Tego mema dostałam od Agi już jakiś czas temu. Początkowo zamierzałam go wstawić do postu o menadżerach Elvisa (który notabene miał być jednym z pierwszych na blogu, a nie ma go do dziś), ale jak już jesteśmy przy temacie "aktualnych" zarobków Presleya, to dobry moment aby wrzucić go tutaj teraz.
Chyba każdy zauważył, że pośmiertne zarobki Elvisa Presleya wyglądają znacznie lepiej niż te za życia. Oczywiście z jednej strony właśnie dlatego, że są pośmiertne, taka specyfika rynku, jednak z drugiej ponieważ nikt ich już nie "uszczupla" w przedbiegach, jak czynił to Colonel Tom Parker.
Mem świetnie ilustrujący relacje finansowe pomiędzy Elvisem Presleyem i Tomem Parkerem, jego wieloletnim menadżerem. To zdjęcie z planu filmowego "Love me tender" (1956)
Elvis był pożądanym wykonawcą, o którego zabiegał cały show-biznes, bo Presley, to były rekordowe słupki oglądalności w TV (wcześniej niespotykane, znacznie przekraczające 50%; w większości do dziś niepobite, na przykład 82% - "Ed Sullivan Show", w CBS TV, 09 września 1956 roku), stuprocentowa frekwencja w kinach i pełna wyprzedaż biletów na obiektach koncertowych, co do ostatniego miejsca, najczęściej już w pierwszych godzinach od otwarcia kas. W przedsprzedaży telefonicznej zdarzały się przypadki przeciążenia telefonii, a w konsekwencji jej awarii (zablokowania) na kilka godzin lub dni. Dochodziło do tego głównie w mniejszych ośrodkach, które nie były w stanie obsłużyć aż tylu połączeń jednocześnie. W tej materii do największego pandemonium doszło w Lake Tahoe, w 1973 roku, kiedy uruchomiono przedsprzedaż biletów na występy tegoż artysty. Zainteresowanie ich zakupem było tak gigantyczne, iż ilość telefonów sparaliżowała kompletnie centralę obsługującą Lake Tahoe i okolice, odcinając je od świata na dwa tygodnie.
Pierwszym menadżerem Elvisa był jego gitarzysta Scotty Moore - od 12 lipca 1954 roku do 31 grudnia 1954 roku - 10%.
Drugim menadżerem został didżej radiowy Bob Neal, który pełnił tę funkcję od 1 stycznia 1955 roku do 15 marca 1956 roku - 10%.
W okresie od marca 1955 roku do 15 sierpnia 1955 roku, oficjalnie nadal był jedynym menadżerem Elvisa, ale de facto już do spółki z Thomasem Parkerem, na mocy dżentelmeńskiej umowy jaką z sobą zawarli. Tegoż dnia, 15 sierpnia 1955 roku, Elvis zawiera z Parkerem dodatkową umowę, w której ten występuje jako "specjalny doradca" dla niego (Presleya) i jego menadżera, Boba Neala.
Później, 21 listopada 1955 roku, podpisują kolejną umowę (między innymi w związku z transferem Elvisa z SUN Records do RCA) - 25%. To na jej ustalenia, będzie się powoływać jednostronicowa umowa menadżerska, z 26 marca 1956 roku, na mocy której Parker pozostanie jedynym menadżerem dorosłego już Elvisa (8 stycznia 1956 roku ukończył 21 lat, przez co stał się pełnoletnim obywatelem USA i mógł zawierać umowy prawne samodzielnie).
Dalej źródła nie są zgodne, kiedy zmieniono dole pułkownika w kontrakcie, z 25 na 50%. Jedne mówią, że miało to miejsce jeszcze w 1956 roku, a inne, że od stycznia 1967 roku, albo tylko podają rok 1967:
"W 1967 roku pułkownik Parker renegocjował umowę z Elvisem i zwiększył swój udział do niewiarygodnych 50%".
Marty Lacker mówi, że Parker wykorzystał wypadek Elvisa w 1967 roku, kiedy pośliznął się w łazience w swoim domu w Los Angeles i upadając stracił przytomność na dłuższy czas, żeby zażądać 50%. W ogóle nie pozostawia na Parkerze suchej nitki:
"Wyjaśnijmy to sobie od samego początku, Parker chciał tylko pieniędzy w kieszeniach, a Elvis był jego złotą gęsią, która to umożliwiła.
Nigdy nie brał pod uwagę osobistego samopoczucia Elvisa, ani jeśli chodzi o jego stan psychiczny, ani fizyczny.
Nie zmienił się z upływem czasu i ciągle traktował Elvisa jak karnawałowy pokaz w swojej reklamie i taktyce. Brał 25% wszystkiego jako opłatę menedżerską, gdy norma wynosiła 10% lub najwyżej 15%.
Następnie w 1967, kiedy Elvis upadł i doznał lekkiego wstrząsu mózgu w L. A., Parker wykorzystał to i zażądał 50%, a Elvis mu je dał, ponieważ jego głowa nie była w pełni sprawna. Moim zdaniem Parker nigdy nie martwił się o zdrowie Elvisa.
Elvis powinien się go pozbyć w 1962 roku, a wtedy może nie musiałby cierpieć z powodu tych gównianych filmów i dostawać dużo lepsze scenariusze od innego menadżera.
Elvis nie był świadomy interesów i naprawdę nie wiedział, że w tym biznesie są też dobrzy menadżerowie, którzy nie tylko załatwiliby mu porządne oferty, dzięki którym zarobiłby więcej pieniędzy, ale również dbaliby o jego dobre samopoczucie.
Winię Parkera za to, że Elvis polegał na pigułkach, by uciec od zdrowia psychicznego".
Mocne słowa, ale w pełni zasadne. Zagłębiając się w biografię Presleya, ich potwierdzenie znajdujemy na każdym kroku.
W Wikipedii, w materiale o filmie dokumentalnym "Elvis on Tour", znalazłam takie zdanie:
"Zgodnie z warunkami nowego kontraktu podpisanego między piosenkarzem a jego menadżerem w lutym 1971 roku, Elvis otrzymywał dwie trzecie dochodu generowanego przez jego występy, podczas gdy Parker jedną trzecią".Już trafiałam na wzmianki o jakimś kontrakcie, według którego dzielili się 1/3 do 2/3, ale w latach 60., gdy Elvis nie występował, tylko siedział w Hollywood. Nigdzie nie można znaleźć na ten temat bardziej dokładnych informacji, więc jeśli taki kontrakt istniał, to myślę, że na Wikipedii jest błąd roku i w rzeczywistości chodzi o rok 1961, a nie 1971, bo z pewnością zachłanny Parker nie zszedł z 50%, jakie gwarantował mu kontrakt z 1967 roku, na 33% w 1971 roku! To by nawet pasowało chronologicznie:
- 1956 - 25%,
- 1961 - 1/3,
- 1967 - 50%.
Wiecznie zadłużonemu* w kasynach Tomowi Parkerowi było ciągle mało. Choć "opieka" nad Elvisem pozostawiała mu sporo czasu na innych podopiecznych, to na rynku nie było ich zbyt wielu (jeszcze niezagospodarowanych), w każdym razie nie w zbliżonym "gabarycie", pozostała sama "drobnica". Na szczycie był Elvis, potem długo, długo nic i dopiero pomniejsze nazwiska. Tylko żeby z tych "innych" wyciągnąć tyle, co z Elvisa, musiałby ich mieć setki pod swoją kuratelą.
* W jednym z wywiadów, biografka Elvisa, Alanna Nash, została zapytana o długi hazardowe Parkera, na które udzieliła ciekawej odpowiedzi:
"Czy Parker naprawdę miał ogromne długi hazardowe, które był w stanie spłacić, umieszczając Elvisa w jednym hotelu w Vegas na lata przed śmiercią Presleya?
Tak. Elvis nigdy nie dowiedział się, ile koncertów zagrał za darmo, aby zaspokoić zniewolenie Parkera kołem ruletki i stołem do kości. W rzeczywistości pułkownik nie musiał nawet schodzić do kasyna. Hotel przynosił do jego pokoju koło ruletki".
Potworzył pełno różnych firemek, w których Elvis miał od 8 do 50% udziałów w zyskach (zwykle do 25%), a resztę on, Parker. Ewentualnie jakieś drobne procenty trafiały do ludzi, z którymi musiał się podzielić w tym biznesie.
Nie odpuszczał nawet autorom piosenek, żądając od nich zrzeczenia się 50% praw własnościowych (czyli wynagrodzenia), a nawet autorskich. Dlatego do Elvisa nie trafiały najlepsze piosenki, nierzadko specjalnie dla niego napisane, jeśli autor miał świadomość, że utwór jest dobry lub bardzo dobry.
W marcu 1973 roku Parker sprzedał RCA prawa do wszystkich nagrań Elvisa od początku kariery do dnia podpisania tejże umowy, za pięć milionów czterysta tysięcy dolarów. W całości, czyli Elvis został pozbawiony nawet tantiem ze sprzedaży, która przecież trwa po dziś dzień. Mało tego, także wszystkie prawa do przyszłych nagrań oraz wyłączność na Elvisa, zamykając mu tym samym każdą inną drogę - nie mógł nagrywać dla innych wytwórni (a jeśli już, to za ich zgodą i rzecz jasna stosowną opłatą), co związało go na zawsze z RCA.
Natomiast największym skandalem było to, że Elvis musiał pokrywać koszty tych nagrań sam (płacić RCA za ich własne studio, w którym nagrywał materiał, do jakiego tylko oni mieli później pełne prawa, on żadnych) oraz odprowadzać im opłaty licencyjne za śpiewanie na koncertach piosenek, które nagrał do czasu zawarcia tej umowy, jak i po niej! Zachował tylko prawa do tantiem za późniejsze nagrania w bardzo symbolicznej, wręcz groteskowej wysokości. Według nie do końca potwierdzonych źródeł od 0,5% do maksymalnie 1% - rażąco niskie, standardowo jest to zwykle minimum 10%.
O nikczemności Parkera w kwestiach finansowych, gdy skubał Elvisa jak się da i gdzie się da, wiemy, ale najbardziej zszokowała mnie informacja, na którą przed laty trafiłam w Wikipedii:
"W 1973 roku sprzedał [Colonel] wszystkie dotychczasowe nagrania Presleya wytwórni RCA, za co otrzymał 15 milionów dolarów, a Elvis „zaledwie” 5 milionów [dokładnie 5,4 miliona]".
Z angielskiej wersji językowej to zdanie znikło już wiele lat temu, w polskiej jest nadal, choć zostało nieco przeredagowane i aktualnie brzmi tak:
"W 1973 sprzedał wszystkie dotychczasowe nagrania Presleya wytwórni RCA, za co otrzymał 15 mln dol., a Elvis – 5 mln dol.".
Usunięto słowo „zaledwie”, które dodatkowo podkreślało finansowe rolowanie Elvisa.
Teraz, tak z czystej ciekawości przejrzałam kilka innych wersji językowych i nie ma go już w żadnej! Zostało jeszcze w polskiej, aczkolwiek wcześniej też nie było go we wszystkich wersjach językowych, tylko w kilku. Tak się właśnie "prostuje" niewygodną historię! O podobnych zabiegach Wikipedii już wspominałam w innych postach lub w komentarzach do nich.
Jednak nie jest to wcale nic nowego, nieznanego, tak było od samego początku. To finansowy modus operandi Toma Parkera względem wypracowywanych przez Elvisa pieniędzy. Jeśli Elvis zarabiał jakąś kwotę, możemy być na 100% pewni, że Parker przynajmniej jej dwukrotność plus 50 % od tej Elvisa. Niezależnie z kim negocjował gażę, zawsze padało sakramentalne pytanie:
"Tyle to dla mojego chłopca, a ile dla mnie?".Albo odwrotnie:
"Tyle to dla mnie, a ile dla mojego chłopca?".
I było dla niego, a jakże! Oddzielnie, pod stołem, zazwyczaj kosztem sumy w kontrakcie dla Elvisa (jak w przypadku sprzedaży nagrań z Sun Records do RCA, w 1973 roku), bo Elvis w czasie całej swojej kariery był gratką, pewniakiem, gwarancją zysków, niezależnie od wygórowanych warunków Colonela. Na negocjacjach Parker był zawsze przygotowany i szybko udowadniał, że mimo wysokich oczekiwań (honorariów dla siebie i Elvisa), skórka ciągle warta jest wyprawki.
Na koniec przeanalizujmy sobie ten przywołany już wcześniej przykład z 1973 roku.
Elvis dostał 2,7 miliona dolarów, bo 50% z 5,4 = 2,7 miliona dolarów.
Parker dostał 15 milionów z RCA plus 2,7 miliona od Elvisa (50% z 5,4) = 17,7 miliona dolarów.
Elvis dostał 2,7 miliona dolarów, bo 50% z 5,4 = 2,7 miliona dolarów.
Parker dostał 15 milionów z RCA plus 2,7 miliona od Elvisa (50% z 5,4) = 17,7 miliona dolarów.
Co stanowi 6,5 raza tego, co Elvis, sześć i pół raza więcej! Jak dla mnie, przekręt finansowy stulecia w relacjach menadżer - podopieczny i chyba w ogóle w historii świata artystycznego.
A to jeszcze nie wszystko, Elvis płacił podatki od kwoty w kontrakcie, czyli również od części Parkera, więc jego (Elvisa) przychód należy umniejszyć o 540 tysięcy dolarów (10% podatku od 5,4 miliona).
Jeszcze gorzej Elvis wychodził finansowo przy Pułkowniku na koncertach, ponieważ ponosił wszelkie koszty z tym związane, poczynając od transportu, przez wynagrodzenia, wyżywienie i zakwaterowanie wszystkich potrzebnych osób (towarzyszących również), w tym ... Toma Parkera! Był tak bezczelny, że wystawiał mu nawet rachunki za pracę swojego biura! A kiedy Elvis kupił mu w prezencie samolot, nie przyjął go. No cóż, utrzymanie odrzutowca sporo kosztuje - opłaty lotniskowe, garażowanie, paliwo, piloci, przeglądy techniczne, pozostała obsługa. Prościej i taniej użytkować samoloty Elvisa, bo na jego koszt.
Nie rozumiem tych, którzy są zapatrzeni w Parkera jak w obraz. Myślę, że po prostu nie są świadomi, jak wykorzystywał Elvisa i jak żerował na nim. Nie poruszyłam tu jeszcze wielu rzeczy, między innymi całego ciągu obrzydliwych działań Colonela po śmierci Presleya, mających na celu uczynienie siebie jedynym lub większościowym beneficjentem wpływów z twórczości i wizerunku Elvisa. Rościł sobie nawet prawo do posiadłości Graceland!
Relacje zawodowe Elvisa Aarona Presleya i Thomasa Andrew Parkera finansowo z pewnością były dalekie od partnerskich. To był wyzysk, zawoalowana forma niewolnictwa, co idealnie ilustruje ten mem.
KONTRAKT MENADŻERSKI, obowiązujący od 12 lipca do 31 grudnia 1954 roku, pomiędzy Elvisem Presleyem i Scotty Moorem, zawarty 12 lipca 1954 roku
KONTRAKT MENADŻERSKI, obowiązujący od 21 listopada 1955 roku do [nie określono], pomiędzy Elvisem Presleyem i Thomasem Parkerem, zawarty 21 listopada 1955 roku
Ratyfikacja KONTRAKTU MENADŻERSKIEGO, zawartego 21 listopada 1955 roku, pomiędzy Elvisem Presleyem i Thomasem Parkerem, z 26 marca 1956 roku, w związku z osiągnięciem pełnoletności Elvisa do czynności prawnych
No i żeby nie było, gdy usuną i z polskiej wersji to zdanie ile Parker dostał od RCA sprzedając im Elvisa, zrobiłam screen z Wikipedii. Trochę go tylko pomniejszyłam bym mogła dać go tu widocznego w całości, a to zdanie zaznaczyłam zielona ramką