czwartek, 7 listopada 2019

Rodzeństwo Elvisa

Jak wiemy Elvis przyszedł na świat razem ze swoim bratem bliźniakiem Jesse Garonem Presleyem. Jesse urodził się o 4:00, a Elvis o 4:35, 8 stycznia 1935 roku. Później prawdopodobnie Gladys była jeszcze kilka razy w ciąży (przynajmniej dwa, raz w 1942 roku), ale po perturbacjach do jakich doszło przy porodzie bliźniaków, których omal oboje z Elvisem nie przypłacili wtedy życiem, nie mogła już donosić żadnej ciąży. Tak Elvis stał się jedynakiem. Więcej o narodzinach braci w poście "Narodziny bliźniaków, z których jeden zostanie obwołany królem".

Grób Jessego Garona Presleya, brata bliźniaka Elvisa, na cmentarzu Preceville Memorial Garden w Tupelo oraz tablica upamiętniająca w Meditation Garden na terenie posiadłości Graceland w Memphis  

Kiedy po śmierci Gladys, matki Elvisa, jego ojciec Vernon ożenił się powtórnie, z Davadą Stanley, Elvis zyskał trzech braci, jej synów z pierwszego małżeństwa:
- William "Billy" Stanley (najstarszy; urodzony* w styczniu 1953 roku),
- Rick "Ricky" Stanley (środkowy; urodzony* 13 grudnia  1953 roku, zmarły 7 stycznia 2019 roku),
- David Stanley (najmłodszy; urodzony* w 1955 roku, w Newport News VA).

* Dane dotyczące urodzin są niekompletne, ponieważ nic więcej na ten temat nie udało mi się znaleźć.

Jednak nie są to jego bracia przyrodni, jak podają prawie wszystkie źródła, lecz  p r z y b r a n i!

Rodzeństwo przyrodnie, to takie, które ma jednego rodzica wspólnego biologicznie. Tymczasem taka prawidłowość tutaj nie zachodzi. Bracia Stanley mają zarówno innego ojca jak i matkę niż Elvis. Dzieci "wniesione" do małżeństwa z poprzednich związków nazywa się przybranymi. Gdyby Davada miała dziecko z Vernonem, wtedy byłoby ono rodzeństwem przyrodnim Elvisa.

Vernon poznał Davadę pod koniec 1958 roku. Elvis dotarł do Niemiec 1 października 1958  roku, a Vernon trzy dni później. Do pierwszego kontaktu doszło gdy mieszkali w hotelu Villa Grunewald, w Bad Nauheim.

Dee tak relacjonuje początek znajomości z Presleyami:
— Kiedy usłyszałam, że jego matka zmarła, chciałam zadzwonić i wyrazić swoje współczucie — powiedziała. — To musiał być jakiś pech ... moje połączenie zostało zakończone, a następnego dnia zostałam zaproszona na kawę”— dodaje. 
No trochę dziwna to motywacja i mało wiarygodna, uwzględniając fakt, że Gladys zmarła 14 sierpnia 1958 roku, a Elvis był w Niemczech już od 1 października 1958 roku. Jeśli było tak rzeczywiście, to poniewczasie i pewnie był to tylko pretekst obliczony na nawiązanie znajomości.

Zresztą sama kręciła podając różne wersje (ta przytoczona wyżej pochodzi z jej książki), a za nią i źródła. Druga wersja mówi, że powołując się na bycie żoną amerykańskiego oficera, który tak jak Elvis służył w amerykańskim wojsku na terenie Niemiec, powiedziała jak bardzo ona i jej mąż chcieliby go poznać i zaproponowała "kolację z gwiazdą".

Sprzeczności dotyczą też miejsca, raz mówi się, że do pierwszego spotkania doszło u Elvisa w hotelu, a innym razem, że u niej w domu. Jednak to może wynikać z braku precyzji piszących. Prawdopodobnie było tak jak podaje Davada, a później w ramach rewanżu zaproponowała "kolację z artystą" u siebie. Zdają się to potwierdzać relacje, jakie mówią, że zbyt wiele uwagi poświęcała Elvisowi, który od razu wyczuł iż ma na niego zakusy i na rewizytę w jej domu wysłał Vernona, wymawiając się obowiązkami służbowymi. W rzeczywistości Elvis poszedł na kawę z jakąś dziewczyną (fanką z blond włosami, jak podaje Daily Mirror), o czym Dee doskonale już wiedziała pisząc książkę, choć wówczas mogła tego jeszcze nie wiedzieć.

Davada była kuta na cztery nogi, od razu zrozumiała, że jej umizgi zostały odrzucone i nie ma żadnych szans na relację z Elvisem. Postanowiła więc przenieść "swoje uczucia" na Vernona, którego uwiodła od razu. W książce tłumaczy ten afront ze strony Elvisa jego wyjazdem na manewry, a co do Vernona próbuje przekonać, iż była to miłość wzajemna od pierwszego wejrzenia (tak, chyba w konto bankowe!).

Nigdzie nie znalazłam konkretnej daty, ale wiemy, że do Villi Grunewald przenieśli się 11 października 1958 roku, a Elvis na kilkutygodniowe manewry do Grafenwöhr (pod granicę czechosłowacką) udał się 3 listopada 1958 roku. Zatem do obu tych spotkań doszło w tym zakresie dat.

Nie wiem też dlaczego prawie wszystkie źródła podają, że Davada była starsza od Elvisa o cztery lata. Nie jest to prawdą. Skoro urodziła się 16 czerwca 1925 roku, to była od niego starsza o dziesięć lat (a od Vernona młodsza o 9 lat), taką datę jej urodzenia podają wszystkie znane mi źródła, poczynając od książek i artykułów, po portale pamięci i cmentarne, a na Wikipedii skończywszy.

Grób Davady Mae (Elliot) "Dee" [Stanley] Presley*, na którym złotymi zgłoskami zapisano datę urodzenia i śmierci - jak widać nie była starsza od Elvisa o cztery lata, tylko o dziesięć

* Imię pierwsze - Davada; imię drugie - Mae; nazwisko rodowe - Elliot; pseudonim - "Dee"; nazwisko po pierwszym mężu - Stanley; nazwisko po drugim mężu - Presley.

Romans Davady Stanley z Vernonem kwitł z każdym dniem, ku niezadowoleniu Elvisa. Wkrótce Dee powiedziała mężowi, że chce rozwodu, by poślubić wdowca Vernona. Kiedy Elvis usłyszał o tych planach, wpadł w szał. Nie mógł zrozumieć jak jego tata może myśleć o ponownym ożenku skoro od śmierci matki, pierwszej żony, nie minął nawet rok. Początkowo, chociaż amory ojca mu się nie podobały, starał się to akceptować, ponieważ tłumaczył je sobie odreagowywaniem bólu i smutku po utracie Gladys, ale żeby zaraz ślub? To było dla niego jak profanacja dobrego imienia matki, rzecz nie mieszcząca się w jego światopoglądzie.

Wiele źródeł podaje: "Kiedy Vernon Presley poznał Dee Stanley w Niemczech, jej trzej synowie mieszkali w szkole z internatem w Wirginii". Kolejny przeinaczony fakt. Wystarczy poszperać w wywiadach braci lub ich książkach by przeczytać jak było naprawdę. Rick Stanley w "Pułapce", która jest dostępna również w wersji polskojęzycznej, pisze:
"Zimą 1958 roku Vernon poznał moich rodziców: sierżanta Billa Stanleya, odznaczonego medalami II wojny światowej, który wchodził w skład osobistej obstawy George'a Pattona i moją matkę Dee.

Rodzice mieli wtedy problemy małżeńskie. Ojciec był alkoholikiem. Dosłużyłby się o wiele wyższego stopnia w wojsku, gdyby nie pił. Miał wiele odwagi, lecz nie dość samokontroli.

Moja matka z ciekawości (jak sądzę) zaprosiła Elvisa na obiad - był to także gest przyjaźni z jej strony. Elvis otrzymał jednak inną propozycję i poszedł z kimś na kawę. W zastępstwie przysłał ojca. Matka musiała wylać swoje zmartwienia przed Vernonen, traktując go jak mediatora w swoich rodzinnych problemach.

Lecz jak to zwykle bywa, przyjaciel rodziny stał się przedmiotem romantycznego zainteresowania pani domu. Moja matka Dee i Vernon przypadli sobie do gustu. W tym czasie ja i moi dwaj bracia David i Billy mieszkaliśmy w Wiesbaden.

Problemy, jakie miał mój ojciec z powodu pijaństwa, ograniczyły jego zdolność do walki o swoje małżeństwo i rodzinę. Chociaż sprawiło mu to wielki ból, pozwolił odejść swojej żonie i trzem synom sądząc, że z Vernonem łatwiej im będzie nas wychować, że będziemy mieli lepsze warunki od tych, jakie on byłby w stanie zapewnić.
Moja matka zabrała nas do Stanów i umieściła w internacie Breezy Point Farms w Wirginii. Pod pewnymi względami nie było to miejsce lepsze od przytułku".
Davada była bardzo wyrachowaną osobą i stopniowo realizowała swój plan wejścia do rodziny Presley. Kiedy Vernon poznał Dee Stanley, ona, jej mąż i trójka dzieci mieszkali w Wiesbaden, dzieci nie były jeszcze w sierocińcu! Kiedy już ustaliła z mężem, że od niego odchodzi i zabiera dzieci był 1959 rok, a nie 1960 jak podaje większość źródeł. Wywiozła je do Stanów i zamknęła w internacie, a sama wróciła do Niemiec by dalej urabiać Vernona. Teraz, pozbywszy się swoich dzieci mogła oddać się bez reszty zaplanowanej intrydze.

Jak można było wywieźć trójkę maluchów, w wieku: trzy, pięć i sześć lat, za ocean, na inny kontynent i uganiać się za jakimś facetem dla kasy i splendoru płynącego z nazwiska jego sławnego syna?! To wykracza poza moją zdolność percypowania świata.

Nie mogę znaleźć kiedy dokładnie wywiozła dzieci, ale z niektórych danych wynika, że mogło to być w kwietniu 1959 roku. Chłopcy byli tam półtora roku i gdyby nie interwencja Elvisa, który zażądał ich sprowadzenia do domu, to kto wie ile jeszcze czasu by tam spędzili. Rick tak opisuje to miejsce:
"Spaliśmy w zimnym, mrocznym internacie. Chociaż mój brat David miał tylko trzy lata, musiał spać po drugiej stronie korytarza, z dala od Billa i ode mnie [red. sale były przydzielane według wieku; Bill i Rick urodzili się w 1953 roku, jeden był ze stycznia, drugi z grudnia, więc byli w tym samym pokoju]. Było to dla niego okropne, ponieważ do tej pory zawsze spaliśmy razem. Gdy zapadała ciemność, słyszeliśmy jego płacz i na zmianę z Billym prześlizgiwaliśmy się przez korytarz, aby siedzieć przy jego łóżeczku dopóki nie zaśnie. Gdy nas na tym przyłapano byliśmy karani przez surowych, groźnie wyglądających nauczycieli. Za karę wlewali nam do ust sos Tabasco [red. bardzo ostry sos pomidorowo-paprykowy] lub poniżali nas stosując inne rutynowe metody."
Te malutkie dzieci miały więcej empatii i wzajemnej troski o siebie nawzajem niż ich rodzice! Przez cały czas pobytu odwiedziła je tylko raz, a dzwoniła tylko z okazji świąt lub urodzin któregoś z nich! Vernon też nie lepszy, skoro akceptował taką sytuację. Nic nie tłumaczy ani jej, ani jego. Dalej Rick wspomina święta Bożego Narodzenia 1959 roku i styczeń 1960 roku:
"Nadeszły święta Bożego Narodzenia i wszystkie dzieci wyjechały. Lecz nikt nie przyjechał nas odwiedzić - czuliśmy się okropnie samotni i opuszczeni. Mama zadzwoniła do nas w dzień Bożego Narodzenia i powiedziała nam, że jest w Niemczech razem z Vernonem i bardzo chciałaby abyśmy byli tam razem z nią [red. akurat! gdyby chciała, to byliby razem z nią!].
Gdy w styczniu zadzwoniła z okazji siódmych urodzin Billy'ego, byliśmy prawie pewni, że nigdy stąd nie wyjedziemy".
Jak można zgotować taką gehennę własnym dzieciom i to nie z biedy, nie z powodów zdrowotnych, czy jakiejś sytuacji okolicznościowej uniemożliwiającej zaopiekowanie się nimi, tylko z własnej wygody, pazerności i egoizmu? W kolejnym fragmencie Rick opisuje zabranie ich z tego ohydnego miejsca, internatu Breezy Point Farms w Wirginii:
"W końcu pewnego ranka wszyscy trzej zostaliśmy wezwani do dyrekcji zanim zdążyliśmy wykonać nasze obowiązki. Zdumieni ujrzeliśmy mamę i dowiedzieliśmy się, że razem z Vernonem postanowili zabrać nas do domu.
W drodze do Memphis mama wyjaśniła nam, że pobrali się z Vernonem i że on jest teraz naszym nowym ojcem. Podczas długiej podróży wiele mówiła nam o Elvisie i jego wspaniałej karierze. Wszystko to przekraczało możliwości pojmowania naszej trójki".
Elvis odmówił przyjścia na ich ślub, który wzięli 3 lipca 1960 roku w Huntsville w Alabamie (z kolei siedem lat później, 1 maja 1967 roku, Vernon z Davadą i trójką dzieci byli na jego ślubie). Jak widać z powyższego cytatu nie było na nim również dzieci Dee Stanley, ciągle były w sierocińcu. Elvis miał o niej (Dee) jak najgorsze zdanie i nigdy go nie zmienił. Dalsze życie potwierdziło, że właściwie ją ocenił. Niemniej dzieci szczerze pokochał i traktował jak najlepiej, będąc dla nich jednocześnie bratem, ojcem, a wkrótce także autorytetem.

Na polecenie-ultimatum Elvisa, Davada odbiera swoich synów (Billy, Rick, David) z sierocińca Breezy Point Farms w Wirginii, skąd udadzą się do Graceland

Spotkanie z Elvisem i pierwsze dni w Graceland:
"Przywitał się z nami i objął nas. "Zawsze chciałem mieć małego brata, a teraz mam trzech" - powiedział. Byłem pod wrażeniem. Natychmiast zrozumiałem, że Elvis stanowi centrum życia Graceland. Był jego słońcem. Wszystko promieniowało jego obecnością, a siła jego grawitacji wytyczała ścieżki wszystkich domowników. 
Dzisiaj wiem, że Elvis był przeciwny tak szybkiemu ożenkowi Vernona. Był jednak na tyle łaskawy, że nie wywierał swojego gniewu na trzech bezbronnych małych chłopcach - co mogłaby uczynić osoba o mniejszym formacie. 
Uwielbialiśmy podkradać się i rzucać na niego, starając się powalić go na ziemię. To zdumiewające, jak pobłażliwy był względem nas. Vernon przestrzegał ścisłej dyscypliny, lecz Elvis wiele razy wybronił nas przed laniem, czy wziął winę na siebie."
Relacje między dziećmi a Elvisem najlepiej oddaje tytuł rozdziału, w którym Rick opisuje dwa lata swojego dzieciństwa w Graceland. Nazwał go: "Mój brat, mój ojciec, mój bohater", ponieważ uważał go (Elvisa) za swojego brata, ojca, bohatera i mentora, ostoję bezpieczeństwa, dobra i miłości, podobnie jak jego bracia. Elvis po prostu miał podejście do dzieci i szybko zyskiwał ich szacunek, miłość i zaufanie.

Wszyscy trzej opisują też w swoich wspomnieniach jak to Elvis po tym, gdy poszli spać wybrał się na wielkie nocne zakupy, a rano obudził ich i wyprowadził na podwórko, na którym piętrzyły się stosy zabawek, każda razy trzy - trzy telewizory, hulajnogi, rowerki dwu i trzykołowe i wiele innych zabawek jakie były w sklepie. Chłopcy byli przekonani, że trafili do domu Świętego Mikołaja, tylko najmłodszy (David), słysząc dwóch starszych mówiących o Elvisie - Świętym Mikołaju, zdziwił się: "nie wiedziałem, że Święty Mikołaj ma baki".

Billy Stanley (najstarszy) wspomina w jednym z wywiadów:
"Pierwszej nocy w Graceland, po tym, jak spotkaliśmy Elvisa, położył nas do łóżka, poszedł do sklepu, otworzył go i kupił po trzy zabawki z każdej jaka w nim była. Następnego dnia przyszedł do pokoju, obudził nas, złapał wszystkich i wyniósł na podwórko, gdzie znajdowały się po trzy wszelkiego rodzaju zabawki. Myśleliśmy, że facet był Świętym Mikołajem, kiedy po raz pierwszy go poznaliśmy. To było dla nas normalne, ponieważ kiedy weszliśmy do tej bramy, staliśmy się częścią jego świata i ten świat był dla nas normalny. Nie wiedziałem, co to rzeczywiście znaczy 'normalnie', dopóki nie zmarł Elvis".
To samo podaje David Stanley, a Rick Stanley dodaje: "Gdy spaliśmy polecił nawet zainstalować huśtawkę w ogrodzie".

Elvis posłał ich też do dobrych szkół, gdzie byli odwożeni i odbierani przez Memphis Mafię, a czasem przez niego osobiście. Potem Rick i David pracowali dla niego do samego końca. Tylko Bill poszedł później własną drogą, lubił samoloty i motocykle i w tych branżach znalazł zatrudnienie.

Bracia Stanley podkreślali, że lubili jak Elvis śpiewa, ale jako dzieci zupełnie nie zdawali sobie sprawy z jego fenomenu, wyjątkowości i ogromu sławy. To zmieniło się dopiero w 1969 roku kiedy wzięli udział w koncercie w Las Vegas, mając odpowiednio szesnaście, piętnaście i trzynaście lat. Billy w jednym z wywiadów powie:
"Pomyślałem, że wszystko, co zobaczę, to grupę starych ludzi. Otworzyłem szeroko oczy ze zdumienia, gdy zobaczyłem, że ludzie w każdym wieku kochają Elvisa. To znaczy wiedziałem, że tak, ale pomyślałem, że to tylko koncert (śmiech). Dorastałem z nim jako moim bratem. Nie sądziłem, że jest kimś specjalnym. Kochałem jego muzykę, ale byłem także wielkim fanem Led Zeppelin, The Who i The Beatles. Tak więc naprawdę nie wiedziałem, czego się spodziewać, dopóki go nie zobaczyłem [red. na scenie], a potem, gdy wyszedł i zrobił pierwszą piosenkę, wtedy moi bracia i ja spojrzeliśmy na siebie i stwierdziliśmy: „teraz już wiemy, dlaczego nazywają go Królem”. To był prawdopodobnie najlepszy program Rock 'n' Roll, jaki kiedykolwiek widziałem".
Po niecałych dwóch latach zamieszkiwania nowej rodziny swojego ojca w Graceland, Elvis w końcu miał dość. Nie dzieci, które uwielbiał i rozpieszczał na wszelkie możliwe sposoby, ale Davady. Kupił im dom (28 grudnia 1961 roku), przy Hermitage Road 3650. Vernonowi jednak nie pasowało, że musi dojeżdżać do biura, które mieściło się na terenie Graceland, więc gdy w 1964 roku pojawiła się okazja Elvis kupił im kolejny dom, graniczący od tyłu z jego posiadłością, przy Doland Drive 1266, skąd Vernon przechodził na teren Graceland przez furtkę w płocie.

W 1974 roku doszło do separacji Davady Stanley z Vernonen Presleyem, a w listopadzie 1977 roku do rozwodu (niespełna dwa miesiące po śmierci Elvisa). W 1974 roku, po ich separacji, Elvis kupił ojcu kolejny dom przy Old Hickory Road 1293. Tam Vernon mieszkał prawie do końca, z wyjątkiem kilku ostatnich miesięcy kiedy to jego stan tak bardzo się pogorszył, że przeniesiono go do Graceland dla lepszej opieki. Zmarł 26 czerwca 1979 roku, dwa lata po Elvisie.

Jeśli chodzi o okres separacji między 1974 rokiem, a rozwodem w listopadzie 1977 roku, jest dużo sprzeczności. Według jednych źródeł Dee i Vernon zamieszkiwali razem do samego rozwodu, według innych jedno z nich przeniosło się do drugiego domu. Logicznym wydaje się, że Vernon pozostał przy Dolan Drive 1266, z uwagi na bliskość swojego biura, a Davada z dziećmi przeniosła się na Old Hickory Road 1293. Jednak część podaje, że było odwrotnie.

Davada (z domu Elliot) "Dee" [Stanley] Presley zmarła 28 września 2013 roku. Z kolei 7 stycznia 2019 roku pożegnaliśmy jej środkowego syna, Ricka Stanleya, chyba najbardziej emocjonalnie związanego z Elvisem.

Elvis, Vernon, Dee [Stanley] Presley (druga żona ojca Elvisa), Bill Stanley, Rick Stanley, David Stanley (synowie Dee z pierwszego małżeństwa, czyli przybrani bracia Elvisa), Priscilla (żona Elvisa) i Lisa Marie (córka Elvisa), William Jade Stanley (pierwszy mąż Davady) 

To tyle, co w tej materii (rodzeństwa Elvisa) wiemy na pewno. Natomiast funkcjonują różne mniej lub bardziej prawdopodobne pogłoski, jakoby Elvis nie był jedynym żyjącym ówcześnie synem Presleyów. Według jednej z nich w latach 40. Gladys powiła jeszcze jednego syna, którego Presleyowie z uwagi na swoją tragiczną sytuację materialną z wielkim bólem zdecydowali się oddać do adopcji. Nie wierzę w tę historię, bo nic zdaje się jej nie potwierdzać. Na przestrzeni lat wiele osób uważało się za rodzeństwo Elvisa, a setki za jego dzieci. 

Aczkolwiek prawdopodobnie Elvis miał przyrodniego brata, którego biologicznym ojcem był Vernon. Jednak trudno uzyskać na ten temat jakieś dokładniejsze informacje, ponieważ zbyt wiele osób jest zainteresowanych ukryciem tego faktu.

W niektórych źródłach możemy przeczytać, że bratem tym był człowiek, znany nam jako Jimmy Ellis, chociaż wskazuje się też jeszcze inne osoby. Nie wiem czy są na to jakieś bardziej wiarygodne dowody (ja przynajmniej do nich nie dotarłam), czy są to tylko błędne domniemania wyciągnięte z pewnych faktów biograficznych Jimmiego Ellisa.   

Jimmy Ellis w rzeczywistości przyszedł na świat jako Jimmy Hughes Bell, 26 lutego 1945 roku, w Waszyngtonie, w domu samotnego rodzica. Jego akt urodzenia stwierdza, że matką była Gladys Bell, a ojcem jakiś Vernon NN, czyli o nieustalonym nazwisku. Matka znała nazwisko ojca dziecka, ale nie chciała go wyjawić. Myślę, że ten fakt z biografii Jimmy Ellisa był tym głównym, który wpłynął na łączenie jego osoby z Vernonem Presleyem.

Kiedy Jimmy Hughes Bell miał niecałe dwa lata, przeniósł się z matką do Birmingham w Alabamie. Kiedy miał cztery lata, został oddany do adopcji. Jego nową rodziną zostało małżeństwo państwa Ellis. Tak Jimmy Hughes Bell, stał się Jimmym Ellisem. 

Był bardzo wszechstronnie uzdolnionym dzieckiem. Świetnie grał w baseball, koszykówkę i piłkę nożną, co zaowocowało uzyskaniem stypendium sportowego w Middle Georgia Junior College w Cochran, skąd przeniósł się później do Livingston State University. Był też utalentowany muzycznie, dobrze śpiewał, a także grał na bandżo i gitarze. 

Uczęszczał do Orrville High School. Po wygraniu konkursu na targach stanowych jego pierwszym miejscem profesjonalnego występu był klub nocny Demon's Den w Albany, Georgia. Po ukończeniu szkoły pracował na farmie, a jednocześnie zajmował się śpiewem, co wkrótce doprowadziło go do podpisania kontraktu z Sun Records (tym samym, w którym wystartował Elvis). Jednak wówczas na świecie nie było miejsca dla drugiego Elvisa. 

Do śmierci Elvisa Presleya, Jimmy Ellis był jeszcze mało znanym piosenkarzem. Jego wygląd w typie urody Elvisa, a co najważniejsze głos bardzo podobny do głosu Króla, co po śmierci Elvisa Presleya postanowiła wykorzystać firma płytowa, z którą Jimmy Ellis miał podpisany kontrakt. Odtąd zaczął występować wystylizowany na Presleya i z maską na twarzy. Przybrał pseudonim "Orion", który zaczerpnął z książki "Orion" Gail Brewer-Giorgio (patrz hasło "Orion" w "What is what"). Zwolennicy teorii upozorowanej śmierci Elvisa, szybko uwierzyli, że to prawdziwy Elvis Presley, który wyszedł z ukrycia. Dopiero wtedy stał się sławny. Niemniej wydał kilka płyt i zyskał całe rzesze fanów, których ma do dziś, powstało też wiele jego fanklubów. 

Jimmy Ellis został zamordowany 12 grudnia 1998 roku, podczas napadu na jego lombard w Orrville (Alabama). W 2015 roku powstał film biograficzny "Orion: The Man Who Would Be King", który jeszcze w tym samym roku otrzymał nagrodę specjalną British Independent Film Award. Na ich stronie czytamy:
"W 1977 roku świat był oszołomiony wiadomością o przedwczesnym odejściu Elvisa Presleya. Niektórzy posunęli się tak daleko, iż uwierzyli, że w jakiś sposób sfałszował swoją śmierć. Dla Sun Records ta fantazja stała się okazją w postaci Oriona, tajemniczego zamaskowanego wykonawcy z głosem Króla. Rezonansowy w swoich motywach tożsamości, losu i okrucieństwa sławy, Orion to stylowa tajemnicza historia, która ujawnia niesamowite życie nieznanego piosenkarza wyrwanego z niejasności i rzuconego na światło dzienne przy współudziale manipulacji przemysłu muzycznego i niechęci publiczności do pogodzenia się ze śmiercią Elvisa".
Jego wygląd i uzdolnienia, a także opór biologicznej matki w wyjawieniu nazwiska jego ojca Vernona, stały się dla wielu kolejnym faktem potwierdzającym związek krwi z Presleyami. Aczkolwiek sam Jimmy Ellis nigdy nie rościł sobie praw do uznania go za jednego z Presleyów.

Jimmy nigdy nie spotkał Elvisa, ale Elvis mógł słyszeć jego głos, ponieważ menadżer Ellisa rzekomo przesłał mu jego nagranie.



Jimmy Ellis (urodzony jako Jimmy Hughes Bell, później adoptowany przez rodzinę Ellis), który występował jako Orion, uważany najpierw za prawdziwego Elvisa w przebraniu, a później za jego przyrodniego brata

Z kolei w latach dwutysięcznych głośna zrobiła się sprawa Elizy Alice Presley, w rzeczywistości Alice Elizabeth (Sharp* lub Clark*) Tiffin** McFarland***, być może siostry przyrodniej Elvisa. Eliza Presley została adoptowana krótko po urodzeniu. Co ciekawe była jedynym dzieckiem z czwórki rodzeństwa oddanym do adopcji.

* Nazwisko rodowe (chociaż w zasadzie nie udało mi się ustalić, czy urodziła się jeszcze kiedy jej matka była panną - wtedy nazywałaby się Sharp - czy już gdy poślubiła Clarka).
** Nazwisko po rodzicach adopcyjnych.
*** Nazwisko po mężu.


Eliza miała 13 lat, kiedy dowiedziała się, że została adoptowana przez małżeństwo Tiffin. W wywiadzie udzielonym portalowi Elvis Information Network mówi:
"Mam brata i siostrę, wszyscy zostaliśmy adoptowani od różnych niezamężnych matek. Mieszkaliśmy w Houston do śmierci naszego taty, a następnie przeprowadziliśmy się do Pasadeny. 
Moje jedyne wspomnienia o moim tacie to jego śmierć i pogrzeb, gdy miałam pięć lat. Wszyscy dowiedzieliśmy się o adopcji przez przypadek, gdy miałam zaledwie 13 lat. Mamę straciłam zaledwie osiem lat później (tętniak mózgu)". 
Była najmłodszym z adoptowanych dzieci. Cała trójka bardzo dobrze wspomina swoich adopcyjnych rodziców, ponieważ byli dla nich bardzo dobrzy, kochający i troszczący się. Dlatego trudno im było uwierzyć, że zostali adoptowani. Natomiast bardzo źle swoją babcię (matkę ojca adopcyjnego).
"Mama naszego taty, nigdy nie chciała, żeby nasi rodzice nas adoptowali. Testy płodności wtedy nie istniały, więc nikt nigdy nie wiedział, dlaczego nie mogą mieć własnych dzieci. Uważała, że skoro nie mogą mieć własnych dzieci, nie powinni też adoptować innych. Wiem, że wszyscy jesteśmy wdzięczni, że jej nie słuchali.
Dzień po pogrzebie babcia i jej synowie przybyli do motelu, w którym mieszkaliśmy, i zabrali od nas wszystko, co nie było wspólną własnością rodziców. Obejmowało to organy i jedyny transport, jaki mieliśmy, żółtą Cometę [red. marka auta]. To było w styczniu 1968 roku.
Wiele lat później dowiedzieliśmy się, że po zabójstwie taty, mama zaczęła otrzymywać telefony z pogróżkami. Dlatego nagle opuściliśmy Houston i udaliśmy się do Montany i jej rodziny. Nie było nas przez kilka miesięcy, potem już nigdy nie wróciliśmy do Houston. Przenieśliśmy się do Teksasu, gdzie mieszkaliśmy w wynajmowanych domach". 
Kilka lat później, będąc już dorosła postanowiła odszukać swoich naturalnych rodziców. Dotarła do biologicznej matki - Florence Clark (z domu Florence Juanita Sharp). Pod naciskiem Elizy matka w końcu wyjawiła nazwisko jej ojca, ale kiedy Eliza się z nim skontaktowała, był nieugięty twierdząc, że nie jest jej ojcem i podkreślał, że nawet nie znał jej matki w 1961 roku (wtedy Florance zaszła w ciążę z Elizą). Eliza postanowiła szukać dalej.

Ustaliła, że jej rodzona matka mieszkała na tej samej ulicy po drugiej stronie Graceland. Kiedy Elvis zamieszkał w Graceland, jej biologiczna matka wraz z innymi fanami często stała przed bramą. Wkrótce jako fanka-sąsiadka była też zapraszana do Graceland, a nawet na różne wypady Elvisa z przyjaciółmi do kina, na lodowisko, do lunaparku itp. W latach 1957-1958 przyjaźniła się z całą rodziną Elvisa. Bywała w Graceland również po jego powrocie z wojska, w latach 1960-1961.

Kiedyś mąż Elizy zasugerował, że mogłaby być córką Elvisa, ponieważ jej matka zaszła z nią w ciążę w czasach kiedy odwiedzała Elvisa i jego rodzinę, do tego była jedynym dzieckiem oddanym do adopcji z czwórki, jakby z jakichś powodów akurat jej chciano się pozbyć. Eliza początkowo nie brała takiej możliwości zupełnie pod uwagę. Dopiero jakiś czas później, gdy jej trzyletni synek zaczął wyglądać jak brat bliźniak trzyletniego Elvisa, zaczęła się nad tym zastanawiać. Tym bardziej, że ani jej mąż ani nikt z jego, czy jej rodziny nie nosił żadnych cech podobieństwa do Elvisa.
"Jak wyjaśniłam Suzanne Stratford w wywiadzie dla Fox 8 News Cleveland zeszłej jesieni [red. w 2008 roku], to mój były mąż skomentował po obejrzeniu zdjęcia mojej rodzonej mamy i Elvisa na ganku Graceland w 1960 roku, że mogę być z nim spokrewniona. Mamy takie same ciemności wokół oczu, te same usta i kości policzkowe itp. 
Wiedział, że byłam jedynym dzieckiem oddanym do adopcji z naszej czwórki, a także znał fakt, że jej rodzina mieszkała wtedy po drugiej stronie ulicy od Graceland. Powiedziałam mu, że jest szalony, bo to nic jeszcze nie znaczy. Dopiero gdy mój najmłodszy syn mając około trzech lat wyglądał jak bliźniak Elvisa, naprawdę zaczęłam się zastanawiać".
W 2000 roku, kiedy pojawiła się możliwość przeprowadzania testów DNA także przez obywateli, Eliza podjęła pierwsze kroki w tym kierunku. Jak mówi:
"Wtedy niewiele mogłam zrobić. Zaczęłam poważnie badać Elvisa i jego rodzinę. Zawsze wiedziałam, że potrzeba czegoś na poziomie naukowym, aby udowodnić lub wykluczyć, że jestem spokrewniona z Elvisem, a ściślej, że był moim biologicznym ojcem. Dopiero udostępnienie testów DNA pozwoliło mi naprawdę zrewidować te podejrzenia".
Eliza uzyskała próbkę DNA od Donny Presley Early, kuzynki Elvisa pierwszego stopnia, z linii ojca. Testy DNA wykazały, że jest spokrewniona z Presleyami, a w uzasadnieniu napisano, że "Elvis Presley nie może być wyłączony jako biologiczny ojciec”, a jeśli to nie on nim jest, to "ktoś bardzo blisko z nim spokrewniony". Natomiast dla uzyskania całkowitej pewności i rozstrzygnięcia, czy chodzi o Elvisa, czy jego ojca Vernona, potrzebna byłaby próbka DNA od Elvisa, Vernona lub Lisy Marie, których nie była w stanie wówczas uzyskać.

Jednak na tych ustaleniach nie spoczęła. Eliza skontaktowała się z kilkoma kolekcjonerami, którzy mogli mieć w swoich zbiorach rzeczy z DNA Elvisa Presleya. Uzyskała nawet dwie takie próbki, ale nie wyodrębniono z nich DNA z uwagi na "zbyt duże zanieczyszczenie próbek".

W 2008 roku, Eliza ponownie wystąpiła o zbadanie próbek DNA Donny Presley Early, tym razem w innym laboratorium i uzyskała potwierdzenie wyników z listopada 2000 roku. Lecz nie były to jedyne badania DNA jakie przeprowadziła. W każdym razie z wyników jakie uzyskała wynikało, że Elvis nie jest jej ojcem a przyrodnim bratem, natomiast ojcem jest Vernon.

W tymże samym roku (2008) Eliza pierwszy raz wystąpiła na drogę sądową, o ustalenie ojcostwa i uznania jej za prawowitą spadkobierczynię Vernona Presleya. Jednak wycofała swoją sprawę z uwagi na niewłaściwość sądu do rozpatrywania sprawy o ojcostwo. W związku z tym w 2009 roku (14 sierpnia) wystąpiła do właściwego sądu o ustalenie ojcostwa Vernona i o ponowne otwarcie majątku Vernona (obie sprawy toczyły się oddzielnie).

Od tego momentu zaczęły się dziać rzeczy różne. Najpierw pojawił się tajemniczy adwokat, który wystąpił o odrzucenie jej powództwa ze względów prawnych, przy czym nie chciał wyjawić w czyim imieniu składa ten wniosek, czyli kogo reprezentuje. Adwokat Elizy, powołując się na odpowiednie regulacje prawne podniósł, że jego klientka ma prawo znać personalia osoby, która występuje o zablokowanie procesu sądowego. W rezultacie wyjaśnił jedynie, że reprezentuje rodzinę Presley, unikając podania jakichkolwiek personaliów konkretnych osób. Niezależny prawnik (z portalu The Probate Lawyer Blog), który swego czasu omawiał tę sprawę na łamach tego portalu prawnego, zwrócił uwagę na fakt, że w pierwszym wniosku "tajemniczego adwokata" celowo nie padło ani razu nazwisko Lisy Marie Presley (córki Elvisa, jedynej znanej spadkobierczyni Vernona Presleya, ojca Elvisa), co było nie tylko śmieszne, ale i prawnie wadliwe, ponieważ nie wyjaśniało w czyim imieniu występuje.

Jeśli chodzi o otwarcie majątku Vernona, niezależny prawnik komentuje post factum:
"Kiedy Eliza początkowo złożyła pozew o ponowne otwarcie majątku Vernona Presleya w sądzie spadkowym, jej wysiłkom sprzeciwił się adwokat, który powiedział, że reprezentuje różne interesy rodziny Presley, ale Eliza wygrała i majątek został ponownie otwarty [red. 5 października 2008 roku]. Jest to jednak osobny pozew i tym razem nikt nawet nie próbował się jej przeciwstawić."
Znamiennym jest, że sąd "otworzył majątek Vernona Elvisa Presleya" (Estate of Vernon Elvis Presley), a zatem musiały istnieć po temu bardzo solidne przesłanki, lecz bez potwierdzenia prawnego uznania jej za córkę Vernona, nie mogła dalej działać po tej linii - dziedziczenia. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że Vernon Presley ustanowił aż cztery odrębne trusty* dla swoich „nieznanych spadkobierców”, jakby miał świadomość, że tacy mogą istnieć!

* Trust - rodzaj poazatestamentowej umowy spadkowej (dziedziczenia majątku). Trust nie występuje w prawie polskim. Trust jako odrębny twór prawny powstaje poprzez podpisanie tzw. "Deklaracji Trustu" („Declaration of Trust”). Aby trust mógł istnieć musi zostać powołany Trustee, który zarządza majątkiem zgromadzonym w Truście oraz beneficjent, czyli osoba (lub podmiot), która w przyszłości stanie się właścicielem składników majątku ulokowanych w Truście. Trust bardziej przypomina umowę spółki niż testament, z tą różnicą, że zawartą pomiędzy osobą nieżyjącą (zgodnie z jej wolą wrażoną jeszcze za życia) a beneficjentem. Przejście praw na beneficjenta przy zastosowaniu takiej konstrukcji prawnej nie wymaga postępowania sądowego – spadkowego, czyli procedura przeniesienia majątku spadkowego na beneficjenta zostaje maksymalnie uproszczona. Od tak pozyskanego majątku nie płaci się też żadnych podatków (spadkowego, czy od wzbogacenia). W Truście zapisuje się głównie działające firmy i akcje.

Niezależny prawnik (nie będący prawnikiem Elizy) z portalu The Probate Lawyer Blog:
"To dość niezwykła rzecz, że ktoś zostawia pieniądze dla „nieznanych spadkobierców”. Przeciwnie, większość ludzi zamożnych - zwłaszcza celebrytów - postąpiłaby odwrotnie i wykluczyłaby roszczenia jakichkolwiek nieznanych spadkobierców. Eliza Presley uważa, że Vernon Elvis Presley celowo zawarł ten przepis, wiedząc że ma gdzieś córkę, której tożsamości nie znał, ponieważ chciał, żeby coś odziedziczyła. 
Część dotycząca trustów jest szczególnie intrygująca. Ponieważ majątek Vernona Elvisa Presleya został już tak dawno spłacony, Eliza miałaby trudności z dochodzeniem części jego majątku, nawet jeśli udałoby się jej udowodnić, że DNA a także inne dowody są wiarygodne. Ale dzięki jednemu lub większej liczbie trustów - w tym akcji dla „nieznanych spadkobierców” - może się to zmienić. Wszystko zależy od tego, jak sformułowane są trusty i co dokładnie zostało powierzone trustom dla „nieznanych spadkobierców”".
W 2009 roku, zgodnie z wymogami prawa, opublikowano zawiadomienie o pozwie Elizy, dotyczącym majątku Vernona, adresowane do wszystkich znanych i nieznanych spadkobierców, tak by mogli wnieść sprzeciw i zakwestionować jej roszczenia. Lisa Marie Presley, jako jedyna znana z imienia i nazwiska spadkobierczyni Vernona Elvisa Presleya, otrzymała imienne powiadomienie, patrz PDF-1.

Pomimo tego faktu nikt nie wystąpił w odpowiedzi na pozew i nie zakwestionował roszczeń Elizy w sądzie.

Po upływie roku (okres wymagany prawem) od tego zdarzenia, 6 sierpnia 2010 roku, adwokat Elizy wystąpił o wydanie orzeczenia w sprawie "wniosku dotyczącego ustalenia pochodzenia i dziedziczenia przeciwko Lisie Marie Presley oraz wszystkim pozostałym żyjącym lub nieznanym spadkobiercom Vernona Presleya". Sędzia miał podjąć decyzję (rozpatrzyć tenże wniosek) do 10 września 2010 roku. Ponieważ przez rok nie pojawił się żaden sprzeciw, oczekiwano pozytywnego rozpatrzenia prośby Elizy i wydania nakazu uznania jej jako prawnego spadkobiercy Vernona Presleya, patrz PDF-2. Ktoś zapyta po co, skoro już rok wcześniej majątek Vernona został otwarty. Taka jest procedura, najpierw należy uzyskać zgodę sądową na otwarcie majątku, a dopiero potem (jeśli się ją uzyskało) dochodzić swoich praw majątkowych (co bez wcześniejszego otwarcia majątku byłoby niemożliwe, wszelkie wnioski byłyby odrzucane z uwagi na brak podstaw formalno-prawnych). Kolejny krok to wykazanie swojego pokrewieństwa.

I teraz nastąpiła druga dziwna rzecz, mianowicie zaskakujące wyłączenie z jurysdykcji sądu spraw o ustalenie ojcostwa z udziałem niezamężnych rodziców, co nastąpiło jeszcze w tym samym miesiącu, w którym adwokat Elizy wystąpił o wydanie orzeczenia, a rok po złożeniu pierwszego pozwu do tego sądu! Sędzia nie tylko nie podjął decyzji 10 września 2010 roku, ale z poinformowaniem o oddaleniu pozwu ze względu na zmiany jurysdykcyjne sądu, czekał aż do stycznia 2011 roku, dopiero wtedy powiadomiono kancelarię prawną Elizy o tym fakcie. Niezależny prawnik z The Probate Lawyer Blog, podaje:
"Pozew o ojcostwo Elizy Presley, mający na celu ustalenie przez sąd, że Vernon Elvis Presley jest jej biologicznym ojcem, został odwołany z Chancery Court. Według jej adwokata, Kathleen Caldwell, pozew został oddalony, ponieważ po złożeniu go w sierpniu 2009 roku* jurysdykcja Sądu Chancery w Memphis została prawnie zmieniona [red. od 10 sierpnia 2010 roku, cztery dni po złożeniu wniosku]. Zmiana oznacza, że działania w sprawie ojcostwa z udziałem niezamężnych rodziców nie mogły być już rozpatrywane w tym sądzie".
* W sierpniu 2009 roku złożono pozew. Przez rok oczekiwano na sprzeciw od innych spadkobierców, a ponieważ sprzeciwów nie było, adwokat Elizy wystąpił do sądu 6 sierpnia 2010 roku składając wniosek o wydanie orzeczenia zaocznego w sprawie jej skargi dotyczącej ustalenia pochodzenia i dziedziczenia przeciwko Lisie Marie Presley i wszystkim pozostałym żyjącym lub nieznanym spadkobiercom Vernona Presleya.

12 września 2010 roku, w oczekiwaniu na opóźniającą się decyzję sędziego, która miała zostać ogłoszona 10 września 2010 roku, niezależny prawnik napisał:
"Ten sam prawnik, który próbował sprzeciwić się początkowemu procesowi Elizy (co z powodzeniem spowodowało ponowne otwarcie majątku Vernona Presleya), teraz próbuje interweniować także w tym procesie. Złożył wniosek z prośbą do sędziego o oddalenie powództwa Elizy z przyczyn prawnych, takich jak „przedawnienie” (co oznacza, że minęło zbyt wiele lat, jak argumentował, odkąd zmarł Vernon), a także ponieważ Eliza została adoptowana przez inną rodzinę (argumentował, że adopcja oznacza, że nie może zostać legalnym spadkobiercą Vernona). 
Natomiast nie przedstawia żadnych dowodów na podważenie faktów leżących u podstaw roszczeń Elizy. Nawet nie próbuje zaprzeczyć dowodom DNA, które przedstawiła sądowi. 
Adwokat podniósł te same argumenty prawne podczas pierwszej sprawy Elizy i wtedy nie zadziałały. Adwokat Elizy wkrótce złoży odpowiedź, kwestionując te podstawy prawne i prosząc o kontynuowanie procesu. 
Tymczasem to nowe zgłoszenie znowu opóźniło sprawę i uniemożliwiło Elizie uzyskanie domyślnego (zaocznego) wyroku ... przynajmniej na razie."
W międzyczasie, 8 października 2010 roku, prawnik Elizy wystąpił o oddalenie wniosku prawnika Presleyów, który żądał odrzucenia pozwu Elizy z przyczyn prawnych, a wcześniej 6 października 2010 roku, adwokat Elizy wystosował pismo do adwokata Presleyów o "ostateczne zidentyfikowanie każdej osoby, którą reprezentuje", patrz PDF-3 i PDF-4.

W związku z tym (listem od adwokata Elizy), adwokat Presleyów złożył poprawkę (patrz PDF-5) do wcześniejszego wniosku, na którą odpowiedział adwokat Elizy składając do sądu pismo 13 stycznia 2011 roku (patrz PDF-6). Aczkolwiek były to już tylko jałowe ruchy prawne, ponieważ sąd ten nie był już władny do rozpatrywania tej sprawy, czego obaj adwokaci ciągle nie wiedzieli, a przynajmniej adwokat Elizy (jak wspominałam wcześniej, o zmianie jurysdykcji, sąd powiadomił ich dopiero w styczniu 2011 roku, czyli pięć miesięcy później).

Niezależny prawnik tak wówczas pisał:
"Pozew o ojcostwo Elizy Presley, mający na celu ustalenie przez sąd, że Vernon Elvis Presley jest jej biologicznym ojcem, został odwołany z Chancery Court. Sprawa była częściowo oparta na dowodach DNA, że Elvis Presley wciąż żyje i jest przyrodnim bratem Elizy.

Trybunał nie wydał orzeczenia na tej podstawie ani na kwestii, czy obrona została prawidłowo złożona (na podstawie tego, czy pełnomocnik, który ją złożył, rzeczywiście reprezentował Lisę Marie Presley-Lockwood, czy nie). Trybunał nie odniósł się również do meritum lub ważności DNA Elizy ani innych dowodów. Eliza Presley nie „przegrała” swojej sprawy; raczej sąd odmówił jej wysłuchania.

W związku z tym Eliza ma możliwość ponownego rozpatrzenia roszczenia o ojcostwo w innym sądzie lub próby odwołania się od orzeczenia za pośrednictwem systemu sądów apelacyjnych". 
Eliza poinformowała go później, że ze względów emocjonalnych i finansowych nie będzie dochodziła dalej swoich praw w sądzie, co niezależny prawnik skomentował na łamach swojego portalu:
"Nie rozmawiałem z Elizą od czasu rozprawy sądowej 14 stycznia [red. 2011 roku], kiedy to się stało, i wygląda na to, że już nie będę. Opublikowała na swoim blogu wiadomość, która wskazuje, zgodnie z moją ostatnią z nią rozmową, że to naprawdę koniec drogi.
Życzę Elizie Presley wszystkiego najlepszego. Podczas gdy to, co próbowała zrobić, było z pewnością kontrowersyjne, ja na przykład jej wierzyłem. Szkoda, że nigdy nie dostała swojego dnia w sądzie".
Sprawa wydawała się zamknięta z powodu jej wyczerpania psychicznego i finansowego całą tą sytuacją i rzucanymi pod nogi kłodami. Niezależny prawnik zauważył:
"Nikt nigdy nie powiedział, że łatwo jest napisać książki historyczne. Ale właśnie tego chce proces Elizy Presley. Walczy od dwóch lat w sądzie, próbując udowodnić, że Vernon Elvis Presley naprawdę jest również jej ojcem, na podstawie zebranych dowodów DNA. Te same dowody DNA wskazują również, że Elvis żyje.

Nic więc dziwnego, że są ludzie, którzy desperacko chcą ją zatrzymać. Elvis Presley Enterprises zarabia 55 milionów dolarów rocznie (od 2009 roku), co byłoby poważnie zagrożone, gdyby udowodniono, że Elvis rzeczywiście żyje. Elvis regularnie pojawia się na corocznej liście najlepiej zarabiających zmarłych gwiazd Forbesa. 
Najwyraźniej ktoś próbuje sprzeciwić się procesowi Elizy w sądzie i powstrzymać ją przed próbą pokazania światu, że jest tym, za kogo się podaje i że Elvis żyje.
Jednak półtora roku później znów odezwała się do prawnika i oświadczyła, że wznawia proces. Pozwolę sobie przytoczyć prawie cały ten wpis, ponieważ jest ostatnim w temacie Elizy Presley na stronie The Probate Lawyer Blog niezależnego prawnika:
"Pisaliśmy obszernie o wysiłkach Elizy Presley, aby udowodnić, że jest przyrodnią siostrą Elvisa Presleya i córką Vernona Presleya, w oparciu o DNA i inne dowody. Wiele z tych samych dowodów potwierdza również twierdzenie Elizy, że Elvis Presley faktycznie żyje.

Minęło ponad rok, odkąd ostatnio pisaliśmy, że sprawa Elizy została oddalona z przyczyn sądowych [red. zmiany jurysdykcji sądu]. Oznaczało to, że sąd, w którym wniosła pozew, nie był w stanie rozpoznać sprawy. Sprawa musiała by być skierowana do innego sądu. Z powodu tej i innych przeszkód prawnych Eliza nigdy nie miała swojego „dnia w sądzie”, by przedstawić swoje dowody sędziemu lub ławie przysięgłych. 
Jak pisaliśmy wtedy, Eliza była na końcu swojej drogi - emocjonalnie i finansowo - i nie była w stanie kontynuować sprawy. Próba ponownego napisania książek historycznych, co dosłownie próbowała zrobić, nie jest łatwym zadaniem. Jest to szczególnie prawdziwe, gdy są tacy, którzy podejmą nadzwyczajne środki, aby spróbować ją powstrzymać. 
Eliza niedawno skontaktowała się z nami ponownie i poinformowała nas, że jest w stanie wznowić proces, w dużej mierze z powodu wcześniej nieujawnionych informacji, które jej zespół prawny otrzymał o Vernonie Presleyu. Tym razem jednak musiała spróbować innego podejścia prawnego. Niestety Eliza nie może ujawnić gdzie toczy się jej sprawa, ani w jaki sposób. Powiedziała, że odczuwa ulgę, że może w końcu dokończyć to, co zaczęła.

Trzecie postępowanie sądowe zostało wszczęte ... Pani Presley zamierza ponownie złożyć akt w sądzie spadkowym w Tennessee ... Jest przekonana, że powinna zostać uznana za dziecko Vernona Elvisa Presleya i powinna mieć możliwość ubiegania się o udział z czterech odrębnych trustów, które pozostawił dla swoich „nieznanych spadkobierców”, ze względu na jej adopcję po urodzeniu".
Tutaj w zasadzie sprawa Elizy Alice Presley się kończy. Nie udało mi się dotrzeć do żadnych innych materiałów, które wspominałyby o trzecim procesie i jego rozstrzygnięciu. Jak dalej potoczyła się ta sprawa możemy tylko gdybać, roztaczać mniej lub bardziej wiarygodne wizje i scenariusze. Niemniej zaskakująca jest ta cisza w eterze, która nagle nastąpiła. Dla mnie jest to tylko potwierdzeniem, że sprawa miała swój ciąg dalszy. Jak podejrzewam na korzyść Elizy, aczkolwiek może nie taką do jakiej dążyła, kiedy zdecydowała się wystąpić na drogę sądową. Myślę, że gdyby obalono jej dowody i odrzucono sprawę, rzecz stałaby się bardzo medialna ku przestrodze dla innych. Tak się jednak nie stało. Być może Eliza udowodniła swoje racje i doszło do kompromisu - ugody, satysfakcjonującej wszystkie strony. Na przykład za milczenie dostała sowitą gratyfikację finansową i spokój - brak ciągnących się latami procesów sądowych i olbrzymich kosztów ich prowadzenia, a także ciągłego nagabywania przez zarówno przychylnych jak i wrogich jej osób (fanów i mediów). To tłumaczyłoby jej wycofanie z wszelkich portali społecznościowych, na których była. Jest na nich nadal, ale ukryła lub wykasowała wszystkie swoje wpisy, zdjęcia i inne materiały. 

Wrócę jeszcze do tej sprawy w poście traktującym o hipotezie upozorowanej śmierci Elvisa, ale póki co podam kilka innych informacji uzupełniających, które przybliżą tło historyczne tej sprawy, tym razem z pominięciem zagadnień prawnych.

Zacznijmy od personaliów. Na początku wyjaśniłam wielość nazwisk Elizy. Mam tylko wątpliwości czy urodziła się jako Alice Elizabeth Sharp (z panieńskim nazwiskiem matki), czy Clark (z nazwiskiem matki po mężu), ponieważ w materiałach jest to różnie przedstawiane. W wywiadzie dla EIN Eliza powiedziała o sobie i swoim rodzeństwie: "zostaliśmy adoptowani od różnych niezamężnych matek", co sugeruje, że jej matka była panną, gdy przyszła na świat. Z kolei w innym miejscu mówiła, że została oddana do adopcji jako jedyna z czwórki dzieci Clarków, co sugerowałoby, że urodziła się już jako panna Clark.

Natomiast jeśli chodzi o jej obecne imię i nazwisko - Eliza Alice Presley - przyjęła je w lecie 2008 roku, po tym jak z badań DNA wyszło, że jest córką Vernona Presleya. Zwróćcie uwagę:
JESSE GARON PRESLEY
ELVIS AARON PRESLEY
ELIZA ALICE PRESLEY 
Aby osiągnąć tę prawidłowość, jaką Gladys dobrała dla swoich bliźniaczych synów, Eliza najpierw zamieniła swoje imiona miejscami (drugie przyjęła jako pierwsze), a potem przyjęła skróconą formę imienia Elizabeth - Eliza - jako formę podstawową (to jest w Stanach dopuszczalne, tylko nie wiem czy dla każdego imienia i jego zdrobnienia). W ten sposób zrównała też swoje inicjały z inicjałami Elvisa - EAP.

Kolejna rzecz, wróćmy do matki Elizy, Florence "Flo" Juanity Sharp. Ponieważ sprawa Elizy od 2008 roku była bardzo medialna (mniej więcej do 2011 roku), oczywiście media dotarły też i do niej.

Florence "Flo" Juanita (Sharp) Clark, jej biologiczna matka, stanowczo zaprzecza pokrewieństwu Elizy z rodziną Presley, a gazety w 2008 roku, kiedy media obiegła wiadomość o nowej pretendentce do nazwiska Presley, która wystąpiła właśnie na drogę sądową - Elizie - prześcigają się w cytowaniu i komentowaniu wypowiedzi jej matki:
"Florence Clark powiedziała, że ​​jej córka wiedziała od 19 roku życia, że ​​jej ojciec był mężczyzną z Memphis - przeprowadziła się do Teksasu, kiedy dowiedziała się, że jest w ciąży - i że jej córka spędzała z nim czas w przeszłości."  
„Nie ma na nic dowodu. Po prostu wiem, jaka jest prawda. Kiedy dowiedziała się, że znam Elvisa, zaczęła próbować stawiać go w roli swojego ojca. Po raz pierwszy słyszę o Vernonie.” 
"Jej matka powiedziała, że jej córka twierdziła również, że Elvis jest jej ojcem i że każdy rozsądny człowiek wiedziałby, że oba te roszczenia są fałszywe." 
"Była mieszkanka Whitehaven, Florence Clark, powiedziała, że ​​jako nastolatka spędziła trochę czasu w Graceland, ale Vernon Presley nie jest z pewnością ojcem jej córki." 
"Clark powiedziała, że ​​jako nastolatka często spędzała czas u bram Graceland i ostatecznie spotkała Elvisa i dołączyła do jego świty podczas wycieczek do kina, wesołego miasteczka i na lodowisko." 
"Powiedziała, że ​​kilkakrotnie spotkała również Vernona, ale nie było romantycznego związku ani z nim ani z Elvisem, o którym mówiła, że ​​nazywał ją „Brązowymi oczami”."
"„Ten człowiek nigdy mnie nie dotknął, ani razu, a ja przeprowadzę wszelkie próby, aby to udowodnić” - powiedziała Clark, rozwiedziona i mająca troje innych dorosłych dzieci." 
"Florence Clark powiedziała, że spędzała czas w domu Elvisa i towarzyszyła piosenkarzowi na kilku wycieczkach z jego świtą, ale nigdy nie miała stosunków seksualnych z królem lub jego ojcem, Vernonem Presleyem."
„Nie było żadnego związku z Presleyem. Byłabym bogata, gdyby istniał. Myślisz, że zrezygnowałabym z tego? Czy jakakolwiek dziewczyna zrezygnowałaby z tego, gdyby miała dziecko z Elvisem lub Vernonem?”  
Można się zastanawiać dlaczego Florance tak desperacko temu zaprzecza, przecież nie z wrodzonej uczciwości. Czyżby dlatego, że dogoniła ją niechlubna przeszłość? Ma po temu powody. Po pierwsze dlatego, że w tamtych czasach była "łatwą dziewczyną" (niektórzy mówią wprost - prostytuowała się razem z siostrą i dlatego znalazły się w grupie dziewczyn podążających ze świtą Elvisa). Po drugie kiedy była w ciąży z Elizą, próbowała zabić dziecko w swoim łonie za pomocą jakichś chemikaliów, czego omal obie nie przypłaciły życiem. Po trzecie grożono jej (patrz fragment wywiadu poniżej). Po czwarte, wtedy nikt nie zajmował się depresją. Każdy, kto sprawiał wrażenie normalnego, niezależnie od jego rzeczywistej kondycji psychicznej (zagubienie, lęki, fobie, strach, nie radzenie sobie z problemami), nie otrzymywał specjalistycznej pomocy medycznej (psychologa lub psychiatry). Do psychiatry trafiały tylko jednostki, których niepoczytalność nie budziła żadnych wątpliwości. Jej ucieczka z Memphis, zamieszkanie u obcych do rozwiązania, wreszcie poród zakończony Zespołem Stresu Pourazowego (PTSD, Post Traumatic Stress Disorder) i w konsekwencji porzucenie swojego dziecka - oddanie do adopcji, musiały pozostawić trwały ślad na psychice. Można zrozumieć, że taka osoba "przyklepie" każdą prawdę, byle tylko dano jej święty spokój i nie wywlekano brudów z przeszłości, z którymi tak naprawdę nigdy się nie uporała, gdyż nie została w porę otoczona odpowiednią opieką. To wszystko przełożyło się też na jej dalsze życie. Dziś uchodzi za osobę niezrównoważoną (wariatkę), rozeszła się z mężem, z pozostałymi dziećmi (już dorosłymi) w zasadzie nie utrzymuje kontaktów. One też ich nie szukają, nie chcą wracać do traumy dzieciństwa, a z tym kojarzy im się matka. Z kolei z Elizą ostatni kontakt miała w 1992 roku i powiedziała jej wprost, że nie chce podtrzymywania dalszych relacji. Eliza urodziła się przedwcześnie, 23 stycznia 1962 roku.

Fragment wywiadu z Elizą z 2008 roku, udzielonego Elvis Information Network:
EIN: Doniesiono, że twoja matka zaprzecza, że Vernon Presley był twoim ojcem. Dlaczego miałaby to robić, gdyby to nie była prawda?
ELIZA: Nie mogę dyskutować z jej stanem umysłu, Nigel. Wiem, że była bardzo nieszczęśliwa, kiedy wystąpiłam w zeszłym roku. Wydaje mi się, że znam przyczyny. Jednak bez względu na to, co mówi, Vernon jest moim ojcem, wie o tym. Bez względu na to, jak się czuje, nie zmieni to kursu, na którym już jest. Naprawdę uważam, że ma to związek z okolicznościami, które miały miejsce jesienią 1961 roku, kiedy była ze mną w ciąży. Powiedziała mi, kiedy pierwszy raz ją spotkałam, że grożono jej, gdy powiedziała mojemu ojcu”, że jest w ciąży. Potem uciekła do Teksasu, gdzie wylądowała w Houston i mieszkała z moimi rodzicami [red. adopcyjnymi]. Jeśli ktoś się zastanawia, nie sądzę, żeby spłacono ją w 1961 roku, żeby milczała. 
To zastanawiający fragment. Nie wiem czy ją spłacono czy nie, ale kobieta ewidentnie bardzo się czegoś boi. Takie przynajmniej odniosłam wrażenie. Oczywiście to, że ktoś jej groził by nie ujawniała personaliów ojca jest wysoce prawdopodobne i często praktykowane przez mężczyzn, którzy mają zbyt wiele do stracenia w takiej sytuacji, a są na tyle nikczemni, że nie potrafią stanąć na wysokości zadania i wypić piwa, które naważyli. Takich miernot i ojców wielu tragedii jest całe mnóstwo, lecz nie sądzę by Vernon tak się zachował. Chociaż mając w pamięci los dzieci Davady ... sama już nie wiem. Wróćmy do Elizy.  

Eliza przyrodnią siostrą Elvisa Presleya - prawda to, czy wielka mistyfikacja? Nie mam zdania. Jeśli mistyfikacja, to perfekcyjnie przygotowana i wątpię czy była w stanie przygotować ją sama. Niezależny prawnik (jak nazywałam go w poście) oraz autor strony The Probate Lawyer Blog i pełnomocnik procesowy Andrew W. Mayoras, uwierzył Elizie, a widział wyniki badań DNA i wie o sprawie więcej niż to, co napisał na swoim prawniczym blogu. Również sąd pod wpływem dowodów otworzył ponownie majątek Vernona, po ponad trzydziestu latach i tylko ten jeden jedyny raz, chociaż Eliza nie była pierwszą osobą, która wystąpiła w takiej sprawie. Do tego dziwne zachowanie prawnika Presleyów, który starał się wszelkimi sposobami doprowadzić do odrzucenia pozwów Elizy wyszukując różne podstawy formalno-prawne, przy czym nigdy nie zakwestionował dowodów DNA, nawet się do nich nie odniósł, jakby nie istniały, nie leżały u podstaw procesowych.

Sfałszowanie aż tylu wyników, analizowanych w pięciu laboratoriach, wydaje się też niemożliwe. Tym bardziej, że mamy tu do czynienia z osobą adoptowaną, która nie mogła znać całej swojej biologicznej rodziny, aby mataczyć i odpowiednio dobierać próbki DNA. W potwierdzanie DNA zaangażowana była również stacja telewizyjna FOX 8 News w Cleveland, która wyemitowała kilka programów z Elizą, relacjonując jej sprawę. Nie uwierzyli Elizie na słowo, poprosili ją o próbki i sami zlecili badania DNA w kolejnym (szóstym już) laboratorium. Otrzymali identyczne wyniki jak te przedstawione przez Elizę.

Andrew W. Mayoras, niezależny prawnik, autor strony The Probate Lawyer Blog, który analizował sprawę Elizy, w poście "The Elvis Presley Conspiracy (Part IV): What does it all mean?" przedstawił cały szereg argumentów przemawiających za tym, że tak szeroko zakrojona mistyfikacja, raczej nie byłaby możliwa. Nie będę ich tu przytaczać, odsyłam do oryginalnego materiału (podlinkowany pod tytułem postu).

Część źródeł podkreślało, że podczas gdy wiele osób na przestrzeni lat twierdziło, iż jest w jakiś sposób spokrewnionych z Elvisem, niewiele z nich przedstawiło jakiekolwiek dowody. Tymczasem Eliza ma na to swoje DNA w porównaniu do kuzynostwa Elvisa, a wyniki badań laboratoryjnych potwierdzają jej pokrewieństwo. Nikt też nie doszedł tak daleko w sądzie jak ona.

Doprecyzowania wymaga też informacja dlaczego Eliza początkowo myślała, że jej ojcem jest Elvis. Ponieważ jej matka spędzała w jego towarzystwie i otoczeniu czas w latach 1957-1961, z przerwą na służbę wojskową. Pierwsze próbki DNA Eliza pozyskała od kuzynostwa Elvisa z linii ojca, które wykazały pokrewieństwo nie wykluczając ojcostwa Elvisa. Dopiero przebadanie próbek kuzynostwa z linii matki, wykluczyło jego ojcostwo ponieważ okazało się, że Eliza nie była spokrewniona z linią żeńską, a musiałaby być, gdyby była jego córką. Krótko mówiąc badania DNA wskazały ojcostwo Vernona. Aczkolwiek tak się zastanawiam, czy ojcem nie mógłby być jego brat Vester, lecz ten wątek nigdzie nie został poruszony.

Donald Yates, szef DNA Consulting w Scottsdale w Arizonie, jednego z laboratoriów, które badało próbki z DNA, powiedział, że pracował nad tą sprawą przez ostatnie pięć lat i że jest na „99,99 procent pewien”, że Eliza i Elvis są przyrodnim rodzeństwem i że Vernon jest ich ojcem. Powiedział też, że nie ma DNA Vernona, ale przetestowano próbki od innych członków rodziny Presley, w tym Elvisa. Yates nie chciał jednak wyjawić jak uzyskano DNA Elvisa. Podejrzewam, że nie pochodziło od prawdziwego Elvisa, lecz od Jessego, rzekomego Elvisa (o czym więcej w dalszej części postu).
"Jestem na 99,99 procent pewien, że Eliza Presley i Elvis Aaron Presley są przyrodnim rodzeństwem i że nie jest spokrewniona z krewnymi matki Elvisa Presleya, a to może oznaczać tylko, że dzielą ojca". 
Jednak cała ta sprawa ma jeszcze jedno oblicze, bardzo niekomfortowe dla rodziny Presley - wątek żyjącego Elvisa, który w swojej konspiracji używa imienia zmarłego brata Jesse. Liza ma dowody DNA, że jest jego przyrodnią siostrą. Aby to wyjaśnić musimy cofnąć się do 2001 roku, kiedy Liza była na początku swojej drogi w poszukiwaniu biologicznego ojca.

W 2001 roku niejaki Dr Donald Hinton*, wydał niespełna stustronicową książkę "The Truth About Elvis Aron Presley: In His Own Words". Tak w jednym miejscu ją scharakteryzowano:
"W tej niezwykłej rewelacji doktor Donald Hinton opowiada o scenariuszu, który jest zaskakujący w swoim twierdzeniu i niewiarygodny. Przedstawia wydarzenia ostatnich 24 lat Elvisa Arona Presleya, które opowiedział mu sam „Król” poprzez zbiór ręcznie pisanych listów, rozmów telefonicznych i zdjęć od czasu jego „śmierci” w 1977 roku. W nich Elvis żyje i ma się dobrze żyjąc w odosobnieniu jako „Jesse” (imię jego zmarłego brata bliźniaka).
Dr Hinton ryzykuje swoją reputacją i źródłem utrzymania opowiadając tą zadziwiającą historię, ale postanowił ją opowiedzieć ponieważ, jak mówi, „Jesse” poczuł, że nadszedł czas, aby powiedzieć swoim fanom prawdę. Zwolennicy i sceptycy Elvisa powinni cieszyć się z okazji, że mogą wreszcie poznać prawdę o śmierci lub życiu Elvis".
* Nie mylić z doktorem Williamem Robertem Huntem, który odebrał poród bliźniaków Presley.

Hinton nigdy nie spotkał osobiście Jessego (rzekomego Elvisa), a kontakt z nim uzyskał dzięki niejakiej Lindzie Hood Sigmon, która uważa siebie za pośredniczkę między Elvisem żyjącym w konspiracji (Jessem), a resztą świata. Jest też jedyną osobą, której zakonspirowany Elvis zaufał i jest w stałym kontakcie. Niestety nigdzie nie wyjaśnia jak do tego doszło i czy zna go osobiście. Moim zdaniem to stek bzdur, którym ta chora kobieta żyje i do których udało jej się przekonać tysiące osób nie wierzących w jego (Elvisa) śmierć. Po prostu chciała zaistnieć, co jej się w pełni udało.

Okładka książki "The Truth About Elvis Aron Presley: In His Own Words", autorstwa Dr Donalda Hintona oraz jego zdjęcie. Po prawej stronie egzemplarz tej książki należący do Lindy Hood Sigmon, podpisany przez Jessego, zakonspirowanego Elvisa Presleya

Wspominam o tym dlatego, ponieważ swego czasu nawiązała kontakt z Elizą i nawet się spotykały w realnym świecie, a także poznała ją z autorem tej książki, Dr. Donaldem Hintonem. Jednak w 2012 roku odcięła się od obojga, Elizy i Donalda Hintona, opisując na swojej stronie tego powody. Cała ta mistyfikacja (według mnie) nabrała bardzo szerokiego zasięgu. Za jej pośrednictwem (L. Hood Sigmon) trwała swoista wymiana treści i przedmiotów między rzekomo żyjącym Elvisem (Jessem) a Elizą i Dr Hintem. W którymś momencie wykryła spisek z udziałem tych dwojga, którzy próbowali prześledzić drogę przesyłek, aby ustalić miejsce jego pobytu oraz nagrać głos, a tym samym zdekonspirować go. Jeśli jej wierzyć, w ruch poszły kamery, podsłuchy, tropiciele (detektywi) i prasa. Na swojej stronie publikuje nawet faktury wystawione imiennie na Elizę na zakup tych urządzeń. Aczkolwiek jakoś się nie doczytałam, gdzie miałyby być zamontowane, Linda tego nie precyzuje. Logicznym wydawałoby się, że na poczcie, bo stamtąd ze skrzynki pocztowej odbierał i wysyłał rzekomy Elvis. Jednak takie działanie byłoby nielegalne, kryminalne bez stosownych pozwoleń.
 
Tak Eliza jak i Donald Hinton stali się kimś w rodzaju persona non grata w środowisku zwolenników Lindy Hood Sigmon, skupiającej wokół siebie wszystkich fanów przekonanych o drugim życiu Elvisa, tym poza Graceland, Hollywood, blaskiem scenicznych świateł, mediami i z dala od swojej rodziny. Linda zadbała by zrobić im jak najgorszą opinię i przedstawić jako wielkich oszustów, którym notabene sama była. Zupełnie nieracjonalne zarzuty z jej strony, gdyż zarówno w przypadku dr Hintona jak i Elizy, to właśnie ona zainicjowała ich kontakty z Jesse (rzekomym Elvisem w konspiracji).

Osobiście nie wierzę w żadnego Jessego, który w rzeczywistości jest prawdziwym Elvisem. A jeśli DNA pozyskane od tego osobnika (kimkolwiek on jest) wskazuje, że Eliza jest jego przyrodnią siostrą, to moim zdaniem znaczy tylko tyle, że i on jest synem Vernona, ale z innej matki niż ona.

Jak zapewnia Donald Yates, który również uwierzył w jej historię na podstawie badań DNA jakie wykonano w jego laboratorium:
"Motywem Elizy Presley nie są pieniądze. Jej głównym celem jest uznanie za córkę Vernona Elvisa Presleya i przyrodnią siostrę Elvisa Presleya. Całe życie spędziła na poszukiwaniu swojej prawdziwej tożsamości".
To jej wersja (Elizy) i tych, którzy jej zawierzyli, fakty mówią, że motyw finansowy był przynajmniej równorzędny, o ile nie kluczowy.

Aczkolwiek, gdyby rzeczywiście udało się namierzyć rzekomo zakonspirowanego Elvisa, Graceland i cała potęga biznesowa (EPE) zbudowane na fenomenie tego artysty, miałyby nie lada problem.

Liza ma potwierdzone swoje DNA z Jesse (tym od Lindy Hood Sigmon) i Vernonem Presleyem, a zatem oboje są spokrewnieni z Presleyami. Pytanie tylko czy ten Jesse w ogóle istnieje, czy też Linda Hood Sigmon po prostu zna jakąś osobę spokrewnioną z Vernonem i wraz z nią działa wspólnie w tym spisku. Przypomnę, to za jej sprawą Eliza otrzymała próbki Jessego do badań DNA. W każdym razie nie wierzę, że jest to prawdziwy Elvis, raczej ktoś spokrewniony, kto wszedł w układ z Lindą Hood Sigmon dla rozgłosu, pieniędzy i dobrej zabawy kosztem naiwnych ludzi.

Sadzę też, że Eliza stała się ich ofiarą, ponieważ gdyby od początku brała udział w tej mistyfikacji, raczej Linda nie odsunęłaby się od niej w tak spektakularny sposób. Pewnie, gdy dowiedziała się jakie kroki podejmuje Eliza z Hintonem, przeraziła się, że może zostać zdekonspirowana w tym oszustwie razem ze swoim wspólnikiem "Jesse", który tworzył z nią te wszystkie historyjki o jego (Elvisa) nowym życiu, a także dostarczał jej materiał genetyczny i dla uwiarygodnienia różne przedmioty należące do prawdziwego Elvisa. Dlatego uważam, że Jesse, to ktoś z rodziny Presleyów, a nie prawdziwy Elvis Presley żyjący w konspiracji, o czym Linda doskonale wiedziała, bo to z nim uknuła cały ten spisek. Albo też osoba, która ma styczność z rodziną Presley, na przykład pracuje dla nich, co tłumaczyłoby dostępność do zgodnych próbek DNA i drobnych przedmiotów należących do Elvisa.

Z drugiej strony dziwię się, że nikt nie ukróca takich praktyk. Przecież to wszystko jest do sprawdzenia i to całkiem niewielkim nakładem kosztów, aczkolwiek w oparciu o nakazy sądowe. To też rzuca się cieniem na Graceland, bo wygląda jakby mieli się czego obawiać i planowo nie podejmowali żadnych działań. W końcu chaos informacyjny jest sprzymierzeńcem każdej konspiracji i idealną kryjówką dla ukrycia niewygodnej prawdy.

Elvis Presley Enterprises i Lisa Marie Presley twierdzą, że Eliza jest tylko najnowszą postacią wśród wielu osób, które fałszywie twierdzą, że są spokrewnione z Elvisem. A matka Elizy mówi, że znała Elvisa, ale nigdy nie była romantycznie związana z jego ojcem. Uważa, że jej córka to wszystko sobie wymyśliła. Takie jest ich stanowisko w tej sprawie.

Eliza wycofała się z życia internetowego. Wcześniej relacjonowała swoją sprawę na swoim blogu oraz kilku portalach społecznościowych - Facebook, Myspace, Youtube, Twitter - przedstawiając materiały graficzne, sądowe i rozmawiając z zainteresowanymi osobami (pod nazwami portali podlinkowane są jej strony). Konta pozostały do dziś, ale wszelkie materiały zostały ukryte lub usunięte (patrz zrzuty ekranów na końcu postu).

Można odnieść wrażenie, że Eliza już dawno zostałaby uznana za przyrodnią siostrę Elvisa na bazie dowodów DNA jakie ma, gdyby nie dwie sprawy. Pierwsza to jej kryminalna przeszłość*, a druga, to twierdzenie, że Elvis żyje. W ten sposób stała się mało wiarygodna, a oficjalni spadkobiercy Elvisa i właściciele imperium finansowego jakie utworzono po jego śmierci są zainteresowani by nic się w tej sprawie nie zmieniło, niezależnie od tego jaka rzeczywiście jest prawda.

* Kiedy jako młoda osoba mieszkała w Teksasie została kilka razy oskarżona o dokonanie różnych oszustw i kradzieży. Niemniej musiały to być drobne sprawy, bo nie doprowadziły jej do odbycia kary za murami zakładu penitencjarnego. 

Florence Juanita (Sharp) Clark (biologiczna matka Elizy), jej siostra Louise i Elvis Presley przed wejściem do Graceland

Artykuł z gazety (o nieustalonej nazwie i dacie wydania), w którym zamieszczono zdjęcie Elvisa z Florence Juanita (Sharp) Clark i Elvisem przed wejściem do Gracelend. Niestety treść artykułu została ucięta, w związku z tym nawet nie wiemy, czy to artykuł z lat pięćdziesiątych, sześćdziesiątych, czy dwutysięcznych. Nie wynika to też z widocznego fragmentu

Elizabeth Alice Presley, czyli Alice Elizabeth (Sharp lub Clark) [Tiffin] McFarland na zdjęciu z rodziną adopcyjną Tiffin i dwójką rodzeństwa (również adoptowanego)

Eliza Alice Presley, czyli Alice Elizabeth (Sharp lub Clark) [Tiffin] McFarland - kadr z wywiadu jaki udzieliła dla telewizji FOX 8 News w Cleveland, która relacjonowała jej sprawę


Tak wyglądają obecnie profile społecznościowe Elizy. Wykasowała lub ukryła wszystkie zdjęcia i wpisy po tym jak "została objęta" ostracyzmem ze strony środowisk elvisowych skupionych wokół Lindy Hood Sigmon, z uwagi na swoje nieuczciwe zachowanie mające na celu zdekonspirowanie Elvisa. Po prostu miała dosyć hejtu i lżenia. Zbiegło się to też czasowo z datą rozpoczęcia jej kolejnego procesu, w styczniu 2012 roku 




PDF-1 i PDF-2:  Skarga rozpoczynająca pozew (bez stempla sądowego z datą) oraz wniosek o wydanie orzeczenia zaocznego w sprawie jej skargi dotyczącej ustalenia pochodzenia i dziedziczenia przeciwko Lisie Marie Presley i wszystkim pozostałym żyjącym lub nieznanym spadkobiercom Vernona Presleya, z 6 sierpnia 2010 roku




PDF-3 i PDF-4: Wniosek prawnika Elizy, złożony 8 października 2010 roku, o oddalenie lub zawieszenie wniosku tajemniczego prawnika żądającego oddalenie powództwa Elizy oraz list z 
6 października 2010 roku, skierowany do owego prawnika o „ostateczne zidentyfikowanie każdej osoby, którą reprezentuje”




PDF-5 i PDF-6: Poprawka do wniosku o oddalenie wniosku złożonego przeciwko Elizie przez tajemniczego adwokata oraz odpowiedź złożona przez adwokata Elizy, datowana na 13 stycznia 2011 roku


PDF-7: Dokument z kancelarii prawnej Kathleen Caldwell, PLLC, z 13 stycznia 2012 roku, Eliza ponownie zakłada sprawę w innym sądzie (nie ujawnia w jakim). Jednak tym razem proces będzie się toczył poza mediami


P. S.

Większość zdjęć po otwarciu w nowym oknie można zobaczyć w rzeczywistym rozmiarze.


41 komentarzy:

  1. Ciekawe i zagmatwane losy rodziny- im dalej w las,tym więcej drzew,tym bardziej,jesli to zagmatwanie jest metodologią niektorych osób na utrzymwanie tajemnic,czy mistyfikacji. Niedawno czytałem "W pułapce " Ricka i co do Davady mam podobną ocenę - poleciała do faceta zostawiając małe dzieci ! Okropnosc! Myślę, ze Rick był chyba najbardziej podobny do Elvisa,jesli chodzi o wrażliwość i emocje w odbieraniu swiata,dlatego tak bardzo przylgnal do niego (niestety takze w slabosci do nałogu ). Bracia przybrani,dobrze,ze to podkreslasz, bo czesto jest "przyrodni". Eliza Alice- coś jest na rzeczy , w zakonspirowane życie Elvisa nie wierzę, tym karmią się raczej ...specyficzne osoby. Gdyby żył to by był i kropka. Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście,pogmatwane to wszystko-słuszna uwaga.A co do macochy Elvisa to czy ona tylko mi przypomina z charakteru macochę Kopciuszka?Bo takie miałam skojarzenie,czytając ten post.Gdzieś nawet czytałam że nie przepadała za Elvisem,nawet go nie znosiła,ale czy tak faktycznie było,tego nie wiem

      Usuń
    2. Tak nie znosiła go. To było wstrętne babsko. A nie znosiła go ponieważ kiedy smaliła do niego cholewki w Niemczech, on ją odrzucił i podstawił jej Vernona. A jej się marzyło być z Elvisem, a później zostać jego żoną. W rzeczywistości nie kochała żadnego z nich, chodziło o kasę i rozgłos.

      Usuń
    3. Cóż,myślę,że Elvis po prostu wyczuł,z kim ma do czynienia.Wystarczy tylko spojrzeć na jej zdjęcie,od razu widać,że ta kobieta nie wzbudza sympatii,jest w niej coś odpychającego.A z drugiej strony,jakie on miałby z nią życie?Na pewno skubałaby go z kasy aż miło,skoro tylko o to jej chodziło.W sumie Parker pod tym względem też nie lepszy.

      Usuń
    4. No tak, wizualnie sprawia wrażenia złej kobiety. Wyrachowanie i interesowność ma wypisane na twarzy. Zresztą, jak czytałaś w tym poście, czy takie rzeczy robi dobra osoba? Chodzi mi o to jak postąpiła z tymi kilkuletnimi dziećmi.

      Na szczęście dla Elvisa była za stara i zbyt mało urodziwa i od razu rozszyfrowała jej niecne plany.

      Usuń
    5. Rzeczywiście,trzeba nie mieć sumienia,żeby takich maluchów się pozbyć,jak niepotrzebnej rzeczy.Na szczęście Elvis wykazał się większą empatią,niż ich rodzona matka,każąc ich stamtąd zabrać.

      Usuń
    6. Pięknie ujął to Rick Stanley:
      "Był jednak na tyle łaskawy, że nie wywierał swojego gniewu na trzech bezbronnych małych chłopcach - co mogłaby uczynić osoba o mniejszym formacie. "

      Usuń
    7. Dokładnie.Bo dzieci niczemu niewinne,że miały taką matkę.

      Usuń
    8. P.S.Elvis był z natury dobrym człowiekiem,dlatego z góry było wiadomo że postąpi właśnie tak,a nie inaczej :-)

      Usuń
    9. Też bym tak obstawiała w jego przypadku, aczkolwiek wielu nawet z gruntu dobrych ludzi by tak nie potrafiło.

      Usuń
    10. Dokładnie,bo też są celebryci,którzy finansowo pomagają innym,ale często robią to pod publiczkę,aby było o nich głośno,a Elvis się z tym nie afiszował.A jeszcze nie spotkałam się z informacją,żeby ktoś znany rozdał innym tyle domów,samochodów i prezentów co Elvis.I właśnie to czyni go wyjątkowym na tle innych sław.

      Usuń
    11. Ups,przepraszam,trochę odbiegłam od tematu bo nie o pomocy finansowej miało być,za bardzo się rozpędziłam,ale miałam to na myśli,że potrafił współczuć innym,podnieść na duchu,ogólnie sprawić że życie innych stało się lepsze i łatwiejsze,również pomagając na różne sposoby.

      Usuń
    12. Tak, zdecydowana większość robi to pod publikę. A w zasadzie dla ochrony własnych tyłków. W przeszłości bywało, że ludzie, którzy dorobili się dużej fortuny (oczywiście kosztem innych), byli atakowani. Ale jeśli są znani publicznie ze swojej "hojności", to ludzie inaczej patrzą i ich nie tykają.

      Elvis robił to wszystko z dobroci serca, on jest ewenementem.

      Usuń
  2. Ale zobacz jak małe! Takie maluszki powinny przy rodzinie, a nie w sierocińcu i to jeszcze na innym kotynencie.

    Jeśli chodzi o Ricka, to dokładnie tak jak piszesz. Z kolei David był bardzo w niego zapatrzony i był dumny, że może się z nim pokazywać jako ochroniarz.

    No co do Elizy, nie mam zdania. Albo perfekcyjne oszustwo, ale jak piszesz, jest coś na rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio stało się modne to irytujące słowo "maLuszki" (do poduszki.) Brzmi zupełnie tak jak kiedyś mowiono z przekąsem "dzieciaki
      - schaboszczaki". Bidulko co to za "maLLuszki" vel malutkie pulpeciki? Przecież to starsi faceci urodzeni w latach 50- tych. Oj oj

      Usuń
    2. Maluszki, cukiereczki do schrupania

      Usuń
  3. Jutro na Planete+ o 22 film " 7 żyć Elvisa". Już był, ale zawsze ciągnie,żeby obejrzeć, bo tak mało u nas wszystkiego o nim.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uuuu... Niestety nie mam tego kanału :( Ale dzięki za info. Szkoda, że tylko tam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Twój post o rodzeństwie Elvisa czyta się jak niezły kryminał.
    najbardziej obrzydliwą postacią jest macocha Elvisa, zresztą ojciec też nie budzi sympatii.
    Chyba jeszcze raz przeczytam Twój post, bo bardzo mnie zainteresował.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie zawsze zadziwiają takie osoby jak macocha Elvisa. Bo jeszcze rozumiem, jak komuś odbije na chwilę, ale takie planowe, perfidne działanie latami, to cos okropnego.

    To dobrze Aniu, że się go jakoś czyta, bo to dość długi post, a ludzie takich nie lubią. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. czytałem to 40 minut.
    ojciec Elvisa całe życie to był stary pierdoła... jak wyglądał tak działał ..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No trochę długi mi wyszedł ten post, chociaż połowę i tak pominęłam.
      Co do Vernona mam mieszane uczucia, bo z jednej strony go szanuję i potrafię docenić za kilka rzeczy, a z drugiej widzę też błędy.

      Usuń
  8. ps. jestem po zwiedzaniu graceland. gościa w szybie nie widziałem. strasznie mało jumpow . może że 20. nie wiem gdzie resztę posiali. coraz mniej Elvisa w Elvisie a ceny większe. wiesz że np w grace land atrakcją są dinozaury? popierdoliło wszystkich zupełnie.
    wszystko drogo . tylko gadzeciarze mogą kupować bluzeczki kubeczki oloweczki ... dramat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, no to jakaś paranoja! Przewiduje ich rychły koniec, o ile nie wrócą do Elvisa. Między innymi właśnie z powodu tych cen, o czym pisałam już w zeszłym roku w poscie o Elvisie na liście Forbesa (w tym też). Tą pazernością odcinają całą grupę potencjalnych klientów, fanów, których zwyczajnie już nie będzie stać. To wylewanie dziecka z kąpielą. A te dinozaury to już absurd. Gdy idzie się w takie miejsce to po to by być jak najbliżej Elvisa, przenieść się w jego czasy, żyć tą atmosferą, wczuś się w tamte lata i zanużyć się w kontemplacji.

      Usuń
  9. ale foty zrobiłem dla ciebie. prześlę po przyjeździe. jeszcze pelerynka i pas w hard rock cafe.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wielkie dzięki, czekam z niecierpliwością. Chociaż z drugiej strony bądź tam jak nadłużej, bo to oznacza więcej materiałów. :)))
    Ale zasmuciłeś mnie, że tak mało tam kostiumów. Niemniej na pewno jakieś trofea tam będą z mojego punktu widzenia. :) A z HRC, to masz "White Metal Eye Suit", czy coś jeszcze?

    OdpowiedzUsuń
  11. Wow,być w Graceland,super! Chociaż jeśli ktoś (tak jak Krzysztof)ma porównanie to może też doznać rozczarowań, niestety.Jak czytam,że uwielbiana przez ojca Lisa Marie sprzedała 85% udziałów, to nie ukrywam oburzenia-jak można zmarnowac taki niezwykły dorobek artysty wszechczasow! No ale mozna,jak widzimy. Totalne skomercjalizowanie i pazerność na pewno nie przysluza się zwiększeniu liczby zwiedzających, bo i tak z roku na rok jakas czesc jakby naturalna droga się wykrusza a do tego dinozaury to iście ,sorry,debilny pomysł! Coś strasznego.Elvis w grobie się przewraca!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Krzysiu już jest tam kolejny raz, więc faktycznie ma porównanie.

    Tak, to było oburzające, a w dodatku jeszcze kłamie, że Graceland jest jej. Tylko mury, nic co jest wenątrz nie należy już do niej. A jeszcze ciągle płacze, że nie ma pieniędzy. Ponoć dwa lata temu wybuchła afera, gdy zwróciła się do znajomych i ludzi by oddali jej te pamiątki po Evisie, które dostali lub kupili, bo na ma za co żyć! Po prostu skandal.

    No właśnie, odcięli od Graceand całą rzeszę mniej zamożnych ludzi. Naturalnie dużo się wykrusza, tak jak piszesz z przyczyn naturalnych, nie jesteśmy wieczni. Ale Elvis jest ponadczasowy, ma też dużo młodych ludzi wśród swoich fanów i mam nadzieję, że nie pozwolą o nim zapomnieć.

    Natomiast zastanawiam się nad tymi dinozaurami. Czy to zwykła niefrasobliwość i chęć zarobienia na powierzchni wystawowej, czy próba obrażenia fanów, mówiąc im, że są jak dinozaury. Czas pokaże.

    OdpowiedzUsuń
  13. Te dinozaury dla mnie są kompletnie durne,ale rzeczywiscie zastanawiajaca jest geneza pomyslu. Czy chodzi moze o "urozmaicenie"-skrzyzowanie Grecland z... jurasick parkiem, bo przychodzą m.in. dzieci, bo taka moda, no nie wiem, ale to bez sensu.

    OdpowiedzUsuń
  14. Tylko wiesz, takie działania zwykle podejmuje się aby wypracować płynne przejście z tematu na temat "przebranżowienie", czyli przestawić kompleks na inną tematykę. Gdyby o to tu chodziło, to znaczy, że szukają pomysłu na nową działalność. Być może to tylko panika, ponieważ ich dochody są o 15 milionów mniejsze niż przed tą inwestycją (zburzenie wszystkiego, w tym Heartbreak Hotel i postawienie nowego kompleksu). Aczkolwiem moim zdaniem są odrealnieni, żyją w świecie dużych pieniędzy i luksusu i taki projekt przyjęto, dla bogatych. Zapomnieli o zdecydowanej większości fanów, tych których śpiew Elvis krzepił w niedostatku, trudach życia itp. To oni są z nim najbardziej związani, a wielu oszczędza przez lata, by choć raz pojechać do Graceland i oddać hołd nie tyko wielkiemu artyście, ale człowiekowi o dobrym sercu, empatycznemu, wrażliwemu na cudzy los, który większość swoich pieniędzy wydawał na pomoc innym.

    OdpowiedzUsuń
  15. Muszę podpytać Krzysia, może czegoś się tam doczytał w opisach, co by nam wyjaśniło w jaką stronę wszystko zmierza.

    OdpowiedzUsuń
  16. Tak, dla wielu fanow Elvisa marzeniem jest moc pojechać do miejsca, gdzie mieszkał i gdzie znalazl spokój wieczny i nie zbankrutować. Elvis przecież zwracał uwagę na ceny biletów na koncerty, chciał być dla wszystkich . Przykre,że chęć zysku powoli zaczyna przeslaniac niezwykłego artystę.

    OdpowiedzUsuń
  17. Myślę, że realna strata jest jeszcze większa niż te 15 mln. Bo część została zniwelowana przez wysokie ceny i opłaty za to, za co wcześniej się nie płaciło, ale obecny dochód zawdzięczają mniejszej dużo mniejszej grupie fanów.

    Dokładnie, Elvis walczyl nie tylko o ceny biletów, by każdego było stać, ale także o ceny płyt. A wiesz, że sprzedaż jego płyt jest mocno zaniżona, ponieważ w 2009 RIAA wprowadziła nowe "kryteria" liczenia sprzedaży, nie według faktycznych danych (z faktur), tylko według tych kryteriów. Jedno z nich mówi, że z wielkości sprzedaży należy wyłączyć wszystkie płyty, których wartość wynosiła w dniu premiery poniżej 3$ za sztukę. :) Czyli większość płyt Evisa wydanych w latach 50. i 60. )

    OdpowiedzUsuń
  18. Szok,tego nie wiedziałem ! "Kryteria"- brak słów! Niebywałe!

    OdpowiedzUsuń
  19. Tych idiotycznych kryteriów było więcej. Kolejne z nich, to drobne zmiany na okładce, nawet kosmetyczne, w przypadku zwiększania nakładu (dotłoczenie kolejnej partii tej samej płyty) danego tytułu. Nie ważne, że w środku jest identyczna płyta, ale ponieważ na okładce coś zmieniono nie dolicza się jej do sprzedaży danego wydania, tylko liczy jak nowy tytuł. Mieli dość dominacji Elvisa w zestawieniach i musieli coś wymyślić. Tak na szczycie znalazł się Garth Brooks, który był pod koniec pierwszej setki, a czasem i za. Sam powiedział do dziennikarzy coś w tym stylu: "może i jestem na czele zestawienia, ale chyba wszyscy wiedzą, kto rzeczywiście tam jest". Jedne wielkie machloje.

    OdpowiedzUsuń
  20. Malo jest juz elvisa w elvisie. Opakowanie zjada wlasny produkt. Malo plyt. Ksiazek. Wiekszosc pierdol. Ceny zawrotne. Pakiet nasz wyniosl 61 dolarow ale najdrozszy byl po 174. Samo graceland po 41 dolarow. Pytam sie co pochlania wiekszosc? Filmik promujacy bazuje na mixach ! Nie na oryginalnych piosenkach. Nie ma materialow z Elvis in Concert. Wszystko zamyka sie na Aloha. Czyli lezy w smietniku w piwnicach.
    Co do strojow. W hARD ROCKU jest jedna peleryna i pas z 1971.
    W graceland z 20... ale chyba znane. Sundial. Tiger. Jest black cisco z czerwonym. Jest pare z 1969-1970. Concha i Chain. I fringle. Trzy z comebacku i kilka prywatnych z hawaii z 1972. I tiffany. Co ciekawe jest Aloha ale podpisane ze uzywal jej w latach 1973-1974. I piekny z Memphis z peleryna! Z 1974!

    OdpowiedzUsuń
  21. Ech, przykre co piszesz ... Wypytam jak wrócisz. :))

    OdpowiedzUsuń
  22. oczywiście jestem do usług. wracam 16.11

    OdpowiedzUsuń
  23. Super. :) Jak wrócisz muszę Cię do czegoś namówić, do napisania relacji. :) Jak to wszystko idzie w jakimś dziwnym kierunku, to myślę, że trzeba utrwalić stan w jakim to obecnie jest.

    OdpowiedzUsuń
  24. masz rację . czekam na telefon 😆

    OdpowiedzUsuń

1. --- Najedź kursorem myszy na słowa "Wpisz komentarz" w białej ramce i kliknij.
2. --- Następnie kliknij strzałkę (▼) po słowach "Skomentuj jako:".
3. --- Po rozwinięciu listy wybierz pozycję trzecią "Nazwa / adres URL".
4. --- W polu "Nazwa" wpisz dowolny NICK, którym będzie sygnowany Twój komentarz.
5. --- Po wpisaniu nicka, kliknij w przycisk "Dalej", a następnie w białym polu wpisz treść komentarza.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pola "adres URL" nie wypełniamy, chyba, że ktoś ma swoją stronę i chce ją tu podać.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Instrukcja graficzna tu:
https://elvisownia.blogspot.com/p/nick-w-komentarzu-instrukcja-graficzna.html