Pojawienie się tej dziewczyny w życiu Elvisa, prawie doprowadziło do zerwania jego bliskich stosunków z Priscillą Beaulieu. Niewiele brakowało, żeby to Sandy Ferra, a nie Priscilla Beaulieu została żoną Elvisa. Ale po kolei. Jak napisano w jednym materiale:
"Gdyby sprawy potoczyły się inaczej, Priscilla Beaulieu mogłaby nigdy więcej nie zobaczyć Elvisa Presleya".
Po powrocie z wojska w 1960 roku, Elvis wrócił na plan filmowy. Podczas kręcenia G.I. Blues, wolne wieczory zazwyczaj spędzał w restauracji-klubie nocnym "Crossbow" (w dzień restauracja, w nocy klub nocny) w Panorama City (dzielnica Los Angeles). Trafił do tego klubu za sprawą Reda Westa, który polecił mu go mówiąc, że jest tam pewien dobry biały piosenkarz rytm&bluesa z Luizjany, Lance LeGault (zobaczymy go później w programie "Comeback Special '68" i kilku filmach Elvisa), a ponadto "Crossbow" jest popularny wśród celebrytów, ponieważ mogą tam siedzieć niezauważeni na balkonie i oglądać taniec poniżej. Elvisowi spodobało się to miejsce i zaczął tam bywać regularnie.
Pewnej nocy Elvis wdał się w dłuższą rozmowę z właścicielem, Tonym Ferrą, podczas której zauważył w jego biurze zdjęcie czternastoletniej córki Tony'ego, Sandy. Zafascynowany jej urodą na fotografii, powiedział Tony'emu, że chciałby ją poznać, spotkać się z nią i porozmawiać. Tony wiedział, iż córka będzie zachwycona możliwością poznania Elvisa Presleya i zadzwonił do swojego domu. Rozmawiając z nią krótko, nagle powiedział "niespodzianka" i oddał słuchawkę Elvisowi. Zapewne schlebiało mu też to, że tak wielka gwiazda, otoczona stale wianuszkiem pięknych kobiet, zwróciła uwagę na jego córkę, która spodobała się jej tak bardzo, że aż poprosiła ojca dziewczyny o możliwość poznania jej osobiście.
Co do pory dnia, kiedy doszło do ich pierwszej rozmowy telefonicznej, są rozbieżności. Sandy twierdzi, że była dokładnie dziewiąta trzydzieści (21:30) i właśnie szykowała się do spania (rano szła do szkoły), natomiast według jej matki, Mary Lou, było już bliżej drugiej w nocy. Z tego wynika, że był to dzień powszedni, a jeśli chodzi o godzinę, bardziej stawiam na pamięć Sandy Ferry. Gdyby chodziło o czasy koncertowe, obstawiałabym odwrotnie, lecz w latach hollywoodzkich zdjęcia zwykle zaczynały się w godzinach rannych a kończyły późnym popołudniem, więc naturalnym wydaje się, że Elvis nie zarywał nocy do białego rana, skoro niedługo później musiał pojawić się na planie. Poza tym nie sądzę by ojciec dzwonił do niej około drugiej w nocy, wiedząc iż wstaje rano do szkoły. Elvis był tam wówczas prawie codziennym gościem, więc nic nie stało na przeszkodzie aby spełnić prośbę gwiazdy w innym dniu.
Elvis i Sandy rozmawiali przez kilka minut, a potem zapytał nastolatkę, czy może przyjść do klubu. Sandy powiedziała mu, że musi iść spać, bo wcześnie rano wstaje do szkoły, więc nie jest to możliwe. Elvis wyraził swój żal z tego powodu, mówiąc jak bardzo chciałby ją poznać i obiecał zadzwonić następnego dnia. Podekscytowana rozmową z Elvisem, Sandy długo nie mogła zasnąć. Rzekomo jej mama, Mary Lou, była tak niezadowolona widząc rozanielenie swojej córki po rozmowie z Presleyem, że następnego dnia odmówiła podwiezienia jej do szkoły. To miała być nauczka dla Sandy na przyszłość, aby nie zarywała nocy na telefonicznych amorach. Wiadomo, jak każdej matce, nie spodobało się jej zainteresowanie dwudziestopięcioletniego Elvisa jej czternastoletnią córką, czemu dała swój upust.
Podczas rozmowy Elvisa i Sandy, kiedy Mary Lou (mama Sandy) usłyszała, że Elvis prosi o jej przyjazd do klubu:
"Mama weszła na linię i powiedziała Elvisowi, że nie odwiezie Sandy do klubu, ponieważ ma zaledwie czternaście lat, a to jest noc szkolna. Na co Elvis powiedział, że wróci w przyszłym tygodniu i zapytał, czy Sandy mogłaby go wtedy spotkać. W międzyczasie jej tata wrócił do domu i powiedział jej, że Elvis jest „wspaniałym facetem”".
Elvis nie odpuszczał, jak mówi Mary Lou: "Dzwonił raz za razem, przychodził do klubu, aż do nocy, kiedy powiedziałam: „Dobrze, przywiozę ją”", nie precyzując kiedy.
W następnym tygodniu Mary Lou zawiozła Sandy do klubu "Crossbow", dokładnie 6 maja 1960 roku, kiedy Elvis przyszedł tam na swoją kolejną randkę z Kathy Kersh (jedną z kilku aktorek, z którymi jednocześnie romansował podczas zdjęć do filmu "G.I. Blues"). Choć Elvis rozmawiał jeszcze kilka razy z Sandy Ferrą po ich pierwszej rozmowie telefonicznej, nie wiedział, że właśnie tego dnia Mary Lou przyjedzie z Sandy do "Crossbow", inaczej pewnie nie przyszedłby tam z Kathy Kersh.
Sandy miała na sobie sukienkę z falbankami i włosy spięte w kucyk. Elvis zrobił na niej piorunujące wrażenie - „po prostu siedziałam i gapiłam się na niego, ponieważ był taki przystojny” - jak powiedziała. Trzymał ją za rękę i pocałował w policzek. Sandy wyjawiła: „To było to. Byłam uzależniona”.
Randka z Kathy Kersh zamieniła się w czworokąt z Sandy Ferrą i jej matką, Mary Lou. Alanna Nash, w książce "Baby, Let’s Play House. ELVIS PRESLEY and the WOMEN WHO LOVED HIM", pisze:
"Tego wieczoru, kiedy Mary Lou spełniła swoją obietnicę, Elvis był tam z „randką”, Kathy Kersch, która właśnie wkraczała do show-biznesu (...). Sandy pamięta, że Kathy była „wspaniała”, ale ku jej zdziwieniu, to jej rękę Elvis trzymał przez całą noc. Mary Lou była zakłopotana: „Całą uwagę skupiał na mojej córce”".
Po tym spotkaniu, Elvis zadzwonił do Mary Lou i powiedział, że chce umawiać się z Sandy. Na co ona odpowiedziała:
„Nie obchodzi mnie, czy jesteś królem Faroukiem, moja córka ma dopiero czternaście lat i nie może się z tobą umawiać".
Wtedy zapewnił ją solennie, że nie musi się obawiać o córkę, bo z jego strony absolutnie nic jej nie grozi. Zaproponował również aby przychodziła na spotkania razem z Sandy, z czego Mary Lou skwapliwie skorzystała. Towarzyszyła im na pierwszych trzech randkach. Później odpuściła i postanowiła zaufać Elvisowi. Wiedziała już jak będą wyglądać te randki, dużo też rozmawiała z Elvisem, więc strach o wykorzystanie seksualne jej dziecka ustąpił. Niemniej Sandy Ferra przeżywała katusze z tego powodu:
„Moja mama przyjechała z nami na nasze pierwsze randki. Byłam tym tak zawstydzona, że płakałam”.
W rzeczywistości Mary Lou więcej razy uczestniczyła w spotkaniach swojej córki z Elvisem, zresztą na jego prośbę i zaproszenie, w ciągu kilku następnych miesięcy i ... lat.
Elvis mieszkał wówczas w hotelu* Beverly Wilshire. To tam spotykał się z Sandy i jej matką. Oczywiście Elvis zadbał by dobrze się czuły. W jednym materiale na podstawie ich relacji (Sandy i Mary Lou Ferra) czytamy:
"Delektowały się pizzą, gorącymi posiłkami, deserami, lodami, owocami, a także oglądały telewizję, rozmawiały i tańczyły. Potem, po pierwszych trzech randkach, Elvis obiecał jej matce, że będzie „dżentelmenem” i „dobrze się nią zaopiekuje”, jeśli powie, że Sandy może wyjść z nim bez opieki. Według Sandy: „Dotrzymał słowa i był idealnym dżentelmenem. Kochał i szanował moich rodziców i był wspaniałą częścią mojego życia”".
* Zanim Elvis wynajął dom w Kalifornii, w związku ze swoimi zobowiązaniami filmowymi, przed wojskiem korzystał głównie z hotelu Knickerbocker, na Ivar Avenue 1714, w Los Angeles. Po wojsku zatrzymywał się zawsze w hotelu Beverly Wilshire, przy Wilshire Boulevard 9500, w Los Angeles. Dopiero we wrześniu 1960 roku, wynajmie sobie dom przy Perugia Way 525 w Los Angeles.
Jak powiedziała Sandy: „Dotrzymał słowa i był idealnym dżentelmenem". Na późniejszych randkach dużo tańczyli, a przede wszystkim całowali się:
„Całowaliśmy się godzinami, godzinami tańczyliśmy, oglądaliśmy telewizję, siadaliśmy przy pianinie i śpiewaliśmy. Świetnie się bawiliśmy”,
co Sandy uwielbiała i będzie wspominać do dziś:
„Mówię mojemu mężowi, że jest najlepszym mężem, ale Elvis najlepiej całował”.
Kiedy pierwszy raz całowali się długo i namiętnie, nie skończyło się to dla niej dobrze:
„Następnego dnia w szkole byłam zawstydzona, ponieważ moja twarz była taka surowa. Ale kiedy trzymał mnie w ramionach, brzmiało to tak: »Gdybym teraz umarła, byłoby w porządku«”.
Surowa? Wiem o co chodzi, mam to samo. U części kobiet przy kontakcie ich twarzy z twarzą męską przy całowaniu, występuje odczyn alergiczny, który objawia się pojawieniem czerwonych plam. Czasem są to tylko małe kropki lub niewielkie plamki, innym razem duże połacie o nieregularnych kształtach, przypominające poparzenia wrzątkiem. W tym miejscu skóra jest też mniej lub bardziej opuchnięta, czasem lekko szorstka. Zwykle ustępują po kilku godzinach, ale może to trwać nawet dwie doby, do całkowitego, stopniowego zaniku. Jest to duży dyskomfort dla kobiet, gdyż przez cały czas czuje się piekące i swędzące otarcia (jak po upadku i zdarciu kolana, czy łokcia), których w rzeczywistości wcale nie ma, bo reakcja alergiczna nie jest efektem otarć naskórka, a kontaktu z wydzielinami męskiej twarzy, ust i zarostu. To zwykle dzieje się tylko przy pierwszym kontakcie, czasem jeszcze drugim i trzecim. Później nasz organizm już rozpoznaje danego mężczyznę i nie broni się przed nim. Odczyn ten powstaje przy zetknięciu, a więc nie musi to być pocałunek usta-usta, wystarczy cmok w policzek lub nieco dłuższe przytulenie.
W powyższym cytacie widać też kolejny raz, jak silnie Elvis oddziaływał na Sandy - »Gdybym teraz umarła, byłoby w porządku«. Tak samo działał na większość kobiet.
Pewnej nocy w Beverly Wilshire Elvis i Mary Lou siedzieli w kuchni. Elvis między innymi opowiadał jej o Gladys i rozprawiali o gotowaniu. Sandy w tym czasie oglądała telewizję. Nagle Elvis zmienił temat:
— Chcę cię o coś zapytać i może na to przystaniesz – powiedział. — Chciałbym, abyś ty i twoja córka przeprowadziły się do Graceland.
— Żartujesz! Dlaczego?
— Cóż, powiedziałaś, że chcesz z nią być. Chciałbym mieć ją w Graceland.
— Jest teraz za młoda, Elvisie.
— W porządku. Nic nie zrobię. Chcę ją tylko wychować – powiedział z kamienną twarzą. — Chcę, żeby była tam jako moja przyszła żona.
Mary Lou poszła do domu i powiedziała o tej propozycji Elvisa mężowi. Na ten moment to było dla niego tak irracjonalne i niedorzeczne, że poniosły go emocje - szalał, krzyczał, przeklinał. Mary Lou uspakaja męża mówiąc: „W porządku. Ja też jestem temu przeciwna”. Niemniej kiedy emocje opadły, surrealistyczna jak dla nich propozycja Elvisa została odrzucona, ale nie zabronili im się dalej spotykać. Elvis był bardzo zaangażowany, dotrzymywał obietnicy i zachowywał się jak dżentelmen, a Sandy była w nim zakochana na zabój. Nie chcieli stawać na drodze do ich szczęścia, zdając się na upływ czasu i bieg wydarzeń, o czym Tony Ferra powiedział później Elvisowi. Czas pokaże czy ich związek przetrwa do pełnoletności Sandy i dopóki Elvis będzie się liczył z ich zdaniem oraz pozostanie dżentelmenem w relacji z ich córką, nie będą stwarzać problemów. Odtąd:
"Elvis i Sandy byli nieodłączną częścią przez następne sześć lat – aż do momentu, gdy poślubił Priscillę".
Elvis miał dziwne przekonanie, albowiem uważał, że gwarantem udanego małżeństwa jest odpowiednie ukształtowanie - "wychowanie" - młodej dziewczyny, które powinno się zacząć w chwili kiedy przeistacza się w kobietę, czyli między 14 a 16 rokiem życia. Nie mogę ustalić skąd mu się to wzięło. Na jakiej podstawie? Co stało u źródła? Jedyne co przychodzi mi do głowy, to wyjaśnienie kulturowo-religijne, ale nie z naszego kręgu cywilizacji łacińskiej. Znał dobrze wszystkie religie. W większości z nich za kobietę uważa się dziewczynkę po menarche (pierwszej miesiączce). Zazwyczaj krótko po, wydawane są za mąż, co zwykle ma miejsce przed upływem trzeciego roku od pierwszego periodu. Taka dziewczyna-kobieta z okresu dziecięcego bezpośrednio wchodzi w powinności społeczne kobiety, przyjęte w danej kulturze, stając się zależna od mężczyzny i jego rodziny. Nie ma czasu na własny rozwój i ukształtowanie swojej osobowości, indywidualności, zostaje natychmiast wtłoczona w kulturowe tryby, bez żadnego okresu przejściowego. Z drugiej strony intuicyjnie czuję, że to zły trop. Myślę, że doszedł do takiego wniosku na konkretnym przykładzie (albo nawet kilku), który sam zaobserwował i który był tak przekonujący, że przyjął go za pewnik, receptę na udany stały związek. Aczkolwiek to pytanie nurtuje mnie od lat.
Elvis ponawiał swoją propozycję zamieszkania Mary Lou z Sandy w Gracalend wiele razy, jeszcze w tym samym roku, jak i w kolejnych latach. Jednak jej matka nigdy się na to nie zdecydowała, ani później pełnoletnia już Sandy, też nie. Jak mówi, choć dla mnie to nie jest szczere:
„Świetnie się bawiliśmy, ale przez cały ten czas nie było żadnych oczekiwań z żadnej z naszych stron”.
Przecież Elvis od początku mówił o małżeństwie. Ona też była w nim szaleńczo zakochana i liczyła na spełnienie danej obietnicy - dzwony weselne. Po rozstaniu długo nie mogła ułożyć sobie życia z innym partnerem (syndrom kobiet Elvisa, napiszę o tym kiedyś obszerniej). Pierwszego i jedynego męża poślubiła dopiero skończywszy 28 lat. Do dziś się zastanawiam, czy nie przyjęła oświadczyn tylko dlatego, że był wieloletnim przyjacielem Elvisa, z którym pozostawał w stałym kontakcie.
No niestety, taki los spotykał większość kobiet Elvisa. Miłość była szaleńcza, niebiańska, cudowna, ale łzy rozstania nigdy nie wysychały. Po zakończeniu relacji z Elvisem nie potrafiły zbudować i utrzymać związku z innym mężczyzną, a nawet jeśli, to serce i tak ciągle biło dla niego. Jedno skinienie palcem i rzuciłyby wszystko by znów stać się jego kobietą, o czym dziś wiele mówi wprost (na przykład: Diana Goodman, June Juanico, Joyce Bova, Linda Thompson, a nawet Priscilla).
Elvis "trzymał" Graceland dla Sandy Ferry, nawet wtedy gdy Priscilli Beaulieu udało się go nakłonić do ściągnięcia jej do Stanów. Ulokował ją wówczas u Vernona, niby dla zachowania pozorów, jednak w rzeczywistości chciał mieć "wolne" Graceland, gdyby w końcu Sandy Ferra przystała na jego ciągle ponawianą propozycję przeprowadzenia się do niego. Ileż to razy odsyłał Priscillę do domu swojego ojca, gdy ta próbowała zostać na noc w Graceland. Z Elvisem to się rzadko udawało, więc urobiła jego babcię, Minnie Mae i ta pozwalała jej nocować w swoim pokoju pod pozorem, że będzie jej w nocy potrzebna, bo niezbyt dobrze się czuje, z czym kochający wnuk nie dyskutował.
Elvis spotykał się z Sandy (jej rodziną również) kiedy tylko mógł i chciał. Widywali się przez kilka tygodni dzień w dzień, ale bywało iż rozłąka trwała nawet kilka miesięcy. Jednak zawsze pozostawali w kontakcie telefonicznym. Stęskniona Sandy czasem na własną rękę szukała z nim kontaktu, między innymi z tego powodu stawiała się na wszystkie możliwe castingi w Hollywood:
"Sandy tańczyła w wielu filmach Elvisa i chodziła na przesłuchania taneczne tylko po to, żeby móc go zobaczyć".
Tak udało jej się wystąpić u boku swojego ukochanego aż w sześciu filmach. Były to:
"Viva Las Vegas" (1964, ale zdjęcia w 1963),
"Easy Come, Easy Go" (1967, ale zdjęcia 1966),
"Double Trouble" (1967, ale zdjęcia 1966),
"The Trouble with Girls" (1969, ale zdjęcia 1968)
i jeszcze jakieś dwa, do których tytułów nie mogę dotrzeć, bo tancerki traktowane są jako statystki, w związku z tym nie podaje się ich z imienia i nazwiska w obsadzie. Acz Sandy Ferra występuje w bazie IMDB, choć jej BIO praktycznie jest puste.
Jeśli chodzi o filmy z Elvisem (bo wystąpiła też w innych produkcjach), najbardziej dumna jest ze swojego udziału w "Viva Las Vegas", z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że rolę tą wygrała sama, bez jego pomocy. Po drugie, została wyeksponowana w scenie przy ruletce, gdzie tańczy z Ann Margret i Elvisem, jako jedyna z tancerek w filmie.
Jak mówi Sandy Ferra:
"Elvis był dość zaskoczony, kiedy zobaczył mnie na planie. Podczas jednej ze scen ciągle wbijał się w mój tyłek. Naprawdę mu się to podobało. W „Viva Las Vegas” to ja, z Ann Margret i Elvisem tańczącymi przy stole do ruletki".
Notabene Sandy Ferra miała wówczas tego samego nauczyciela tańca co Ann Margret, dzięki czemu dostała się na zdjęcia. Za każdy dzień zdjęciowy, nawet jeśli nie nagrywała, wystarczyło że była i jadła lunch z Elvisem, dostawała od 100 do 150 dolarów dziennie, imponująca kwota jak na tamte czasy dla statystki-tancerki (tyle to dostawały aktorki drugoplanowe za cały tydzień):
„Zarabiałam od 100 do 150 dolarów dziennie. Jedliśmy razem lunch. Przez wiele dni dostawałam zapłatę tylko za to, że siedziałam tam i jadłam z nim. Co za wspaniałe życie dla młodej dziewczyny!”
Przez następne sześć lat, Elvis i Sandy utrzymywali swój związek. Sandy nigdy nie przyznała się, że doszło między nimi do większej intymności, niż przytulanie i całowanie. Nie wierzę. Może nie, gdy miała lat czternaście, ale później na pewno.
Generalnie byli zgraną parą i nigdy się ze sobą nie nudzili. Kiedy Elvis nagrywał mieli mniej czasu dla siebie. Wtedy zadowalali się szybka pizzą i wyjściami do kina, gdy wrócił z planu. Oczywiście wiedziała o jego licznych romansach, co w pierwszych latach nie budziło jej zastrzeżeń, ponieważ z nią nie współżył. Wiedziała, że chodzi tylko o seks i zupełnie nie czuła się zagrożona. Nie reagowała paniką, jak Priscilla, na wiadomość o każdej nowej kochance Elvisa, domniemanej czy faktycznej. Być może właśnie dlatego odpowiadała Elvisowi bardziej jak ona.
Niemniej z "wolności seksualnej" miał prawo korzystać tylko Elvis. Ją obowiązywała wierność. Jednak Sandy dorosła, miała swoje potrzeby i pragnęła częstszych kontaktów z mężczyzną. Nie były to jakieś wielkie miłości, bo ciągle była zakochana w Elvisie, ale czuła potrzebę wyjścia z kimś na randkę, iść gdzieś potańczyć, pospacerować, pogadać, być adorowaną, więc zdarzało jej się umawiać z innymi. Pewnego razu umówiła się na randkę z Waynem Newtonem*. Pech chciał, że sfotografowano ich razem, a później zdjęcie opublikowano w prasie, gdzie Elvis je zobaczył. Kiedy się spotkali:
„Wyciągnął ten artykuł i zapytał: »Kim jest "ta osoba" z Fig Newtonem? [nie wymawiając przy tym jej imienia, tylko mówiąc o niej bezosobowo "ta osoba"]«. Był tym naprawdę zdenerwowany”.
Później obaj piosenkarze się spotkali, a jeden z nich wspomniał, że spotykają się z tą samą dziewczyną, a wtedy, jak relacjonuje Sandy:
„Wpadli na pomysł, że oboje przestaną się ze mną spotykać w tym samym czasie. To miał być żart, ale żaden z nich tego nie zrobił. Umawiałam się z nimi przez bardzo długi czas”.
* Wayne Newton - amerykański piosenkarz i aktor, znany także pod pseudonimem Mr. Las Vegas. Urodził się 3 kwietnia 1942 roku. W ciągu 40 lat dał ponad 30 000 koncertów w Las Vegas. Był przyjacielem Elvisa Presleya i bardzo często śpiewa jego przeboje. Wystąpił w filmie dokumentalnym o Elvisie "Zabójcza blondynka". Ma pochodzenie indiańskie (Powatan/Czirokez) oraz irlandzkie i niemieckie.
Oczekiwano od niej, że nie będzie umawiać się z nikim innym oprócz Elvisa, chociaż on mógł robić, co mu się podobało. To spowodowało trochę tarcia między nimi, ponieważ jej spotkania były niewinne, podczas gdy on korzystał z wdzięków kobiet w każdej postaci. Niemniej chociaż Elvisowi się to nie spodobało, ufał Sandy i jej kolejne spotkania z Waynem Newtonem nie wpłynęły negatywnie na ich związek. Zresztą byli kumplami i jemu też ufał. Tutaj Elvis - niestety - wpisywał się w model wierności tamtych lat, zresztą dzisiejszych też. Facet może mieć dziesiątki kochanek, ale kobieta nie.
Jeśli chodzi o kobiety, Elvis miał pewne zasady, które egzekwował bezwzględnie. Jedna z nich dotyczyła spodni - jeśli chcesz być kobietą Elvisa, zapomnij o spodniach! Któregoś dnia Sandy "zapomniała zapomnieć" i przyszła do Elvisa w spodniach. Wysłał ją za to do domu, mówiąc: „Nigdy więcej nie noś spodni!”. W tej kwestii Elvis był szalenie konserwatywny*. Myślę, że jednym z kamyczków na szali rozpadu związku z Lindą Thomson, były spodnie. Linda totalnie zignorowała zapatrywanie Elvisa na tą sprawę i na 99% zdjęć widzimy ją w spodniach. Priscilla do czasu narodzin Lisy Marie, nosiła głównie sukienki, po częściej widywano ją w spodniach, a potem skarżyła się na brak zainteresowania ze strony Elvisa. Oczywiście nie chodzi tu o to, że Elvis planowo zrywa z kobietą, bo założyła spodnie, lecz o jego podświadomość, w której taka kobieta natychmiast traci na atrakcyjności. Tymczasem podświadomość jest odpowiedzialna za większość naszych reakcji i decyzji, wbrew temu, co nam się wydaje. Po prostu dla Elvisa przestawały być atrakcyjne seksualnie niejako z automatu, poza jego wolą i świadomym wyborem.
* Kiedy Elvis był młodym chłopakiem, szanujące się kobiety Południa nie chodziły w spodniach. Ta forma stroju była zarezerwowana dla mężczyzn. Jego matka, Gladys, nigdy nie założyła spodni. To dla Elvisa stało się kanonem, wyznacznikiem kobiecości. Kobieta w spodniach była dla niego zbyt wyzwolona, feministyczna, buntowniczką, która próbuje zaburzyć tradycję i zatrzeć społeczne role między płcią żeńską i męską. W związku z tym szybko tracił nimi zainteresowanie i przestawały być dla niego kobiece. Innym takim przykładem, oprócz podanych wcześniej, może być Yvon Lime, która przyjechała do niego w kostiumie, który składał się z marynarki i spodni. Mimo iż Elvis bardzo o nią zabiegał, a nawet zaprosił na Wielkanoc do swojego domu, to po jej wizycie "w spodniach" szybko stracił nią zainteresowanie.
W 1966 roku, Elvis został przyparty do muru przez ojczyma Priscilli oraz nią samą, a także Colonela i zmuszony do ożenku. To znaczy najpierw do zaręczyn. Dogodną datą zaślubin i miejscem miał się zająć Parker, tak aby nie kolidowała z planami zawodowymi. Do zaręczyn Elvisa z Priscillą Beaulieu doszło pod koniec 1966 roku, a ślub wzięli 1 maja 1967 roku.
Pomimo zaręczyn w 1966 roku, Elvis oficjalnie rozstał się z Sandy Ferrą dopiero tuż przed ślubem z Priscillą w 1967 roku. Jakby czekał na jakiś cud, rękę opatrzności, zrządzenie losu...
Zapewne było to poprzedzone niejedną długą, ckliwą i pełną emocji rozmową. Myślę, że Elvis rozmawiał z Sandy jak tylko został zaszantażowany, a później znów, gdy klamka zapadła i ustalono datę ślubu. W jednym z materiałów napisano wprost: "Priscillę można uznać za Plan B, bo plan A (Sandy Ferra) nie wypalił", co ma swoje źródło w innym cytacie (źródła nie podano):
"Elvis zapytał kiedyś matkę Sandy, czy ona i jej córka rozważyłyby przeprowadzkę do Graceland, gdzie „wychowałby” Sandy jako swoją przyszłą żonę, ale rodzice Sandy odmówili. W 1962 roku inna młoda dama, którą Elvis poznał, gdy miała czternaście lat, przeprowadziła się do Graceland. Czy Priscillę można uznać za Plan B?"
Mimo zaręczyn, a później ślubu z Priscillą, Sandy i Elvis pozostawali w bliskich stosunkach i w stałym kontakcie. Dziewięć lat później, 2 sierpnia 1975 roku, Sandy Ferra wyjdzie za Winka Martindale*, wieloletniego kolegę i przyjaciela Elvisa. Odtąd para wspólnie będzie utrzymywać przyjaźń i znajomość z Elvisem aż do jego śmierci, 16 sierpnia 1977 roku. Jak napisano:
"Ostatecznie w 1967 Elvis zerwał, zanim poślubił Priscillę. Ale nawet po rozpoczęciu małżeństwa król utrzymywał kontakt z Sandy, pozostając przyjaciółmi do końca".
* Wink Martindale - znany amerykański DJ, osobowość radiowa i producent telewizyjny. Wieloletni przyjaciel Elvisa, poznali się w 1954 roku. Grał wiele jego piosenek w swoich programach telewizyjnych i radiowych. W rzeczywistości Winston Conrad "Wink" Martindale, urodził się 4 grudnia 1933 roku. Poślubił Madelyn Leech w 1954 roku i mieli czworo dzieci. Rozwiedli się w 1972 roku. Podczas swojej kadencji w WHBQ, Martindale został gospodarzem programu telewizyjnego Teenage Dance Party, gdzie jego przyjaciel Elvis Presley pojawił się 16 czerwca 1956 roku. Po śmierci Presleya w 1977 roku, Martindale wyemitował ogólnokrajowy program radiowy na jego cześć.
Kiedy Elvis powrócił do koncertowania na żywo, Sandy i Wink Mrtindale bywali na jego występach, a po odwiedzali go za kulisami. Byli też na jednym z jego ostatnich koncertów jakie dał przed śmiercią. Sandy powiedziała później, że:
"Była „zdruzgotana”, kiedy ostatni raz widziała Elvisa za kulisami na jednym z jego ostatnich koncertów w Las Vegas – tuż przed jego śmiercią w 1977 roku".
No coś tu ktoś przekręcił, bo w 1977 roku Elvis nie występował w Las Vegas, więc albo był to jakiś koncert w 1976 roku w Las Vegas, albo w 1977 roku w innym miejscu. W sumie to nie ma znaczenia, bo w jednym i drugim roku Elvis miał dni, w których wyglądał super albo tragicznie, lecz z tego co kojarzę z jakiegoś wywiadu z Winkiem, oni byli na jednym z ostatnich czerwcowych koncertów.
Po śmierci Elvisa Presleya małżeństwo Martindale gościło w Radiu Syriusz Elvisa, bywało na różnych imprezach poświęconych Elvisowi, także w Graceland, między innymi na Elvis Week w 2015 roku w charakterze zaproszonych gości i chyba także w 2017 roku, ale nie wiem czy również w charakterze zaproszonych gości, czy byli tam z własnej inicjatywy. Odwiedzali też różne miejsca z nim związane, występowali w programach poświęconych Elvsowi w radiu i TV, udzielali wypowiedzi prasie, służyli pomocą i swoją wiedzą autorom książek, fanklubom, po prostu ciągle, nieprzerwanie pozostają częścią elvisowej braci.
Jej pełne (znane) personalia to ---> Sandy (Ferra) Martindale:
— Sandy ― imię pierwsze;
— Ferra ― nazwisko panieńskie;
— Martindale ― nazwisko po mężu;
Niestety, jak wspominałam wcześniej, nawet BIO Sandy Ferry na portalu IMDB jest puste (jest tam tylko data zawarcia ślubu z Winkiem Martindale). W innych miejscach również nie ma o niej żadnych danych, więc nie mogę podać jej życiorysu. Nie znamy nawet daty urodzenia, jedyną wskazówką jest jej wiek w chwili poznania Evisa oraz informacja, że była rok młodsza od Priscilli, czyli urodziła się w 1946 roku. Chociaż kiedyś, chyba na jakimś forum, podano rok 1945, a nie 1946 - być może trochę się ją odmładza, żeby pasowała do lansowanej teorii "czternastolatek" w życiu Elvisa.
* * *
* *
*
Ex Post
Ostatnie ustalenia (12 sierpnia 2023 roku):
Jeśli chodzi o kwestię koncertu, na jakim widzieli ostatni raz Elvisa. Marta w komentarzu pod postem pisze:
"https://www.youtube.com/watch?v=qM3Ab1TR2ZA - pod tym linkiem jest wywiad z Winkiem Martindalem, który mówi, że ostatni raz widział EP po koncercie w Las Vegas w '76 roku",
po czym dodaje:
"Jednak Winkowi wersje też się myliły. W innym wywiadzie, którego nie mogę teraz odszukać, mówił, że ostatni raz widział się (on i jego żona) z EP po koncercie sześć miesięcy przed śmiercią EP. Jeśli ta wersja miałaby być prawdziwa, to nie mógł to być '76 rok".
Czyli praktycznie nie do ustalenia, czy chodzi o Las Vegas w 1976 roku, czy o inne miejsce w 1977 roku.
Ex Post
Ostatnie ustalenia (14 kwietnia 2024 roku):
Aga znalazła materiał o związku Elvisa z Sandy Ferrą na nowej grupie na FB (powstałej pod koniec 2023 roku). Po jego przeczytaniu wygląda na to, że autor tego artykułu i ja, korzystaliśmy z tych samych źródeł, aczkolwiek albo coś mi umknęło, albo on trafił na jakieś dodatkowe źródło.
Pisze w nim, iż noc przed ślubem z Priscillą, Elvis spędził z Sandy Ferrą. O tym wiedziałam, ale nie o tym, że posłał po nią do Nowego Meksyku (co tam robiła, przecież mieszkała z rodzicami w LA?), aby tę ostatnią noc jego wolności mogli spędzić razem!
No i nie pasuje mi jedna rzecz. Z wywiadu z Sandy, wynikało, że wiedziała iż Elvis ma poślubić Priscillę, a on przedstawił to tak, jakby Sandy nie miała o tym pojęcia:
"Sandy była zdruzgotana, gdy następnego dnia odkryła, że Evis poślubił Priscillę Beaulieu podczas pośpiesznej, cichej uroczystości".
Nie wiem czy to polega na fakcie, czy autor dodał trochę dramaturgii od siebie, bo ja na taką informację nigdy nie trafiłam, ani w źródłach pisanych, ani w obszernym wywiadzie z Sandy, wręcz przeciwnie. Ponoć wiedziała o tym fakcie od samych zaręczyn Elvisa z Priscillą pod koniec 1966 roku.
Z kolei kiedy pisał o takzwanej "opcji B", słusznie zauważył:
"Rodzice Sandy nie pozwolili jej wyjechać i zamieszkać w Graceland i nie spełnili prośby Elvisa. Beaulieu nie byli tak ostrożni, pozwalając córce przeprowadzić się do Graceland".
Kto wie czy ten fakt nie przeważył szali na rzecz Priscilli Beaulieu. Gdyby mieszkała tam Sandy Ferra (sama lub z matką, jak chciał Elvis), wątpię by Elvis uległ Priscilli i sprowadził ją do Stanów. A wtedy "opcja A", z dużą dozą prawdopodobieństwa, raczej by zwyciężyła.
*
* *
* * *
Dewey Phillips, Wink Martindale i Elvis Presley podczas programu "Teenage Dance Party" i na backstage, w WHBQ-TV w Memphis, w dniu 16 czerwca 1956 roku. Bardzo często w opisach tych zdjęć podaje się, że kobieta towarzysząca Winkowi Martindale, to jego żona - Sandy Ferra. NIE, to współprowadząca Susan Bancroft, która rzeczywiście ją przypomina - w 1956 roku Elvis jeszcze nie znał Sandy Ferry, poznali się dopiero w 1960 roku
Elvis Presley i Sandy Ferra - te zdjęcia zostały zrobione na planie filmowym "Roustabout", do posterów. To jedyne ich wspólne zdjęcia jakie dziś można znaleźć w internecie. W zasadzie oba prawie identyczne ujęcia (czarno-białe i kolorowe), niewielka różnica, głównie w kierunku patrzenia u Elvisa i trochę większe pochylenie głowy u Sandy na kolorowym zdjęciu, przycięte na różne sposoby
Sandy Ferra zatańczyła w sześciu filmach Elvisa, jednym z nich był "Viva Las Vegas" (1964), z którego pochodzą powyższe zdjęcia. Sandy Ferra to ta w dwuczęściowej, wrzosowej sukience
Sandy (Ferra) Martindale i Wink Martindale na wspólnym zdjęciu z Priscillą Presley. To pewnie jakaś impreza związana z Elvisem (nie opisano zdjęcia)
Sandy (Ferra) Martindale na wspólnym zdjęciu z Lisą Marie Presley. To pewnie również jakaś impreza związana z Elvisem, ale innego dnia (nie opisano zdjęcia)
Sandy (Ferra) Martindale z innymi kobietami związanymi z Elvisem. Kolejno: Patti Parry, Linda Thompson, Sandy Ferra, Priscilla. To pewnie też przy okazji jakiejś elvisowej imprezy. Skoro jest na nich Patti Parry, musiały zostać wykonane przed 27 października 2011 roku (data jej śmierci)
Dwa zdjęcia Sandy (Ferry) Martindale prawdopodobnie z okresu kiedy już rozeszła się z Elvisem, a jeszcze nie była żoną Winka Martindale
Sandy i Wink Martindale na Nashvill ELVIS Festival w 2014 roku
Sandy i Wink Martindale przy torcie urodzinowym w Graceland na ELVIS Birhday 2024, w styczniu 2024 roku
Powyższe zdjęcia zostały wykadrowane z filmu "The Many Loves Of Elvis + The Intimate Loves Of Elvis" o kobietach Elvisa, z 2002 roku. Na dwóch górnych Sandy Ferra, a na dolnym jej mama Mary Lou Ferra
Sandy i Wink Martindale w ostatnich latach. Jak widać pozostają osobami medialnymi i bywają na różnych imprezach. Tylko dwa pierwsze zdjęcia są prawdopodobnie z lat 70. lub 80 XX wieku
Nashville Elvis Festival 2017 - z prowadzącym rozmawiają Sandy (Ferra) Martindale, Wink Martindale i Brenda Lee
Link: https://www.youtube.com/watch?v=iOrrZkQfBvY
Wink Martindale opowiada o nocy, w której poznał Elvisa Presleya
https://www.youtube.com/watch?v=qM3Ab1TR2ZA pod tym linkiem jest wywiad z Winkiem Martindalem, który mówi, że ostatni raz widział EP po koncercie w Las Vegas w '76 roku. Poszedł na koncert razem z żoną - Sandy Ferra. Pewnie mówi tutaj te same rzeczy, które opowiadał wielokrotnie w innych wywiadach, ale mogę słuchać go w nieskończoność. Bogate słownictwo, pięknie złożone zdania... no i barwa głosu. Jeśli chodzi o klasę wysławiania się, to, moim zdaniem, dorównuje Mu tylko Linda Thompson.
Jednak Winkowi wersje też się myliły. W innym wywiadzie, którego nie mogę teraz odszukać, mówił, że ostatni raz widział się (on i jego żona) z EP po koncercie sześć miesięcy przed śmiercią EP. Jeśli ta wersja miałaby być prawdziwa, to nie mógł to być '76 rok.
1. --- Najedź kursorem myszy na słowa "Wpisz komentarz" w białej ramce i kliknij. 2. --- Następnie kliknij strzałkę (▼) po słowach "Skomentuj jako:". 3. --- Po rozwinięciu listy wybierz pozycję trzecią "Nazwa / adres URL". 4. --- W polu "Nazwa" wpisz dowolny NICK, którym będzie sygnowany Twój komentarz. 5. --- Po wpisaniu nicka, kliknij w przycisk "Dalej", a następnie w białym polu wpisz treść komentarza. -------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Pola "adres URL" nie wypełniamy, chyba, że ktoś ma swoją stronę i chce ją tu podać. -------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Instrukcja graficzna tu: https://elvisownia.blogspot.com/p/nick-w-komentarzu-instrukcja-graficzna.html
https://www.youtube.com/watch?v=qM3Ab1TR2ZA pod tym linkiem jest wywiad z Winkiem Martindalem, który mówi, że ostatni raz widział EP po koncercie w Las Vegas w '76 roku. Poszedł na koncert razem z żoną - Sandy Ferra. Pewnie mówi tutaj te same rzeczy, które opowiadał wielokrotnie w innych wywiadach, ale mogę słuchać go w nieskończoność. Bogate słownictwo, pięknie złożone zdania... no i barwa głosu. Jeśli chodzi o klasę wysławiania się, to, moim zdaniem, dorównuje Mu tylko Linda Thompson.
OdpowiedzUsuńNo niestety, nie potrafię tego ocenić, ale zapewne jest tak jak mówisz. W końcu był prezenterem radiowym i telewizyjnym.
OdpowiedzUsuńCzyli jednak 1976 rok i Las Vegas. Byłam pewna, że mówił coś o czerwcu 1977 roku, musiał źle zapamiętać.
To znaczy ja musiałam coś źle zapamiętać. :) Może mówił, że w czerwcu Elvis dał ostatnie koncerty, a nie że to na nich oni byli.
OdpowiedzUsuńJednak Winkowi wersje też się myliły. W innym wywiadzie, którego nie mogę teraz odszukać, mówił, że ostatni raz widział się (on i jego żona) z EP po koncercie sześć miesięcy przed śmiercią EP. Jeśli ta wersja miałaby być prawdziwa, to nie mógł to być '76 rok.
OdpowiedzUsuńWiesz, to jest starszy pan, 1933 rocznik, 90 lat. Poza tym od tamtych czasów minęło prawie pół wieku. Może mu się mylić.
OdpowiedzUsuń