Podczas czytania "Legenda i rzeczywistość o życiu, karierze i śmierci Elvisa Presleya", w mojej głowie zrodził się pewien projekt, którego na razie nie wyjawię, ponieważ najpierw wymaga on konsultacji z autorem. Na razie ograniczę się do zaprezentowania treści tej książki, a pod kolejnymi rozdziałami postaram się dodać małe omówienie, odnoszące się do konkretnych zapisów.
Polecam lekturę książki tylko tym, którzy mają dość dobrze ugruntowaną wiedzę o Elvisie Presleyu, a zdecydowanie odradzam pozostałym. Nie mieszajcie sobie w głowach, bo utrwalicie sobie całą masę błędnych danych, a wiem z własnego doświadczenia, jak trudno potem pozbyć się tej wiedzy z pamięci i zastąpić ją nową, poprawną. Natomiast dla tych pierwszych, to wspaniały przegląd historyczny, warty prześledzenia, aby sobie uświadomić jakie bohomazy na temat Elvisa Presleya podawano do publicznej wiadomości w Polsce przez lata. To oczywiście trwa nadal, nic się w tej materii nie zmieniło, wszyscy gonią za wierszówką, a dziennikarska rzetelność, to już tylko puste słowa, przeżytek, szczytna idea zamierzchłych czasów.
Uważam, że pan Jacek Walczyński wykonał fantastyczną pracę, dlatego warto rozpowszechnić tutaj ten materiał, acz z drobnymi uzupełnieniami, wyjaśnieniami i korektami. Takie rzeczy nie powinny trafiać do szuflady, zwłaszcza na naszym skromnym, polskim rynku dla fanów Elvisa Presleya, gdzie każda pozycja ma znaczenie.
P. S.
Powyższa treść będzie poprzedzała każdy odcinek cyklu, tak aby czytelnik trafiając, na któryś ze środkowych odcinków, nie musiała szukać co to za tajemniczy materiał i z jakiej całości wyrwany. :)
Uwaga!
Poniższe grafiki, to nie obrazy, tylko bloki tekstowe osadzone w ramkach. W każdym z nich po prawej stronie znajduje się suwak, który pozwoli wam przewijać treść.
Pod każdą ramką z rozdziałem znajdziecie "UWAGI", w których zawarte są sprostowania i wyjaśnienia do danych i informacji jakie autor zamieścił w tej książce, jeśli są niezgodne z dzisiejszym stanem wiedzy.
UWAGI:
str. 1 (zdanie pierwsze)
"Elvis Presley jest tematem ponad stu książek - biografii, publikacji, albumów napisanych i wydanych we wszystkich niemal krajach świata."
str. 2 (u góry)
"Zdecydowana większość biografii Elvisa Presleya to peany na cześć jego talentu i interpretacji. Przedstawiają one życie idola takie, jakie chcieli i chcą widzieć wyznawcy i wielbiciele jego talentu. Książka Goldmana przedstawia jakby drugie życie idola, niejako od kuchni, od tej strony nieznanej dotychczas jego wielbicielom. Ile jest w tym prawdy, trudno dociec, niemniej jednak przeważająca większość fanów zdecydowanie odrzuciła ten negatywny, niekorzystny wizerunek swego idola, jako skrajnie tendencyjny i nieobiektywny"
Po drugie, zdanie: "Książka Goldmana przedstawia jakby drugie życie idola, niejako od kuchni, od tej strony nieznanej dotychczas jego wielbicielom", jest dużym nadużyciem, gdyż sugeruje obiektywność, prawdomówność i rzetelność autora (Alberta Goldmana), a są to ostatnie cechy jakie można przypisać temu człowiekowi! Oczywiście, w latach 70. i 80. polski fan nie miał tej wiedzy, nie był tego świadomy, takie informacje do nas po prostu nie docierały. Dziś wiemy, że Albert Goldman to zwykła kreatura, specjalizująca się w znieważaniu, poniżaniu, wykpiwaniu, wyszydzaniu najbardziej znanych osobowości przemysłu muzycznego. Z tego uczynił swoje rzemiosło - sposób zarabiania na życie i budowania wokół siebie rozgłosu.
Goldman wprost alergicznie nie znosił Elvisa. Nawet w Wikipedii można przeczytać "rewelacje zawarte w książce okazały się niemiarodajne z uwagi na żywą niechęć jaką pałał on do Presleya". Z pozoru wydawałoby się, że to autor obiektywny, ponieważ słynął z wielości przeprowadzanych wywiadów w ramach gromadzenia materiałów do książek i opracowań. Lecz wiemy już, że nie o rzetelność w tym chodziło, tylko o ewentualną linię obrony. Chciał być przygotowany i zabezpieczony na wypadek pozwów o zniesławienie i różnych ataków podważających jego chore, wyssane z palca tezy, będące jawnymi, planowymi kłamstwami, poczynionymi z pełną premedytacją. Jeszcze za jego życia zaczęły szerokim strumieniem wypływać wyrazy oburzenia i zniesmaczenia od rozmówców, którym w usta włożył słowa, w znaczeniu, którego wcale nie użyli (stosował manipulację interpretacji wypowiedzi, zmieniając jej sens, na taki jaki chciał uzyskać do swoich niecnych celów).
Nie oszczędził nawet Johna Lennona, którego dla odmiany uwielbiał. W zasadzie o nikim nie napisał nic bardziej pozytywnego niż negatywnego. Wszystkich szkalował jak tylko mógł, na tyle na ile zdolna była wytworzyć jego chora wyobraźnia, inspirowana żądzą pieniądza (chciwością) i rozgłosu.
str. 3 (pośrodku)
"Informacje i wiadomości zawarte w tej książce, pochodzą głównie z artykułów i doniesień agencyjnych, prasowych, radiowych i telewizyjnych, częściowo książkowych i filmowych, chociaż te – zwłaszcza przed śmiercią Elvisa, były u nas bardzo skąpe a czasami wręcz mylne lub nieprawdziwe."Chciałabym zwrócić waszą uwagę szczególnie na to zdanie autora. Mówi o skąpych i nierzetelnych źródłach, z których wszyscy czerpaliśmy kiedyś wiedzę o Elvisie. Tak naprawdę dopiero dziś, w dobie internetu i dużo większych możliwości w pozyskiwaniu źródeł, wymianie informacji, komunikacji możemy ją weryfikować, choć ciągle jest to szukanie igły w stogu siana.
str. 4 (u góry)
"I nagle ten świat zatrząsł się i zakołysał (rock & roll), a wszystko potoczyło się z szybkością i hałasem spadającej lawiny kamieni. Z głośników radiowych popłynęła charakterystyczna, gardłowa, wibrująca muzyka i ze zdumieniem stwierdzono, że nie pochodzi ona z gardła czarnego wykonawcy, lecz osiemnastoletniego, białego chłopaka z Południa, ubranego w skórzane spodnie, zwężone w kostkach, przyozdobione żółtymi lampasami, noszącego kraciastą koszulę i zamszowe buty z klamerkami."Piękne zdanie, idealnie oddające rolę Elvisa w zniesieniu "muzycznej segregacji rasowej" na antenie radia, telewizji i estrady...
I znowu autor pisze: "ubranego w skórzane spodnie, zwężone w kostkach, przyozdobione żółtymi lampasami, noszącego kraciastą koszulę i zamszowe buty z klamerkami'. Coś sobie autor źle utrwalił, pewnie z winy wadliwego źródła. Czy Elvis w latach pięćdziesiątych miał w ogóle takie spodnie, nie wiem. Moim zdaniem nie, mówię tak w oparciu o tysiące fotografii z tamtego okresu, a także źródła pisane, chociaż mam świadomość, że to nie przesądza sprawy. Zapewne chodzi o spodnie materiałowe, nie skórzane (!), które Elvis uwielbiał w tamtym czasie, zwężane w kostkach i z wysokim pasem, ale bardzo szerokie na całej długości nogawek. Pisałam już o tym jak się ubierał w latach pięćdziesiątych, odsyłam do postu "Ubiór Elvisa Presleya i jego sceniczne kostiumy - jumpsuity", gdzie są też zdjęcia Elvisa w tych spodniach. Kolory lampasów były różne, na co dzień zwykle jasne, jaskrawe halogeny, ale na scenę zakładał głównie spodnie z lampasami typu smokingowego (w kolorze spodni, ale z błyszczącego materiału, z połyskiem, szerokości około 2 cm).
[1] 000 Tytuł
[1] 000 Spis rozdziałów
[2] 00 Wstęp
[1] 0 Prolog: Rock and Roll - moda, szaleństwo, czy sztuka?
[3] 1 Najdłuższy powrót
[4] 2 Narodziny legendy
[5] 3 Wulkan drzemiącej tęsknoty i skrywanych marzeń
[6] 4 Elvis, jakim byłeś naprawdę?
[7] 5 Midas XX wieku - Tom Parker
[8] 6 Powroty
[9] 7 Czar powodzenia
[10] 8 Król nie żyje
[10] 9 Priscilla
[11] 10 Ewangelia Elvisa
[11] 11 On zdzierał serca
[12] 12 Na fali biznesu zwanego Elvis Presley
[13] 13 W aureoli nieśmiertelności
[14] 14 Eksplozje podłego świata
[15] 15 Kres w dolinie spokoju
[16] 16 Takim go kochano
[16] 17 Pigułkowe coctaile
[16] 18 On stworzył młodzież, ona go pokochała
[17] 19 Epilog - symbol epoki
[17] 20 Fakty, plotki i ciekawostki
[18] 21 Złote płyty Elvisa
[18] 22 Występy w latach 1953-1961
[18] 23 Trasy turniejowe
[18] 24 Dyskografia - longplaye Elvisa
[18] 25 Filmy z Elvisem
[17] 26 Miscellanea
[1] 27 LITERATURA
[1] 28 Nota autorska
Bardzo chętnie słucham piosenek Elvisa, ale trudno nazwać mnie jego fanką. Dla mnie był to po prostu śliczny chłopak, który ekscentrycznie się ubierał na scenę i miał niebanalny głos.
OdpowiedzUsuńOstatnio w TVN wspominano o Presleyu z okazji 40 rocznicy jego śmierci. Najchętniej obejrzałabym bardzo długi program o Elvisie, naszpikowany jego piosenkami. Zresztą wystarczy w Google wpisać "40 rocznica śmierci Elvisa", aby wyskoczyło mnóstwo informacji na temat Twojego idola.
Niestety, nie ma takich programów. :( Też bym obejrzała.
OdpowiedzUsuńTak skąpo o tej rocznicy było. W zasadzie nie puścili żadnego program, ani nawet starego filmu, czy klipu.
No rzeczywiście teraz to nawet nie wspomną.Pamiętam w latach 90-tych czy to w radio czy w tv to pełno go było.Ile ja wtedy nocy zarwałam żeby móc na zagranicznych kanałach jego film czy koncert obejrzeć to już nie zliczę,a poźniej człowiek niewyspany chodził,ale czego się nie robi dla Elvisa:)))
OdpowiedzUsuńJa tam nie pamiętam by kiedykolwiek dużo było Elvisa w mediach, może krótko po śmierci, ale to bardziej w radio. W każdym razie na tych naszych dwóch polskich programach TV, nic nawet w rocznice. W prasie jakieś bzdety, pseudo sensacyjne przedruki. Ech ... Gdyby nie internet, to do dziś niewiele byśmy o nim wiedzieli.
OdpowiedzUsuńGłównie wtedy,jak się zbliżała 20-ta rocznica śmierci,to puszczali,tyle że na niemieckich kanałach przeważnie.Z polskich stacji to pamiętam tylko koncert z Hawajów i w wakacje parę jego filmów i to wszystko.A teraz to rzeczywiście,nawet nie wspomną,jakby nigdy nie istniał.Teraz to jedynie ten internet zostaje.Szkoda słów.
OdpowiedzUsuńW jego dwudziestą rocznice śmierci była na elvisowym odwyku, więc mogłam nie zauważyć :)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję też miałam taki odwyk,ale po kilkunastu latach stary,,nałóg''wrócił:-)))
OdpowiedzUsuń