wtorek, 13 września 2022

♥ Kobiety - Marilyn Evans

Elvis występował w New Frontier Hotel, w Las Vegas (NV), między 23 kwietnia a 6 maja 1956 roku. Marilyn Evans była tam jedną z showgirls (tancerek), ale dopiero od lata. Poznali się pół roku później, kiedy 8 listopada 1956 roku ponownie zamieszkał w New Frontier Hotel.

Pomiędzy pokazami tancerze zbierali się w kawiarni na terenie kasyna, przeznaczonej tylko dla pracowników. To właśnie tam Elvis wszedł jednej nocy i usiadł przy ich stole. Kiedy to było dokładnie, nie wiem. Alanna Nash podaje, że było to zaraz po przyjeździe, pierwszej nocy. Znalazłam dwa zdjęcia z New Frontier Hotel, na których jest między innymi Elvis i Marilyn Evans, jedno datowane na 13 listopada 1956 roku, a drugie na 19 listopada 1956 roku. A zatem do ich poznania doszło między 8 a 13 listopada 1956 roku.

Alanna Nash w swojej książce "Baby, Let’s Play House. ELVIS PRESLEY and the WOMEN WHO LOVED HIM":
"Zatrzymał się w New Frontier, gdzie grał wcześniej w tym roku, i od razu zaczął spotykać się z dziewiętnastoletnią Marilyn Evans, tancerką z hotelu. Wszedł do kawiarni w kasynie, przeznaczonej tylko dla pracowników i usiadł przy jej stole. „Wow - pomyślała. – Jest piękny - naprawdę piękny”. W ciągu godziny dał jej nabazgraną notatkę na odwrocie serwetki: „Czy mogę umówić się z tobą jutro wieczorem lub przed wyjazdem?”".
Skinęła twierdząco głową, podekscytowana i w szoku. Jeszcze tego samego dnia, w nocy, zadzwonił za kulisy, żeby dogadać godzinę spotkania.

Jason George, w artykule "Elvis mystery solved!", opublikowanym w "Chicago Tribune", 11 listopada 2008 roku, podał:
"I tak, przez następne kilka tygodni ona i Elvis zwiedzali Las Vegas, jeżdżąc po okolicy, przesiadując i spacerując po kasynach, choć żadne z nich nie lubiło hazardu".
Tutaj autor coś źle ją zrozumiał, ponieważ na pewno nie chodziło o kilka tygodni, co najwyżej kilka lub kilkanaście dni. Kilka tygodni dotyczyło długości trwania całej ich relacji, a nie okresu w Las Vegas.

Zaiskrzyło. Odtąd Elvis cały czas utrzymywał z nią kontakty, dużo rozmawiali przez telefon.

Elvis zaprosił Marilyn do odwiedzenia go w Memphis w następnym miesiącu, a ona skorzystała z tego zaproszenia. Kiedy dokładnie pojawiła się przy Audubon Drive 1034, nie wiemy, ale w jej jedynym znanym wywiadzie, powiedziała, że była tam do piątku, czyli minimum do 7 grudnia 1956 roku, ewentualnie 14 lub 21 grudnia, bo święta spędziła w domu, podczas gdy Elvis gościł u siebie Dotty Harmony, którą poznał w tym samym czasie i miejscu, co Marilyn Evans, w New Frontier Hotel, w listopadzie 1956 roku. Czas spędzali na przejażdżkach autem lub motocyklem po okolicy, odwiedzaniu różnych miejsc i oglądaniu wypożyczonych filmów w domu Elvisa. Jak mówi, był to dla niej wtedy luksus, a Elvis „Był zrelaksowany. Czuł się tam dobrze”. Zdziwiła się tylko, że kiedy dzwonił telefon, nikt go nie raczył odebrać. Faktycznie zastanawiające, być może wiedziano, że dobijają się do niego fani i dlatego, ale nie wiem czy mieli tam jeszcze jeden numer, do kontaktów zawodowych, tak jak w jego innych domach w latach 60. i 70.

Jednak zanim Marilyn Evans udała się do Memphis, uprzedziła o tym fakcie listownie swoją matkę, żeby zapobiec kłopotom (wtedy Elvis był postrzegany przez rodziców młodych ludzi jako moralne zagrożenie). List zaczynał się słowami: „Nie denerwuj się mamo, ale poznałam Elvisa Presleya”. Matka była przerażona i zirytowana, ale tylko do czasu, gdy Marilyn zadzwoniła do niej i oddała słuchawkę Elvisowi - od razu uległa czarowi Presleya.

Później jej matka, L.E. Evans, chwaliła się w lokalnej gazecie „The Fresno Bee”: »Wygląda na bardzo miłą osobę. Elvis powiedział Marilyn, że ją lubi, ponieważ nie zachowuje się jak tancerka, tylko jest sobą«.

Rzekomo Marylin Evans kiedyś powiedziała jakiemuś dociekliwemu reporterowi: „Elvis był niezwykle honorowy”, zapewniając o niewinnym charakterze ich relacji. Wiadomo, lata 50., żadna się wtedy nie przyznawała, nawet jeśli do czegoś doszło.

We wtorek, 4 grudnia 1956 roku w studiu Sama Phillipsa Sun Record, Carl Perkins nagrywał właśnie materiał na nową płytę. Był tam też Jerry Lee Lewis, gdy Elvis wpadł z dziewiętnastoletnią Marilyn Evans, która właśnie u niego gościła, a zaraz po nich Johnny Cash. Elvis od razu skierował się do fortepianu, zaczął grać i śpiewać. Zaraz dołączył do niego Carl Perkins z gitarą. Podeszła też pozostała dwójka i rozpoczęli swoje zaimprowizowane mimochodem jam session. Marilyn Evans przysiadła na fortepianie i w niektórych piosenkach dołączała śpiewając, co można usłyszeć na płycie.

Sam Phillips nagrał prawie cały ten materiał, a jednocześnie tknięty jakimś przeczuciem, zadzwonił do Roberta "Boba" Johnsona, który był redaktorem do spraw rozrywki w miejscowej gazecie Memphis Press-Scimitar. Na drugi dzień ukazał się w niej artykuł na temat tej niecodziennej sesji nagraniowej, pod tytułem "Million Dollar Quartet".

Jak napisano w opisie aukcji gitary z tego wydarzenia, podpisanej przez całą czwórkę:
"Million Dollar Quartet jest dość trafnie nazwany na cześć megawatowych gwiazd, które zebrały się tylko na jedną noc podczas improwizowanej jam session w Sun Records, 4 grudnia 1956 roku. Carl Perkins był w Sun tego pamiętnego dnia nagrywając, a Sam Philips miał tam Jerry'ego Lee Lewisa, który przyszedł pograć na pianinie. Johnny Cash przyszedł posłuchać Carla, a Elvis przypadkiem wpadł z wizytą. Kiedy połączyli się w jam session, Jack Clement, inżynier dźwięku tego dnia, sprytnie włączył dyktafon i uchwycił ten niesamowity moment w historii rock and rolla. Podczas sesji Sam Phillips zadzwonił do lokalnej gazety, a następnego dnia w Memphis Press-Scimitar ukazał się artykuł pod tytułem „Million Dollar Quartet” ze słynnym obrazem z tej sesji, Elvisa przy fortepianie oraz Jerry'ego, Carla i Johnny'go stojących tuż za nim, pochylających się do przodu".
Kiedy po śmierci Elvisa zaczęto pisać o nim książki i odgrzebywać wszystkie fakty z jego życia, autorzy piszący o przypadkowym jam session z 4 grudnia 1956 roku, do którego doszło w Sun Studio, zaczęli się głowić kim jest i gdzie jest tajemnicza dziewczyna siedząca na fortepianie, chociaż te dane podano w artykule "Million Dollar Quartet" w Memphis Press-Scimitar:
„Ta urocza istota siedząca na fortepianie, to Marilyn Evans, która tańczy w New Frontier w Las Vegas. Jest gościem Elvisa do piątku”.
Niemniej bałaganu narobili prawnicy Apollo Theatre w Chicago. Kiedy w 2008 roku przygotowywano sztukę „Million Dollar Quartet”, nie pozwolili na użycie prawdziwych personaliów Marilyn Evans, jeśli teatr nie skontaktuje się z kobietą i nie uzyska jej zgody. Szukano pomocy nawet u biografów Elvisa, w tym Petera Guralnika, który słynął ze skuteczności docierania do osób związanych z Elvisem lub przynajmniej ustalania ich losów i obecnej sytuacji. Okazało się, że i on jej poszukiwał, ale słuch o niej zaginął. Zgodnie z zaleceniem prawników, kobietę siedzącą na fortepianie, w sztuce nazwano "Dyanne".

Przełom nastąpił, gdy gazeta "Chicago Tribune" poinformowała swoich czytelników, iż niedługo na deskach Apollo Theatre w Chicago będą mogli zobaczyć sztukę „Million Dollar Quartet”, opartą na słynnej jam session z 4 grudnia 1956 roku. Wspomniano w nim o tajemniczej zaginionej dziewczynie, wyjaśniając, dlaczego spektakl „Million Dollar Quartet” przedstawia fikcyjną dziewczynę Elvisa, „Dyanne”. Tak się złożyło, że 71-letnia Marilyn Evans, wtedy już Marilyn Knowles-Riehl, zobaczyła artykuł. Nie tylko ona, także jej koleżanka z tamtych lat, Mary Green z Barrington, która powiedziała, że prawie zemdlała, kiedy otworzyła swój egzemplarz "Chicago Tribune" - „Spojrzałam na stronę i powiedziałam: »O mój Boże, to jest Marilyn!«”.

Mary Green przyjaźniła się z Marilyn Evans, obecnie Marilyn Knowles-Riehl, od wczesnych lat sześćdziesiątych, kiedy obie studiowały taniec i uczęszczały na Uniwersyt Utah. Wiedziała, że Marilyn Evans umawiała się z Elvisem i kiedyś nawet odwiedziła go w Memphis, lecz nie o sesji nagraniowej z kwartetem. Kilka minut po przeczytaniu tej historii zadzwoniła do Marilyn, której mąż, Jeff Riehl, napisał później do "Chicago Tribune" notatkę:
„To jest Marilyn Evans na zdjęciu. Żyje, ma się dobrze i wciąż dobrze wygląda. Ma syna i dwie wnuczki i jest moją żoną”.
Później doszło do kontaktu Jasona George'a z "Chicago Tribune" z Marilyn (Evans) Knowles-Riehl a dwa tygodnie później ukazał się kolejny artykuł oparty na ich rozmowie. To jedyny wywiad, który kiedykolwiek udzieliła w związku z Elvisem, od czasu ich relacji do 2008 roku. To głównie z niego pochodzą informacje o niej, które tu zamieściłam.

Jak długo Elvis utrzymywał kontakty z Marilyn Evans, trudno powiedzieć. Na pewno jeszcze na początku w 1957 roku. Czy tylko rozmawiali telefonicznie, czy jeszcze kiedyś spotkali się osobiście, czy odwiedziła go w Memphis więcej razy, nie udało mi się ustalić. Lecz nie sądzę, pewnie by o tym wspomniała w wywiadzie.

Alanna Nash uważa, że ich znajomość nie trwała długo ponieważ "szybko zdali sobie sprawę, że nic między nimi nie ma". Czy było tak rzeczywiście, trudno powiedzieć, ale faktycznie ich relacja trwała tylko kilka tygodni, co potwierdziła Marilyn Evans.

Marylin Evans uzasadniała to tak:
"To było wspaniałe, uwielbiałam to, było niesamowicie ekscytujące i cudowne, ale były też inne rzeczy, które chciałam robić. Zawsze wolałam muzykę klasyczną. Po prostu interesowały nas różne rzeczy".
Lecz ja myślę, że ze strony Elvisa powód był, jak zawsze ten sam - mnogość kobiet wokół i czas na ich rotację. Przypuszczalnie zwrócił na nią uwagę, gdyż miała urodę w typie jego matki.

Jej pełne personalia to ---> Marilyn (Evans) "Dyanne" [Knowles] Knowles-Riehl:
— Marilyn ― imię pierwsze;
— Evans ― nazwisko panieńskie;
— "Dyanne" ― pseudonim nadany jej przez Apollo Theatre w Chicago;
— Knowles ― nazwisko po pierwszym mężu;
— Riehl ― nazwisko po drugim mężu;
— Knowles-Riehl ― jej obecne nazwisko, jakim się posługuje;

Jej pierwszy mąż zmarł. Później poślubiła Jeffa Riehla. Jednak w swoich personaliach zdecydowała się zachować nazwiska obu mężów, stąd Knowles-Riehl.

Marilyn Evans urodziła się i wychowała w Fresno (CA), gdzie mieszkała do czasu wyjazdu do Las Vegas (NV). Miała tylko matkę, jej tata zmarł, gdy była w liceum.

W lecie 1956 roku zadzwoniła do niej promotorka i poprosiła ją, żeby dołączyła do zespołu showgirls w New Frontier Hotel i Casino w Las Vegas. Marilyn Evans ledwo mogła się powstrzymać z radości. Wówczas taniec był dla niej wszystkim, jak mówiła: "żyłam, aby tańczyć". Przyjazd do Las Vegas był dla niej spełnieniem marzeń, a jednocześnie zetknięciem się z wielkim światem i awansem finansowym. Zarabiała 135 dolarów tygodniowo, co wtedy było niebagatelną kwotą. Poznawała największe gwiazdy i celebrytów różnej maści. Nowością dla niej były przejażdżki sportowymi i luksusowymi samochodami oraz imprezy z udziałem znanych ludzi. Pracowała tam podobnie jak Elvis później: „To było bardzo ekscytujące - dwa koncerty w nocy, siedem dni w tygodniu. Bardzo mi się to podobało”.

Rok po rozstaniu z Elvisem podjęła naukę na University of Utah. Kiedy zrezygnowała z pracy jako showgirls w Las Vegas, zajęła się tańcem od strony instruktorskiej. Ma też własną trupę tańca brzucha. Dzieli swój czas między Carmel w Kalifornii i Salt Lake City w Utah, w tych miejscach pracowała.

Tak było jeszcze w 2008 roku. Co dziś u niej słychać, nie wiemy. Lecz nie sądzę by była jeszcze czynna zawodowo, ma obecnie 85 lat.

Colin Escott, historyk muzyki i współautor sztuki „Million Dollar Quartet”, granej w Apollo Theatre w Chicago, nazwał ją „najmniej znaną dziewczyną Elvisa”.

Showgirl Marilyn Evans w kostiumie scenicznym - New Frontier Hotel, w Las Vegas (NV), 1956 rok

Elvis i showgirl Marilyn Evans - New Frontier Hotel, w Las Vegas (NV), 1956 rok. Pierwsze zdjęcie wykonano 19 listopada 1956 roku, drugie 13 listopada 1956 roku lub też 19 listopada, ale o innej porze

Słynna jam session "Million Dollar Quartet" w Sun Studio, z 4 grudnia 1956 roku, z Marilyn Evans na fortepianie

Słynna jam session "Million Dollar Quartet" w Sun Studio, z 4 grudnia 1956 roku, z Marilyn Evans siedzącą na fortepianie - artykuł "Million Dollar Quartet", który ukazał się w "Memphis Press-Scimitar", 5 grudnia 1956 roku

Słynna jam session "Million Dollar Quartet" w Sun Studio, z 4 grudnia 1956 roku, z Marilyn Evans siedzącą na fortepianie - artykuł z jakiegoś wydawnictwa dla fanów

To słynne zdjęcie czterech piosenkarzy podczas jam session "Million Dollar Quartet", z Marilyn Evans siedzącą na fortepianie, znalazło się na okładkach kilku płyt, powyżej dwie przykładowe - po lewej z 1987 roku, a po prawej z 1980 roku (bootleg)

Jak wyczytałam, oficjalne nagranie z tej sesji zostało udostępnione publiczności dopiero w 1981 roku (w Europie) z 17 utworami. Odkryto więcej materiału i w 1987 roku wydano "The Complete Million Dollar Quartet Session". W 1990 roku, RCA powieliło wydanie do dystrybucji w USA i zatytułowało "LP Elvis Presley - The Million Dollar Quartet". A nieoficjalnie pierwszy był ten czerwony bootleg z 1980 roku.

Jednak później wyszło dużo więcej wydawnictw - patrz:
https://www.discogs.com/search/?q=million+dollar+quartet&type=all&type=all

Marilyn Evans w wieku 71 lat - obecnie Marilyn Knowles-Riehl


48 komentarzy:

  1. Sympatyczna babka widać,szkoda,że tak mało znana.

    OdpowiedzUsuń
  2. Większości jego kobiet nie znamy. Mimo iż gościa w jego domu, o niej też pewnie byśmy nie wiedzieli, gdyby nie to zdjęcie, gdzie siedzi na fortepianie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie,niektóre jego znajomości były tylko przelotne,dlatego nie zapisały się na kartach historii.A to zdjęcie jest mi bardzo dobrze znane,tylko zawsze widziałam je z ,,odciętą" Marilyn,stąd byłam przekonana,że jest na nich tylko Elvis z trzema facetami.Gdyby nie ten post,nadal nie wiedziałabym,że była na nim jeszcze ona.

    OdpowiedzUsuń
  4. Aguś nie tylko dlatego, że były przelotne. Miał wieloletnie romanse z kobietami, o których nic nie wiemy, bo skrzętnie to ukrywał, z różnych powodów. Najczęściej dla dobra danej kobiety, jeśli była zamężna lub chodziło o pracę, czy otoczenie. Z kolei ze swojej strony też miał powód - znano wystarczająco jego związków w danym momencie, ale nigdy nie były to wszystkie. Wizerunkowo lepiej brzmiało, że ma żonę, czy dziewczynę i jeszcze jakąś na boku, niż 15 jednocześnie. Przeczytaj sobie na liście kobiet (od koniec) o stewardesie.

    Tak, zwykle ją odcinają, z rożnych powodów. Albo żeby pokazać tylko czwórkę piosenkarzy - kwartet, albo dlatego, że nie wiedzą kto to był i jak ją opisać i uzasadnić jej obecność na tej sesji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak,przeczytałam.No cóż,chciał sobie poszaleć jednocześnie nie psując reputacji sobie i kobietom,więc trochę go rozumiem,że to ukrywał.

      Usuń
    2. Wiesz, ja nie wiem czy to był tylko hedonizm... On po prostu potrzebował tych kobiet, nawet bardziej psychicznie niż fizycznie. Miał ich tysiące...

      Usuń
    3. Też tak myślę,a z tym hedonizmem.. .no nie wiem,bo bardziej myślał o innych niż o sobie.

      Usuń
    4. Po prostu potrzebował różnorodnych osobowościowo kobiet psychicznie,ale był też mężczyzną o bardzo dużym libido, więc pragnął ich tez fizycznie.

      Usuń
  5. Klasyka. Kolejna na kilka dni ... a potem do widzenia bo już kolejna była na horyzoncie.
    Dla mnie to trochę dziwne że Elvis wybierał niekiedy dziewczyny podobne do jej matki. Takie trochę muszę to nazwać zboczenie ... w dzisiejszych czasach. Naprawdę dziwna to musiała być więź. Ale nie o tym.
    Była tajemnicza dziewczyna . Nawet na oficjalnej okładce z milion dolarów quartet nie ma jej bo by nie pasowała wiadomo.
    Natomiast co do sesji. Pełny zapis z fantastycznym dźwiękiem ukazał się w 2006 roku. Mam go. Dobrze tego się słucha.
    Fajny kawałek historii rocknorolla.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja nie wiem czy był to zawsze w pełni świadomy wybór, czy po prostu jakoś intuicyjnie tak mu wychodziło. Matka była dla niego autorytetem i wzorem doskonałej kobiety - żony, matki, gospodyni domowej, a także kanonem kobiecej urody. O ile nie jest to tzw. miłość od pierwszego wejrzenia, to zwykle szukamy partnera, który spełnia jakieś kryteria, jakie nam odpowiadają. Często wiążą się one właśnie z kimś starszym z rodziny, sąsiadów znajomych, czasem ze znanymi osobami. Ja w sumie też szukałam podobnych charakterem i umiejętnościami do mojego taty, ale nie wizualnie, to by mi akurat przeszkadzało.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dla mnie to chore było i przez matkę miał takie pogubione życie. Więź była za mocna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę go rozumiem,bo on dokładnie tak ja ja,jeśli chodzi o więź z matką.Ja za moją to bym nawet w ogień poszła.Najważniejszą osobą na świecie dla mnie była.

      Usuń
    2. No fakt. Przede wszystkim Gladys zawiniła opowiadając mu ciągle o bracie bliźniaku, a drugie, to ta wzajemna więź. Ona powinna mieć z piątkę dzieci, a nie jedno, może wtedy te jej potrzeby macierzyńskie bardziej by się rozłożyły.

      Ja tu mam taki przykład u siebie. Rodzice mieli córkę i młodszego od niej o 5 lat syna, a ich matka druga Gladys. Dziewczyna jak tylko zrobiła maturę o wyniosła się do innego kraju. Chłopak został. Każda jego dziewczyna była dla nich niewłaściwa, a że pieniądze były to był rozbisurmaniony na amen. Dziś ma ponad 50 lat i siedzi z matką, świata poza sobą nie widzą (jego ojciec zmarł 15 lat temu).

      Usuń
    3. Mam to samo u szwagra i jego dziewczyny. Od 18 lat widują się w ..weekendy . Ona nie opuści matki a on..by też nie opuścił tyle że zmarła..niestety.

      Usuń
    4. Tak,byłoby lepiej gdyby Gladys miała więcej dzieci,ale niestety nie mogła żadnej ciąży donosić,przez to całą swoją miłość przelała na Elvisa.

      Usuń
    5. No i jeszcze ten fakt, że i Elvis ledwo przeżył.

      Usuń
    6. Dokładnie,i to zaowocowało ciągłym strachem o niego.Przyznam się,że ja jej się nawet nie dziwię,bo gdybym była na jej miejscu,też bym się o niego bała.

      Usuń
    7. No właśnie, to samo pomyślałam. I tak, pomimo pewnych, nielicznych ilościowo błędów, aczkolwiek najbardziej rzutujących na jego przyszłe życie, wychowała wspaniałego, wrażliwego człowieka.

      Usuń
    8. I zrobiła to naprawdę dobrze.👍

      Usuń
    9. Też tak uważam i podziwiam ja za to, bo przecież była prostą kobietą z tak zwanych nizin społecznych (z uwagi na swój status materialny).

      Usuń
    10. ale nie można sie tak bać o wszystko bo wtedy popada się w paranoje. i tak był wychowany. dobrze ale w paranoi lekkiej.

      Usuń
    11. Krzysiu oczywiście, ale ona potrzebowała pomocy psychologicznej, a to nie były jeszcze te czasy. Nie potrafiła sobie poradzić z traumą i fobią.

      Usuń
    12. Szkoda,że tej pomocy nie miała,na pewno by jej to pomogło.Nie miałaby tylu zmartwień,bo nie dość,że ciągły brak pieniędzy,stracone ciąże,Vernon w więzieniu,to jeszcze ciągły strach o Elvisa.A tych powodów na pewno miała więcej,tylko może nie o wszystkich wiem.

      Usuń
    13. Czasy czasami ale ludzie zawsze są tacy sami.
      Mają te same uczucia czy lęki.

      Usuń
    14. Cierpiała też fizycznie - wątroba. I chyba nie z powodu alkoholu tylko bardzo szkodliwych leków, które brała na odchudzanie.

      Usuń
    15. Tu prawda. Lekarze w tych czasach o nie pomogli jej ...

      Usuń
  8. To wiadomo że zawsze jest. Ale pewne granice w wyrażaniu tej miłości są. Poza tym jak się kogoś poznaje to wiez się przecina i mąż żona są na pierwszym miejscu.
    Jeśli tak nie jest to ludzie w życiu są pogubieni. Znam takie przypadki i w swojej rodzinie. Matka musi odpuścić..dać do zrozumienia by człowiek wybrał sam drogę .
    Ale wyszedłem jak zawsze poza temat .

    OdpowiedzUsuń
  9. Na linii męsko-damskiej z pewnością był pogubiony, odnosząc to do naszych standardów moralności.

    No właśnie, ale ona teoretycznie odpuściła, Elvis robił, co chciał i większość kobiet, o których choć przez chwilę pomyślał poważnie, zapraszał na kilka dni do domu, aby mogli je poznać rodzice.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. był jednak psychicznie tak jakby zbyt uwikłany w tą relację.

      Usuń
    2. No tak, choć myślę, że wyrósł by z tego, gdyby Gladys zmarła 10 lat później.

      Usuń
    3. Możliwe ... Ale to tylko gdybanie .. niestety

      Usuń
  10. Wiem ja tylko mówię że nadopiekuńczość jest niestety szkodliwa równie jak i brak miłości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja.Krótko mówiąc wszystko w granicach zdrowego rozsądku.

      Usuń
    2. Dokładnie. Aczkolwiek mam takie nieodparte wrażenie, że gdyby Gladys żyła kilka lat dłużej, chociaż jeszcze kilka lat po jego wyjściu z wojska, Elvis nie byłby taki "pogubiony", jak mówisz. Była mądrą kobietą i miała wielki wpływ na Elvisa. Spostrzegłaby, że to poszło w złą stronę i skorygowała.

      Usuń
    3. Nie byłby.
      Ale wcześniej czy później by odeszła i tak by odczuł jej brak bo po prostu była za blisko. Dzieciństwo zadecydowało.
      Ale też dzięki niej mamy Elvisa takiego jakiego mamy. Wrażliwego gentelmena.

      Usuń
    4. Ale odeszła według mnie w najbardziej newralgicznym momencie jego życia. Kiedy z chłopca przeistaczał się w mężczyznę, z biednego w bogatego, z nieznanego w najsłynniejszego mężczyznę na świecie, z seksualnego prawiczka w kochanka z wysokim libido, z dziecka prowadzonego przez rodziców, w samostanowiącego o sobie mężczyznę, z pracownika w pracodawcę.

      Usuń
    5. Tak, bo odejście wczesne matki jest bardzo bolesne. ale przy ich więzi było dla elvisa zabójcze. po tym już zaczął brnąć do swojego końca w 1977..poprostu żył tak by nie żyć długo.

      Usuń
    6. Ja się tak zastanawiam, czy nie był to jego świadomy wybór. Żyć pełnią i umrzeć młodo, by połączyć się z matką, za którą nigdy nie przestawał tęsknić.

      Usuń
    7. Na pewno tak.Też odnoszę takie wrażenie,bo skoro urządził seans spirytystyczny aby skontaktować się z Gladys,to widać jaka ta tęsknota za nią była silna.

      Usuń
    8. Wiele razy urządzał, na pewno od połowy lat 60. do końca. A wcześniej to nie wiem.

      Usuń
    9. Wydaje mi się że tak . Dlatego tak nie walczył i mu bylo wszystko jedno. Nie miał tej wewnętrznej siły . Niestety za dużo milòsci tez może zabić jak śpiewał Freddie Mercury..

      Usuń
  11. Wierze też, że kwestia leków na receptę też by się tak nie rozwinęła. Gladys nie pozwoliłaby mu na taka destrukcję, a on by jej posłuchał. Zresztą gdyby żyła, pewnie nie byłyby potrzebne. On nie miał z kim porozmawiać tak od serca, a wcześniej robił to właśnie z nią, niezależnie od por dnia i nocy. Była niczym jego osobisty terapeuta - psycholog.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadza sie. jak napisałem po śmierci Gladys już zaczęła się jego destrukcja

      Usuń
    2. Zgadza się,nie był już tym Elvisem,co wczesniej.Da się zauważyć już w późniejszych latach jakby ciągły smutek w jego oczach,nie wiem,czy inni też zwrócili na to uwagę,ale ja tak.

      Usuń
  12. Nie miał, bo już był sławny i ilekroć się komuś zwierzył, wszystko stawało się tajemnicą poliszynela, albo dochodziło przynajmniej do kilku innych osób, choć nie chciał by one wiedziały. Wszyscy byli chętni na przytulenie kilku dolarów za każdą informację o gwieździe.

    OdpowiedzUsuń

1. --- Najedź kursorem myszy na słowa "Wpisz komentarz" w białej ramce i kliknij.
2. --- Następnie kliknij strzałkę (▼) po słowach "Skomentuj jako:".
3. --- Po rozwinięciu listy wybierz pozycję trzecią "Nazwa / adres URL".
4. --- W polu "Nazwa" wpisz dowolny NICK, którym będzie sygnowany Twój komentarz.
5. --- Po wpisaniu nicka, kliknij w przycisk "Dalej", a następnie w białym polu wpisz treść komentarza.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pola "adres URL" nie wypełniamy, chyba, że ktoś ma swoją stronę i chce ją tu podać.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Instrukcja graficzna tu:
https://elvisownia.blogspot.com/p/nick-w-komentarzu-instrukcja-graficzna.html