sobota, 22 października 2022

♥ Kobiety - Diana Webb

Diana Webb, to jedna z tych prawie nieznanych dziewczyn Elvisa z czasów wojska w Niemczech. Nie było jej na żadnej liście kobiet Elvisa z tych, na które trafiłam. Pojawiała się tylko w rozmowach na różnych forach, kilka razy wspomniano o niej w artykułach prasowych, a później, gdy stała się znaną celebrytką kulinarną (i nie tylko), o jej kontaktach z Elvisem mogliśmy usłyszeć z jej własnych ust.

W jednym z wywiadów, do których udało mi się dotrzeć, opowiedziała o swojej relacji z Elvisem nieco szerzej, w innych tylko wspominała w kilku zdaniach, że się z nim umawiała przez krótki czas, przez jakieś dwa miesiące poprzedzające jego poznanie Priscilli Beaulieu.

Diana Webb z natury jest osobą wierzącą w ingerencję sił wyższych w nasze życie, poprzez dawanie różnych wskazówek, takie zwiastowanie przyszłości (zapowiedź czegoś), a także stawianie na naszej drodze różnych ludzi w jakimś celu. Uważa, że zanim spotkała Elvisa, została o tym uprzedzona przez opatrzność. W wywiadzie tak przedstawia to zdarzenie:
"Najdziwniejszą rzeczą, która sprawiła, że uwierzyłam w magię i coś poza nią, był rok 1959. Byłam w klubie studenckim na UCLA, bardzo głośno grała muzyka, a ja ni stąd ni zowąd powiedziałam [w chwili gdy śpiewał Elvis Presley]: “Hej, możesz ściszyć muzykę”, co ktoś skomentował: “Diana nie lubi Elvisa Presleya”. Miałam wtedy ten nagły moment jasności, który był taki dziwny. Powiedziałam im, że go lubię i kiedyś się z nim umówię, a wszyscy patrzyli na mnie jakby im szczęka opadł. Mi też szczęka opadła, bo nie miałam pojęcia, skąd mi się to wzięło [odpowiedź jakiej udzieliła]. To była najdziwniejsza rzecz na świecie".
Pasją nastoletnie Diany Webb było gotowanie, a w szczególności kuchnia francuska. Mniej więcej dwa miesiące po tym zdarzeniu w klubie studenckim, mama obwieściła jej radośnie, że spędzą wakacje w Europie w formie objazdowej trasy kucharskiej, będą się przemieszczać poznając różne kuchnie, miast siedzieć w jednym miejscu.

Pierwszym przystankiem był Paryż we Francji. Zatrzymały się w hotelu Prince de Galles, niedaleko Łuku Triumfalnego, w którym właśnie przebywał Elvis ze swoimi przyjaciółmi*.

* Jeśli to było między 14 a 27 czerwca 1959 roku, to z Charlie Hodgem, Lamarem Fike i Rexem Mansfieldem. Był tam też wtedy Freddie Bienstock, menadżer w Hill and Range Music, odpowiedzialny za znajdowanie nowych piosenek dla Elvisa, razem ze swoim kuzynem Jeanem Aberbachem. Tydzień później Elvis ponownie wrócił do Paryża z Charlie Hodgem, Lamarem Fike i Rexem Mansfieldem.

Następnego dnia, gdy Diana szła ze swoją mamą przez hotel podbiegł do niej czternastoletni chłopiec, Bobby (prawdopodobnie poznały go już wcześniej). Powiedział Dianie, że Elvis Presley jest w jadalni, a on boi się go poprosić o autograf, więc czy ona mogłaby to zrobić. Zgodziła się. Poszli do jadalni, była zamknięta, ale Elvis stał tam z kilkoma osobami ze swojej świty, ze swoimi ochroniarzami:
"Podeszłam do niego i powiedziałam „Cześć, jestem Diana Webb z Beverly Ellis* i mój przyjaciel Bobby bardzo chciałby mieć twój autograf”".
* Podejrzewam, że chodzi o Beverly Hills, a nie o Beverly Ellis, ponieważ nie ma takiego miasta w USA, ani dzielnicy w Los Angeles, gdzie wtedy mieszkała.

Elvis dał chłopcu autograf, a potem jeszcze przez chwilę rozmawiał z Dianą Webb, po czym się rozstali. Wieczorem udały się do Moulin Rouge:
"Poszłyśmy na wycieczkę do Moulin Rouge i tak się stało, że Elvis i jego świta byli tam na balkonie, w Moulin Rouge i wszyscy robili z tego wielkie halo. W holu podczas przerwy zobaczyłam jego ochroniarzy [Elvisa nie, bo był w garderobie tancerek].

Gdy wróciłyśmy do hotelu, był tam już Elvis ze swoimi ochroniarzami i zapytał moją mamę, czy mógłby mnie zabrać do Lido tamtej nocy. Nie wiem, co się za tym kryło, kiedy o tym dziś myślę. Był taki wspaniały, nosił swój wojskowy mundur, miał krótkie włosy i był takim dżentelmenem. Myślę, że potrzebował dziewczyny na ramieniu ponieważ byłby rozszarpany na strzępy. Wiesz, jaki był przystojny, a w mundurze dwa razy bardziej".
Jej mama się zgodziła i tej nocy Elvis zabrał Dianę do Lido:
"Kiedy tam weszliśmy, naprawdę byliśmy bardzo oblegani, gdy zaczęliśmy wchodzić do Lido, który był klubem nocnym z tancerkami topless i takimi rzeczami. Miałam tylko 18 lat, byłam takim dzieciakiem, ale i tak to był wielki dreszczyk emocji. To było po prostu niebiańskie, gdy trzymał moją rękę kiedy wchodziliśmy, a prasa tam była. To było po prostu szalone.

Mieli dla niego ustawiony stół, który praktycznie prawie stał na scenie. Wokół biegają te wszystkie topless kobiety, ale on był po prostu bardzo uważny, uprzejmy i trzymał mnie cały czas za rękę, rozdając autografy. To było naprawdę słodkie, urocze.

A potem, gdy wróciliśmy do hotelu, zaprosił mnie do swojego pokoju. Miał tam gitarę i zaśpiewał dla mnie jedną piosenkę z Moulin Rouge, która go zafascynowała. Tak, były też pocałunki i to było wszystko na naszej pierwszej randce".
Potem Diana Webb wróciła do swojego pokoju. Następnego dnia miały się udać do kolejnego miasta z zaplanowanej trasy kulinarnej po Europie:
"Następnego dnia, kiedy wsiadałam już do autobusu, żeby jechać do następnego miasta, dostałam notatkę. Jeden z jego ochroniarzy podbiegł do mnie, gdy miałam wsiąść do autobusu. Wciąż mam tę notatkę. Dał mi swój numer telefonu w Bad Nauheim. Mieszkał poza bazą wojskową. To było mniej więcej w tym samym czasie, kiedy poznał Priscillę. Była młodsza ode mnie, ale mówię, to było kilka miesięcy przed jej poznaniem.

W każdym razie dał mi swój numer telefonu i powiedział, żebym zadzwoniła, kiedy dotrę do Bad Nauheim i zrobiłam to".
Zgadza się, Priscillę Beaulieu poznał kilka miesięcy później, 13 września 1959 roku (według innych źródeł 13 października 1959 roku, niektóre mówią nawet o listopadzie, ale to błąd), a Diana była w Europie już od czerwca.

Myślę, że Bad Nauheim nie było wśród miast planowanej trasy pań Webb po Europie, pojawiło się na niej dopiero po poznaniu Elvisa w Paryżu.

Kiedy dotarły do Bad Nauheim i zainstalowały się w hotelu* (jakim, nie wspomniała), Diana zadzwoniła do Elvisa. Powiedział, że po nią przyjedzie i ją zabierze, ale obawiał się, że fani mogą im przeszkadzać. Miał rację. Chociaż nie był tam nigdy wcześniej, oni się jakoś dowiedzieli i kiedy zatrzymał się na parkingu, oblegli samochód. Elvis pozostał w samochodzie, a jeden z ochroniarzy poszedł po Dianę.

* Tutaj nie mam pewności, czy był to hotel w samym Bad Nauheim, czy w okolicy, ponieważ Diana mówi, że kiedy Elvis odebrał ją z hotelu z "miejsca, w którym nigdy jeszcze nie był", to pojechali do Bad Nauheim. To sugeruje, że hotel nie był położony w Bad Nauheim. No chyba, że się nieprecyzyjnie wyraziła, mogło chodzić o położenie w innym rejonie Bad Nauheim, w którym dotąd nie był.

Tym razem Elvis nie był w mundurze. Miał na sobie turkusowy sweter z czarnymi sznurowadłami, był spocony i palił "coś jakby cygaro" (pewnie cygaretkę). Diana poczuła się trochę niepewnie: "Wyglądał tak uprzejmie i jak dżentelmen w swoim wojskowym mundurze, ale teraz było inaczej, to było bardziej rockowe". Mimo chwili zawahania, wsiadła do auta.

Prowadził Lamar Fike. Jechali do wynajętego domu Elvisa przy Goethestraße 14 w Bad Nauheim. Gdy skręcili w ulicę, zwróciła uwagę na stojący tam tłum ludzi i zapytała, czy to targ uliczny, czy co. Na co Elvis odparł: "Nie, tam mieszkam". Diana Webb:
"Jego dom był po prostu otoczony przez ludzi, którzy byli nim tak zaintrygowani. Więc weszliśmy, a ochroniarze ugotowali dla nas obiad".
Pewnie nie ochroniarze, tylko babcia Elvisa, Minnie May, a oni tylko podali. Natomiast zaciekawiło mnie jej następne zdanie:
"Miał tam instrumenty, mógł grać na pianinie, gitarze i chyba na puzonie, czy coś, może na saksofonie, dokładnie nie pamiętam".
Ciekawe. Kolejny raz pojawia się ten instrument w zestawieniu z Elvisem. Pewnie był to puzon lub trąbka, saksofon raczej nie. Tak sądzę. To, co dotąd udało mi się ustalić na temat jego gry na trąbce, zawarłam w poście "Elvis i instrumenty dęte".

Diana Webb mówi o jednym z tych instrumentów, ale nie wiemy, który z nich Elvis miał ze sobą w wojsku. Wiemy tylko, że uczył się wcześniej grać na trąbce, to było kilka lat wcześniej. Z braku innych informacji na ten temat, można było przypuszczać, że był to chwilowy zapał, a jednak nie, skoro zabrał ją nawet do wojska za ocean

Dalej Diana mówi:
"Śpiewał przez cztery godziny wszystkie piosenki, które znaliśmy, to była niesamowita rzecz. W pewnym momencie podszedł do okna i odsłonił roletę, były tam te wszystkie twarze, bo ludzie słuchali muzyki. Wróciłam do hotelu około 4 nad ranem, było całkiem ekscytująco".
Elvis i Diana spotkali się jeszcze kilka razy, a potem udała się na ciąg dalszy swoich wakacji po Europie:
"Później pojechałam dalej i nie wiedziałam czy go jeszcze kiedyś zobaczę. Kazał mi do siebie pisać".
Niemniej w kilku wywiadach powiedziała, że spotykali się w Niemczech przez prawie dwa miesiące. Dlatego myślę, że musiała wracać do Niemiec. To możliwe, Diana pochodziła z zamożnej rodziny i przyjechała z matką do Europy na całe lato. Być może spotkali się ponownie w Paryżu, podczas innego pobytu tam Elvisa. W materiach, do których dotarłam nic o tym nie ma, ale to nie on był tematem głównym tych wywiadów, tylko jej działalność w różnych dziedzinach (nie tylko kulinarnej) i książki. Elvis był tylko ciekawostką, którą okraszano rozmowę.

Gdy wróciła do Ameryki, a on był jeszcze w wojsku, pisali do siebie i dostała od niego kartkę na Boże Narodzenie.

Kiedy wrócił do Stanów Zjednoczonych, ich kontakt wcale się nie urwał:
"Wysyłał kartki świąteczne i robił to dalej. Mam też jego listy".
Co ciekawe, po jego powrocie z wojska do USA, widywali się jeszcze przez ponad dwa lata:
"A potem widziałam go jeszcze wiele razy w ciągu następnych dwóch lat".
To oświadczenie jeszcze bardzie zaskakuje zważywszy na fakt, że w źródłach, gdy mowa o kobietach Elvisa, zwykle nie jest wymieniana. Niestety nie doprecyzowała jaki charakter miały te ich późniejsze spotkania, już w USA, po jego powrocie z wojska, czy tylko towarzyski, czy bardziej intymny, ani jak były częste. Wrócę do tego.

W jednym z wywiadów, ale jeszcze w kontekście ich spotkań w Niemczech, powiedziała:
"To nie była wielka miłość, ale myślę, że najważniejszą rzeczą, jaka z tego wyszła, było to, skąd wiedziałam, że spotkam Elvisa Presleya?".
Tutaj Diana znowu nawiązuje do swojego przeświadczenia o sygnałach od opatrzności, która niejako uprzedza ją o różnych zdarzeniach. Zastanawiam się, czy mówi prawdę o miłości. Ze strony Elvisa, to raczej faktycznie nie była wielka miłość, ale czy w jej przypadku również, czy to tylko taka przyjęta po latach neutralna poza? Obstawiam to drugie, ponieważ widzę na jej twarzy ekscytację, kiedy mówi o swoim czasie z Elvisem, nawet dziś, po 60 latach, mając za sobą dwa udane małżeństwa.

W jednym z wywiadów powiedziała:
"Moje przyjaciółki, nie wierzyły, że się z nim umawiałam, bo to było dla nich zbyt mało wiarygodne. Później zabrałam je do jego domu na przyjęcie urodzinowe i było naprawdę fajnie".
To świadczy przynajmniej o jednym, wzajemnej sympatii, skoro bywała na jego urodzinach. Owszem, zdarzało się, że na urodzinach Elvisa pojawiały się różne przypadkowe osoby, na przykład zaproszone spośród grupy fanów stojących pod bramą, ale jeśli chodzi o ludzi, których już dłużej znał, to tylko zaproszeni, rodzina i ochroniarze.

Diana Webb:
"Pewnego dnia byłam w domu w Beverly i byłam już zaręczona. Dom mojego ojca był na Sunset Boulevard. Usłyszałam klakson i limuzynę, a potem Elvis machnął do mnie. Chwilę później zadzwonił telefon i zapytał, czy może po mnie przyjechać, a moi rodzice byli bardzo podekscytowani".
Diana nie kończy wątku, nie dopowiada co było dalej, ale być może to było ich ostatnie spotkanie.

Prawdopodobnie ich spotkania ustały w 1963 roku, kiedy Diana Webb zaręczyła się. Nie wiem czy było tak rzeczywiście, ale tak przypuszczam. Możliwe, że później pozostawali w kontakcie telefonicznym, a może nawet Elvis poznał jej męża? Nie znam odpowiedzi.

Jak i na wiele innych pytań, które cisną się na usta. Aż się prosi by ktoś z badaczy życia Presleya, przeprowadził z nią wywiad pod kątem ich znajomości. Być może nawet coś takiego miało już miejsce, lecz nie mam wiedzy w temacie. Nic nie znalazłam z nią pod kątem Elvisa, zawsze jest o nim tylko "przy okazji". Alanna Nash, również przemilczała jej osobę, ale jak sama mówiła, nie dało się napisać o każdej z jego kobiet.

To tyle, co udało mi się "wyłowić" z jej wywiadów i programów, w których była gościem.

Aczkolwiek, mówiąc szczerze zastanawiam się nad sferą intymną ich relacji. Z wypowiedzi Diany nic takiego nie wynika, poza pocałunkami w Niemczech. Jednak to podtrzymywanie znajomości, najpierw listowne, gdy Elvis był jeszcze w Niemczech, a po jego powrocie do USA, w formie osobistych spotkań, daje do myślenia. Jak również ta zażyłość, która wyłania się z jej udziału w imprezie urodzinowej (lub imprezach), rodzi pytanie, czy była to tylko zwykła sympatia, czy doszło między nimi do zbliżeń.

Jej pełne dane personalne ---> Diana (Webb) [von Welanetz] Wentworth:
― Diana - imię pierwsze;
― Webb - nazwisko panieńskie;
― von Welanetz - nazwisko po pierwszym mężu;
― Wentworth - nazwisko po drugim mężu;
― von Welanetz Wentworth - nazwisko obecnie używane;

Kiedy zmarł jej pierwszy ukochany mąż, z którym dzieliła pasje kulinarne, wkrótce poślubiła kolejnego mężczyznę, ale zdecydowała, że w swoich personaliach zachowa nazwiska obu mężów.

Diana Webb urodziła się 4 marca 1941 roku, w Los Angeles w Kalifornii w Stanach Zjednoczonych. Przyszła na świat jako córka Eugene i Marguerite (Rufi) Webb. W latach 1958-1960 studiowała na University of California w Los Angeles.

Jest autorką kilkunastu książek o różnej tematyce (prawie wszystkie nagrodzone, niektóre nawet kilkakrotnie), a także współautorką kilku kulinarnych.

Partner "Von Welanetz Cooking Workshop", Los Angeles, 1968-1985. Gospodarz serialu telewizyjnego "New Way Gourmet", 1983-1986.

Założycielka (wraz z mężem) Inside Edge Foundation Education, Kalifornia, od 1985 roku, która od prawie 30 lat gości najlepszych mówców na świecie na cotygodniowych spotkaniach śniadaniowych, która pomogła rozpocząć karierę wielu najbardziej znanych autorów i mówców naszych czasów. Postępowi liderzy biznesu wciąż gromadzą się w Inside Edge, aby omawiać nowe idee w psychologii, nauce, problemach globalnych, strategiach sukcesu, świadomości duchowej i sztuce.

Jest międzynarodowym prelegentem na temat zdrowia serca dla American Heart Association, którym się zainteresowała po swoim zawale w 2009 roku. Napisała na ten temat książkę "Love Your Heart: Follow the Red Thread to a Heart-Centered Life" (2013).

Jest też certyfikowanym life coachem (trenerem życia) i nauczycielem jogi.

Mieszka w Palm Springs w Kalifornii ze swoim mężem Tedem Wentworthem, redaktorem naczelnym „Enlightenment Lifestyle Magazine”. Ma trójkę dzieci.

Diana Webb współcześnie (obecnie Diana von Welanetz Wentworth), w wieku 70+

Diana (Webb) von Welanetz Wentworth i jej mężowie

Okładki różnych wydań książki "Send me Someone: a True Story of Lover Here and Hereafter", Diany von Welanetz Wentworth. Opowiada w niej o swoim pierwszym małżeństwie, chorobie męża, a później jego śmierci. Pierwsze wydanie ukazało się w styczniu 2001 roku, lecz z uwagi na popularność książki wyszło kilka wznowień, ostatnie w lutym 2012 roku. Prawa do ekranizacji „Send Me Someone” zostały zakupione przez Lifetime Network. Książka wielokrotnie nagradzana

Uznani przez przyjaciół za idealną parę, zostali nawet nazwani przez magazyn Los Angeles „Jedną z najbardziej romantycznych par w Los Angeles”. Ale pewnego dnia u Paula zdiagnozowano raka. Diana była zdruzgotana. Wkrótce potem, w szybko pogarszającym się zdrowiu, Paul powiedział jej: „Nie chcę, żebyś była sama”. Odpowiedziała: „Więc przyślij mi kogoś!” Odpowiedział: „Zrobię to”. Ta obietnica jest sednem niezwykłej historii opowiedzianej w "Send me Someone". Jest to zarówno romantyczna historia miłosna, jak i wiarygodny opis komunikacji z kimś z „drugiej strony” - wciągająca opowieść z prawdziwego życia, która udowadnia, że prawdziwa miłość nigdy tak naprawdę nie umiera.

Okładki dwóch książek kulinarnych, które współtworzyła z innymi autorami: "Chicken Soup for the Soul Cookbook: 101 Stories with Recipes from the Heart" (1 października, 1995) i "Chicken Soup to Inspire the Body & Soul: Motivation and Inspiration for Living and Loving a Healthy Lifestyle (10 grudnia 2003), sprzedanych w 500 milionach egzemplarzy

Rhonda Swan



Tony Durso

Diana von Welanetz Wentworth wystąpiła między innnymi w programie Rhondy Swam i Tony'ego Durso. Pod planszami programów są MP3 z jej wywiadami dla tych, którzy są biegli w angielskim.
U Rhondy Swan, dwa wywiady, a u Tony'ego Durso, jeden

Materiał z YouTube - Sezon 1, Epizod 3 "The Girlfriend Hour® TV", w którym prowadząca rozmawia z Dianą von Welanetz Wentworth



38 komentarzy:

  1. Musiała byc wyjątkowa że kontakt trwał tak długo. Faktycznie jest wiele takich dziewczyn co informacje o Elvisie pewnie zabiorą ze soba do grobu.
    Szkoda że nie ma jej zdjęć z okresu jak się spotykała z Elvisem.
    Widać osoba szczęśliwa po zdjęciu. I bardzo kobieca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak,na dodatek jak na kobietę ponad 70-letnią świetnie wygląda.

      Usuń
  2. ps. wysyłałem ci przez wetransfer ksiązkę The wild one'56. Może czytałaś. Może coś nowego się dowiesz:) np. o kobietach i nie tylko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dzięki Krzysiu. :))) A filmiki z występów? Obejrzałeś już wszystkie z tego francuskiego źródła?

      Usuń
    2. Pamiętam ale wciąż nie miałem czasu. Ostatnio byłem chory.
      Czekam na cześć 17. Długo nie ma.

      Usuń
    3. Wysłałem ci część 17 w sześciu częściach przez wetransfer.
      Idziemy od końca.

      Usuń
    4. Dzięki, właśnie dziś udało mi ściągnąć ten 56.

      Usuń
  3. No widzisz, bo to jest to, co napisałam. Ktoś powinien do niej dotrzeć. Nie wiem, może próbowano i ona się nie zgodziła? Może próbowano i ktoś ma materiały?

    Ona w każdym materiale wspomina o Elvisie. Nie wiem, czy o sygnał - chcecie więcej, to się odezwijcie? Ja na początku widziałam tylko o okresie niemieckim, o USA dowiedziałam się dopiero później.

    Te listy, ta notatka, może by chociaż dała sfotografować i udostępniła fragmenty? Kartki świąteczne to mniejszy rarytas, bo te szły hurtowo i pewnie tam nawet nie ma podpisu Elvisa.

    Na pewno ma jakieś zdjęcia, nie wiem tylko, czy z Elvisem, bo kilka jego dziewczyn z czasów niemieckich podkreślało, że Elvis bardzo się pilnował, na polecenie Parkera, żeby nie mieć indywidualnych zdjęć z pojedynczymi dziewczynami, co najwyżej w grupie.Ochroniarzy Parker też uczulił i zaraz wkraczali.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale z USA mogą być, może nawet ona ma jakieś.

    OdpowiedzUsuń
  5. No z cilla ma zdjęcia we dwójkę.
    Czas okaże czy jeszcze zdjęcia ujrzą światło dzienne.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale z Cillą była nieco inna sytuacja. Nie była dziewczyną z tłumu pod bramą. Od pierwszego dnia była tam za wiedzą i zgoda rodziców, zabrana do Elvisa przez oficera Curie Granta, eskortowana powrotnie do domu przez Vernona i ludzi Elvisa. Również w następnych dniach odbierana od rodziców i zawożona do Elvisa.

    OdpowiedzUsuń
  7. A jej ojczym, również oficer amerykański na służbie w Niemczech.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ma z pojedynczymi dziewczynami zdjęcia, ale na zewnątrz (nawet jak są sam na sam, to wykadrowane ze zdjęcia gdzie było więcej osób). W środku też, ale tylko jak są pełnoletnie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Niemieccy reporterzy mogą mieć, ona tam wspomina, że do Lido wchodzili otoczeni ludźmi i prasą. Tylko jeśli dotąd nie wypłynęły, to raczej małe szanse. Musiałyby te media jeszcze istnieć i mieć wczesne archiwa (te z lat 50.).

    OdpowiedzUsuń
  10. Z tego wpisu wynika, że Diana Webb jest osobą wpływową w mediach, a przynajmniej w wybranym ich sektorze. Może więc brak bliższych informacji o jej relacji z EP jest zamierzony? Udostępnienie szczegółów mogłoby zaszkodzić wizerunkowi? A może wywiady mają charakter odpłatny? Wtedy część dziennikarzy odmawia i szuka informacji w innych, pośrednich źródłach.

    OdpowiedzUsuń
  11. Też się nad tym zastanawiałam. Z drugiej strony mówi o nim coś w każdym wywiadzie, co można odebrać jako zachętę, sygnał, że jest otwarta na ten temat.

    Niestety części materiałów nie da się zamienić na tekst, a ja słuchowo nie zrozumiem.

    Na pewno w większości jej za to płacą, w końcu z tego żyje.

    OdpowiedzUsuń
  12. Gdybając dalej, można też zaryzykować stwierdzeniem, że ... mówi jako dodatek bo w jej życiorysie to był tylko dodatek. I rzeczywiście nic spektakularnego więcej nie było poza tym co wiemy, tylko chcielibyśmy żeby było:) Poza tym że musiała mówić godzina po godzinie co robili a już może z wiekiem nie pamięta:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Można by było przyjąć, jednak nie sądzę. Elvis by nie podtrzymywał takiej znajomości, gdyby tam coś więcej nie było (nie chodzi o tylko seks, musiała mu jakoś przypasować). Miał dziesiątki tysięcy takich znajomych i tysiące gotowych kobiet, które już znał. Po co miał się "bawić" tyle czasu z Dianą?

    Prędzej opcja o pamięci z wiekiem pasuje, ale też nie do końca, zwróć uwagę na szczegóły jakie podaje, więc siedzi to w jej głowie. Kolejna rzecz - listy. Ile? Dwa-trzy? Czy może wiele? Co w nich jest?

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie wiem, jaką osobą w młodości była Diana Webb, ale po wysłuchaniu jej wypowiedzi wyobrażam sobie, że ma podobne podejście do ludzi co EP. Czerpie energię z towarzystwa innych ludzi; kocha spotkania przy stole i opowiadanie historii życiowych. Myślę, że EP i Diana mogli być pod tym względem podobni do siebie. Może to było bazą ich relacji? Ciekawy jest wątek ich listów. Szkoda że nie ma szczegółów. Wydaje mi się, że pewna grupa osób nie ujawniła wszystkich informacji o życiu EP ze względu na uczucia Lisy Marie. Nie chodzi mi o jakieś szokujące rewelacje, tylko np. informacje o podejściu EP do pewnych zdarzeń. Ann Margaret twierdziła, że sporo wie o podejściu EP do ślubu z Priscillą, ale właśnie ze względu na Lisę Marie nie ujawni tych informacji. Alanna Nash dysponuje listami Lamara Fike'a. Również z uwagi na Lisę Marie nie decyduje się na ich upublicznienie. W jakichś wywiadach też słyszałam taki argument. Coś w tym może być... Może z listami Diany Webb jest analogicznie?

    OdpowiedzUsuń
  15. Tak, też zwróciłam na to uwagę. Myślę, że to jeden z powodów utrzymania ich znajomości po powrocie do USA.

    No właśnie, te listy mnie intrygują. Nie tylko w kontekście ich relacji, ale przypuszczanie byłyby w nich jakieś odniesienia do jego życia w Niemczech i służby wojskowej.

    Na pewno ze względu na Lisę Marię, niektórzy nie mówią o pewnych rzeczach, zwłaszcza dotyczących jej matki. Ale Lisa też swoje wie, przecież po wydaniu książki Priscilli, doszło między nimi do karczemnej awantury i Lisa wyprowadziła się z domu. Przez kilka lat nie odzywała się do matki.

    Jeśli chodzi o listy Diany, tak może być jak piszesz. Niemniej coś mi mówi, że po prostu nikt się odpowiednio nimi nie zainteresował. Może to kwestia wygórowanych warunków finansowych? Albo ci z badaczy, którzy byliby zainteresowani, po prostu nie wiedzą o nich, mogli nie oglądać jej programów i nie czytać artykułów z kobiecy gazet.

    OdpowiedzUsuń
  16. Tak, relacje Lisy z matką nie należały do najłatwiejszych. Ale ona sama nie udźwignęła dziedzictwa. Nie miała co liczyć na poważną karierę muzyczną. To były mrzonki i ktoś namieszał jej w głowie. Nawet jeśli jest jakoś uzdolniona w tym kierunku, to w zderzeniu z formatem talentu EP była na przegranej pozycji. Szkoda, że była tak niestabilna emocjonalnie. Mogła naprawdę zrobić dużo dobrego dla utrwalenia pamięci o EP. Wyszło jak wyszło... Ciekawe czy wątek relacji Lisy z Priscillą znajdzie się w filmie o PP. Podobno zdjęcia już ruszyły. Reżyserować ma Sofia Coppola, co dawało nadzieję na przyzwoitą jakość filmu. Jednak załamałam się po przeczytaniu informacji (potwierdzonej przez samą reżyserkę), że film ma powstać na podstawie książki Priscilli. Masakra... To będzie tylko utrwalenie wielu kłamstw i przeinaczeń.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lisa mogła mieć miłość i sympatię milionów fanów na całym świecie. Dbać o dziedzictwo ojca nie tylko dla świata, ale i dla swoich dzieci i następnych pokoleń, mogła uczynić biznes dbając o twórczość taty , czy nie uważacie , że to naprawdę piękny pomysł na życie? Wiem, że ta strata i to , że była świadkiem jego śmierci na pewno odcisnęło na niej piętno ..plus do tego dochodzą źli doradcy , organizacje..to jak pokierowała swoim życiem..no wszystko poszło nie tak, myślę, że kluczem jest tutaj to samo co dotknęło Elvisa - mnóstwo osób wokół i wielka samotność w tym wszystkim , wtedy łatwo taką osobą manipulować. Tak pokierowała swoim życiem, to smutne , bo miała pełne możliwości by było inaczej.

      Usuń
    2. Nie wiem, może ja mam skrzywione poglądy, ale uważam, że dzieci wielkich ludzi mają moralny obowiązek wobec świata poświecić swoje życie piastowaniu i dbaniu o schedę swojego wielkiego przodka. Lisa zamiast tego zajęła się trwonieniem i życiem w hedonizmie, co skończył się dla niej jak widać. To już ex-żona lepiej się zachowała. Pomijam powody (kasa i splendor), ale dzięki niej mamy Graceland i całą resztę.

      No niestety z racji zastrzeżonego znaku towarowego "Elvis Presley", każdy film będzie pod dyktando Priscilli.

      Usuń
  17. Witajcie moi drodzy! Przez pewnien czas miałam problem z zalogowaniem na maila , a ponieważ jestem technologiczną sierotą :) dopiero odkryłam , ze wystarczy wpisac link i można napisac komentarz. Danusiu , nadrabiam ostatni miesiąc Twojego twórczego pisania - ze względu na niespodziewaną chorobę, która odebrała mi nieco radości ze słuchania Elvisa...wiecie jak to jest. Jak się zacznie go słuchać czy o nim czytać..człowieka pochłania to bez reszty :) cięzko to robić kiedy głowę zaprzątają stresy..wracam do czytania zaczynając od najnowszych wpisów.
    Szczerze, film Coppoli to dla mnie nieporozumienie. Najpierw Elvis z perspektywy Parkera. Teraz kolejny film z perspektywy Priscilii, a gdzie w tym wszystkim jest Elvis? ...Zapewne zostanie pokazana jako jedyna prawdziwa miłość jego życia , pozostałe kobiety jeśli się pojawią to jako bezosobowe , nic nie znaczące .. obserwuję na instagramie Lindę Thompson i powiem szczerze uwielbiam ją ( tak jak i Marta jesli dobrze doczytałam w którymś komentarzu :) zawsze pięknie i mądrze się wypowiada o Elvisie, nie idealizuje go, ale potrafi też docenić ich wspólne lata , pięknie opisuje ich wspólny czas i ile jej ta relacja dała ( nie mam na myśli korzyści materialnych ), po tym jak widzę jaką ciepłą , ponad wszystko rodzinną i życzliwą osobą jest, wciąż odpowiadającą na pytania fanów wcale się nie dziwię , że skradła jego serce swoim , southern charm'. Oboje z Memphis, oboje mieli w sobie ten sam południowy czar ,podobne poczucie humoru i jakoś wewnętrznie czuję , że gdyby Elvis żył byliby dobrymi znajomymi po tych wspólnie spędzonych latach. Oczywiście nie idealizuję jej, ale jak na młody wiek , w którym była potrafiła do niego dotrzeć, rozbawić go, rozpogodzic, mieć z nim wspóle zainteresowania.
    Według mnie są właśnie takie osoby jak Linda, Billy Smith, David i Billy Stanley, z nieżyjących Lamar , Rick Stanley .Wy na pewno macie swoje "typy" osób, które naprawdę były blisko i widziały najwięcej z jego życia i szkoda, że nikt nie pokusi się na film o Elvisie, w którym on sam byłby swoim bohaterem, nie pokusi się o analizę psychologiczną jego osobowości, o analizę jego fenomenu , w oparciu o bliskie mu osoby ( nie koniecznie związane z Cillą!) i dostępne wywiady samego Elvisa . Smutne jest to, że okres po rozwodzie przedstawiają jako już jedno wielkie pikowanie w dół. To był dla niego cięzki okres, według mnie El ciężko znosił porażki, ot choroba perfekcjonistów , ale to nie znaczy, że nie przeżywał w życiu prywatnym wielu radosnych, wesołych chwil w ostatnich latach! to straszne upłaszczenie jego osoby jakoby rozwód złamał mu całe życie i był powodem jego spadku w dół. Na to składało się mnóstwo powodów od kłopotów zdrowotnych , po nieustanne poczucie braki matki , której rady były zawsze dla niego pierwszym drogowskazem, po rozwód także, po Parkera i zdanie sobie sprawy, że nikomu nie może ufać , po brak wyzwań zawodowych.
    I jak zwykle pod postem odbiegłam od tematu :)
    Bardzo ciekawa opowieść i rzeczywiście jeśli już tak młody El spotkał kobietę, która miała przeczucia co do pomocy od sił wyższych w ich znajomości nic dziwnego , że ta relacja trwała w jakiś sposób tyle lat. Myślę , że dla niego kluczem oprócz sensualności była właśnie duchowość i rozwój wewnętrzny- myślę, że to go pociagało w takim samym stopniu jak piękno zewnętrzne. No i wątek niewyczerpany chciałoby się więcej o tej znajomości wiedzieć :)
    Danusiu, podpytam od razu o jeszcze jedną kwestię - ostatnio oglądałam film Rocketman o Eltonie Johnie. Pojawia się tam przez moment motyw Elvisa i przeczytałam później o spotkaniu Elvisa z Eltonem Johnem i jak smutno Elton ,który uwielbiał Elvisa przez wszystkie lata , to spotkanie wspominał..czy pisałaś może gdzieś o tym spotkaniu ?
    serdecznie Was wszystkich Danusię, Agę, Martę i Krzysia pozdrawiam i dziękuję za Wasze wszystkie komentarze, które niosą wiele ciekawostek i szczegółowych "smaczków" z życia EP .

    OdpowiedzUsuń
  18. Witaj Cheri. :) No wywołałam wilka z lasu. Nie dalej jak dwa dni temu pomyślałam o Tobie i jeszcze jednej osobie. :)

    Co do swoich zapatrywań odnośnie filmów, masz absolutną rację. Podzielam te poglądy. Linda Thomson ma szansę się pojawić, bo z tego co mi się wydaje ma dobre relacje z Priscillą, to znaczy był okres, co miała, jak jest obecnie, nie wiem, bo w filmie ELVIS Baza Lurhmana jej nie było. Linda miała swoje za uszami i szastała pieniędzmi Elvisa na prawo i lewo, ale masz rację, była jedną z mądrzejszych partnerek Elvisa i gdyby nie jej zaborczość, to kto wie, czy nie zostałaby drugą żona. Billy Smith, Ricki Stanley, jak najbardziej. Chociaż gdyby Ricki tej nocy nie by naćpany i czuwał jak powinien, bo miał dyżur, w pokoju bodygardów za łazienką, to może 16 sierpnia 1977 nie stracilibyśmy Elvisa. Nikt tego nie porusza, ale takie są fakty, z czego sam zdawał sobie sprawę i mówił o tym ze skruchą w swojej książce. David za życia Elvisa, też był za nim. Później, trochę matka zaczęła ingerować. Natomiast Billy ... wyprowadziła się od Elvisa jeszcze za jego życia, bo obwiniał go o romans ze swoją żoną, która go zostawiła.

    O samym spotkaniu nie pisałam. Wspomniałam o Eltonie tylko w dwóch postach:
    http://elvisownia.blogspot.com/2016/08/zote-garnitury-elvisa.html
    http://elvisownia.blogspot.com/2022/04/w-hodzie-elvisowi-13-piosenka.html

    Cheri a możesz coś więcej o wypowiedzi Eltona? Smutno w jakim sensie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło poznać Cheri06 :) Tak, każdy pewnie ma grupę osób ze środowiska EP, którym bardziej wierzy niż innym. Pewnie Linda nie była ideałem. O jej wydawaniu pieniędzy słyszałam w wypowiedziach Joe Esposito i to już wzbudza u mnie trochę podejrzeń.
      Z Lisą Marie mogło być pięknie, a wyszło jak zawsze... Słuchałam kilku wywiadów z nią. Sprawia wrażenie osoby przekornej, ale jednak ze słabym charakterem. Myślę, że matka nigdy nie wypełniła pustki po śmierci EP. Tak jak On sam tęsknił za swoją matką, tak Lisa Marie żyła w permanentnym poczuciu braku ojca, zwłaszcza takiego ojca.
      Też nie przyjmuję poglądu, że rozwód zniszczył życie EP i że potem już nic dobrego się nie wydarzyło. Myślę, że nie chodziło o uczucia do Priscilli. Uważam, że szanował ją jako matkę jedynego dziecka i to już stawiało ją na piedestale. Ale poza tym nie wydaje mi się, żeby była jakaś wyróżniająca się więź. Kiedyś trafiłam na zestawienie, ile czasu faktycznie spędzali razem, uwzględniając jeszcze okres przedmałżeński. Tak naprawdę nie za wiele. Hollywood, sesje, inne kobiety. Często rozjeżdżali się, bo EP był w LA i nie czuł podobno potrzeby wracania do towarzystwa Priscilli. Nie zachowałam tych danych, ale było to zaskakująco mało czasu jak na przyszłą żonę... Trzeba Priscilli oddać, że ogarnęła sprawy majątkowe i jakoś je wyprowadziła, ale nie udźwignęła, wg mnie, strony muzycznej, artystycznej spuścizny po EP. To jest zaniedbane.

      Usuń
    2. Książka Ricka Stanleya wzbudziła we mnie ogromne emocje. Pewne zachowania całego towarzystwa zostały w niej nazwane wprost i uczciwie. On choroby EP wskazuje jako skutek uzależnienia i przyjmowania nadmiernej ilości leków. Teraz ostatnie publikacje (mam na myśli Sally Hoedel) idą odwrotnym tokiem myślenia. Nie przeczytałam jeszcze całej jej książki, więc jeszcze może coś mnie zaskoczy. Natomiast Rick Stanley stwierdza wręcz, że nie należy wyolbrzymiać dolegliwości fizycznych (ból) EP. Jego ocena idzie po prostu w kierunku uzależnienia. Może wynika to z jego doświadczeń? Były skrajne i na pewno kierunkowały jego myślenie w dalszym życiu. Niemniej dopuścił się zaniedbania tragicznego w skutkach. Niby miał wyrzuty sumienia, ale twierdził, że wszystko i tak skończyłoby się tragicznie, tylko trochę później.

      Usuń
    3. Ponoć przez pierwszy rok, Elvis faktycznie szalał za Lindą, więc może poczuła się zbyt pewnie. Jednak później ... wilka ciągnęło do lasu, bo ileż czasu można konsumować jedną łanię. :)

      Jeśli chodzi o Priscillę, mam takie samo zdanie. To tez wynikało z jego przekonań religijnych - nierozerwalne więzy małżeńskie. Aczkolwiek to podejście u Elvisa mi się nie podobało, bo jeśli wolność w związku, to dla obojga. On kiedyś powiedział, że nie miłość jest ważna w małżeństwie, miał pogląd, że żona powinna siedzieć w domu i cieszyć się, jak mąż od czasu do czasu poświęci jej trochę uwagi. Stąd to jego "wychowywanie" dziewczyn na przyszłe partnerki. Ja myślę, że tam wielkiej miłości w chwili zawarcia małżeństwa nie było z żadnej ze stron. Chemia była na początku, w Niemczech i może przez chwilę po jej przyjeździe do USA.

      Usuń
    4. Nie chcę generalizować, ale takie rozumienie roli kobiety w małżeństwie było powszechne w latach 50tych i 1wszej połowie 60tych. Zresztą do dzisiaj można natknąć się też na taki schemat. Poza tym nie zapominajmy, że EP był facetem z południa USA i to też kierunkowało Jego myślenie. Nawet mówiąc o matce, narzekał, że musiała pracować. Pewnie chodziło bardziej o konieczność wykonywania ciężkiej pracy z powodu biedy, ale sądzę, że rozumiał Jej rolę jako strażniczki ogniska domowego. Cóż, takie wychowanie... ma to i dobre, i słabe strony.
      Natomiast Priscilla chciała być Panią Presley i tyle. Potem zobaczyła wielki świat i sądziła, że w nim samodzielnie zafunkcjonuje. Zresztą kto by nie uwierzył w tę bajkę. Przecież do Vegas (no, nie na każdy koncert, ale na wiele z nich) zjeżdżały sławy muzyki i Hollywood. To na pewno mogło dziewczynie zawrócić w głowie. Jej obecne brylowanie w mediach, oczywiście wynikające z kontroli spuścizny po EP, pokazuje, że lubi tzw. wielki świat. Natomiast EP pozostał "antyestablishmentowcem" (tak skrótowo rzecz ujmując). Tak Go odbieram.

      Usuń
    5. Dokładnie, zgadzam się z każdym Twoim wnioskiem i opinią. Niemniej nawet jak na lata 50. uważam, że akurat w jego przypadku z uwagi na specyfikę życia, to było bardzo nieuczciwe. Co innego gdyby wiódł życie przeciętnego człowieka, np. kierowcy ciężarówki, czy właściciela sklepu meblowego (marzenie Gladys). To byłaby inna perspektywa. A on prowadził "podwójne" życie, domowe w Graceland i rozrywkowe w domach w Kalifornii.

      Usuń
    6. Macie rację dziewczyny..gdyby Rick wtedy czuwał możliwe, że tak by się to nie skończyło, gdyby Ginger nie spała..to okropnie smutne, że ten koniec był tak okrutny i samotny dla tak cudownego człowieka.
      Lisa dla mnie sprawia takie samo wrażenie, niby chce być przekorna, chce pokazać , że żyje po swojemu ,ale..no nie, to nie wychodzi. Mając taką spuściznę do ogarnięcia to po prostu trzeba poświęcić swoje życie by o nią zadbać w takim zakresie w jakim mogła i uczynić z tego sens swojego życia i biznes. Z drugiej strony dobrze, że chociaż matka miała smykałkę biznesową (jaka by nie była) ,ale co będzie jak Lisa zostanie sama? Patrząc na jej dotychczasowe decyzje życiowe nie można niczego być pewnym.
      Danusiu, z tego co wyczytałam, Elton John spotkał się z Elvisem przed jego koncertem 27 stycznia 1976 roku w Largo, w stanie Maryland. Elton był wielkim fanem Elvisa od czasów młodości, jak to bywa również idealizował go w swoim wyobrażeniu. Elton został zaproszony za kulisy przed koncertem ,wymienili uprzejmości , zapozował do zdjęcia z Lisą Marie. Z tego co przeczytałam według Eltona Elvis nie był w dobrej formie, obejrzał koncert wraz ze swoją mamą , jednak jego wizerunek idola , którego idealizował przez wszystkie lata przy tym spotkaniu został zburzony, 76 rok wtedy El był już naprawdę wymęczony koncertowaniem i chorobami.. Muszę zobaczyć czy opisywał te spotkanie w swojej oficjalnej autobiografii bo nie chcę powielać rzeczy opisanych w internecie jako "podobno powiedział".

      Usuń
    7. W jednej z teorii - zabójstwo Elvisa - Ginger jest wymieniana jako "winna". Chodzi o to, że specjalnie wzięła leki nasenne i przeciwbólowe, rzekomo z powodu bóli miesiączkowych. A wzięła je po to, by zabójcy mieli swobodny dostęp, a ona alibi. Były ślady walki w łazience, dr Nick twierdził, że Elvis miał na karku ślad po uderzeniu karate, a kucharka na dole słyszała podniesione głosy i szamotaninę dokładnie w godzinie jego śmierci, czyli jakiś czas po 9 rano. Zresztą Ginger stale twierdziła, że ma miesiączkę, bo unikała seksu z Elvisem. Billy Smith kiedyś powiedział cynicznie Elvisowi "ty weź ją zawieź do szpitala, bo twoja kobieta się wykrwawi". Cokolwiek Elvis chciał, ona zawsze wykręcała się periodem, miała permanentną menstruację.:)))

      Lisa wszystko, co jeszcze jej zostało natychmiast po śmierci Priscilli zamieni na zielone. Ma gdzieś fanów i ojca. Jeszcze bardziej jej nie lubię jak Priscilli.

      Dzięki Cheri za wyjaśnienia. O ich spotkaniu tego akurat nie czytałam, ale przyznam, że się nie zagłębiałam w temat. Elton interesował mnie tylko ze względu na złoty garnitur ("Gold Lame" z 1957 roku), który Elvis mu podarował podczas spotkania. Później Elton w nim wystąpił - jest o tym w tym poście , do którego linka podawałam wcześniej, zdjęcia też.

      Usuń
    8. Oj ta Ginger..do tej pory pokazuje swoją biżuterię jako dowód wielkiej miłości Elvisa. A jak na nią patrzę na zdjęcia z młodości mrozi mnie jej podobieństwo do Gladys i zacięty wyraz twarzy i myślę, że to był jedyny powód tej znajomości, a może Elvisa kręciło to , że ona ciągle była na nie? czytałam opinie fanów, że gdyby to była Linda to by do tego nie doszło bo ona zawsze czuwała przy Elvisie..ile ludzie tyle teorii. Bardzo mnie ciekawi czy protokół zostanie odtajniony w 2027...

      Usuń
    9. Tak, to smutne, że Lisa tak podeszła do tematu i ja również nie czuję do niej sympatii..mam wrażenie jakby dalej wydawała się być "zbuntowaną nastolatką",a to przecież już dorosła kobieta, do tego ta tragedia z synem..wszystko jest nie tak w tej rodzinie. Ostatecznie Cilla wypada tam mimo wszystko chyba najlepiej ;-)

      Usuń
  19. Wiesz, jeśli chodzi o spuściznę muzyczna, to niespecjalnie dużo mogła, łapę na wszystkim trzyma RCA, ale pewne pole manewru miała i tu racja, że odpuściła tę działkę. Przede wszystkim w Graceland wszystkie płyty powinny być dostępne, a Krzysiu mówi, że jest tragedia w stosunku do poprzednich lat.

    Nie wiem o jakiej książce Ricka mówisz. Ja czytałam tylko "W Pułapce" i nie odniosłam wrażenia, że choroby Elvisa przypisuje narkomanii. Owszem, regularne branie niektórych leków nie sprzyjało zdrowiu, ale te choroby, które w większości trapiły Elvis nie mają swojego źródła w lekach - np. jaskra, przerost okrężnicy, bezsenność (od dziecka).

    OdpowiedzUsuń
  20. Chodzi mi o "W pułapce". Tam jest taki fragment: "Był naprawdę chorym człowiekiem. Z powodu tych dolegliwości (w zdaniach poprzedzających te dolegliwości są wymienione) zawsze wyolbrzymiał swoją potrzebę środków przeciwbólowych. Większość jego problemów zdrowotnych miała swoje źródło w nadużywaniu leków." Dyskutowałabym mocno z taką oceną. Długoterminowe przyjmowanie tylu leków na pewno wywołało kolejne skutki uboczne, ale nie można wskazywać tego jako źródła. Zgadzam się natomiast z innym stwierdzeniem, że EP leczył dolegliwości fizyczne, a zupełnie pominięto psychiczne skutki. Oczywiście, kiedyś było inne podejście. Jednak gdyby inaczej ustawił priorytety (czyli moje zdrowie na pierwszym miejscu, bo od niego wszystko zależy), to może historia potoczyłaby się trochę inaczej...

    OdpowiedzUsuń
  21. No właśnie, to zdanie jest trochę niekonsekwentne, może dlatego różnie je odebrałyśmy, ale masz rację, w drugiej części o tam wyraźnie mówi, że to efekt nadużywania leków.
    Co do Twojego zdania w dalszej części, moje jest identyczne. On tam był kilka razy u psychologa, ale widocznie zalecenia mu nie odpowiadały. Poza tym odniosłam wrażenie, że ten zawód nie cieszył się jego specjalnym szacunkiem, albo może trafniej byłoby powiedzieć zaufaniem. Zupełnie inaczej jak medycyna, miał na jej punkcie bzika. Wiedział więcej jak lekarze po studiach i z praktyką. Obawiam się też, że wmówił sobie, ze medycyna w postaci zastrzyków i tabletek może wszystko, bez zmieniania trybu życia, do którego był przywiązany i nie chciał nic zmieniać.

    OdpowiedzUsuń

1. --- Najedź kursorem myszy na słowa "Wpisz komentarz" w białej ramce i kliknij.
2. --- Następnie kliknij strzałkę (▼) po słowach "Skomentuj jako:".
3. --- Po rozwinięciu listy wybierz pozycję trzecią "Nazwa / adres URL".
4. --- W polu "Nazwa" wpisz dowolny NICK, którym będzie sygnowany Twój komentarz.
5. --- Po wpisaniu nicka, kliknij w przycisk "Dalej", a następnie w białym polu wpisz treść komentarza.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pola "adres URL" nie wypełniamy, chyba, że ktoś ma swoją stronę i chce ją tu podać.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Instrukcja graficzna tu:
https://elvisownia.blogspot.com/p/nick-w-komentarzu-instrukcja-graficzna.html