Rodzina Presleyów wiodła ciężkie życie. Elvisa dzieciństwo i młodość przypadło na okres Wielkiego Kryzysu, który rozpoczął się w latach 30. XX wieku. Od dziecka ciągle powtarzał, że jego największym marzeniem jest wydobyć rodzinę z biedy, kupić piękny dom, a każdemu z rodziców nowiutkiego cadillaca. To pragnienie tak mocno w nim tkwiło, że nawet podczas balu dla absolwentów szkoły opowiadał o tym swojej partnerce (Regis Wilson), gdy zapytała go o plany na przyszłość. Regis nawet trochę się zdziwiła, bo wydawało jej się, że Elvisowi najbardziej marzy się kariera aktorska i muzyczna.
Owszem, marzył by śpiewać i marzył by zostać dobrym aktorem, lecz na pierwszym miejscu stawiał pozycję społeczną rodziny. Pragnął dla niej stabilizacji materialnej i zdjęcia tego odium biedy, jakie towarzyszyło jej odkąd sięgał pamięcią. Najważniejszy był dom i zdobycie środków tak, by nigdy go nie utracić. Dobrze pamiętał jak często zmieniali miejsce zamieszkania (czasem w jednym pozostawali ledwie przez miesiąc). Może właśnie dlatego, gdy był już sławny i bogaty, nigdy nie nosił się z zamiarem wymiany posiadłości na większą i okazalszą, jak to robiły zwykle artystyczne sławy.
Sukces i spełnienie marzeń przyszło zaskakująco szybko. Jego kariera muzyczna zaczęła się rozwijać dokładnie rok po ukończeniu szkoły (w 1954 roku), a już rok później znany był nie tylko w Stanach, ale i na całym świecie. Jak wielki to był sukces (już wtedy), najlepiej zilustruje fragment wywiadu z Elvisem, przeprowadzony przed jego pójściem do wojska w marcu 1958 roku.
Pytanie: Tak na marginesie, ile masz złotych płyt?
Elvis: Dwadzieścia pięć.
Pytanie: Dwadzieścia pięć?! To sukces w tym biznesie, nieprawdaż? Paramount mówi, że masz osiem.
Elvis: Osiem? - pyta zdziwiony. - Proszę pana, nie nadążają - kwituje.
Pytanie: Dwadzieścia pięć? - reporter pyta jeszcze raz z niedowierzaniem.
Elvis: Mam 25 milionów* sprzedanych płyt i dwa albumy, które sprzedały się po milionie. Są tutaj ludzie z RCA Victor [red. jego wytwórnia płytowa]. Mogą to zweryfikować.
Pytanie: Czy nadal masz swoje cztery cadillaki?
Elvis: Teraz mam trzy. Jeden zamieniłem na Lincolna.
Pytanie: Ile listów od fanów otrzymujesz dziennie?
Elvis: No cóż ... Prawdopodobnie 15 tysięcy** tygodniowo.
Pytanie: Piętnaście tysięcy tygodniowo?!
Elvis: Tak.
* W USA w tamtych czasach była bardzo wysoko postawiona poprzeczka jeśli chodzi o złote i platynowe płyty. Początkowo nagradzano tam wydawnictwa, dla których wartość wszystkich sprzedanych egzemplarzy przekroczyła milion dolarów! W roku 1975 wprowadzono dodatkowo wymóg sprzedania określonej liczby egzemplarzy, którą ustalono na 500 tysięcy sztuk dla złotej płyty i miliona sztuk dla platynowej płyty. Dla zobrazowania dodam, że obecnie w Polsce wystarczy marne 15 tysięcy sztuk by dostać złotą płytę, a przy liczeniu sprzedaży poza kraj, tylko 10 tysięcy, to 1/50 tego co musiał sprzedać Elvis! No i nie ma dodatkowego kryterium wartości sprzedaży.
** W jednostce dostawali szału z tego powodu, bo zgodnie z wojskowymi procedurami musieli odpowiedzieć na każdy list, kartkę i telegram jaki przyszedł do Elvisa. Do tego dochodziły jeszcze setki telefonów dziennie. :)
W marcu 1957 roku, za 102,5 tysiąca dolarów, zakupił posiadłość Graceland, wymarzony dom dla swojej rodziny. Lecz nawet nie dane mu było się nią nacieszyć. Pierwszą noc przespał w niej dopiero trzy miesiące później, gdy wrócił z trasy koncertowej po Stanach Zjednoczonych i Kanadzie.
Posiadłość była bardzo zaniedbana. Wymagała sporych nakładów i gruntownego remontu, podobnie jak przyległy teren. Elvis pragnął by najważniejsze prace ukończono do Gwiazdki 1957 roku. Tak się stało, rodzina spędziła w niej swoje pierwsze i niestety ostatnie wspólne święta Bożego Narodzenia.
Rok 1957, Gladys i Vernon oglądają właśnie zakupioną posiadłość Graceland, a na drugim zdjęciu, jakiś czas później (między 19 a 21 kwietnia 1957), Elvis pokazuje ją swojej partnerce filmowej Yvonne Lime
Graceland w latach siedemdziesiątych, samochody przed wejściem świadczą o tym, że Elvis jest właśnie w domu
Fani koczowali pod bramą Graceland 24 godziny na dobę. Elvis bardzo szanował swoją publikę, toteż nawet w nocy wychodził do bramy porozmawiać przez chwilę z fanami i rozdać autografy. Na dolnym lewym zdjęciu widzimy Elvisa za kordonem policji, ochraniającym go przed napierającym tłumem. Po prawej z kolei policjant pod sceną zatykający uszy podczas koncertu - biedak, w tyłu Elvis z zespołem, z przodu wrzeszczące tłumy fanów
Gdy 20 grudnia 1957 Elvis sposobił się do świąt Bożego Narodzenia, do Graceland pofatygował się osobiście przewodniczący komisji poborowej - Milton Brovers i wręczył mu pismo o powołaniu do służby wojskowej, w dniu 20 stycznia 1958. Jak widać, na twarzy Elvisa maluje się zdziwienie. Niespełna dwa miesiące temu ten sam przewodniczący komisji poborowej oświadczył publicznie, że Presley zostanie powołany dopiero za rok, a tu taka "niespodzianka" na gwiazdkę!
20 grudnia 1957 roku Elvis otrzymał wezwanie do wojska, z terminem stawienia się w punkcie rekrutacyjnym 20 stycznia 1958 roku, celem odbycia dwuletniej służby wojskowej. Jednak na prośbę wytwórni filmowej i jego własnej, termin przesunięto o dwa miesiące. Początkowo służbę odbywał w USA, na terenie koszar Fort Hood (za wyjątkiem pierwszych cztery dni, które spędził w Fort Chaffee), gdzie przeszedł szkolenie podstawowe rekrutów. Po pierwszym ośmiotygodniowym etapie szkolenia wojskowego, a przed kolejnym czternastotygodniowym (8 tygodni jako członek załogi czołgu i 6 wspólnym dla całej jednostki), dostał dwutygodniową przepustkę (jak każdy inny żołnierz). W tym czasie pojechał na trzy dni do Nashville nagrać kilka piosenek (dokładnie w poniedziałek 10 czerwca). Po powrocie wynajął Rainbow Rollerdrome* i zorganizował przyjęcie pożegnalne dla około 30 osób. Resztę czasu spędził na innych rozrywkach z przyjaciółmi i swoją aktualną dziewczyną Anitą Wood. W niedzielę, 16 czerwca, udał się w drogę powrotną do Fort Hood, swoim nowym autem - czerwonym lincolnem cabrio.
Niecały tydzień później rodzice dołączyli do niego i najpierw zamieszkali w przyczepie campingowej** (trzy pokoje, kuchnia i łazienka), a później w wynajętej przez niego willi w Killeen.
* Rollerdrome, to coś takiego jak lodowisko, czyli hala do jazdy na łyżwach, wrotkach (obecnie także rolkach). W języku polskim nie ma swojego odpowiednika wyrazowego, bo u nas takich obiektów nigdy nie było i chyba nadal nie ma. Rainbow Rollerdrome, to była nazwa hali do jazdy na wrotkach w Memphis, którą Elvis często podnajmował dla siebie i przyjaciół.
** Bardzo duże przyczepy campingowe, dosłownie kompletne mieszkania na kółkach. Bardzo popularne w USA od zawsze, często wynajmowane na określony czas lub też kupowane przez biedniejszych ludzi, których nie stać na własny dom czy mieszkanie.
Elvis obsesyjnie kochał swoich rodziców, a zwłaszcza matkę. Ciągle pragnął by rodzina była w komplecie, dlatego rodzice towarzyszyli mu prawie wszędzie, nawet na koncertach i na planie filmowym. Nie zapominał też o najdalszych krewnych, gdy tylko stał się majętnym człowiekiem pościągał ich do siebie (zatrudnił) albo regularnie wspomagał finansowo
Elvis na każdym kroku okazywał miłość swoim rodzicom, obejmował ich lub przytulał, a matkę dodatkowo całował
Elvis nie podejrzewał co jeszcze szykuje mu los i że nagle świat zwali mu się na głowę. Jego matka, która już od jakiegoś czasu nie czuła się dobrze, pod koniec lipca zaczęła podupadać na zdrowiu. Miała problemy z chodzeniem i koncentracją, przez co coraz gorzej radziła sobie ze zwykłymi codziennymi sprawami. Elvis wraz z ojcem uznali, że jest zbyt chora by zostać w Killeen i powinna wrócić do Memphis pod opiekę swojego lekarza. Elvis odwiózł rodziców na pociąg 8 sierpnia w czwartek. W Memphis zdiagnozowano u niej infekcję wątroby. Została hospitalizowana w Szpitalu Metodystów, wówczas najlepszym i najnowocześniejszym w mieście i całym stanie. Tam dostała jednoosobowy pokój tylko dla siebie.
Trzy dni później (11 sierpnia) lekarze zadzwonili do Presleya, że stan matki jest poważny i powinien jak najszybciej przyjechać. Gdy Elvis wystąpił o kilkudniową przepustkę, początkowo mu odmówiono (niestety źródła nie podają kto i dlaczego, jednak myślę, że był to jakiś nieprzychylny mu człowiek, który chciał pokazać w głupi i bezduszny sposób swoją władzę). Sprawa stanęła na ostrzu noża, Presley zagroził, że opuści koszary bez oficjalnego pozwolenia. W końcu otrzymał przepustkę następnego dnia, a oficer, który mu jej odmówił dzień wcześniej, został za to ukarany (szczegółów nie znam). Elvis natychmiast udał się do portu lotniczego, gdzie wsiadł do samolotu i przyleciał do Memphis we wtorek wieczorem (12 sierpnia), skąd pojechał prosto do szpitala. Przez dwie doby z niewielkimi przerwami (wymieniał* się z ojcem) czuwał przy matce. W środę późnym wieczorem Vernon i Gladys, która poczuła się trochę lepiej, kategorycznie odesłali syna do Graceland, by ten choć trochę się przespał. Tej nocy, we wczesnych godzinach rannych (o 3:15 nad ranem) 46 letnia Gladys odeszła na zawsze.
* Zmieniał się z ojcem nie dlatego by odpocząć. Chodził do osób, z którymi Gladys się lubiła i przyprowadzał je do szpitala. Chciał by mogła się z nimi pożegnać, by nie myślała o swojej chorobie i żeby umilili jej ostanie godziny życia, które zbliżały się nieuchronnie, z czego wszyscy zdawali sobie sprawę.
Doktor Charles Clarke, lekarz Gladys, który po śmierci swojej pacjentki przyjechał do Graceland, powiedział Peterowi Guralnikowi (jednemu z biografów Elvisa):
"Atmosfera boleści była przytłaczająca. Elvis i jego ojciec chodzili po domu, podtrzymując się nawzajem. Serce się krajało, gdy patrzyło się na nich."
Elvis był twardym człowiekiem, zahartowanym w znoszeniu obelg i krzywd jakich doświadczał od innych, lecz z tym ciosem od losu nie mógł się uporać. Był w tak fatalnym stanie psychicznym iż obawiano się, że targnie się na swoje życie. Z Hollywood przyjechał Nick Adams i w obawie o swojego przyjaciela ustawił sobie łóżko w jego sypialni, aby przez cały czas mieć go na oku. Nie było mowy by roztrzęsiony Elvis zasnął. W końcu doktor Charles Clarke podał mu środek uspokajająco-nasenny. Gdy następnego dnia rano personel zakładu pogrzebowego zabierał trumnę z ciałem matki, Elvis nadal spał.
/
Vernon i Elvis wzajemnie się wspierają po śmierci Gladys
Elvis nie był w stanie zająć się sprawami związanymi z pochówkiem matki, był całkowicie rozbity psychicznie i pogrążony w wielkiej rozpaczy. Organizacją pogrzebu zajął się Vernon, oczywiście przy wydatnej pomocy wielu osób - rodziny, przyjaciół i pracowników. Jerry Hopkins w książce "Elvis. Król rock'n'rolla" pisze:
Vernon zadzwonił do Jamesa Blackwooda z pytaniem, czy jego gospelowy kwartet Blackwood Brothers mógłby zaśpiewać podczas ceremonii pogrzebowej. Gdy James powiedział, że wieczorem mają zakontraktowany koncert w Karolinie Północnej, Presleyowie wynajęli samolot [red. w 1958 roku Elvis nie miał jeszcze swoich samolotów], by tego samego dnia przywiózł i odwiózł zespół. Blackwood Brothers należeli do ulubionych wykonawców Gladys. Byli też zespołem, do którego niegdyś Elvis miał nadzieję dołączyć, dlatego Presleyom zależało na ich obecności.
Ceremonię zaplanowano dla czterystu zaproszonych gości, ale zanim się rozpoczęła, około trzech tysięcy osób przemaszerowało obok trumny, a kolejne tysiące czekały na zewnątrz domu żałobnego [red. czyli posiadłości Graceland]. Wielebny James Hamill wygłosił mowę pogrzebową, bracia Blackwoodowie zaśpiewali "Rock od Ages" i ulubiony utwór Gladys Presley "Precious Memories". Elvis stał obok i płakał. Na ulicy trzy tysiące fanów stało w nabożnej ciszy.
Z domu żałobnego kondukt ruszył na cmentarz Forest Hill (...).
Sześćdziesięciu pięciu policjantów kierowało ruchem i utrzymywało porządek w tłumie fanów, reporterów i fotografów, którzy przepychali się bezpardonowo, rejestrując każdy szloch i każdą wymamrotaną sylabę. Elvis był zdruzgotany.
Otrzymał pięciodniowe przedłużenie przepustki. W tym czasie ponad sto tysięcy kartek, listów i telegramów kondolencyjnych przyszło na jego oficjalny adres, biuro pułkownika (menadżera) w Madison.
W niedzielę, 24 sierpnia, Presley poleciał do Dallas. Reporterom, którzy powitali go na lotnisku Love Field, wyjawił, że jego ojciec także się przeniesie do Niemiec.
"Jedną z ostatnich rzeczy, jakie powiedziała mama, było to, żebyśmy z tatą zawsze trzymali się razem. Gdziekolwiek mnie wyślą, tato pojedzie ze mną. Miałem planowo wyjechać do Niemiec 1 września. Mama, tato i ja często rozmawialiśmy o wyjeździe do Europy, więc teraz tam pojedziemy - we dwóch." - oświadczył Elvis [red. i prośbę Gladys wypełniali do kresu swoich dni].
Rick Stanley w "Pułapce" przytacza rozpaczliwą reakcję Elvisa, do której doszło po nabożeństwie w kaplicy. Elvis padł na trumnę wołając:
"Och, Satnin [red. tak od dziecka zwracał się do matki] chcę pójść razem z tobą! Nie chcę zostać tutaj! Nie potrafię bez ciebie żyć!"
Jak pisze Rick, minęło dużo czasu zanim przyjaciołom udało się nakłonić go do odstąpienia od trumny ukochanej matki i pozwolić by pogrzeb przeprowadzono do końca (w trakcie ceremonii w kaplicy). Jak niewyobrażalne musiało to być cierpienie i poczucie "porzucenia" przez najbliższą, ukochaną ponad własne życie osobę, by dwudziestotrzyletni wówczas Elvis, dotąd w najtrudniejszych sytuacjach zachowujący zimną krew, stracił panowanie nad sobą i w tak emocjonalny sposób publicznie okazał bezmiar swojego cierpienia ...
Podczas pogrzebu (już na cmentarzu, podczas składania ciała w grobie), kiedy śpiewali Blackwood Brothers, Elvis pochylony nad trumną matki, zanosząc się szlochem mówił przez łzy:
"Goodbye darling, goodbye. I love you so much. You know how much I lived my whole life for you. Oh, God! Everything I have is gone".
"Żegnaj kochana, żegnaj. Bardzo cię kocham. Ty wiesz jak bardzo żyłem dla ciebie przez całe moje życie. O Boże! Wszystko co miałem straciłem bezpowrotnie."
Janusz Płoński uważa, że cierpienie Elvisa było tym większe, gdyż poniekąd czuł się winny za śmierć matki, ponieważ jego kariera w jakimś sensie wpędziła ją w depresję i alkoholizm:
"Gladys była dumna ze swojego jedynaka, ale zmasowana krytyka prasowa i niewybredne ataki na niego nie pozwalały jej w pełni cieszyć się tym sukcesem. Była pewna, że Elvis był dobrym chłopcem, nie mogła zatem zrozumieć, dlaczego atakowano go za obsceniczność, demoralizację młodego pokolenia, dziki seksualizm* i bezbożność [red. Elvis był bardzo bogobojnym człowiekiem, modlił się całymi godzinami, codziennie czytał Biblię i inne książki religijne]. Nie umiała się cieszyć jego karierą filmową, bo była niezgodna z jej religijnymi przekonaniami. Zawód aktora był potępiany przez kościół Zielonoświątkowców [red. do którego rodzina należała]."
* Za obsceniczność, demoralizację młodego pokolenia, dziki seksualizm, poczytywano Elvisowi jego ruchy i tańce na scenie, które w rzeczywistości były wyłącznie formą ekspresji młodego białego człowieka z iście czarnym (murzyńskim) wyczuciem rytmu, jego po prostu nosiło na scenie.
Myślę jednak, że to spore uproszczenie. Można się pokusić o stwierdzenie, że był to jeden z czynników, które złożyły się na stan jej zdrowia, ale z pewnością nie główny. Nawet gdyby Elvis, tak jak to widziała matka, zerwał z karierą muzyczną oraz filmową, ożenił się, miał dziecko i otworzył jakiś spokojny biznes (Gladys widziała go np. jako właściciela salonu meblowego), to jej stan zdrowia nie byłby wcale lepszy. Na chorą wątrobę Gladys pracowała latami - złe odżywianie, popijanie alkoholu (w małych ilościach, ale regularnie), wieczny stres (spowodowany biedą), notoryczne łykanie odchudzających tabletek (dziś wiemy, że bardzo szkodliwych), to były w rzeczywistości główne czynniki jej kłopotów zdrowotnych.
* * *
Leszek Strzeszewski w książce "Elvis" (wydanie drugie rozszerzone, niebieskie) podkreśla, że Elvis nigdy wcześniej, ani nigdy później nie był już tak bardzo szczęśliwy, jak wtedy, przez te półtora roku, gdy od nabycia posiadłości Graceland do śmierci matki, wracał do DOMU.
Tak naprawdę Elvis do końca życia nie pogodził się ze śmiercią matki, a później (po jej śmierci) swoją przesadną troskę i całą miłość (ukierunkowaną dotąd na oboje rodziców) przeniósł na ojca, który przeżył go tylko o dwa lata.
W niespełna półtora roku osiągnął szczyt marzeń i jednocześnie doświadczył ogromu przytłaczającego cierpienia ...
* * *
Pogrzeb Gladys rozpoczął się o godzinie 15:30, w dniu 15 sierpnia 1958 roku. Inskrypcja na pierwszym grobie Gladys Love (Smith) Presley głosiła:
SŁOŃCE NASZEGO DOMU
GLADYS LOVE PRESLEY
25 kwietnia 1912 - 14 sierpnia 1958
NIE MOJA LECZ TWOJA WOLA
(NOT MINE BUT THY WILL BE DOWN)
* * *
W dniu pogrzebu matki Elvisa umiera ojciec Reda Westa (Robert Gene West - tak brzmi jego pełne imię i nazwisko, a ksywę Red otrzymał dlatego, że był rudy), jednego z najbliższych przyjaciół Elvisa, także ochroniarza, partnera sparingowego karate i kompozytora kilku piosenek (znali się ze szkoły). Człowiek o wielu talentach - karateka, aktor, kaskader, kompozytor.
16 sierpnia 1958 roku, Elvis nalega by wziąć udział w pogrzebie ojca przyjaciela, choć ten widząc jak jest rozbity psychicznie i zdruzgotany śmiercią matki, odradza mu to. Po południu Elvis informuje, że chce odwiedzić także grób matki, czym jego otoczenie nie jest również zachwycone (z uwagi na jego kondycję psychiczną).
17 sierpnia 1958 roku Elvis uczestniczy w pogrzebie Newtona Thomasa Westa (ojca Reda), a potem udaje się odwiedzić grób swoje matki.
18 sierpnia 1958 roku, Elvis otrzymuje informację z jednostki, że przedłużono mu siedmiodniowy urlop (udzielony początkowo od 13 do 19 sierpnia) o kolejne pięć dni (do 24 sierpnia). W najbliższych dniach wszyscy próbują złagodzić cierpienie Elvisa i pomóc mu pogodzić się ze śmiercią ukochanej matki. Fani z całego świata ślą nadal kondolencje i słowa pocieszenia. Nawet Memphis Higway Patrol angażuje się i zabiera Elvisa na przelot helikopterem nad Graceland i miastem.
24 sierpnia 1958 roku, Elvis wraca do swojej jednostki wojskowej, stacjonującej w Ford Hood.
19 września 1958 roku wsiada z całą swoją jednostką do pociągu, który dowiezie ich do wojskowego terminalu oceanicznego w Brooklynie. Stamtąd 22 września 1958 roku, na pokładzie statku USS Randall, wyruszy do Niemiec dokończyć służbę wojskową.
* * *
* *
*
Ex Post
Ostatnie ustalenia (15 sierpnia 2024 roku):
Aga znalazła dokument "Clergyman's Record" - "Zapis Duchownego", "Kartę Duchownego", czyli kartę posługi kapłańskiej, która jest poświadczeniem, że matka Elvisa została pochowana z udziałem księdza (duchownego) w obrządku chrześcijańskim. Oprócz danych dotyczących jej osoby (imię i nazwisko, data urodzenia, data śmierci i wiek, adres zamieszkania, miejsce zgonu, miejsce pochówku), wpisano również najbliższą rodzinę - męża (Vernona), syna (Elvisa) i żyjące rodzeństwo.
"Clergyman's Record" - "Zapis Duchownego", "Karta Duchownego", czyli karta posługi kapłańskiej wykonanej w ostatniej drodze Gladys Presley
I jeszcze jedna sprawa, którą dopiero teraz zauważyłam. Zapomniałam dodać tutaj link do innego postu "
Pierwszy nagrobek matki Elvisa trafił do Ogrodu Medytacji w Graceland", w którym omówiono nagrobki Gladys (były dwa na cmentarzu Forest Hill z różnym epitafium). Ciało Gladys, podobnie jak Elvisa, też było przenoszone, najpierw do krypty, później do Ogrodu Medytacji w Graceland.
*
* *
* * *
Elvis w szpitalu przy łożu matki, trzyma ją za rękę, ostatnie chwile życia Gladys (drugiego dnia od przyjazdu z jednostki wojskowej)
Alan Fortas, Lamar Fike, George Klein, Billy Smith, Louis Harris i Elvis w szpitalu, siedzą wokół stołu w pokoju konferencyjnym i oczekują na bieżące informacje o stanie zdrowia Gladys (pierwszego dnia, kiedy przyjechał do szpitala wprost z jednostki wojskowej)
Elvis w szpitalu rzekomo przed drzwiami pokoju matki, po przyjeździe z jednostki - prawdopodobnie czeka na pozwolenie lekarza by wejść do środka. Tak przynajmniej zostało opisane to zdjęcie, ale ja się zastanawiam czy to nie inny przypadkowy pokój, pod którym zrobiono mu zdjęcie lub może czeka pod pokojem lekarskim by zapytać o stan zdrowia mamy
Methodist Hospital, w Memphis - 13 sierpnia 1958 roku. Vernon Presley i Elvis Presley w korytarzu i prawdopodobnie przed drzwiami pokoju Gladys Presley
Wyjazd konduktu żałobnego z Graceland i trumna Gladys przed złożeniem do grobu na cmentarzu Forest Hill
Zdjęcie Elvisa odwiedzającego grób matki w dniu 17 sierpnia 1958 roku, dwa dni po jej pogrzebie, a jednocześnie w dniu pogrzebu ojca Reda Westa
Memphis Higway Patrol zabiera Elvisa na przelot helikopterem nad Graceland i miastem. Myślę, że Elvis zgodził się wyłącznie z grzeczności, by uszanować poczynione przez nich wysiłki, okazane mu zainteresowanie i chęć ulżenia w cierpieniu. Jednak pozycja jego ciała (na zdjęciu gdy siedzi w środku helikoptera) wyraźnie wskazuje jak bardzo go to męczy, po prostu siedzi jak skazaniec, czemu nie sposób się dziwić w obliczu wymiaru jego osobistej tragedii
Kaplica cmentarza Forest Hill, pogrzeb Gladys i pilnujący dojazdu do grobu policjanci oraz pomnik i kamień ze sławną inskrypcją "Słońce naszego domu", stojące najpierw na grobie Gladys na cmentarzu Forest Hill, a później przeniesione do Graceland (po śmierci Elvisa)
Pomnik stojący przy grobie matki został przeniesiony z cmentarza Forest Hill do Ogrodu Medytacji w Graceland, gdzie góruje nad mogiłami Presleyów. Groby rodziny znajdują się na prawo od pomnika (patrząc na zdjęcie) i są rozmieszczone wokół jednej strony fontanny
Grób Gladys w Ogrodzie Medytacji w Graceland, gdzie został przeniesiony przez Vernona, wraz z ciałem Elvisa, ponieważ na cmentarzu Forest Hill doszło do kilku prób kradzieży nie tylko zwłok Elvisa, ale także jego matki
[Knight, 14] [Hopkins, 140-161] [Strzeszewski, 49-50] [R. Stanley, 58-59]
Można tylko podziwiać tak ogromne przywiązanie Elvisa do rodziców, a w szczególności matki. Czy teraz są tacy synowie? Wątpię.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, w Polsce złote płyty bardzo "potaniały" i byle wyjec może się nimi szczycić.
On w ogóle kochał ludzi. Jak słyszymy w kościele o miłości bliźniego, to tak dla nas jakoś abstrakcyjnie brzmi. Kochamy zwykle najbliższych, obcych tylko lubimy lub nie. Elvis miał taki dziwny dar, dla nas niezrozumiały (w każdym razie dla mnie), że potrafił kochać ludzi. 80% swojego majątku rozdał innym, cieszył się jak dziecko, gdy swoim prezentem sprawił komuś radość. W swoje urodziny kupował gościom drogą biżuterię i samochody, to było jego prezentem dla samego siebie. :) Dlatego niektórzy uznawali go za szaleńca, bo nie rozumieli jak można tak "trwonić" ciężko zdobyty majątek.
UsuńJeśli chodzi o miłość i szacunek do rodziców, to szczególny temat. Zwłaszcza atmosfera w jego domu. Tylko pomarzyć dziś o takiej, ale o tym w innym poście napiszę więcej.
Już na temat hojności Elvisa dyskutowałyśmy na Twoim bogu Onetu. Ja też wolę dawać niż dostawać. Zawsze czuję się zażenowana, gdy ktoś obdarza mnie jakimś prezentem.
UsuńJa lubię jedno i drugie. :)
UsuńWydaje mi się, że gdyby był jakiś teleturniej wiedzy o Elvisie, zdobyłabyś pierwsze miejsce:)
OdpowiedzUsuńOj, nie. :) Taka dobra nie jestem, choć wiem niemało, ale daty mi uciekają, nazwiska, nazwy miejsc itp.
OdpowiedzUsuńAle to normalne, że trudno spamiętać daty, chyba że te najważniejsze dla życia Elvisa.
UsuńZ nazwiskami mam kłopot, bo za dużo ich znam i cieszę się, że mam Google, gdzie bardzo łatwo coś odnaleźć.
Pamiętasz, jak na swoim niebieskim blogu pisałaś, jak szukać w Google? Wtedy to były problemy, ale teraz znajdę wszystko, choćbym pamiętała coś tylko w przybliżeniu.
A ja często nie mogę znaleźć tego co szukam. :) Zresztą internet się zmienił i tam dostała się cenzura, polityka i biznes.
OdpowiedzUsuń