wtorek, 20 grudnia 2022

Dychotomia finansowa w relacjach zawodowych Presleya i Parkera

Tego mema dostałam od Agi już jakiś czas temu. Początkowo zamierzałam go wstawić do postu o menadżerach Elvisa (który notabene miał być jednym z pierwszych na blogu, a nie ma go do dziś), ale jak już jesteśmy przy temacie "aktualnych" zarobków Presleya, to dobry moment aby wrzucić go tutaj teraz.

Chyba każdy zauważył, że pośmiertne zarobki Elvisa Presleya wyglądają znacznie lepiej niż te za życia. Oczywiście z jednej strony właśnie dlatego, że są pośmiertne, taka specyfika rynku, jednak z drugiej ponieważ nikt ich już nie "uszczupla" w przedbiegach, jak czynił to Colonel Tom Parker.

Mem świetnie ilustrujący relacje finansowe pomiędzy Elvisem Presleyem i Tomem Parkerem, jego wieloletnim menadżerem. To zdjęcie z planu filmowego "Love me tender" (1956)

Elvis był pożądanym wykonawcą, o którego zabiegał cały show-biznes, bo Presley, to były rekordowe słupki oglądalności w TV (wcześniej niespotykane, znacznie przekraczające 50%; w większości do dziś niepobite, na przykład 82% - "Ed Sullivan Show", w CBS TV, 09 września 1956 roku), stuprocentowa frekwencja w kinach i pełna wyprzedaż biletów na obiektach koncertowych, co do ostatniego miejsca, najczęściej już w pierwszych godzinach od otwarcia kas. W przedsprzedaży telefonicznej zdarzały się przypadki przeciążenia telefonii, a w konsekwencji jej awarii (zablokowania) na kilka godzin lub dni. Dochodziło do tego głównie w mniejszych ośrodkach, które nie były w stanie obsłużyć aż tylu połączeń jednocześnie. W tej materii do największego pandemonium doszło w Lake Tahoe, w 1973 roku, kiedy uruchomiono przedsprzedaż biletów na występy tegoż artysty. Zainteresowanie ich zakupem było tak gigantyczne, iż ilość telefonów sparaliżowała kompletnie centralę obsługującą Lake Tahoe i okolice, odcinając je od świata na dwa tygodnie.

Pierwszym menadżerem Elvisa był jego gitarzysta Scotty Moore - od 12 lipca 1954 roku do 31 grudnia 1954 roku - 10%.

Drugim menadżerem został didżej radiowy Bob Neal, który pełnił tę funkcję od 1 stycznia 1955 roku do 15 marca 1956 roku - 10%.

W okresie od marca 1955 roku do 15 sierpnia 1955 roku, oficjalnie nadal był jedynym menadżerem Elvisa, ale de facto już do spółki z Thomasem Parkerem, na mocy dżentelmeńskiej umowy jaką z sobą zawarli. Tegoż dnia, 15 sierpnia 1955 roku, Elvis zawiera z Parkerem dodatkową umowę, w której ten występuje jako "specjalny doradca" dla niego (Presleya) i jego menadżera, Boba Neala.

Później, 21 listopada 1955 roku, podpisują kolejną umowę (między innymi w związku z transferem Elvisa z SUN Records do RCA) - 25%. To na jej ustalenia, będzie się powoływać jednostronicowa umowa menadżerska, z 26 marca 1956 roku, na mocy której Parker pozostanie jedynym menadżerem dorosłego już Elvisa (8 stycznia 1956 roku ukończył 21 lat, przez co stał się pełnoletnim obywatelem USA i mógł zawierać umowy prawne samodzielnie).

Dalej źródła nie są zgodne, kiedy zmieniono dole pułkownika w kontrakcie, z 25 na 50%. Jedne mówią, że miało to miejsce jeszcze w 1956 roku, a inne, że od stycznia 1967 roku, albo tylko podają rok 1967:
"W 1967 roku pułkownik Parker renegocjował umowę z Elvisem i zwiększył swój udział do niewiarygodnych 50%".
Marty Lacker mówi, że Parker wykorzystał wypadek Elvisa w 1967 roku, kiedy pośliznął się w łazience w swoim domu w Los Angeles i upadając stracił przytomność na dłuższy czas, żeby zażądać 50%. W ogóle nie pozostawia na Parkerze suchej nitki:
"Wyjaśnijmy to sobie od samego początku, Parker chciał tylko pieniędzy w kieszeniach, a Elvis był jego złotą gęsią, która to umożliwiła.
Nigdy nie brał pod uwagę osobistego samopoczucia Elvisa, ani jeśli chodzi o jego stan psychiczny, ani fizyczny.
Nie zmienił się z upływem czasu i ciągle traktował Elvisa jak karnawałowy pokaz w swojej reklamie i taktyce. Brał 25% wszystkiego jako opłatę menedżerską, gdy norma wynosiła 10% lub najwyżej 15%.
Następnie w 1967, kiedy Elvis upadł i doznał lekkiego wstrząsu mózgu w L. A., Parker wykorzystał to i zażądał 50%, a Elvis mu je dał, ponieważ jego głowa nie była w pełni sprawna. Moim zdaniem Parker nigdy nie martwił się o zdrowie Elvisa.
Elvis powinien się go pozbyć w 1962 roku, a wtedy może nie musiałby cierpieć z powodu tych gównianych filmów i dostawać dużo lepsze scenariusze od innego menadżera.
Elvis nie był świadomy interesów i naprawdę nie wiedział, że w tym biznesie są też dobrzy menadżerowie, którzy nie tylko załatwiliby mu porządne oferty, dzięki którym zarobiłby więcej pieniędzy, ale również dbaliby o jego dobre samopoczucie.
Winię Parkera za to, że Elvis polegał na pigułkach, by uciec od zdrowia psychicznego".
Mocne słowa, ale w pełni zasadne. Zagłębiając się w biografię Presleya, ich potwierdzenie znajdujemy na każdym kroku.

W Wikipedii, w materiale o filmie dokumentalnym "Elvis on Tour", znalazłam takie zdanie:
"Zgodnie z warunkami nowego kontraktu podpisanego między piosenkarzem a jego menadżerem w lutym 1971 roku, Elvis otrzymywał dwie trzecie dochodu generowanego przez jego występy, podczas gdy Parker jedną trzecią".
Już trafiałam na wzmianki o jakimś kontrakcie, według którego dzielili się 1/3 do 2/3, ale w latach 60., gdy Elvis nie występował, tylko siedział w Hollywood. Nigdzie nie można znaleźć na ten temat bardziej dokładnych informacji, więc jeśli taki kontrakt istniał, to myślę, że na Wikipedii jest błąd roku i w rzeczywistości chodzi o rok 1961, a nie 1971, bo z pewnością zachłanny Parker nie zszedł z 50%, jakie gwarantował mu kontrakt z 1967 roku, na 33% w 1971 roku! To by nawet pasowało chronologicznie:
  • 1956 - 25%,
  • 1961 - 1/3,
  • 1967 - 50%.
Tak mi przyszło do głowy, że pretekstem do podpisania kontraktu mogły być trzy koncerty specjalne (charytatywne) Elvisa w 1961 roku - dwa 25 lutego 1961 roku w Memphis (TN) i jeden 25 marca 1961 roku w Honolulu (HI). Jedyne jakie dał od 1957 roku, kiedy praktycznie zaprzestał koncertowania na scenie, aż do 1968 roku, kiedy wystąpił przed żywą publicznością nagrywając materiały do programu "Comeback Special '68" (cztery koncerty). Pasowałby też czas - luty. Sadzę, że piszący nie doszukał się kontraktu z 1967 roku i powołał się na ten z 1961 roku. Parker za "Elvis on Tour" na pewno dostał 50%, bo taka informacja pojawiła się w kilku źródłach.

Wiecznie zadłużonemu* w kasynach Tomowi Parkerowi było ciągle mało. Choć "opieka" nad Elvisem pozostawiała mu sporo czasu na innych podopiecznych, to na rynku nie było ich zbyt wielu (jeszcze niezagospodarowanych), w każdym razie nie w zbliżonym "gabarycie", pozostała sama "drobnica". Na szczycie był Elvis, potem długo, długo nic i dopiero pomniejsze nazwiska. Tylko żeby z tych "innych" wyciągnąć tyle, co z Elvisa, musiałby ich mieć setki pod swoją kuratelą.

* W jednym z wywiadów, biografka Elvisa, Alanna Nash, została zapytana o długi hazardowe Parkera, na które udzieliła ciekawej odpowiedzi:
"Czy Parker naprawdę miał ogromne długi hazardowe, które był w stanie spłacić, umieszczając Elvisa w jednym hotelu w Vegas na lata przed śmiercią Presleya?

Tak. Elvis nigdy nie dowiedział się, ile koncertów zagrał za darmo, aby zaspokoić zniewolenie Parkera kołem ruletki i stołem do kości. W rzeczywistości pułkownik nie musiał nawet schodzić do kasyna. Hotel przynosił do jego pokoju koło ruletki".

Potworzył pełno różnych firemek, w których Elvis miał od 8 do 50% udziałów w zyskach (zwykle do 25%), a resztę on, Parker. Ewentualnie jakieś drobne procenty trafiały do ludzi, z którymi musiał się podzielić w tym biznesie.

Nie odpuszczał nawet autorom piosenek, żądając od nich zrzeczenia się 50% praw własnościowych (czyli wynagrodzenia), a nawet autorskich. Dlatego do Elvisa nie trafiały najlepsze piosenki, nierzadko specjalnie dla niego napisane, jeśli autor miał świadomość, że utwór jest dobry lub bardzo dobry.

W marcu 1973 roku Parker sprzedał RCA prawa do wszystkich nagrań Elvisa od początku kariery do dnia podpisania tejże umowy, za pięć milionów czterysta tysięcy dolarów. W całości, czyli Elvis został pozbawiony nawet tantiem ze sprzedaży, która przecież trwa po dziś dzień. Mało tego, także wszystkie prawa do przyszłych nagrań oraz wyłączność na Elvisa, zamykając mu tym samym każdą inną drogę - nie mógł nagrywać dla innych wytwórni (a jeśli już, to za ich zgodą i rzecz jasna stosowną opłatą), co związało go na zawsze z RCA.

Natomiast największym skandalem było to, że Elvis musiał pokrywać koszty tych nagrań sam (płacić RCA za ich własne studio, w którym nagrywał materiał, do jakiego tylko oni mieli później pełne prawa, on żadnych) oraz odprowadzać im opłaty licencyjne za śpiewanie na koncertach piosenek, które nagrał do czasu zawarcia tej umowy, jak i po niej! Zachował tylko prawa do tantiem za późniejsze nagrania w bardzo symbolicznej, wręcz groteskowej wysokości. Według nie do końca potwierdzonych źródeł od 0,5% do maksymalnie 1% - rażąco niskie, standardowo jest to zwykle minimum 10%.

O nikczemności Parkera w kwestiach finansowych, gdy skubał Elvisa jak się da i gdzie się da, wiemy, ale najbardziej zszokowała mnie informacja, na którą przed laty trafiłam w Wikipedii:
"W 1973 roku sprzedał [Colonel] wszystkie dotychczasowe nagrania Presleya wytwórni RCA, za co otrzymał 15 milionów dolarów, a Elvis „zaledwie” 5 milionów [dokładnie 5,4 miliona]".
Z angielskiej wersji językowej to zdanie znikło już wiele lat temu, w polskiej jest nadal, choć zostało nieco przeredagowane i aktualnie brzmi tak:
"W 1973 sprzedał wszystkie dotychczasowe nagrania Presleya wytwórni RCA, za co otrzymał 15 mln dol., a Elvis – 5 mln dol.".
Usunięto słowo „zaledwie”, które dodatkowo podkreślało finansowe rolowanie Elvisa.
 
Teraz, tak z czystej ciekawości przejrzałam kilka innych wersji językowych i nie ma go już w żadnej! Zostało jeszcze w polskiej, aczkolwiek wcześniej też nie było go we wszystkich wersjach językowych, tylko w kilku. Tak się właśnie "prostuje" niewygodną historię! O podobnych zabiegach Wikipedii już wspominałam w innych postach lub w komentarzach do nich.

Jednak nie jest to wcale nic nowego, nieznanego, tak było od samego początku. To finansowy modus operandi Toma Parkera względem wypracowywanych przez Elvisa pieniędzy. Jeśli Elvis zarabiał jakąś kwotę, możemy być na 100% pewni, że Parker przynajmniej jej dwukrotność plus 50 % od tej Elvisa. Niezależnie z kim negocjował gażę, zawsze padało sakramentalne pytanie:
"Tyle to dla mojego chłopca, a ile dla mnie?".
Albo odwrotnie:
"Tyle to dla mnie, a ile dla mojego chłopca?".
I było dla niego, a jakże! Oddzielnie, pod stołem, zazwyczaj kosztem sumy w kontrakcie dla Elvisa (jak w przypadku sprzedaży nagrań z Sun Records do RCA, w 1973 roku), bo Elvis w czasie całej swojej kariery był gratką, pewniakiem, gwarancją zysków, niezależnie od wygórowanych warunków Colonela. Na negocjacjach Parker był zawsze przygotowany i szybko udowadniał, że mimo wysokich oczekiwań (honorariów dla siebie i Elvisa), skórka ciągle warta jest wyprawki.

Na koniec przeanalizujmy sobie ten przywołany już wcześniej przykład z 1973 roku.

Elvis dostał 2,7 miliona dolarów, bo 50% z 5,4 = 2,7 miliona dolarów.
Parker dostał 15 milionów z RCA plus 2,7 miliona od Elvisa (50% z 5,4) = 17,7 miliona dolarów.

Co stanowi 6,5 raza tego, co Elvis, sześć i pół raza więcej! Jak dla mnie, przekręt finansowy stulecia w relacjach menadżer - podopieczny i chyba w ogóle w historii świata artystycznego.
 
A to jeszcze nie wszystko, Elvis płacił podatki od kwoty w kontrakcie, czyli również od części Parkera, więc jego (Elvisa) przychód należy umniejszyć o 540 tysięcy dolarów (10% podatku od 5,4 miliona).

Jeszcze gorzej Elvis wychodził finansowo przy Pułkowniku na koncertach, ponieważ ponosił wszelkie koszty z tym związane, poczynając od transportu, przez wynagrodzenia, wyżywienie i zakwaterowanie wszystkich potrzebnych osób (towarzyszących również), w tym ... Toma Parkera! Był tak bezczelny, że wystawiał mu nawet rachunki za pracę swojego biura! A kiedy Elvis kupił mu w prezencie samolot, nie przyjął go. No cóż, utrzymanie odrzutowca sporo kosztuje - opłaty lotniskowe, garażowanie, paliwo, piloci, przeglądy techniczne, pozostała obsługa. Prościej i taniej użytkować samoloty Elvisa, bo na jego koszt.

Nie rozumiem tych, którzy są zapatrzeni w Parkera jak w obraz. Myślę, że po prostu nie są świadomi, jak wykorzystywał Elvisa i jak żerował na nim. Nie poruszyłam tu jeszcze wielu rzeczy, między innymi całego ciągu obrzydliwych działań Colonela po śmierci Presleya, mających na celu uczynienie siebie jedynym lub większościowym beneficjentem wpływów z twórczości i wizerunku Elvisa. Rościł sobie nawet prawo do posiadłości Graceland!

Relacje zawodowe Elvisa Aarona Presleya i Thomasa Andrew Parkera finansowo z pewnością były dalekie od partnerskich. To był wyzysk, zawoalowana forma niewolnictwa, co idealnie ilustruje ten mem.

KONTRAKT MENADŻERSKI, obowiązujący od 12 lipca do 31 grudnia 1954 roku, pomiędzy Elvisem Presleyem i Scotty Moorem, zawarty 12 lipca 1954 roku

KONTRAKT MENADŻERSKI, obowiązujący od 21 listopada 1955 roku do [nie określono], pomiędzy Elvisem Presleyem i Thomasem Parkerem, zawarty 21 listopada 1955 roku

Ratyfikacja KONTRAKTU MENADŻERSKIEGO, zawartego 21 listopada 1955 roku, pomiędzy Elvisem Presleyem i Thomasem Parkerem, z 26 marca 1956 roku, w związku z osiągnięciem pełnoletności Elvisa do czynności prawnych

No i żeby nie było, gdy usuną i z polskiej wersji to zdanie ile Parker dostał od RCA sprzedając im Elvisa, zrobiłam screen z Wikipedii. Trochę go tylko pomniejszyłam bym mogła dać go tu widocznego w całości, a to zdanie zaznaczyłam zielona ramką


35 komentarzy:

  1. No proszę,ciągle tej hienie było mało i mało.Elvisa miał gdzieś bo tylko forsa mu w głowie siedziała.On dla siebie jak najwięcej,a Elvis tylko ochłapy.Przykre,że trafił na takiego kogoś.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aguś powiem Tobie, że jak przygotowywałam się do postu o Elvisie i MJ, to czytałam jego dwie biografie i aż skakałam ze złości i niemocy czytając jak działał menadżer MJ. MJ miał wszystko finansowane przez Sony, każdy kaprys, każdą rozrywkę, gdziekolwiek nie pojechał, jaki i ile domów sobie nie wynajął, za wszystko płaciła Sony. Po prostu żył i spełniał swoje zachcianki cały czas na ich koszt, ze swoich pieniędzy nie wydał ani dolara na mieszkanie, ludzi, studia. Jego pieniądze szły tylko na szaleńcze zakupy i różne fanaberie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie,żył sobie jak pączek w maśle,a Elvis co?Tyrał jak niewolnik jakiś i jeszcze przypłacił to zdrowiem.A zresztą...zdjęcie mówi wszystko.😕

      Usuń
    2. No mem jest rewelacyjnie dobrany. :) Nie wiem czy można wymyślić lepszą ilustrację aby to zobrazować. :)

      Usuń
    3. Racja.sama bym lepiej tego nie wymyśliła.

      Usuń
  3. Danuś:
    1. Ten wypadek z 1967 roku poruszony był na filmie (z 2006), który tak chwaliłaś. Wtedy mu zakazał dłuższych kontaktów z fryzjerem. Rozumiecie? Zakazał jak dziecku:) Są pewne granice na które zgadzać się nie trzeba, prawda? Elvis miał być na tyle sprawny by dawać mu złote góry ale nie za bardzo bo by się ocknął i go pogonił.
    2. Najciekawsza sprawa.... podpisując umowę (kontrakt) nie rozumiem, że nie ustalono do kiedy??? Nawet przy renegocjacjach również nie. Każdy "aneks" był równoznaczny z pogorszeniem finansów Elvisa a ulepszeniem Parkera. Zgadzać się nie trzeba prawda???:)
    3. Sprzedaż praw z 1973... też świadczyło o nieświadomości Elvisa. I zaślepionego jego ojca. Ja rozumiem że Parker jako nałogowiec hazardowy był bardzo bezczelny ale musi być jakieś drugie dno sprzedaży, że Elvis na to się tak łatwo wrobił... I jakoś nieprzypadkowo (?) w tym wlaśnie roku Elvis nie nagrywał już piosenek tak często a nawet prawie wogóle. Cieżko go było złapać by ściągnąć do studia, a potem było tylko Graceland. przypadek? Ale jak.. kosztem swojej kariery?

    sporo pytań bez odpowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem. U mnie na komputerze też mam notatkę, ale nie mogłam znaleźć, a wydawało mi się, że to w 1965 lub w 1966 roku. Na szczęście Aga wiedziała i potwierdziła. ;)

      Jasne, że są granice, ale Elvis w kwestii Parkera był bezwolny. Jak sparaliżowany. A przy ojcu, który traktował Parkera jak Boga, to już w ogóle.

      Nie wpisano do kiedy, bo to był czas nieokreślony. Parker wiedział co robi.

      Jeśli chodzi o ta sprzedaż z 1973 roku, to czytałam różne opinie. Były i takie, że jak na tamte czasy, to i tak dużo dostał. I to fachowców w temacie. Niemniej skoro Parker na lewo dostał 3 razy tyle co Elvis, to jak dla mnie dowód, że fachowcy się mylą.

      Powiedzmy nawet, że kwota była ok, ale nie warunki! Pozbawiać całkowicie tantiem, a w przypadku przyszłych nagrań zamiast 10-20% (minimum) jak to było przyjęte, dawać 0,5-1% ?

      Krzysiu, ja myślę, ze powód był jeden - potrzeby dłużne Parkera.

      Usuń
    2. Dużo na chwilę ale ponadczasowo długofalowo wogole nie było to przemyślane jakby Elvis żył z dnia na dzień.
      Potrzeby dłużne Parkera to raz ale u Elvisa musiało coś być że się zgodził. Z niczego grubas by go nie urobił. Napewno nie powiedział że ma długi w Vegas i żeby Elvis mu tak pomógł...
      Pewnie urobil go tym że np. kiedy mu się skończy kontakt w Vegas to przestanie zarabiać a zanim pojedzie w trasę światowa musi się odkuć bo dużo wydaje na prezenty itp... i że obaj potrzebują gotówki i że to się zwróci a reszta jakoś sama się rozwiąże . Że zarobi najwięcej że wszystkich artystów a to dzięki jego pomysłowi .. że RCA wie najlepiej jak zarządzać tymi nagraniami .. a i tak mu ich brakować nie będzie. I tak poszło. A Elvis się zgodził plus głupi vernon który też go przekonal bo kasa to kasa. Mogło tak być ? Mogło.

      A każda umowa ma swój koniec.. musiał być jakiś punkt czas zawsze jest określony... Słyszałem wersję że w 1977 ale to pewnie naciągane związane z jego odejściem...itp.

      Usuń
    3. Dokładnie.

      Bo jakiś kit musiał mu wcisnąć, nie ulega wątpliwości.

      Usuń
  4. Uważam, że skala nadużyć Parkera to był zwykły bandytyzm. Czytając o jego praktykach, nie mogłam wprost uwierzyć, że to TAK DŁUGO mogło mieć miejsce. Niektórzy tłumaczą to nieświadomością EP. Pewnie o niektórych działaniach nie wiedział, np. o wymuszaniu oddania 50% praw majątkowych przez autorów tekstów i kompozytorów. Jednak EP miał kontakt z innymi artystami, z przedstawicielami środowiska muzycznego (chociażby podczas sesji). Myślę, że były okazje do zbadania tematu. Nie był zainteresowany? Brakowało Mu wiedzy, orientacji? Trudno uwierzyć. EP chyba po prostu nie miał charakteru do tego biznesu. Z jednej strony niezwykły talent i charyzma, a z drugiej dziecięca naiwność i beztroska? Przynajmniej do pewnego momentu. Zgadzam się z Krzysztofem, nie musiał się na wszystko zgadzać. Był szantażowany zniszczeniem wizerunku? To rzeczywiście mogło działać, ale taka broń jest zawsze obosieczna. Jak już wcześniej pisałam, gdyby Vernon miał inny charakter i inne relacje z EP, mógłby naprawdę zadbać o interesy syna. Cwaniactwo i chciwość Parkera, niestety, wygrały z ... No właśnie z czym? Na początku był to brak doświadczenia, ale potem to była nieumiejętność zbudowania profesjonalnego zespołu wokół siebie, który pomógłby prowadzić karierę i dbać o jej wymiar artystyczny. Parker to jedno, ale RCA też prowadziła beznadziejną politykę wydawniczą.

    OdpowiedzUsuń
  5. Staram się znaleźć jakieś usprawiedliwienie dla EP, bo im więcej szczegółów tych układów poznaję, tym więcej złości czuję. Mogło być inaczej, mogliśmy dłużej cieszyć się EP, mógł być bardziej artystycznie spełniony. Był pierwszym artystą globalnym, który odniósł sukces w takiej skali. Przecierał szlaki. Nie miał do dyspozycji dzisiejszych technologii dających wgląd w wiele aspektów. Jednak to uleganie innym bądź nieinteresowanie się pewnymi sprawami (czytałam, że po zakończeniu sesji nagraniowych EP nie angażował się w ustalenie ostatecznego kształtu płyt, np. lista utworów, strona plastyczna - okładki itp.) bezpośrednio rzutowało na karierę. Pocieszające, że mimo tak wielu błędów i wpływu ludzi ze złymi intencjami, EP i Jego twórczość po tylu latach są na topie. To świadczy o skali talentu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marta nic dodać nic ująć . Całkowita zgoda

      Usuń
    2. Elvis był zbyt ufny. Mierzył innych swoją miarą. Nie mógł uwierzyć, że wielu "normalnych" ludzi jest zdolna do takich nikczemności.

      Usuń
    3. Tak, nie angażował się, ale to wynikało z umowy z RCA. Jego rola kończyła się na wytypowaniu nagrania na taśmę "matkę", czyli że np. z 8 wersji jakie nagrał, typuje szóstą. Nie miał żadnego wpływu na dobór nagrań na płytę, ani na okładkę.
      Wiem tylko (chyba z wypowiedzi Schillinga lub Scheffa, bo ja ich zawsze mylę) , że w przypadku jednej z płyt gospel było inaczej. Tam to on dobierał, które utwory się na niej znajdą i w jakiej kolejności.

      Usuń
    4. No ponoć raz zrobili ustępstwo z uwagi, że to gospel i wiedzieli, że Elvis ma na tym punkcie hyzia. Ponoć po długich awanturach, ale to już info z pogawędek między ludźmi, więc nie wiem czy to prawda.

      Zresztą długo nie chcieli się zgodzić na płytę gospel, za czym stał Parker. Parker zakazał mu też śpiewać gospel na scenie, zwłaszcza w Las Vegas, ponoć bo właściciele sobie tego nie życzyli, z uwagi na klientele (Żydzi i inne towarzystwo, które z pewnością nie żyło w zgodzie z przykazaniami).

      Usuń
    5. Na szczęście tu Elvis miał wszystkich w d....

      Usuń
  6. Mnie jeszcze zastanawia ta sprzedaż piosenek w marcu 73 .
    Gdyby to było po 03.09.73 pewnie nie miało by miejsca .
    Ale to kuriozum świadomie miało miejsce bo przecież Elvis musiał się na to zgodzić. Zgodzić na więcej procent kasy dla Parkera że sprzedaży płyt ?
    Tam musiało być coś więcej tylko tego nie wiemy bo to wprost niewiarygodne wkładać ręce w ogień wiedząc że się spala .
    Myślę że obu brakowało kasy. Parkerowi na hazard bo miał długi a Elvis wydawał wiecej niż zarabiał wierząc naiwnie że zawsze zarobi na show. No właśnie ale ile ? Z 20 proc. Całości po opłaceniu wszystkiego i wszystkich?
    Musiał mu namieszać w głowie że to biznes i odbija się od dna.
    A potem po wrześniu renegocjowal kontrakt z Vegas bo potrzebował kasy wiedząc że Vegas będzie im płacić a dochody z tournee są mniejsze i trzeba też wykładać kasę. Dlatego pewnie wrócił do Vegas.
    Będąc świadomym swojej sytuacji .o dziwo tak???... Uciekał coraz bardziej w trasy i leki zostawiając wydarzenia samym sobie. I nie walczył . Ten jego zaskakujący brak walki jakby poza śpiewem nie miał pojęcia o show biznesie. I tak doprowadziło go do końca.
    Zakładnik Parkera. RCA. Swojego życia . Na własne życzenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak mi się wydaje że mogło być. a że pewnie miał już zakontraktowane wizyty w studiu w 73 to jeszcze był ale już później wiedząc że jestem więźniem RCA, robił to co chciał, oczywiście na swoją niekorzyść.. nagrywając rzadziej lub w Graceland i jeszcze ograniczony wachlarz utworów (dzięki zabiegowi Parkera - patrz 50% odstąpienia praw autora). Cóż nie było by aż tak drastycznie gdyby Elvis mógł próbować z zespołem własną muzykę (był do tego zdolny choćby dlatego żeby udowodnić sobie i innym z RCA że ma ich w d...). Mógł nie mieć własnych wydatków tak wiele, - choćby to podstawowe zachowanie niekontrolowanego wydawania zmieniło by obraz rzeczy... miałby sporo więcej kasy na własną samodzielność w zaistniałej sytuacji. Wiem że ocknął się z RCA za późno (chociaż nie wierzę że w marcu 73 roku nie wiedział o konsekwencjach), bo to by spowodowało kolejne batalie sądowe jak nie z Parkerem to z RCA... ale to już inna kwestia. Rozmawialiśmy że miałby prawników, ale on nie chciał walczyć. Dlatego tak bardzo interesuje mnie czemu w marcu 1973 i na jakich zasadach sprzedał duszę diabłu. To był jego początek końca. Wielka kasa przeszła mu koło nosa.
      Powiem szczerze że Elvis był dzieciakiem naiwnym do końca, ale pozostaje pod kątem muzyczny WIELKIM I NAJWIĘKSZYM, nie tylko za talent i ponadczasowość, ale że z takiego świadomego g....wna w jakie się w życiu wpakował (muzycznie też) wycisnął na wszystkich frontach ponad 100% - na tyle dużo że i tak o lata prześcignął innych. PYTANIE co by było gdyby nie żył inaczej? Nie chcę nawet myśleć:)

      Usuń
    2. Zbieg tych różnych dat (wspomniane przez Ciebie zamknięcie Las Vegas) z pewnością nie jest przypadkowy. Do tego z pewnością trzeba dopisać zbliżający się rozwód i obawy EP, ile będzie musiał przekazać Priscilli. Parker miał całościowy obraz sytuacji i mógł forsować transakcję z RCA, nie przejmując się długofalowymi skutkami dla EP.

      Usuń
    3. też pewnie tym głowę mu zajął. polityka krótkofalowa jednak podziałała,. zastrzyk pieniędzy ale na krótko a potem pustka.

      Usuń
  7. Sprzedaż praw RCA na takich warunkach to był gruby przekręt. Chyba modelowy przykład jak nie robić takich transakcji. EP i Parker potrzebowali pieniędzy, ale ta transakcja była strasznie krótkowzroczna. Może RCA wykazała się nadzwyczajnym zmysłem biznesowym, bo nowe płyty EP w latach 70tych osiągały zmienne wyniki sprzedażowe? Może trafnie ocenili stan EP i Jego zdolność do dokonywania nowych nagrań? Poza tym w okresie dokonania tej sprzedaży w USA rodził się w kulturze trend powrotu do lat 50tych. Zwiastunem tego był musical "Grease", który najpierw na mniejszych scenach święcił triumfy, a potem na samym Broadwayu. Za tym poszła w kulturze fala nostalgii za tą dekadą. Tym samym początki EP zyskały na wartości. A może jeszcze jakieś bardziej sensacyjne tło jest za tą transkacją? Cóż, jej skutki odczuwamy wszyscy do dziś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marta za coś Parker dostał te 15 baniek od nich, prawdopodobnie właśnie za to, za przeniesienie praw z Elvisa na nich. Przecież ta firma już dawno by padła gdyby nie nagrania Elvisa. Uratował im tyłek w 1976 i 1977 roku i ratuje do dziś.

      Usuń
  8. Owszem już za życia mistrza płyty jego z lat wczesnych były popularne ale ...jego zdolność do wykonywania nowych nagrań właśnie ograniczyła się tym że nie dostawał dobrych kawałków i po 73 nie chciał nie mógł nagrywać więcej ???
    Już w msg 72 mówił o tym że nie ma nowego dobrego materiału a był ... Ale kwestia 50 procent sprzedaży praw działała swoje.
    Ciekawe spostrzeżenia masz Marta. Wogole całą kariera Elvisa bazowała na największych Hitach z lat 50 i to była niesamowita magia. To o czym piszesz nie było przypadkowe.

    OdpowiedzUsuń
  9. Też podzielam pogląd, że EP już wtedy poddał się. Zmęczenie, rutyna, załamujące się zdrowie, dyshonor którego doznał z powodu rozwodu i rozpadu rodziny itd. itp. Poza tym to był też czas zalewu brukowymi prasowymi doniesieniami o EP. Z jednej strony pilnował wizerunku i formy, a z drugiej nie próbował poprawić sobie prasy. Już w tamtych czasach większe gwiazdy udzielały ekskluzywnych wywiadów, w których w kontrolowany sposób przedstawiały swój punkt widzenia. Różne czynniki zbiegły w tym samym czasie co transakcja z RCA. Moim zdaniem, nic nie było przypadkowe i EP był świadom tego, co robi. Odpuścił...

    OdpowiedzUsuń
  10. tak. potem doszedł Parker i jego chwilowe zwolnienie, i problemy z wizerunkiem który juz od końca 1974 podchyciła prasa.
    I to że Elvis był poza światem. Nie udzielał od Alohy wywiadów. Tzn... "nie pozwalano?"
    Ta jego niedostępność była szokująca, choć po części dzięki niej tak paradoksalnie ma status Króla. Bo Król jest jakby z innego świata, niedostępny. Ale to go zniszczyło. W ilu on miastach był? Wszędzie. A ile zwiedził zobaczył w latach 70-tych poza hotelami? żadnego?:)

    OdpowiedzUsuń
  11. No właśnie... możemy jedynie gdybać czy mogło być inaczej. Mnie ogarnia złość i żal, bo czuję ogromny niedosyt. Tymczasem życzę wszystkim zdrowych i wesołych świąt przy dźwiękach christmasów EP!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo,ja również życzę wszystkim zdrowych i Wesołych Świąt Bożego Narodzenia.😉🌠❄⛄🎄🎁

      Usuń
  12. Mam taki jeden. Wesołych świąt!
    https://youtu.be/mCUZvFx0EsE

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja mam swojego faworyta:https://youtu.be/3KK6sMo8NBY
      Miłego słuchania😊

      Usuń
  13. Dołączam się do życzeń dla wszystkich i dziękuję za życzenia od wszystkich. ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kochani,życzę Wam wszystkim Szczęśliwego Nowego Roku,przede wszystkim zdrowia,szczęścia,spełnienia marzeń i żeby nadchodzący rok był pod każdym względem lepszy od obecnego.🎇🎈🎉🎭🍷🍾

    OdpowiedzUsuń
  15. Aguś wszystkiego dobrego w 2023 roku. Zero trosk i samych przyjemności dla wszystkich. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za życzenia i pozdrawiam😊💖💗.

      Usuń

1. --- Najedź kursorem myszy na słowa "Wpisz komentarz" w białej ramce i kliknij.
2. --- Następnie kliknij strzałkę (▼) po słowach "Skomentuj jako:".
3. --- Po rozwinięciu listy wybierz pozycję trzecią "Nazwa / adres URL".
4. --- W polu "Nazwa" wpisz dowolny NICK, którym będzie sygnowany Twój komentarz.
5. --- Po wpisaniu nicka, kliknij w przycisk "Dalej", a następnie w białym polu wpisz treść komentarza.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pola "adres URL" nie wypełniamy, chyba, że ktoś ma swoją stronę i chce ją tu podać.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Instrukcja graficzna tu:
https://elvisownia.blogspot.com/p/nick-w-komentarzu-instrukcja-graficzna.html