Piękna blondyneczka, która urzekła nas na zdjęciach z ostatnich wakacji Elvisa na jego ukochanych Hawajach, w marcu 1977 roku, to Shirley Dieu. Hawajczycy też kochali Elvisa, bo jak mówi: 
  
  
"Gdziekolwiek poszliśmy, zawsze byliśmy traktowani jak członkowie rodziny królewskiej. Absolutnie kochali Elvisa na Hawajach. Wyspiarze byli dla nas bardzo miłymi ludźmi".
 
Joe Esposito rozwiódł się ze swoją pierwszą żoną (Joan) pod koniec 1972 roku. W 1975 roku poznał uroczą, dwudziestoletnią Shirley Dieu, a po ośmiu miesiącach od poznania zostali parą. Związek trwał przez pięć lat. 
Shirley Dieu wychowała się w Kalifornii, a kiedy miała 17 lat przeniosła się do Las Vegas. Jak mówi:
"Byłam dzieckiem, kiedy Elvis nagrał swoją pierwszą płytę, chociaż później słyszałam jego muzykę i bardzo ją lubiłam, ale naprawdę niewiele wiedziałam o Elvisie. Tylko dwa razy widziałam go na koncercie. Oglądałam go w telewizji w „Elvis Aloha From Hawaii, via Satellite” i pomyślałam: „Wow, to naprawdę przystojny facet i kochał swoją muzykę”. Podobał mi się jego film »Kissing Cousin«, o którym później powiedziałam Elvisowi, że jest to jeden z moich ulubionych filmów. Powiedział mi, że nienawidził tego filmować, ponieważ „ta cholerna peruka mnie swędziała”.
Do Las Vegas przyjechała moja siostra i jeszcze jedna para. Chcieli zobaczyć Elvis Show. Dotarliśmy tam późno i musieliśmy siedzieć osobno. Joe Esposito zobaczył, że tam siedzę i zaproponował, że da mi lepsze miejsce. Wylądowałam w budce Elvisa [przy stole artysty w środkowym zakolu]. 
Miałam zaledwie 20 lat. Joe był 16 lat starszy ode mnie. Zostaliśmy dobrymi przyjaciółmi. Po 8 miesiącach Joe Esposito i ja weszliśmy w związek, a potem zamieszkałam z nim w Beverly Hills. Mieszkaliśmy razem przez 5 lat. Nadal jesteśmy bardzo blisko i faktycznie odwiedzam jego i jego żonę Martę kilka razy w roku i rozmawiam z Joe przynajmniej 4 razy w tygodniu. Staliśmy się jak brat i siostra. Dokuczam mu teraz i mówię, że jest bardziej jak ojciec".
  
 
Shirley Dieu o Elvisie:
"Kiedy po raz pierwszy spotkałam Elvisa, nie mogłam oderwać oczu od jego rąk, były takie anielskie. Był taki miły dla wszystkich i wydawał się taki przyziemny [normalny, jak inni, a nie jak wielki artysta].
  
Mimo swojego młodego wieku, była bardzo dojrzałą i inteligentną kobietą. Miała też swoje zasady, których się trzymała. Dlatego Elvis szybko ją polubił i szanował bardziej jak inne przedstawicielki płci pięknej swojej trzódki. Wśród kobiet Memphis Mafii, Elvis przedkładał ją nad inne, obok Jo, żony Billy'ego Smitha.
Była na wszystkich koncertach Elvisa od momentu jego poznania do końca, nie opuściła żadnego. Tylko ona jedna miała taki przywilej. Pod koniec 1976 roku, kiedy Elvis zabrał po raz pierwszy Ginger Alden na trasę do Las Vegas (Sezon 15, od 2 do 12 grudnia 1976 roku), powiedział chłopakom "tym razem żadnych kobiet", co oznaczało ani żon, ani kochanek. Jak wyjaśnia Shirley:
"Zwykle Elvis nie pozwalał kobietom na każdą trasę. Szczerze mówiąc, chodziło o to, żeby chłopaki mieli szansę, no niestety, na rotację kobiet. Żony mogły przyjeżdżać na niektóre trasy, a innym razem dziewczyny [kochanki] mogły przyjeżdżać na trasy. 
Elvis wiedział, jak blisko jesteśmy z Joe i upewniał się, że Joe zabiera mnie na każdą trasę. Pewnego razu w Vegas powiedział, że nie ma żon ani dziewczyn, ale Joe i tak przywiózł mnie do Vegas. Schowałam się w szafie. Elvis przyszedł do sypialni Joe, która była w tym samym apartamencie Elvisa i zapytał: „Gdzie jest Shirley?”. Joe powiedział „powiedziałeś żadnych dziewczyn ani żon”. Elvis na to; „Nie miałem na myśli Shirley. Przyprowadź ją tutaj i zadzwoń do jubilera, żebym mógł jej kupić pierścionek”. 
Czułam się świetnie, kiedy schowałam się w szafie i usłyszałam, jak Elvis prosił, żebym tam była. Byłam jedyną dziewczyną, która mogła wziąć udział w tych występach w Las Vegas, poza nową dziewczyną Elvisa, Ginger. To był pierwszy raz, kiedy Ginger pojechała do Vegas, właśnie poznała Elvisa. Myślę, że jednym z powodów, dla których chciał mnie tam, było to, żeby miała inną kobietę, z którą mogłaby porozmawiać".
  
Elvis lubił i szanował Shirley, jak już wspominałam, więc nie chciał by Joe ją zranił zadając się z innymi kobietami. Dlatego ona jedna miała prawo bywania na każdym wyjeździe z nim, na którym był też Joe. Z tego, co powiedziała Shirley wynika też, iż Elvis doskonale wiedział, że Joe przywiózł ją do Las Vegas mimo zakazu i gdzieś ukrywa. A ponieważ nigdzie jej nie widział, od razu się domyślił, że chodzi o to, co powiedział przed wyjazdem odnośnie udziału kobiet w trasie i przyszedł do sypialni Joe "włączyć mu zielone światło" dla Shirley. 
Oczywiście Elvis obdarowywał ją prezentami jak szalony, w tym samochodami. Pierwszego Cadillaca podarował jej na początku 1976 roku. Shirley tak mówi o jego hojności:
  
  
"Za każdym razem, gdy byliśmy w trasie, każda znana mu kobieta dostawała od niego kosztowną biżuterię. Zawsze dawał dziewczynom pierścionki. To było takie powszechne. O mój Boże, miałyśmy pierścionek na każdym palcu!
  
  Powiem ci ile wtedy miałam biżuterii. Pamiętam, jak poszłam do Pip’s, prywatnego klubu Hefnera w Los Angeles, i siedziałam tam licząc biżuterię na moich rękach i wszystkie rzeczy [inną bizuterię], które nosiłam. Miałam przy sobie biżuterię wartą ponad 250 000 USD!".
 
  
  
  
  
Chociaż Shirley Dieu stanowczo temu zaprzecza, to jednak wiele źródeł wymienia ją na liście kobiet Elvisa. Dlaczego? Powiem szczerze - nie wiem. Zatem albo jest coś na rzeczy, tylko nie chce się do tego przyznać, albo błędnie oceniono ich relację, chociażby poprzez to, że Elvis w jakiś sposób zawsze ją wyróżniał.
Na pewno podobała się Elvisowi i żywił do niej dużo sympatii. I kto wie, czy gdyby nie to, że była dziewczyną Joe Esposito, coś by z tego nie wynikło. Już sam początek ich znajomości, Elvis mógł opacznie zrozumieć, kiedy ze sceny zobaczył piękną dziewczynę siedzącą przy jego prywatnym stole na widowni. Czasami właśnie w ten sposób w Las Vegas prezentowano mu nowe kandydatki. Kiedy mu nie odpowiadały, po występie odchodziły, a gdy wykazał nimi zainteresowanie były proszone na prywatne przyjęcie, jakie dawał po każdym koncercie lub na spotkanie w garderobie, jeśli potem miał kolejny występ.
Alanna Nash w "Baby, Let’s Play House ELVIS PRESLEY and the WOMEN WHO LOVED HIM", przytacza dwie bardzo zwyczajne sytuacje, które jej zdaniem mogły sygnalizować zainteresowanie Elvisa Shirley Dieu, wykraczające poza standardy zwykłej znajomości.
Pewnego razu, Shirley odwiedziła Elvisa w szpitalu. Był na wpół ubrany i zbliżył się do jej twarzy, a ona odniosła wrażenie, że chce ją pocałować, więc odeszła nie czekając na rozwój sytuacji. 
  
Do podobnego zdarzenia doszło w Imperial Suite w Las Vegas, kiedy oboje wstali po przebudzeniu i wylądowali w kuchni w tym samym czasie: „Podniósł obie ręce i próbował mnie pocałować, a ja po prostu wyślizgnęłam się spod niego i powiedziałam: »Muszę iść. Joe jest w pokoju«. 
    
    
 No jak dla mnie, nie ma w tym nic, czego doszukuje się Alanna Nash. Tysiące razy Elvis przytulał, ściskał i całował na wszelkie możliwe sposoby kobiety swoich "mafiozów". Po prostu taki był. Tak jak na scenie, też całował prosto w usta czyjeś dziewczyny, żony i kochanki. Pewnie tak samo byłoby w przypadku Shirley, ale jak widać po jej zachowaniu, było to dla niej krępujące, więc unikała takich sytuacji. Kiedyś powiedziała: „To było niezręczne, ale nigdy nie myślałam o nim w ten sposób i nigdy, przenigdy nie akceptowałabym jego zalotów”.
Zawsze można znaleźć dziurę w całym. Równie podejrzane może być to, że była jedyną kobietą z całego grona, która mogła być na jego każdym występie i wyjeździe, o ile był tam też Joe Esposito. To także można tłumaczyć, iż chciał ją zawsze mieć przy sobie, widzieć ją jako swoją muzę, jak Susan Henning podczas zdjęć do "Comeback Special '68".  
  
  
Elvis i Shirley Dieu podczas wakacji na Hawajach, w marcu 1977 roku. A na dolnym zdjęciu: Shirley Dieu, Elvis, Joe Esposito, Ginger Alden. P. S. dzięki Aga za zdjęcia
  
  
 Moją uwagę przykuwa pierwsze zdjęcie od lewej na czarnym tle. Elvis z zamkniętymi oczami, wtulony w twarz Shirley, jakby rozmarzony, grzejący się w cieple, które od niej emanuje, a którego tak bardzo pragnął, lecz nie miał go od zimnej Ginger. Myślę, że czuł od niej pozytywną energię, dobre fluidy oraz jej serdeczne nastawienie do swojej osoby, ale nie tylko. Jak wspomina Shirley: „Zawsze mówił mi, że chce kogoś, kto będzie go kochał tak, jak ja kochałam Joe”. 
  
Albo jak na tych zdjęciach z wakacji na Hawajach w marcu 1977 roku. Uuu, tu to już nie buzi-buzi, a od razu gra wstępna na oczach wszystkich (oczywiście ironizuję), skoro jak sama pisze: 
"Na pierwszym zdjęciu Elvis śpiewa mi do ucha „In the misty moonlight”, czyli piosenkę, którą obiecał mi nagrać zaledwie kilka dni wcześniej, ponieważ powiedziałam mu, że mi się podoba. Na drugim zdjęciu nie przestawał wkładać mi języka do ucha* za każdym razem, gdy myślał, że Joe zamierza zrobić zdjęcie. 
  
  Elvis jest tym, który pierwszy poprosił Joe o zrobienie zdjęć jemu i mnie. Te zdjęcia były pierwszymi zrobionymi mu podczas tych wakacji. 
 
* W grupie zdjęć powyżej, czwarte od dołu.
  
  I kolejna scena tego samego typu:
    
"Elvis miał wyśmienite poczucie humoru, a także dobre i kochające serce. Szczególnie pamiętam, gdy w Las Vegas podarował mi piękny pierścionek z kanarkowym brylantem. Właśnie weszłam do frontowych drzwi apartamentu cesarskiego. Wyszedł z łazienki z twarzą pełną kremu do golenia i dał mi pierścionek z kieszeni piżamy. Potem uściskał mnie i przybliżył się do mojej twarzy, aby dać mi braterski pocałunek. Kiedy mnie pocałował, szybko rozmazał krem do golenia po całej mojej twarzy, pocierając bok swojej twarzy w tę i z powrotem o moją. Oboje wybuchnęliśmy niekontrolowanym śmiechem. Podziękowałam mu jeszcze raz za pierścionek i poszedł dokończyć golenie".
 
Oto cały "erotyzm" jaki mi się wyłonił z ich kontaktów. Dlatego na podstawie tego, co powyżej, wydaje mi się, że nic między nimi fizycznie nie było. Chyba, że są jakieś fakty, świadczące coś innego, do których nie dotarłam.  
Shirley zawsze wypowiada się o Elvisie pozytywnie i broni go prawie jak lwica. Z jej wypowiedzi można też wywnioskować, że rozumie go znacznie lepiej niż cała jego ekipa i najbliżsi. W 2014 roku wyszła jej książka "Memphis Mafia Princess. Living In The Elvis World", a w 2017 została wznowiona - ilość stron jest taka sama, więc pewnie w treści nie ma zmian, zmieniła się tylko okładka. Mówi o niej (jej zawartości):
  
 
"Nie napisano żadnych książek o ostatnich trzech latach jego życia. Owszem, były jakieś streszczenia i wzmianki o tej części jego życia, lecz niestety nie wynikało z nich, jak naprawdę przeżył te ostatnie lata. Nikt tak naprawdę nie napisał o tych ostatnich latach tak szczegółowo, jak ja w mojej książce. Jako dziewczyna Joe Esposito i bliski przyjaciel Elvisa Presleya żyłam życiem księżniczki mafii z Memphis, z którą spędzałam wakacje i koncerty na wszystkich trasach Elvisa w tych ostatnich latach. Otwieram te rozdziały jego życia i dogłębnie dzielę się sekretami tego, co naprawdę wydarzyło się w ostatnich latach, opowiadam historię, która nie została jeszcze opowiedziana". 
 
  
  
Myślę, że jest to ważna pozycja, bo obiektywna i traktująca trzy ostanie lata życia Elvisa szczegółowo, jako główną treść, a nie tylko jako rozdział zamykający książkę. Powiedziała też cenną rzecz o innych publikacjach:
  
  
"Trzeba go zapamiętać jako wspaniałego człowieka, którym zawsze był. Ludzie muszą przestać wyolbrzymiać, żeby sprzedawać książki. Myślę, że fani mają tego dość i chcą słuchać o Elvisie, o tym, jaki był jako człowiek. Jest tak wiele wspaniałych rzeczy w Elvisie, które uczyniły go tym, kim był. Był miłym, błyskotliwym, hojnym, troskliwym, bogobojnym i kochającym, cudownym człowiekiem".
   
Ostatni raz widziała Elvisa żywego w lipcu 1977 roku, kiedy żegnała się z nim w jego samolocie. Jak mówi: "Był bardzo słodki i w dobrym humorze".
O śmierci Elvisa dowiedziała się z telefonu od Joe, bo nie było jej wtedy w Memphis. Joe poprosił ją by natychmiast powiadomiła Ann Margaret. Była w całkowitym szoku, nawet na początku oskarżyła go o niestosowne żarty. Po prostu nie mogła w to uwierzyć. Do Memphis poleciała z Priscillą i jej rodziną oraz Joanie Esposito (byłą żoną Joe) samolotem Elvisa, Lisą Marie, jeszcze tego samego popołudnia. 
 
Myślę że nic ich fizycznie nie łączyło.
OdpowiedzUsuńDla mnie z tego opisu wynika że to była kobieta z zasadami - taki anioł.
Dlatego Elvis ją bardzo poważał i inaczej traktował - tak jak piszesz jak muzę, dzięki której ma siły by śpiewać patrząc na nią..
Dobrze się o nim wypowiadała, pisała o nim prawdę, była na każdym jego show (mogła by opisywać stroje :) hhehe chociaż w tym okresie znamy wszystkie). I była wierna Joe, więc nie mogła i być może nie chciała przekraczać relacji przyjacielskich - nawet jak to tylko przytulanie. A jednocześnie lubiła jego towarzystwo i Elvis to czuł.
PS. Miał do niej szacunek mówiąc żeby... nie zabierać kobiet, bo nie chciał patrzyć jak Joe mógłby ją ranić będąc z inną kobietą... Choć sam robił takie rzeczy. Ale widać że bardzo bardzo ją szanował i jeśli godził się by była z nim cały czas na każdym show i trasie to poprostu ufał jej, czuł dobre fluidy ale i wiedział że dziewczyna ma zasady i za to ją darzył szacunkiem.
Inna sprawa: jak taka śliczna blondynka była w związku z tym obleśnym, grubym i staro wyglądającym Joe Esposito. No nie pasowali do siebie ale to kwestia gustu.
:)
PS.2. Zdjęcia z języczkiem nie widziałem i czekam jak znajdziesz, bo być może było tak że zrobili tuż po i te foty na których się tak śmieje z nią to właśnie po tym "języczku". :)
No myślę,że raczej do niczego między nimi nie doszło,choćby z tego powodu,że Shirley była religijną osobą i chyba jedną z tych która wypowiada się o nim bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuńhttps://www.elvispromisedland.pl/wywiady/shirley-dieu/
UsuńPod tym adresem jest wywiad z nią.
Własnie. I jeszcze pytanie: jak to się ma do tego że Joe Esposito był agentem Parkera? Czy Shirley wiedziała o tym? pewnie nie....
OdpowiedzUsuńMoże wiedziała, ale raczej nie sądzę. Albo była zakochana i nawet jeśli coś było dla niej podejrzane w tym co robił, to odsuwała to od siebie.
UsuńA tak apropos dwulicowości MM. Zobacz Ex Post, który dopisałam w poście o zwolnieniu ochroniarzy:
http://elvisownia.blogspot.com/2016/12/zwolnienie-trzech-ochroniarzy-elvisa.html
Tam jest dopiero ciekawa informacja o Martym Lackerze. To też z tego wywiadu z nią z 2012 roku dla brazylijskich fanów.
No moim zdaniem, chyba też nic między nimi nie było w sensie seksualnym.
OdpowiedzUsuńTak było i ja je gdzieś powinnam mieć, ale nie jestem w stanie znaleźć. To było takie ujęcie jak on całuje ją w ucho, ma otwarte usta i widać trochę jego języka. Ale nie jak ma dosłownie język w jej uchu.
No też byłam zaskoczona, że akurat z Joe Esposito, ale widocznie coś ją w nim urzekło.
Danuś,ja tam 3 zdjęcia Ci wysłałam,na jednym wygląda,jakby całował ją w ucho,ale włosy za bardzo zasłaniają.A po drugie,to chyba jeszcze nie to zdjęcie.
UsuńAguś już są w poście, nie zauważyłaś. :))))
UsuńA zaraz jeszcze coś dopiszę z tego wywiadu, co mi przysłałaś.:)
UsuńDopiero teraz zauważyłam,bo skupiam się głównie na komentarzach,nawet nie wiem kiedy dodałaś.Dzięki😊👍
UsuńKrzysiu ja zawsze o każdym z tych co towarzyszył Elvisowi, zawsze sobie myślę: "I czemuś człowieku kostiumów nie dokumentował do każdego koncertu?" :)))
OdpowiedzUsuńWidać,że nie każdy z nich się tymi strojami akurat interesuje,szkoda.
Usuńa to jełopy - mieli króla ze strojami i nie prowadzili kajetów :):):):):)
OdpowiedzUsuńPS. Jednego zdjęcia nie widziałem. to napewno wtedy było to "uszko".:)
a ta fotka co w pokoju on leży na kimś ... tylko jej nogi widać .. to chyba tez ona?:):):):):)czarnobiała fota.
Wiem,o jakie zdjęcie chodzi,ale to nie ona,bo przyjrzałam się dokładnie i zauważyłam,że ma czarne włosy,więc albo Ginger,albo niewiem,siostra Ginger?Chyba nie.
UsuńNie. On leży na Rosemary Alden. :) Myślałam, czy tu jej nie dać, ale stwierdziłam, że w poście o Ginger, gdy będę wspominać, że Rosemary była bardziej chętna na związek z Elvisem niż jej siostra.
UsuńA żebyś wiedział, że jołopy. :)))
UsuńCzyli jednak Rosemary,dużo się nie pomyliłam😊
OdpowiedzUsuńNie pomyliłaś się. :)
UsuńHEHE... ten ex-post zachęcił mnie do przeczytania tego typu prawdziwych książek.
OdpowiedzUsuńWiesz... nie odrzucę tego ze był smutny i pod wpływem leków... bo był.
ona widziała to swoimi oczyma radości. A że przy niej ELvis taki był to tak pisze. Inne dziewczyny pisały coś innego. Uważam że były dni że był radosny i były dni w których zamykał się w pokoju na 2 tygodnie i nie wychodził.
To nie są bujdy przecież.
Musiał być, przy swoim stanie zdrowia i przy ... Ginger, na którą się uparł jak osioł.
OdpowiedzUsuńNiemniej Elvis z natury był bardzo pogodnym człowiekiem, więc myślę, że dużo radości wtedy też tam było.
A poza tym tak jak piszesz, ona na to patrzyła przez swoją młodość i równie radosny charakter.
No tak. Nie było pełnej sielanki.
Szkoda,że się na Rosemary nie uparł,z nią by miał lepiej,a nie ta Ginger,tyle krwi mu napsuła.
UsuńPod wieloma względami na pewno tak. Chętnie by z nim wszędzie by z nim chętnie jeździła i bawiła się, seks też, ale myślę, że byłyby dwa problemy. Pierwszy, nie pogadałby sobie z nią na poważniejsze tematy, z Ginger zresztą też nie. Drugi, awantura po każdym spotkaniu, rozmowie z inną kobietą, nawet całkiem niewinnym. Była szalenie zaborcza, co widziałaś w poście o Alicii Kerwin.
OdpowiedzUsuńWidziałam niestety,a kiedyś taka mi się wydawała miła,na zdjęciach z nim,gdzie się uśmiecha,a tu takie coś.Przyznaję,od tej strony jej nie znałam.Dopiero,jak się człowiek zapozna ze sprawą to wtedy wychodzi szydło z worka.
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Jak to mówią, pozory mylą. Wszystkie trzy była ładne, ale każda inna. Terry - stateczna i poważna. Rosemary - zabawowa, zaborcza i wredna. Ginger - mentalnie i emocjonalnie niedojrzała, kłótliwa i uparta.
OdpowiedzUsuńZ tych dziewczyn,które znam to jedynie Ann Margret i Kathleen Selph wydają się takie w porządku,no i oczywiście Shirley.Przynajmniej ja tak uważam.
OdpowiedzUsuńP.S.A co do Shirley,to właśnie ona stała koło Priscilli na tym zdjęciu w poście o A.Kerwin.A ja ją początkowo za Alicię wzięłam,a ona już dawno nie żyła.
UsuńA, masz rację. Nie skojarzyłam. :)
UsuńJeszcze Sheila Ryan. I była jeszcze jedna taka aktorka, mężatka, ona była super dla Elvisa. No uciekło mi jej nazwisko...
OdpowiedzUsuńPrzychodzi mi na myśl Candice Bergen,ale niewiem czy trafiłam
UsuńTo ja Aga,żeby nie było😁
UsuńNie wiem. Ona potem miała jeszcze jednego kochanka i Elvis się wściekał. On chyba był McQuin czy jakos tak.
UsuńCzyli jednak ty 🤣🤣🤣
UsuńTak😁
UsuńOj,to ciężko będzie dojść do tego,żebym chociaż wiedziała w jakim filmie ona występowała.No ale dobra,może się kiedyś uda.A z nazwiska McQuinn to tylko niestety Steve McQuinn mi przychodzi na myśl.
OdpowiedzUsuńMasz jak zawsze racje Aga, chodziło o greka Zorbe.
UsuńBarbara Leight
OdpowiedzUsuńNo i on był właśnie jej drugim kochankiem i Elvis się wściekał o to.
OdpowiedzUsuńAaaa,czyli o Barbarę chodzi.
OdpowiedzUsuńCały klan Aldenow to nieporozumienie. Elvis osaczony nimi był. Ta rosemary brzydka. Elvis miał dobry gust.
OdpowiedzUsuńWidać po minie że zaborcza .
Fakt Elvis miał pogodna duszę . Był człowiekiem orkiestra ...wszyscy ryczeli jak bobry bo im jakby kawałek ciała lub duszę odebrano...
A jełopy myśleli że mistrz będzie wiecznie żywy skoro był w zasadzie samotny w tłumie.
Co do Barbary leigh...oh to była piękna kobieta. Chyba z lat 1970-1972. jest fota ich z 72 roku ale wiem że w 70 kupił jej cadillaca czy coś więcej...na święta.
No fakt. Elvis nie był przyzwyczajony że jest porzucany choć tego nie wiedziałem...zawsze było tak że sam odchodził lub jak to się mówi za porozumieniem stron..
Fakt,aparycję miała,ale że w wieku 14 lat wyszła za mąż,tego nie wiedziałam😁Dosłownie przed chwilą o tym przeczytałam.
UsuńO ciekawe. Też nie wiedziałam.
Usuńhttps://pl.frwiki.wiki/wiki/Barbara_Leigh
UsuńTutaj można o tym jej małżeństwie przeczytać.
Czy ona była ta seksowna wampirella?
UsuńFaktem jest że,,Vampirella" to film z 1996 roku który powstał na podstawie komiksu,a w główną bohaterkę wcieliła się Talisa Soto.A Barbara jako pierwsza chyba założyła kostium Vampirelli.Tyle wiem😊
UsuńO, dzięki. :)
UsuńBardzo seksowna, tylko ciężko jej zdjęcia znaleźć.
Barbary zdjęcia?Jak znajdę jakieś ciekawe to prześlę,będzie jak znalazł na post😊
UsuńSą zdjęcia w google. Wpisz Barbara leigh vampirella. Aż bym chciał byc ofiarą jej..
UsuńFajne masz marzenie😁👍
UsuńBarbara go nie poprzuciła. Tylko dodała do swojej sypialni oprócz męża i Elvisa jeszcze McQuuina ;)))) Męza tolerował, McQuuina już nie. :)))
OdpowiedzUsuńMistrz
UsuńNo,fakt😁
UsuńA tak jeszcze o Aldenach .... Gdzieś wyczytałam, że mało iż spłacał raty za ich dom, to jeszcze kupił lub też spłacał raty (było napisane "kupił") za drugi dom, bo starzy Aldenowie się rozeszli i ponoć matce Ginger kupił ten drugi.
OdpowiedzUsuńNo proszę,tak się poświęcił,tak go niektórzy wykorzystywali....przykre.
UsuńPrzeciez był bankrutem. Za co to kupił? Na kredyt? To po śmierci powinni przejąć jego długi po części ✌️
OdpowiedzUsuńGdyby Parker go nie doił,to do tego by nie doszło.
UsuńNie wiem. Może na raty.
OdpowiedzUsuńParker zabierał 70% jego kasy. 50% na mocy kontraktu, resztę na podstawie innych umów. Do ego był tak beszczelny, że to co on miał stanowiło jego stuprocentowy przychód. A podatki płacił za niego Elvis!!!!!!
OdpowiedzUsuńNormalnie nóż się w kieszeni otwiera,że się tak wyrażę.😤Brak słów!!!
OdpowiedzUsuńPytanie...czy Elvis był debilem ? Bo ja już nic z tego nie kumam . Nikt tak nie wpadł świadomie bądź nieświadomie jak śliwka w betoniarkę...
OdpowiedzUsuńTo jakiś Chrystus byl że świadomie cierpiał za grzechy ludzi ?
Wybaczcie ale nóż w kieszeni się otwiera ...a to już Aga mówiła...
Po prostu był za dobry,zwłaszcza dla tych,którzy na jego dobroć w ogóle nie zasługiwali.Jak w powiedzeniu,że za dobro złem się płaci.Przykre,ale prawdziwe.
UsuńDużo prawdy w tym powiedzeniu Aga. Nasz Elvis jest tego wzorcowym przykładem...
UsuńDokładnie.
UsuńTo wam powiem coś jeszcze lepszego-dwie rzeczy.
OdpowiedzUsuńMJ miał tak ustawione umowy, że wytwórnia dla której nagrywał, płaciła mu nawet za ten czas za rozrywki, hotele, wynajęte domy itp. BEZ LIMITU GORNEGO. Zrozumieli swój błąd gdy koszty jednego teledysku przekroczyły 10 milionów dolarów (ten z wojskiem).
A jak miał nasz Elvis?
Wszystkie koszty pokrywa sam! Mało tego, musiał płacić RCA za wynajęcie studia nagraniowego, żeby nagrać dla nich piosenki, z których potem nie miał NIC bo wcześniej kupili pełne prawa do niego! Rozumiecie to? On musiał im dopłacać, żeby oni mogli to wydać i zgarnąć całość dochodu. Jak ktoś u nich wynajmował studio to z całą ekipą techniczną (dźwiękowcami, rejestrującymi itp.), ale nie Elvis, on musiał opłacić extra wszystkich pracowników RCA, którzy byli potrzebni przy sesji!!!!!
A teraz cytat z Wikipedii, co otworzy wam oczy dlaczego był tak wykorzystywany, kwoty powiedzą wam wszystko:
Wikipedia:
„W 1973 r. sprzedał [Colonel] wszystkie dotychczasowe nagrania Presleya wytwórni RCA, za co otrzymał 15 milionów dolarów, a Elvis „zaledwie” 5 milionów”.
Tak go Parker wmanewrował!!!! Dlatego jak ktoś o tym "CZYMŚ" (Parkerze) mówi pozytywnie, to mi piana na ustach wychodzi, jak w ostatnim stadium wścieklizny!
OdpowiedzUsuńA jeszcze ten ..... zabrał na mocy kontraktu Elvisowi 50% z tych 5 milionów!!!!!!
OdpowiedzUsuńI tak było ze wszystkim. Jak mu proponowano kwotę za występ to mówił "tyle to dla mojego chłopca, a ile dla mnie?" I pod stołem dostawał przynajmniej tyle co Elvis, i 50% od Elvisa jeszcze. !
OdpowiedzUsuńPO PROSTU SZOK I NIEDOWIERZANIE!!!!
OdpowiedzUsuńNo ja się cała trzęsę, gdy o tym mówię. Chyba nigdy bez wzburzenia nie będę mogła.
OdpowiedzUsuńKażdy by się wkurzył,ja też.Co za bezczelny typ!Aż by się chciało powiedzieć,,Boże,widzisz i nie grzmisz",tylko już za późno na to.😢
UsuńRaz, ze boli ta krzywda i wykorzystywanie, a dwa ta bezsilność, ze już nic nie można zrobić.
OdpowiedzUsuńWłaśnie,i to jest najgorsze.
UsuńDlatego już po 73 nie nagrywał wiele.
OdpowiedzUsuńPonawiam pytanie bo nie chce przeklinać...powiedzenie że za dobry to nic.
Był dzieckiem naiwnym zamkniętym w ciele dorosłego człowieka. Niestety żył tyle lat na świecie że mógł skumać o co chodzi. Każdy by tak zrobił. A on był jeszcze tak odizolowany od świata (też się godził na to?) Że nie wiedział nic o rynku muzycznym aktualnym jak to wogole działa.
Bronił się tylko śpiewaniem ale w końcu też zaniemógł .
Niestety kiedyś było mi przykro ale w połowie winie i Elvisa za taki stan rzeczy i jego kariery. Nikt tak nie dał się w balona robić. Nikt.
Elvis był skrajnie dwubiegunowy we wszystkim. Z jednej strony nieśmiały i bojaźliwy, z drugiej przebojowy i odważny. Z jednej strony nierozgarnięty i naiwny, z drugiej niesamowicie inteligentny i przebiegły. Z jednej strony niezaradny, z drugiej sprawny logistyk i organizator. Z jednej strony nieśmiały względem kobiet, z drugiej zbyt śmiały playboy. I tak można by wymieniać ... Zważ, że u niego nic nie było pośrodku, we wszystkim był dwustronnie skrajny.
OdpowiedzUsuńMyślę, że w latach 50. odsuwał to od siebie, co było łatwe do zaakceptowania dla niego, gdyż po pierwsze wyszedł z biedy, po drugie jego kariera się rozwijała w błyskawicznym tempie, po trzecie pławił się w relacjach z kobietami (co miał po prostu we krwi, czego potrzebował jak powietrza do życia i wreszcie miał to pod dostatkiem - nie chodzi tylko o seks), po czwarte z jego naturą dawania i uszczęśliwiania innych, świadomość, że i Pułkownik na tym zyskuje, bardziej go cieszyła niż martwiła.
To się zaczęło zmieniać u niego mentalnie w latach 60., ponieważ zdawał sobie, że za jego plecami wielu się z niego podśmiewa, mając za frajera - wtedy zabolało ego.
W latach 70., powoli zaczynał mieć tego dość (pierwsze "rozwody" z Parkerem). W 1977 roku zaplanował wielkie czystki, których nie zdążył już zrobić.
Poza tym, to o czym już nie raz mówiliśmy ... CO JESZCZE MIAŁ ROBIĆ?! Nie można być jednym tyłkiem na 20 weselach! Zobacz iloma rzeczami się zajmował, miał jeszcze tym? Nie wymagajmy, żeby robił za 1000 ludzi, on był zwykłym człowiekiem.
P.s. wysłałam Tobie mema w temacie, który wczoraj dostałam od Agi.
Usuńświetny mem. niestety świetny.:)
UsuńTak,niestety to zdjęcie mówi wszystko,tak Parker Nim orał przez całe życie.Przykre😢
UsuńChciał się uwolnić od „ Parkera” ale był świadomy tego ze musiałby zrobić czystkę w swoich szeregach i do tego zacisnąć pasa. Odkładał tak drastyczny krok ciagle na później, łudząc się ze przyjdzie lepszy czas. Szkoda mu było swoich przyjaciół i ich rodzin które były de facto na jego utrzymaniu. Znał smak biedy i był pod ciągła presja ojca który bal się panicznie powrotu do nędzy. Widmo totalnego bankructwa paraliżowało Elvisa skutecznie.
UsuńJa myślę, że nawet nie bankructwa. On by sobie poradził z innym menadżerem, banki dałyby mu kredyty, ale ... ludzi by musiał na dłuższy czas w większości odstawić od żłobu i to przeważyło.
UsuńNo i oczywiście widmo utraty Graceland.
Usuńwiem że o tym dyskutowaliśmy ale od lat 60-tych do roku 77 to jest sporo lat by zmienić. Zajmował się zbyt wieloma rzeczami ale nie tą najważniejsza by mieć karierę swoją w swoich rękach. Że miał sławę i kasę? Sława odchodzi, kasa to była ułuda bo pod koniec był bankrutem i brał pożyczki w bankach.
OdpowiedzUsuńMIAŁ WŁASNIE ZROBIĆ TAK BY MIEĆ POD KONTROLĄ SWOJE ŻYCIE. zwłaszcza w latach 70-tych.
Wiem, masz racje że Elvis był skrajny a życie w skrajnościach wypala wcześniej czy później. człowiek nie da rady tak cały czas żyć. zwłaszcza jak się starzeje.
Ale po latach 50tych ten gość ciągle go hamował i niszczył.
Wojsko to jego pomysł bo nie wierzył w rocknrolla.
Kontrola nad życiem, kiedy ma wyjść za mąż. Gdzie wyjeżdża, z kim i po co..
Filmy które go zniszczyły, bo nie chciał by był wielką gwiazdą,. Bał się? A z drugiej strony już pisałem jakby się do tego tak przyczynił i pomógł mu być wielkim czerpał by z tego jeszcze wieksze profity. Jak w latach 50-tych.
A on poprostu potrafił tylko zwielokrotniać pomysły a nie tworzyć nowych gruntów dla swojego podopiecznego.
Ingerował w jego skład zespołu, nawet w jego muzyke. Przecież nie chciał by nagrywał Suspicious Minds jego najwiekszy hit!
Potem jak już mu się udało wyjść na właściwą ścieżkę kariery czyli występy Live to skierował go do Vegas, gdzie stracił tak wiele energii. Dopiero potem uwierzył w trasy. Ale jak były trasy to zameczył go tymi trasami zwłaszcza w 76. I blokowal mu trasy światowe, wyjazdy.
Sprzedaż jego płyt. Zyski z jego pensji, premii....
DZIECKO BY TO ZAUWAŻYŁO.
Jeżeli wkładasz rękę do ognia, to po jakimś czasie parzy. Nie można udawać że cię nie boli, bo skonasz.
I właśnie tak tu było.
Te odejścia... te bunty było ich stosunkowo za mało. Chociaż gdyby ich nie było Elvis byłby reliktem lat 50-tych razem z Pery Como czy Carlem Perkinsem i innymi.
Umowa z Parkerem wogóle mu się kończyła w 73 roku. Przecież podpisywali kontrakt na określony czas. Potem chyba nie wiadomo po co przedłużał. A konczyła się też słyszałem w sierpniu 77...
I miał już nie przedłużać.
Za to gówno co mu zrobił w 73 powinien raz na zawsze skończyć z nim. Albo nawet i w 68.
ALE TO JUŻ BYŁO. TAK TYLKO ZAWSZE KOŃCZYMY TEMAT KAŻDEJ KOBIETY WĄTKIEM SPOZA TEMATU:)
buziaki i miłego weekendu
Dzięki,odemnie dla Was również miłego weekendu☺
UsuńOde mnie również, mocno spóźnione. :)
UsuńDziękuję bardzo.😊
UsuńKrzysiu i co ja mam Tobie powiedzieć? Dokładnie tak właśnie było, co nie przestaje nam fanom, spać spokojnie ile razy o tym pomyślimy. Elvis potem też już o tym wiedział, zdawał sobie z tego sprawę i miał już tego dość. Miał plany na czystki wokół siebie, ale zabrakło mu życia.
OdpowiedzUsuńNiemniej to przykre, trudno się z tym pogodzić, nawet po latach. Najgorsze, że nie da się cofnąć czasu, aby to skorygować. Musimy z tym żyć, zżymać się, cierpiąc niejako w jego imieniu.
No musimy żyć z tym faktem,niestety.Co się stało,to się już nie odstanie.😢
OdpowiedzUsuń