Nazwa alternatywna: White Essential Suit
Inne nazwy: nie
Linia/Seria: Karate Style
Kolor wiodący: biały
Linia kolorystyczna: (nie dotyczy)
Części kompletu: 1
Ilość elementów: 2
- kombinezon - z poszerzonymi w szpic rękawami u dołu; nogawki spodni bez fałdy; brak innych zdobień;
- pasek - tak, ale nie wiadomo jaki;
Chustki dla publiczności: nie
Projekt i wykonanie: nieznane
Używany na koncertach:
- nigdy;
Jumpsuit ten wygląda bardziej na prototyp niż strój gotowy do występu. Z pewnością nie jest też zrobiony z włoskiej gabardyna, którą sprowadzano na jumpsuity Elvisa aż z Włoch (widać to wyraźnie po splocie na obrazku w powiększeniu). Użyty materiał przypomina bardziej dzisiejszy welur. Także szycie, choć całkowicie ręczne, jakie cechowało jumpsuity Elvisa, to jednak nie dość perfekcyjne. Aczkolwiek może to być wina materiału (trudny w obróbce). W późniejszym okresie zamki będą wszywane już maszynowo. To wszystko by wskazywało, że powstał najwcześniej pod koniec 1968 roku, kiedy czyniono pierwsze próby kostiumów do mających się wkrótce zacząć występów Elvisa na żywo, a najpóźniej na początku 1970 roku.
Z całą pewnością nie należy do garderoby prywatnej, zatem Elvis musiał go nosić na scenie. Wskazuje na to też forma samej ekspozycji. Z kolei materiał, z którego jest zrobiony informuje nas, że został wykonany przed drugą połową 1970 roku (wtedy już regularnie szyto kostiumy tylko z mediolańskiej gabardyny, specjalnie sprowadzanej z Włoch).
Można się też zastanawiać, czy w ogóle nosił go na scenie. Jednak samo jego wystawienie świadczy, że raczej na pewno tak, ponieważ EPE nie ma w swoim zwyczaju prezentowania na wystawach strojów scenicznych, których Elvis nie nosił, z nielicznymi wyjątkami - jeśli mają szczególne znaczenie historyczne - np. "Blue Historic Suit", czy "First Comeback Special Gold Suit", przy czym nawet ten garnitur (złoty) pokazała dopiero po przeszło trzydziestu latach od śmierci Elvisa.
Ex Post
Ostatnie ustalenia (25 czerwca 2017)
Wreszcie zagadka tego kostiumu została rozwiązana! Jak to zwykle bywa, przez przypadek. Niedawno trafiłam na jego pełniejsze zdjęcie (patrz trzeci obrazek), co nasunęło mi pewne przypuszczenia. Zaczęłam przeszukiwać internet ponownie. I rzeczywiście moje przypuszczenia się potwierdziły.
Jumpsuit ten został zaprezentowany na wystawie "ICON: The Influence of Elvis Presley", otwartej 1 marca 2012 roku w Graceland i czynnej przez rok (do końca lutego 2013). Należy do innej gwiazdy tamtych czasów - Roya Orbisona.
Ideą wystawy było ukazanie wpływu kostiumów i ubioru Elvisa na stroje sceniczne i ubiór innych znanych ludzi. Szkoda tylko, że wystawianie tych eksponatów nie zostało do końca przemyślane, przez co spowodowało wiele zamieszania w środowisku fanów i kolekcjonerów. "White Simple Suit", nie jest jedynym strojem, który namieszał. O jednym takim (złotym Arlekinie) już pisałam w poście "Złote garnitury Elvisa". Błędem było eksponowanie odzieży tylko na tle zdjęć Elvisa. Obok powinno znaleźć się też zdjęcie prawdziwego właściciela, jeśli nie w danym stroju (bo to nie zawsze możliwe), to chociaż jakieś inne, gdyż wiadomo, że etykiety wystawowe zwykle nie są czytelne na fotografiach w internecie, a często w ogóle ich nie ma (są przycinane, nie mieszczą się w obiektywie).
O pojawieniu się "White Simple Suit" na tej wystawie, poinformował na swojej stronie także Roy Orbison (co prawda nieco późno, bo dopiero 18 sierpnia 2013 roku), a na jego profilu w Pintereście pojawiło się stosowne zdjęcie.
Mam jednak pewną satysfakcję, moje wszystkie wątpliwości, co do tego kostiumu (związane z jego wykonaniem i eksponowaniem), w pełni się potwierdziły, gdyż faktycznie nigdy nie należał do Elvisa."Elvis był większy niż życie. Jego sukces został udokumentowany i przekroczył jego samego. Przyszedł na mój pierwszy występ, jaki miałem w Memphis i to było bardzo miłe. On traktował mnie jak równego sobie, bo oboje byliśmy świeży w branży. Musieliśmy być dobrymi przyjaciółmi i pokrewnymi duszami."
Brak jakichkolwiek ozdóbek nie pasuje mi do Elvisa. Ktoś brzydko podłożył nogawki spodni, moja mama zrobiłaby to lepiej, że wcale nie byłoby widać zakładki. Nieładnie też wszyty zamek, chyba że był często używany i się zniszczył, szczególnie na dole. Możliwe, że właściciel był dość otyły i aby ściągnąć kombinezon, trzeba było go naciągnąć.
OdpowiedzUsuńTeż na to wszystko zwróciłam uwagę. Ja sądzę, że to jakaś wersja przejściowa. Przypuszczalnie pierwszy jaki powstał w całości. W dodatku testujący dopiero materiał. Czytałam kiedyś, że jak pojawiła się koncepcja jednoczęściowych jumpsuitów, to Belew kombinował na początku z rodzimymi materiałami (powoływał się na jakiś jumpsuit, prosty bez żadnych ozdób, to pewnie na ten właśnie). Jednak nic z tego nie wychodziło i skontaktował się z Ice Capades (to prekursor takich przedsięwzięć jak "Ice Follies", czy "Holiday on Ice"), aby dowiedzieć się z czego szyte są stroje dla łyżwiarzy figurowych, bo one spełniały dokładnie takie kryteria, jakie powinny spełniać jumpsuity dla Elvisa. To od nich dostał namiary na na fabrykę gabardyny w Mediolanie, najlepszej na owe czasy.
OdpowiedzUsuńGruba osoba raczej nie, bo Elvis był wtedy "szczuplizna", to raczej wina materiału, który pod wpływem czynników (ciepło, pot, oświetlenie, rozciąganie, woda, środki czyszczące) nie wracał do stanu pierwotnego, czyli to wszystko o czym wspominał Belew, gdy mówił, że rodzime materiały się nie nadają.
Możliwe, że Elvis wyczerpany po występie chciał szybko uwolnić się z kostiumu i tak nerwowo go ściągał. Nie wiem, czy gabardyna przepuszcza powietrze, czy też nie. Co innego kilkuminutowy występ łyżwiarza, nawet najbardziej męczący, a co innego kilkugodzinny występ szalejącego na scenie Elvisa.
OdpowiedzUsuńTo nie jest wykluczone. Teoretycznie, jak to mówią projektanci, gabardyna "oddycha", jednak cóż to znaczy przy tak długim występie szalejącego na scenie Elvisa, dokładnie tak jak piszesz. W dodatku oddychanie oddychaniem, ale z pewnością nie na tyle by pot na bieżąco odparowywał, a poza tym grzała.
OdpowiedzUsuń