Elvis zostawił po sobie miliony artefaktów. To, co wystawione jest w jego posiadłości Graceland i nowym kompleksie Graceland, a także to, co znajduje się u prywatnych kolekcjonerów lub zostało wypożyczone do innych placówek, to zaledwie ich mała część. Większość leży w archiwach - od ubioru, strojów scenicznych, sprzętów i osobistych rzeczy użytkowych, po dokumenty, meble i instrumenty.
Lokalizacja archiwum, ze względów bezpieczeństwa, została utajniona, chociaż zapewne niektórym fanom udało się ją wytropić. Aczkolwiek moim zdaniem im mniej osób ją zna, tym lepiej.
W 2019 roku EPE wystawiło na aukcję ciekawą rzecz, mianowicie dwugodzinny pobyt w tymże archiwum z przewodnikiem, w osobie Angie Marchese, dyrektora archiwów [dane aukcji: The Auction at Graceland • January 8, 2019; Lot #8: 2-Hour Private Tour of Graceland ArchivesMinimum Bid: $5,000.00; Final prices include buyers premium.: $6,250.00; Estimate: $40,000 - $50,000; Number Bids: 1; Auction closed on Tuesday, January 8, 2019].
Jak podano w ofercie:
"Kolekcja Graceland Archives składa się z ponad 50 000 fotografii, 3 000 tekstyliów, tysięcy dokumentów oraz dużej kolekcji mebli, instrumentów muzycznych, nagród, samochodów i innych artefaktów związanych z życiem osobistym i karierą Elvisa Presleya".
Z tekstu dowiadujemy się też, że Graceland Archives odwiedzają różne sławy, na przykład Oprah Winfrey i Sir Paul MaCartney. Hm, jeśli chodzi Paula, to gdzieś czytałam, że zaplanował zwiedzanie Graceland na 20 minut (!), co przedłużyło się do 50 minut. 20 minut? - to kpina, nawet sprinter nie zdążyłby w tym czasie przebiec przez wszystkie pomieszczenia. Być może to 50 minut spędził tylko w domu Elvisa, a potem pojechał do Graceland Archives, gdzie spędził kolejne "minuty". Czy był też w tym nowym kompleksie, nie wiem.
Wróćmy jeszcze do samej aukcji. Może zaskakiwać stosunkowo niewysoka cena za taką atrakcję, wręcz gratkę dla fanów artysty, niemniej kiedy wczytamy się w szczegóły oferty, przestaje ona dziwić. EPE spodziewała się, że licytacja może dojść nawet do 50.000,- dolarów i pewnie tak by się stało, gdyby nie obostrzenia jakie się w niej znalazły:
- zwycięski licytant i jeden (1) gość będą musieli podpisać oświadczenie o nieujawnianiu informacji przed zwiedzaniem,
- żadne osobiste zdjęcia nie są dozwolone podczas zwiedzania,
- archiwista z Graceland zachowuje kontrolę nad wszystkimi artefaktami i określa, co jest dostępne do oglądania podczas wycieczki oraz który artefakt zostanie użyty do zrobienia zdjęcia.
- wycieczki nie można odsprzedać ani odstąpić innej osobie; nie można jej też przenieść (na innym termin niż wcześniej uzgodniony),
- koszty podróży i zakwaterowania nie są uwzględnione.
Czyli, nie możemy z nikim podzielić się tym, co widzieliśmy. Nie wolno nam robić żadnych zdjęć. Nie możemy oglądać tego, co chcemy, tylko to, co nam pozwoli zobaczyć archiwista. To również on zadecyduje za nas z jakim artefaktem możemy się sfotografować (w ramach oferty mamy prawo do jednego zdjęcia z jakimś artefaktem). Zatem wszystko sprowadza się do tego, że w ciągu dwóch godzin archiwista pokaże nam kilka wybranych przez siebie artefaktów, o których nie będziemy mogli nikomu nawet wspomnieć, pod groźbą kary (jak sądzę bardzo wysokiej finansowo do ograniczenia wolności włącznie, w zależności od wagi naruszenia). Wobec takich obostrzeń nie dziwi brak zainteresowania i niska kwota osiągnięta na aukcji, choć początek oferty zapowiadał się bardzo interesująco:
"Prywatna wycieczka obejmie ekskluzywne doświadczenia w białych rękawiczkach, w tym trzymanie artefaktów, przeglądanie archiwalnych pudełek ze specjalnymi kolekcjami, oglądanie wielu nigdy wcześniej nie eksponowanych przedmiotów oraz możliwość zrobienia zdjęcia z artefaktem, wykonanym przez fotografa Graceland".
Cóż to jest dwie godziny przy kilku milionach artefaktów? Bo tyle ich jest, w tym 1,5 miliona jeszcze nie opracowanych (dane z 2012 roku)! W 2012 roku, w okolicach 35 rocznicy śmierci Presleya, jakiś człowieczek z EPE udzielił wywiadu (niestety nie pamiętam kto to był) pewnemu reporterowi. Prawie z krzesła wtedy nie spadłam, gdy usłyszałam, że jeszcze półtora miliona pamiątek po Elvisie czeka na zarchiwizowanie! Tylko teraz nie pamiętam, bo dwie liczby kołatają mi się po głowie 4,5 i 6 milionów, czy łącznie jest ich 6 milionów, z czego dotąd zarchiwizowano 4,5 miliona a czeka jeszcze 1,5 miliona, czy łącznie jest ich 4,5 miliona, z czego zarchiwizowano 3 miliony, a półtora na razie nie. Dzieląc nawet tę mniejszą liczbę (4,5 mln) przez 12775 dni (35 lat razy 365 dni), to wychodzi ponad 350 pamiątek do opracowania dziennie, przy założeniu, że praca trwa na okrągło, bez wolnych weekendów i świąt. To jednak jest ogrom, co w jakimś stopniu usprawiedliwia ich (EPE) opieszałość. Niemniej w Graceland pracowało ośmiu archiwistów, którzy tylko tym się zajmowali. Jednak w 2018 roku wyczytałam, że Lisa Marie, która popadła w długi, z powodów finansowych zredukowała ich liczbę do dwóch! I to już jest skandal w sytuacji, gdy po prawie 40 latach nadal nie wszystko zostało zarchiwizowane. Jak sobie przeliczyłam roczne wynagrodzenie tych sześciu zwolnionych archiwistów (plus minus 150 tysięcy rocznie), to naprawdę przy pośmiertnych, milionowych dochodach Elvisa, nie jest to żadną znaczącą kwotą.
Skąd tyle artefaktów? Ponieważ wlicza się w to wszystko, od skrawka papieru, przez pudełka zapałek, ołówki i długopisy, po odzież, wszelkiego rodzaju sprzęty (w tym auta i wózki), meble, instrumenty, broń (której Elvis był kolekcjonerem), dokumenty, zdjęcia itp. Tylko z samych biur i magazynów Colonela (menadżera Elvisa) przyjechało do Graceland kilka ciężarówek, gdy otrzymał nakaz sądowy przekazania wszystkiego spadkobiercom.
Dzięki tej aukcji mogliśmy pierwszy raz zobaczyć zdjęcia z Graceland Archives. Na szczęście na tym się nie skończyło. Kiedy świat opanował Covid-19, zdecydowano się na nową serię filmików dla fanów - "Inside The Archives". Angie Marchese, dyrektor archiwów i wiceprezes Graceland ds. Archiwów i eksponatów, w krótkich odcinkach (od 2 do 3 minut) wyciąga różne pudła i prezentuje jakie pamiątki w sobie kryją.
Co się zaś tyczy samych pamiątek zgromadzonych w Graceland Archives, wielka szkoda, że tak rzadko trafiają na wystawy. Moim zdaniem powinna być na nich większa ich rotacja. Ideałem dla nas fanów byłaby wielka baza internetowa, dostępna on-line, gdzie moglibyśmy sobie je przeglądać. Oczywiście z wyłączeniem tych artefaktów, które są zbyt osobiste z punktu widzenia rodziny. Niestety, dziś starzeją się w magazynach i nie służą nikomu.
Szczerze to popieprzyło im się w głowach .
OdpowiedzUsuńIm chodzi o kasę. Vipy mają dostęp za słone pieniądze i nic pewnie nie podpisują.
Jak miałbym nikomu nie mówić jak to jest przeżycie . Jesteśmy fanami !
Szczerze to nikt z tym nic nie robi.
A ja czekam na filmy Elvis ontour i Elvis on concert w całości bo nie opublikowane gniją ....
Tam działa mafia i sekty scientologow.
Dokładnie, nasz w pełni rację. Przecież gdyby zrobili to, o czym pisałam - bazę do przeglądania on-line - jak mają różne archiwa, to mogliby ją udostępnić nawet za symboliczną opłatę, np. 1 dolar miesięcznie (12 rocznie), a dla firm (dziennikarzy, czyli TV, gazety) nieco drożej. Może nie w pierwszych dniach (bo to by się musiało rozpowszechnić - ludzie dowiedzieć), ale w następnym roku myślę, że spokojnie siedziałoby tam z milion osób, co daje 12 milionów rocznie dodatkowego przychodu.
OdpowiedzUsuńNa co czekają, komu się przydadzą te artefakty za 20 lat, gdy fanów Elvisa będzie zdecydowanie mniej?
Oczywiście. Większy by mieli z tego zarobek niż wiecznie podnoszenia wstępu do graceland. Idą na ilość a już od dawna nie na jakość.
OdpowiedzUsuńPoza tym po co mi to archiwum.
Ważne są koncerty nieopublikowane taśmy.
Stroje. Nagrania.
A nie jakieś papiery. Już zresztą nieważne . Dla kogo to trzymają . Niedługo wartość ich spadnie .
Wydadzą im concert w setną rocznicę i nikt na tym już nie zarobi. To ostatni moment.
Ja tam bym sobie w tych archiwach pogrzebała. :) Oczywiście najpierw bym wszystko przeleciała w poszukiwaniu ubrań scenicznych. :) Potem to, co mówisz - nagrania koncertowe itp.
OdpowiedzUsuńA, jeszcze o czymś zapomniałam. Szkoda, że tak mało tych filmików i nie pokazuje więcej strojów. Na pierwszym coś odkryłam - drugi "Chain" jest w archiwum! Czyli mają dwa egzemplarze, bo jeden jest wystawiony w stałej ekspozycji.
OdpowiedzUsuńA niby większość z lat 69 do 71 poniszczyli. Może mają duble
OdpowiedzUsuńWiesz, wtedy poszło 200 najlepszych kompletów do menadżerów w całych Stanach na prezenty, sporo uratował McGregor. Poza tym ten kostium nosił do końca 1970 roku, więc pewnie był jeszcze na wieszakach w 1971. To tak jak "Gold Lame", z 1957 roku, też stale jeździł z garderobą sceniczną w latach 70. Wydał go dopiero w połowie lat 70. Eltonowi. Myślę też, że część kostiumów Elvis sobie świadomie zostawił.
OdpowiedzUsuń