✦ joga ✦ krijajoga (Krija Joga)✦
W jednym z artykułów na stronie ROCK & ROLL Hall of Fame, możemy przeczytać:
"Dla wielu nieznana jest głębia i różnorodność wewnętrznego życia Elvisa Presleya. Presley interesował się egzystencjalizmem, jogą, medytacją i sztukami walki. Był także zapalonym czytelnikiem i podróżował z walizką około 200 książek".Chociaż Elvis był chrześcijaninem, bardzo religijnym i oddanym wierze, to z wielką pasją zgłębiał także inne religie i wierzenia. Zafascynowały go zwłaszcza te z Dalekiego Wschodu, które oprócz praktyk religijnych i samej wiary, zwracały szczególną uwagę na duchowość człowieka, zwłaszcza stan harmonii i równowagi między duszą, umysłem i ciałem.
Elvis zainteresował się jogą już pod koniec lat pięćdziesiątych, początkowo bardziej teorią, jej istotą, niż regularnymi ćwiczeniami. Dopiero w 1960 roku joga stała się częścią jego życia, zgłębiając techniki jogi zaczął ćwiczyć i medytować. Do kontynuowania jogi (ćwiczeń i medytacji) zachęciła Elvisa jego partnerka filmowa z "G.I. blues" (1960) - Juliet Prowse*, która przyjaźniła się z nim jeszcze długo po zakończeniu zdjęć do filmu (prawdopodobnie do 1965 roku, kiedy to wyjechała na dłuższy czas do Afryki). Sama była przede wszystkim świetną tancerką (od czwartego roku życia jej pasją był balet klasyczny), oddaną również jodze, której notabene także nauczała. Później w jednym z wywiadów powiedziała: "Elvis był dosyć zaawansowany w jodze".
* Juliet Prowse
- partnerka filmowa Elvisa Presleya w "G.I. blues" (1960). Przyjaźniła się z nim jeszcze długo po zakończeniu zdjęć do filmu (prawdopodobnie do 1965 roku, kiedy to wyjechała na dłuższy czas do Afryki). Sama była przede wszystkim świetną tancerką (od czwartego roku życia jej pasją był balet klasyczny), oddaną również jodze, której notabene także nauczała. To właśnie joga zbliżyła do siebie ją i Elvisa.
Data i miejsce urodzenia: 25 września 1936, Mumbaj, Indie. Data i miejsce śmierci: 14 września 1996, Holmby Hills, Los Angeles, Kalifornia, Stany Zjednoczone. Więcej o niej na Filmweb.
Data i miejsce urodzenia: 25 września 1936, Mumbaj, Indie. Data i miejsce śmierci: 14 września 1996, Holmby Hills, Los Angeles, Kalifornia, Stany Zjednoczone. Więcej o niej na Filmweb.
W filmie "Easy come, easy go" (1967) jest scena, w której grupa osób, w tym Elvis, ćwiczy jogę. To w zasadzie jedyny materiał, w którym możemy zobaczyć Elvisa w roli jogina. Nie ma zdjęć ćwiczącego, czy medytującego Elvisa, co trochę dziwi, bo wiemy skądinąd, że Elvis dzień w dzień regularnie przez trzydzieści minut oddawał się medytacji, do końca swoich dni, o czym mówi między innymi David Rosen (profesor na Texas A&M University):
"Elvis medytował przez trzydzieści minut dziennie, aby usunąć ego z drogi, aby Bóg mógł przemawiać przez jego pieśni".Kiedyś o medytacji powiedział:
"To lepsze niż jakikolwiek znany mi lek".
Joga, to przede wszystkim pierwsza połowa lat 60. Wiosną 1964 roku, Elvis poznał Larrego Gellera, który tak wspomina ten dzień:
"Podczas mojego pierwszego spotkania z Elvisem w jego domu Bel Air na Perugia Way [red. 525], w kwietniu 1964 roku, kiedy przybyłem na jego prośbę o stylizację włosów, przeprowadziliśmy głęboką rozmowę dotyczącą religii, duchowego doskonalenia się, wczesnego życia Elvisa, jego matki i ojca, jego brata bliźniaka, kościoła, do którego uczęszczał w Tupelo i innych bardzo intymnych tematów. Było to zaskakujące i istotne, biorąc pod uwagę, że właśnie się poznaliśmy - był Elvisem Presleyem, a ja obcym, który został skierowany do niego z przyczyn zawodowych. Cóż, podczas tej rozmowy coś między nami zaklikało. Miałem szczęście być we właściwym miejscu, we właściwym czasie i nie tylko potrafiłem stylizować włosy, tak jak życzył sobie tego Elvis, ale także interesowałem się i studiowałem przedmioty bliskie jego sercu, tematy związane z jego wewnętrzną inteligencją, pragnieniem uczenia się i doskonalenia duchowego. Był bardziej niż chętny, aby rozwinąć swój horyzont i po południu doszło między nami do połączenia sił, które ostatecznie zmieniły nasze życie.
Elvis był bardzo inteligentną osobą, lata świetlne ponad swoim ogólnoświatowym wizerunkiem. Miał dociekliwy umysł, zawsze sondujący, zawsze szukający, usiłujący zrozumieć swoje miejsce we Wszechświecie, a przede wszystkim swoją wyjątkową rolę i pozycję na tym świecie. Przez lata walczył z tym dylematem. Był taki szczery, zawsze starał się jak najlepiej. Byłby pierwszym, który przyznałby się, że miał wady, słabości i upadł wiele razy, wiele razy i w sposób, którego większość ludzi nie potrafiła sobie wyobrazić. Ale dla mnie tym, co naprawdę wyróżnia zwycięzcę, osobę o prawdziwym charakterze, jest to, że podnosi się i walczy ze swoją pierwotną naturą, starając się czynić dobro. Elvis dokładnie właśnie tak postępował. W końcu zrozumiał, dlaczego został wybrany. Przypisał swój talent i sukces czystym błogosławieństwom od Boga".Nowy przyjaciel, fryzjer, a przede wszystkim interlokutor w rozmowach duchowych, zapoznał go z naukami mistrza Paramahansa Yoganandy. Odtąd założyciel programu Self-Realization Fellowship (Paramahansa Yogananda) będzie miał duży i trwały wpływ na Elvisa, który zacznie często i w miarę regularnie odwiedzać siedzibę tej organizacji w Pacific Palisades, nadmorskiej dzielnicy Los Angeles (CA), wycofując się tam w poszukiwaniu spokoju, wyciszenia, równowagi duchowej, przez resztę okresu hollywoodzkiego, kiedy to najczęściej mieszkał w Los Angeles lub Palm Springs.
Na portalu Real Life Store, w artykule "Elvis Presley", pisze o tym Ralph Burden:
Kiedy Elvis przeczytał i przeanalizował już wszystkie dostarczone mu przez Larrego książki*, w tym najważniejszą z nich "Autobiography of a yogi", Paramahansa Yoganady, zapragnął poznać od środka Self-Realization Fellowship.
"Młody fryzjer Elvisa, Larry Geller, miał obsesję na punkcie »duchowego oświecenia« i dał mu książki na temat hinduizmu, judaizmu, numerologii, teozofii, pozytywnego myślenia, Nowej Epoki [red. New Age], medytacji i chrześcijaństwa. To przeniosło Elvisa do zupełnie innego wymiaru duchowego niż konserwatywne chrześcijańskie korzenie.
Chociaż Elvis badał wiele różnych religii i praktyk, nigdy nie porzucił ani nie odrzucił wiary w Jezusa Chrystusa. Podczas jednej rozmowy z Larrym Gellerem Elvis powiedział:
Profesor David Rosen (Texas A&M University) interesujący się i badający duchowość Elvisa oraz jego życie wewnętrzne powiedział:»Wszystko, czego pragnę, to poznać prawdę, poznać i doświadczyć Boga. Jestem poszukiwaczem, o to mi chodzi«".
"Myślę, że uważał się za osobę głęboko duchową, religijną, ale był otwarty na wszystkie religie świata i wszystkie duchowe koncepcje".W wywiadzie z 8 sierpnia 2016 roku dla magazynu "Memphis", a wcześniej również w swojej książce "Me and A Guy Named Elvis: My Lifelong Friendship With Elvis Presley", Jerry Schilling (przyjaciel, członek Memphis Mafii) mówi:
"Elvis Presley czytał wszystko, od Biblii, przez Koran, po filozofie Wschodu. Studiował autobiografię Paramahansa Yoganandy i stał się członkiem społeczności Self Realization Fellowship."Podczas filmowania Harum Scarum (1965) Elvis zagłębiał się w "Autobiografię jogina", Paramahansa Yoganandy, która stała się jego ulubioną książką, obok "Proroka" (Kahlil Gibran) i "Bezosobowego życia" (Joseph Sieber Benner). Opowiada historię życia Mukundy Lal Ghosh, indyjskiego mistyka, który stał się sławny pod swoim religijnym imieniem, Paramahansa Yogananda.
Kiedy Elvis przeczytał i przeanalizował już wszystkie dostarczone mu przez Larrego książki*, w tym najważniejszą z nich "Autobiography of a yogi", Paramahansa Yoganady, zapragnął poznać od środka Self-Realization Fellowship.
* Lista książek duchowych Elvisa (łącznie z tymi poleconymi mu przez Larry Gellera) na końcu postu.
Pewnego dnia Elvis, w przerwie podczas filmowania "Harum Scarum", podniósł wzrok znad książki i poinformował Larry'ego Gellera, iż uważa się za gotowego do inicjacji w krijajogę. Elvis był zawsze w gorącej wodzie kąpany. Co urodziło się w jego myślach, natychmiast próbował przekuć w czyny. Larry Geller tak przedstawia tamtą ich rozmowę:
– Lawrence*, myślę, że jestem gotowy na inicjację w krijajogę, czy mnie zainicjujesz?
– Nie chciałbyś chyba, żebym złamał moje święte śluby, czyż nie? - diabelski błysk pojawił się w oczach Elvisa. – Do diabła, nie zrobiłbym tego! – Wyjaśniłem, że będzie musiał przejść kolejne etapy medytacji przez wyznaczony okres czasu i przestudiować serię lekcji z siedziby SRF. Powiedziałem mu, że to nie jest coś, co należy lekceważyć, a ci z nas, którzy byli inicjowani, obiecali, że nie będą zachęcać nikogo do ćwiczeń, ani zdradzać tajemnic. Widząc mój zatroskany wyraz twarzy, śmiał się uspokajająco.
– Chciałbym tylko wiedzieć, o co chodzi w krijajodze. A co z tą kobietą z Self-Realization, o której mi mówisz, myślisz, że mi pomoże?"
* Tak Elvis czasami zwracał się do Larrego Gellera, co zostanie wyjaśnione bardziej szczegółowo w innym przypisie tego postu.
Dla oszołomionego tym oświadczeniem Larrego Gellera, było to tak - jak sam wspomina - jakby Papież niespodziewanie uczynił go kardynałem. Geller wiedział doskonale, jak trudne to jest szkolenie, ile wymaga poświęcenia, samozaparcia, czasu, izolacji od otoczenia, przeorganizowania własnego życia, ponieważ sam przeszedł dwuletni program. Pierwszym krokiem był całoroczny reżim codziennych ćwiczeń fizycznych, świadomości zdrowia (pielęgnowania go) i ustalonego harmonogramu medytacji.
Niemniej Larry Geller, sam mocno powiązany z tą organizacją, medytujący na co dzień, zadzwonił do Self-Realization Fellowship, aby umówić spotkanie. Śri Daya Mata*, ówczesna przewodnicząca tej organizacji, zgodziła się spotkać z królem rock and rolla. Następnego dnia po tej rozmowie, wieczorem Elvis i Geller poszli do aszramu SRF**. Tak, na wiosnę 1965 roku (w trakcie kręcenia zdjęć do filmu "Harum Scarum", w okresie od 15 marca do 19 kwietnia 1965 roku), doszło do pierwszego spotkania Elvisa z Daya Matą, przywódczynią Self-Realization Fellowship. Nie wiem czy znana jest dokładna data tego spotkania, w każdym razie ja w źródłach nie trafiłam na żadną, poza sformułowaniem, że było to w trakcie kręcenia filmu "Harum Scarum", a zatem między 15 marca a 19 kwietnia 1965 roku (właściwie w jednym podano, że do spotkania doszło 17 marca 1965 roku, w jakimś Day By Day).
Niemniej Larry Geller, sam mocno powiązany z tą organizacją, medytujący na co dzień, zadzwonił do Self-Realization Fellowship, aby umówić spotkanie. Śri Daya Mata*, ówczesna przewodnicząca tej organizacji, zgodziła się spotkać z królem rock and rolla. Następnego dnia po tej rozmowie, wieczorem Elvis i Geller poszli do aszramu SRF**. Tak, na wiosnę 1965 roku (w trakcie kręcenia zdjęć do filmu "Harum Scarum", w okresie od 15 marca do 19 kwietnia 1965 roku), doszło do pierwszego spotkania Elvisa z Daya Matą, przywódczynią Self-Realization Fellowship. Nie wiem czy znana jest dokładna data tego spotkania, w każdym razie ja w źródłach nie trafiłam na żadną, poza sformułowaniem, że było to w trakcie kręcenia filmu "Harum Scarum", a zatem między 15 marca a 19 kwietnia 1965 roku (właściwie w jednym podano, że do spotkania doszło 17 marca 1965 roku, w jakimś Day By Day).
*
Sri Daya Mata (pełny tytuł) była trzecim prezydentem tej organizacji (po Paramahansa Yogananda (1920–1952) i Rajarsi Janakananda (1952–1955), a swoją funkcję pełniła w latach 1955–2010). Jako Faye Wright, z Salt Lake City, została uczennicą Yoganandy w 1931 roku i blisko współpracowała z nim aż do jego śmierci w 1952 roku. Jeśli chodzi o tytuł "Sri", w języku polskim używamy pisowni "Śri" lub stosujemy formę "Sri", znaną z większości innych języków.
** I tutaj nie ma zgodności w źródłach, w którym z ośrodków SRF doszło do pierwszego spotkania. W Los Angeles i okolicy było ich kilkanaście, a w całej Kalifornii kilkadziesiąt. Część źródeł podaje, że był to ośrodek Lake Shrine w dzielnicy Pacific Palisade, a część International Headquarters (dzisiejsza nazwa, nie wiem czy za czasów Elvisa nazywał się tak samo w dzielnicy Mount Washington. W każdym razie Elvis z Larrym poszli do aszramu, w którym mieściła się wtedy główna siedziba Self-Realization Fellowship, czyli do jednego z wyżej wymienionych. Jednak najprawdopodobniej pierwsze spotkanie odbyło się w ośrodku SRF w Mount Washington, tak przynajmniej wskazują te najrzetelniejsze źródła.
Od pierwszego kontaktu z Self-Realization Fellowship, Elvis nawiązał bliski związek z przywódczynią tej organizacji, Sri Daya Matą*, następczynią jej założyciela Paramahansa Yoganandy. Był nią wręcz oczarowany, od początku mieli ze sobą natychmiastowy kontakt. W swoich rysach i postawie Daya Mata przypominała mu jego matkę (Gladys). Im bardziej opisywała cele organizacji, tym bardziej był podekscytowany:
"Ten wyższy poziom duchowości jest tym, czego szukałem przez całe życie. Teraz, gdy wiem, gdzie jest i jak go osiągnąć, chcę się go nauczyć" - oznajmił.
Elvis słuchał. Miał ogromny szacunek dla tej kobiety. Omówili proces treningu i medytacji, a Daya Mata przekazała mu swoje osobiste lekcje do studiowania. Przyjął je z radością, ale miał nieokiełznany entuzjazm, tak charakterystyczny dla nowicjuszy. Chciał natychmiastowej ewolucji. Przyzwyczajony do posiadania wszystkiego, czego chciał, kiedy tego chciał, emocjonalnie trudno mu było zrozumieć, dlaczego tym razem miałoby być inaczej. Dalej Larry Geller relacjonuje:
Kiedy byliśmy już w limuzynie [red. po spotkaniu, w drodze powrotnej do domu], Elvis powiedział:– To są jej osobiste książki z lekcjami dla mnie. Ona chce, żebym przerobił jedną lekcję tygodniowo, aż przejdę przez całą tę rzecz raz. Człowieku, przysięgam na Boga Larry, nie wiem już jak długo nie czułem się tak dobrze! Miałeś rację, Daya Mata to coś więcej - jest jak święta.Potem przyznał, że poprosił ją o "skrót", aby zostać inicjowanym w Krija Jogę*:– Kocham ją! Wiesz, co ona mi powiedziała? Nieważne, czy jesteś Elvisem Presleyem, nieważne kim jesteś, ile masz pieniędzy. Musisz być gotowy, w przeciwnym razie to nie zadziała. Nie tylko nie zadziała, ale nie będę mogła przeciwdziałać temu, co słuszne [red. w sensie nic zrobić, pomóc mu osiągnąć odpowiedni stan duchowych umiejętności].
* Na stronach aszramów Self-Realization Fellowship używa się właśnie takiego zapisu "Krija Joga". Natomiast w Polsce "krijajoga", co moim zdaniem jest błędne, gdyż "krijajoga", to jedna z odmian tradycyjnej jogi, nie ta, której nauczał Paramahansa Yogananda, co dalej zostanie w tekście uściślone.
W ciągu nadchodzących miesięcy często wracał do aszramu, a kiedy tam przebywał nazywał Sri Daya Matę "Ma", co było jednocześnie skrótem od jej imienia i od słowa "matka". Elvis uważał ją za swoją "duchową matkę". Ujrzała w nim istotę głębszą duchowo, niż sam wiedział.
Czytał i medytował, ale jak większość poszukiwaczy miał nadzieję na krótką ścieżkę do celu, lecz kosmos nie dbał o to, że jest Elvisem Presleyem. Lubił też odwiedzać czternastoakrowe rekolekcje Fellowship nad oceanem w Pacific Palisades (Lake Shrine) oraz te w Encinitas* (też w Kalifornii), gdzie Yogananda napisał większość swojej autobiografii.
Czytał i medytował, ale jak większość poszukiwaczy miał nadzieję na krótką ścieżkę do celu, lecz kosmos nie dbał o to, że jest Elvisem Presleyem. Lubił też odwiedzać czternastoakrowe rekolekcje Fellowship nad oceanem w Pacific Palisades (Lake Shrine) oraz te w Encinitas* (też w Kalifornii), gdzie Yogananda napisał większość swojej autobiografii.
* W 1936 roku Pramahansa Yogananda otrzymał od swojego ucznia Rajarsi Janakanandy teren wraz z pustelnią w Encinitas w Kalifornii, które przekształcił w kolejny ośrodek SRF. To właśnie w tej pustelni Yogananda napisał swoją słynną autobiografię jogina i inne pisma. Dlatego Elvis uważał to miejsce za uświęcone, szczególnie ważne.
Self-Realization Fellowship nie dyskryminowała żadnego z wierzeń, dlatego była idealną organizacją duchową dla Elvisa - poszukiwacza prawdy o Bogu, wewnętrznej harmonii i równowagi pomiędzy duszą, umysłem i ciałem.
Elvis przystąpił do Self-Realization Fellowship w 1965 roku. Drugi klip przedstawia kilka informacji o samej organizacji jak i zaangażowaniu w niej Elvisa. Jest ilustrowany zdjęciami ośrodka Lake Shrine, gdzie mieści się jeden z ulubionych przez Elvisa ośrodków SRF (w Pacific Palisades, nadmorskiej dzielnicy Los Angeles), a w tle piękna piosenka "Wisdom of the Ages", nagrana 25 lutego 1965 roku na potrzeby filmu "Harum Scarum". Na pierwszym klipie jest zremesterowana wersja tej piosenki. Na trzecim także, lecz tu ważna jest grafika, która ilustruje jego duchowe zainteresowania
Pod trzecim klipem napisano między innymi:
"Wszyscy ci, którzy go dobrze znali, mówią, że Elvis był człowiekiem głęboko religijnym i zapalonym czytelnikiem, który godzinami czytał duchowe książki, medytował i modlił się, aby znaleźć prawdziwy sens życia. Ta duchowa strona Elvisa jest często pomijana.
Udokumentowano, że przez całe swoje życie Elvis przeczytał ponad tysiąc różnych książek obejmujących szeroki zakres tematów związanych z filozofią, naukami duchowymi i sztukami ezoterycznymi".
Lisa Marie Presley mówi:
„Biblioteka ksiąg duchowych mojego ojca jest niesamowita. Przejrzałem te księgi. Są pokryte jego notatkami. Pisał na górze strony, na dole strony, na marginesach – wszędzie. Można usłyszeć jego myśli, kiedy czytasz te notatki”.
Wisdom of the Ages (Mądrość wieków)
Listen, to the wisdom of the ages
Listen, to the words of many sages
Wsłuchaj się w mądrości wieków
Wsłuchaj się w słowa wielu mędrców
Live each day, as if it were your last
It's written in the stars, your destiny is cast
And that hourglass, runs too fast no doubt
For the sands of time are running out
Żyj każdym dniem jakby był twym ostatnim
To zapisano w gwiazdach, twoje przeznaczenie jest już
znane
znane
Klepsydra opróżnia się zbyt szybko, bez wątpienia
Ponieważ piaski czasu umykają
Listen, to the wisdom of the ages
These words, can be found in history's pages
Wsłuchaj się w mądrości wieków
Te słowa możesz znaleźć na kartach historii
Live each day, for happiness can't wait
And love while you may, but heed the hand of fate
If the finger points, it's too late no doubt
For the sands of time, are running out
But the man who turns, and escapes somehow
Żyj każdym dniem, ponieważ szczęście nie zaczeka
I kochaj kiedy masz okazję, lecz zważaj na dłoń losu
Kiedy wskaże cię palcem, będzie już za późno
Ponieważ piaski czasu umykają
Lecz ktoś kto zawraca i jakimś cudem ucieka
Is the wisest of men
And to such a man, I'd bow
Jest najmądrzejszym z ludzi
I takiemu się pokłonię
Daya Mata podkreślała, iż celem nauczania Yoganandy było ustanowienie harmonii pomiędzy duchem, umysłem i ciałem danej osoby. Gary Tillery, w książce "The Seeker King: A Spiritual Biography of Elvis Presley", pisze:
"Elvis szczerze starał się medytować i przekształcać zgodnie z jej sugestiami. Ciągle szukał znaków, że rozwija specjalne moce, a wraz z upływem czasu pojawiły się dowody na to, że mu się udało.
Rzeczywiście, Elvis posiadł różne umiejętności, przeciętnemu człowiekowi niedostępne. Chodzi tu przede wszystkim o uzdrawianie i telekinezę. Jednak nie będę tutaj rozwijać tych tematów, napiszę o nich więcej w poście o uzdrawianiu i innych dziwnych sytuacjach, których sprawstwo przypisuje się Elvisowi.
Aczkolwiek w tym miejscu (aby to zrozumieć) należy wyjaśnić dokładniej czym była krijajoga i czemu miała służyć. Bo tu nie chodzi li i wyłącznie o ćwiczenia, kontemplacje, medytacje, to tylko narzędzia służące do osiągnięcia konkretnego celu i nie jest nim rzeczona harmonia między ciałem, umysłem i duchem jednostki, to etap, stan wyjściowy, pozwalający przejść do etapu pośredniego, czyli wyższego pułapu stanu świadomości i samokontroli. Dopiero wtedy jesteśmy gotowi posiąść moce (obce innym ludziom, nadprzyrodzone), nauczyć się nad nimi panować, a także do kontaktu z bytem absolutnym (Bogiem) w znaczeniu teologicznym, metafizycznym i ontologicznym. Zatem krijajoga nie była tylko formą wyciszenia, relaksu i utrzymania ciała w harmonii z umysłem, jak tradycyjna joga. W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że była to jej wyższa forma, pełniejsza, doskonalsza. Chociaż zarówno joga jak i krijajoga wykorzystują ćwiczenia fizyczne i medytację, co prowadzi do równowagi między umysłem, duchem i ciałem, to dla jogi jest to forma skończona (docelowa), a dla krijajogi tylko jeden z etapów (początkowy) na drodze do rzeczywistego celu - opanowania umiejętności nadprzyrodzonych i pozytywnego wykorzystania ich w służbie człowiekowi i całej przyrodzie - Ziemi, a także do kontaktów ze Stwórcą (Absolutem, Bogiem).
Krijajoga, to specyficzna technika ćwiczeń jogi i medytacji, bardzo pilnie strzeżona przez organizację Self-Realization Fellowship oraz jej mistrzów. Zarówno propagowanie krijajogi jak i opisywanie jej bez zezwolenia osób upoważnionych z ramienia organizacji jest surowo zakazane, a jej adepci (osoby wtajemniczone w krijajogę) składają specjalne święte śluby, w których zobowiązują się, że dopóki nie uzyskają tytułu mistrza krijajogi, nie będą nikogo nauczać jej technik. Dlatego o samych technikach nie wiemy nic. Nie znamy też konsekwencji jakie grożą za złamanie ślubów.
Według Paramahansy Yoganandy (jej założyciela) techniki krijajogi były znane od tysiącleci, lecz trzymane w tajemnicy. Ponoć ich ślady możemy spotkać również w naszej Biblii, w Pierwszym Liście do Koryntian. Yogananda wskazywał na słowa:
"Na każdy dzień umieram przez chwałę naszą, którą mam w Chrystusie Jezusie, Panu naszym”, [1 Kor, 15:31].
Według Yoganandy słowo "umieram" nie odnosi się do zwykłej śmierci, bo nie można umierać każdego dnia, lecz do stanu zjednoczenia z własną jaźnią*, za pośrednictwem technik krijajogi, który prowadzi do całkowitego zatrzymania pulsu i oddechu na dłuższy czas, podczas którego następuje kontakt duchowy z Bogiem. Taki stan może trwać od kilku do nawet kilkunastu minut, bez konsekwencji medycznych chwilowej utraty oznak życiowych, ale tylko w przypadku osób wysokozaawansowanych w krijajodze, nie u przeciętnego człowieka.
* Jaźń – psychologia definiuje ją jako oś, wokół której organizuje się struktura psychiczna człowieka. Jest odpowiedzialna za przepływ informacji z części świadomej do nieświadomej i odwrotnie. Pełni funkcję integrującą. Celem Jaźni jest własne urzeczywistnienie w procesie teleologicznym (celowościowym), aczkolwiek w trakcie rozwoju jednostki elementem pośredniczącym na tej drodze jest wytworzenie własnego "ja" (czyli ego).
W terminologii Carla Gustava Junga jaźń stanowi centrum życia psychicznego i całości psychiki człowieka. Z poziomu nieświadomości podejmuje próby kierowania psychiką jednostki. Jest celem i źródłem energii dla rozwoju człowieka poprzez proces indywiduacji (łączenia w całość dwóch części naszej osobowości: świadomości i podświadomości, w celu ich wzajemnej komunikacji), jak również motorem wszelkiej twórczości i duchowych poszukiwań. Konotuje obraz Boga. Przez późniejszych autorów bywa określana jako cząstka istoty ludzkiej w Bogu, odpowiednik Królestwa Bożego wewnątrz człowieka z doktryny chrześcijańskiej.
Wiemy, że znany był Elvisowi. Kilku jego ochroniarzy mówiło, że Elvis wprowadził się kiedyś w taki stan, żeby ich nastraszyć (czytałam o dwóch takich sytuacjach, czy było ich więcej nie wiem). Kiedy znaleźli "tak martwego" Elvisa (bez pulsu i oddechu), zaczęli go natychmiast reanimować. Kiedy się ocknął miał niezłą zabawę i zaśmiewał się do łez, w przeciwieństwie do swoich bodyguardów, którzy najpierw byli przerażeni, a potem wściekli, co wcale nie dziwi. Tym zachowaniem Elvis pogwałcił zasady krijajogi, a także organizacji Self-Realization Fellowship, a jednocześnie naraził się na sytuację w przyszłości, że kiedy zajdzie taka potrzeba, to nikt nie udzieli mu pomocy, myśląc, że znowu udaje. Być może tak nieroztropne zachowanie kosztowało go życie, bo kiedy 16 sierpnia 1977 roku znaleziono go w łazience przy sypialni na piętrze, początkowo nikt nie raczył nawet wezwać pogotowia, uczyniono to dopiero po godzinie - najpierw sami go reanimowali, później zadzwonili do dwóch lekarzy i dopiero, gdy Dr Nick (osobisty lekarz Elvisa) nakazał im natychmiast wezwać pomoc nie czekając na jego przyjazd do Graceland, zadzwonili do Szpitala Baptystów w Memphis. Zdaniem jednego z ochroniarzy właśnie z tego powodu, z obawy, że znowu stosuje te "swoje sztuczki" i ośmieszą się wzywając pomoc. Notabene to tylko hipoteza, bo według wszelkich danych Elvis już nie żył, gdy został odnaleziony.
Elvis wiele razy powtarzał (nawet publicznie):
"Nie boję się śmierci, wiem co jest po tamtej stronie. A wszystko co tam jest, jest wspanialsze od najpiękniejszej rzeczy na ziemi".*
* Czasem mówił: "Nie boję się śmierci, wiem co jest po tamtej stronie", innym razem "Nie boję się śmierci, byłem już po tamtej stronie".
To może świadczyć, że Elvis tam był. Oczywiście dla nas wszystkich, to tylko takie gadanie, ale nie dla osób, które dzięki technikom krijajogi osiągnęły wysoki poziom duchowy, jak adepci i mistrzowie Self-Realization Fellowship, bo oni też bywali "po tamtej stronie".
Krijajoga ma też swoją filozofię moralną, która naucza dialogu międzyreligijnego, miłości dla innych, walki z własnymi wadami i ułomnościami. Był to niewątpliwie jeden z czynników, który związał Elvisa z organizacją Self-Realization Fellowship na zawsze. Nikt nie oczekiwał od niego, że zacznie wierzyć w innego Boga, nie było ważne jakiej religii jest wyznawcą. Liczyło się tylko to, że chce się doskonalić duchowo, czynić dobro i żyć dla innych, co tak bardzo wpisywało się w osobowość Elvisa. Był wręcz zakręcony na punkcie pomagania i czynienia dobra.
O technikach krijajogi, pozwalających przenieść się człowiekowi na najwyższy dostępny poziom świadomości, jak wspominałam już wcześniej, nie wiemy w zasadzie nic. Niemniej pewne wskazówki możemy znaleźć w książkach napisanych przez mistrzów krijajogi, rzecz jasna tylko z przygranicza wiedzy objętej tajemnicą. Z tych źródeł wiemy między innymi, że mamy sześć poziomów techniki krijajogi, które nazywają się odpowiednio: pierwsza Krija, druga Krija, trzecia Krija, czwarta Krija, piąta Krija, szósta Krija. Prawdopodobnie mają związek z pracą nad poszczególnymi czakramami (czakrami)*. Którą Kriję osiągnął Elvis, nie wiem, źródła milczą na ten temat.
* Czakram, czakra - ośrodek energetyczny w ciele, czyli miejsce, gdzie krzyżuje się wiele kanałów energetycznych i gromadzi się energia. Ośrodek ten odbiera, magazynuje i promieniuje energię o wibracji właściwej dla swojej funkcji, która konieczna jest do życia istot (w szczególności ludzi). Rozwijanie czakr prowadzi do rozwoju wewnętrznego i duchowego wyzwolenia. Istnienie czakr i kanałów energetycznych stanowi składnik wierzeń głównie hinduizmu i buddyzmu tantrycznego. Joga, bioenergoterapia, reiki i wiele technik rozwoju wewnętrznego, bazuje na wiedzy o czakrach. Jako że wiedza o czakrach jest wiedzą ezoteryczną, traktowana jest przez naukowców jako pseudonauka. To dziwi, bo na takich podstawach opiera się cała medycyna Wschodu, zwykle skuteczniejsza od naszej, rotszyldowskiej, opartej na chemii. Ot, taka zachodnia arogancja, jak zawsze.
Yogananda napisał w "Autobiografii Jogina", że krijajoga polega na mentalnym sterowaniu oddechem w dół i w górę, wokół sześciu centrów na kręgosłupie (czakr). Opisał tę technikę medytacji tak ogólnie ze względu na obowiązek trzymania jej w tajemnicy. Inny mistrz krijajogi, Lahiri Mahaśaja podał w jednej ze swych książek, że techniki krijajogi to: właściwy oddech, wizualizacja pozycji (nie wiem jak to rozumieć), odpowiednie ułożenie języka w głowie, koncentracja na bindu* (kropce), wsłuchiwanie się w dźwięk Om**, a także utrzymywanie gwiazdy między gardłem a czołem (cokolwiek to znaczy). Yogananda opisał też korzyści płynące z praktykowania krijajogi. Należało do nich między innymi: spowalnianie procesu starzenia się oraz gwałtowne przyśpieszenie osiągania stanu nadświadomości. Ponadto, według "Autobiografii jogina", krijajoga uwalnia krew z dwutlenku węgla i napełnia ją tlenem, a część z tych atomów tlenu tworzy prąd subtelnej energii oczyszczającej mózg i czakry.
* Bindu, pojęcie z sanskrytu oznaczające kropkę o charakterze ornamentalnym, religijnym bądź mistycznym. Koncentracja na bindu, oznacza wpatrywanie się w ten punkt.
** Om (funkcjonuje także zapis Aum, który również wymawiamy "om", to najświętsza sylaba hinduizmu. Om to sylaba będąca najważniejszą mantrą, pierwotnym dźwiękiem, znanym także jako: pranawa, akszara i omkara. Dźwięk ten występuje w wedach, jest pierwotnym hymnem. Om postrzegany jest jako dźwięk powstania Wszechświata.
Wikipedia wzmiankuje tylko o pierwszej i szóstej kriji. Swami Hariharananda naucza, że efektem pierwszej kriji jest "przeistoczenie umysłu w świadomość" oraz wyciszenie, a uczeń percypuje takie boskie cechy jak: światło, dźwięk i wibrację. Według Swami Hariharananda pierwsza krija pozwala podnieść swoją energię duchową, moc i siłę (zwane kundalini) z poziomu czakry podstawy (Muladhara) ponad przysadkę mózgową (czakrę trzeciego oka - Ajna). Z kolei w szóstej kriji, "wielbiciel otrzymuje stałą świadomość Boga" w życiu codziennym, jak również złączenie z Bogiem (kundalini osiąga czakrę korony - Sahasrara, najwyższą z siedmiu czakr głównych).
Krijajoga jest uważana za bezpieczną technikę medytacji, ale tylko wtedy gdy jest praktykowana pod nadzorem kompetentnego mistrza.
Tutaj muszę zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz. Słowo krija pochodzi od cząstki kri, która oznacza czynić, reagować i znaczy ono czyn. Słowo joga oznacza zjednoczenie, a także zjednoczenie z Bogiem. Połączenie słów krijajoga znaczy jednoczyć się z Bogiem poprzez czynność. Lecz uwaga, są dwa bardzo podobne pojęcia "krijajogi", oba związane z tym samym zakresem tematycznym. Pierwsze oznacza jedną z odmian jogi, silnie powiązaną z praktykami typu krija bardzo popularnymi w filozofii i religiach hinduskich (i o tej tu nie mówimy), a drugie specyficzną technikę jogi i medytacji propagowaną przez Paramahansa Yoganadę, ale znaną już od starożytności, o której między wierszami (bo była to wiedza tajemna, dostępna nielicznym) wzmiankują różne święte księgi, traktaty filozoficzne itp. (i tylko ta nas interesuje). Różnice między jogą i krijajogą wyjaśniałam już kilka akapitów wcześniej, tu tylko o nich przypominam.
Krijajoga jest uważana za bezpieczną technikę medytacji, ale tylko wtedy gdy jest praktykowana pod nadzorem kompetentnego mistrza.
Tutaj muszę zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz. Słowo krija pochodzi od cząstki kri, która oznacza czynić, reagować i znaczy ono czyn. Słowo joga oznacza zjednoczenie, a także zjednoczenie z Bogiem. Połączenie słów krijajoga znaczy jednoczyć się z Bogiem poprzez czynność. Lecz uwaga, są dwa bardzo podobne pojęcia "krijajogi", oba związane z tym samym zakresem tematycznym. Pierwsze oznacza jedną z odmian jogi, silnie powiązaną z praktykami typu krija bardzo popularnymi w filozofii i religiach hinduskich (i o tej tu nie mówimy), a drugie specyficzną technikę jogi i medytacji propagowaną przez Paramahansa Yoganadę, ale znaną już od starożytności, o której między wierszami (bo była to wiedza tajemna, dostępna nielicznym) wzmiankują różne święte księgi, traktaty filozoficzne itp. (i tylko ta nas interesuje). Różnice między jogą i krijajogą wyjaśniałam już kilka akapitów wcześniej, tu tylko o nich przypominam.
UWAGA. Na całym świecie, w tym w Polsce, stosowany jest zapis "Kriya Yoga (Krija Joga)". Zamieszania narobiła Wikipedia, jedyne miejsce, w którym to pojęcie jest wyjaśnione w naszym języku (w tradycyjnych słownikach i encyklopediach nie występuje). Są w niej dwa takie same hasła - "krijajoga" - acz do jednego z nich dopisano w nawiasie "(Jogananda)", dla rozróżnienia. Dlatego zdecydowałam się w całym tekście używać błędnej nazwy "krijajoga", zamiast poprawnej "Krija Joga", żeby wam nie mieszać i uniknąć uwag od osób, które będą się powoływać na Wikipedię. Zobacz na Wikipedii hasło "krijajoga" i hasło "krijajoga (Jogananda)".
Ogród Medytacji (Meditation Garden) Elvisa Presleya w Graceland. Jego budowa zakończyła się w grudniu 1965 roku, a powstał ponieważ Elvis chciał sobie stworzyć takie miejsce w swojej posiadłości, które będzie sprzyjać wyciszeniu, modlitwie i medytacji
Elvis był pod tak wielkim wrażeniem nauczania Paramahansa Yoganandy, Dayi Maty i aszramów SRF, że postanowił sobie stworzyć namiastkę tych miejsc w Graceland. Tak powstał Ogród Medytacji (Meditation Garden), w którym mógł się wyciszyć, zrelaksować, pomyśleć, pomodlić, pomedytować, poczytać, zgłębiać nauki i mądrości płynące ze świętych ksiąg, od różnych mędrców i mistrzów świata duchowego. Meditation Garden został ukończony na krótko przed Świętami Bożego Narodzenia 1965 roku.
Oprócz monumentu krzyża z Jezusem i aniołami (Najświętszego Serca Jezusowego), mamy w nim posąg prawdopodobnie jednego z myślicieli (filozofów greckich lub rzymskich) lub też rzymskiego legionisty* (nie mogę ustalić), który stoi między wspomnianym monumentem a ceglanym murem, modernistyczną rzeźbę Jezusa pod kolumnadą przed łukowym murem, cztery posągi z brązu, a także cztery hiszpańskie witraże (z połowy XIX wieku) w łukowym murze poprzedzonym kolumnadą. Są też ławeczki, nastrojowe oświetlenie, a w centralnym miejscu fontanna z wieloma dyszami. Elvis lubił to miejsce. To tu szukał spokoju i odosobnienia, gdy był akurat w Graceland.
* Nie mogę ustalić kto jest na tym pomniku. Z jednej strony bardziej by pasował jakiś filozof lub wybitny starożytny władca, ale obejrzałam go sobie dokładnie i obstawiam, że to jednak rzymski legionista. Wskazuje na to ubiór, a także hełm u podnóża, dokładnie takie jakie nosili rzymscy legioniści. Aczkolwiek nie można wykluczyć, że rzeźbiarz nie do końca miał rozeznanie, co do wyglądu i stroju historycznej postaci, którą Elvis sobie zażyczył.
Oprócz monumentu krzyża z Jezusem i aniołami (Najświętszego Serca Jezusowego), mamy w nim posąg prawdopodobnie jednego z myślicieli (filozofów greckich lub rzymskich) lub też rzymskiego legionisty* (nie mogę ustalić), który stoi między wspomnianym monumentem a ceglanym murem, modernistyczną rzeźbę Jezusa pod kolumnadą przed łukowym murem, cztery posągi z brązu, a także cztery hiszpańskie witraże (z połowy XIX wieku) w łukowym murze poprzedzonym kolumnadą. Są też ławeczki, nastrojowe oświetlenie, a w centralnym miejscu fontanna z wieloma dyszami. Elvis lubił to miejsce. To tu szukał spokoju i odosobnienia, gdy był akurat w Graceland.
* Nie mogę ustalić kto jest na tym pomniku. Z jednej strony bardziej by pasował jakiś filozof lub wybitny starożytny władca, ale obejrzałam go sobie dokładnie i obstawiam, że to jednak rzymski legionista. Wskazuje na to ubiór, a także hełm u podnóża, dokładnie takie jakie nosili rzymscy legioniści. Aczkolwiek nie można wykluczyć, że rzeźbiarz nie do końca miał rozeznanie, co do wyglądu i stroju historycznej postaci, którą Elvis sobie zażyczył.
Na jego sferę duchową miało silny wpływ jeszcze jedno zdarzenia, kiedy w marcu 1965 roku, wraz ze swoim orszakiem (w kilka samochodów), Elvis przemierzał pustynię Arizony w drodze do Hollywood, gdzie miały się rozpocząć zdjęcia do filmu „Harum Sacrum”. Zwykle rozmowny, tym razem nie mówił dużo, jak sam powiedział, gdy wyruszali: „Muszę pobyć z dala od wszystkich, by rozważyć w sobie coś ważnego” i zabrał do samochodu tylko Larrego Gellera, który rozumiał się z nim bez słów (mentalnie byli bardzo podobni). Elvis wiedział, że jeśli poprosi Larrego by milczał, to ten się w pełni do tego dostosuje. Poza tym Memphis od Los Angeles dzieli prawie trzy tysiące kilometrów, mieli już za sobą dwadzieścia godzin nużącej jazdy, co też nie sprzyjało ożywionym rozmowom.
Jechali drogą Route 66 i byli już w pobliżu Flagstaff (AR), na ziemiach Indian Hopi. Zmierzchało. Kiedy Elvis spojrzał w niebo, nagle krzyknął: "Whoa!" i zwrócił się do Larrego: „Patrz człowieku! Widzisz to, co ja?!". Obaj natychmiast rozpoznali przepastne wąsy i masywne brwi zmarłego przywódcy Związku Radzieckiego - Józefa Stalina. Patrzyli na chmurę ze zdumieniem. Elvis wciąż mamrotał: "Dlaczego Stalin?, Dlaczego Stalin?, Co Józef Stalin robi w tej chmurze?". Faktycznie, twarz Stalina uformowana z chmur była bardzo wyraźna, tak bardzo, że nie szło pomylić jej z żadną inną. Zjechali na pobocze. Elvis ruszył w głąb pustyni wołając by Larry podążył jego śladem. Gdy Geller go dogonił, Elvis stał jak zahipnotyzowany, wpatrując się w chmury, a łzy toczyły się po
jego policzkach. "Miał wygląd Juana Diego z Guadalupy lub Bernadette z Lourdes" - jak skomentował później wygląd Elvisa Larry.
Różnie można sobie to tłumaczyć, rzecz wydaje się nieprawdopodobna. Być może był to niezwykły zbieg okoliczności, albo... Bóg faktycznie w ten sposób przemówił na pustyni do Elvisa, kwestia wiary... Niemniej całe to zajście mocno wryło się w umysł Elvisa. Pewnego wieczoru w 1974 roku w Palm Springs, Elvis i Larry Geller siedzieli samotnie na zewnątrz. Larry zauważył, że Elvis bije się z myślami i rozważa w sobie czy o czymś mu powiedzieć. W końcu Elvis zaczął ... Wrócił do zdarzenia na pustyni, które miało miejsce prawie dziesięć lat wcześniej i przyznał się Larremu, co rzeczywiście wtedy poczuł, ale o tej rozmowie napiszę więcej już w innym poście.
W międzyczasie pracował nad kolejnymi produkcjami w Hollywood. Na planie filmu "Frankie i Johnny" (1966), dowiedział się, że zarówno reżyser, Frederick de Cordova jak i Donna Douglas*, jego partnerka filmowa, lubią angażować się w filozoficzne dyskusje podczas przestoju. Donna Douglas była w rzeczywistości inteligentną i bardzo uduchowioną kobietą. Zaimponowała Elvisowi jeszcze bardziej, gdy powiedziała mu, że również jest członkiem społeczności Self-Realization Fellowship i doskonale zna Sri Daya Matę.
* Donna Douglas - aktorka amerykańska. Urodziła się 26 września 1932 roku, a zmarła 1 stycznia 2015 roku. Donna Douglas dorastała w rejonie Baton Rouge w Luizjanie. Uczęszczała do szkoły katolickiej St. Gerard Catholic High School. Uczestniczyła w konkursach piękności, zdobywając tytuł "Miss Baton Rouge" i "Miss New Orleans" w 1957 roku. Swojego pierwszego męża, Rolanda Bourgeois Jr., poślubiła w 1949 roku. Miała z nim syna. Rozwiodła się w 1954 roku. W 1971 roku wyszła ponownie za mąż za M. Leedsa, jednak i to małżeństwo nie przetrwało, rozwiedli się w 1980 roku.
Nawiązał też więź duchową z Deborah Walley*, jedną z aktorek grających z nim w filmie "Spinout" (1966). Była katoliczką, lecz przyznała:
– Myślę, że Bóg próbował mi coś przekazać, o mnie samym i pamiętam jak kiedyś powiedziałeś: »To nie jest coś w głowie. To ma związek z sercem.« [red. tamta rozmowa dotyczyła doświadczania Boga]” – zwrócił się po chwili do Larrego, po czym spojrzał na chmurę i powiedział: – Boże, zrzekam się mego ego. Oddaję całe moje życie Tobie.
– I wtedy to się stało! – powiedział Geller. – Twarz Stalina przekształciła się w twarz uśmiechniętego Jezusa. Elvis znowu zaczął płakać, przytulił mnie, mówiąc że mnie kocha i powtarzał: "To się wydarzyło Larry, to się wydarzyło!".Świadkami całego wydarzenia - chmury z wyraźną twarzą Stalina, która po chwili przemieniła się w oblicze Jezusa Chrystusa - byli wszyscy jadący wtedy z Elvisem do Hollywood, jakieś ze dwadzieścia osób, nie wszyscy wierzący, także ateiści i ludzie innych wyznań. Natomiast samego zachowania Elvisa i tego co powiedział na pustyni, tylko Larry, gdyż tylko on poszedł za nim w jej głąb, reszta pozostała na poboczu przy samochodach.
Różnie można sobie to tłumaczyć, rzecz wydaje się nieprawdopodobna. Być może był to niezwykły zbieg okoliczności, albo... Bóg faktycznie w ten sposób przemówił na pustyni do Elvisa, kwestia wiary... Niemniej całe to zajście mocno wryło się w umysł Elvisa. Pewnego wieczoru w 1974 roku w Palm Springs, Elvis i Larry Geller siedzieli samotnie na zewnątrz. Larry zauważył, że Elvis bije się z myślami i rozważa w sobie czy o czymś mu powiedzieć. W końcu Elvis zaczął ... Wrócił do zdarzenia na pustyni, które miało miejsce prawie dziesięć lat wcześniej i przyznał się Larremu, co rzeczywiście wtedy poczuł, ale o tej rozmowie napiszę więcej już w innym poście.
W międzyczasie pracował nad kolejnymi produkcjami w Hollywood. Na planie filmu "Frankie i Johnny" (1966), dowiedział się, że zarówno reżyser, Frederick de Cordova jak i Donna Douglas*, jego partnerka filmowa, lubią angażować się w filozoficzne dyskusje podczas przestoju. Donna Douglas była w rzeczywistości inteligentną i bardzo uduchowioną kobietą. Zaimponowała Elvisowi jeszcze bardziej, gdy powiedziała mu, że również jest członkiem społeczności Self-Realization Fellowship i doskonale zna Sri Daya Matę.
* Donna Douglas - aktorka amerykańska. Urodziła się 26 września 1932 roku, a zmarła 1 stycznia 2015 roku. Donna Douglas dorastała w rejonie Baton Rouge w Luizjanie. Uczęszczała do szkoły katolickiej St. Gerard Catholic High School. Uczestniczyła w konkursach piękności, zdobywając tytuł "Miss Baton Rouge" i "Miss New Orleans" w 1957 roku. Swojego pierwszego męża, Rolanda Bourgeois Jr., poślubiła w 1949 roku. Miała z nim syna. Rozwiodła się w 1954 roku. W 1971 roku wyszła ponownie za mąż za M. Leedsa, jednak i to małżeństwo nie przetrwało, rozwiedli się w 1980 roku.
Nawiązał też więź duchową z Deborah Walley*, jedną z aktorek grających z nim w filmie "Spinout" (1966). Była katoliczką, lecz przyznała:
"Nie byłam w dobrych stosunkach z Bogiem. Tkwiłam w pustce, w której nie czułam się dobrze".
* Deborah Walley - aktorka, zagrała z Elvisem w "Spinout" (1966). To właśnie na planie tego filmu zaprzyjaźniła się z Elvisem, za sprawą wspólnego zainteresowania sprawami duchowymi. Razem z nim uczęszczała do aszramu Lake & Shrine Self-Realization Fellowship w Pacific Palisades, nadmorskiej dzielnicy Los Angeles (CA). Urodziła się w rodzinie łyżwiarzy Ice Capades i choreografów - Nathana i Edith Walley. Gdy miała zaledwie trzy lata, po raz pierwszy wystąpiła publicznie w Madison Square Garden. Jednak w wieku kilku lat zdecydowała się na karierę aktorską. Data i miejsce urodzenia: 12 sierpnia 1941 roku, Bridgeport, Connecticut, Stany Zjednoczone. Data i miejsce śmierci: 10 maja 2001, Sedona, Arizona, Stany Zjednoczone (rak przełyku). Więcej o niej na Wikipedii (angielski).
Elvis zabierał ją na przejażdżki swoim Harleyem i codziennie zapraszał do przyczepy na lunch, gdzie toczyli głębokie rozmowy duchowe. Deborah Walley była tak samo zainteresowana doświadczaniem tego, o czym mówił, jak on:
"Rozmawialiśmy o buddyzmie, hinduizmie i wszystkich rodzajach religii. Nauczył mnie medytować. Zabrał mnie do Centrum Samorealizacji i przedstawił mi Sri Daya Matę. W pewien dziwny sposób, Elvis był dla mnie guru, a ja byłam bardzo gorliwą uczennicą".Podczas tych rozmów powiedział kiedyś do niej:
"Nie jestem mężczyzną, nie jestem kobietą, jestem duszą, duchem, siłą. Nie interesuje mnie nic z tego świata. Chcę całkowicie żyć w innym wymiarze".To zdanie pokazuje jak ważna dla Elvisa była sfera duchowa, którą przedkładał ponad wszystko. Jest to pewna przenośnia, która mówi, że trzeba żyć według najwyższych standardów duchowych.
Z kolei Jerry Schilling, wspomina:
"Elvis często chodził po lustrzanym jeziorze w Sanktuarium [red. SRF Lake Shrine] do Światowego Pomnika Pokoju. Tam z szacunkiem klękał przy kamiennym sarkofagu zawierającym część męczeńskich prochów Mahatmy Gandhiego*.
Lubił też odwiedzać czternastoakrowe rekolekcje (ośrodek SRF) nad oceanem w Encinitas (CA), gdzie Yogananda napisał większość swojej autobiografii".* Mahatma Gandhi (Mohandas Karamchand Gandhi) - jeden z twórców współczesnej państwowości indyjskiej. Urodził się 2 października 1869 roku w Porbandarze, zmarł 30 stycznia 1948 roku w New Delhi. Nazywany: Mahatma Gandhi, albo po prostu: Mahatma, co w sanskrycie znaczy "wielka dusza". Mahatma Gandhi spotykał Paramahansę Yoganandę, rozmawiał z nim na wiele tematów religijnych i otrzymał inicjację (dikszę) do praktyk krijajogii. Prochy Gandhiego zostały podzielone i znajdują się w czterech miejscach na świecie, jedna część w SRF Lake Shrine.
















