Sam zegarek wygląda bardzo niepozornie i pewnie nikt by się nigdy nie spodziewał tego, co wydarzy się kilkadziesiąt lat później.
Zegarek Omega z napisem „To Elvis, 75 Million Records, RCA Victor, 12–25–60 [red. 25 grudnia 1960 roku]”, jaki Elvis otrzymał od RCA
W 1960 roku Elvis osiągnął to, czego wcześniej nie zrobił żaden inny artysta. Sprzedał na całym świecie niewiarygodną jak na tamte czasy ilość płyt - 75 milionów. Z tej okazji RCA Records (jego wytwórnia fonograficzna) zorganizowała imprezę i dwa koncerty charytatywne, 25 lutego 1961 roku.
W trakcie imprezy sprezentowali Elvisowi zegarek marki Omega, wykonany z 18-karatowego białego złota ze znaczkiem Omegi i Tiffany & Co. na cyferblacie, okolony czterdziestoma czteroma diamentami o szlifie brylantowym.
Zegarek został zakupiony w ekskluzywnej wówcza (dziś też) firmie Tiffany & Co. i opatrzony napisem na odwrocie „To Elvis, 75 Million Records, RCA Victor, 12–25–60”, gdzie 12-25-60, oznacza datę 25 grudnia 1960 roku.
Zegarek Omega z napisem „To Elvis, 75 Million Records, RCA Victor, 12–25–60 [red. 25 grudnia 1960 roku]”, jaki Elvis otrzymał od RCA
Zegarek wiele znaczył dla Elvisa, nosił go publicznie przy wielu okazjach i był bardzo dumny z tego prezentu-nagrody. Lecz jego legendarna hojność powodowała, że rzadko zatrzymywał dla siebie na dłużej biżuterię lub zegarki. Tak było i tym razem.
Kilka lat później Elvis spotkał fana, który wyraził podziw dla Omegi. Wtedy Elvis odpowiedział, że jemu z kolei podoba się diamentowy zegarek Hamilton, jaki ów fan miał wówczas na ręce i zasugerował wymianę zegarków. Fan nie mógł uwierzyć w swoje szczęście, więc szybko na nią przystał. Zegarek pozostawał w jego rodzinnej kolekcji przez dziesięciolecia.
W lutym 2018 roku trafił na sławną aukcję zegarków "Daytona Ultimatum & Geneva Watch Auction: Seven" w Genewie w Szwajcarii, do domu aukcyjnego Phillips*, gdzie został pokazany na wystawie przedaukcyjnej. Zegarek wystawił człowiek, dla którego ów fan sprzed lat, obdarowany przez Elvisa, był wujkiem. Niestety nie podano, czy był to podarunek, czy wszedł w jego posiadanie na drodze spadkowej.
* Phillips jest miejscem dla międzynarodowych kolekcjonerów, którzy kupują i sprzedają współczesne dzieła sztuki na świecie. Phillips posiada siedzibę w Nowym Jorku i Londynie oraz liczne biura na całym świecie. Jak informuje na swojej stronie "prowadzi sprzedaż w wybranych kategoriach: Sztuka współczesna, Fotografie, Edycje, Projektowanie, Zegarki i Biżuteria".
Phillips został założony w Londynie w 1796 roku przez Harry'ego Phillipsa, wcześniej starszego urzędnika Jamesa Christie (założyciela firmy aukcyjnej Christie's). Więcej o tym domu aukcyjnym w "What is what?".
Sama aukcja odbyła się w dniach 12-13 maja 2018 roku, w hotelu La Reserve (301 Route de Lausanne) w Genewie (Szwajcaria).
Spodziewano się otrzymać za niego od 50.000 do 100.000 dolarów amerykańskich. Jednak ten wyjątkowy zegarek z uwagi na swoją historię (własność Elvisa i okoliczności w jakich go otrzymał) wywołał zaciekłą wojnę licytacyjną wśród kilku kolekcjonerów i w rezultacie osiągnął niezwykłą cenę końcową w wysokości 1,8 miliona dolarów (jeden milion osiemset tysięcy dolarów).
Zegarek nie tylko ustanowił rekord świata dla zegarków Omega, ale także potroił rekord aukcji pamiątek po Elvisie, który dotąd należał do złotego fortepianu, sprzedanego w listopadzie 2015 roku, na aukcji Juliena, za 600.000 dolarów.
Zegarek Omega z napisem „To Elvis, 75 Million Records, RCA Victor, 12–25–60 [red. 25 grudnia 1960 roku]”, za który kolekcjoner zapłacił jeden milion osiemset tysięcy dolarów oraz dokumenty załączone do aukcji: LOA od Jimmy Velveta i Certyfikat Autentyczności
Ciekawy jest też LOA od Jimmy Velveta, który nie tylko potwierdził autentyczność zegarka, ale przybliżył nam również tło historyczne.
Małe doprecyzowanie, tam w treści Jimmy Velvet wspomina o 17 kamieniach, ale to dotyczy wnętrza, a nie koperty zegarka, która miała 44 diamenty. Zwykle informacja o ilości kamieni szlachetnych wewnątrz jest umieszczana malutkimi literkami gdzieś na cyferblacie, w przypadku modelu jaki otrzymał Elvis tego nie zaznaczono.
Buford Ellington, gubernator Tennessee oraz Henry Loeb, Burmistrz Memphis, ustanowili dzień 25 lutego 1961 roku, Dniem Elvisa Presleya.
Obchody Dnia Elvisa Presleya, 25 lutego 1961 roku, ustanowione na cześć rekordowej sprzedaży 75 milionów płyt, zostały pomyślane jako dzień charytatywny wielkiego artysty. Rozpoczęły się obiadem w hotelu Claridge w Memphis, z którego dochód przeznaczono na cele charytatywne - za posiłek należało zapłacić 100,- dolarów (z tego tytułu zebrano 17.000,- dolarów).
Podczas specjalnego obiadu Buford Ellington, gubernator Tennessee, uczynił Elvisa "Honorowym Pułkownikiem", nadając mu tytuł "Colone, Aide de Camp on Governor's Staff" (Pułkownik, Asystent Obozu w Sztabie Gubernatora). Elvis zwrócił się do legislatury stanu Tennessee 8 marca 1961 roku i przyjął tytuł „Honorowego Pułkownika” w sztabie Gubernatora.
O godzinie 13:45 zorganizowano konferencję prasową.
O godzinie 15:00 Elvis dał pierwszy koncert charytatywny tego dnia w Ellis Auditorium w Memphis, a o 20:30 drugi.
Ogółem zebrano 51.612,- dolarów, z czego po odjęciu kosztów obsługi imprezy pozostało 47.823,- dolary, które podzielono pomiędzy dwadzieścia sześć organizacji charytatywnych.
W obchodach Dnia Elvisa Presleya w Memphis wzięli też udział inni artyści: komik Brat Dave Gardner, impresjonista Nip Nelson, akrobaci Ashtons & Shirley, stepujący tancerz Frank Trent i Larry Owens (z domu Muhoberac) i jego orkiestra, zwana „The King's Men”.
Po wieczornym koncercie Elvis organizuje imprezę w Graceland.
25 lutego 1961 roku - uroczysty obiad w Claridge Hotel w Memphis, w ramach Dnia Elvisa Presleya ustanowionego przez Burmistrza Memphis i Gubernatora Tennessee, a zorganizowanego przez RCA dla uczczenia historycznej sprzedaży 75 milionów płyt Elvisa (co zdarzyło się pierwszy raz w historii, wcześniej żaden inny artysta nie osiągnął takiego wyniku). Od lewej: Elvis Presley, Buford Ellington (Tennessee Governor, Gubernator Tennessee), "Dee" (Davada, druga żona ojca Elvisa), Vernon Presley. Obiad był również charytatywny i za każdą porcję trzeba było zapłacić 100,- dolarów (uzyskano 17.000,- dolarów)
25 lutego 1961 roku, Claridge Hotel w Memphis, Dzień Elvisa Presleya ustanowiony przez Burmistrza Memphis i Gubernatora Tennessee, a zorganizowany przez RCA dla uczczenia historycznej sprzedaży 75 milionów płyt Elvisa (co zdarzyło się pierwszy raz w historii, wcześniej żaden inny artysta nie osiągnął takiego wyniku). RCA wręcza Elvisowi pamiątkową tablicę z tego tytułu oraz złotą płytę za singiel "Surrender", podczas którego sprzedaży przekroczono właśnie owe 75 milionów sztuk, a także złoty zegarek marki Omega wysadzany diamentami (tego momentu akurat nie ma na zdjęciach)
25 lutego 1961 roku, Claridge Hotel w Memphis, obchody zorganizowane przez RCA dla uczczenia historycznej sprzedaży 75 milionów płyt Elvisa (co zdarzyło się pierwszy raz w historii, wcześniej żaden inny artysta nie osiągnął takiego wyniku). Konferencja prasowa zorganizowana na tę okoliczność, która rozpoczęła się o godzinie 13:45. Sam Phillips pyta: „Dlaczego Sun Records jest tak mało docenia w sukcesie Elvisa?”, przypominając wszystkim, że „RCA nie miałaby go [red. Elvisa, a co za tym idzie sukcesu w sprzedaży], gdyby nie on, Phillips”. Zegarek, złota płyta i tablica to chyba nie jedyne, co Elvis wtedy dostał. Obok mównicy stoi złota statuetka. Nad jej podstawą widać kontynent afrykański, wyżej zegary, czarę i na samym szczycie płytę, niestety nie udało mi się ustalić co to za statuetka
25 lutego 1961 roku, godzina 15:00, pierwszy koncert "Memphis Charity Show", Ellis Auditorium, Memphis
25 lutego 1961 roku, godzina 20:30, koncert "Memphis Charity Show", Ellis Auditorium, Memphis. Mistrzem ceremonii był komik George Jessel, który przedstawiając Elvisa na wieczornym koncercie nazywa go „jednym z największych piosenkarzy-aktorów stulecia” i pada żartobliwie na kolana schylając z uniżeniem głowę (lewe górne zdjęcie)*. Miał też być na wcześniejszym koncercie, ale nie dotarł z powodu strajku linii lotniczych
* Niektóre źródła używały do opisania tego pokłonu słowa "salaam", które po arabsku oznacza "cześć", w rozumieniu oddawania czci.
P. S.
Wiekszość zdjęć po otwarciu w nowym oknie będzie można zobaczyć w większym rozmiarze.
Bardzo ciekawy post. Nip Nelson to może raczej animator, impersonator a nie impresjonista:-) chyba chochlik literowy, czy się mylę? Pozdrawiam serdecznie:-)
OdpowiedzUsuńDzięki za uwagi, już sprawdzam. :)
OdpowiedzUsuńNapisano dokładnie tak:
OdpowiedzUsuń"Also appearing that day were comedian Brother Dave Gardner, impressionist Nip Nelson, acrobats the Ashtons & Shirley, tap dancer Frank Trent, and ... Larry Owens (née Muhoberac) and his orchestra, called 'the King's Men"
Słownik nie podaje innego znaczenia dla słowa "impressionist", w każdym razie mój. :)
Co do osoby, to piszą o nim tak:
"Nip Nelson (1914-1986) was an impressionist known as the ``man with a thousand voices,`` In 1934, he left a pre-medical college program for the vaudeville stage, and over the next half century entertained in nightclubs, movies and on radio and television. He moved from Chicago to Florida in 1968 and was a cruise director and entertainer on Caribbean cruise ships for 14 years."
Wiesz, może zmyliło Cię to słowo, bo zwykle kojarzy nam się z impresjonizmem, jako kierunkiem w sztuce, zwłaszcza w malerstwie. Też zwróciłam na to uwagę, dlatego sprawdzałam znaczenie tego słowa w słowniku angielskim.
Jednak jest to szersze pojęcie, nie zawężające się do malarstwa. Na przykład Wiki podaje:
"przedstawiciel impresjonizmu, osoba tworząca w duchu impresjonizmu, tj. utrwalająca w swoich utworach własne, subiektywne oraz często ulotne wrażenia"
A S łownik Języka Polskiego PWN:
"nurt w sztuce powstały XIX wieku, w którym artyści starali się oddać swoje subiektywne, ulotne wrażenia i odczucia"
Być może z powodu tej definicji Amerykanie rozciągneli to pojęcie. Nie można też wykluczyć, że redaktor piszacy ten artykuł pomylił się i użył nie to słowo, które chciał. Niemniej raczej nie o impersonatora tu chodziło, bardziej animatora jak sugerujesz.
Pozdrawiam :)
Masz rację, istnieje przecież określenie " impresja muzyczna" i stąd tak mówi się o Nelsonie.Język to nie matematyka jak twierdzą lingwisci, i słusznie ☺
OdpowiedzUsuńNasi celebryci oddają na aukcję koszulki czy sportowe buty, jak czynią to nasi piłkarze. Nie wyobrażam sobie, aby kiedykolwiek zamienili się z kimś drogim zegarkiem. Jednak Elvis nie był zwykłym celebrytą, tylko prawdziwą gwiazdą na muzycznym firmamencie i nie przykładał wagi do pieniędzy.
OdpowiedzUsuńWczoraj byłam na koncercie połączonych dunsko-polskich chórów gospel.To było takie bardziej współczesne gospel,ale bardzo porywające, rewelacyjnie wykonane. Oczami wyobraźni widziałam małego Elvisa, bo to byl też kościół Zielonoswiatkowy! Wspaniałe 2 godziny w klimacie muzyki gospel !
OdpowiedzUsuńTak, gospel i czarny blues wywarły na niego największy wpływ.
OdpowiedzUsuń