Niemniej coś mi nie pasuje, bo w opisie jednego klipu podano "Released on: 1977-02-02". No jak? Pół roku przed śmiercią Elvisa? Nie mogę tej informacji zweryfikować, w innych miejscach podaje się tylko 1977 rok. Jednak jest to z pewnością błąd, bo piosenka powstała dopiero po śmierci Elvisa. Płytę (najpierw singiel, a potem LP) wydano w 1977 roku, lecz z pewnością nie w lutym.
https://www.discogs.com/release/3051410-Ronnie-McDowell-The-King-Is-Gone
https://allfamous.org/pl/people/ronnie-mcdowell-19500325.html
Piosenka "The King is Gone" w wykonaniu Ronnie McDowella, z płyty o tym samym tytule - klip ilustrowany archiwalnymi ujęciami
[część mówiona]
I was barely six years old when I first heard him sing
But somehow I knew, from that moment on...
That it would be a lifetime thing
And I'd stand in front of a mirror...
Day and night
And I'd listen to every one of his records
And I'd repeat every word...
And every note...
... till, somehow, I finally got it right...
And I was determined...
I'd wait for the day...
That I could stand and sing in front of an audience
And maybe someoned come up to ME and say...
Yknow, you sound just like Elvis...
[część śpiewana]
There was man
Who gave the world his song
And the world stood still
To hear him sing...
A simple man
Who took his faith along
While all the world
Proclaimed him king...
Now the King is gone...
And, oh, what a reign...
And the crown on his head
Will remain
From a workin man
To royalty
To everlasting fame...
The King is gone
The King is gone
Long live his name...
The was a man...
Who tasted sweet success
Thank you for using Top40db.com.
But still gave his hand
To help a friend...
A Lovin man...
Who shared his happiness
Now the the King is gone
But THERE was a man...
Now the King is gone
And, oh, what a reign
And the crown on his head
Long will remain
From a workin man
To royalty
To everlasting fame...
The King is gone
Oh, the King is gone
Long live his name
Yeah, the King is gone...
Oh, the King is gone...
Long live...
His name...
Gbye Elvis...
Well miss yah...
Piękny utwór.😊🎶A co do daty to moim zdaniem tam chyba jest błąd,gdyż Ronnie napisał tą piosenkę dopiero po śmierci Elvisa.Danuś,ja informację o tym fakcie podesłałam Ci mailem.
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Dzięki Aguś, zaraz lecę zobaczyć. :)
OdpowiedzUsuńPiosenka zapoczątkowala miliony innych o elvisie. Ciężko śpiewac tak na świeżo. Wzruszenie naturalne.
OdpowiedzUsuńData to błąd. Mógłby np grudzień.
Warto przypomnieć że gość użył swojego głosu do filmu biograficznego o Elvisie ..Elvis and me...chyba z 1988 roku.. Opowiadającego historię związku Elvisa z cilla.
Czy ogladaliscie ten film Elvis and nr ? Zbieram się ,ale jedynie z automatycznym tłumaczeniem ( tzn. rozumiem angielski,ale dawno w nim nie rozmawiałam i niektóre słówka wolę z tłumaczeniem mieć ) czy ten film to jednostronna wizja Proscilli ?
UsuńOczywiście miało być Elvis and me :) literówka
UsuńCheri, ja nie widziałam. Ale on jest na podstawie jej książki, więc wszystko poprzekręcane, tak żeby ona dobrze wyszła, a Elvis był tym złym.
UsuńA masz linka do tego filmu?
Chyba na youtubie jest. Oczywiście że jest wiele błędów. Jak zawsze:) a ścieżka dźwiękowa nie zawiera Elvisa. Tylko wspomnianego Rona.
UsuńJest see see rider. Jest suspicious minds. jest can't help falling in love.
Tak ,jest na YouTube po wpisaniu hasła ,elvis and me,. Trochę się pospieszyłam z tymi napisami ,bo okazuje się ,że w filmie nie można otworzyć automatycznych napisów . Obejrzę,a przynajmniej spróbuję bardziej aby zobaczyć jaką ona sobie wystawiła,laurkę,( bo jeśli na podstawie jej książki to zapewne przedstawiła ich małżeństwo zero -jedynkowo). Tymczasem przeczytałam książkę Ricka Stanleya i ogromnie wzruszyło mnie zakończenie,w którym Rick opowiada ,że najwspanialszą pamiątką po Elvisie pozostałą w jego pamięci jest jego uśmiech ,który malował się na twarzy po jego przebudzeniu..czuć ,że naprawdę bardzo go kochał i mimo wszystko nie zatracił się po tej nieprawdopodobnej stracie ,a wręcz zrobił wszystko by wyjść na prostą.
UsuńNo Rick i David byli z nim najbliżej. Chodzi o książkę "W klatce"?
Usuń,W pułapce, czyli zapewne masz tą samą na myśli :)
Usuńjeśli chodzi o książki żałuję , że tych bardziej wartościowych ciężko u nas szukać. Darowałam sobie takie pozycje jak Goldmana, wolę od Was czerpać informacje . Dziś udało mi się wypożyczyć cztery filmy:
UsuńWyścigi , sposób na spędzenie czasu, kłopoty z dziewczynami i więzienny rock. Zapowiada się bardzo udany wieczór. A czy Wy macie swój ulubiony film??
Tak, tą samą. :) Tylko w oryginale jest "The Cage", więc mi się myli.
UsuńJa w sumie nie wiem, bo nie oglądałam filmów z Elvisem od lat. Bez polskiego podkładu, to lipa. A chętnie bym zobaczyła wszystkie. :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJa na CDA oglądałam,,Love me tender"z lektorem,i ,,Doścignąć marzenie"też z lektorem.Aaa..jeszcze ,,Change of habit"też z lektorem.
UsuńPrzez przypadek usunęłam swój komputer,wydawało mi się ,że dodałam go dwa razy. Wiem ,że Elvis męczył się z tymi filmami ,ale fajnie jest mieć możliwość obejrzenia go :) ja szukam ,Błękitnych Hawajów,. W bibliotece więcej filmów nie ma , te co Ty Aga też oglądałam , podobały mi się:) jako ,że wciagnelam męża w Elvisa to on od razu stwierdził,że chciałby wszystkie fmy zobaczyć :) brakuje mi też dokumentu Elvis - poszukujący z 2017 r. Czy ktoś z Was go oglądał? Podobno był na netflixie jakiś czas ,ale teraz go nigdzie nie mogę znaleźć.
Usuń*swój komentarz, przepraszam za błędy telefon wariuje!
UsuńJeszcze na CDA jest dokument świat bez fikcji Elvis & dr nick gdzie wspominają m.in. Mindy Miller i Shirley Dieu
UsuńTen z dr Nickiem, kiedyś był w TV, ale widziałam tylko fragment. Tego drugiego nie znam.
UsuńNa CDA jest też "Elvis" z 1979 roku (ten w Kurtem Russelem), ale tylko wersja oryginalna.
No,mnie też telefon wariuje czasami,albo nie mogę komentarza wstawić,albo się zacina,że muszę go wyłączyć i ponownie uruchomić.A co do pytania o ulubione filmy z Elvisem,to najbardziej lubię,,Love me tender"i ,,Doścignąć marzenie".😊
UsuńZdecydowanie najlepszy film Elvisa to ten ostatni. Zmiana obyczajów. Proroczy tytuł,.
UsuńZależy co kto lubi. Chcesz mieć współczesny jarmark z hałasem, wrzaskami, błyskami świateł, muzyczną rąbanką i nieskładną sieczką biograficzną, to ten z 2022 roku jak najbardziej. Ja takiego czegoś nie lubię, to poziom reklam telewizyjnych, te same efekty, tylko bez płaszczyka Elvisa.
UsuńWybacz Krzysiu, ale ja z każdym dniem ten film oceniam gorzej. Dlatego chce iść jeszcze raz, na spokojnie bez emocji i oczekiwań.
Mi odpowiada forma tego z 2005 roku, chcę informacji, a nie dezinformacji. Chce się skupić na przekazywanych obrazach i treściach, a nie czuć jak na techno-dyskotece.
Moim zdaniem to całkowicie dwa różne projekty. Elvis z 2005 roku obejrzałam w zeszłym tygodniu. Film oddaje chronologię i opowiada historię Elvisa. Z pewnością wiele osób do niego wróci po kinowym by poszerzyć wiedzę. Film ,który mamy aktualnie w kinie można powiedzieć,że bazuje na życiu Elvisa. Pewne wątki są pominięte ( chociażby kobiet ,które były dla niego ważne , jego pasji , bliskich osób jak np.Larry ) pewne wątki podrasowane dla większej dramaturgii. Jednak to ,co się wybija to fakt ,że styl i podobieństwo Austina a także jego śpiew wbija w fotel, momentami czułam się tak wciągnięta,że zapominałam ,że to film i aktor. Fantastycznie ogląda się Elvisa wśród innych artystów tamtych czasów tworzy to niezwykły klimat. Film wywołał u mnie ciarki i elvisową hipnozę. Gdy wyszłam z kina szłam na pieszo bo tak wiele myśli w mojej głowie się piętrzyło. Coraz częściej czytam komentarze,że film ,siedzi,w ludziach długo i nie potrafią z niego wyjść , stanowi on zaledwie zalążek życia Elvisa ,ale wielu motywuje do tego by się zagłębić temat . I być może o to chodziło reżyserowi by zaciekawić nowych ,przyszłych fanów. To z pewnością się udało i grono osób ,które pokochają Elvisa bezpowrotnie powiększy się mocno. Fani , którzy dobrze znają jego historię czują się zawiedzeni,ale rzeczywiście by usatysfakcjonować wszystkich musiałby powstać serial na wiele odcinków ,a i tak perspektywa zapewne tego jak zostałby przedstawiony zależałoby od osób które były przy nim współpracowały .
UsuńRacja Krzysiu,proroczy tytuł. Tak samo jak jego utwór,,The last farewell",czyli,Ostatnie pożegnanie".Aż mnie ciarki przeszły,jak sobie tytuł przetłumaczyłam.
UsuńOczywiście dwa różne. Ten z 2005 po prostu opowiada biografię, a ten z 2022 to show nastawiony na eksponowanie techniki i "migotek" dla młodych, którzy lubią hałas i efekty świetlne.
UsuńFilm o Elvisie, pominę już zgodność z faktami, powinien jak najbardziej oddawać scenerię i klimat tamtych czasów, a nie bazować na ogłupiających efektach specjalnych, żeby dzieciakom się podobało. Ma być wierny, a nie mamić sieczką. Według mnie to obraza Elvisa i brak szacunku dla niego. Owszem, oszczędzono go jako człowieka, nie wylewano na niego pomyj, co doceniam i pod tym względem jest najlepszy z wszystkich.
Danusiu rozumiem Twoje rozgoryczenie. Nie mniej jednak ludziom , którzy,żyją, z Elvisa zależeć będzie na tym by kolejne pokolenia go poznały. Oczywiście to ważne by jego dziedzictwo trwało , jednak ta forma nie do każdego przemawia. Mi osobiście żadne przeróbki nowoczesne nie pasują jeśli chodzi o jego muzykę ,jego muzyka sama się broni bez żadnych dodatków.
UsuńNo może, ale czy to dobra droga? Z moich rozmów z młodymi ludźmi wynika właśnie, że uciekają od tej sztuczności - nowoczesności komputerowej wizji i fonii. I tak szukając wcześniejszej "czystej" muzyki wielu odkryło Elvisa.
UsuńO, to nie wiedziałam. Nie ta piosenka zapoczątkowała serię. Danny Mirror w dniu śmierci Elvisa napisał tę najpiękniejszą (według mnie) piosenkę. A wydano ją błyskawicznie, już następnego dnia w Holandii.
OdpowiedzUsuńTak,ta też jest ładna,chociaż ja wolę,,Remember when"Rona Jessego.👍
UsuńJa też. :) Chociaż dla mnie na pierwszym miejscu zawsze jest Danny Mirror, potem Ron Jesse, potem ta tu.
UsuńKiedyś szalałam za "Gdy nam śpiewał Elvis Presley", Krawczyka. :)
A ... chodzi o "I remember Elvis Presley"?
Usuńno w każdym razie zaczęło się wtedy.
Chodzi o,,Remember when"Rona Jessego.😊
UsuńA tak ,,I remember Elvis Presley"była pierwsza.
UsuńCo do utworu Krawczyka to bardzo mi się podoba,mam go nawet ściągniętego..😊👍
UsuńKwestia gustu, który oczywiście szanuję.
OdpowiedzUsuńDla mnie nie wiem o co chodzi u Polaków że to Polski Elvis:):):):):):):)
No,ja też nie wiem o co chodzi.Podobno o to,że głos Krawczka przypomina ten Elvisa.Oczywiście nie mam na myśli wyglądu zewnętrznego,bo tutaj to już w ogóle go nie przypomina.
UsuńRaz chodzi o to, co Aga napisała, a dwa o to, że jak siedział w Stanach, to chałturzył po knajpach śpiewając piosenki Elvisa.
UsuńChodzi o to wycie w języku szkockim ? Boże..on chyba rozpoczął parodie Elvisa z tym wyciem....eh..to takie polskie
UsuńPierwsze słyszę,a jest możliwość obejrzenia i posłuchania np.na YouTube?Chciałabym się z tym zapoznać.
UsuńNic nie wiem o języku szkockim. No nie jestem fanką Krawczyka, ale uważam, że miał kilka bardzo dobrych piosenek.
UsuńMiał ale nie elvisa. Artystę rozliczamy ze swojego dorobku a nie coverów. Język szkocki to potocznie łamany angielski Danusiu:):)
UsuńCzyli wszystko jasne.😉
UsuńA co do Krawczyka,to nie on mi się z Elvisem najbardziej kojarzy,tylko Michał Milowicz.
UsuńPoważnie ? Ten jeszcze gorszy. Mi bardziej disco polowca przypomina .. 😊😊ale jaki kraj taki Elvis .. ten to dopiero szkockiego używa. Wyje i połyka słowo. Zawsze go będę jednak kojarzyl z filmem chlopaki nie płaczą. To mu się udalo. I to wszystko.
UsuńPoważnie ? Ten jeszcze gorszy. Mi bardziej disco polowca przypomina .. 😊😊ale jaki kraj taki Elvis .. ten to dopiero szkockiego używa. Wyje i połyka słowo. Zawsze go będę jednak kojarzyl z filmem chlopaki nie płaczą. To mu się udalo. I to wszystko.
UsuńNo jak Ci disco-polowca przypomina, skoro tam prawie nie ma scen muzycznych?. :)
UsuńKogo? Tego aktora? Eeeeee.... przecież on mam bardzo podobny głos do młodego Elvisa, idealnie dobrali.
I to jest prawda,jaki kraj taki Elvis.No,ale skoro wcielił się w Elvisa w serialu,,Świat wg Kiepskich"to się nie dziwię.Jak ja obejrzałam ten odcinek to tak sobie pomyślałam:,,Matko,co to ma być"???
UsuńKrzysiu,już wyjaśniam,mnie się dlatego Milowicz kojarzy z Elvisem,bo był pierwszą osobą,którą widziałam w elvisowych strojach,bo teraz to są tacy naśladowcy jak,Skowroński,Bugzel,czy Szczepan Solich.Tego ostatniego akurat słyszałam,nawet mi się spodobało jak śpiewa.
UsuńTo wioska w dresach..jakich stronach Elvisa ? Chyba z bazaru Różyckiego...
UsuńDisco polo koko szambo.🤣
W sumie racja.😄😄😄
UsuńPoddaje się, nie rozumiem Twoich przenośni. :) I szczerze mówiąc ja już nawet nie wiem o kim rozmawiamy.
UsuńKrzysiu ma na myśli Milowicza,w każdym bądź razie mnie się tak wydaje,bo ja też.No,chyba,że się mylę.
UsuńTo dobrze Danuś że nie znasz Milowicza. No dresy zakładał tak nazywam jego stroje elvisa, które pasują jak by zakupili od rumunów na stadionie dziesięciolecia :) - mam awersje do takich polskich elvisów.
UsuńA, o Milowiczu. :) Nie moja bajka.
UsuńNie moja też. 🤣
UsuńTo dobrze,bo moja też nie.Impersonator musi być na poziomie,a nie jakiś pajac wyglądający,jakby się na bal przebierańców wybierał
UsuńAguś, ale czego posłuchania na YouTube?
OdpowiedzUsuńJak Krawczyk śpiewa w języku szkockim,ale w wolnej chwili poszukam,może znajdę.
OdpowiedzUsuńszkocki to żart. nie bierzcie wszystkiego na poważnie. sam mówił że udawał czasem angielski w klubach polonijnych i szpanował elvisa;)
UsuńEch,a ja się tak dałam nabrać.😄
UsuńAgus tak się mówi potocznie jak ktoś kaleczy język angielski..że śpiewa po szkocku.
UsuńTaki żartowniś że mnie 😊😊
UsuńTeraz to wiem😄😄😄
UsuńP.S.Żartowniś jak Elvis.😄😄😄
UsuńA to ja nie wiedziałam nawet, że taka figura była. :)
OdpowiedzUsuńPo niemiecku tylko znalazłam,a w szkockim w ogóle.
Usuń:)
Usuń