niedziela, 22 maja 2022

♥ Kobiety - Billie Wardlaw

Po przeprowadzce Presleyów (20 września 1949 roku)  do Lauderdale Courts, przy Winchester Street 185 w Memphis, pierwszą dziewczyną Elvisa została Betty Ann McMahan, która również mieszkała pod tym adresem.

Kiedy w 1950 roku, wprowadziła się tam czternastoletnia piękność Billie Wardlaw, Elvis natychmiast zwrócił na nią uwagę. Billie Wardlaw była ładną, wysoką dziewczyną, z długimi, ciemnymi włosami i wyglądała przynajmniej na 18 lat.

Do tego czasu Billie Wardlaw mieszkała w swoim rodzinnym domu w Sardis (MS). Kiedy jej rodzice się rozeszli, matka Thelma przeniosła się do Memphis. W Lauderdale Courts zamieszkała mniej więcej w tym samym czasie, co rodzina Presleyów. Kiedy Billie podrosła, zdecydowano, że zamieszka z matką w Memphis, przynajmniej przez jakiś czas. Tak w 1950 roku trafiła do Lauderdale Courts.

Kiedy Billie Wardlaw opuszczała dom rodzinny, babcia przestrzegała ją: "Tylko nie zajdź w ciążę i nie zrób wstydu swojej matce!". Jak sama przyznaje, nawet nie wiedziała co to słowo - ciąża - oznacza. O takich rzeczach nie mówiło się wówczas przy dzieciach. Z drugiej strony musiała być mało refleksyjną i mało ciekawą świata dziewczyną, skoro nie znała jego znaczenia. Rozumiałabym, gdyby chodziło o słowo "sex", ale "ciąża"? Przecież widziała dziesiątki kobiet w tym stanie, a wokół rodziły się dzieci. Nie zainteresowała się dlaczego niektóre kobiety mają wielki brzuch, a po kilku dniach już nie, albo skąd się biorą dzieci?

Początkowo Billie dystansowała się od rówieśników, raz z uwagi na niezrozumiałą wówczas dla niej przestrogę babci, a dwa gdyż było to dla niej nowe miejsce, środowisko, ludzie, a przebywanie w domu dawało większe poczucie bezpieczeństwa. Jednak jej wprowadzenie się nie uszło uwagi innych młodych ludzi i każdy chciał ją poznać. Szczególnie nastoletni chłopcy, którzy będąc w wieku dojrzewania, właśnie przeistaczali się w dorosłych mężczyzn i ciągnęło ich do płci przeciwnej.

Kiedy ją wołano, zwykle otwierała okno i prowadziła konwersacje przewieszona przez parapet. Gdy nalegano by zeszła i pobawiła się z innymi, mówiła że nie ma się w co ubrać. Ta informacja natychmiast utkwiła w głowie Elvisa, oczywiście wiedział, że to zwykła wymówka, ale postanowił ją wykorzystać by zwabić dziewczynę i wyciągnąć ją z domu do innych rówieśników.

Alanna Nash w "Baby, Let’s Play House ELVIS PRESLEY and the WOMEN WHO LOVED HIM", tak o tym pisze:
"Elvis, który miał już piętnaście lat, był oczarowany tajemniczą dziewczyną spoglądającą z góry, zwłaszcza że drażniła się, że nie ma ubrania. Powiedział jej swoje imię i wymienili uprzejmości, a po kilku tygodniach, gdy inni chłopcy czekali na nią, traktując ją niczym księżniczkę w jakiejś bajkowej wieży, Elvis wziął sprawy w swoje ręce.
Pewnego dnia Billie usłyszała pukanie do drzwi i otworzyła je, by znaleźć go stojącego tam i trzymającego coś za plecami. Przez chwilę chichotali trochę tak, jak to robią nastolatki, zdenerwowani pierwszymi okresami zalotów, a potem Elvis przesunął paczkę w dłoniach i podał jej, mówiąc: »Tutaj przyniosłem ci coś«".
Na stronie www.706unionavenue.nl, autor tak cytuje Billie Wardlaw:
"Pewnego dnia ktoś zapukał do naszych drzwi. Podeszłam by je otworzyć, a tam był Elvis. Widziałam, że coś trzymał, wyglądało to jak paczka za jego plecami. Znałam jego imię - Elvis - ponieważ nie raz rozmawiałam z nim przez otwarte okno. Staliśmy tam w drzwiach i rozmawialiśmy, aż w końcu wyjął paczkę zza pleców, podał mi i powiedział: »Tutaj, coś ci przyniosłem«”.
Billie Wardlaw o zawartości paczki:
"Otworzyłam paczkę, a w niej była para niebieskich dżinsów, pierwsza para niebieskich dżinsów, jaką kiedykolwiek miałam! Elvis powiedział: »Teraz już możesz zejść na dół i pobawić się z nami«".
Wykazał się sprytem i przebiegłością, choć zajęło mu to dłuższy czas - żeby zrealizować swój plan, musiał najpierw zarobić pieniądze. Nie zgadzam się zupełnie z Alanną Nash, że powodem zakupu i wręczenia prezentu Billie, była ekscytacja związana z tym, że nie ma na sobie ubrania, jak to mówiła innym żeby nie opuszczać mieszkania.

Z tego zachowania widać jak już wtedy świetnie znał kobiecą psychikę i mentalność, jak potrafił znaleźć metodę na nakłonienie dziewczyny do wyjścia z domu i wspólnej zabawy. To jest coś, co mnie zawsze u niego zaskakiwało, że znał kobiety lepiej, niż one same siebie. Dla niego zawsze były przewidywalne, znał ich słabości i priorytety, co pozwalało mu być skutecznym. Aczkolwiek podejrzewam, że na tym etapie mogło to być jeszcze czysto instynktowne, nie wynikające z poczynionych obserwacji i własnego doświadczenia. Chociaż, kto wie?

Dalej Alanna Nash pisze:
"Pomysł Elvisa na „zabawę” był starą grą w całowanie polegającą na zakręceniu butelką. Kiedy nadszedł zmrok i ktoś zasugerował zakręcenie butelką, wszystkie dziewczyny były podekscytowane, w tym Billie:

»Elvis świetnie całował. Zawsze miałyśmy nadzieję, że butelka wyląduje na nim!«".
Innemu autorowi, powiedziała:
„Elvis świetnie całował, a ponieważ zawsze bawiliśmy się w kręcenie butelki po ciemku, nie pozwolił, by jego nieśmiałość przeszkadzała”.
I kolejny dowód, że pociąg do kobiet i umiejętność obcowania z nimi w sprawach intymnych, miał we krwi. Zestawienie - piętnastolatek + "dobre całowanie" - brzmi jak oksymoron i choć wielu mężczyzn nie nabędzie tej umiejętności do końca swoich dni, Elvis miał ją praktycznie od jedenastego roku życia (z tego okresu pochodzą pierwsze wzmianki o tym, jak świetnie całuje).

W okresie dojrzewania kształtują się w nas pierwsze zachowania damsko-męskie. Przede wszystkim poprzez wspólne spotkania i zabawy takie jak: wyjścia do kina, na spacery, wypady nad jezioro, czy basen, na łyżwy, wrotki, przejażdżki rowerowe, koncerty, festyny i tym podobne, ale również poprzez różne gry. W pewnym wieku, gdy zainteresowanie płcią przeciwną przybiera na sile, największą uwagą cieszą się te, o zabarwieniu erotycznym. Któż z nas mając lat naście nie brał udziału w "rozbieraną grę karcianą", "zabawę w doktora", czy "grę w butelkę"? - tylko nieliczni. Na południu Ameryki lat 50., podobnie jak w Europie i w ogóle w krajach opartych na cywilizacji łacińskiej, wszystkie nastolatki tak się bawiły. Z punku widzenia seksuologii, nie ma w tym nic złego, jest to jak najbardziej prawidłowe i typowe zachowanie w procesie rozwoju seksualnego człowieka.

W tym czasie Elvis stał się obiektem uczuć Jerry Nalla, młodszej siostry Luthera, jednego z kolegów z Laurdedale Courts. Zawsze fotografowała go swoim małym aparatem, ponieważ była w nim szaleńczo zakochana, lecz ku jej rozpaczy, Elvis traktował ją jak młodszą siostrę (ech, że też nikt nie dotarł do tych zdjęć, o ile przetrwały ...).

Chociaż Elvis był bardzo zakochany w Billie i zaborczy w stosunku do niej, sam nie stronił od innych flirtów. To też mu zostanie do końca życia - jedną kochał, flirtował i sypiał z wieloma. Zresztą z Billie zaczął się umawiać zanim jeszcze Betty McMahan z nim zerwała.

Kiedy był z Billie, flirtował z Jo Ann Lawhorn z Lauderdale Courts i jeszcze jedną Jo Ann z Bickford Park, która przychodziła z nim na niektóre imprezy grupowe w Laurdedale Courts. W szkole próbował coś zacząć z Carolyn Poole, a także z Georgią Avgeris, rzucając w nią w klasie zwiniętymi papierkami po gumie do żucia, by zwrócić jej uwagę, lecz ona była greko-prawosławna i nie wolno jej było umawiać się z chłopcami innych wyznań.

Lecz Billie nie pozostawała mu dłużna. Pewnego dnia pokłócili się i zaczęła flirtować z Farleyem, który z tego powodu znalazł się w trudnej sytuacji, stając między Elvisem i Bilie. Potem powiedział: »Elvisowi wcale się to nie spodobało i odbyliśmy „dyskusję” na ten temat«. Jednak Farley nie okazał się zbyt interesujący dla Billie na dłuższą metę i wszystko szybko się skończyło. Później Doris, siostra Farleya, stwierdziła: "Moim zdanie, po prostu myślała [Billie] o nim [Farleyu, jej bracie] jak o przyjacielu".

Ponieważ Elvis ciągle kochał się w Billie, ilekroć się pokłócili, prosił Doris, o pomoc:
"Cały czas kazał mi chodzić na górę i pukać do jej drzwi, prosząc ją o zejście. Czasami zabierał gitarę na podwórko i śpiewał jej pod oknem, jak współczesny Romeo i Julia. Szalał na jej punkcie".
Po latach Billie tak podsumowała ich związek:
„Naprawdę się lubiliśmy, ale myślę, że on lubił mnie trochę bardziej niż ja jego”.
Z tym, że jego "lubienie", to było zakochanie, a jej "lubienie" to interesowność (prezenty, stawianie kina, kawiarni itp.) oraz potrzeba bycia wiecznie adorowaną (schlebiania jej). Do tego jeszcze wrócimy.

Jeszcze jesienią 1950 roku Elvis złożył wniosek o kartę ubezpieczenia społecznego, a wkrótce potem on i Luther Nall dostali wieczorną pracę jako bileterzy w kinie Loew's State na South Main. W tym samym roku wstąpił również do ROTC, paramiliarnej organizacji dla młodych mężczyzn (patrz post "R.O.T.C. i inne zajęcia pozaszkolne"), a także działał w innych obszarach. Praktycznie od rana do nocy był zajęty. Billie też miała swoje obowiązki, pracując po szkole i w weekendy w kafeterii Britlings, gdzie zarówno jej matka, jak i Gladys były również zatrudnione (Gladys później zwolniła się i podjęła pracę jako pielęgniarka w szpitalu św. Józefa). To odbiło się na ilości i częstotliwości ich spotkań.

W 1951 roku, szesnastoletni Elvis zdał egzamin na prawo jazdy - zdawał na suwie Buick z 1940 roku, swojego wuja Travisa. Teraz, gdy miał już prawo jazdy, wypożyczał samochody na podwójne randki ze swoim kuzynem Genem, Lutherem lub innymi facetami z Laurdeldale Courts. Szybko dorastał, robił się przystojny i nabierał pewności siebie.

Elvis uczył ją trochę gry na gitarze, a poza tym robili to wszystko, o czym była mowa już wcześniej. Sami, we dwoje lub w większym towarzystwie. Najbardziej lubiła wyjścia do kina Suzore i na lody do kawiarni. Chodzili też razem do szkoły, właściwie całą paczka.

Czasami Billie była sama w domu, gdyż jej mama pracowała wieczorami. Gdy przychodził Elvis, nie wpuszczała go do domu, tylko siadali na klatce schodowej i rozmawiali. Bała się plotek.

Już od najmłodszych lat swojego życia uczuciowego, starał się obdarowywać swoje wybranki. Dlatego wiecznie był zajęty, bo poza szkołą popołudniami i wieczorami zawsze gdzieś pracował. Stale jej coś kupował. Przed pierwszym Bożym Narodzeniem w ich związku, kupił jej pudełko wiśni w czekoladzie, a kiedy jej je dawał, podkreślił, że to na święta i nie powinna ich zjeść przed czasem. Dla Billie nie liczył się gest, ani to jak ciężko musiał na nie pracować, tylko cena. A kiedy podarował jej naszyjnik, a krótko potem bransoletkę, była nieufna. Podejrzewała, że kupił je wcześniej dla Betty, a kiedy zerwali, zażądał ich zwrotu i teraz dał je jej. Oczywiście wcale tak nie było. Elvis nigdy nie miał w zwyczaju, ani będąc biednym, ani bogatym, odbierać raz danych prezentów. Owszem, zdarzało się, że któraś odchodząc od niego zostawiała mu wcześniej podarowany pierścionek, czy coś innego, ale zawsze była to jej decyzja i zwykle zauważał to już po fakcie. Nigdy nie prosił o zwrot czegokolwiek, niezależnie jak burzliwe było rozstanie i jak bardzo czuł się zraniony, czy oszukany.
"Pewnego dnia, w grudniu, Elvis ponownie zapukał do moich drzwi. Znowu miał coś dla mnie. Wręczył mi wiśnie. Musiał za nie zapłacić pięćdziesiąt centów. I powiedział mi: »To są dla ciebie na Boże Narodzenie. Do tego czasu nie powinnaś ich zjeść«".
Billie Wardlaw zdawała sobie sprawę ze swej urody, a im bardziej płeć męska zabiegała o jej względy, tym bardziej była wyniosła i zarozumiała. Każdego potencjalnego chłopaka w swoim wieku traktowała z góry, wzdychała tylko do dorosłych mężczyzn w mundurach i aż dziw bierze, że źle nie skończyła. Nie miała też w sobie ani krzty romantyzmu. To, co dla innych było piękne i romantyczne, dla niej głupie i dziecinne. Podejrzewam, że Elvisa tolerowała prawie dwa lata tylko dlatego, iż co zarobił, to w nią "inwestował".

Kiedyś Elvis wrócił zbyt późno i nie wypadało już by odwiedził Billie. To był czas, gdy udzielał się w różnych zajęciach pozaszkolnych, a wieczorami pracował w kinie do późna. Wiedział, że jeszcze nie śpi, więc wspiął się po słupie na drugiej stronie ulicy, prawie do wysokości jej okien, chcąc ją zobaczyć i pozdrowić - powiedzieć w tak osobliwy sposób dobranoc. Pierwsza zauważyła go jej młodsza siostra i nie mogąc uwierzyć własnym oczom, podekscytowana zawołała do Billie: „Spójrz na to! Elvis wspina się po znaku po drugiej stronie ulicy!". Billie nie podzielała jej entuzjazmu i kręcąc głową z dezaprobatą zapytała z lekceważeniem: „Dlaczego Elvis jest taki głupi? Chciałabym, żeby dorósł”. Zaskoczona jej reakcją siostra, tym brakiem romantyzmu i wrażliwości, tą obojętnością i pogardą, stwierdziła tylko: „Jesteś okrutna”.

Pewnej nocy Elvis zawiózł cały gang do Missisipi, tym razem do Water Valley, gdzie mieszkali krewni Billie. „Wyprawiała tam coś w rodzaju małego przyjęcia” - jak to relacjonuje Farley Guy. Elvis był rzekomo bardzo zawstydzony kiedy jej mama w pewnym momencie powiedziała mu: „Elvis, śpiewasz tak dobrze, że powinieneś śpiewać w radiu”.

Ich relacja rzekomo była czysto przyjacielska i towarzyska. Billie Wardlaw mówi:
"Nigdy nie robiliśmy niczego, czego nie powinniśmy robić".
Elvis zakochał się w niej do szaleństwa, pierwszy raz aż tak mocno. Jednak dziewczyna zupełnie nie odwzajemniała jego głębokiego uczucia. I nie dlatego, że nie czuła chemii, lecz dlatego, że była zbyt przyziemna. Ważniejsze dla niej były tańce, bywanie w knajpach, prezenty, status posiadania, niż to jak wartościowego chłopaka ma u swego boku, który ją szanuje, poważa i wielbi na wszelkie sposoby.

Notoryczny brak czasu Elvisa, a także jej znużenie relacją, w którą nie była zaangażowana uczuciowo, zwiastowały rychły koniec. Powoli Billie zaczęło wszystko u Elvisa przeszkadzać. A to nie podobało jej się, że najczęściej je łyżką, prawie nie używając widelca, a to że w rodzinnym domu jadał zawsze ze swojego kompletu nakryć. Poza tym dziwnie się ubierał i miał osobowość, tak różną od innych. Jednak największym zarzutem jaki mu czyniła, było to, że nie potrafił tańczyć do szybkich rytmów we dwoje, mówiła: "Potrafił tańczyć tylko wolne kawałki z dziewczyną, ale nie szybkie i nie znał wyrafinowanych kroków tanecznych do muzyki big-bandowej".

Idąc po pracy do domu, wraz z mamą przechodziła obok klubu USO na Third Street, gdzie wieczorami odbywały się tańce. W końcu uprosiła matkę by ta pozwalała je tu przychodzić, aby mogła potańczyć z żołnierzami.

Elvis zauważył, że spotyka się z innymi facetami, zwłaszcza z marynarzem, którego tam poznała i był wściekły. Kiedy później zauważył jego zdjęcie w jej torebce, po prostu oszalał:
„Wyjął je i nie mówiąc nic, rzucił na ziemię, zaczął deptać i wbijać obcasem buta w ziemię”.
Billie nigdy nie widziała Elvisa w takim stanie, co ją zaszokowało i przestraszyło, jak twierdziła. A w duszy pewnie upajała się tym widokiem, jak to spokojnego i zakochanego w niej Elvisa doprowadziła do furii z zazdrości. Krótko po tym postanowiła się z nim rozstać.

Jak to potem przedstawiała, miała dość i:
— W końcu musiałam mu powiedzieć: "Elvis, mam zamiar zacząć spotykać się z innymi chłopcami”. ― Jego reakcja ponownie ją zaskoczyła. — „Zaczął płakać. Do tamtej nocy nigdy nie widziałam płaczącego mężczyzny ani chłopca. Powiedział mi: „Billie, chciałem cię poprosić, żebyś za mnie wyszła!”.
Billie była oszołomiona. Małżeństwo z pewnością jeszcze nie było jej w głowie, a już w ogóle z Elvisem. Zerwanie stało się faktem. Elvis bardzo źle to znosił, a Gladys jako matka cierpiała razem z nim. Trauma utraty Billie spowodowała nawrót jego choroby z dzieciństwa, która w okresie dojrzewania była uśpiona - lunatykowanie. Pewnej nocy obudził się na schodach przed swoim mieszkaniem, ubrany tylko w bieliznę. Nagle usłyszał, jak Billie weszła na klatkę schodową ze swoim nowym chłopakiem - szybko się schował i przykucnął by nie zostać zauważonym - a potem całuje się z nim na dobranoc, wymieniając czułości.

Po rozstaniu przez jakiś czas próbowali się jeszcze przyjaźnić, ale serce Elvisa było złamane i nic z tego nie wychodziło. W niedługim czasie od tych wydarzeń, Billie wróciła do Sardis w Mississippi, skąd przyjechała. Nigdzie tego nie napisano, ale wydaje mi się, że powodem była obawa rodziny o jej los. Zbyt lubiła tańce i spotkania ze starszymi od niej, o więcej jak pięć lat mężczyznami. Przecież nawet nie skończyła szkoły.

Niemniej zanim to jeszcze nastąpiło, Elvis wciąż był od niej uczuciowo uzależniony. Zaczął bywać w miejscach, w których miał nadzieję ją spotkać. I spotykał. W kawiarniach, restauracjach, kinach, lokalach tanecznych, między innymi w Cotton Carnival, klubie USO, Britling.

Billie musiała wszystkim rozpowiedzieć, jak to Elvis nie jest już jej niemiły, bo ilekroć pojawiał się w miejscu, w którym ona akurat była, zaraz jakaś usłużna koleżanka przychodziła ją przed nim ostrzec. Wtedy albo jawnie go ignorowała, albo udawała, że nie dostrzega, bawiąc się i flirtując w najlepsze.

Okrucieństwo Billie Wardlaw względem Elvisa nie miało granic. Poniżej historia, która podniosła mi najbardziej ciśnienie, opowiedziana jej własnymi słowami, kiedy nawet po latach chełpiła się tym, jak go parszywie potraktowała:
"Po zerwaniu jeden z jego kuzynów wrócił do domu z wojska i chciał mnie zabrać, żeby coś zjeść. Byliśmy wtedy w mieszkaniu Presleyów. Powiedziałam: „Elvis, może pójdziesz z nami? Możesz iść z Mary Elizabeth, moją przyjaciółką”. Nie oburzył się [na co liczyła!). Powiedział: „Dobrze”. Pojechaliśmy do Leonarda po coś do jedzenia".
Najpierw chciała go zdenerwować umawiając się przy nim z jego kuzynem, a żeby jeszcze bardziej cierpiał, zaproponowała by im towarzyszył. Aby tego opacznie nie zrozumiał, podsunęła mu swoją przyjaciółkę. Lecz to było dla niej zbyt mało perfidne. Miała lepszy plan pastwienia się nad ciągle zakochanym w niej do obłędu Elvisem:
"Kiedy składali zamówienie, powiedziałam: „Chcę koktajl mleczny i duży kawałek lodu”. Potem zwróciłam się do Elvisa i powiedziałam mu: „Elvis, możesz za to zapłacić”. Elvis eksplodował. Powiedział: „Cholera, Billie, wiesz, że nigdy nie mam pieniędzy!” Wysiadł z samochodu i zaczął się kłócić z kuzynem. Kilka razy próbowaliśmy go wsadzić z powrotem do auta, ale nie chciał wrócić z nami, więc pojechaliśmy i zostawiliśmy go u Leonarda. Następnego dnia powiedział mi, że podjechały cztery dziewczyny w kabriolecie i odwiozły go do domu. Nie wierzyłam, kiedy mi o tym mówił, ale kiedy widzę, jak potoczyło się jego życie, może było tak, jak mówił”.
Nazwać to perfidią, to zbyt mało. Umawiać się z jego kuzynem w jego rodzinnym domu, na oczach matki, która cierpiała po tym jak jej syn został przez nią zraniony, proponować mu wspólne wyjście, żeby mu dopiec i pognębić, a potem jeszcze oznajmić, że ma zapłacić za zamówienie! I to jeszcze w jaki sposób, jakby spotkała go wielka łaska z jej strony, że pozwala mu uregulować za siebie rachunek! Przecież nie on ją tam zaprosił! To on został przez nią zaproszony!

Pławiła się w jego cierpieniu niczym Kleopatra w mleku, czy nasza Kalina Jędrusik w szampanie. No w głowie mi się to nie mieści, jak można w ten sposób zranić, zlekceważyć i upokorzyć tak wrażliwego człowieka, którego jedynym przewinieniem było to, że się w niej beznadziejnie zakochał i chciał jej uchylić przysłowiowy kawałek nieba!

No niedościgniony pierwowzór dla Ginger Alden! Mam tylko nadzieję, że życie odpłaciło jej pięknym za nadobne.

To było bezduszne i bezmyślne. Cud, że po czymś takim Elvis nie znienawidził kobiet, tylko tak bardzo je ciągle szanował i był dla nich taki dobry. To wręcz zaprzeczenie tego, co mówi o takich przypadkach psychologia. Naprawdę był wielkim duchem człowiekiem, wspaniałą istotą ludzką, ponad wszystko, wszelkie nikczemności i tylko dlatego nie popadł w mizogynię* lub gynofobię**.

* Mizogynia - chorobliwa niechęć do kobiet, nienawiść.
** Gynofobia - chorobliwy lęk przed kobietami.

Skoro było jej tak źle z Elvisem, to dlaczego z nim tak długo była? Imponowało jej jak bardzo się stara i korzystała pełną garścią z tego, co jej oferował, to wszystko. Tylko on jeden dał się jej tak wodzić za nos, robiąc z siebie zakochanego błazna w jej mniemaniu, co jej się bardzo podobało i zaspakajało jej próżność, która w międzyczasie urosła do jeszcze większych rozmiarów.

Następny jego głębszy związek, z Regis Wilson (od stycznia 1953 roku), także zrani jego psychikę. Chociaż dziewczyna nie zawiniła swoją perfidią, jak Billie Wardlaw, a raczej zbytnim przestrzeganiem konwenansów.

Kolejny poważniejszy, to Dixie Locke i wtedy znów na scenę wkracza Billie Wardlaw, która ponownie pojawia się w Memphis. Tym razem chodzi do szkoły Tech High. A Elvis, niczym pszczoła zwiedziona zapachem nektaru, zaczyna pojawiać się w miejscach, o których wie, że ona tam będzie.
„Wyszłam z Tech pewnego popołudnia, a on siedział pod drzewami w kampusie, grając na swojej gitarze”.
Lecz to nie robi na niej żadnego wrażenia, poza ponownym połechtaniem jej próżności i wysokiego mniemania o sobie. Elvis też o tym wie, lecz mimo to przychodzi czasem na nią popatrzeć. Chociaż w jego życiu pojawiają się tabuny wszelakich piękności, wciąż nie może się od niej mentalnie uwolnić.

6 lutego 1955 roku, Elvis zrealizował jedno ze swoich życiowych marzeń, dając dwa koncerty w Ellis Auditorium w Memphis. Plakaty obwieszczały, że podczas koncertu wystąpi Faron Young i Martha Carson, ale pod ich nazwiskami napisano: "Memphis’ Own Elvis Presley".

Po pierwszym pokazie spojrzał w górę kolejki jaka ustawiła się do niego po autograf. Stała tam Billie Wardlaw. Kiedy dotarła do Elvisa, emocje odżyły po obu stronach. Śmiali się, żeby to ukryć. Elvis wziął jedno ze swoich nowych zdjęć promocyjnych dla Sun Records, przez chwilę się zastanowił, w końcu napisał: „To Billie, My Little Ex-”. Jak wspomina Billie:
"A potem wyszła jego pierwsza płyta i wkrótce stał się sławny. Przyjechał do Memphis, aby zagrać koncert w Ellis Auditorium, a ja na niego poszłam. Po koncercie Elvis Presley dał mi zdjęcie z autografem: »To Billie, My Little Ex-«".
Po tym koncercie, Billie spotkała osobiście Elvisa tylko jeszcze jeden raz:
"Jedyny raz, kiedy go potem widziałam, to pewnego dnia, kiedy jechałam autobusem do domu z Britling. Wyjrzałam przez okno, a obok jechał Elvis kabrioletem. Wyjęłam głowę przez okno i zawołałam: „Elvis! Elvis!”. Spojrzał w górę i był zaskoczony, widząc mnie. Krzyczał na mnie, żebym wysiadła z autobusu, że odwiezie mnie do domu, więc wysiadłam i wsiadłam do jego kabrioletu, a on podrzucił mnie do domu. Podczas tej jazdy, Elvis powiedział mi: »Billie, zmieniłem się. Nie jestem taki jak kiedyś«. Widziałam to".
Bilie Wardlaw nie raz zastanawiała się jakby to było, gdyby wówczas nie zerwała z Elvisem. Podobnie jak jej koleżanki z pracy w Britling:
"Teraz, gdy stał się sławny, a kobiety z Britling wiedziały, że umawiałam się wcześniej z Elvisem, zaczęły ze mną żartować, że popełniłam błąd, że powinnam była z nim zostać, dodając: „Spójrz, co byś teraz miała”.
Ale Elvis nigdy nic nie miał, kiedy się z nim spotykałam. Był tak biedny jak ja. Gdybym została z nim i wyszła za niego, kto wie? Może nigdy nic by nie miał.
„Nawet dzisiaj czasami myślę o nim i naprawdę się na niego wściekam i mówię: »Elvis, byłeś tylko rok starszy ode mnie. Nie powinieneś być martwy!«.
No cóż, nawet w tych ostatnich słowach przebija się tylko wątek materialny, miał - nie miał. Żal mi Elvisa, że w tym ważnym młodzieńczym okresie, który rzutuje na całe przyszłe życie człowieka, tak źle ulokował swoje uczucia. Los też nie obszedł się z nim łaskawie, stawiając ją co jakiś czas na jego drodze, przypominając o jej istnieniu i otwierając na nowo jeszcze dobrze niezabliźnione rany, podczas gdy on próbował o niej zapomnieć.

Jednak cieszę się, że ani w Auditorium, ani podczas podwózki z autobusu do domu, nie padło nic z jej strony, co mogłoby na nowo wzniecić w nim nadzieję.

Rok po ostatnim spotkaniu z Elvisem, Billie Wardlaw poślubiła mężczyznę starszego od siebie o sześć lat. Preferencje z wczesnej młodości pozostały. Wyszła za mąż 12 maja 1956 roku. Jej mężem został Thomas Leland Mooneyham.

Wspominałam już o tym w poście "♥ Kobiety - Betty MacMahan", że na początku jego kariery jakiś reporter zapytał go dlaczego umawia się równolegle z kilkoma dziewczynami, a nie z jedną. Wówczas odpowiedział mu, że kiedy był w liceum złamała mu serce pewna dziewczyna, o której stale myślał, a ona nagle przestała go zauważać. Z tego powodu, jak powiedział, miał problem z tym, by "lubić" tylko jedną dziewczynę. Nie wiemy dokładnie o kim mówił, ale obstawiano trzy z nich: Betty MacMahan, Billie Wardlaw i Regis Wilson. Jestem pewna, że chodziło mu właśnie o Billie Wardlaw. To była jego największa miłość z tego okresu i najbardziej przeżył właśnie to rozstanie. Wracał do niej myślami przez lata. Kto wie, czy Ginger Alden nie była tego konsekwencją.

I jeszcze jedna kwestia. Na pewno zaczęli się spotykać mniej więcej od początku 1950 roku. Dalej jest problem, część podaje, że trwało to do końca 1951 roku, a inni, że do początku 1952 roku. Peter Guralnik przypisał ją tylko do 1952 roku. Według niektórych zaczęła się ponownie spotykać z Elvisem na krótko w 1953 roku, kiedy po roku nieobecności wróciła do Memphis.

Jej pełne personalia to ― Billie Eugenia Wardlaw Mooneyham:
― Billie - imię pierwsze,
― Eugenia - imię drugie,
― Wardlaw - nazwisko panieńskie,
― Mooneyham - nazwisko po mężu.
Nie udało mi się znaleźć żadnego zdjęcia Billie Wardlaw Mooneyham, ani z czasów Lauderdale Courts, ani z późniejszych, innym chyba też nie. Myślę, że o to zadbała, bo jednak rozmawiała z kilkoma autorami i na pewno prosili ją o jakieś fotografie - widocznie im ich nie dała.

Może to i dobrze dla niej, póki jeszcze żyła, bo pewnie jej twarz zdobiłaby niejedną laleczkę Wudu w domach wielu fanów Elvisa, po tym, co mu uczyniła.:)

Tutaj jest klip, w którym autor lokalizuje miejsce zdjęcia Elvisa i Betty McMahan siedzących na krawężniku Winchester Street 185, ale cały środek jest o Billie Wardlaw

Zdjęcie restauracjo-kawiarni sieci "Britling", przy Union Avenue 74, jednej z kilku w Memphis. Nie wiem czy to właśnie w tej pracowała przez jakiś czas Glady, matka Elvisa, a także Billie Wardlaw i jej mama (Thelma) - po prostu żadne źródło nie podaje adresu, tylko samą nazwę. Jednak myślę, że w innej, bo inaczej autor pewnie podałby to w opisie zdjęcia

Paczka przyjaciów z Laurderdale Courts, przy Winchester Street 185 w Memphis, z lat 1949-1953. Pierwsze dwa zdjęcia od Lewej: Farley Guy, Elvis Presley, Paul Dougher, Buzzy Forbess. Trzecie zdjęcie: Buzzy Forbess, Elvis Presley, Farley Guy. Czwarte zdjęcie: Farley Guy i Elvis Presley - dziewczyn nie zidentyfikowano, ale jedna z nich (po lewej) to może być Doris, siostra Farleya. A po prawej? - pozycja jaką przyjął Elvis (o ile nie jest to przypadek) może świadczyć iż to jakaś jego dziewczyna

Laurderdale Courts, przy Winchester Street 185 w Memphis, gdzie od października 1949 roku do stycznia 1953 roku mieszkali Presleyowie (tak głosi tablica) - zdjęcia obiektu już po odnowieniu około 2015 roku

Zdjęcie nagrobka Billie Eugenii (Wardlaw) Mooneyham i jej męża Thomasa Lelanda Mooneyham. Pobrali się 12 maja 1956 roku


42 komentarze:

  1. Nieee..no co za wredna pusta lala,tak człowieka potraktować i to jeszcze kogo,Elvisa???Widać,musiał być zakochany na amen,skoro dał tak sobą pomiatać,biedaczek.😢

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak... miałem na początku skrytykować Mistrza że umawiał się z wieloma jak zwykle, zaczynając znajomość, nie kończąc innej... Rozgrzeszałem go jednak bo to czasy młodości, chociaż tego się nie pozbył prawie do konca swojego życia.
    POtem jednak jego nieszcześliwe zakochanie jest takie bardzo ludzkie, bo widzę w tym siebie. miałem sporo podobnych przypadków. A jeśli jest się wrażliwym jak Elvis to muszę stwierdzić że było mi bardzo przykro to czytając.
    Kobitka na początku nieśmiała, zrobiła się taką zimną rozpustnicą powiem odważnie:) Cóż, Elvis nie znienawidził kobiet, ale umawiając się z milionami jednocześnie można mieć podzielone zdanie ... traktował je i z szacunkiem ale i czasem przedmiotowo... I to mu zostało.

    PS. Nie miało by to wpływu na jego kariere jeśli by z nią został. Poprostu płacił by więcej rachunków:):):) I może by szybciej by się z niej wyleczył sam. A czemu nie? Znudzenie kimś przychodziło mu jak siedział z dziewczyną non stop... a tamta go fascynowała bo była niedostępna i umawiał się z nią z doskoku, tęsknił itp...
    Coś tak jak później z Ann... ale to zupełnie inne relacje. Już pisałem nawet.

    PS.2. Gra w butelkę - pamiętam grałem:):):)
    A nie wiedziałem że już było w latach 50-tych.

    Dzieki za materiał. Fajnie wrócić do tych czasów czytając takie opowieści.
    Kobita jednak żałowała napewno. Oj napewno. To co się stało po 56...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co prawda,też lubię czytać o tamtych latach,jak to się wtedy żyło.Na samą myśl łezka się w oku kręci.Szkoda że to już nie wróci.😢😖

      Usuń
    2. Tak, miały jakiś urok, czego nie mają dzisiejsze.

      Usuń
    3. Dokładnie,mimo że na świecie mnie wtedy nie było,ale dużo się o tamtych latach nasłuchałam od mojej mamy,ciotki.Aż mnie zazdrość brała,że one te lata przeżyły,a ja nie.😖

      Usuń
    4. Teraz to życie jest dziwne. Wtedy były lepsze interakcje między ludźmi. Było może ciężej, ale ciekawiej.

      Usuń
    5. Właśnie,o tym też wspominały,ludzie byli jakby bliżej siebie,milsi jeden dla drugiego,ciągle coś się działo,nie było takiej zawiści między ludżmi jak dzisiaj,.A teraz?Aby zazdrość,nienawiść,chamstwo,wulgaryzmy.Ech no...szkoda słów na ten temat.Każdy kto przeżył te lata wie co mówi.

      Usuń
    6. P.S.ja całkiem niedawno tak sobie pomyślałam,że jakby istniał wehikuł czasu,to ja natychmiastowo,przenoszę się do tamtych lat i tam zostaję.Nie wracam za żadne skarby świata!!!Nigdy!!!

      Usuń
    7. Mam to samo. Czuję się jak wyrysowany z epoki. Sam
      ..nierozumiany.

      Usuń
    8. No,może taki nie do końca sam,bo ze mną też tak jest.☺👍Po prostu nie pasują mi obecne czasy i tyle.

      Usuń
    9. Witaj w klubie Aguś 👑

      Usuń
    10. Witam,miło mi👍

      Usuń
    11. Przenoszę się z Wami. :))) Najlepiej od razu do Graceland. :)

      Usuń
    12. O,właśnie,jeszcze lepiej.Jestem ,,za".👍☺

      Usuń
  3. No okropne babsko. Jak najdalej od takich. Skrzywdziła go na całe życie. Elvis na szczęście, miał wtedy dość silną psychikę i potrafił się nie poddawać.

    Pierwszy raz spojrzała na niego przychylniej dopiero, gdy wystąpił na scenie w Ellis Auditorium, wtedy do niej dotarło, że to był "dobra partia", ale tylko to się dla niej liczyło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj,ja bym musiała być wtedy na jego miejscu,dałabym jej nieźle popalić,no,ale on inaczej na nią patrzył,bo był zakochany.Miał pecha,że akurat w takiej...

      Usuń
    2. Ten post kosztował mnie dużo nerwów. Nie umiem o takich rzeczach czytać i pisać nie angażując się emocjonalnie.

      No chętnie bym cie zobaczył jak dajesz jej popalić i kibicowała. :))))

      Usuń
    3. O,to jesteśmy co do tego zgodne.Bo jak mnie w szkole ktoś kiedyś za skórę zalazł,to zaraz powiedziałam takiej osobie co nieco do słuchu.Więc myślę że i z taką bym sobie poradziła☺

      Usuń
    4. Szkoda, że nie można cofnąć się w czasie, wzięłybyśmy ją w obroty i ustawiły do pionu, zaraz by jej się Elvisa odechciało. ;))))

      Gorzej by było z nim, jak go wyleczyć. :)

      Usuń
    5. Tu już by był problem,ale znalazłoby mu się jakąś miłą,ładną dziewczynę,może by poskutkowało😁

      Usuń
    6. NApilbym się z nim ✌️

      Usuń
    7. Fajnie,a ja bym sobie chciała z nim pogadać😁Ale czasem w snach z nim rozmawiam.Świetny kompan do rozmowy z niego jest.👍

      Usuń
    8. Ja to bym z nim pogadał o muzyce gospel i pospuewal. A potem drinki....✌️

      Usuń
    9. Oooo,byłoby fajnie,jakąś imprezkę by się rozkręciło i git.A wtedy żyć,nie umierać👍Oczywiście imprezkę na miarę tamtych czasów,żeby miała klimat.

      Usuń
    10. Ja to bym chciała by tak pośpiewa przy fortepianie lub pianinie, ale nie gospel jak imprezka. :)

      Usuń
    11. Zdecydowanie tak!To byłaby impreza marzeń.👍

      Usuń
  4. Ona nie była nieśmiała, nawet na początku. Po prostu grała gwiazdę, niedostępną księżniczkę na wieży, o czym wspomniała Alanna Nash. To taki sposób na zwrócenie uwagi i "wyrobienie" sobie odpowiedniej pozycji towarzyskiej. o była przebiegła, wyrachowana istota.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mówiłem o nieśmiałośći w kwestii jej niewiedzy o ciąży:)
      czyli takie przykładne społeczeństwo amerykańskie lat 50-tych - wracaj przed 9 do domku grzecznie;) i do łóżeczka;)

      Usuń
    2. A dzisiaj?Hulaj dusza,piekła nie ma😯

      Usuń
    3. Po prostu tak jak Aga napisała w pierwszym komentarzu - pusta lala. Głupie, niedouczone, a zarozumiałe.

      Usuń
    4. Ze mną do szkoły też takie chodziły,miały się nie wiadomo za co,a słoma z butów wychodziła😤

      Usuń
    5. No niestety, zawsze się takie znajdą.

      Usuń
    6. Moje dwie siostry też tak miały,że jakaś czarna owca w klasie musiała się zawsze znaleźć.😤

      Usuń
    7. To nigdy się nie zmieni

      Usuń
    8. Niestety.😡

      Usuń
  5. Gdyby Elvis wpakował się w małżeństwo z nią, to pewnie nie zrobiłby w ogóle kariery. Dopiero po tym związku nauczył się, że najważniejszy jest jego rozwój i kontakty z kobietami dostosowywał do zobowiązań zawodowych.

    To było tak silne uczucie z jego stron, że nic się nie liczyło poza nią, była na pierwszym miejscu.

    Też kiedyś nie wiedziałam, że takie zabawy mają aż tak rozległe i stare korzenie. :)

    Wiecie, okres dojrzewania i wczesnej młodości jest po to by nabywać doświadczenia z drugą płcią. Niemniej nikogo to nie zwalnia z poszanowania drugiej osoby. Jeżeli czyjeś adoracje nie wpisują się w nasze uczucia, trzeba to zakomunikować drugiej stronie w taki sposób by jej nie urazić. A nie wykorzystywać, robić nadzieję, a potem jeszcze sobie kpić z tej osoby.

    Ja zawsze mówię, nie traktuj kogoś, jak sam nie chciałbyś być potraktowany.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dokładnie,,nie czyń drugiemu,co tobie niemiłe".☺

    OdpowiedzUsuń
  7. Żyj tak by druga osoba przez Ciebie nie cierpiała.

    Zrobiłby / nie zrobiłby tego nie wiemy. Ja myślę że tak . Ale życie byłoby inne.
    Już wtedy coś śpiewał. Wszystko zaczęło się nie w 53 roku ale wcześniej... nie bede się rozpisywał w kwestiach czynnika psychiki, ale wiemy że choć miała wpływ na muzykę, to jednak muzyka była w pewnym momencie dla Mistrza najważniejsza. W latach 50-tych potrafił to rozdzielać.

    OdpowiedzUsuń
  8. ale patrz jaka kobita - zdjęcia nawet nie dała:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie,próbowałam szukać gdzie się dało,na próżno.

      Usuń
    2. Ja też. I po jej panieńskim i po nazwisku męża - pustka.

      Usuń
  9. Tak, w latach 50, zwłaszcza od 1954 roku, stawiał na muzykę. No to w końcu było też źródło utrzymania.

    Pewnie, że nie wiemy. Możemy tylko obstawiać jakby to było. Jednak ona zbyt siedziała mu w głowie, paraliżowała go ta miłość.

    Wcześniej wbrew pozorom dużo też występował z innymi wykonawcami i grupami, na doczepkę. A i sam sobie organizował występy. Od lat się zbieram żeby o tym napisać, ale stale to odkładam.

    W innych źródłach jest o tym niewiele, ale bardzo dużo na stronie o Sun Studio - www.706unionavenue.nl.

    OdpowiedzUsuń

1. --- Najedź kursorem myszy na słowa "Wpisz komentarz" w białej ramce i kliknij.
2. --- Następnie kliknij strzałkę (▼) po słowach "Skomentuj jako:".
3. --- Po rozwinięciu listy wybierz pozycję trzecią "Nazwa / adres URL".
4. --- W polu "Nazwa" wpisz dowolny NICK, którym będzie sygnowany Twój komentarz.
5. --- Po wpisaniu nicka, kliknij w przycisk "Dalej", a następnie w białym polu wpisz treść komentarza.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pola "adres URL" nie wypełniamy, chyba, że ktoś ma swoją stronę i chce ją tu podać.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Instrukcja graficzna tu:
https://elvisownia.blogspot.com/p/nick-w-komentarzu-instrukcja-graficzna.html