sobota, 26 sierpnia 2017

Legenda i rzeczywistość ... {2}

Kilka lat temu trafiłam na niepublikowaną dotąd tradycyjnym drukiem (na papierze) książkę "Legenda i rzeczywistość o życiu, karierze i śmierci Elvisa Presleya", napisaną przez Jacka Walczyńskiego, jednego z fanów Elvisa Presleya. Czytając ją, początkowo targały mną skrajne odczucia, z przewagą tych negatywnych, co było spowodowane wielością błędów merytorycznych. Nie mogłam pojąć, jak wieloletni fan Elvisa, łowiący każdą wzmiankę o Presleyu (co ewidentnie widać w treści), szczerze zainteresowany twórczością i życiem naszego bożyszcze, będący pod niekłamanym wrażeniem artysty, stworzył dokument naszpikowany fałszywymi informacjami, niczym baba wielkanocna bakaliami! Z tego powodu nie dałam rady przeczytać całości za pierwszym podejściem, zbyt wiele nerwów mnie to kosztowało. Była, złość, irytacja, żal, tęsknota, łzy wzruszenia, sentymentalna podróż, zachwyt, rozpacz ..., bo choć ilość błędów dyskredytuje ten tekst jako "elementarz" dla początkującego lub nieobeznanego z biografią Elvisa fana, to zawiera też wiele prawdziwych informacji z życia naszego idola, ważnych i ciekawych z punktu widzenia biograficznego. Zaczęłam gorączkowo poszukiwać namiarów na autora, bezskutecznie. Chciałam na świeżo, póki jeszcze mam w pamięci treść książki, porozmawiać o niej z jej twórcą.

Co wieczór czytałam kolejne rozdziały, aż po kilku dniach miałam pierwsze czytanie całości za sobą. Dalej szukałam kontaktu z autorem, lecz nie znalazłam. Minął pewnie z miesiąc, gdy zasiadłam ponownie do lektury. Zawsze tak robię, z każdą książką, czy artykułem o Elvisie. Czytam po wielokroć, tak długo, aż przestanę na nowo odkrywać wagę niektórych słów i wszelkich informacji, jakie wcześniej wydawały mi się tylko tłem opowieści, nie dostrzegłszy pierwej ich głębszego znaczenia.

Właśnie wtedy moje wzburzenie zamieniło się w chwile refleksji. Dostrzegłam w tym dokumencie niebywałą i niepowtarzalną wartość historyczną. To chyba pierwsza retrospekcja w historii milionów słów jakie kiedykolwiek napisano lub wypowiedziano o Presleyu, właściwie jej wycinek, ograniczony do polskiego podwórka (polskojęzycznej prasy, głównie). Zawsze ubolewam jak bardzo zniekształcony wizerunek Elvisa został zaimplementowany w polskim narodzie, lecz gdy przeczytamy tę książkę, zrozumiemy dlaczego. My fani, żywo zainteresowani dotarciem do prawdy, ciągle szukamy, czytamy, porównujemy, analizujemy każdy materiał jaki znajdziemy, dzięki czemu docieramy do tej prawdy. Przypadkowe osoby, trafiając na różne dziwne treści i informacje, po prostu przyjmują do wiadomości to, co przeczytały lub usłyszały w mediach (kiedyś tylko radio, TV, gazety). Ta książka, napisana w oparciu o materiały dostępne ówcześnie, idealnie ukazuje skąd wziął się ten nieprawdziwy obraz Elvisa Presleya w Polsce. Aż chciałoby się wylać wiadro pomyj na tych wszystkich dziennikarzy, redaktorów, publicystów itp., odpowiedzialnych za te wszystkie zniekształcone treści, rozmijające się z faktami, a w konsekwencji fałszywy, bardzo niepełny i mocno zakłamany obraz Elvisa Presleya w Polsce. Niestety, w tamtych czasach wszyscy poruszaliśmy się po omacku, ludzie mediów czy niezależni autorzy także. Nie było internetu, ani dostępu do innych materiałów o Elvisie. Dziś możemy zamówić sobie książkę w dowolnym języku, z drugiego końca świata, wtedy nie szło nawet ustalić jakie pozycje ukazują się na innych, obcych rynkach, o audycjach radiowych, programach telewizyjnych, artykułach prasowych poświęconych Presleyowi nawet nie wspominając.

Podczas czytania "Legenda i rzeczywistość o życiu, karierze i śmierci Elvisa Presleya", w mojej głowie zrodził się pewien projekt, którego na razie nie wyjawię, ponieważ najpierw wymaga on konsultacji z autorem. Na razie ograniczę się do zaprezentowania treści tej książki, a pod kolejnymi rozdziałami postaram się dodać małe omówienie, odnoszące się do konkretnych zapisów.

Polecam lekturę książki tylko tym, którzy mają dość dobrze ugruntowaną wiedzę o Elvisie Presleyu, a zdecydowanie odradzam pozostałym. Nie mieszajcie sobie w głowach, bo utrwalicie sobie całą masę błędnych danych, a wiem z własnego doświadczenia, jak trudno potem pozbyć się tej wiedzy z pamięci i zastąpić ją nową, poprawną. Natomiast dla tych pierwszych, to wspaniały przegląd historyczny, warty prześledzenia, aby sobie uświadomić jakie bohomazy na temat Elvisa Presleya podawano do publicznej wiadomości w Polsce przez lata. To oczywiście trwa nadal, nic się w tej materii nie zmieniło, wszyscy gonią za wierszówką, a dziennikarska rzetelność, to już tylko puste słowa, przeżytek, szczytna idea zamierzchłych czasów.

Uważam, że pan Jacek Walczyński wykonał fantastyczną pracę, dlatego warto rozpowszechnić tutaj ten materiał, acz z drobnymi uzupełnieniami, wyjaśnieniami i korektami. Takie rzeczy nie powinny trafiać do szuflady, zwłaszcza na naszym skromnym, polskim rynku dla fanów Elvisa Presleya, gdzie każda pozycja ma znaczenie.

P. S.
Powyższa treść będzie poprzedzała każdy odcinek cyklu, tak aby czytelnik trafiając, na któryś ze środkowych odcinków, nie musiała szukać co to za tajemniczy materiał i z jakiej całości wyrwany. :)

* * *

W drugim odcinku przyjrzymy się wstępowi, którym autor opatrzył swoje dzieło. Jest to jak gdyby kontynuacja wcześniejszego "Prologu", aczkolwiek z większym uwypukleniem postaci samego Elvisa.

Uwaga!
Poniższe grafiki, to nie obrazy, tylko bloki tekstowe osadzone w ramkach. W każdym z nich po prawej stronie znajduje się suwak, który pozwoli wam przewijać treść.   

Pod każdą ramką z rozdziałem znajdziecie "UWAGI", w których zawarte są sprostowania i wyjaśnienia do danych i informacji jakie autor zamieścił w tej książce, jeśli są niezgodne z dzisiejszym stanem wiedzy.
 



UWAGI:

str. 1 (zdanie pierwsze)
"Elvis Presley jest tematem ponad stu książek - biografii, publikacji, albumów napisanych i wydanych we wszystkich niemal krajach świata."
Taki był bilans roku 1987, gdy autor kończył swoją książkę. Obecnie liczba ta oscyluje wokół trzech tysięcy (wliczając przekłady).

str. 2 (u góry)
"Zdecydowana większość biografii Elvisa Presleya to peany na cześć jego talentu i interpretacji. Przedstawiają one życie idola takie, jakie chcieli i chcą widzieć wyznawcy i wielbiciele jego talentu. Książka Goldmana przedstawia jakby drugie życie idola, niejako od kuchni, od tej strony nieznanej dotychczas jego wielbicielom. Ile jest w tym prawdy, trudno dociec, niemniej jednak  przeważająca większość fanów zdecydowanie odrzuciła ten negatywny, niekorzystny wizerunek swego idola, jako skrajnie tendencyjny i nieobiektywny"
No i tu się z autorem w żaden sposób zgodzić nie mogę. Po pierwsze stwierdzenie faktów takich jak to, że ktoś miał fenomenalny talent interpretatorski, wyczucie rytmu, wspaniały głos, słuch absolutny, nie jest żadnym peanem pochwalnym, tylko suchym faktem. I poza takim suchym stwierdzaniem faktów nie zauważyłam w żadnej polskojęzycznej książce jakichkolwiek peanów na cześć Elvisa. Powiem nawet więcej, momentami wręcz braknie w tych zdaniach większego ładunku emocjonalnego, wyrażonego za pomocą kilku cieplejszych, wznioślejszych słów, jakie się same narzucają przy opisywaniu różnych nietuzinkowych, niepowtarzalnych osiągnięć i talentów Elvisa. Autorzy są bardzo oszczędni w słowach, gdy chodzi o jego sukcesy, za to kwieciście wylewni, gdy eksponują niepowodzenia, co mnie osobiście doprowadza do wściekłości. Chyba taka nasza polska natura, nie potrafimy się cieszyć i zachwycać osiągnięciami innych, ale gdy tylko nadarzy się okazja "kopania leżącego", zaraz przechodzimy do ataku, prześcigając się z innymi w doborze środków wyrazu!

Po drugie, zdanie: "Książka Goldmana przedstawia jakby drugie życie idola, niejako od kuchni, od tej strony nieznanej dotychczas jego wielbicielom", jest dużym nadużyciem, gdyż sugeruje obiektywność, prawdomówność i rzetelność autora (Alberta Goldmana), a są to ostatnie cechy jakie można przypisać temu człowiekowi! Oczywiście, w latach 70. i 80. polski fan nie miał tej wiedzy, nie był tego świadomy, takie informacje do nas po prostu nie docierały. Dziś wiemy, że Albert Goldman to zwykła kreatura, specjalizująca się w znieważaniu, poniżaniu, wykpiwaniu, wyszydzaniu najbardziej znanych osobowości przemysłu muzycznego. Z tego uczynił swoje rzemiosło - sposób zarabiania na życie i budowania wokół siebie rozgłosu.

Goldman wprost alergicznie nie znosił Elvisa. Nawet w Wikipedii można przeczytać "rewelacje zawarte w książce okazały się niemiarodajne z uwagi na żywą niechęć jaką pałał on do Presleya". Z pozoru wydawałoby się, że to autor obiektywny, ponieważ słynął z wielości przeprowadzanych wywiadów w ramach gromadzenia materiałów do książek i opracowań. Lecz wiemy już, że nie o rzetelność w tym chodziło, tylko o ewentualną linię obrony. Chciał być przygotowany i zabezpieczony na wypadek pozwów o zniesławienie i różnych ataków podważających jego chore, wyssane z palca tezy, będące jawnymi, planowymi kłamstwami, poczynionymi z pełną premedytacją. Jeszcze za jego życia zaczęły szerokim strumieniem wypływać wyrazy oburzenia i zniesmaczenia od rozmówców, którym w usta włożył słowa, w znaczeniu, którego wcale nie użyli (stosował manipulację interpretacji wypowiedzi, zmieniając jej sens, na taki jaki chciał uzyskać do swoich niecnych celów).

Nie oszczędził nawet Johna Lennona, którego dla odmiany uwielbiał. W zasadzie o nikim nie napisał nic bardziej pozytywnego niż negatywnego. Wszystkich szkalował jak tylko mógł, na tyle na ile zdolna była wytworzyć jego chora wyobraźnia, inspirowana żądzą pieniądza (chciwością) i rozgłosu. 

str. 3 (pośrodku)
"Informacje i wiadomości zawarte w tej książce, pochodzą głównie z artykułów i doniesień agencyjnych, prasowych, radiowych i telewizyjnych, częściowo książkowych i filmowych, chociaż te – zwłaszcza przed śmiercią Elvisa, były u nas bardzo skąpe a czasami wręcz mylne lub nieprawdziwe."
Chciałabym zwrócić waszą uwagę szczególnie na to zdanie autora. Mówi o skąpych i nierzetelnych źródłach, z których wszyscy czerpaliśmy kiedyś wiedzę o Elvisie. Tak naprawdę dopiero dziś, w dobie internetu i dużo większych możliwości w pozyskiwaniu źródeł, wymianie informacji, komunikacji  możemy ją weryfikować, choć ciągle jest to szukanie igły w stogu siana.

str. 4 (u góry)
"I nagle ten świat zatrząsł się i zakołysał (rock & roll), a wszystko potoczyło się z szybkością i hałasem spadającej lawiny kamieni. Z głośników radiowych popłynęła charakterystyczna, gardłowa, wibrująca muzyka i ze zdumieniem stwierdzono, że nie pochodzi ona z gardła czarnego wykonawcy, lecz osiemnastoletniego, białego chłopaka z Południa, ubranego w skórzane spodnie, zwężone w kostkach, przyozdobione żółtymi lampasami, noszącego kraciastą koszulę i zamszowe buty z klamerkami."
Piękne zdanie, idealnie oddające rolę Elvisa w zniesieniu "muzycznej segregacji rasowej" na antenie radia, telewizji i estrady...

I znowu autor pisze: "ubranego w skórzane spodnie, zwężone w kostkach, przyozdobione żółtymi lampasami, noszącego kraciastą koszulę i zamszowe buty z klamerkami'. Coś sobie autor źle utrwalił, pewnie z winy wadliwego źródła. Czy Elvis w latach pięćdziesiątych miał w ogóle takie spodnie, nie wiem. Moim zdaniem nie, mówię tak w oparciu o tysiące fotografii z tamtego okresu, a także źródła pisane, chociaż mam świadomość, że to nie przesądza sprawy. Zapewne chodzi o spodnie materiałowe, nie skórzane (!), które Elvis uwielbiał w tamtym czasie, zwężane w kostkach i z wysokim pasem, ale bardzo szerokie na całej długości nogawek. Pisałam już o tym jak się ubierał w latach pięćdziesiątych, odsyłam do postu "Ubiór Elvisa Presleya i jego sceniczne kostiumy - jumpsuity", gdzie są też zdjęcia Elvisa w tych spodniach. Kolory lampasów były różne, na co dzień zwykle jasne, jaskrawe halogeny, ale na scenę zakładał głównie spodnie z lampasami typu smokingowego (w kolorze spodni, ale z błyszczącego materiału, z połyskiem, szerokości około 2 cm).

* * *

Każda część jest zakończona wyszczególnieniem rozdziałów, a ich numery opatrzone kolorowym podświetleniem. Te, które są omawiane w danym poście, na żółto, a te omówione już wcześniej, na niebiesko. Rozdziały bez podświetleń omówiono w późniejszych postach. Spójrzcie sobie za każdym razem na tą listę, bo nie zawsze będzie zachowana kolejność rozdziałów.  

[1]  000  Tytuł
[1]  000  Spis rozdziałów
[2]   00  Wstęp
[1]    0  Prolog: Rock and Roll - moda, szaleństwo, czy sztuka?
[3]    1  Najdłuższy powrót
[4]    2  Narodziny legendy
[5]    3  Wulkan drzemiącej tęsknoty i skrywanych marzeń
[6]    4  Elvis, jakim byłeś naprawdę?
[7]    5  Midas XX wieku - Tom Parker
[8]    6  Powroty
[9]    7  Czar powodzenia
[10]   8  Król nie żyje
[10]   9  Priscilla
[11]  10  Ewangelia Elvisa
[11]  11  On zdzierał serca
[12]  12  Na fali biznesu zwanego Elvis Presley
[13]  13  W aureoli nieśmiertelności
[14]  14  Eksplozje podłego świata
[15]  15  Kres w dolinie spokoju
[16]  16  Takim go kochano
[16]  17  Pigułkowe coctaile
[16]  18  On stworzył młodzież, ona go pokochała
[17]  19  Epilog - symbol epoki
[17]  20  Fakty, plotki i ciekawostki
[18]  21  Złote płyty Elvisa
[18]  22  Występy w latach 1953-1961
[18]  23  Trasy turniejowe
[18]  24  Dyskografia - longplaye Elvisa
[18]  25  Filmy z Elvisem
[17]  26  Miscellanea
[1]   27  LITERATURA
[1]   28  Nota autorska



7 komentarzy:

  1. Bardzo chętnie słucham piosenek Elvisa, ale trudno nazwać mnie jego fanką. Dla mnie był to po prostu śliczny chłopak, który ekscentrycznie się ubierał na scenę i miał niebanalny głos.
    Ostatnio w TVN wspominano o Presleyu z okazji 40 rocznicy jego śmierci. Najchętniej obejrzałabym bardzo długi program o Elvisie, naszpikowany jego piosenkami. Zresztą wystarczy w Google wpisać "40 rocznica śmierci Elvisa", aby wyskoczyło mnóstwo informacji na temat Twojego idola.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety, nie ma takich programów. :( Też bym obejrzała.

    Tak skąpo o tej rocznicy było. W zasadzie nie puścili żadnego program, ani nawet starego filmu, czy klipu.

    OdpowiedzUsuń
  3. No rzeczywiście teraz to nawet nie wspomną.Pamiętam w latach 90-tych czy to w radio czy w tv to pełno go było.Ile ja wtedy nocy zarwałam żeby móc na zagranicznych kanałach jego film czy koncert obejrzeć to już nie zliczę,a poźniej człowiek niewyspany chodził,ale czego się nie robi dla Elvisa:)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tam nie pamiętam by kiedykolwiek dużo było Elvisa w mediach, może krótko po śmierci, ale to bardziej w radio. W każdym razie na tych naszych dwóch polskich programach TV, nic nawet w rocznice. W prasie jakieś bzdety, pseudo sensacyjne przedruki. Ech ... Gdyby nie internet, to do dziś niewiele byśmy o nim wiedzieli.

    OdpowiedzUsuń
  5. Głównie wtedy,jak się zbliżała 20-ta rocznica śmierci,to puszczali,tyle że na niemieckich kanałach przeważnie.Z polskich stacji to pamiętam tylko koncert z Hawajów i w wakacje parę jego filmów i to wszystko.A teraz to rzeczywiście,nawet nie wspomną,jakby nigdy nie istniał.Teraz to jedynie ten internet zostaje.Szkoda słów.

    OdpowiedzUsuń
  6. W jego dwudziestą rocznice śmierci była na elvisowym odwyku, więc mogłam nie zauważyć :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przyznaję też miałam taki odwyk,ale po kilkunastu latach stary,,nałóg''wrócił:-)))

    OdpowiedzUsuń

1. --- Najedź kursorem myszy na słowa "Wpisz komentarz" w białej ramce i kliknij.
2. --- Następnie kliknij strzałkę (▼) po słowach "Skomentuj jako:".
3. --- Po rozwinięciu listy wybierz pozycję trzecią "Nazwa / adres URL".
4. --- W polu "Nazwa" wpisz dowolny NICK, którym będzie sygnowany Twój komentarz.
5. --- Po wpisaniu nicka, kliknij w przycisk "Dalej", a następnie w białym polu wpisz treść komentarza.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pola "adres URL" nie wypełniamy, chyba, że ktoś ma swoją stronę i chce ją tu podać.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Instrukcja graficzna tu:
https://elvisownia.blogspot.com/p/nick-w-komentarzu-instrukcja-graficzna.html