Jeśli chodzi o informacje związane z grą Elvisa na akordeonie w zasadzie mamy do czynienia z podobną sytuacją jak w przypadku innych instrumentów. Czyli wiemy niewiele, gdyż jakoś ta wiedza nie trafia do książek. I tu znów ratują sytuację zdjęcia, które pojawiają się w internecie z prywatnych zasobów, a także wspominki osób znających bliżej Elvisa.
Oczywiście ekipa zarządzająca spuścizną Presleya wie zdecydowanie więcej, niemniej w udostępnianiu tej wiedzy i wszelakich materiałów jest bardzo powściągliwa. To jednak temat, który wymaga osobnego potraktowania.
Wiemy, że Elvis dość często sięgał po akordeon jeszcze przed pójściem do wojska. Potwierdzają to też dostępne zdjęcia.
Na blogu Graceland, pod zdjęciem Elvisa z akordeonem, trafiłam na skąpą informację:
"On grał na gitarze, basie i pianie, ale często grywał też na innych instrumentach, takich jak: perkusja, akordeon i ukulele".
Wspomnienie akordeonu w towarzystwie perkusji i ukulele, na których wiemy skądinąd, że grał bardzo dobrze, jest niejako potwierdzeniem, że również akordeon nie miał przed nim tajemnic.
Jeszcze tak na marginesie tego cytatu. Pytanie, co autor tekstu miał na myśli używając słowa "bass" do określenia instrumentu? Amerykanie są bardzo niechlujni i nieprecyzyjni w sprawach językowych, a do tego zbyt leniwi, żeby ustalić prawidłową nazwę instrumentu, jeśli jej nie znają. Dlatego dla nich "piano", to w zasadzie wszystko co jest dość duże i ma klawisze, a zatem: fortepian, pianino, organy, fisharmonia, klawesyn, klawikord, czelesta a czasem nawet keyboard! Podobnie jest z nazwami innych instrumentów, znają ich tylko kilka i podpinają pod daną nazwę wszystkie inne, które mają jakieś podobne cechy. Choć w języku angielskim, tak jak w każdym innym, poszczególne instrumenty mają również swoje odpowiedniki, to np. "bassem" Amerykanie nazywają zarówno kontrabas jak i gitarę basową. Na szczęście w przypadku Elvisa nie ma to akurat większego znaczenia, bo grał dobrze na jednym i drugim. Podobnie jest z fletem, wszystko w co się dmucha i jest cieńsze od trąbki to dla nich "flute" - harmonijka, klarnet, fletnia pana, flet prosty, flet poprzeczny itp.!
Wracając do omawianego instrumentu, w tym samym artykule, nieco dalej, gdzie również wspomniano o akordeonie, czytamy:
"Nie jest to instrument gwiazdy rocka, ale Elvis, który kochał wszystkie rodzaje muzyki, nigdy nie wahał się podnieść jakiegokolwiek instrumentu, żeby przekonać się co może na nim zagrać".
Gdzieś, przy okazji omawiania jego instrumentarium, wykorzystywanego na sesjach nagraniowych i w czasie koncertów napisano, że poza sceną Elvis często grywał na perkusji, gitarze basowej, ukulele, akordeonie i kontrabasie, ale już podczas występów, jeśli sięgał po jakiś instrument, to akompaniował sobie tylko na gitarze lub pianinie. Tak z pewnością było po okresie hollywoodzkim, czyli po 1968 roku. Natomiast nie mam pewności co do lat pięćdziesiątych.
Z akordeonem Elvis z pewnością stykał się również na słynnej Beale Street, może rzadziej tam gdzie grano bluesa, ale z pewnością tam gdzie grano jazz. Ponadto także w klubach i na salach koncertowych, gdzie zaprzyjaźnieni muzycy wpuszczali go tylnymi drzwiami na próby, a także podczas koncertów, gdy nie miał pieniędzy na bilet.
W niektórych źródłach można trafić na informację, że Elvis we wczesnych latach (myślę, że chodzi tu o lata pięćdziesiąte) dość intensywnie uczył się grać na akordeonie i dużo ćwiczył. Faktycznie, najwięcej zdjęć dostępnych w internecie jest właśnie z tego okresu, chociaż to akurat niczego nie dowodzi (jak wspominałam już wcześniej, czasem na zdjęciach są uwiecznione rzeczy rzadkie, a nie ma tych co robił prawie każdego dnia - patrz post: "
Elvis, jakiego nie zobaczymy i nie usłyszymy").
Jeszcze inne zdjęcia Elvisa z akordeonem pochodzą z czasów jego służby wojskowej w Niemczech. I tu też mamy jeden rarytas. Tym razem podczas swojej podróży do Niemiec statkiem USS General George M. Randall, gra na akordeonie! Czyżby armia załadowała na statek wszystkie instrumenty, na których grywał? :)
Zanim jeszcze powzięłam decyzję o założeniu bloga, nie gromadziłam zdjęć Elvisa. Zapisywałam sobie tylko te, które mi się szczególnie podobały i były dobrej jakości. Wychodziłam bowiem z założenia, że zawsze mogę obejrzeć wszytko na necie. Tymczasem okazało się, że jeśli raz coś się pojawi, to niekoniecznie będzie to można odnaleźć także później. Szukam namiętnie od kilku dni zdjęć Elvisa grającego na akordeonie podczas pobytu w Niemczech i znalazłam tylko dwa, a było ich o wiele więcej. Podczas pobytu w wojsku na terenie Niemiec, w domu grał przede wszystkim na pianinie, ale w jednostce na gitarze i akordeonie właśnie.
Niestety, brak w internecie materiałów dźwiękowych z Elvisem grającym na akordeonie. Chociaż być może i są, ale o tym nie wiemy, bo nie są odpowiednio opisane (tak jak w przypadku kontrabasu - patrz post "
Elvis i instrumenty - kontrabas"). Z tego co mi wiadomo, na żadnej z sesji nie rejestrował swojej gry na akordeonie, lecz niewykluczone, że na prywatnych filmikach coś się zachowało (na przykład z wojska, chociaż mało prawdopodobne, bo komórek wtedy nie było, a na kamerkę mogli sobie pozwolić nieliczni).
Elvis grający na akordeonie. Wszystkie te zdjęcia pochodzą z lat pięćdziesiątych. Drugie zdjęcie było publikowane w jakiejś gazecie (nie napisano jakiej i kiedy). Kim jest kobieta na ostatnich trzech, nie wiem, a mężczyzna to kuzyn Elvisa, Carol Junior Smith (zwykle nazywany tylko Junior Smith)
Dwa zdjęcia Elvisa na statku USS General George M. Randall, podczas jego podróży do Niemiec, w celu odbycia dalszej służby wojskowej (wrzesień 1958)
To zdjęcie zostało wykonane tuż po koncercie w Richmond (Virginia), w dniu 30 czerwca 1956 roku, podczas rozmowy z dziennikarzami na backstage. Elvis żartował i czarował, to pokazując różne sztuczki na akordeonie, to magiczne tiki karciane
Zdjęcie Elvisa grającego na akordeonie w wojsku znalazło się na tyle okładki książki "Me'n Elvis", autorstwa Charlie Hodge (1984)
Już kiedyś pisałam, że chyba nie ma instrumentu, na którym Elvis by nie zagrał. Wydaje mi się, że nie jest łatwo zagrać na akordeonie bez wcześniejszej nauki.
OdpowiedzUsuńDla mnie mistrzem w grze na akordeonie jest Marcin Wyskrobek.
Aniu, jeśli myślisz o Marcinie Wyrostku (nie "Wyskrobku",jak napisałaś), to ja również jestem pod jego ogromnym wrażeniem. Gdy podczas programu "Mam Talent", usłyszałam Bacha w jego interpretacji na akordeonie, po prostu nie mogłam uwierzyć, że wykonanie tego utworu rozpisanego na całą orkiestrę w ogóle możliwe jest do wykonania solowego na akordeonie i to jeszcze tak wiernie.
OdpowiedzUsuńNawet Elvis tak by nie potrafił, choć ponoć wyczyniał cuda z akordeonem (tak w każdym razie wspominali dziennikarze, którzy rozmawiali z nim na backstagu - ostatnie zdjęcie, to z kartami).
Przecież dobrze wiem, że Wyrostek, nie wiem, jakim cudem zniekształciłam jego nazwisko;)
UsuńTeż oglądał jego grę w "Mam talent". Często też występuje w "Jaka to melodia", tylko że trochę przewróciło mu się w głowie i zbytnio przeżywa swoją grę, strojąc różne miny (przynajmniej sprawia takie wrażenie).
Wyrostek specjalizuje się tylko w akordeonie, a Elvis grał na wielu instrumentach i trudno wymagać, aby był mistrzem we wszystkich.
Też tak mi się wydawało, ale nie śledzę akordeonistów, choć bardzo lubię ten instrument, więc nie miałam pewności, czy nie ma faktycznie jakiegoś biegłego na akordeonie Wyskrobka. W końcu tyle jest zbliżonych nazwisk, albo wręcz tych samych.
OdpowiedzUsuńA w "Jaka to melodia", chyba tylko raz go widziałam. Może dlatego, że ostatnie lata bardzo rzadko oglądam ten program.
Wiesz, mi na początku to jego "przeżywanie" wydawało się takie trochę sztuczne, na pokaz i przeszkadzało. Są jednak tacy muzycy, którym to wszystko pomaga w grze. Zobacz na Elvisa we wczesnych latach, jego nosiło, akcentował ciałem każdy rytm, nie był w stanie zapanować nad ruchem ciała, to było ze sobą jakby sprzężone. Myślę, że u Marcina jest tak samo (w każdym razie w tych występach, w których ja go widziałam), aczkolwiek wygląda to na mocno przerysowane. Z drugiej strony może rzeczywiście zaczął "gwiazdorzyć", wykluczyć tego nie można.