Gael Greene, to kobieta jednej nocy, właściwie jednego dnia.
W 1957 roku, Elvis niewiele występował, z uwagi na swoje zobowiązania filmowe w Hollywood.
Swoją pierwszą trasę koncertową "Midwest Tour", rozpoczął koncertem w Chicago (IL), 28 marca 1957 roku, a zakończył w Philadelphii (PA), 6 kwietnia 1957 roku.
Czwartego dnia trasy, 31 marca 1957 roku, przyjechał do Detroit (MI), żeby dać dwa koncerty (o 14:00 i o 18:00) w Olympia Stadium. To właśnie tego dnia spotkał się z Gael Greene, wtedy jeszcze nikomu nieznaną stażystką prasową, która kilka lat później stała się szanowaną i popularną krytyk kulinarną.
W 2006 roku, Gael Greene poczyniła książkę, w której opisała między innymi swoje przysłowiowe "pięć minut" z Elvisem. Oddajmy jej głos:
Elvis Presley przyjeżdżał do miasta, by dać dwa koncerty na stadionie Olympia. W wieku 21* lat byłam jedną z milionów ludzi podkochujących się w Presleyu – młodym, pięknym, pozornie nieskażonym Elvisie.
* No i znów mamy do czynienia z celowym zaniżaniem wieku. Miała wtedy 24 lata. Była dwa lata starsza od Elvisa.
W 1956 roku żadna nowojorska gazeta nie chciała mnie zatrudnić zaraz po studiach – wszędzie składałam podania i wysyłałam niezliczone ilości życiorysów – więc marniałam w domu w Detroit w stanie Michigan, jako najniższy staż w United Press International.
Napisałam list do pułkownika Parkera z pytaniem, czy mogłabym spędzić dzień z Elvisem i napisać o tym. Dostałam zwrotnie zaproszenie na oficjalną konferencję prasową Presleya. Czułam się urażona i sfrustrowana, ale nie zniechęcona.
Miałam wtedy na sobie prostą, obcisłą czarną sukienkę z szantungu (moją najbardziej wysmuklającą), z białymi przeszyciami wzdłuż szyi i rękawów, błyszczące czarne czółenka z lakierowanej skóry i małe białe rękawiczki. Przyjechałam za kulisy dużo wcześniej, aby zbadać bezpieczeństwo i znaleźć jego najbardziej wrażliwe ogniwo. Miał na imię Lamar. Był odpowiedzialny za pilnowanie drzwi i pary spodni z 24-karatowego złota* z cekinowym paskiem, które nosił w zamykanej na kłódkę torbie na ubrania. Z jego zadartego nosa wywnioskowałam, że musi być jednym z członków mafii Elvisa z Memphis.
* To nie były tylko spodnie, lecz cały komplet, który znamy jako "Gold Lame".
— Ty też śpiewasz? – spytałam, łaskocząc go w tweedowy łokieć. W tym samym momencie szczupła postać w czerwonej zamszowej kurtce została wsunięta do pokoju przez falangę umundurowanych ochroniarzy. Elvis wykrzywił wargę, uśmiechnął się i odgarnął swój lśniący, czarny kosmyk włosów, po czym usiadł na brzegu stołu z mrugnięciem "Jestem cały wasz". Patrzył prosto na mnie. Poczułam się bardzo słaba [wiotka] i zarumieniłam się na całego. Potem, po żartobliwym odpowiadaniu na nasze kiepskie i przewidywalne pytania, Elvis zbyt szybko zniknął [przebrać się na występ].
Lamar wziął mnie za rękę.
— Jeśli chcesz zostać w pobliżu, możesz obejrzeć pokaz z najbliższego przejścia i wślizgnąć się tutaj z powrotem przed ściskiem na końcu. Potem możesz pójść z nami do hotelu, żeby spędzić czas i napić się Coli między koncertami – zaproponował.
Stałam w milczeniu w histerii krzyków. Nagle Lamar złapał mnie za rękę i wsadził do limuzyny z grupą milczących młodych prostaków [gburów], całą ekipą z Memphis. Wyjechaliśmy z podziemnej zatoki.
— Ale gdzie jest Elvis? – płakałam.
— Jest za nami w taksówce – obiecał Lamar.
W hotelu Book-Cadillac* zebrała się gromadka fanów, którzy czekali, żeby choć raz zobaczyć Elvisa. Na górze, w apartamencie na 24. piętrze, kumple z Memphis sączyli colę i dzielili się komiksami z niedzielnych gazet. Nikt na mnie nie patrzył. Byłam zbyt poufała**, jako ofiara dla króla.
* Book-Cadillac Hotel, tak nazywał się zanim w 1951 roku wykupił go Sheraton i na kilkanaście lat zmienił jego nazwę na Sheraton-Cadillac Hotel, którą nosił także w 1957 roku, kiedy Elvis w nim zamieszkał. W 1980 roku, na prawie trzydzieści lat, powrócił do nazwy Book-Cadillac Hotel, by ostatecznie skończyć jako Westin Hotel. Jego krótka historia, w bardzo wielkim skrócie, na kolażu w dalszej części postu.
** Tutaj w znaczeniu nietykalna, niedostępna, zarezerwowana dla Elvisa.
O drogi Boże. Przestałam oddychać. Elvis. Stał w drzwiach, mniejszy niż życie – mały w życiu, mam na myśli – z włosami w stylu pompadour, gładko zaczesanymi. Rozejrzał się po pokoju i zdał sobie sprawę, że jestem w nim jedyną kobietą. Podszedł do mnie, smukły w lśniących czarnych spodniach z fałdkami i prześwitującej niebieskiej koszuli z krótkim rękawem z organdyny, a jego noga ocierała się o moje udo.
— A ty kim jesteś?
Wybełkotałam coś.
Wydawał się nie słuchać. Bez słowa wziął mnie za rękę i zaprowadził do sypialni. Myślałam: "O mój Boże... to jest Elvis... . Zamierzam to zrobić z Elvisem. Nie zamierzam być nieśmiała. Ale nie zmuszę go do tego... .". Nie pytał. Nie odpowiedziałam. Zamknął drzwi, zdjął spodnie i położył się na łóżku – bardzo blady, delikatny, młody – patrząc, jak zdejmuję ubranie i moje małe białe rękawiczki. Aż na 24. piętrze słyszałam dziewczyny skandujące na ulicy: „Chcemy Elvisa. Chcemy Elvisa”.
"I patrzcie, kto go ma!" – pomyślałam. Bo to się wydarzyło. W gorączkowym uniesieniu, skóra przy skórze. Myślę, że było dobrze. Nie pamiętam istotnych szczegółów. Z pewnością było to wystarczająco dobre. Wiem, że rzeczywistość była ekscytująca, przekraczając wszystko, co mogłam sobie wtedy wyobrazić.
— Muszę się teraz przespać – powiedział, kiedy było już po wszystkim.
Złapałam ubrania i pobiegłam do łazienki się ubrać. Kiedy chwyciłam torebkę, zastanawiając się, czy pożegnalny pocałunek będzie stosowny, Elvis otworzył oczy i zamrugał, jakby przez chwilę nie był pewien, co tu robię. Machnął ramieniem w stronę telefonu.
— Czy mogłabyś zadzwonić do obsługi pokoju i zamówić mi kanapkę z jajkiem sadzonym?
Nie pamiętam, jak duże było "TO" [jego prącie], jak długo trwał seks, ani które z nas było na górze (prawdopodobnie ja). Ale nigdy nie zapomniałam kanapki z jajkiem sadzonym.
No nie wyszło zbyt romantycznie na końcu, według mnie. Lecz to nie był romantyczny układ, po prostu mechaniczny seks na dobry sen. W każdym razie dla zmęczonego po konferencji dla prasy i koncercie Elvisa, który musiał się błyskawicznie zregenerować przed kolejnym występem w tym dniu, na co miał prawdopodobnie nieco ponad godzinę - najpierw konferencja dla prasy, o 14:00 koncert, szybka kąpiel, następnie seks z Gael, a o 18:00 drugi występ tego dnia.
W wywiadach, Gael zawsze przytaczała swoje tete a tete z Elvisem, jakby deprecjonując samo spotkanie z gwiazdą, stawiając ponad nim zamówienie kanapki z sadzonym jajkiem - takie przynajmniej można odnieść wrażenie:
"Kanapka z jajkiem sadzonym – to część, którą pamiętam. Nie pamiętam, jak duże było "TO", jak długo trwał seks, ani kto z nas był na górze (prawdopodobnie ja). Lecz nigdy nie zapomniałam kanapki z jajkiem sadzonym. Tak, totemiczna kanapka z jajkiem sadzonym. W tym momencie mogło być jasne, że urodziłam się, by być krytykiem restauracyjnym".
Gael uważa, że doznania seksualne z Elvisem, a potem jego prośba skierowana do niej, żeby wychodząc zamówiła mu kanapkę z sadzonym jajkiem, ukierunkowały ją w stronę zmysłu smaku. I faktycznie, po epizodzie z Elvisem, zaczęła pisać o kulinariach, robiąc to tak dobrze, że wkrótce została reporterem żywności w Nowym Jorku.
W swoich artykułach i książkach kulinarnych Gael porównywała doznania seksualne ze smakowymi, co wyróżniało ją spośród innych krytyków restauracyjnych i doprowadziło do sławy.
Jak to gdzieś podsumowano:
"To spotkanie [z Elvisem] uwydatniło jej rosnące zainteresowanie jedzeniem i zmysłami – temat, który zdefiniował jej karierę jako krytyka kulinarnego".
Niemniej chciałabym się jeszcze odnieść do tej kanapki z jajkiem, która zdominowała jej przekaz. Mam wrażenie, iż celowo zbytnio trywializuje samo spotkanie z Elvisem na rzecz tejże kanapki. Niby nie pamięta szczegółów seksu z nim, choć wcześniej mówiła "było to wystarczająco dobre" i "rzeczywistość była ekscytująca, przekraczając wszystko, co mogłam sobie wyobrazić", a mimo to kanapka z sadzonym jajkiem urasta do clou spotkania.
Jak dla mnie jest to na tyle nieszczere, fałszywe, irracjonalne, że przeszło mi przez myśl pytanie, czy w ogóle doszło między nimi do współżycia? Być może niepoprawnie odbieram jej sposób relacjonowania, inaczej niż ona sama zamierzała wszystko przekazać. A może była to próba odwrócenia uwagi od jej nastawienia seksualnego z jakim przyszła do Elvisa ― "O mój Boże... to jest Elvis... . Zamierzam to zrobić z Elvisem. Nie zamierzam być nieśmiała. Ale nie zmuszę go do tego..." ― które w latach 50. było z pewnością szokujące moralnie dla wielu? Albo pokazanie impulsu, który skłonił ją w stronę żywności?
Aczkolwiek psychologicznie jest to znana reakcja, kiedy zwykła osoba doświadcza interakcji z kimś znanym szerszej społeczności (jakimś celebrytą), potem w swoich relacjach stara się ją umniejszyć, przekonać innych, że nie miała dla niej znaczenia, nie wzbudziła spodziewanych emocji, nie wywarła oczekiwanego, wcześniej określonego wrażenia.
Trudno dziś powiedzieć, czy z takim zjawiskiem mamy do czynienia w jej przypadku, czy po prostu w ten sposób chciała wyeksponować źródło (powód) zmiany swoich aspiracji zawodowych z reportera śledczego na krytyka kulinarnego.
Gael Greene nie została wykazana w książce Alanny Nash, "Baby, Let’s Play House. ELVIS PRESLEY and the WOMEN WHO LOVED HIM".
Raczej nie ma jej zdjęć z Elvisem. Ona chyba też takich nie posiadała, bo inaczej pewnie umieściłaby je w swojej książce.
BIO
Jej pełne (ustalone) personalia to ---> Gael (Greene) [Forst]:
— Gael ― imię pierwsze;
— Greene ― nazwisko panieńskie;
— Forst ― nazwisko po pierwszym mężu;
W dniu 3 września 1961 roku jej mężem został reporter Donald H. Forst, rozwiedli się w 1974 roku. Prawdopodobnie nie miała żadnych dzieci, ani z mężem, ani z innymi swoimi partnerami. W latach 1969-1970 rzekomo jej partnerem był Clint Eastwood, a w 1976 roku Jamie Gillis.
Urodziła się 22 grudnia 1933(?) roku w Detroit, w stanie Michigan. W którym roku rzeczywiście się urodziła, trudno powiedzieć. Wikipedia podaje 1933 rok, w niektórych materiałach można spotkać 1937 rok, a z jej słów (jak sobie przeliczymy) wynika, że w 1935 lub 1936 roku. Acz nie ma jej nagrobka ani nekrologu, gdzie można by to zweryfikować, ale skoro ukończyła szkołę średnią w 1951 roku, Elvis w 1953, to rok 1933 wydaje się być tym najbardziej pewnym.
Ukończyła Central High School w 1951 roku, a następnie Uniwersytet Michigan.
Była krytykiem żywności, autorką kulinarną, powieściopisarką. Jesienią 1968 roku została krytykiem restauracyjnym w magazynie "New York". Pracowała jako reporterka śledcza dla UPI (Amerykańska Międzynarodowa Agencja Informacyjna), a następnie dla "New York Post". Przeszła na emeryturę w 2000 roku, ale do 2008 roku dorabiała jako felietonistka. Później przeniosła się do "Crain's New York", gdzie pisała recenzje od 2008 do 2012 roku. Była sędzią w pierwszych dwóch sezonach programu telewizyjnego "Top Chef Masters". Założyła stronę internetową, InsatiableCritic.com.
Jak została krytykiem kulinarnym, w dwóch zdaniach podaje gothambarandgrill.com:
"Gael Greene rozpoczęła karierę w Nowym Jorku jako reporterka śledcza. Spędziła wiele lat w tej pracy, najpierw w UPI, a później w New York Post, gdzie jej redaktorzy szybko zwrócili uwagę na wyjątkowy sposób, w jaki pisała o jedzeniu. Z czasem zaczęli dawać jej coraz więcej zleceń związanych z restauracjami w mieście. W 1968 roku, po tym, jak zwróciła na siebie uwagę tekstami o jedzeniu, zaproponowano jej stanowisko głównego krytyka restauracyjnego w startupie "New York Magazine" (dwutygodnik konkurencyjny do "The New Yorker")".
Zasłynęła dwoma rzeczami. Pierwsza, zadawała sobie wiele trudu, żeby ukryć swoją tożsamość przed restauratorami, rezerwując i używając kart kredytowych pod innymi nazwiskami i nosząc kapelusze, które zakrywały jej oczy.
Druga, używała metafor seksualnych w opisywaniu jedzenia, jako sposób na przekazanie intensywności doznań, ponieważ dla niej, jak powiedziała: „seks i jedzenie zawsze były głęboko splecione”. Pisała kiedyś, że „dwoma największymi odkryciami XX wieku były Cuisinart (amerykańska marka sprzętu i naczyń kuchennych) i clitoris (łechtaczka)”.
Oprócz książek o jedzeniu napisała dwie powieści erotyczne. W 2006 roku nakładem wydawnictwa Warner Books ukazały się jej wspomnienia "Insatiable: Tales From a Life of Delicious Excess", o 40-letniej rewolucji w jedzeniu, tym, co jadła, i co robiła między posiłkami. Obejmuje romanse z szefami kuchni i gwiazdami filmowymi oraz seksualne spotkanie z Elvisem Presleyem w 1957 roku.
W 1981 roku założyła Citymeals-on-Wheels, z nauczycielem i pisarzem kulinarnym Jamesem Beardem, aby pomóc w finansowaniu weekendowych i świątecznych posiłków dla starszych osób w Nowym Jorku.
Zmarła na raka na Manhattanie (NY), 1 listopada 2022 roku, w wieku 88 lat. Jest najlepiej pamiętana ze swojej pracy jako pisarka i z występów w Top Chef Masters.
* * *
* *
*
Ex Post
Ostatnie ustalenia (16 września 2025 roku):
Dodaje ten rewelacyjny materiał (według mnie). To ponad pięciominutowy fragment koncertu, ale nie usłyszycie w nim głosu Elvisa, choć on tam śpiewa, instrumentów zespołu, też nie. Co śpiewa i co robi... dowiecie się tylko z relacji dwóch komentatorów!
Po prostu harmider na widowni jest niewiarygodny, zagłusza wszystko. Co do komentatorów, warto ich posłuchać, mówią ciekawe rzeczy. Można otworzyć plik na YouTube i włączyć tłumaczenie.
Zastanawiam się po co ci ludzie przyszli na koncert, w którym nie usłyszeli ani jednego dźwięku ze sceny, a jedynie swoje własne wrzaski i pozostałych jedenastu tysięcy podobnych. Niemniej jest to fenomenalny materiał, bo oddaje atmosferę jaka panowała na koncertach Elvisa - szaleństwo tłumu, coś nie do uwierzenia. Już rozumiem amerykańskie określenie "rozwalił sufit", jakie często padało przy relacjach z koncertów Elvisa w latach 50.
P. S.
Jeśli ktoś z was "nadział" się na klip z konferencji... Już podłączyłam właściwy. Po prostu oba materiały - fragment z książki Gael Greene i fragment z konferencji prasowej - miały identyczny kadr początkowy. Przepraszam za to niedopatrzenie!
Klip "Elvis Presley Olympia Stadium March 31, 1957" - ponad pięciominutowy fragment z koncertu Elvisa na Olympia Stadium w Detroit (MI), z 31 marca 1957 roku. Niestety nie wiadomo, który to koncert z dwóch
Link: https://www.youtube.com/watch?v=L6fiwOq7fJs
*
* *
* * *
Próbowałam znaleźć jakieś jej zdjęcie z 1957 roku, ale to jej najwcześniejsze na jakie trafiłam. Zostało wykorzystane w prasie w 1961 roku, choć prawdopodobnie zrobiono je przed 1961 rokiem
Z kolei to zdjęcie Gael Greene ukazało się w prasie w 1971 roku. Niżej można je zobaczyć w pełnym kadrze
Gael Greene w ślubnej kreacji. Niestety fotografii nie opisano, więc nie wiadomo czy to faktycznie zdjęcie ślubne, czy zostało zrobione tylko do celów promocyjnych
Gael Greene w słynnych kapeluszach, które miały zapewnić jej nierozpoznawalność przed restauratorami
Gael Greene w różnych latach swojego życia
Okładka książki "Insatiable: Tales From a Life of Delicious Excess", Gael Greene, wydanej w 2006 roku, przez Warner Books, Inc. Poniżej zdjęcie z promocji książki
Klip audio, w którym Gael Greene mówi o swoim czasie spędzonym z Elvisem, w tym jak doszło między nimi do seksu - górny w oryginale (język angielski), dolny po polsku (tłumaczenie automatyczne)
Budynek Olympia Stadium w Detroit (MI), w którym Elvis dał dwa koncerty (o 14:00 i o 18:00)
31 marca 1957 roku. Reklamy w gazetach. Zdjęcia z występów Elvisa. Zdjęcie z paniami z Departamentu Policji. Artykuły prasowe już po koncertach
Hotel Sheraton-Cadillac w Detroit (MI), w którym zatrzymał się Elvis. Gael Greene w swoim opisie użyła jego poprzedniej nazwy Book-Cadillac Hotel, jaką miał do 1951 roku. Na powyższym kolażu jest jego skrócona historia do przeczytania
Klip "Elvis interview; March 31, 1957 - Detroit, Michigan" - fragment konferencji prasowej, która odbyła się na backstage Olympia Stadium po pierwszym koncercie, 31 marca 1957 roku
Link: https://www.youtube.com/watch?v=pqMBYvmkLLo
P. S.
Większość zdjęć po otwarciu w nowym oknie będzie można zobaczyć w większym rozmiarze.
Nie ma tu czego wyolbrzymiać. Była jedna z miliona które znały go z 1 spotkania. I pewnie większość napisała o tym książkę. Elvis potraktował ją jako zwykła fankę która liczy na sex i dal jej to. Nie dał sie jednak zbliżyć do niego w sensie jego poznania. Nie był zapewne zainteresowany. Odbębnił swoje potem ją spławił bo chcial sie przespać i jeszcze ta kanapka. No cóż biedna miała prawo czuć sie jak w 7 niebie nie ma co tego kwestionować to naturalne tez wyolbrzymiać moment spotkania z królem.. cóż była szczęśliwa chwila. A że wyszła z tą kanapka... poprostu to napisała może była równie szczęśliwa sexem jak i tym że ją poprosił o tą kanapke. Miała prawo poczuć sie wyróżniona.zdjec nie mogłoby być no bo jak po 1 spotkaniu? Tylko mogla napisac felieton wspomnienie artykul a nie książkę. Cóż. Jej wybór.
To nie jest książka o niej i o Elvisie, tylko taka bardziej biograficzna, w której między innymi opisała tą historię - swojego spotkania z Elvisem.
Jeśli chodzi o zdjęcia, mogły być z pokoju hotelowego, ludzie zawsze pstrykali, ale tym razem nie było innych "gości", tylko Elvis, Memphis Mafia i ona. Lecz ja miałam na myśli bardziej zdjęcia z konferencji prasowej, jakieś ujęcie, na którym widać ją i Elvisa. Nie szukałam jakoś specjalnie, ale jest kilka zdjęć z tej konferencji, jednak na tych, co znalazłam, jej nie ma.
No właśnie. :))) Tak, jak pisałam w poście "Dziewczyny i kobiety Elvisa", że napisze o niektórych kobietach, które są błędnie z nim łączone. Zastanawiałam się też nad kryteriami, dlatego wprowadziłam "status", który tak Cię wtedy rozbawił, żeby nie było wątpliwości, co do charakteru relacji Elvisa z dana kobietą.
Pewnie tych tysięcy takich jak Gael, anonimowych, na szybki seks, nie znamy (zwłaszcza tych z samochodów i zakamarków sal koncertowych, których nierzadko pewnie sam Elvis imion nie poznał).
To były lata 50., kiedy buzowały w nim hormony i dopiero poznawał arkana seksu. Ale z 60. i 70. też nie znamy, także wielu tych, z którymi spotykał się miesiącami, czy nawet latami, bo je ukrywał, także przed swoimi ludźmi.
Po prostu znałam jej personalia, doszło miedzy nimi do zbliżenia, stała się znaną osobą. To raz. Dwa, jest to przykład na "szybki" dobór partnerek seksualnych Elvisa w latach 50. , kiedy w tych sprawach rządziło nim libido (duży popęd seksualny). W tym wieku wolni mężczyźni - nie czarujmy się - zwykle radzą sobie masturbacją, Elvis był w tym szczęśliwym położeniu, że nie musiał.
Będę omawiać też kilka kobiet, z którymi do niczego nie doszło. Mi nie chodzi tylko o wylistowanie kobiet, z którymi spał lub spotykał się dłużej. Także o pokazanie tych, z którymi była jakaś chemia, ale nie wszedł z nimi w bliższe relacje. A także takie, które się z nim łączy na podstawie niepoprawnej interpretacji - na przykład, przez jakiś czas widywano go z daną kobietą, a to była tylko relacja czysto koleżeńska.
Ja,gdy po raz pierwszy ujrzałam jej zdjęcia,zaczęłam się zastanawiać,jak człowiek o takiej aparycji mógł zainteresować się taką szarą myszką.Bo jak dla mnie,to ona jest przeciętnej urody.Co innego Debra,czy np.Barbara Leigh.Zawsze myślałam,że wolał atrakcyjniejsze wizualnie,a w tym przypadku to mnie naprawdę zaskoczył.🤔
Aguś, moja pierwsza myśl też taka była. :) Jednak coś musiało Elvisa do niej przekonać, nie zawsze jest to uroda. Poza tym, to co Krzysiu już zauważył, że nie dał jej się zbliżyć do siebie, nie wykonał żadnego ruchu na podtrzymanie znajomości. Widocznie jej aparycja była wystarczająca do aktu seksualnego, ale nie zainteresowała go na tyle by chciał kontynuować znajomość.
Jest jeszcze kwestia fotografii. Czasami urodziwe osoby, wychodzą nieciekawie na zdjęciach, a mniej urodziwe całkiem ładnie.
Hmm...,June,gdybym ja była facetem i miała wybierać między nimi dwiema,zdecydowanie padłoby na June,dlatego,że ona mi z wyglądu moją ś.p. mamę przypomina.Tak,Danuś,podobna jest,lecz czemu ja dopiero teraz to zauważyłam,nie wiem,ale zawsze,gdy na nią patrzyłam,wiedziałam,że mi kogoś przypomina,teraz zrozumiałam,kogo.Cóż,Elvis też szukał kobiety podobnej do Gładys.
Aguś mi nie chodzi o to, że Gael jest podobna do June. Podałam June jako przykład równie mało atrakcyjnej, którą Elvis się zainteresował.
Jak to mówią, kwestia gustu. Są takie typy urody, gdzie wszyscy są zgodni, co do ich atrakcyjności wizualnej i jej braku. Są też takie, które według jednych są bardzo atrakcyjne, a według drugich zupełnie nie.
Ja nie to miałam na myśli,one w ogóle nie są do siebie podobne,tylko podkreśliłam,kogo ja bym wybrała na jego miejscu,lecz jak dobrze wiemy,związek z June trwał niecałe dwa lata,czyli jak widać bardziej mu pasowała,może nie tylko wizualnie.
Właśnie odsłuchałam nagranie i powiem krótko-jestem w szoku😲.Nie znam artysty,który doprowadził kiedykolwiek do takiej histerii i takiego już nie będzie.
No właśnie. Ja słyszałam już takie fragmenty, ale krótsze. A teraz chciałam wychwycić głos Elvisa, ale się nie udało. :) A potem słuchałam jeszcze raz z tłumaczeniem, co mówią ci reporterzy. Gdyby nie oni, to bym myślała, że to jakiś aplauz do jakiegoś wydarzenia widowiskowego-sportowego. ;)
Ja również,gdybym słyszała sam dźwięk,bez obrazu,pomyślałabym to samo.Ciekawa jestem,czy przez cały czas trwania koncertu tak było,ale skoro nie ma dłuższej wersji,możemy tylko się domyślać.
Osoba może wyglądać przeciętnie na zdjęciu a na żywo mieć to coś co wystarczy na daną chwilę. Potem czar pryska. I tak właśnie było w relacji naszej bohaterki z elvisem. Czysta fizyka. Za mało na coś więcej lecz wystarczyło na to by sie przez godzinę nie znudzić. Wykorzystanie ? Tak. Ale za zgodą.
1. --- Najedź kursorem myszy na słowa "Wpisz komentarz" w białej ramce i kliknij. 2. --- Następnie kliknij strzałkę (▼) po słowach "Skomentuj jako:". 3. --- Po rozwinięciu listy wybierz pozycję trzecią "Nazwa / adres URL". 4. --- W polu "Nazwa" wpisz dowolny NICK, którym będzie sygnowany Twój komentarz. 5. --- Po wpisaniu nicka, kliknij w przycisk "Dalej", a następnie w białym polu wpisz treść komentarza. -------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Pola "adres URL" nie wypełniamy, chyba, że ktoś ma swoją stronę i chce ją tu podać. -------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Instrukcja graficzna tu: https://elvisownia.blogspot.com/p/nick-w-komentarzu-instrukcja-graficzna.html
Nie ma tu czego wyolbrzymiać. Była jedna z miliona które znały go z 1 spotkania. I pewnie większość napisała o tym książkę. Elvis potraktował ją jako zwykła fankę która liczy na sex i dal jej to. Nie dał sie jednak zbliżyć do niego w sensie jego poznania. Nie był zapewne zainteresowany. Odbębnił swoje potem ją spławił bo chcial sie przespać i jeszcze ta kanapka.
OdpowiedzUsuńNo cóż biedna miała prawo czuć sie jak w 7 niebie nie ma co tego kwestionować to naturalne tez wyolbrzymiać moment spotkania z królem.. cóż była szczęśliwa chwila. A że wyszła z tą kanapka... poprostu to napisała może była równie szczęśliwa sexem jak i tym że ją poprosił o tą kanapke. Miała prawo poczuć sie wyróżniona.zdjec nie mogłoby być no bo jak po 1 spotkaniu? Tylko mogla napisac felieton wspomnienie artykul a nie książkę. Cóż. Jej wybór.
Zgadza się.
UsuńTo nie jest książka o niej i o Elvisie, tylko taka bardziej biograficzna, w której między innymi opisała tą historię - swojego spotkania z Elvisem.
Jeśli chodzi o zdjęcia, mogły być z pokoju hotelowego, ludzie zawsze pstrykali, ale tym razem nie było innych "gości", tylko Elvis, Memphis Mafia i ona. Lecz ja miałam na myśli bardziej zdjęcia z konferencji prasowej, jakieś ujęcie, na którym widać ją i Elvisa. Nie szukałam jakoś specjalnie, ale jest kilka zdjęć z tej konferencji, jednak na tych, co znalazłam, jej nie ma.
I nie zaliczałbym jej do dziewczyn bo katalog takich osób musialby być zwiększony o milion haha.
OdpowiedzUsuńKrzysztof
No właśnie. :))) Tak, jak pisałam w poście "Dziewczyny i kobiety Elvisa", że napisze o niektórych kobietach, które są błędnie z nim łączone. Zastanawiałam się też nad kryteriami, dlatego wprowadziłam "status", który tak Cię wtedy rozbawił, żeby nie było wątpliwości, co do charakteru relacji Elvisa z dana kobietą.
UsuńPewnie tych tysięcy takich jak Gael, anonimowych, na szybki seks, nie znamy (zwłaszcza tych z samochodów i zakamarków sal koncertowych, których nierzadko pewnie sam Elvis imion nie poznał).
To były lata 50., kiedy buzowały w nim hormony i dopiero poznawał arkana seksu. Ale z 60. i 70. też nie znamy, także wielu tych, z którymi spotykał się miesiącami, czy nawet latami, bo je ukrywał, także przed swoimi ludźmi.
UsuńNo rozumiem że tu poprostu dałaś przykładowy jeden z miliona by była świadomość o istnieniu takich fanek..hahah.
OdpowiedzUsuńPo prostu znałam jej personalia, doszło miedzy nimi do zbliżenia, stała się znaną osobą. To raz. Dwa, jest to przykład na "szybki" dobór partnerek seksualnych Elvisa w latach 50. , kiedy w tych sprawach rządziło nim libido (duży popęd seksualny). W tym wieku wolni mężczyźni - nie czarujmy się - zwykle radzą sobie masturbacją, Elvis był w tym szczęśliwym położeniu, że nie musiał.
UsuńBędę omawiać też kilka kobiet, z którymi do niczego nie doszło. Mi nie chodzi tylko o wylistowanie kobiet, z którymi spał lub spotykał się dłużej. Także o pokazanie tych, z którymi była jakaś chemia, ale nie wszedł z nimi w bliższe relacje. A także takie, które się z nim łączy na podstawie niepoprawnej interpretacji - na przykład, przez jakiś czas widywano go z daną kobietą, a to była tylko relacja czysto koleżeńska.
Ja,gdy po raz pierwszy ujrzałam jej zdjęcia,zaczęłam się zastanawiać,jak człowiek o takiej aparycji mógł zainteresować się taką szarą myszką.Bo jak dla mnie,to ona jest przeciętnej urody.Co innego Debra,czy np.Barbara Leigh.Zawsze myślałam,że wolał atrakcyjniejsze wizualnie,a w tym przypadku to mnie naprawdę zaskoczył.🤔
OdpowiedzUsuńAguś, moja pierwsza myśl też taka była. :) Jednak coś musiało Elvisa do niej przekonać, nie zawsze jest to uroda. Poza tym, to co Krzysiu już zauważył, że nie dał jej się zbliżyć do siebie, nie wykonał żadnego ruchu na podtrzymanie znajomości. Widocznie jej aparycja była wystarczająca do aktu seksualnego, ale nie zainteresowała go na tyle by chciał kontynuować znajomość.
UsuńJest jeszcze kwestia fotografii. Czasami urodziwe osoby, wychodzą nieciekawie na zdjęciach, a mniej urodziwe całkiem ładnie.
A June Juanico? Dla mnie miała męską urodę, więc łatwiej zrozumieć mi wybór bardziej kobiecej Gael (choć może mało urodziwej), niż męskiej June.
UsuńHmm...,June,gdybym ja była facetem i miała wybierać między nimi dwiema,zdecydowanie padłoby na June,dlatego,że ona mi z wyglądu moją ś.p. mamę przypomina.Tak,Danuś,podobna jest,lecz czemu ja dopiero teraz to zauważyłam,nie wiem,ale zawsze,gdy na nią patrzyłam,wiedziałam,że mi kogoś przypomina,teraz zrozumiałam,kogo.Cóż,Elvis też szukał kobiety podobnej do Gładys.
UsuńAguś mi nie chodzi o to, że Gael jest podobna do June. Podałam June jako przykład równie mało atrakcyjnej, którą Elvis się zainteresował.
UsuńJak to mówią, kwestia gustu. Są takie typy urody, gdzie wszyscy są zgodni, co do ich atrakcyjności wizualnej i jej braku. Są też takie, które według jednych są bardzo atrakcyjne, a według drugich zupełnie nie.
Ja nie to miałam na myśli,one w ogóle nie są do siebie podobne,tylko podkreśliłam,kogo ja bym wybrała na jego miejscu,lecz jak dobrze wiemy,związek z June trwał niecałe dwa lata,czyli jak widać bardziej mu pasowała,może nie tylko wizualnie.
OdpowiedzUsuńNo tak,ile ludzi,tyle opinii.🙂
UsuńNo bardziej, bo wybierał ją jako swoją kobietę, a nie jako kobietę na jedną chwilę.
UsuńTak.
UsuńUWAGA! Dodałam Ex Post, a w nim klip z koncertu, trzeba go odsłuchać:)
OdpowiedzUsuńWieczorem odsłucham.
OdpowiedzUsuńWłaśnie odsłuchałam nagranie i powiem krótko-jestem w szoku😲.Nie znam artysty,który doprowadził kiedykolwiek do takiej histerii i takiego już nie będzie.
UsuńNo właśnie. Ja słyszałam już takie fragmenty, ale krótsze. A teraz chciałam wychwycić głos Elvisa, ale się nie udało. :) A potem słuchałam jeszcze raz z tłumaczeniem, co mówią ci reporterzy. Gdyby nie oni, to bym myślała, że to jakiś aplauz do jakiegoś wydarzenia widowiskowego-sportowego. ;)
UsuńJa również,gdybym słyszała sam dźwięk,bez obrazu,pomyślałabym to samo.Ciekawa jestem,czy przez cały czas trwania koncertu tak było,ale skoro nie ma dłuższej wersji,możemy tylko się domyślać.
UsuńPonoć często na całych tak było.
UsuńO matko!
UsuńOsoba może wyglądać przeciętnie na zdjęciu a na żywo mieć to coś co wystarczy na daną chwilę. Potem czar pryska. I tak właśnie było w relacji naszej bohaterki z elvisem. Czysta fizyka. Za mało na coś więcej lecz wystarczyło na to by sie przez godzinę nie znudzić. Wykorzystanie ? Tak. Ale za zgodą.
OdpowiedzUsuńMożliwe,że tak było,chociaż ja bym jej nie tknęła gdybym była facetem.Po prostu ten typ urody dla mnie odpada.
UsuńKwestia gustu jak zawsze
UsuńDokładnie.🙂
UsuńWykorzystanie? Krzysiu tylko pytanie kto kogo? ;))) Jak dla mnie to ona jego, z takim nastawieniem tam przyszła. :)
UsuńTeż to tak odbieram,lecz jak wynika z tekstu,nie zmuszała go,to Elvis przejął inicjatywę.😊
UsuńPrzejął? No można tak powiedzieć, bo zaakceptował i wykonał. :) Ale to już był skutek, przyczyną były jej zabiegi. :)
UsuńTak,ona właśnie na to liczyła,Elvis to wyczuł i zrobił resztę,tak bym to ujęła.
UsuńJa juanico? Typowy wyglad nastolatki lat 50 tych.
OdpowiedzUsuńTypowy? Bo ja wiem. Jak przyrównuję do innych, to były bardziej kobiece. Ale widocznie miała coś w sobie.
OdpowiedzUsuńWidocznie tak,skoro ją wybrał.
Usuń