piątek, 12 września 2025

♥ Kobiety - Gael Greene

Gael Greene, to kobieta jednej nocy, właściwie jednego dnia.

W 1957 roku, Elvis niewiele występował, z uwagi na swoje zobowiązania filmowe w Hollywood. Swoją pierwszą trasę koncertową "Midwest Tour", rozpoczął koncertem w Chicago (IL), 28 marca 1957 roku, a zakończył w Philadelphii (PA), 6 kwietnia 1957 roku.

Czwartego dnia trasy, 31 marca 1957 roku, przyjechał do Detroit (MI), żeby dać dwa koncerty (o 14:00 i o 18:00) w Olympia Stadium. To właśnie tego dnia spotkał się z Gael Greene, wtedy jeszcze nikomu nieznaną stażystką prasową, która kilka lat później stała się szanowaną i popularną krytyk kulinarną.

W 2006 roku, Gael Greene poczyniła książkę, w której opisała między innymi swoje przysłowiowe "pięć minut" z Elvisem. Oddajmy jej głos:

Elvis Presley przyjeżdżał do miasta, by dać dwa koncerty na stadionie Olympia. W wieku 21* lat byłam jedną z milionów ludzi podkochujących się w Presleyu – młodym, pięknym, pozornie nieskażonym Elvisie.

* No i znów mamy do czynienia z celowym zaniżaniem wieku. Miała wtedy 24 lata. Była dwa lata starsza od Elvisa.

W 1956 roku żadna nowojorska gazeta nie chciała mnie zatrudnić zaraz po studiach – wszędzie składałam podania i wysyłałam niezliczone ilości życiorysów – więc marniałam w domu w Detroit w stanie Michigan, jako najniższy staż w United Press International.

Napisałam list do pułkownika Parkera z pytaniem, czy mogłabym spędzić dzień z Elvisem i napisać o tym. Dostałam zwrotnie zaproszenie na oficjalną konferencję prasową Presleya. Czułam się urażona i sfrustrowana, ale nie zniechęcona.

Miałam wtedy na sobie prostą, obcisłą czarną sukienkę z szantungu (moją najbardziej wysmuklającą), z białymi przeszyciami wzdłuż szyi i rękawów, błyszczące czarne czółenka z lakierowanej skóry i małe białe rękawiczki. Przyjechałam za kulisy dużo wcześniej, aby zbadać bezpieczeństwo i znaleźć jego najbardziej wrażliwe ogniwo. Miał na imię Lamar. Był odpowiedzialny za pilnowanie drzwi i pary spodni z 24-karatowego złota* z cekinowym paskiem, które nosił w zamykanej na kłódkę torbie na ubrania. Z jego zadartego nosa wywnioskowałam, że musi być jednym z członków mafii Elvisa z Memphis.

* To nie były tylko spodnie, lecz cały komplet, który znamy jako "Gold Lame".

— Ty też śpiewasz? – spytałam, łaskocząc go w tweedowy łokieć. W tym samym momencie szczupła postać w czerwonej zamszowej kurtce została wsunięta do pokoju przez falangę umundurowanych ochroniarzy. Elvis wykrzywił wargę, uśmiechnął się i odgarnął swój lśniący, czarny kosmyk włosów, po czym usiadł na brzegu stołu z mrugnięciem "Jestem cały wasz". Patrzył prosto na mnie. Poczułam się bardzo słaba [wiotka] i zarumieniłam się na całego. Potem, po żartobliwym odpowiadaniu na nasze kiepskie i przewidywalne pytania, Elvis zbyt szybko zniknął [przebrać się na występ].

Lamar wziął mnie za rękę.

— Jeśli chcesz zostać w pobliżu, możesz obejrzeć pokaz z najbliższego przejścia i wślizgnąć się tutaj z powrotem przed ściskiem na końcu. Potem możesz pójść z nami do hotelu, żeby spędzić czas i napić się Coli między koncertami – zaproponował.

Stałam w milczeniu w histerii krzyków. Nagle Lamar złapał mnie za rękę i wsadził do limuzyny z grupą milczących młodych prostaków [gburów], całą ekipą z Memphis. Wyjechaliśmy z podziemnej zatoki.

— Ale gdzie jest Elvis? – płakałam.

— Jest za nami w taksówce – obiecał Lamar.

W hotelu Book-Cadillac* zebrała się gromadka fanów, którzy czekali, żeby choć raz zobaczyć Elvisa. Na górze, w apartamencie na 24. piętrze, kumple z Memphis sączyli colę i dzielili się komiksami z niedzielnych gazet. Nikt na mnie nie patrzył. Byłam zbyt poufała**, jako ofiara dla króla.

* Book-Cadillac Hotel, tak nazywał się zanim w 1951 roku wykupił go Sheraton i na kilkanaście lat zmienił jego nazwę na Sheraton-Cadillac Hotel, którą nosił także w 1957 roku, kiedy Elvis w nim zamieszkał. W 1980 roku, na prawie trzydzieści lat, powrócił do nazwy Book-Cadillac Hotel, by ostatecznie skończyć jako Westin Hotel. Jego krótka historia, w bardzo wielkim skrócie, na kolażu w dalszej części postu.

** Tutaj w znaczeniu nietykalna, niedostępna, zarezerwowana dla Elvisa.

O drogi Boże. Przestałam oddychać. Elvis. Stał w drzwiach, mniejszy niż życie – mały w życiu, mam na myśli – z włosami w stylu pompadour, gładko zaczesanymi. Rozejrzał się po pokoju i zdał sobie sprawę, że jestem w nim jedyną kobietą. Podszedł do mnie, smukły w lśniących czarnych spodniach z fałdkami i prześwitującej niebieskiej koszuli z krótkim rękawem z organdyny, a jego noga ocierała się o moje udo.

— A ty kim jesteś?

Wybełkotałam coś.

Wydawał się nie słuchać. Bez słowa wziął mnie za rękę i zaprowadził do sypialni. Myślałam: "O mój Boże... to jest Elvis... . Zamierzam to zrobić z Elvisem. Nie zamierzam być nieśmiała. Ale nie zmuszę go do tego... .". Nie pytał. Nie odpowiedziałam. Zamknął drzwi, zdjął spodnie i położył się na łóżku – bardzo blady, delikatny, młody – patrząc, jak zdejmuję ubranie i moje małe białe rękawiczki. Aż na 24. piętrze słyszałam dziewczyny skandujące na ulicy: „Chcemy Elvisa. Chcemy Elvisa”.

"I patrzcie, kto go ma!" – pomyślałam. Bo to się wydarzyło. W gorączkowym uniesieniu, skóra przy skórze. Myślę, że było dobrze. Nie pamiętam istotnych szczegółów. Z pewnością było to wystarczająco dobre. Wiem, że rzeczywistość była ekscytująca, przekraczając wszystko, co mogłam sobie wtedy wyobrazić.

— Muszę się teraz przespać – powiedział, kiedy było już po wszystkim.

Złapałam ubrania i pobiegłam do łazienki się ubrać. Kiedy chwyciłam torebkę, zastanawiając się, czy pożegnalny pocałunek będzie stosowny, Elvis otworzył oczy i zamrugał, jakby przez chwilę nie był pewien, co tu robię. Machnął ramieniem w stronę telefonu.

— Czy mogłabyś zadzwonić do obsługi pokoju i zamówić mi kanapkę z jajkiem sadzonym?

Nie pamiętam, jak duże było "TO" [jego prącie], jak długo trwał seks, ani które z nas było na górze (prawdopodobnie ja). Ale nigdy nie zapomniałam kanapki z jajkiem sadzonym.

No nie wyszło zbyt romantycznie na końcu, według mnie. Lecz to nie był romantyczny układ, po prostu mechaniczny seks na dobry sen. W każdym razie dla zmęczonego po konferencji dla prasy i koncercie Elvisa, który musiał się błyskawicznie zregenerować przed kolejnym występem w tym dniu, na co miał prawdopodobnie nieco ponad godzinę - najpierw konferencja dla prasy, o 14:00 koncert, szybka kąpiel, następnie seks z Gael, a o 18:00 drugi występ tego dnia.

W wywiadach, Gael zawsze przytaczała swoje tete a tete z Elvisem, jakby deprecjonując samo spotkanie z gwiazdą, stawiając ponad nim zamówienie kanapki z sadzonym jajkiem - takie przynajmniej można odnieść wrażenie:
"Kanapka z jajkiem sadzonym – to część, którą pamiętam. Nie pamiętam, jak duże było "TO", jak długo trwał seks, ani kto z nas był na górze (prawdopodobnie ja). Lecz nigdy nie zapomniałam kanapki z jajkiem sadzonym. Tak, totemiczna kanapka z jajkiem sadzonym. W tym momencie mogło być jasne, że urodziłam się, by być krytykiem restauracyjnym".
Gael uważa, że doznania seksualne z Elvisem, a potem jego prośba skierowana do niej, żeby wychodząc zamówiła mu kanapkę z sadzonym jajkiem, ukierunkowały ją w stronę zmysłu smaku. I faktycznie, po epizodzie z Elvisem, zaczęła pisać o kulinariach, robiąc to tak dobrze, że wkrótce została reporterem żywności w Nowym Jorku.

W swoich artykułach i książkach kulinarnych Gael porównywała doznania seksualne ze smakowymi, co wyróżniało ją spośród innych krytyków restauracyjnych i doprowadziło do sławy.

Jak to gdzieś podsumowano:
"To spotkanie [z Elvisem] uwydatniło jej rosnące zainteresowanie jedzeniem i zmysłami – temat, który zdefiniował jej karierę jako krytyka kulinarnego".
Niemniej chciałabym się jeszcze odnieść do tej kanapki z jajkiem, która zdominowała jej przekaz. Mam wrażenie, iż celowo zbytnio trywializuje samo spotkanie z Elvisem na rzecz tejże kanapki. Niby nie pamięta szczegółów seksu z nim, choć wcześniej mówiła "było to wystarczająco dobre" i "rzeczywistość była ekscytująca, przekraczając wszystko, co mogłam sobie wyobrazić", a mimo to kanapka z sadzonym jajkiem urasta do clou spotkania.

Jak dla mnie jest to na tyle nieszczere, fałszywe, irracjonalne, że przeszło mi przez myśl pytanie, czy w ogóle doszło między nimi do współżycia? Być może niepoprawnie odbieram jej sposób relacjonowania, inaczej niż ona sama zamierzała wszystko przekazać. A może była to próba odwrócenia uwagi od jej nastawienia seksualnego z jakim przyszła do Elvisa ― "O mój Boże... to jest Elvis... . Zamierzam to zrobić z Elvisem. Nie zamierzam być nieśmiała. Ale nie zmuszę go do tego..." ― które w latach 50. było z pewnością szokujące moralnie dla wielu? Albo pokazanie impulsu, który skłonił ją w stronę żywności?

Aczkolwiek psychologicznie jest to znana reakcja, kiedy zwykła osoba doświadcza interakcji z kimś znanym szerszej społeczności (jakimś celebrytą), potem w swoich relacjach stara się ją umniejszyć, przekonać innych, że nie miała dla niej znaczenia, nie wzbudziła spodziewanych emocji, nie wywarła oczekiwanego, wcześniej określonego wrażenia.

Trudno dziś powiedzieć, czy z takim zjawiskiem mamy do czynienia w jej przypadku, czy po prostu w ten sposób chciała wyeksponować źródło (powód) zmiany swoich aspiracji zawodowych z reportera śledczego na krytyka kulinarnego.

Gael Greene nie została wykazana w książce Alanny Nash, "Baby, Let’s Play House. ELVIS PRESLEY and the WOMEN WHO LOVED HIM".

Raczej nie ma jej zdjęć z Elvisem. Ona chyba też takich nie posiadała, bo inaczej pewnie umieściłaby je w swojej książce.


BIO

Jej pełne (ustalone) personalia to ---> Gael (Greene) [Forst]:

— Gael ― imię pierwsze;
— Greene ― nazwisko panieńskie;
— Forst ― nazwisko po pierwszym mężu;

W dniu 3 września 1961 roku jej mężem został reporter Donald H. Forst, rozwiedli się w 1974 roku. Prawdopodobnie nie miała żadnych dzieci, ani z mężem, ani z innymi swoimi partnerami. W latach 1969-1970 rzekomo jej partnerem był Clint Eastwood, a w 1976 roku Jamie Gillis.

Urodziła się 22 grudnia 1933(?) roku w Detroit, w stanie Michigan. W którym roku rzeczywiście się urodziła, trudno powiedzieć. Wikipedia podaje 1933 rok, w niektórych materiałach można spotkać 1937 rok, a z jej słów (jak sobie przeliczymy) wynika, że w 1935 lub 1936 roku. Acz nie ma jej nagrobka ani nekrologu, gdzie można by to zweryfikować, ale skoro ukończyła szkołę średnią w 1951 roku, Elvis w 1953, to rok 1933 wydaje się być tym najbardziej pewnym.

Ukończyła Central High School w 1951 roku, a następnie Uniwersytet Michigan.

Była krytykiem żywności, autorką kulinarną, powieściopisarką. Jesienią 1968 roku została krytykiem restauracyjnym w magazynie "New York". Pracowała jako reporterka śledcza dla UPI (Amerykańska Międzynarodowa Agencja Informacyjna), a następnie dla "New York Post". Przeszła na emeryturę w 2000 roku, ale do 2008 roku dorabiała jako felietonistka. Później przeniosła się do "Crain's New York", gdzie pisała recenzje od 2008 do 2012 roku. Była sędzią w pierwszych dwóch sezonach programu telewizyjnego "Top Chef Masters". Założyła stronę internetową, InsatiableCritic.com.

Jak została krytykiem kulinarnym, w dwóch zdaniach podaje gothambarandgrill.com:
"Gael Greene rozpoczęła karierę w Nowym Jorku jako reporterka śledcza. Spędziła wiele lat w tej pracy, najpierw w UPI, a później w New York Post, gdzie jej redaktorzy szybko zwrócili uwagę na wyjątkowy sposób, w jaki pisała o jedzeniu. Z czasem zaczęli dawać jej coraz więcej zleceń związanych z restauracjami w mieście. W 1968 roku, po tym, jak zwróciła na siebie uwagę tekstami o jedzeniu, zaproponowano jej stanowisko głównego krytyka restauracyjnego w startupie "New York Magazine" (dwutygodnik konkurencyjny do "The New Yorker")".
Zasłynęła dwoma rzeczami. Pierwsza, zadawała sobie wiele trudu, żeby ukryć swoją tożsamość przed restauratorami, rezerwując i używając kart kredytowych pod innymi nazwiskami i nosząc kapelusze, które zakrywały jej oczy.

Druga, używała metafor seksualnych w opisywaniu jedzenia, jako sposób na przekazanie intensywności doznań, ponieważ dla niej, jak powiedziała: „seks i jedzenie zawsze były głęboko splecione”. Pisała kiedyś, że „dwoma największymi odkryciami XX wieku były Cuisinart (amerykańska marka sprzętu i naczyń kuchennych) i clitoris (łechtaczka)”.

Oprócz książek o jedzeniu napisała dwie powieści erotyczne. W 2006 roku nakładem wydawnictwa Warner Books ukazały się jej wspomnienia "Insatiable: Tales From a Life of Delicious Excess", o 40-letniej rewolucji w jedzeniu, tym, co jadła, i co robiła między posiłkami. Obejmuje romanse z szefami kuchni i gwiazdami filmowymi oraz seksualne spotkanie z Elvisem Presleyem w 1957 roku.

W 1981 roku założyła Citymeals-on-Wheels, z nauczycielem i pisarzem kulinarnym Jamesem Beardem, aby pomóc w finansowaniu weekendowych i świątecznych posiłków dla starszych osób w Nowym Jorku.

Zmarła na raka na Manhattanie (NY), 1 listopada 2022 roku, w wieku 88 lat. Jest najlepiej pamiętana ze swojej pracy jako pisarka i z występów w Top Chef Masters.


Próbowałam znaleźć jakieś jej zdjęcie z 1957 roku, ale to jej najwcześniejsze na jakie trafiłam. Zostało wykorzystane w prasie w 1961 roku, choć prawdopodobnie zrobiono je przed 1961 rokiem

Z kolei to zdjęcie Gael Greene ukazało się w prasie w 1971 roku. Niżej można je zobaczyć w pełnym kadrze

Gael Greene w ślubnej kreacji. Niestety fotografii nie opisano, więc nie wiadomo czy to faktycznie zdjęcie ślubne, czy zostało zrobione tylko do celów promocyjnych

Gael Greene w słynnych kapeluszach, które miały zapewnić jej nierozpoznawalność przed restauratorami

Gael Greene w różnych latach swojego życia

Okładka książki "Insatiable: Tales From a Life of Delicious Excess", Gael Greene, wydanej w 2006 roku, przez Warner Books, Inc. Poniżej zdjęcie z promocji książki

Klip audio, w którym Gael Greene mówi o swoim czasie spędzonym z Elvisem, w tym jak doszło między nimi do seksu - górny w oryginale (język angielski), dolny po polsku (tłumaczenie automatyczne)
Link: https://media.nymag.com/arts/books/profiles/insatiable_clip1.mp3


Budynek Olympia Stadium w Detroit (MI), w którym Elvis dał dwa koncerty (o 14:00 i o 18:00)
31 marca 1957 roku. Reklamy w gazetach. Zdjęcia z występów Elvisa. Zdjęcie z paniami z Departamentu Policji. Artykuły prasowe już po koncertach

Hotel Sheraton-Cadillac w Detroit (MI), w którym zatrzymał się Elvis. Gael Greene w swoim opisie użyła jego poprzedniej nazwy Book-Cadillac Hotel, jaką miał do 1951 roku. Na powyższym kolażu jest jego skrócona historia do przeczytania

Klip "Elvis and Gael Greene Detroit March 31 1957" - fragment konferencji prasowej, która odbyła się na backstage Olympia Stadium po pierwszym koncercie, 31 marca 1957 roku
Link: https://www.youtube.com/watch?v=qUVWhjefvcY


P. S.
Większość zdjęć po otwarciu w nowym oknie będzie można zobaczyć w większym rozmiarze.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

1. --- Najedź kursorem myszy na słowa "Wpisz komentarz" w białej ramce i kliknij.
2. --- Następnie kliknij strzałkę (▼) po słowach "Skomentuj jako:".
3. --- Po rozwinięciu listy wybierz pozycję trzecią "Nazwa / adres URL".
4. --- W polu "Nazwa" wpisz dowolny NICK, którym będzie sygnowany Twój komentarz.
5. --- Po wpisaniu nicka, kliknij w przycisk "Dalej", a następnie w białym polu wpisz treść komentarza.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pola "adres URL" nie wypełniamy, chyba, że ktoś ma swoją stronę i chce ją tu podać.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Instrukcja graficzna tu:
https://elvisownia.blogspot.com/p/nick-w-komentarzu-instrukcja-graficzna.html