wtorek, 21 czerwca 2016

Odyseja Kosmiczna i Also Sprach Zarathustra oraz ich związek z Elvisem

Kiedy po okresie hollywoodzkim, w 1968 roku Elvis szykował się do powrotu na scenę, na ekrany wszedł film "2001: Odyseja Kosmiczna" ("2001: A Space Odyssey"), w reżyserii Stanleya Kubricka (wybitnego, młodego, acz już utytułowanego reżysera), którego scenariusz oparto na cyklu powieści "Odyseja Kosmiczna" autorstwa Arthura Charlesa Clarka. Elvis był pod ogromnym wrażeniem tego filmu. Zanim jednak wyjaśnię dlaczego, najpierw króciutko o samym filmie.

"2001: Odyseja kosmiczna" jest czymś pomiędzy klasycznym filmem science fiction a traktatem filozoficznym. I to traktatem poruszającym najważniejsze problemy: Skąd się wziął człowiek? Dokąd zmierza? Jaki jest cel ludzkiego istnienia? Czy możliwe jest istnienie sztucznej inteligencji? Czy może ona kiedyś zagrozić człowiekowi?

Zaskakująca jest też konstrukcja filmu. Przez pierwsze 25 minut nie pada ani jedno słowo. To efekt zamierzony, mający zmusić widza do refleksji i wprowadzić w odpowiedni klimat. Arthur C. Clarke (autor książki i współautor scenariusza) powiedział kiedyś: - Jeśli całkowicie zrozumiałeś "2001: Odyseję kosmiczną", to znaczy, że schrzaniliśmy robotę. Chcieliśmy zadać więcej pytań niż udzielić odpowiedzi. 

"2001: Odyseja kosmiczna" była też pierwszym filmem z taką mnogością i charakterem efektów specjalnych. A co najważniejsze, w latach 60. nie wykorzystywano jeszcze technik komputerowych do ich generowania, po prostu informatyka była jeszcze wtedy w powijakach. Dlatego wszelkie efekty specjalne jakie wykorzystano w filmie, uzyskano w sposób czysto "mechaniczny", bez użycia jakichkolwiek komputerów, co dziś jest standardem. Przez wiele lat efekty te stanowiły punkt odniesienia i niedościgły wzór dla kolejnych twórców filmów science fiction (np. słynna początkowa scena z "Gwiezdnych Wojen" z nadlatującym krążownikiem kosmicznym jest żywcem ściągnięta właśnie z tego filmu).

Film zaskakuje też swoim proroctwem technicznym. Pojawiają się w nim np. wahadłowce (promy kosmiczne), tymczasem pierwszy wahadłowiec powstał dopiero w 1981 (a więc 13 lat po emisji filmu), czy też tablety, które z taką funkcjonalnością jak te z filmu, zaczęły pojawiać się dopiero pod koniec lat 90.

Walory filmowe podniosła też muzyka klasyczna wykorzystana w filmie. Na początku filmu pojawia się poemat Richarda Straussa "Also Sprach Zarathustra" (to właśnie ten utwór będzie sygnalizował wejście Elvisa na scenę przez resztę jego kariery). W dalszej części filmu pojawiają się między innymi: najsłynniejszy walc Johanna Straussa "Nad pięknym modrym Dunajem" i adagio z baletu "Gayane" Arama Chaczaturiana i jeszcze kilka innych wartościowych utworów muzyki klasycznej.

Film ten został zasypany różnymi nagrodami (w tym Oskarem) i do dziś uznawany jest za największe dzieło z gatunku science fiction, a także jedno z najważniejszych dzieł filmowych w ogóle.

Reasumując, film musiał robić wrażenie nawet na osobach, dla których tematyka science fiction nie była atrakcyjna, zwłaszcza w latach 60. ubiegłego wieku. 

Właśnie te wszystkie cechy filmu spowodowały, że Elvis po jego obejrzeniu pozostał pod tak silnym jego wpływem do końca swoich dni. Przecież pytania, które pojawiły się w filmie, były dokładnie tymi, jakie zadawał sobie i swoim interlokutorom przez całe życie. To dokładnie na nie szukał odpowiedzi lub wskazówek w Biblii i setkach innych książek. Dodatkowo otoczka w jakiej je przedstawiono (muzyka, efekty wizualne) musiały odcisnąć swoje piętno na tak wrażliwym, a jednocześnie poszukującym, dociekliwym, analitycznym i filozoficznym człowieku jak Elvis.

Z tych właśnie powodów postanowił zaczynać swoje koncerty w ten sam sposób jak zaczynała się "2001: Odyseja Kosmiczna". Przez pierwsze 20-30 minut grali i śpiewali jego muzycy, jako taki support (prawdopodobnie część ta była nawiązaniem do początkowych 25 minut filmu, gdy nie pada ani jedno słowo - Elvis w pierwszych 25 minutach koncertu też milczy, nie ma go w ogóle na scenie). Później zaczynano grać "Also Sprach Zarathustra" i zwykle w części utworu, gdy pojawiały się charakterystyczne bębny, a za nimi fanfary, wchodził Elvis. Przechadzał się wzdłuż, w te i z powrotem, witając i pozdrawiając publiczność do momentu aż zespół nie zakończył utworu. Odtąd zaczynał się dopiero właściwy koncert z jego udziałem.

Elvis dokonując wyboru takiego schematu rozpoczynania koncertu, podkreśla jak bardzo identyfikuje się z problematyką przedstawioną w filmie, a przede wszystkim postawionymi w nim pytaniami, na które i on cały czas poszukuje odpowiedzi. Drugi aspekt, to forma przenośni, za pomocą której podkreśla, że i jego występy są też formą poszukiwania. W tym wypadku doskonałości muzycznej, najlepszego wykonania, ale także dawania radości innym, zadowalania widzów.

Niewątpliwie efektem ubocznym tego (choć zamierzonym przez Elvisa), jest niesamowita reklama filmu. Każdy fan poszedł obejrzeć go do kina. To naturalne. Jeśli nasz idol czymś się interesuje, to siłą rzeczy chcemy sprawdzić co to jest i zrozumieć dlaczego. Elvis był bardzo inteligentnym człowiekiem, dlatego nie powiedział wprost "idźcie i zobaczcie ten film, a potem zastanówcie się nad poruszonymi w nim zagadnieniami", lecz zrobił to na swój sposób. W innych sprawach też stosował przekaz pośredni, aby zwrócić uwagę ludzi na różne ważne kwestie. Robił to między innymi za pomocą piosenek, pogadanek na scenie, pokazywania się w określonych miejscach i sytuacjach, wspierania inicjatyw, koncertów charytatywnych, wszelakich dotacji i darów, a nawet poprzez symbolikę zawartą we wzornictwie swoich kostiumów scenicznych - jumpsuitów.

Jak bardzo utwór zapowiadający wyjście Elvisa na scenę oraz rozpoczynający film "2001: Odyseja Kosmiczna" jest do dziś ściśle z nim powiązany i kojarzony (utożsamiany), możemy się przekonać na klipie poniżej. Reakcja ludzi jest dowodem jego wielkości i nie słabnącej popularności. 

Zwróćcie uwagę na sam początek i koniec. Od wybrzmienia pierwszych taktów "Also Sprach Zarathustra", nawet nie wiedząc jeszcze kto wyjdzie na scenę, publiczność zaczyna szaleć (niezależnie od wieku)! Apogeum amoku, ogarniającego większość publiki sięga szczytu, gdy pojawia się na niej młody mężczyzna wyglądem i ubraniem przypominający Elvisa (tzw. interpersonator* Presleya) ze swojego wielkiego powrotu  na scenę w programie "Comeback Special '68".

* interpersonate (interpersonator) - naśladowca Elvis Presleya. Jest też inny termin "Elvis Tribute" (Plemię Elvisa), trochę szerszy. Tak nazywają się nie tylko jego interpersonatorzy, ale również grupa osób tworzących dla Elvisa (w hołdzie dla niego), zainspirowanych Elvisem. Termin ten nie ogranicza się do samej muzyki, mogą to być wiersze, poematy, listy, obrazy, rzeźby, grafiki, prezentacje filmowe (bardzo często stanowią część graficzną w klipach z piosenkami Presleya na You Tube) itp. 

Dalej nie jest już ważne co śpiewa i jak śpiewa ów młody naśladowca, owacje nie ustają. Po zakończeniu występu piosenkarza, eksperci nie mogą się przebić ze swoimi wypowiedziami (pomimo nagłośnienia mikrofonów) przez rozentuzjazmowany tłum na widowni. To jednak wcale nie są reakcje dla tego piosenkarza, może w niewielkim tylko stopniu. Nikt nie ma co do tego wątpliwości. To euforia wywołana samym związkiem jego występu z Elvisem Presleyem (wywołującym wspomnienia o fenomenie Elvisa oraz tęsknotę za nim, jego kunsztem wokalnym, osobowością, pięknem duszy i ciała) - przede wszystkim utworem, który zawsze sygnalizował wyjście Elvisa na scenę, a dopiero potem także wyglądem młodego interpersonatora, naśladownictwem ruchów Elvisa i piosenką "Hound Dog", której interpretacja Presleya z lat 50. nie miała sobie równych ani wcześniej, ani później (piosenka została napisana w 1952 roku i przed Elvisem oraz po, wykonywali ją także inni artyści, ale jak podaje Wikipedia - tylko wersja Elvisa Presleya z 1956 jest tą, która zajmuje 19 miejsce na liście 500 największych piosenek wszech czasów).

Samo wykonanie młodego interpersonatora było całkiem przeciętne, a i głos artysty nie miał siły przebicia.

Klip z amerykańskiej wersji programu "Mam Talent", 2008 rok. Jedną ze sztandarowych piosenek Elvisa Presleya wykonuje Joseph Hall (wtedy lat 23) z Nebraski - uczestnik programu

11 komentarzy:

  1. Widzę, że Elvis czerpał z dobrych i ambitnych wzorców. "Odyseję kosmiczną" oglądałam bardzo dawno temu i już jej nie pamiętam, jedynie wiem, że to film kultowy. Raczej nie przepadam za filmami science fiction, wolę filmy i książki fantasy.
    Książka Fryderyka Nietzschego "Tako rzecze Zaratustra" wpłynęła na twórców neoromantyzmu (Młodej Polski)- dobrze, że musiałam tylko o niej wiedzieć, ale nie musiałam jej czytać.
    I znów dowiedziałam się od Ciebie czegoś nowego o Elvisie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jakoś w ogóle nie lubię takiej tematyki (fantasy, science fiction i innej future). Wyrosłam z niej w wieku lat nastu, gdy jeszcze zaczytywałam się w Lemie i podobnych. Z natury jestem realistką i lubię rozumieć. Takie tematy wymagają abstrakcyjnej wyobraźni, dobrego samopoczucia w klimatach "nie z tej ziemi", a ja się w tym nie czuje.

    To mam luki literackie, bo nie wiedziałam, że ta książka wywarła wpływ na Młoda Polskę.

    Aniu, cieszę się, że czegoś się dowiedziałaś o tym fantastycznym człowieku, bo w naszym kraju jego obraz jest kompletnie wypatrzony, a to bardzo wartościowy człowiek, o wielkiej osobowości, który zapoczątkował wielkie zmiany obyczajowe i kulturowe w latach pięćdziesiątych, między innymi przyczynił się do zwalczenia rasizmu w USA. Poza tym był niewyobrażalnie dobrym człowiekiem, tak dobrym, że aż niezrozumiałym w swojej dobroci. Ludziom nie mieściło się w głowach jak można być tak szczerym i dobry.

    Gdy byłam małą dziewczynką fascynował śpiewem, gdy byłam młodą kobietą - urodą, a teraz od lat przede wszystkim swoją osobowością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiałam znać wszystkich filozofów, którzy mieli wpływ na każdą epokę literacką. Poza tym z Młodej Polski i filozofii miałam oceny bardzo dobre, a to o czymś świadczy.
      To Fryderyk Nietzsche ukuł powiedzenie "nadczłowiek", co zostało źle zinterpretowane przez nazistów.
      Gdy miałam 18 lat, pewien znajomy pochwalił się zdjęciem Elvisa, które ktoś mu przysłał z zagranicy. Niestety, nie mogłam tego zdjęcia od niego wyłudzić, ale od tej pory Elvis był dla mnie szczytem męskiej urody.

      Usuń
  3. Wrr... jeden z moich standardowych błędów od szkoły podstawowej ... Tam powinno oczywiście być "wypaczony" a nie "wypatrzony". Niestety nie można tu edytować opublikowanych komentarzy, więc musiałam napisać komentarz ze sprostowaniem. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobacz, właśnie przed chwilą usunęłam swój komentarz, bo zamiast napisać renesans, napisałam romantyzm.
      A teraz wkleję poprzedni komentarz z poprawką:
      "Zauważyłam, ale nie mam zwyczaju zwracać uwagi na jakiekolwiek błędy. Możesz skopiować komentarz, usunąć go, potem wejść w ustawienia i sprawić, aby komentarz całkowicie znikł, następnie na blogu wkleić i poprawić.
      Chyba kiedyś w "Szpilkach" była rubryka "Oko Opaczności".
      Wydaje mi się, że wypaczony pochodzi od słowa "opak", czyli "na opak", a więc "na odwrót".
      Literatura sowizdrzalska w renesansie pokazywała świat na opak i nawet na egzaminie profesor z tego mnie pytał.
      Jak widzisz, już tyle lat minęło od studiów, a ja dalej żyję historią i teorią literatury".
      Mój usunięty komentarz możesz usunąć całkowicie, gdy klikniesz na jego ślad i wejdziesz w ustawienia.

      Usuń
  4. Ja mam kilka takich słów od dziecka. Część opanowałam i błędów nie robię, ale reszta chyba będzie moją kulą u nogi do końca.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie przejmuj się tym, nie jesteś prezydentem. Ostatnio czytałam, że Andrzej Duda, gdy jeszcze nie był prezydentem, robił błędy ortograficzne na Twitterze. Nawet podawano przykłady. http://pudelekx.pl/andrzej-duda-tez-ma-problem-z-ortografia-47421
    Po napisaniu czegokolwiek w internecie zawsze to czytam i poprawiam usterki. Przeważnie są to powtórzenia wyrazów lub brak znaku interpunkcyjnego. Mam włączony słownik, który natychmiast poprawia mi "zjedzone litery" lub brak znaków diakrytycznych.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie martwię się tylko złoszczę. :) Od kilku lat potrafię zrobić błędy w wyrazach, w których wydawało mi się wcześniej, że nawet się nie da. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Aniu, bo to Twoja wiedza, w której czujesz się dobrze i chyba też zamiłowanie.

    Z interpunkcją też zaczęłam się gubić. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale z wiekiem mam coraz więcej problemów polonistycznych. :)

    A właśnie, w tym poście miałam problem z tym zdaniem:

    "I to traktatem poruszającym najważniejsze problemy - Skąd się wziął człowiek? Dokąd zmierza? Jaki jest cel ludzkiego istnienia? Czy możliwe jest istnienie sztucznej inteligencji? Czy może ona kiedyś zagrozić człowiekowi? "

    Czy pytania po myślniku powinny być z dużej litery, czy z małej? I czy powinny być oddzielone przecinkami?

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie dałabym myślnika, lecz dwukropek, bo wyliczasz te problemy. Resztę napisałaś dobrze.
    Może poza profesorami Miodkiem i Bralczykiem nie ma nikogo, kto nie miałby problemów z interpunkcją.

    OdpowiedzUsuń
  9. Aniu wielkie dzięki. Poprawie na taki zapis jak podajesz.

    OdpowiedzUsuń

1. --- Najedź kursorem myszy na słowa "Wpisz komentarz" w białej ramce i kliknij.
2. --- Następnie kliknij strzałkę (▼) po słowach "Skomentuj jako:".
3. --- Po rozwinięciu listy wybierz pozycję trzecią "Nazwa / adres URL".
4. --- W polu "Nazwa" wpisz dowolny NICK, którym będzie sygnowany Twój komentarz.
5. --- Po wpisaniu nicka, kliknij w przycisk "Dalej", a następnie w białym polu wpisz treść komentarza.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pola "adres URL" nie wypełniamy, chyba, że ktoś ma swoją stronę i chce ją tu podać.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Instrukcja graficzna tu:
https://elvisownia.blogspot.com/p/nick-w-komentarzu-instrukcja-graficzna.html