hotelu New Frontier, gdzie pół roku wcześniej dał dwutygodniowe występy (od 24 kwietnia do 6 maja 1956 roku). Przez te dziesięć dni pobytu w Las Vegas bywali w nocnych klubach, ale przede wszystkim chodzili na koncerty innych wykonawców (na przykład widzimy go na scenie i poza nią z Liberace, z którym się zaprzyjaźnił).
13 listopada 1956 roku, zawiodło ich do Silver Slipper Casino, gdzie tego wieczoru swój występ miała "Alis Lesley, The Female Elvis Presley".
Przyznam szczerze, iż zastanawiałam się, czy faktycznie był to przypadkowy wybór Elvisa, usłyszał jej pseudonim sceniczny ze swoim nazwiskiem i postanowił ją zobaczyć, a może maczał w tym palce jego menadżer Tom Parker? Lecz nie znalazłam wyjaśnienia, która z tych trzech opcji zaistniała, w żadnym źródle.
Po występie Alis Lesley, Elvis poszedł za kulisy. Tak się poznali. O dziwo, mamy nawet trochę zdjęć z tego spotkania - zza kulis i chyba z jej apartamentu, sądząc po wyposażeniu pomieszczenia.
Ile razy rzeczywiście się widzieli, źródła nie dają odpowiedzi. Rzekomo to nie było tylko jednorazowe spotkanie. Ponoć później, podczas jego dalszej bytności w Las Vegas, spotkali się ze sobą przynajmniej jeszcze jeden raz i wtedy doszło między nimi do zbliżenia. Acz nie znalazłam żadnego wiarygodnego potwierdzenia, na przykład jej wypowiedzi. Jednak pamiętajmy, to były lata 50. i nawet te kobiety, które faktycznie spały z Elvisem, później się zarzekały (pytane w wywiadach, przez różnych autorów publikacji, czy fanów), że poza kilkoma pocałunkami i przytulaniem, do niczego więcej nie doszło.
W każdym razie jest wymieniana na listach kobiet Elvisa od zawsze i nie sądzę iż tylko dlatego, że Elvis pewnego razu odwiedził ją za kulisami po występie. Jeśli nawet doszło między nimi do współżycia, był to tylko seks, bez zaangażowania uczuciowego ze strony Elvisa i mało prawdopodobne, że kontakt został podtrzymany po jego wyjeździe z Las Vegas.
W ogóle, jeśli chodzi o wywiady z Alis Lesley, to do dziś przetrwała informacja tylko o jednym z nich, z 1959 roku, co wydaje mi się dziwne zważywszy na ilość prasy jaką miała prawie na całym świecie i znowu podkreślę ... mając na swoim artystycznym koncie zaledwie jeden wydany singiel... i nic więcej. Prawdopodobnie tych wywiadów było znacznie więcej, aczkolwiek wiedza o nich nie zachowała się do naszych czasów (w każdym razie w tych powszechnie dostępnych źródłach).
Jej jedyny* singiel: „He Will Come Back to Me” / „Heartbreak Harry” wydała ERA Records, w 1957 roku. Jak napisano: "obie strony zostały ściśle wzorowane na stylu śpiewu Presleya". Singiel wśród krytyków przeszedł bez echa, a „Billboard” zauważył: „Lesley rymuje się z Presley i to jest sedno tej płyty”.
* W jakimś enigmatycznym hiszpańskim źródle znalazłam informację, że później do singla dodano jeszcze cztery piosenki („Handsome man”, „So afraid”, „Why do I feel this way”, „Don't burn your bridges”) i wydano go na longplayu "Barefoot Rockabilly Angel" przez amerykańską ERA Records i "He Will Come Back To Me" przez hiszpańską Sleazy Records.
Czy Elvis był na jej innych koncertach po tym jak się poznali, nie wiem na sto procent, ale chyba podczas tego samego pobytu w Las Vegas, był jeszcze raz. To wynikało z jakiegoś wpisu, który mówił, że to nie było ich jedyne spotkanie wtedy. Natomiast ona była na jego kilku koncertach zanim się jeszcze poznali i chyba później też.
Po występach w Quebecu w 1959 roku, powiedziała pewnemu reporterowi, że nie chce się zestarzeć w show-biznesie. Odtąd coraz rzadziej występowała, aż zniknęła w ogóle ze sceny i z klubów. W ostatnim wywiadzie ujawniła Hankowi Davisowi, że po ostatniej trasie wróciła do Arizony, aby opiekować się swoją chorą matką. Podjęła też pracę misyjną i jako nauczycielka, a od czasu do czasu śpiewała. W 1980 roku przeszła na emeryturę.
Las Vegas, 13 listopada 1956 roku - Elvis w klubie Silver Slipper Casino, gdzie po występie "Alis Lesley, The Female Elvis Presley", odwiedził ją za kulisami
O spotkaniu Elvisa z Alis Lesley przypomniano kilka lat temu w jednym z numerów "Elvis Files", magazynu dla fanów (Issue 5, wrzesień 2013)
Postery reklamowe z Alis Lesley. Na pierwszym z nich jest jakby twarzą reklamową ERA Records, gdzie nagrała swój jedyny singiel
Artykuły z różnych gazet o Alis Lesley, a także o jej spotkaniu z Elvisem Presleyem. Niestety, większość niekompletna, bo jak nie ma obrazka, to trzeba uciąć, a jakże!
Okładka płyty "He Will Come Back To Me", wydanej przez hiszpańską Sleazy Records, ale nie wiem, w którym roku. Niestety, okładki amerykańskiego wydania nie znalazłam. Natomiast jeśli chodzi o singiel, prawdopodobnie nie miał wcale okładki, tylko zwykłą obwolutę
Niestety nie mogę znaleźć zdjęcia oryginalnego singla z 1957 roku, ale jest wersja "NOT FOR SALE", ktora zapewne też nie miała okładki, tylko obwolutę
Wiele wskazuje, że gdy Alis Lesley zniknęła z show-biznesu, to jednak nie z głów wydawców. Tutaj przykład epki z 1965 roku z trzema utworami i okładką wzorowaną na okładce płyty Elvisa Presleya, nie tylko szatą graficzną, także doborem zdjęcia. Wyszło kilka płyt Elvisa z taką szatą graficzną, a te na rynki poza USA miały czasem inne zdjęcie (jak ta sama EPA na trzecim zdjęciu z Niemiec). Środkowe zdjęcie to LP (1956 rok) z taka samą okładką jak EPA (też 1956 rok) obok EPA (1965 rok) Alis Lesley na pierwszym zdjęciu. Potem fani zaczęli w ten sposób tworzyć sami okładki lub opatrywać zdjęcia podobną szata graficzną, jak to ostanie, czwarte
Kurczę,ten show biznes jest naprawdę dziwny,po wydaniu jednego tylko singla taka sława?A inni latami nie mogą się wybić.Przyznaję,że gdyby nie ten post,to nadal bym nie wiedziała,że w ogóle ktoś taki istniał.
OdpowiedzUsuńJa myślę, że gdyby nie ten elvisowy pseudonim, to by do tej kariery nie doszło. I z pewnością kiedy Elvis odwiedził ją w 1956 roku, to miało duże znaczenie, bo jakby dał jej rekomendację i swoje błogosławieństwo.
OdpowiedzUsuńOczywiście,że tak,widać jak nazwisko na ludzi działa.😊
UsuńP.S.-Sporo materiałów o Alis jest na YouTube.Wystarczy tylko jej imię i nazwisko wpisać.
UsuńTo muszę zobaczyć, może jakiś klip dodam, jak wywija, jeśli jest. :)
UsuńAguś jest pełno, ale w wizji nic na żywo.
UsuńSzkoda,bo byłabym ciekawa tych jej wygibasów.
UsuńFajna lala. Szkoda że nie ma materiałów wideo jak tarza się z gitarą po podłodze ..chciałbym to zobaczyć. Zuch dziewczyna.
OdpowiedzUsuńA co do 1 singla....przecież dziś to jest normalne...tylko jeszcze na niskim poziomie...ktoś nagra piosenkę i jedzie tak sobie całe życie....
Z twarzy też całkiem..całkiem...😊
UsuńMi od razu na myśl przyszła Yvone Lime. :) Ten sam typ urody.
UsuńNo dokładnie Danuś,w samo sedno.😊
UsuńWielu zasłynęło jedną piosenką i na tym się skończyło. Ale nikt z nich nie był po tym sławny przez cztery lata na świecie i nie pisano o nim stale.
OdpowiedzUsuńNa świecie nie.
OdpowiedzUsuńAle w Polsce....proszę bardzo... disco polo Jesteś szalona albo Zenek Martyniuk. I jaZda!
A tak na poważnie..
Jest taki zespół brytyjski co wygrał Eurowizję w 1974 lub 73... Kisses for me ..dont cry baby dont gry. Zespol jednej piosenki.
Eeee.... No nie. :) Zenek Martyniuk to największy wokalisty disco polo. Niekwestionowany król o ciekawej barwie. I sądzę że gdyby nie dał się na początku kariery zaszufladkować jako "disco polo", to zrobiłby wielką karierę.
OdpowiedzUsuńBoys, po Bayerfull, to trzecie miejsce w tej branży. Czyli podałeś 3 grupy z najwyższej półki w tym gatunku, porównując je z dziewczyną z jednym singlem (oni mają ich dziesiątki).
No Krzysiu sporo takich jest na całym świecie, ale chodzi o to, że nie robią takiej furory jak ona. Ten jej singiel rozbudowany do longplaya (6 piosenek) przecież wyszedł chyba dopiero w latach 90.
Zenek Martyniuk co prawda to akurat nie moja bajka,z wykonawców discopolowych to najbardziej lubiłam Shazzę.Niekwestionowana królowa disco polo.👑👍No,należał jej się ten tytuł jak psu buda.Ale to tylko moje zdanie.😃
UsuńSą niestety tacy,co Zenka krytykują,niedawno na taki komentarz trafiłam gdzie ktoś napisał że to ,,facet o głosie beczącej kozy".No matko,owszem nie każdemu pasuje,ale po co takie głupie komenty pisać?Mnie akurat jego głos tak nie drażni,da się posłuchać.Tylko jak już wspomniałam,wolałam Shazzę.😊
UsuńShazza też by zrobiła karierę gdyby nie dała się zaszufladkować w disco polo. Niestety, to był czas, gdzie tylko tak można było wystartować nie mając pleców. A potem przyszły pieniądze i nie warto było toczyć bojów.
UsuńChociaż mi się tylko jej jedna piosenka podobała, ale dużo robiła swoją urodą i wytwornością.
Natomiast Zenka zawsze lubiłam za jego barwę, koza czy nie koza, ale oryginalna i facet też śpiewa z sercem.
A Kate Bush? No przecież psychodeliczna barwa i to ją wyniosła na szczyty.
Właśnie te inności barw leżą u źródła sukcesu.
Jakiej półki jakiego gatunku? Danus... proszę.
UsuńJaka szazzza ... Gdzie w czyn do Elvisa?
A mnie nie drażni. Nie znoszę takich gniotów prostaków co TVP daje im szansę jak już dawno ich miejsce było na peryferiach i tylko każdy sylwester kasę zbiera ... Nic nie śpiewa nie nagrywa śpiewa cedzi coś z playbacku ... I wieś urządza miasto .. tacy kasę mają jak lodu lepiej niz rockmeni...wiedzą jak o biznes dbać a ludzi mają w dupie.
Za występ pseudo na jarmarkach po 300 tysi sobie życzą.... Kiedy np. Elvis zniżał ceny biletów ...ale to wogole nie ma co równać ... Więcej o disco polo i tych gniotach nie nie napiszę.
To też prawda.Janis,Joplin też miała ciekawą barwę głosu.A co do Shazzy to ja się przyznam,że jeszcze w latach 90- tych,gdy ją pierwszy raz zobaczyłam to tak sobie pomyślałam:,,rety,ale ona jest do Elvisa podobna".no po prostu ten sam typ urody,ten sam kolor włosów,no mogłaby być jego córką.To samo pomyślałam kiedyś na widok Tanity Tikaram.😊
OdpowiedzUsuńTak, ten sam typ urody. :) No Tanita też na niektórych zdjęciach. Nawet nie pamiętam jej żadnego utworu, a wiem że była na naszych polskich listach...
OdpowiedzUsuńKiedyś słyszałam jeden jej utwór w radiu,ma taki niski przyjemny głos.
UsuńTo już do Elvisa była podobna wokalistka grupy texas
UsuńSharleen Spiteri?Na niektórych fotkach podobieństwo jest,muszę przyznać.Ale Tanita bardziej,miałam kiedyś jej zdjęcie z gazety,to jakbym na Elvisa patrzyła.
Usuńto jak znajdziesz wrzucaj :)
UsuńAle Tanitę czy Sharleen?Mailem Ci Krzysiu wysłać?Bo nie wiem czy dobrze rozumiem.😊
UsuńZ disco polo i zenkami to przecież żart. To nie Muzyka tylko jedno wielkie gówno 😆😆 wogole niegodne komentarza. Nastawione na kicz tandetę hajs i wszystko co najgorsze tanie szybkie dla zabawy. To nie muzyka. To jakaś karykatura muzy .
OdpowiedzUsuńA wracając do normalnej muzyki na poważnie ... Trzeba przyznać że ona musiała być pierwsza chociaż pewnie nie jedyna. Ale nigdy o niej nie słyszałem .
Wróćmy do Alis. A wiadomo czemu nie miała więcej kawałków ? Wogole nie nagrywała więcej ? I tylko na tym jechała w towarzystwie gwiazd ?
OdpowiedzUsuńDla mnie to jest muzyka, oczywiście nie mówię o wszystkich. To po prostu polskie country, czy to się Tobie podoba czy nie. :) Wszystko było dobrze dopóki ten gatunek nazywano "piosenką chodnikową", "ludowych kapel", "polskimi orłami", "piosenką biesiadną" i jeszcze paroma innymi określeniami. Kiedy w latach 90. wybuchła moda na disco, przechrzczono to na disco-polo i wtedy się zaczęła naparzanka. Wszystko, co powstawało oddolnie, poza "wielkimi sho-biznesu" i nie szło na tym położyć łapy (dla kasy), natychmiast opatrywano "disco-polo" i tworzono legendy jaki to szajs. Tym sposobem do tej grupy zaczęto wrzucać skądinąd świetne kapele miejskie, a nawet wielkie szlagiery patriotyczne i żołnierskie (bo już nie szło się podpiąć do tantiem).
OdpowiedzUsuńKiedy jadę autem to tylko pop i disco-polo. Zero Elvisa, opery, muzyki poważnej - do tego muszę mieć komfort słuchania.
Dramat. Jakie polskie country?
UsuńTo my nie mamy o czym rozmawiać:):):)
Ty nawet nie rozkładaj tego na czynniki pierwsze.
Nie i już. Na tym poziomie nie rozmawiamy. Nie rozumiem. Zakłądasz forum o Elvisie, rocknrolu a tu mi mówisz o tym szajsie....
koniec tematu:):):)
Kiedy jadę autem to tylko pop i disco-polo. Zero Elvisa, opery, muzyki poważnej - do tego muszę mieć komfort słuchania.
Usuńty poważnie? Przepraszam ale dla mnie jeśli ktoś słucha rocka rocknroll country blues gospel rockabilly pop/rock... hard rock nawet nie słucha disco polo jak to opisujesz.... sorry nie rozumiem tego - owszem nie muszę, ale to tak jakby przejść na ciemną stronę mocy. i wiem coś o tym.
nie nawidzę tego nurtu tego "brzmienia" i tej nagonki na to. kosztem dobrej muzyki. albo się jest po jasnej stronie mocy albo po ciemnej. tak to odbieram.
więc to co piszesz teraz mimo tego że każdy słucha co chce i jest ogólny szacun na gust , to niestety wśród rocknrollowców są pewne granice. ja jej nigdy nie przejdę. złota zasada. gówna się nie słucha co zżera dobrą muzykę. w mediach. w telewizji itp.
sorry. więcej w takim razie już nic nie napiszę.
Piękna, lekka, melodyczny, relaksująca, pogodna, optymistyczna muzyka. :) I tej wersji będę się trzymać. :))
UsuńJa nie rozumiem jak można słuchać techno (są badania medyczne na ten temat), abo rapu, metalu (gdzie poza hałasem i darciem mordy, nie ma w tym nic) itp.
Krzysiu muzyka nie jest zerojedynkowa, ani też czarna lub biała. Myślę, ze uległeś mainstreamowemu praniu mózgu, jakiemu wszyscy jesteśmy nachalnie poddawani od 30 lat. :) Gdy mówi nam się co jest "be", a co "aja" ...
I tu się zgodzę z tym,że teraz w mediach i tv leci głównie jak to ująłeś,,g...o".Co do disco polo to głównie w latach 90- tych tego słuchałam,przyznaję.Teraz bym nie dała rady.Po prostu mój gust zmienił się o 180°.
UsuńP.S.-Oczywiście mam na myśli rap,techno,hip hop i tym podobne gatunki.
UsuńAguś w zasadzie nie znam dobrego utworu oflagowanego jako "disco-polo' z ostatnich 20 lat. Ja jeśli już coś słucham, to są to rzeczy stare, praktycznie sprzed powstania nazwy "disco-polo".
UsuńNie wprost wiadomo. Prawdopodobnie myślała o pieniądzach i nie czuła potrzeby nagrywania, ale w klubach miała większy repertuar. Gdzieś tam potem zdobyli jakieś jej cztery nagrane piosenki i dołożyli do tych dwóch, tak wyszedł ten niby LP, pierwszy w 1965 roku (dziś dołożyłam zdjęcie płyty), a w latach 80. chyba czy na wet później inne wydawnictwa powtórzyły ten sam zestaw utworów (pisałam tam w poście gdzieś pod gwiazdką).
OdpowiedzUsuńminimalizm. ale już uwielbiam kobiete, fajna kokietka.
Usuńwysłałem ci hoston '70 w wetransfer na twój adres .
OdpowiedzUsuńO, super Krzysiu. Dzięki.:)
UsuńDzień dobry, od kilku lat czytam bloga o mistrzu Elvisie Presleyu (jestem zniewolona jego głosem). Podziwiam Państwa (mam na myśli Panią Presleyownię czyli Danusię oraz komentujących) znajomość rzeczy, której w takiej mierze nie posiadam, ale dzięki Wam dowiaduję się wielu nieznanych i ciekawych faktów o EP. Nie raz miałam ochotę zabrać głos, szczególnie wtedy gdy nie zgadzałam się z opiniami, tym razem nie wytrzymałam. Oniemiałam ze zdumienia i rozczarowania czytając wymianę poglądów na temat disco polo i country. Panie Krzysztofie ma Pan 1000 – krotną rację!!! Myślę tak samo jak Pan i często zgadzam się z Pana zdaniem także tym przy innych postach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
P.S Film „Elvis zanim został królem”, może i trzyma się faktów ale kompletnie nie oddaje ducha i osobowości Elvisa (dla wyjaśnienia dodam, że Elvisa jako człowieka niestety z przykrością to piszę nie akceptuję w pełni – nie będę tego wątku rozwijać aby nie wzniecić następnego pożaru). Mimo wszystko wolę Elvisa z 2022 z Austinem Butlerem i liczę że ten chłopak dostanie jakąś wielką nagrodę - zasłużył na nią w pełni.
Panie Krzysztofie ma Pan rację pisząc :” Elvis to jest Elvis. Gość do niepodrobienia”.
100% racji.Austin był rewelacyjny,nawet Cilla w wywiadzie stwierdziła,że miała problem z odróżnieniem Austina od Elvisa.A to tylko pokazuje jego kunszt aktorski.👍
Usuń
UsuńAnonimowa, zabieraj głos, jak masz coś do powiedzenia. Tylko prośba, wpisz jakiegoś nicka, bo nie wiemy jak się do Ciebie zwracać. :) Tam poniżej okienka gdzie się wpisuje tekst, w 5 punktach napisałam jak to zrobić, bo trochę tego nie przemyśleli i ludzie nie wiedzą jak się podpisać.
Cóż, ja lubię również muzykę łatwą i przyjemną i uważam, że wśród disco-polo są fajne utwory również. I nie zamierzam czegoś opluwać z urzędu tylko dlatego, że kiedyś taki negatywny przekaz do tej muzyki został wtłoczony ludziom do głowy (z uwagi na interesy). Jeśli mi poprawia samopoczucie, a jest mi to potrzebne do wyciszenia, skupienia, to dlaczego mam jej nie słuchać? Dlatego, że ktoś w związku z tym zaczyna mnie uważać za człowieka drugiej kategorii? W takim razie nie zależy mi na opinii takiej osoby.
A ja akceptuję Elvisa w pełni, mimo rzeczy, które mi się u niego nie podobają. Ale żeby zrozumieć człowieka tej MIARY, trzeba mieć choć odrobinę wiedzy psychologicznej, inaczej oceniamy go przez pryzmat ogółu społeczeństwa. A to nie był zwykły, szary człowiek, takie fenomeny ocenia się według innych kryteriów.
Co do Austina się zgadzam. Myślę, że ma karierę aktorską przed sobą, o ile o nim nie "zapomną", właśnie z powodu roli, którą zagrał w tym filmie (chodzi mi o uprzedzenia hollywoodzkie). Natomiast film jest kpiną z biografii. Tyle błędów, że szok. Skoro tamten film, wierniejszy faktom, jest zły, a ten dobry, to rozumiem, że dla Ciebie bardziej liczy się ładne opakowanie niż jego zawartość? Przekładając to na film ... wystarczy hałas, migające światła, dużo kolorów, wrzasku, chaosu, harmidru, a że większość faktów się nie zgadza, to mało znaczący szczegół? Ważne, żeby natężenie hałasu, błysków i kolorów się zgadzało? No to jesteśmy faktycznie na dwóch przeciwstawnych biegunach...
Możesz spokojnie napisać dlaczego go nie w pełni akceptujesz. Myślę, że inni też chętnie poznają Twoją opinię. I nie przejmuj się, tu się zdarzają pożary. :) Nie zawsze myślimy tak samo. :)
Niemniej powiem tak, smutne, że do zabrania głosu nie skłonił Cię Elvis, tylko disco-polo ...
,,Muzyka lekka,łatwa i przyjemna"/Są takie,np.Casablanka i utwór pt,,Jeśli kochasz".Moim zdaniem to jest przeróbka utworu Elvisa pt.,,If you love me let me now".
UsuńIf you love me let me now to utwór niestety już zmarłej niedawno Oliwii Newton-John.
UsuńA że Elvis wybrał ten kawałek to widać, że bardzo cenił tą wspaniałą i pozytywną artystkę.
Casablanka nie zestawial bym z tym utworem na równi, tak jak i wszelkie tego typu lekkie/łatwe i przyjemne:) coś mi sie jakoś źle kojarzy.
większość filmów Elvisa niestety takie były.
Coś mi mówi ta nazwa, ale nie do końca. To pewnie jakiś popowy kawałek albo disco. No właśnie dlatego pop i disco-polo. :))) Bo to nie wymaga ode mnie skupienia, wsłuchiwania się. Natomiast muzyki Elvisa, opery i poważnej ja nie potrafię słuchać "ot tak". Nic na to nie poradzę....
OdpowiedzUsuńKrzysiu muzyka nie jest zerojedynkowa, ani też czarna lub biała. Myślę, ze uległeś mainstreamowemu praniu mózgu, jakiemu wszyscy jesteśmy nachalnie poddawani od 30 lat. :) Gdy mówi nam się co jest "be", a co "aja" ...
OdpowiedzUsuńWątek zakończyłem i więcej do niego nie bede wracać (choć sam zacząłem żartem i nie wiedziałem że fani Elvisa będą z takim uwielbieniem mówić o disco-polo).
Miałem się nie odezwać już tu, ale powiem tak: nie jestem poddany praniu mózgu. Słucham to co lubię i odróżniam muzykę od gówna. Od razu odciąłem grubą kreską to co zwie się muzyką a to co się nie zwie muzyką.
W każdych okolicznościach czy w pracy czy w drodze, czy w pośpiechu czy w łóżku przed snem słucham te kawałki co lubię, które polubiłem i rozszerzyły przede mną horyzonty na coraz to nowsze zagadnienia z tego nurtu.
Od popu, rocku, rockabilly przez country/western po blues/rytm'n'blues/Gospel aż po hard rock. Nie przeszkadza mi nadmierne skupienie czy jego brak. Muzyka leci, słucham ją zawsze. CHłonę mniej bardziej ale zawsze.
Ale to ja wybrałem tą muzykę a nie uległem praniu mózgu.
Muzyką jest też rap. Jest też hip-hop. Są dobre teksty, ale akurat tej muzyki nie lubię. Bo jest schematyczna.
Muzykę poważną to zgadza się ,, najlpeiej słuchać gdy chcemy się wyciszyć.
Techno to już nie muzyka, to trans/rąbanka dla określonej kategorii ludzi. Głównie chcącym się wyszaleć.
Ale disco-polo to jest poprostu tani ściek, gówno które zabiera miejsca dobrej muzyce. To tandeta. Czy ta z lat 90-tych czy teraz co o dziwo dostała drugie życie... to jest dramat. To nie jest muzyka lekka łatwa i przyjemna,,, to jest gwałt na uszy... takie umpa umpa ... dostaje poprostu białej gorączki jak nawet muszę o tym pisać a nie tylko słuchać nawet dla żartu.
Żyjemy w dziwnym kraju.
Jesteś na Helu - jest ekipa bluesowa - na rynku. Nie można po 22:00 bo cisza nocna. A 200 metrów dalej nap,.... dala w namiocie disco-gówno i nic się nie dzieje. Wszyscy jak roboty w ekstazie... jak pszczoły w ulu ogłupione miodem. Śpiewała tak śp. Kora.
Wielki chałas o nic.
To jest poza kategoriami, niestety również wg mnie dla okreslonej kategorii ludzi. Jeśli się do tego ktoś przyznaje to ja go poprostu nie rozumiem. Nie da się tego zestawić i już.
Tak w tym przypadku jest to zero-jedynkowe.
Albo słuchamy muzyki albo przerzucamy się na gówno.
Nie oceniam ludzi, ale mi się w głowie nie mieści co wy piszecie.
Naprawde nie chce już o tym pisać.
Temat jest o dziewczynie Alice, a sam niestety żartem uruchomiłem jakiś ściek:)
Co do Austina - podzielam zdanie Anonima. Dostanie chłopak Oscara.
Film bardziej daje osobowość niż jego poprzednik. Tam grał aktorzyna, który nie wczuwał się w niego. Poprostu.
Ale ten temat też już zakończyłem.
Pożary są mile widziane:) Ale nie o disco - polo. Wolę twórczą wymianę myśli o jumpsuitach, utworach, nawet osobowości Presley'a i dziewczynach, choć tu mniej się znam:):):)
Miłego dnia życzę dla was wszystkich
Co kto lubi,ile ludzi tyle gustów.Również miłego dnia życzę.😉
UsuńJesteśmy wszyscy poddawani praniu mózgu, na wszystkich odcinkach. Inna sprawa, kto się temu na ile poddaje i tu nie ma znaczenia inteligencja. Wszyscy w mniejszym lub większym stopniu jesteśmy ofiarami mainstreamu, czy nam się to podoba czy nie, czy nam się wydaje, że jesteśmy ponad tym, czy nie.
OdpowiedzUsuńNie mówimy o uwielbieniu disco-polo, lecz o małej grupie piosenek spod tego szyldu, która komuś wpadła w ucho, więc nie demonizuj Krzysiu. :) Nie zapominaj też o tym, że wiele szlagierów z czasów przedwojennych (harcerskie, powstańcze, biesiadne, ludowe), kiedy coś takiego jak "disko polo" nie istniało dziś ma taką łatkę.
No widzisz, ja tak nie potrafię. W każdych okolicznościach słucham czegoś innego. A już do Elvisa, poważnej i opery muszę mieć STERYLNE WARUNKI, żeby nie uronić żadnej nutki. Na przykład Elvis w aucie doprowadza mnie do szału, podobnie jak opera! Czasem na dłuższych trasach jestem w stanie posłuchać poważnej, ale to musi iść w większym bloku, nie pojedyncze utwory, żebym weszła w klimat.
Dla mnie rap i hip-hop to nie muzyka, bo nie ma tam śpiewu.
Czy gwałt na uszy, no jak widzisz po mnie czasem plaster. :)
O Austinie ja sobie poczytałam, nie wiem co dalej chłopak ze sobą zrobi, ale do roli Elvisa naprawdę się przygotowywał poważnie, miedzy innymi pojechał do Graceland, Nashville i w wiele innych miejsc śladami Elvisa. Ćwiczył dużo. Słuchał jego muzyki. No i wygrał casting. :)
Oczywiście, że tamten film nie miał tego rozmachu, ja stale podkreślam trzymanie się faktów. Nie muszę mieć aktorstwa na wyższym poziomie i przepychu scenografii, jeśli kosztem tego leży prawda, historia, biografia. Nawet wolę jak strona wizualna "leży", bo wtedy skupiamy się nie na obrazkach a na przekazywanych treściach.
Krzysiu, jak to mówią, gdzie drwa rąbią tam wióry lecą. Nie da się nie wyjść czasem na boczny tor, siła skojarzeń, porównań etc.
Ten nowy film to on nie jest takim typowym filmem biograficznym,moim zdaniem tam jest wszystko pokazane z punktu widzenia Parkera.
UsuńAguś, zgoda. Jednak to, co już podali, podali powinno trzymać się prawdy. Po co takie kłamstwo, że Gladys zmarła w Graceland na schodach? Czemu to miało służyć? No bo nawet nie oszczędności kasy, wystarczyło łóżko pokazać. No i ta bujda na resorach, ze idzie po schodach i nagle się osuwa, jak zmarła w łóżku. Po prostu nie rozumiem.
UsuńPoza tym jako fan, oczekuję, że się dowiem czegoś z takich filmów, poszerzę swoją wiedzę, a tym czasem postawiono mnie w charakterze "korektora".
Właśnie chciałam się do tego odnieść,do tej rzekomej śmierci na schodach.Bo nawey mi taka myśl do głowy przyszła po obejrzeniu filmu,czy to nie było omdlenie,a później ją szybko umieścili w szpitalu,tylko tego nie pokazali?
UsuńP.S.-No,powinni pokazać prawdę,racja,ale dobrze że chociaż z tą scenografią się postarali,a jeszcze dodatkowo Austin i tak przyćmił wszystko swoją rolą.
UsuńOn by taż aż nie błyszczał, gdyby reszta była na poziomie. :) W sensie, ze nie rzucałoby się to aż tak w oczy.
UsuńAguś, ale czy my się jako widzowie mamy głowić, co to był za manewr z Gladys?
Błyszczałby błyszczał. W końcu grał Elvisa
UsuńAustin tak się wcielił że ciężko mu było wyjść znowu na normalne tory i pozbyć się tego południowego akcentu którym posługiwał się 2 lata.
OdpowiedzUsuńBędzie Oskar, a jak bedzie Oskar to i znowu o Elvisie bedzie głośno a o to przecież chodzi:)
Piosenki harcerskie miały duszę. Kolejne złe skojarzenie. To taki polski folk a nie coś na kształt disco. Bede demonizować bo jestem złym demonem tego forum:):):)
Disco polo to nie grupa piosenek - to umcia umcia umcia umcia - piknik kiełbasy, wioska, weselicha od 13 do 13... nadmorskie Mielno, Mielenko :)
Rozumiem, ty słuchasz tak a ja inaczej.
Ale wyobraź sobie - jedziesz samochodem z Nashville do Memphis - masz 5 godzin trasy. Bedziesz słuchać disco polo nadal czy jednak Elvisa Presleya?
W czym może doprowadzić do szału? Muzyka? Coś ci umknie to dosłuchasz jeszcze raz w domu:) Nawet nowa FTD czy bootleg... posłucha sie jeszcze raz. Inny odbiór. Nie lepszy/gorszy ale inny.
Opera tak. Bo to do ciszy potrzebna.
Rap - hip-hop - to jest muzyka, tylko schematyczna. To jak poezja śpiewana tylko z wulgaryzmami. Oczywiście nie lubie tego, ale tak to jest. To potok słów. Schematyczny owszem. Ale tam są przynajmniej ambitne teksty.
A co do prania mózgu. No nie zgodzę się. Ktoś jak żyje tyle lat na świecie, wie co ma słuchać. Jak posłucham w radio kawałka co leci do znudzenia 40 razy dziennie to radio wyłączę , nie sprawi to że kupię lub posłucham 41 raz. Posłucham bo sam wybiorę i np,. radio/TV nie jest mi do tego potrzebna. Za długo żyję.
Ofiarami są ludzie, których jest na świecie 80% CZYLI OWCZY PĘD. Łyknie wszystko jak pelikan wodę. W polityce w kościele , w telewizji, radiu, wszędzie. pozostali idą pod prąd i niestety nie mają dobrze na tym świecie. Mają swój świat.
Myślisz? Wątpię czy w ogóle nominacja będzie i nie dlatego, że nie zasługuje, po prostu Hollywood nie chce Elvisa (ci co naprawdę pociągają za sznurki). Ponoć przez te wszystkie lata wielu nawet wielkich twórców przymierzało się do biografii Elvisa z prawdziwego zdarzenia, ale dostawali czerwone światło.
OdpowiedzUsuńKrzysiu ale to nie np. piosenkę "Płonie ognisko", czy "Po ten kwiat czerwony", "Czarny chleb i czarna kawa", "Cicha woda", "Czerwona jarzębina", "Głęboka studzienka", "Matko moja ja wiem", "O mój rozmarynie", "O Maryjanno", "Oka", "Ukochany kraj", "Dziś do ciebie przyjść nie mogę", " Rozkwitały pąki białych róż", "Rozszumiały się wierzby płaczące", "Czarna madonna", "Wśród tylu dróg" ... oznaczyłam etykietą "disco-polo". Tłumaczyłam to na początku pierwszej dyskusji, że do tego wora wrzucili biesiadne, chodnikowe, ludowe, harcerskie, żołnierskie, więzienne, a nawet piękne pieśni religijne! Wszystko co jest polskie i na czym nie mogą już zarabiać. Właśnie, polski folk, blues, country + przaśne disco (bo pewnie tylko to Cię tak mierzi) dziś = disco-polo.
Raczej nie będę słuchać Elvis jadąc z Memphis do Nashville ... chociaż przemieszanie się w Stanach to inna bajka, tam znajdziesz ten spokój w aucie, którego nie ma tu, jeżdżąc po kraju. Tam kilometrami masz pustki i nie musisz ściągać nogi z gazu. Atu tylko oczy kolo głowy i gaz-hamulec-gaz-hamulec.
Krzysiu nie rozumiesz z tym praniem mózgu, ale zostawmy to, bo musielibyśmy się przerzucić na ostatnie minimum 120 lat światowej polityki i przedyskutować techniki manipulacji społeczeństwami i jednostkami, a potem jeszcze ....
A na koniec powiem tak, bardzo mi się nie spodobało to: "piknik kiełbasy, wioska, weselicha". Mam dużo szacunku do naszej tradycji i kultury, a szczególnie do ludzi ze wsi. To kwiat narodu polskiego. I pewnie znowu włożyłam kij w mrowisko. :) A najciekawsze jest to, że sama z dziada pradziada (po obu stronach, mieczu i kądzieli) jestem mieszczuchem (fabryki, sklepy, majątki i te sprawy).
1. Myślę że zdobędzie Oscara. Czas na zmiany.
OdpowiedzUsuń2. Ja nie wiem kto wrzuca do wora "disco polo" wszystko co folk. Na pewno nie telewizja. Tam jak leci disco polo to disco polo. Polski folk mnie nie mierzi, bo to jest muzyka. Nawet pieśni harcerskie. Ja to rozróżniam. I jeśli stoi sie na nogach to wie się co i rozróżnia.
3. Oh gwarantuje byś słuchała. W ciszy byś nie jechała, by pierwszy raz wjechać do Memphis. Emocje idą w górę, a napewno Elvis by pomógł. W Polsce też sobie pojeździsz między miastami (nie zawsze są korki):):):):)
4. Rozumiem. Zostawmy to.
5. Trudno może ci się nie spodobać. Odróżniam "wioche" od polskiej wsi bo tez lubię piękny klimat wsi. I nawet do niej uciekam z miasta. Też mam dużo szacunku. Teraz ty mnie nie zrozumiałaś:) Nie wsadziłaś kija w mrowisko.
Każdy wyraził swoje racje.
A co do Austina,wczoraj obchodził 31 urodziny.🎂😃
Usuńi jeszcze jedno: disko polo to wiocha która wdarła się na wiejskie salony a teraz próbuje wejść w miasto i próbuje sie wmówić że to kultura:) świat na głowie stanął.;)
OdpowiedzUsuńto wszystko,. dobranoc. :)
ad. 1 Oby.
OdpowiedzUsuńad. 2. Też nie wiem i nawet nie chcę wiedzieć. Niemniej ja myślę, że muzykolodzy trochę zawiedli. To oni powinni ustalić nazewnictwo i określić granice, żeby zapobiec czemuś takiemu.
ad. 3. Po dłuższym zastanowieniu ... chyba tak. Nigdy mnie Ameryka nie ciągnęła, wręcz odrzucała, więc jeśli bym się tam znalazła to tylko z powodu Elvisa. Jego miałabym w głowie, więc pewnie jednak tak, zwłaszcza przemierzając te kilometry i patrząc na to, co on widział. :)
ad. 4. OK
ad. 5. No to się cieszę, że to tylko błąd w komunikacji. :)
To tak,jak ja.Gdybym się w Stanach znalazła,to też tylko z jego powodu.😃
UsuńChyba więcej takich jak my. :) Nie wszyscy mają hyzia na punkcie USA.
UsuńChociaż nie powiem,dużo pięknych widoków tam można doświadczyć,Kanion Kolorado,Monument Valley,Utah,autostrady ciągnące się kilometrami przez pustkowia,no i słynne Graceland.😁Nie mogłam tego pominąć.
UsuńAmen
Usuń80 proc. Z tego widziałem i zgadza się.
UsuńOglądałem również serial ciężarówka przez Stany i jestem pod wrażeniem.
W końcu to prawie cały kontynent, od mrozów po pustynie. :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tego doświadczyłem w 3 tygodnie. Od plus 37 w LA po minus 20 w Chicago.
OdpowiedzUsuńTo się dopiero nazywa przygoda,przez wielkie,,P".Przynajmniej masz piękne wspomnienia.
UsuńI filmy i zdjęcia. :)
UsuńTak,fajna pamiątka na lata.
UsuńI trzy strefy czasowe. :)
OdpowiedzUsuńTak
OdpowiedzUsuńChciałabym tam żyć,ale to musiałyby być lata od 50-tych do 70-tych.Bo tylko wtedy byłaby szansa zobaczyć Elvisa koncert.
OdpowiedzUsuńJa teZ
UsuńJa też. Tak, w czasach Elvisa i najlepiej blisko niego :P :))))
OdpowiedzUsuńTylko koncert? Ja mam bardziej nieskromne myśli. :)
OdpowiedzUsuńJuż się domyślam,o co chodzi.😄😄😄
OdpowiedzUsuńAtmosfera tematyki ostatnich postów mi się udzieliła .... :) Chociaż w gruncie rzeczy, chyba tak jak już kiedyś rozmawiałyśmy, tak lepiej. Ciężko by było po wszystkim. Wile kobiet do końca życia nie pogodziło się, że wszystko się skończyło.
OdpowiedzUsuńRozumiem je doskonale.
Usuń😆😆😆😆😆😆😆
OdpowiedzUsuńKrzysiu już tak się z nas nie naśmiewaj. :) Powinieneś nam współczuć. :))) Mówiąc po młodzieżowemu ... nie załapałyśmy się na największe "ciacho" w historii świata, toż to powód do współczucia. :)))
OdpowiedzUsuńAle często spotykam go we śnie,a to już coś.Jak obiecał,tak zrobił i za to mu jestem wdzięczna.👍
UsuńJa tego nie mogę powiedzieć, ale kilka razy mi się przyśnił. :)
UsuńCzyli dotrzymał słowa.😊
UsuńNo nie obiecywał mi osobiście niczego. :) Ale mówił, ze po śmierci odwiedzi swoich fanów i wielu innych ludzi, których nie poznał za życia. Penie na to się załapałam. :)))
UsuńTak,właśnie to miałam na myśli,że obiecał odwiedzić fanów.😊
Usuń