piątek, 19 października 2018

Elvis i instrumenty - banjo i mandolina

Na ten temat to już kompletnie brak oficjalnych informacji. Niemniej tu i ówdzie (niezmiernie rzadko) można coś takiego przeczytać, mianowicie że Elvis grał na banjo. 

Zanim jednak przystąpię do bardziej wnikliwych rozważań, najpierw kilka słów o samym instrumencie.

Banjo, to instrument muzyczny strunowy z grupy szarpanych. Posiada okrągłe pudło rezonansowe wielkością i wyglądem przypominające tamburyn. Struny rozpięte są wzdłuż gryfu z progami. Mamy kilka odmian tego instrumentu - banjo tradycyjne, banjo elektryczne, a także różne hybrydy:
– banjola, 
– banjolele (połączenie banjo i ukulele), 
– mandobanjo, zwane też  banjolina (połączeniem banjo i mandoliny);

Z kolei podstawowy podział odnosi się do ilości strun:
– banjo 4-strunowe (banjo tenorowe),
– banjo 5-strunowe (banjo bluegrassowe),
– banjo 6-strunowe;

Jak przeczytałam, w niektórych stanach na południu USA jest niemal narodowym instrumentem, o czym nie miałam nawet pojęcia.

Banjo 4-strunowe używane jest w muzyce muzyce celtyckiej oraz w tradycyjnym jazzie.

Banjo 5-strunowe jest jednym z głównych instrumentów muzyki bluegrass i muzyki country, ale bywa również używane w muzyce folkowej i celtyckiej.

Banjo 6-strunowe używane jest w jazzie tradycyjnym i innych stylach muzyki popularnej.

Na jednym z for o grze na banjo, znalazłam wątek zatytułowany "Ktoś wie czy Elvis grał na banjo?", który mnie zainteresował, ponieważ kiedyś trafiłam na zdjęcia jakie zamieściłam poniżej. Było jeszcze jedno kolorowe, z planu filmowego, ale teraz nie mogę go znaleźć (chyba z G.I. Blues). Początkowo zignorowałam je, ale po przeczytaniu uzasadnienia gościa, który zadał to pytanie na forum, uznałam że warto o tym wspomnieć. 

Właściwie nikt nie odpowiedział mu twierdząco, ktoś przysłał tylko jakieś zdjęcie, dziś już niedostępne, więc nie wiem co tam było dokładnie, ale na pewno Elvis z banjo. 

Chłopak gra na banjo, stąd jego obecność na tym forum. Natomiast pytanie takie zadał z powodu, jak sam pisze: "Wszystko zaczęło się od mojej babci", która weszła do pokoju kiedy on z kolegami ćwiczył grę na instrumencie. Pozwolę sobie przytoczyć jego opis:

"Wszystko zaczęło się od mojej babci, która weszła do pokoju kiedy ćwiczyliśmy nasze Fiddles & Banjos, z kawą dla nas wszystkich. Mój przyjaciel właśnie grał na moim banjo. 
– Dlaczego?! Och, dlaczego on nie wygląda jak Elvis grający na banjo? – powiedziała moja babcia z westchnieniem.
– Madam, Elvis nigdy nie grał na banjo – odpowiedział jej mój przyjaciel.
– Och! – krzyknęła moja babcia. – Tak! Właśnie, że grał, widziałam to na własne oczy!"

Kiedy chłopcy zaczęli ją wypytywać kiedy to było i gdzie powiedziała tylko, że było to dawno temu, o ile sobie dobrze przypomina był to jakiś występ na żywo gdzieś około 1956 roku. Elvis grał na gitarze i w połowie występu ktoś (z widowni) podał mu banjo, a on je wziął, przełożył sobie przez ramię i zaczął na nim grać śpiewając piosenkę. Tytułu tej piosenki nie mogła sobie przypomnieć. 

Na dwóch załączonych fotografiach, Elvis trzyma banjo czterostrunowe. Nie wiemy czy był to jego instrument. Natomiast wiemy, że Elvis posiadał banjo w swoim domu - sześciostrunowe, zabytkowe (Bacon Banjo z 1928 roku, z manufaktury wczesnego Gibsona, jedno z dwudziestu, jakie pozostały na świecie, "unikatowy kawałek wart fortuny" - informacja od gitarzysty Elvisa, pasjonata banjo, Johna Wilkinsona), które dostał od Marie i Jack'a Lordów, kiedy był w ich domu na kolacji. 

Kiedy Elvis odwiedził Lordów w ich domu, Jackowi sprezentował złotego kolta, a Marie złoty pierścień wysadzany szmaragdami i diamentami. Po kolacji Jack oprowadził go po domu, w którym Elvis był pierwszy raz. Lordowie mieli dużą kolekcję rzadkich instrumentów muzycznych z całego świata, ale po przeprowadzce na Hawaje, większość przekazali do UCLA Music Department, zostawiając sobie tylko niewielki zbiór. Wśród niego było rzadkie sześciostrunowe banjo, które posiada strój jak gitara. W momencie gdy Elvis je zobaczył wziął je do ręki, usiadł na łóżku Lordów i zaczął je głaskać z pietyzmem. Jack widząc z jakim szacunkiem i namaszczeniem Elvis podszedł do instrumentu, po prostu mu je podarował, wiedząc że trafia w najlepsze ręce. Marie była w salonie, kiedy Elvis nagle zaczął krzyczeć: "Marie, Marie, Jack dał mi sześciostrunowe banjo!". Jego oczy znów były szeroko otwarte jak u dziecka i po prostu nie mógł pojąć, że ktoś obdarował go tak wspaniałym prezentem - "jakby sam nie był najhojniejszą osobą na świecie i jakby sam chwilę wcześniej nie podarował złotej broni Jack'owi i drogocennego pierścionka wysadzanego szmaragdami i diamentami Marie" - jak to skomentował autor artykułu.

Kiedy Elvis się żegnał, krótko przed północą, poprosił Jack'a i Marie, aby przyjechali i odwiedzili go w Las Vegas, kiedy tylko mogą, lub aby przyszli do jego domu i pozostali tam dowolnie długi czas jako jego goście.

Wkrótce nadarzyła się taka okazja. Mieli właśnie krótką przerwę w kręceniu "Havaii 5-0". Będąc w San Francisco i Los Angeles przez przypadek dowiedzieli się, że Elvis właśnie "otwiera się" w Las Vegas. Zadzwonili do pułkownika Parkera i powiedzieli mu, że chcieliby przyjechać. 

Kiedy zasiedli przy stole Elvisa (specjalne miejsce na widowni do dyspozycji artysty i jego gości), światła zgasły i na scenie pojawił się Presley. Kiedy kurtyna się podniosła, na środku sceny stało sześciostrunowe banjo, które Jack podarował wcześniej Elvisowi. 

John Wilkinson, który był zapalonym graczem na banjo i zanim jeszcze trafił do TCB Band Elvisa, grał na nim w The King Trio, tak to wspomina (to nie jest dokładny cytat, tylko skrót fragmentów z artykułu):

"Zdarzało się, że zabierałem swoje banjo w trasę, bo lubiłem na nim grać. W każdym razie pamiętam, że Elvis kilka razy słuchał mojej gry na banjo, ale nigdy nie trzymał instrumentu. Aż pewnego dnia wepchnął mi piękne bajkowe Banjo z 1928 roku. Ta historia rozpoczęła się w listopadzie 1972 roku na Hawajach, gdzie Elvis dał trzy koncerty. Dowiedział się, że jego ulubiony aktor, Jack Lord, będzie na sali. Jack Lord mieszkał na wyspie Oahu i występował w telewizyjnym serialu »Hawaii Five-O«. Elvis oglądał serial co tydzień w domu w Graceland lub gdziekolwiek był. Elvis zawsze go podziwiał i chciał zobaczyć Jacka po koncercie. I tak się stało
 
Minęły dwa miesiące, a Elvis dał swój piękny program »Aloha z Hawajów« w Honolulu. Po koncercie Jack i Elvis spotkali się ponownie i tym razem Jack zaprosił Elvisa i jego przyjaciół do swojego domu. Kilka dni później Elvis, Charlie, Sonny, Red, Joe i być może ktoś jeszcze poszli do domu Lordów. Dopiero następnego dnia - ostatniego dnia naszego pobytu na Hawajach - dowiedziałem się, że Elvis otrzymał piękny prezent: stare sześciostrunowe banjo.  


Elvis powiedział do mnie: »John, wiem że jesteś kolekcjonerem banjo, chciałbyś nastroić je dla mnie?«. Naturalnie chciałem, nawet myślałem, że to wyjątkowe doświadczenie móc trzymać i stroić tak wyjątkową sztukę. Nastroiłem je i oddałem Charliemu, który przekazał je Elvisowi. 

W tym samym miesiącu, styczniu 1973 roku, Elvis miał serię koncertów w Las Vegas. Gdy dowiedział się, że Jack i Mary przyjadą do Las Vegas żeby wziąć udział w przedstawieniu, Elvis zadzwonił do mnie: »John, wyświadcz mi przysługę i sprawdź, czy banjo wciąż jest nastrojone. Jack Lord jest na widowni i chcę, żeby zobaczył banjo. Zabierz je ze sobą na scenę i upewnij się, że jest ustawione pomiędzy tobą a Jamesem, przed wzmacniaczami, aby każdy mógł je zobaczyć«. Wziąłem banjo, ponownie nastroiłem i umieściłem na jednym z moich stojaków na gitary między dwoma wzmacniaczami. Mimo, że nie było używane podczas koncertu, to Jack Lord musiał je widzieć. 


Ostatni raz widziałem to banjo w Graceland, podczas sesji w pokoju dżungla. Chociaż normalnie stało w prywatnym gabinecie Elvisa, obok fortepianu, dwóch akustycznych gitar i organów. Nie było na nim kurzu. Elvis był szczególnie szczęśliwy, że otrzymał taki prezent od »wielkiego Jacka Lorda« i polecił dziewczynom z Graceland, by zajmowały się nim z najwyższą ostrożnością. Nie wiem, co się później wydarzyło. Może być w archiwum Graceland, a jeśli tam go nie ma, pewnie zostało skradzione. Elvis był tak dumny z niego, że nigdy by go nie wydał."


Na tą historię pewne światło rzuca też Charlie Hodge, który był wtedy wraz z innymi u Lordów. Ponoć zanim Lord jeszcze podarował Elvisowi banjo, Jack poprosił Charliego by ten mu obiecał, że uda się do fabryki Gibsona po komplet oryginalnych strun. Charlie początkowo starał się przekonać Lorda by nie dawał Elvisowi tego banjo. Podobnie jak później zrobi to John Wilkinson, gdy dowie się jak cenny instrument Elvis dostał od Lorda, Hodge wyraził swoje obawy, że banjo trafi na strych, tam gdzie wszystkie inne prezenty jakie Elvis dostawał. Lecz summa summarum obiecał Lordowi, że zakupi oryginalne struny, a nawet z własnej inicjatywy obiecał dodatkowo, że przypilnuje by banjo nie trafiło na strych, nawet gdyby miało stać u niego w pokoju, gdzie Elvis będzie je często widywał, gdy ten kategorycznie powiedział: "Naprawdę chcę, żeby miał to banjo. To bardzo rzadkie, wiesz?". Charlie odpowiedział: "Bardzo rzadkie. Wiem o nich wszystko". Charlie dotrzymał słowa, jak długo mieszkał w Graceland (jeszcze przez kilka miesięcy po śmierci Elvisa). Potwierdza także, to co mówił Wilkinson, że banjo za życia Elvisa stało w jego gabinecie na piętrze (przylegającym do sypialni), obok organów, fortepianu i podręcznej gitary akustycznej Elvisa.

Charlie wspomniał też, że będąc u Lordów, Elvis zaczął na nim brzdąkać, ale było rozstrojone. Wtedy zwrócił się do Jacka z pytaniem, czy sam gra na tych wszystkich instrumentach, które są wokół. Jack odpowiedział tylko, że próbuje, ale na wszystkich nie potrafi.

Z tych strzępków informacji wydaje się wysoce prawdopodobne, że Elvis grywał na banjo, zwłaszcza w latach pięćdziesiątych, natomiast w latach siedemdziesiątych jeśli nawet grał na tym instrumencie, to raczej w zaciszu swojego domu. Chociaż miał takie możliwości, bo jego całe TCB Band dobrze znało ten instrument, James Burton, John Wilkinson, Ronnie Tutt grali na nim bardzo dobrze, Charlie Hodge chyba też trochę, nie wiem tylko jak Jerry Schilling. 

Banjo pojawiło się też w kilku filmach Elvisa, między innymi "Love me tender" i "Frankie and Johnny", ale nie grał na nim Elvis (w sensie ścieżki dźwiękowej). Natomiast czy w przerwach nie brzdąkał sobie na nim, nie wiemy.

To tyle w temacie banjo i Elvisa z oficjalnych źródeł. Dalej możemy się jedynie zastanawiać jak to było w rzeczywistości. Brak konkretnych informacji na ten temat sugeruje, że Elvis nie potrafił grać na banjo. Z kolei z drugiej strony wydaje się to mało prawdopodobne, że nie opanował go chociaż w niewielkim stopniu, skoro w opisie instrumentu czytamy: "w niektórych stanach na południu USA jest niemal narodowym instrumentem" i było wykorzystywane w country, bluegrassie, jazzie, folku i popie. Jak wiemy Elvis palił się do gry na każdym instrumencie i nie omijał żadnego, jak to napisano na stronie Graceland w artykule zatytułowanym: "Elvis Presley, the Musician", Elvis "nigdy nie wahał się podnieść jakiegokolwiek instrumentu aby zobaczyć, co może na nim zagrać".

Nie wierzę też, że mając takie cudo w domu, tylko na nie parzył i podziwiał, nie grając. To przeczy naturze Elvisa. Zresztą po co by kazał je kilka razy stroić Wilkinsowi? Przecież stroju instrumentu na stojaku nie widać.  

Poza tym to, że czegoś nie ma na zdjęciach, nie oznacza, że nie miało miejsca. Jak wiele jest takich rzeczy, które Elvis robił bardzo często, a mimo to nie zostały uwiecznione można przeczytać w poście: "Elvis, jakiego nie zobaczymy i nie usłyszymy".
* * *

W tytule dodałam też mandolinę, by zasygnalizować wam, że to kolejny instrument przypisywany Elvisowi w nielicznych wzmiankach, na które można trafić w kilku materiałach. Na razie poza monosylabami "grał na mandolinie", "miał mandolinę", nie trafiłam na żadne konkrety, dlatego nie będę zakładać oddzielnego postu dla tego instrumentu.

Elvis wiele instrumentów trzymał w swoich domach w Kalifornii. Rzekomo wśród nich była też mandolina.

Znając też niechlujność w nazywaniu instrumentów przez Amerykanów, wcale bym się nie zdziwiła, gdyby pisząc "mandolin" mieli na myśli właśnie banjo lub odwrotnie.

Czekający na scenie Elvis z czterostrunowym banjo na kolanach. Zdjęcie przypuszczalnie pochodzi 
z 1956 roku

Rozbieżności źródłowe:


W źródłach nie ma zgodności, kiedy Elvis poznał się osobiście z Lordami. Z artykułu "Jack Lord’s Special Memory of Elvis", autorstwa Marcia Borie, wynika że dopiero w dzień koncertu satelitarnego. Z artykułu "Did Elvis have a banjo?", na stronie Elvis Matters, wynika że w listopadzie 1972 roku. Z kolei kiedyś trafiłam na źródło, które mówiło, że te dane są błędnie powielane od lat, gdyż Elvis poznał Lordów już w maju 1972 roku, podczas wakacji na Hawajach. Ponoć spędzał wtedy z nimi każdą chwilę, kiedy nie pracowali akurat na planie. Niestety nie było w nim informacji, czy Elvis był wówczas w ich domu.

W związku z tym trudno dociec kiedy rzeczywiście Jack Lord podarował mu banjo. Autor artykułu - Marcia Borie - z którego zaczerpnęłam opis przebiegu kolacji u Lordów, podaje, że było to kilka dni po koncercie satelitarnym, ostatniej nocy pobytu Elvisa na Hawajach, co nie jest możliwe, gdyż Elvis wyjechał wtedy już następnego dnia, 15 stycznia 1973 roku, do Los Angeles, a 18 stycznia 1973 roku był już w Las Vegas, tak przynajmniej podają wszelkie "Day by Day". Z kolei Marie Lord mówiła, że Elvis przyszedł do nich o ósmej wieczorem (zgodnie z umówionym terminem), a wyszedł o północy, zatem nie mógł być tam w dzień koncertu satelitarnego. 

Natomiast od 16 do 25 listopada 1972 roku był też na Hawajach, gdzie 17 i 18 listopada 1972 roku koncertował. Był to pierwszy planowany termin koncertu satelitarnego, który później (z różnych względów) przesunięto na 12 i 14 stycznia 1973 roku. Wtedy (w listopadzie 1972 roku) Elvis faktycznie został na Hawajach jeszcze tydzień dla odpoczynku, a noc z 24 na 25 listopada była ostatnią w tym miejscu. Dlatego zastanawiam się czy autor nie pomylił obu tych okresów i w rzeczywistości nie chodziło o noc z 24 na 25 listopada 1972 roku, a nie o styczeń 1973 roku. Wtedy Lordowie byli przynajmniej na jednym z koncertów, a później odwiedzili Elvisa za kulisami. Zatem Elvis nie mógł ich poznać dopiero w styczniu 1973 roku, to kolejna nieścisłość.

Również John Wilkinson mówi o tym, że kilka dni po koncercie satelitarnym Elvis został zaproszony do Lordów, gdzie udał się z grupą swoich przyjaciół z Memphis Mafii. To by jednak znaczyło, że wszelkie "Day by Day" jednak świadczą nieprawdę mówiąc, że Elvis już następnego dnia po koncercie (15 stycznia 1973 roku), wyjechał do Los Angeles. Natomiast potwierdzałoby informację, że pierwszy raz był u nich w domu.

Niemniej wiele pewnych źródeł podaje, że Elvis poznał Lordów osobiście w maju 1972 roku podczas swoich wakacji na Hawajach. 


13 komentarzy:

  1. Ja bym powiedział że poznali się w listopad 72. W lutym już się bardzo kumplowali. Kilkakrotnie w lutym 73 grał jednolinijkowce Hawaii 5-0 co znaczyło że kilka razy byli lordowie na koncertach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi się wydaje, że poznali się już w maju 1972 roku. Ja to wyczytałam w jakiejś książce. Natomiast w listopadzie 1972 roku Elvis był pierwszy raz w ich domu, gdzie doszło do sytuacji, którą opisuję w poście, a wcześniej spotykali się tylko na neutralnym gruncie. W każdym razie przypisywanie ich poznania się na dzień koncertu satelitarnego raczej na pewno jest błędne.

    Wiesz, najdziwniejsze jest to, że wszystkie te trzy terminy podawane są przez ludzi z najbliższego otoczenia Elvisa. One są poprawne, co do kontaktów Elvisa z Lordami, ale nie co do ich wzajemnego poznania się i odwiedzin Elvisa w ich domu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, poza tym są tylko dwie fotki... ta jedna sesja z lutego 1973 chyba z Vegas jeszcze. druga Lindy T. z Jackiem. siedzieli razem na koncercie satelitarnym na publice wiec musieli się wcześniej znać. wiec albo listopad 72 albo jak mówisz maj '72. bo też był na Hawaii.

    OdpowiedzUsuń
  4. Są jeszcze fotki Elvisa z obojga Lordami (gdzie Elvis ma na sobie taką tęczową skórzaną kurtkę), zwykle opisywane są, że to za kulisami w Las Vegas, ale czasem, że to Hawaje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdy czytałam Twój post, cały czas pośpiewywałam sobie bardzo starą piosenkę Marii Koterbskiej;
    "Zagraj na banjo, wszyscy proszą cię
    Zagraj na banjo, chcemy bawić się..."
    Możliwe, że tak też proszono Elvisa, bo nie wyobrażam sobie, aby ten cudowny chłopak nie dał rady zagrać na banjo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój wujek w latach 60-80 miał własny zespół muzyczny,i potrafił grać na banjo.Dodam że bardzo lubiłam słuchać kiedy grał.Bardzo mi się to podobało:-)

      Usuń
    2. Osobiście wolę brzmienie gitar niż banjo czy mandoliny, ale chciałabym wiedzieć o nich w kontekście Elvisa.

      Były jeszcze inne zdjęcia jego z tymi instrumentami, między innymi z jakiego filmu, ale nie mogę ich znaleźć.

      Usuń
    3. Brzmienie gitar też lubię,zresztą tak jak banjo.A co do zdjęć to sama mam problem żeby znależć takie,które mnie akurat interesują,a to pewnie dlatego,że nie są podpisane jak należy,tylko jakimiś kombinacjami cyfr i liter.A to bardzo utrudnia szukanie.

      Usuń
    4. Coraz trudniej coś znaleźć i nie dlatego, że nie ma, tylko przez te ich durne algorytmy - mamy znajdować, nie to czego szukamy, a to co oni chcą byśmy znaleźli. Poza tym od kilku lat trwa "oczyszczanie Elvisa z internetu". Kiedyś, gdy o tym usłyszałam pierwszy raz, brzmiało to dla mnie jak teoria spiskowa, ale dziś sam się przekonuje, że to czysta prawda.

      Usuń
    5. Rzeczywiście może tak być,bo to co pare lat temu z łatwością dało się znależć,dziś już nie sposób.Sama to niestety zauważyłam,pytanie tylko-dlaczego?Dokąd to wszystko zmierza?

      Usuń
    6. Jak nie wiadomo o co chodzi, to znaczy, że chodzi o pieniądze - tak głosi przysłowie. :)

      Usuń
    7. Tak,tak niestety,pieniądz rządzi światem.

      Usuń
  6. Też myślę, że grał na banjo, ale w latach 50. i może jeszcze w 60.

    OdpowiedzUsuń

1. --- Najedź kursorem myszy na słowa "Wpisz komentarz" w białej ramce i kliknij.
2. --- Następnie kliknij strzałkę (▼) po słowach "Skomentuj jako:".
3. --- Po rozwinięciu listy wybierz pozycję trzecią "Nazwa / adres URL".
4. --- W polu "Nazwa" wpisz dowolny NICK, którym będzie sygnowany Twój komentarz.
5. --- Po wpisaniu nicka, kliknij w przycisk "Dalej", a następnie w białym polu wpisz treść komentarza.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pola "adres URL" nie wypełniamy, chyba, że ktoś ma swoją stronę i chce ją tu podać.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Instrukcja graficzna tu:
https://elvisownia.blogspot.com/p/nick-w-komentarzu-instrukcja-graficzna.html