Podje link do zdjęcia, bo warto je zobaczyć w naturalnym rozmiarze:
http://bnewmanx.wpengine.netdna-cdn.com/wp-content/uploads/2014/01/91603.png
1. --- Najedź kursorem myszy na słowa "Wpisz komentarz" w białej ramce i kliknij.
2. --- Następnie kliknij strzałkę (▼) po słowach "Skomentuj jako:".
3. --- Po rozwinięciu listy wybierz pozycję trzecią "Nazwa / adres URL".
4. --- W polu "Nazwa" wpisz dowolny NICK, którym będzie sygnowany Twój komentarz.
5. --- Po wpisaniu nicka, kliknij w przycisk "Dalej", a następnie w białym polu wpisz treść komentarza.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pola "adres URL" nie wypełniamy, chyba, że ktoś ma swoją stronę i chce ją tu podać.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Instrukcja graficzna tu:
https://elvisownia.blogspot.com/p/nick-w-komentarzu-instrukcja-graficzna.html
Moim zdaniem na tym zdjęciu nie jest przedstawiony Elvis,chociaż nie ukrywam że podobieństwo jest.A wiem że chodzą po świecie osoby do niego podobne,wspomnę tutaj taką ciekawostkę:przebywając kilka lat temu u wujostwa przeglądałam stare rodzinne zdjęcia,w pewnym momencie natrafiłam na fotografię robioną nad Bałtykiem chyba w latach 60-tych,przedstawiających moją babcię z grupą osób na wycieczce.I wśród tych osób zauważyłam nieznajomego mężczyznę tak łudząco podobnego do Elvisa,że po prostu myślałam że mam jakieś omamy,przez długi czas się wpatrywałam w to zdjęcie bo po prostu nie mogłam uwierzyć że był aż tak podobny z twarzy do niego.Wyglądał dokładnie tak jak Elvis w 1970 roku,mało tego,nawet fryzurę miał identycznie ułożoną.Krótko mówiąc,niesamowite podobieństwo.
OdpowiedzUsuń...c.d.chciałam się jeszcze odnieść do powyższego zdjęcia mężczyzny na wózku.Bo wspomniałam,że moim zdaniem to nie jest Elvis,a uważam tak dlatego,że ja po prostu wierzę w to że zmarł 16 sierpnia 77 roku.Od wielu lat towarzyszy mi takie dziwne uczucie,że nie ma go wśród żywych,nie potrafię tego wyjaśnić,skąd takie wrażenie,ale po prostu czuję że nie ma go już z nami.
OdpowiedzUsuńNo tak, jak już rozmawiałyśmy przy posągach starożytnych, które mi podesłałaś, każdy z nas ma gdzieś tam swojego sobowtóra. Zdarzają się takie podobieństwa.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o śmierć Elvisa w dniu 16 sierpnia 1977 roku, nie mam zdania. Bo z jednej strony wierzę w tę datę, z drugiej jest tyle innych faktów, które temu przeczą, że nie potrafię się opowiedzieć za żadną z tych teorii. Niemniej nawet jeśli nie zmarł 16 sierpnia 1977 roku, to myślę, że niewiele później. Był naprawdę bardzo schorowanym człowiekiem.
Jego fryzjer prawie z płaczem opowiada o tym jak go czesał i farbował odrosty tuszem do rzęs prawie 45 minut i że miał pociętą klatkę piersiową po sekcji zwłok, myślę że to jednak prawda i to była jego data śmierci. Mam silne przekonanie, że ktoś w tym maczał palce. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego w jakim żył niebezpieczeństwie. Miał też spore obciążenia genetyczne, matka zmarła na serce, babcia (Doll) wyszła za mąż za swojego kuzyna z pewnością nie żyłby tak długo, córka też zmarła przedwcześnie, syn córki - samobójstwo. Nad całymi pokoleniami widmo śmierci wisi... smutne. Masz dużą wiedzę, chętnie bym z Tobą poklikała i porozmawiała, bo nie znam zbyt wiele osób fascynujących się Elvisem.
OdpowiedzUsuńTak, co do daty śmierci nie mam wątpliwości. Pytanie, czy była naturalna, czy jak napisałaś "ktoś maczał w tym palce", też jestem o tym przekonana.
OdpowiedzUsuńWiesz, z tym sercem ... to nie był typowy zawał. On był efektem innych niewydolności.
Środowisko irlandzkie było bardzo hermetyczne. Właściwie do XX wieku tego typu małżeństwa (między bliskim kuzynostwem) były typowe.
Odchodzą wcześnie, bo im się od pieniędzy w głowach poprzewracało. Nie szanują życia, żyją ponad stan. Potem psychika puszcza, albo organizm nie wytrzymuje. Ale masz rację, jakby jakaś klątwa na nich zawisła. Przypomina mi to losy Kennedych.
Nie mam mediów społecznościowych. Tu u mnie jest mini czat, ale w sumie nawet tam nie zaglądam, bo rzadko ktoś pisze.
A jeśli chodzi o fryzjera, mówisz o Homerze Gillelandzie, czy Larrym Gellerze? Bo Elvis miał kilku stałych fryzjerów i Patty Perry jeszcze.