piątek, 29 kwietnia 2022

♥ Kobiety - Yvonne Lime

Elvis poznał Yvonne Lime na planie filmu "Loving you" (1957), gdzie zagrała małą rólkę. Był to film, w którym wystąpili również jego rodzice - Gladys Presley (matka) i Vernon Presley (ojciec), w scenie finałowej, jako filmowi widzowie podczas wykonywania przez niego piosenki „Got A Lot Of Livin' To Do”.

Ponoć po śmierci swojej matki, Elvis już nigdy nie zechciał obejrzeć tego filmu ponownie. Według niektórych źródeł, nie widział go ani razu. A miało się tak stać z kilku powodów. W 1957 roku, Elvis już niewiele koncertował, ale był pochłonięty pracą w filmach i remontem świeżo zakupionej posiadłości Graceland. Bardzo mu zależało żeby święta Bożego Narodzenia rodzina spędziła już w całkowicie wykończonym domu. Przeprowadzili się tam już wcześniej, ale remonty faktycznie trwały do samych świąt. 20 grudnia 1957 dostał wezwanie do wojska, z datą stawienia się w punkcie poborowym 20 stycznia 1958 roku, która w wyniku zabiegów Paramount Pictures (Elvis był w trakcie zdjęć do filmu) została przesunięta na 24 marca 1958 roku. Pięć miesięcy później, 14 sierpnia 1958 roku, gdy Elvis powoli kończył swoją część służby na terenie USA (22 września 1958 roku, wyruszy do Niemiec), Gladys zmarła. Jej śmierć była dla Elvisa wielkim ciosem, więc nie chciał jej oglądać w dobrym zdrowiu na ekranie, żeby nie rozdrapywać świeżych ran. Najpierw nie było kiedy go obejrzeć, a później Elvis już nie chciał.

Premiera filmu odbyła się w Stanach 9 lipca 1957 roku. A zdjęcia do niego trwały od 21 stycznia do 8 marca 1957 roku. To właśnie wtedy poznał młodszą od siebie o trzy miesiące (urodziła się 7 kwietnia 1935 roku) uroczą Yvonn Lime, która pojawiła się na planie już pierwszego dnia zdjęć. Niemniej Elvis wiedział o niej już wszystko, jak o każdej jednej osobie, z którą przyjdzie mu współpracować na planie. Taki był, przygotowany pod każdym względem.

Po ukończeniu zdjęć, Elvis był z nią w stałym kontakcie. Zaprosił ją też na weekend wielkanocny 1957 roku, który Yvonne Lime spędziła z nim i jego rodziną w domu przy Audubon Drive 1034. Yvonne mieszkała w Glendale (CA), tam też się urodziła, a Elvis do niej przyjeżdżał w odwiedziny, na randki.

Nie będę dalej opisywać ich relacji, gdyż poniekąd zrobiła to sama Yvonne Lime, która opisała jak spędziła każdy dzień pobytu przy Audubon Drive 1034. W numerze z sierpnia 1957 roku, magazynu »Modern Screen« w artykule zatytułowanym „My Weekend With Elvis” zostały opublikowane strony z jej pamiętnika. Chociaż teoretycznie opisała na nich tylko te dni, w których tam była, momentami nawiązuje także do tych wcześniejszych i początków relacji z Elvisem.

Kiedyś powiedziała o Elvisie:
„Był doskonałym dżentelmenem, bardzo oddanym matce i lubił śpiewać religijne piosenki na przyjęciach. Jego rock'n'rollowy wizerunek, długie włosy i bokobrody, były czymś w rodzaju nonkonformizmu”.
[Z pamiętnika Yvonne Lime - POCZĄTEK↓]

PIĄTEK, 19 KWIETNIA 1957 roku - 3.00 (RANO)

Oto jestem, lecę do Memphis, aby spędzić weekend z Elvisem w jego domu. Trudno mi w to uwierzyć! Lecę na więcej niż jeden sposób. Jak to będzie spędzić cały weekend z Elvisem? Czekałam od dnia, w którym go poznałam, aby to się stało!

Poznałam Elvisa na planie "Loving You", w wytwórni Paramount. Miałam małą rolę, scenę, w której rozmawiam z grupą facetów w imieniu Elvisa. W środku sceny Elvis wszedł na plan i spojrzał na mnie. To mnie dość zdenerwowało. Potem, kiedy skończyłam, podszedł i powiedział: „Cześć, jestem Elvis Presley”, jakbym tego nie wiedziała, ale próbowałam pokazać, że podchodzę do tego chłodno, bo wiedziałam, że wszystkie dziewczyny idą po Elvisa. Dlatego po prostu się uśmiechnęłam i powiedziałam mu, jak mam na imię.

Byłam zaskoczona, kiedy powiedział: „Wiem, kim jesteś. Widziałem cię w »Zaklinaczu deszczu«”. Potem powiedział mi zabawną rzecz. Przeszedł przesłuchanie do roli, która później trafiła do Earla Hollimana, bo studio uważało, że Elvis nie był wystarczająco komediowy do tej roli. W tym momencie rozmawialiśmy przez chwilę, a kiedy Elvis musiał rozpocząć następną scenę, powiedział: „Musisz mi podać swój numer telefonu, zanim wyjedziesz wieczorem”.

Myślałam, że mówi to z grzeczności, zgodnie z oczekiwaniami. Ale następnego dnia dołączył do mnie, poszedł za mną i czekał na mnie na planie, aż w końcu powiedział: „Moi przyjaciele są w mieście. Szkoda, że ich nie poznałaś”. I tego wieczoru to zrobiłam [poznała ich]. Poznałam też jego przyjaciółkę, Judith Spreckles, która napisała te wspaniałe opowiadania dla „Modern Screen”.

Nigdy nie wyobrażałam sobie, że ten dzień na planie skończy się dziś w samolocie. Zwłaszcza po tym, jak Elvis opuścił Hollywood. To był moment, w którym zaczął błagać, żebym złożyła mu wizytę w jego domu. Kilku moich znajomych próbowało mnie przekonać, żebym nie jechała. Powiedzieli, że Elvis jest kapryśny i że będę po prostu kolejną dziewczyną w jego życiu. Ale jak mogłam odebrać sposób, w jaki się zachowywał, dzwoniąc do mnie co wieczór i błagając: „Kochanie, tak bardzo za tobą tęsknię. Proszę opuść Hollywood i przyjedź”. Jak mogłabym wytłumaczyć komuś, jak szczery i samotny wydawał się Elvis? Oni myślą o nim jako o wielkim strzelcu, jak o wielkim Presleyu, a nie jak o ciepłym, słodkim chłopcu, który powiedział mi, że mnie kocha.

Ale teraz mam motyle w brzuchu. Jeszcze tylko kilka godzin i będziemy razem. Jak będzie teraz? Czy moi przyjaciele będą mieli rację, czy ja?

PIĄTEK, 19 KWIETNIA 1957 roku - PÓŁNOC

To był najlepszy dzień w moim życiu. Elvis właśnie pocałował mnie na dobranoc, a w mojej głowie wciąż się kręci na myśl o cudownym dniu, który będę miała z Elvisem od rana do wieczora!

Mój samolot był spóźniony aż o dwie godziny i wiedząc, jak bardzo Elvis nienawidzi czekać gdzieś, ponieważ za chwilę zostaje napadnięty [przez fanów], pomyślałam: „Prawdopodobnie przyleci jego kuzyn Gene lub pułkownik. Ale on tam był, biegnąc w moim kierunku, podnosząc mnie w swoje ramiona i przytulając mocno, całując mnie długo i namiętnie.

„Yvonne, kochanie” – powiedział niskim i ochrypłym głosem. - „Nie mogę ci powiedzieć, jak bardzo się cieszę, że cię widzę”. Wokół nas zaczął gromadzić się wielki tłum, więc pobiegliśmy do lśniącego różowego cadillaca Elvisa.

W samochodzie ponownie mnie pocałował i objął ramieniem. "Jestem podekscytowany widząc cię ponownie, kochanie” - Elvis powiedział mi, a moje serce zaczęło mocniej bić.

„Byłem na lotnisku o szóstej, ale kiedy powiedzieli mi, że samolot będzie opóźniony, wróciłem do domu, zjadłem śniadanie i wróciłem ponownie. Teraz, kiedy tu jesteś” - dodał z jednym ze swoich słodkich uśmiechów - „nie zostawię cię więcej dziś”.

Pojechaliśmy do jego domu, pięknego, lecz skromnego, parterowego domu, otoczonego czarnym żelaznym ogrodzeniem i mniejszego niż się spodziewałam. Jego rodzice stali przy drzwiach, a jego matka objęła mnie ramionami i powiedziała: „Chcemy, żebyś czuła się jak w domu, kochanie”. Bardzo przyjaźni ludzie.

Gdy weszliśmy do domu, zauważyłam, że wokół było dużo skrzyń pełnych pakunków. Pani Presley przeprosiła: „Są pełne listów od fanów Elvisa. Ledwo możemy za nimi nadążyć. Poczta nas zapycha. Dlatego zamierzamy przeprowadzić się do większego domu” – zaśmiała się.

W tym momencie Elvis mrugnął i powiedział: „Nie mów Yvonne więcej o nowym domu”. Elvis zabrał moją torbę do środka i pokazał mi mój pokój. „To moja sypialnia, kochanie” - powiedział - „ale chcę, żebyś ją miała, będzie dla ciebie wygodniejsza”. Jaki on jest troskliwy!

Przyjemny, ale bardzo prosty pokój. Kto by pomyślał, że ten pokój należy do jednej z największych gwiazd muzyki w kraju? Jest utrzymany w jasnozielonym kolorze z nowoczesnymi meblami, z łóżkiem typu king-size i zagłówkiem pełniącym funkcję biblioteczki. Nad łóżkiem znajduje się duży obraz Elvisa, który, jak mi powiedział, został namalowany przez jego fana. Na komodzie jest oprawione zdjęcie Elvisa, a obok - nie mogę uwierzyć własnym oczom(!) - moje zdjęcie, które mu dałam! W rogu stoi gramofon zapełniony płytami i wszystkimi pluszakami, które przysłali mu fani. To był moment, w którym dałam mu małego kurczaka-zabawkę w czerwonym kapeluszu - jak czerwona czapka, którą noszę w »Zaklinaczu deszczu«, za którą zawsze dokuczał mi Elvis. Byłam zaskoczona, że położył go na łóżku. „Honorowe miejsce” – powiedział z ukłonem i pocałował mnie w nos. - „Nie martw się teraz, włóż spodnie i chodźmy. Chcę ci pokazać moje miasto”.

Przebrałam się i kiedy weszłam do salonu, Elvis złapał mnie i mocno uściskał. „Czy moja dziewczyna nie jest elegancka?” - powiedział. - „Chodź, przejedźmy się na moim motocyklu”.

Kiedy wyszliśmy, zaskoczyło mnie, że na zewnątrz znajduje się tłum dziewczyn. Patrzyły na mnie i poczułam się zawstydzona. Wołały: „Elvis - Oh, El-vis!”. Elvis uśmiechnął się i pomachał im. „Nie rozpraszaj się, kochanie” – szepnął do mnie. - „Powiedziałem wszystkim w mieście, że moja dziewczyna przyjeżdża w ten weekend i chcą cię poznać i zobaczyć jaka jesteś. W dobry sposób. Musisz się do tego przyzwyczaić, tak jak ja”.

Wsiadłam na motor przed Elvisem, przytulił mnie i wyjechaliśmy. Jazda na motocyklu z Elvisem była ekscytująca. Elvis skierował się do serca centralnej części i zaparkował przed salonem fryzjerskim. Wszyscy w zakładzie fryzjerskim znali Elvisa.

„Obcinałem chłopcu włosy, odkąd jego tata przywiózł go tutaj po raz pierwszy” – powiedział mi z dumą fryzjer.

Kilka chwil później Elvis skończył i wróciliśmy na motocykl. „Teraz pokażę ci niespodziankę” - powiedział. - „Co za niespodzianka?” - zapytałam. Ale mi nie powiedział, tylko się uśmiechał. Wyglądał na szczęśliwego jak dziecko, gdy jechaliśmy przez przedmieścia Memphis, aż dotarliśmy do obszaru, w którym domy były duże i piękne. Zatrzymaliśmy się przed wspaniałym białym kolonialnym domem, który był otoczony kamiennym ogrodzeniem. Elvis wziął mnie za rękę i zaprowadził do środka.

„Jak to dla ciebie wygląda?” - zapytał z szerokim uśmiechem. „To jest mój nowy dom - dla mnie i moich rodziców. Wprowadzimy się, jak tylko będzie gotowy. Kupiłem tę posiadłość i teraz ją remontujemy. „Pomyśleć” - powiedział powoli - „że my Presleyowie będziemy tu mieszkać. Tak długo byłem biedny. Nadal nie mogę w to uwierzyć”. I mogę sobie wyobrazić dreszczyk emocji, jaki czuł - znając ubóstwo przez długi czas, a potem będąc w stanie samodzielnie kupić dom za 100 000 dolarów dla siebie i swoich rodziców.

Elvis kontynuował: „Zaledwie kilka lat temu prowadziłem ciężarówkę i musiałem coś dostarczyć do jednej z tych bogatych rodzin tutaj. Podszedłem do drzwi wejściowych, a gospodyni spojrzała na mnie z niesmakiem i powiedziała: »Wsiadaj do ciężarówki. Nie możesz podchodzić do drzwi wejściowych«. A teraz ci ludzie są prawie moimi sąsiadami” – powiedział z uśmiechem.

Był jak mały chłopiec pokazujący swoją bożonarodzeniową zabawkę, gdy niósł mnie przez ogromną, piękną przestrzeń – sześć sypialni, duży hol i wszędzie robotnicy. Do jednego z nich powiedział: „Czy możemy jechać szybciej? Chciałbym się przeprowadzić, zanim wyjadę do Hollywood na mój kolejny film”.

Potem wróciliśmy do domu. Byliśmy tak zmęczeni, że nie zawracaliśmy sobie głowy przebieraniem się do kolacji. Wszyscy siedzieliśmy przy bardzo długim, wąskim stole w salonie. Jest to takie nieformalne pomieszczenie z małym pianinem w rogu. Usiadłam obok Elvisa, potem była jego matka, ojciec, kuzyn Gene i kilku przyjaciół. Kelnerka Alberta podała nam steki i tłuczone ziemniaki i dużo żartowaliśmy, gdy siedzieliśmy przy stole.

„Mam nadzieję, że spodoba ci się twój obiad, kochanie” - powiedział Elvis. - „Zawsze się śpieszę, jem tylko te szybkie posiłki, takie jak pieczeń czy kanapki. Coś takiego jak stek to za dużo zachodu”. Jeśli o mnie chodzi, wystarczyło siedzieć obok Elvisa, który trzyma mnie za rękę i od czasu do czasu pochyla się, żeby mnie szybko pocałować. Byłabym zadowolona z chleba i wody.

Po obiedzie Elvis nie czuł się zbyt dobrze. Miał infekcję skóry w pobliżu ramienia i przeszkadzała mu dziś wieczorem. „Nie masz nic przeciwko, jeśli zostaniemy dziś w domu, kochanie? W każdym razie musisz być zmęczona podróżą” - zapytał.

Elvis usiadł, grał na pianinie i śpiewał. Świetnie się bawiliśmy śpiewając »True Love« - było przy tym dużo śmiechu i śpiewu. Elvis i ja zaczęliśmy tańczyć, a ponieważ jestem tancerką, chciałam nauczyć go tańczyć bop. Ale roześmiał się i usiadł na krześle – „Żaden z tych szybkich tańców nie jest dla mnie. Wolałbym ciebie oglądać jak tańczysz”.

Pograliśmy trochę w bilard, a później usiedliśmy na zewnątrz przed domem. Robiło się ciemno i było to bardzo relaksujące siedzenie z Elvisem i jego rodzicami, prawie się nie odzywając. Elvis usiadł, ze mną po jednej stronie, a jego matką po drugiej i ujął rękę matki prawą ręką, a moją lewą. Pamiętam, że w tym momencie poczułam mrowienie – tak jak czułam je dzisiejszej nocy. Następnie do domu wszedł tłum dziewcząt. Zawołali: „Czy jesteś tam Elvisie?”, a Elvis odpowiedział „Tak”.

Później, kiedy dziewczyny wyszły, a jego rodzice poszli spać, Elvis i ja siedzieliśmy przez długi czas. „Chcesz być moją małą dziewczynką?” - szepnął. Powiedziałam - „Tak, kochanie”.

Po naszej pierwszej randce usiedliśmy w ten sam sposób, w samochodzie, przed moim domem w Glendale. To była pierwsza noc, kiedy ich spotkałam i wszyscy poszliśmy do kina, Elvis, jego rodzice i ja. Potem zabrał rodziców do hotelu a mnie zawiózł do domu. Zmieniliśmy zdanie na temat zatrzymania się na hamburgera z powodu tłumu ludzi, a Elvis i ja siedzieliśmy godzinami w samochodzie przed moim domem, rozmawiając, rozmawiając, rozmawiając.

A teraz znowu jesteśmy razem, rozmawiając o sobie, naszych rodzinach, naszej religii oraz o tym, czego chcielibyśmy od życia. I wiedziałam wtedy, z tego co mi powiedział Elvis, że nie mógł myśleć o małżeństwie, przynajmniej przez długi, długi czas. Jego kariera wymagała od niego wszystkiego. Zbyt wielu ludzi wokół niego powiedziało mu, że fani źle odbiorą jego małżeństwo.

Jeśli chodzi o mnie, powiedziałam mu tylko, że właśnie zaczęłam grać role w filmach, nad którymi pracowałam od dziecka i że moja rola w »Zaklinaczu deszczu« prowadziła mnie do ważniejszych ról.

A dziś wieczorem, siedząc z Elvisem, pomyślałam: "każdy normalny chłopak czy dziewczyna może się zakochać i snuć plany na przyszłość, ale nie my". Więc kiedy weszliśmy do domu, pocałował mnie na dobranoc i powiedział cicho: „Dobranoc, kochanie”. Wiedziałam, że nie mogę myśleć, że coś z tego wyjdzie.

SOBOTA, 20 KWIETNIA 1957 roku

Wstałam o 10.30, po szybkim prysznicu założyłam spodnie i udałam się do kuchni. Jego matka była tam i powiedziała: „Obudź teraz Elvisa. Poprosił mnie, żebym go obudziła, gdy tylko wstaniesz. Lubi spać do późna, kiedy nie pracuje”. Kiedy wróciłam powiedziała: „Chodź od razu. Wiesz?” – dodała ze smutkiem – „Martwię się o mojego syna, on tak ciężko pracuje, wszystko robi w pośpiechu, może rujnuje sobie zdrowie”.

W tym momencie do pokoju wszedł Elvis, wesoły i przystojny w czarnych spodniach i białej koszuli, z postawionym kołnierzykiem. Pocałował mnie czule i powiedział: „Jaki piękny poranek – bo tu jesteś”.

Zjadł bardzo obfite śniadanie składające się z pasztecików kiełbasianych, bekonu, jajek, smażonych ziemniaków, gorących bułek, kawy i mleka. Zjadł też trochę pieczeni z wczorajszej nocy, odgrzanej. Usiedliśmy i przeczytaliśmy sobie nawzajem gazetę, zagraliśmy jeszcze trochę w bilard i być może dlatego, że jestem aktorką, także Elvis wydawał się chcieć porozmawiać o karierze. Pokazał mi scenariusz, który przysłało mu MGM - »Jailhouse Rock«, w którym grał rolę więźnia. „Mam nadzieję, że wykonam jeszcze lepszą robotę niż w moim pierwszym filmie. Powiedz mi, »Kochaj mnie czule«? Powiedziałaś mi, że go zgubiłaś, a chciałaś to zobaczyć. Mam tutaj kopię”.

Ustawił ekran w salonie, usiedliśmy na podłodze i oglądaliśmy go. Podczas oglądania powiedział kilka razy: „Mam nadzieję, że w następnym poradzę sobie lepiej”. Co za zaskoczenie, że nawet kolega z takim sukcesem jak Elvis miał wątpliwości i obawy co do swojej kariery!

Po południu przyszło wielu jego przyjaciół - wielu z nich, jak sądzę, aby mnie zobaczyć. Za każdym razem obejmował mnie ramieniem gdy ktoś przyszedł i przedstawiał mnie: „To jest moja dziewczyna, pochodzi z Hollywood, więc nie czuję się samotny. Czyż to nie lalka?”.

Czy to możliwe, że jakaś dziewczyna patrzyła na mnie dziwnie, jakbym najeżdżała ich terytorium? Mam nadzieję, że nie! Po chwili Elvis i ja odjechaliśmy jego białym Caddy. Znowu grupa dziewcząt na zewnątrz wołała go i patrzyła na mnie. Najpierw znowu zatrzymaliśmy się w nowym domu. Potem, z powrotem w samochodzie, powiedział mi z nieśmiałym uśmiechem: „Teraz chcę ci pokazać moje ulubione miejsce. To jest miejsce, w którym się gubię [zatracam, zapominam o otaczającym świecie]”.

Jechaliśmy chwilę, aż dotarliśmy do jeziora, które jest za zielonymi wzgórzami i mnóstwem drzew bardzo blisko siebie. W pobliżu nie było żywej duszy. „Wow” - powiedziałam. - „Czuję się, jakbym była w innym świecie”. „Tak właśnie czuję się w tym miejscu” – powiedział Elvis. - „Cały czas jestem tak kontrolowany, tak wielu ludzi wokół mnie, tyle hałasu i rzeczy się dzieje – to jest miejsce, w którym mogę uciec od tego wszystkiego”.

Kiedy wracaliśmy do domu, wyglądał na szczęśliwszego i bardziej zrelaksowanego, niż widziałam go od dłuższego czasu. Elvis wciąż był w tym spokojnym nastroju, kiedy wróciliśmy do domu.

Dzisiaj wieczorem była wielka impreza zorganizowana przez Sama Phillipsa, który jest właścicielem wytwórni płytowej w mieście. Kiedy Elvis zobaczył mnie ubraną w moją różowo-białą bawełnianą sukienkę z pełną spódnicą, powiedział: „Jesteś naprawdę piękna kochanie, ale nie noś szpilek. Wyglądasz jak lalka w płaskich butach”. Zmieniłam więc buty i założyłam te niskie. Zjedliśmy obiad w domu przed wyjazdem - pieczeń wieprzowa i ziemniaki, ale zauważyłam, że Elvis nie jadł dużo. Mogłam powiedzieć, że nie czuł się dobrze. Jego ramię niepokoiło go, ale nie chciał się do tego przyznać. Zbierał jedzenie, a potem nagle powiedział: „Umiesz gotować?”. "Tak". „Cudownie” – powiedział. – „Lubię jak dziewczyna potrafi gotować. Pewnego dnia ugotujesz dla mnie”.

Chociaż Elvis nie wyglądał na człowieka w najlepszej formie, nalegał, żebyśmy poszli na imprezę Sama Phillipsa. Wszyscy na imprezie zebrali się wokół Elvisa. Mogłam zgubić się w tłumie, ale Elvis nigdy nie pozwolił mi odejść. Sam Phillips, gospodarz, podszedł i wziął Elvisa za rękę. Zwracając się do mnie, powiedział: „Jest odpowiedzialny za ten ładny dom, w którym dzisiaj mieszkam. Kilka lat temu nie miałem zbyt wiele, a potem Elvis nagrał dla mnie swoją pierwszą płytę. Teraz spójrz, co mam”. Facet naprawdę jest lojalny.

Nawet przy całym tym hałasie i śmiechu widziałam, że Elvis z każdą minutą czuł się gorzej. Był dziwnie spokojny, a jego oczy zaczęły mieć zbolały wyraz. Nalegałam żebyśmy poszli do szpitala i ostatecznie się poddał. Lekarz podał mu tabletki penicyliny i powiedział, że pomoże wyleczyć infekcję i poczuje się lepiej.

Elvis upierał się, że czuje się wystarczająco dobrze, by wrócić na imprezę. Około drugiej lub trzeciej nad ranem wszyscy siedzieliśmy na podłodze śpiewając, a Elvis zaczął śpiewać pieśń religijną. Padało, a w ciemnym pokoju rozświetlonym płomieniami ognia w kominku, było to ekscytujące doświadczenie, usłyszeć aksamitny głos Elvisa śpiewającego hymny i duchowe piosenki, które tak bardzo kocha.

Elvis śpiewał dalej, aż nadszedł dzień i nadszedł poranek wielkanocny. Trochę zajął nam powrót do rzeczywistości, ale kiedy Elvis przestał mówić i całować mnie, rzekł: „Wesołych Świąt Wielkanocnych, kochanie”. Wszyscy wstaliśmy i zaczęliśmy się ruszać. Poszłam z kilkoma dziewczynami do kuchni, gdzie gotowaliśmy jajka. Ugotowałam jajka dla Elvisa, bo wiem, że lubi je bardzo dobrze ugotowane – prawie twarde jak skała.

Kiedy wróciliśmy do domu, było jasno i Elvis pocałował mnie w drzwiach mojego pokoju i powiedział: „To naprawdę szczęśliwa niedziela wielkanocna, kochanie”. I na pewno też dla mnie.

NIEDZIELA, 21 KWIETNIA 1957 roku

Wstałam dziś późno - po pierwszej. To było popołudnie spędzone wygodnie siedząc i słuchając płyt. Elvis powiedział, że zabiera mnie dziś wieczorem na mszę do zgromadzenia Bożego. Byliśmy prawie spóźnieni, ponieważ Elvis chciał ponownie pojechać do swojego nowego domu, ze specjalnego powodu. Tam czekali na nas wszyscy jego krewni.

Spotkałam jego ciotki, wujków i dzieci, wszystkie ubrane w stroje na Niedzielę Wielkanocną. Byliśmy tam tak długo, że nie mieliśmy nawet czasu na obiad przed pójściem do kościoła. Elvis wyglądał pięknie w swoim szarym garniturze z czarnym krawatem. Pierwszy raz widziałam go tak ubranego, to było cudowne.

Było więcej niż jeden, który odwrócił się, gdy weszliśmy do kościoła i widziałam, jak ksiądz uśmiecha się ojcowsko, gdy Elvis poszedł zająć swoje miejsce. Elvis jest bardzo religijnym facetem, ale ponieważ jest tak często w trasie, nie może regularnie uczęszczać na mszę. To był jego pierwszy raz od dłuższego czasu w jego rodzinnym kościele, a wielebny Hamel przywitał go z powrotem, włączając Elvisa do swojego kazania. Jeśli wcześniej byłam dumna z Elvisa, to teraz byłam przepełniona dumą, kiedy usłyszałam, jak wielebny Hamel mówi o nim w promiennych słowach i wyjaśnia kongregacji, jak satysfakcjonujące było to, że ich chłopak, który stał się sławny na całym świecie, nigdy nie stracił kontaktu z Bogiem i kościołem.

Po mszy dzieci zgromadziły się wokół Elvisa, który podpisał autografy, po czym szepnął do mnie: „Przepraszam kochanie. Chciałbym porozmawiać z księdzem w jego prywatnym pokoju. Zaczekaj tutaj, do zobaczenia później”.

Kiedy czekałam, żona wielebnego i kilka pań z kongregacji podeszło do mnie i opowiedziało mi o Elvisie, którego znali. Tak jak wtedy, potrzebowali faceta do kwartetu kościelnego, a Elvis pojawił się i powiedziano mu: „Och, nie możesz śpiewać wystarczająco dobrze, aby być w kwartecie”.

Kiedy wróciliśmy do domu, było późno i umieraliśmy z głodu. Zrobiłam więc zupę jarzynową, kanapki z masłem orzechowym i kawę. Usiedliśmy przy stole w kuchni i nagle złapał mnie za rękę i powiedział: „Proszę jeszcze nie odchodź, kochanie. Wiem, że powinnaś wrócić do domu jutro rano, ale czy nie możesz zostać przez resztę tygodnia?”. Ale nie mogłam. Miałam wiele umówionych spotkań. Nie mogłam się oprzeć błagalnemu spojrzeniu w jego oczach, więc powiedziałam, że zostanę jeszcze jeden dzień. Zadzwoniliśmy do mojej mamy i Elvis z nią rozmawiał. Wróciłam do swojego pokoju, właśnie spinałam włosy, kiedy Elvis zadzwonił do mnie z salonu: „Moje ramię strasznie boli, kochanie. Możesz nałożyć na nie gorący okład?”

Założyłam złotą chińską szatę i nie mogłam marnować czasu, ściągając włosy z powrotem w zwykły kucyk. Kiedy weszłam do salonu, Elvis leżał na fotelu, ale mimo tego, że był zły, jego oczy rozszerzyły się i wykrzyknął: „Wyglądasz pięknie z rozpuszczonymi włosami. Zawsze noś je tak dla mnie”. Gorące okłady sprawiły, że poczuł się lepiej i zanim odeszłam na palcach, już spał na fotelu.

PONIEDZIAŁEK - 22 KWIETNIA 1957 roku

Elvis nie spał zbyt dobrze. Kiedy wstałam, jego matka powiedziała: „Spojrzałam na Elvisa, a on mocno śpi. Nie sądzę, żebym go jeszcze dobudziła”.

Pijąc filiżankę kawy, matka Elvisa powiedziała powoli: „Wiesz Yvonne, od dawna wiedziałam, że Elvis często wygląda na samotnego i smutnego. Mimo, że ludzie są wokół niego, wydaje się być sam. Myślę, że może to być spowodowane tęsknotą za swoim bratem bliźniakiem”. Kiedy zauważyła moją zdziwioną minę, kontynuowała: „Myślałam, że wiesz. Elvis był jednym z bliźniaków, ale jego brat bliźniak zmarł przy urodzeniu. Może to tylko moja sentymentalna teoria, ale często to wyczuwałam, nie zdając sobie z tego sprawy. A Elvis tęskni za bliźniakiem, który zmarł, zanim się urodził. Myślę, że urodził się zagubiony [Elvis]. No cóż, powiedziałam bez ogródek. Mówię teraz jak matka. Dzwonię do Elvisa”.

Kiedy Elvis wszedł, pierwszą rzeczą, jaką zauważył, były moje włosy. Znowu zrobiłam kucyk. Poprosił mnie, żebym je rozpuściła, tak jak miałam je poprzedniej nocy. Więc uśmiechnęłam się i rozpuściłam włosy. Kto wie dlaczego, ale dzisiaj było trochę smutku. Poszliśmy do nowego domu i tym razem Elvis błąkał się po pustych pokojach i powiedział prawie do siebie: „Mam ten ładny dom, ale zastanawiam się, jak długo w nim będę”.

Chciał wrócić do swojego schronu przed moim wyjazdem. Trzymaliśmy się za ręce, gdy szliśmy wzdłuż zielonych wzgórz, po skałach i krzewach, zrywając liście. Było bardzo spokojnie i czuliśmy się bardzo związani. Nagle zza krzaków uciekła grupa dziewczynek i podbiegła w jego stronę, krzycząc: "Tam jest Elvis!".

Kiedy odjeżdżaliśmy, Elvis powiedział powoli: „Cóż, nie będę już mógł tu bywać w spokoju”.

Po obiedzie spakowałam walizki, a potem pojechaliśmy do miasta, gdzie młodzi ludzie zbierali się na hamburgery i słód, a w środku było dużo zabawy i tańca przy muzyce szafy grającej. Podjechaliśmy na miejsce, ale Elvis jak zwykle zaparkował z tyłu. Elvis spojrzał w stronę małej restauracji i zobaczył śmiejących się i żartujących chłopców w jego wieku. Patrzył na nich z takim pragnieniem, że miałam wrażenie, iż odda wszystko, aby móc do nich dołączyć. Ale zjedliśmy w samochodzie.

Zwiedziliśmy miasto, a trochę po północy udaliśmy się na lotnisko. Elvis błagał mnie, abym nie latała samolotami, ponieważ prawie miał wypadek podczas lotu małym samolotem podczas jednej ze swoich wycieczek i od tego czasu zaczął się bać latania. Nie lubił nawet wsiadać do samolotu, który stał na ziemi. Pocałował mnie i obiecaliśmy się zobaczyć, kiedy za kilka dni przyjedzie do Hollywood.

Siedziałam w samolocie, czując smutek, kiedy nagle wskoczył Elvis - „Zostanę z tobą, dopóki będzie czas” – powiedział. Siedzieliśmy blisko siebie i po cichu żałowaliśmy, że nie możemy cofnąć zegara. Ale czas się skończył i Elvis musiał odejść. Uścisnęliśmy się w długim pocałunku, a potem wyszedł.

Ponieważ jestem teraz wysoko na niebie, zmierzam do Hollywood, przeżywam na nowo chwile mojego niesamowitego weekendu z Elvisem i myślę o rekomendacjach moich przyjaciół przed wyjazdem: „On jest kapryśny. Jesteś tylko jedną z wielu”. Jednak z perspektywy czasu Elvis zapomniał o swojej fobii i wsiadł do samolotu, aby mógł być razem ze mną dłużej przez kilka drogocennych chwil. Myśl o tym wszystkim sprawia, że czuję coś wyjątkowego w moim weekendzie z Elvisem!

[Z pamiętnika Yvonne Lime - KONIEC↑]

Cztery dni z życia Elvisa i Yvonne, z których dowiadujemy się nie tylko o tym jak je spędzili, ale także o samotności Elvisa, która wcale nie pojawiła się dopiero w późniejszych latach, tylko trapiła go już od samego początku kariery. Im stawała się większa, tym on czuł się bardziej samotny, wyobcowany, kontrolowany i ograniczany.

W zasadzie o dalszych losach tej pary niewiele wiadomo. Myślę, że kiedy Yvonne Lime zdecydowała się opublikować zapisy ze swojego pamiętnika w sierpniowym numerze »Modern Screen«, w 1957 roku, ich związek był już skończony. Prawdopodobnie robienie kariery przez obojga oddaliło ich od siebie, a w przypadku Elvisa także kobiety, które go osaczały.

Artykuł opublikowano w numerze sierpniowym, ale został złożony do druku już wcześniej (koniec czerwca - początek lipca), ponieważ na końcu podano, że "wkrótce" będzie można zobaczyć ich w filmie "Loving you", a ten miał swoją premierę 9 lipca 1957 roku, a więc na miesiąc przed ukazaniem się artykułu drukiem.

Jedna z włoskich stron podaje, że po Wielkanocy 1957 roku, relacja ta nie była już kontynuowana. Jednak według innych źródeł ponoć Elvis spotkał się z nią jeszcze kilka razy.

Czy było między nimi coś więcej niż tylko platoniczne uczucie, trudno powiedzieć. Niektóre fragmenty jej opisów na to wskazują (między wierszami), podczas gdy inne temu przeczą. Oczywiście był to środek lat 50., żadna szanująca się kobieta, zwłaszcza stojąca u progu swojej kariery, nie podałaby tego wprost, tym bardziej na łamach gazety.

Opis ten także pokazuje, że już wtedy dla Elvisa ważne było towarzystwo kobiet i bynajmniej nie chodzi tu tylko o aspekt seksualny. Elvis był bardzo złożonym człowiekiem, miał wielkie potrzeby w różnych sferach. Poczynając od intelektualnej, a na sprawnościowej skończywszy. Był też osobą o nadmiernie rozwiniętej wrażliwości i duchowości. Z kumplami było fajnie, ciekawie oraz po męsku, ale oni nie zaspakajali jego głębszej psychiki, tej subtelniejszej, związanej z uczuciami wyższymi, takimi jak empatia, współodczuwanie, zrozumienie, umiejętność postawienia się na miejscu drugiego człowieka, a to tematy, na które Elvis lubił rozprawiać, analizować, dyskutować, wręcz z filozoficznym podejściem. Mężczyźni zwykle tego nie potrafią, prędzej czy później na wierzch wychodzi ich ego i światopogląd, do którego wszystko odnoszą. Są bardziej przyziemni i egocentryczni. Z kolei kobiety, jako istoty bardziej altruistyczne i wrażliwsze, lepiej nadawały się do rozważań na tematy o charakterze społecznym, wyznawanych wartościach, towarzyszących różnym sytuacjom emocjach i przeżywaniu uczuć. W tych dziedzinach dla Elvisa interakcja mogła istnieć tylko z kobietami, tym bardziej iż był mężczyzną heteroseksualnym (stuprocentowo), więc jak się miał tulić, obejmować i całować z facetami celem wspólnego przeżywania czegoś? Zaraz poczytano by mu to za przejaw homoseksualizmu. Zresztą jako osoba heteroseksualna, nawet by tego nie potrafił.

Jej pełne dane personalne to Yvonne Glee (Lime) Fedderson:
― Yvonne - imię pierwsze,
― Glee - imię drugie,
― Lime - nazwisko panieńskie,
― Fedderson - nazwisko po mężu.

Urodziła się 6 kwietnia 1935 roku w Glendale (CA). Ukończyła Glendale High School. Jak mówi o sobie:
"Po ukończeniu Pasadena Playhouse, lubiłam grać w filmie, telewizji i na scenie, ale moją największą rolą było poświęcenie życia pomaganiu potrzebującym dzieciom przez ponad pięćdziesiąt lat".
W 1959 rokum, razem z przyjaciółką (Sara O’Meara) założyły fundację "Childhelp", która działa do dziś.

W jednym z wywiadów zapytano Mammie Van Doren o kilka innych kobiet Elvisa, które poznała grając z nimi w jakimś filmie. Oto co powiedziała o Yvonne Lime:
"Yvonne Lime, która grała Baby, spotykała się z Elvisem Presleyem i poślubiła kogoś, kto miał dużo pieniędzy".
Tak, jej jedynym mężem był Don Fedderson*, z którym ma dwójkę dzieci - córkę i syna (ma też wnuka od córki i dwie wnuczki od syna). Pobrali się w 1969 roku (kiedy ona miała 34 lata, a on 56) i pozostali małżeństwem do jego śmierci w 1994 roku. Była od niego 22 lata młodsza.

* Donald Joy "Don" Fedderson, urodził się 16 kwietnia 1913 roku, zmarł 18 grudnia 1994 roku z powodu chorób sercowych. Amerykański producent wykonawczy, który stworzył szereg programów telewizyjnych, w tym "The Millionaire", "My Three Sons" i "Family Affair".
Fedderson był żonaty z aktorką Helen Macie "Tido" Minor w latach 1938-1968, z którą rozwiódł się w 1968 roku. W następnym roku (1969) poślubił aktorkę Yvonne Lime, pozostali małżeństwem aż do jego śmierci.

Od 1994 roku pełni też funkcję prezesa i dyrektora generalnego firmy zmarłego męża, Don Fedderson Productions. Zarządza prawami do wyprodukowanych przez niego programów telewizyjnych. Nadal dział też na rzecz fundacji Childhelp, której jest współzałożycieką.

Mieszka w rezydencji w Paradise Valley (AR).

Yvonne Lime

Strony z magazynu »Modern Screen« z sierpnia 1957 roku, z artykułem zatytułowanym „My Weekend With Elvis”

Elvis Presley i Yvonne Lime w aucie podczas jej pobytu w Memphis, w dniach 19-22 kwietnia 1957 roku

Elvis Presley i Yvonne Lime na terenie posesji Elvisa przy Audubon 1034 w Memphis, w dniach 19-22 kwietnia 1957 roku

Elvis Presley i Yvonne Lime na motorze w Graceland podczas jej pobytu w Memphis, w dniach 19-22 kwietnia 1957 roku

Elvis Presley i Yvonne Lime w Graceland, podczas jej pobytu w Memphis, w dniach 19-22 kwietnia 1957 roku

Elvis Presley i Yvonne Lime - zdjęcia zrobione w Paramount Picture podczas przerwy w kręceniu zdjęć do filmu "Loving You" i na planie

Teoretycznie w filmie pokazuje się plansza z napisem "Easter Weekend, Memphis, TN, 1957", jednak mi coś się nie zgadza. Na przykład wygląd kuchni i kominka w salonie. A ta blondyneczka przy Elvisie, choć podobna do Yvonne Lime, to chyba nie ona. Oczywiście mogę się mylić

Yvonne Lime z mężem Donem Feddersonem i ich synem. Powiem szczerze, że na tym zdjęciu nie widać aż tak tych 22 lat różnicy wieku między nimi

Kilka fotek Yvonne Lime z lat o wiele późniejszych (dwutysięcznych). Niestety, nie można znaleźć żadnych z okresu od lat 60. (poza tymi dwoma z synkiem) do dwutysięcznych. Tutaj jako Współzałożyciel, Prezes i Wiceprzewodnicząca fundacji Childhep


P. S.
Większość zdjęć po otwarciu w nowym oknie, będzie można zobaczyć w większym rozmiarze.


64 komentarze:

  1. To bardzo cenna informacja. Nie słyszałem o tym pamiętniku. Pewnie takich jest więcej.
    Widzę Elvisa w ostatnich jego chwilach normalności ..gdzie nie mieszkał w graceland gdzie mógł jeszcze pójść na mszę czy na spacer w zacisza.
    Tak dużo pokazuje ten artykuł stan duchowy Elvisa.
    I po raz kolejny pokazuje już stały jego obraz tradycjonalizmu.
    Tzn. Że kobiety musiał mieć wszędzie i zakochiwał się szybko. Działał tu jednak pod wpływem chwili . Tak wtedy mu było dobrze. Nie wybiegał w przyszłość w sensie zwiazku. Nie wiem mam takie odczucia że chciał bardziej uszczęśliwić siebie myśląc że kobieta będzie przy nim szczęśliwa też .
    Rozpuszczanie włosów . Gotowanie w kuchni .
    Bycie piękna dla niego.
    Tu znowu nic nie mogło się udać. Kariera nie grała z tym że miała by taka kobieta gotować dla niego w kuchni.
    Poza tym sława mu przeszkadzała na tyle że przy poznawaniu kobiet miał że tak powiem z górki. Nie musiał się wysilać. Dlatego przy jego bogactwie duchowym i wysokiej wrażliwości nie mógł do końca wiedzieć czy da się taką kobietę poznać...
    Czy można nazwać to związkiem ? Spędziła u niego weekend. Miał otwarty dom. W latach 50tych żeby kobieta była i nocowała u niego to jednak musiało coś znaczyć. Inna sprawa że matka i jego rodzina akceptowała wszystko by Elvis był szczęśliwy i miał rodzinę.
    Miło było czytać jak jeszcze mieszkał z matką w skromniejszym domu nie odizolowany od świata.
    Jeśli pamiętnik był wydany to nie mogło być związku z nimi. Bo takie rzeczy trzyma się długo dla siebie albo wydaje się po czyjeś śmierci. A jeśli wydany był już przed premierą filmu to nie sądzę że był to jakiś związek. Może nawet była jedną z wielu pięknych lalek.
    Nie ma wzmianki o tym co było dalej czy się kontaktowali jest to tak pięknie wyrwane z czasu ... Aż za pięknie by było prawdziwe. Ale było . I czy ta aktorka żyje ?
    Bardzo cenna lektura.
    Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, idealnie wszystko podsumowałeś. Dokładnie tak. Był tradycjonalistą jeśli chodzi o rolę kobiety w domu. I jak każdy facet, chciał by jego kobieta mu się podobała.

      Działał pod wpływem chwili ... tak można powiedzieć, bo żył w kieracie, ciągle na dopalaniu w wielkim pośpiechu. Zwróć uwagę jak Yvonne opisuje z jaką tęsknotą patrzył na chłopaków, którzy stali swobodnie na ulicy i rozmawiali, gdy on najpierw musiał ukryć swoje auto z tyłu, a potem jedli w samochodzie. Albo jak zrezygnowali z hamburgera. Albo kiedy Elvis mówi, że je w pośpiechu. Albo jak nawet w nocy o ciemku gdy siedzieli przed domem, przychodziły dziewczyny - fanki. Albo kiedy odebrał ją z lotniska nawet nie mogli się dobrze przywitać, tylko biegiem uciekali do auta. Jak dzieciaki wypatrzyły go w jego oazie gdzie uciekał aby odpocząć (nad jeziorem).

      Parker mu zabraniał wiązać się oficjalnie z kobietami. Mógł się z nimi pokazywać, ale powiedział, że małżeństwo wykluczone jeśli chce myśleć o karierze. A Elvis musiał myśleć o karierze i nawet nie dla zaspokojenie własnych ambicji, ale przede wszystkim ze względów finansowych. To była szansa dla rodziny na wyjście z biedy.

      Oni się spotykali przez kilka miesięcy. Na pierwsza randkę zabrał ze sobą swoich rodziców (o czym jest w treści). Jeździł do niej na randki do Glendale. Potem zaprosił ją do siebie na weekend. Dla mnie to jest związek, oczywiście nie w takim rozumieniu jak z Linda Thompson, ale jak my wszyscy mieliśmy w czasach swoje młodości, gdy z kimś "chodziliśmy", jak to się mówiło. Związek nie musi oznaczać od razu seksu i wspólnego mieszkania.

      No, matka wcale nie akceptowała wszystkiego. Gdzieś czytałam, że Gladys "pilnowała moralności syna". Tolerowali dziewczyny, przytulanki i całowanie z nimi Elvisa, ale nic więcej. Elvis nie chodził do łóżka z "porządnymi" kobietami. Z takimi się tylko spotykał w celach romantycznych lub zaspakajania swoich psychicznych potrzeb obcowania z nimi.

      Z ostatnim stwierdzeniem się nie zgadzam. Przecież on nie ukrywał się z ich relacją. Nie było takiej potrzeby. Pokazywał się z wieloma kobietami. A w treści jej wspomnień nie ma takiego. Podchodzisz do tego jak do ukrywanych romansów sławnych ludzi, często oficjalnie związanych z kimś innym, a to nie ten rodzaj relacji.

      Wyrwane z czasu? Nie. Po prostu to kolejny krótki związek uczuciowy Elvisa z 1957, jeden z wielu. Linda kiedyś powiedziała, ale nie tylko ona, że u Elvisa jeden dzień, to jak rok u innej osoby.

      Usuń
    2. Yvonne Lime?Żyje☺

      Usuń
  2. Wogole nawet gdyby nie było że sobą takie pamiętniki się nie wydaje od razu. Jakby chodziło jej by podnieść recenzję filmu...takie wszystko ukartowane. Dziwne. Nie dzieli się że światem takimi sprawami. Jeśli byli tak blisko duchowo jest to nie w porządku. Wyszło za zgodą Elvisa? Może to taki ruch biznesowy był.
    Byłem pewien że to wyszło po 77 roku. Dziwne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wydaje. Nie odnoś tego do dzisiejszych zwyczajów. Wtedy nie było plotek internetowych, tylko drukowane. Jak będę pisać o Cher, to zobaczysz. Poza tym nawet jeśli, to prawdopodobnie już po tym jak się rozstali.

    No właśnie nie wiem, czy za zgodą Elvisa. Nawet się zastanawiałam, czy druk tych wspomnień na świeżo, nie stał się powodem zerwania.

    Tak, Ivonne Lime żyje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślałam też o tym, co sugerujesz z reklamą filmu, ale odrzuciłam to. Numer wyszedł miesiąc po jego premierze, chociaż Lime materiały dostarczył prawdopodobnie już w czerwcu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozumiem przyjmuje twoja argumentację .
    Właśnie o to mi chodzi.
    Po co wyszedl ten cholerny druk.
    To kładzie cieniem to wszystko co się wydarzyło jakby to co ona opisywała nie było prawdziwe ..z serca.

    OdpowiedzUsuń
  6. I ten Parker wszędzie zawsze ...

    OdpowiedzUsuń
  7. Też się zastanawiałam. Ja myślę, ze to była jej forma leczenia ran po utracie Elvisa. Zwróć uwagę, gdy coś nas gnębi, zwykle też spotykamy się z bliskim przyjacielem i "wygadujemy" mu się. Ja to przynajmniej tak odbieram. Zakładając, że było już po ich relacji.

    A jeśli jeszcze w trakcie, to może forma ucięcia różnych pogłosek i spekulacji?
    A jednocześnie chęć pokazania Elvisa z dobrej strony? Jaki jest wrażliwy, dobrze wychowany, jakim jest dżentelmenem w stosunku do kobiet, jak kochającym synem, co miało być przeciwstawieniem do jego publicznego wizerunku, jaki mu już wystawiono dwa lata wcześniej. Zwróć uwagę na to co mówili jej przyjaciele odradzające jej przyjazd do niego..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałbym żeby tak było ale to jest zbyt idealne co piszesz. Prawda jest zawsze gdzieś pośrodku

      Usuń
    2. Pewnie tak, chociaż nie zawsze prawda jest po środku, to tylko slogan.

      Wiesz zastanawiałam się nad tym jako kobieta. Pytając sama siebie co mogłoby skłonić mnie do podzielenia się takimi informacjami z szerszym gremium - czytelnikami.

      No i jak wcześniej zauważyłeś, nie wiemy co na to Elvis. Mogła to zrobić za jego zgodą. Może nawet czytał ten tekst i w niego ingerował?

      Usuń
    3. Może tak. Może nie.
      Ale od razu sobie zadałem to pytanie po co? Nie za wcześnie?

      Usuń
    4. Moim zdaniem nie. A dziś ktoś czeka? Tez na bieżąco są relacjonowane takie rzeczy.

      Usuń
    5. Dziś to świat zszedł na psy ..każdy się sprzedaje ..nawet duszę diabłu

      Usuń
  8. Parker zawsze mącił. Kiedy podpisał kontrakt z Elvisem, powiedział mu wprost - żadnych mężatek, żadnych ciąż, bo inaczej z tobą natychmiast zrywam i radź sobie sam. W latach 70. Elvis by to przyjął z błogosławieństwem, ale nie w latach 50. u progu kariery i stając jeszcze jedną nogą w ubóstwie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Po 57 poradziłby już sobie spokojnie

    OdpowiedzUsuń
  10. Pewnie, ale wtedy on i ojciec byli pewnie, że nie. Poza tym nawet tego nie rozważał. Refleksje przyszły w latach 60., kiedy różne osoby świetnie znające się na pracy menadżerskiej i z bagażem własnych doświadczeń, zaczęły mu to sygnalizować, lub wręcz jak Steve Binder zrobiły mu pranie mózgu w temacie.

    W latach 70. Elvis dojrzał do rozwodu z Parkerem, ale ojciec go nie wspierał. Gdyby nie Vernon, myślę, że około 1972-1973 Parker nie byłby już jego menadżerem. Elvis nie miał czasu, ani wiedzy jak się za to zabrać, choć pewnie gdyby się zaparł szybko by rozwiązał problem, bo był sprawnym organizatorem (przypomnij sobie post o Dianie Goodman). Ale co jeszcze miał sobie wziąć na głowę i to wbrew ojcu, będąc wiecznie zagonionym?

    W 1977 miarka się przebrała, ale już nie dożył realizacji planów.

    Wiesz, w kontekście tego co mówił Rickowi Stanleyowi i Billy'emu Smithowi, ja się zastanawiam, czy nie ogłosiłby nawet końca współpracy z Parkerem na tej trasie koncertowej w sierpniu. On wyraźnie planował jakąś petardę, która miała zatrząść wszystkimi. Aczkolwiek zwolennicy teorii spiskowych (samobójstwo lub ukrycie się) podpinają to jako argument.

    OdpowiedzUsuń
  11. Racja.
    Znając jednak Elvisa że lubił że ktoś za niego rozwiąże sprawy jak e przypadku kobiet...patrz: nie kończył wyraźnie związków ... To pewnie dlatego nie wyszło. Był pozostawiony sam sobie.
    Nie pozwalał mu też na to właśnie charakter. Gdyby się zaparł nawet będąc zagonionym to rzuciłby wszystko i zakończył sprawę która niszczyla jego życie.
    Jasne że najlepiej powiedzieć że zawsze przed śmiercią coś planował...ale ...nie zrealizował. Zawsze tak jest że dopiero po śmierci dokonujemy się do czegoś że przykladowo żyjąc spokojnie nagle było tak blisko. Pisze tak bo jestem poprostu targany emocjami.
    Ale fakt było coś na rzeczy. Wiemy to. Pisałaś .
    Ale to nie na temat choć ciekawe czy również i przy publikacji pamietnika nie był zły na Elvisa również Parker. Albo też o tym wiedział.

    OdpowiedzUsuń
  12. O kończeniu związków przez niego to temat rzeka. Ja to rozumiem, mało tego uważam, że to poniekąd lepiej dla kobiety, kiedy zostawia jej się ułudę, ze decyzja należała do niej. Jak wspomniałam to temat rzeka na inny post, jak i wiele jego innych zachowań w związku z kobietami, które mogą w nas budzić zastrzeżenia.

    Krzysiu czy my nie oczekuje zbyt wiele od Elvisa? To nie był dobry anioł zesłany przez Boga, ani robot, który się nie mylił. To był CZŁOWIEK, jak my wszyscy, dobry, wspaniały, uzdolniony, który postępował najlepiej jak tylko mógł. Nie rozliczajmy go jakby był ideałem do wypunktowania.

    Wiesz, ja kiedyś ukułam taką sentencję:

    "Żeby każdy człowiek choć w jednym procencie był taki jak Elvis, to świat, jeszcze tu za naszego życia na Ziemi byłby dla nas biblijnym rajem" (będzie w książce, o ile wyjdzie, bo już straciłam nadzieję).

    I jestem przekonana, ze tak właśnie by było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym jeszcze dodała,że gdyby każdy facet na ziemi był Elvisem, to kobiety miałyby raj na ziemi,o!🤗

      Usuń
    2. Cha, cha.... No trafiłaś w punkt. :)))

      Usuń
    3. No właśnie ja go czasem punktuje żeby nie było że wszystko czego dotknął było złotem🤣 pisze co myślę . A ci którzy zawsze go wybielają ze wszystkiego to mnie osłabiają ... 😊😊 Nie myślę tu o was.
      Ale mówię z punktu widzenia faceta.
      Wszystko jest tematem rzeka. Jasne. Uważam inaczej niż ty w kwestii kończenia związków ale szanuje zdanie innych.

      Usuń
  13. Wiecie co? To nie ma związku z tym postem, ale trafiłam na pewną pozycje i czytam w niej:

    „Jestem taki zmęczony”, powiedział jej. „Nie chcę jechać w tę podróż”, ale musiał, bo jak powiedział „Pułkownik jest winien 8 milionów dolarów”

    Ten .... miał dług hazardowy w wysokości 8 mln dolarów, dlatego nie chciał odwołać trasy sierpniowej Elvis, o co go proszono od czerwca, bo ktoś musiał zarobić na spłatę!

    A to co się działo w czerwcu, to horror. Larry Geller opowiada co z tym biednym Elvisem robiono, jak go szprycowano i torturowano, żeby był zdolny wyjść na scenę pod koniec czerwcowej trasy. Przecież to jest kryminał, za który nikt nie odpowiedział do dziś!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No płakać się chce,jak się czyta o takich rzeczach😢

      Usuń
    2. To ja jeszcze o czymś wspomnę,chociaż może powinnam o tym w poście o zjawiskach paranormalnych się wypowiedzieć bo nie wiem,co mam o tym myśleć,ale jak już zaczęłam tutaj,to skończę,tylko proszę się ze mnie nie śmiać.(Długo się wahałam,bo nie byłam pewna jak to zostanie odebrane)Bo mówi się,,sen,mara,Bóg wiara,a okazuje się że niekoniecznie.Otóż pewnej nocy we śnie widzę Elvisa który stoi przede mną,i mówi do mnie mniej więcej tak:,,Były osoby,które mnie krzywdziły,źle mnie traktowały,i które się do mojej śmierci przyczyniły"Normalnie szok dla mnie!Kto wie czy tak nie było?

      Usuń
    3. Aga ja się już z takich rzeczy nie śmieję. To znaczy nigdy się nie śmiałam, ale nie dawałam wiary. Dopóki w moim życiu nie wydarzyły się trzy takie przypadki, których nie da się racjonalnie wyjaśnić.

      Elvis zawsze powtarzał, że niektórych będzie odwiedzał po śmierci. Po części tych, których znał, a po części jak powiedział; "a wielu będę dopiero poznawał".

      Nie pisałam wielu rzeczy w tym poście o zjawiskach paranormalnych, bo to kolejny temat rzeka. Elvis robił tez seanse spirytystyczne, podczas których kontaktował się Gladys. To się przemilcza, ale uczestniczyła w nich większość jego pracowników. Bo potrzebne jest energetyczne zamknięcie kręgu. W pojedynkę to trudne, zbyt mało energii.

      Usuń
    4. No,przyznaję,jestem zaskoczona,bo o tym seansie nie wiedziałam.Ciekawa sprawa.

      Usuń
    5. Co do trasy sierpniowej...on już nie chciał w lutym jechać.
      Parker miał długi i dlatego też sprzedał RCA w 73 prawa do płyt. Elvis był zły i nic z tym nie zrobił ...
      Dziwię się że tak się męczył ale też czytałem że Elvis godził się na wszystko w swoim cierpieniu robiąc z siebie kogoś w rodzaju męczennika. To trudne do zrozumienia w sensie fizycznym to duchowym już tak..
      Chociaż ja powtarzam do znudzenia nigdy nie widziałem gościa który dał sobie tak wejść na głowę.
      Tak samo w baltimore co zszedł ze sceny.
      Parker nie pytał się o zdrowie tylko zakomunikował że ma ten show dokończyć.
      Ciężko się to piszę bo szlak mnie trafia że godził się na to wszystko i na to jestem na niego zły. Rozumiem jedna dwie sytuacje ale nie całe lata!
      Co do seansów spirytystycznych nie znałem tego choć wiedziałem że się tym interesował .
      Czy skontaktowal się z gladys ? Mam nadzieję że poruszysz kiedyś ten wątek.
      Ps. Nie śmieje się z takich sytuacji Aguś. Wierzę w to. Ciężko to zinterpretować ale to co czułaś jest twoje i miło że się tym dzielisz.
      Elvis żył krótko i bardzo intensywnie.
      Muszę wam też powiedzieć dwie rzeczy apropo liczb..
      Pierwsze to to że również mam 42 lata i teraz wiem że minęło to jak sekunda. I wiem teraz ile Elvis zrobił w tym czasie a ile ja...w porównaniu z nim niewiele.
      15.06.2022 minie dokładnie u mnie 42 lata 7 miesięcy i 8 dni życia a więc tyle ile żył Elvis. Zawsze się odnosiłem do jego życia co w danym wieku robił on i ja. A po tej dacie...zostanę już sam.. dziwne.smutne.
      Po drugie nie wiem jak to wytłumaczyć ale urodziłem się po śmierci Elvisa równe 2 lata 2 miesiące i 22 dni. Liczyłem wielokrotnie. Byłem w szoku a wierzę w liczby. Tak jak Elvis . Napewno to coś znaczy ..choćby to że zostałem fanem😊
      Ale już wybiegłem poza temat.

      Usuń
    6. A ja się urodziłam 12 dni po jego śmierci.Cieszę się że mi wierzysz,bo jednak jak to się mówi,są na świecie rzeczy,które się filozofom nie śniły.

      Usuń
    7. Równolatkowie jesteśmy 😊😊 oj tak.

      Usuń
    8. Dokładnie.

      Krzysiu, Ty chyba tak naprawdę nie cierpiałeś nigdy bardzo fizycznie. To jest taki stan, który popycha ludzi nawet do samobójstwa. Zaakceptujesz wszystko i na wszystko machniesz ręka na odczepne byle tylko nic od ciebie nie chciano, o nic cię nie pytano.

      To prawda, Elvis najpierw zbyt pobłażał, ale potem nie miał siły na walkę o swoje. Mnie to też drażni, ale rozumiem go. To znaczy nie rozumiem dlaczego nic nie zrobił do 1973 roku.

      Chciałabym o tym napisać, ale praktycznie nie ma materiałów. Mam tylko jeden fragment, który nie podaje, czy doszło do kontaktu, chociaż jestem pewna, że autorka zna finał (i to nie tyko tego jednego), aczkolwiek nie umieściła tego w książce, aby nie zostać uznaną za niespełna rozumu i nie zostać zdegradowaną z pozycji "biografa Elvisa", do "nawiedzonej". A w innych książkach lub artykułach, co o tym wspominają, ograniczają się tylko do wzmianki, że Elvis i takimi rzeczami się zajmował. Przy czym jest to zwykle w takim brzmieniu "dziwadła", jakiejś głupoty, kolejnej abstrakcyjnej fanaberii.

      No ja się zawsze zabieram, żeby się podliczyć i jakoś mi to nie wychodzi. Nawet szukałam jakiegoś narzędzia do odejmowania i dodawania dat, ale się nie doszukałam. Kiedyś się zaprę i przeliczę. :)

      Usuń
    9. Piszesz: "Zawsze się odnosiłem do jego życia co w danym wieku robił on i ja. A po tej dacie...zostanę już sam.. dziwne.smutne."

      Nie bardzo rozumiem ten wpis, choć już raz coś podobnego sygnalizowałeś. Ale nie pytam wprost, bo gdybyś chciał to byś napisał wprost. Daję tylko znać, że nie uszło to mojej uwagi.

      Usuń
    10. To nie chodzi czy cierpiałem czy nie. Każdy ma w życiu podobne chwilę gorsze źle. Ja mówię jak facet. Dla was to ciężkie i serce wam pęka a dla mnie to ciężkie i jestem zły.
      Elvis cierpiał również i na własne życzenie. I też w wielu sytuacjach go rozumiem ale w tej nie zrozumiem. Był królem również lat 70. Miał wachlarz zainteresowań . Był u Nixona.
      Mógł sto razy wykopać dziada.

      Pisze że przerosne go wiekiem a zawsze odnosiłem się że np. mam 34 lata ..Elvis w tym wieku grał w Vegas.
      A w wieku 43 lat zostanę sam. Bo Elvis takiego wieku nie dożył .

      Usuń
    11. Nie mogło by mu być wszystko jedno. Nie mógł siebie zabijać. Miał dla kogo żyć. Miał np. córeczkę lise.

      Usuń
    12. Mówisz o tym tak prosto, jakbyś się zastanawiał w sklepie czy kupić popielaty czy niebieski sweterek... Co nie oznacza, że się z Tobą nie zgadzam, bo w tym co mówisz jest 100% racji, ale wiesz, jedno to wiedzieć, a drugie uczynić.

      Jo go rozumiem, bo też mi zabrakło w życiu silnej woli, żeby wybrać właściwą drogę, którą doskonale znałam. A teraz cierpię za to dziś.

      Nie myśl tak, bo jeszcze coś wykraczesz.

      Usuń
    13. Słuchaj jakbym miał się rozpisać mogę pisać wypracowania ale tylko punktuje pewne sprawy.
      Poprostu tak to czuję. I tego nie zmienię . Możesz tak to odczytywać jak z zabawką ale to nieprawda.
      A co miałbym wykrakac Danusiu. To nie uniknione. 😊

      Usuń
    14. Krzysiu, wiem. Dokładnie widzę to tak samo jak Ty i mnie to też wkurz. Jednak potrafię rozumieć, że Elvis nie podjął pewnych działań i tego przyczyny. A Ty jesteś zbyt kategoryczny.

      No wiadomo, ale lepiej później niż wcześniej. :)

      Usuń
    15. :) To sobie bądź, byle nie do naszego mistrza (mojego Elviska). :)))

      Usuń
    16. Nie mogę go nie usadzac tylko dlatego że był Elvisem presleyem. Taki jestem i oceniam go jako człowieka. Trochę kolekcjonował kobiety by nie być samotnym i czasem zadaje sobie pytanie... Że nie miał wyrzutów sumienia..jedna nieświadomie czekała w kolejce druga miał w rezerwie ...bo może trzecia wypali lub podpasuje mu. Rozumiem samotność ale to nie jest rynek transferowy piłkarzy tylko życie.
      A że uparcie miał złe wybory nie da się wybielić tym że był samotny nie zrozumiały że życie miał ciężkie itp. nie był idealny ale był człowiekiem nie bogiem i tak go oceniajmy. Bogiem był w muzyce ale w tej złożonej i cudownej osobowości było również wiele skaz a my chcemy ciągle go tłumaczyć bo byl Elvisem a nie np. tomem jonesem czy kimś innym.
      I ja się nie zmienię 😊😊😊😊

      Usuń
    17. A że mistrzem był . Był 👑👑👑👑

      Usuń
  14. W hotelu Elvis ledwo mógł usiąść w łóżku tego popołudnia, a Larry zauważył, że każdego wieczoru przygotowywanie się do występu zabiera mu coraz więcej czasu. Około czwartej, gdy doktor Nick podawał leki, które miały zmienić go z chorego i niedołężnego mężczyzny w pełnego energii artystę, Larry oglądał telewizję w przedpokoju apartamentu.

    Nagle rozległo się głośne pukanie do drzwi. Larry podskoczył — to go przestraszyło — a potem zobaczył pułkownika z twarzą wykrzywioną ze złości, chwiejnym ciałem opartym o laskę. Larry był zdumiony. Nigdy nie widział, żeby pułkownik przyszedł do pokoju Elvisa podczas trasy. "Gdzie on jest?" – zagrzmiał Parker. Larry powiedział, że da Elvisowi znać, że tam był. – Nie – powiedział pułkownik szorstko, ocierając się o Gellera, gdy go mijał. "Wchodzę." Parker otworzył drzwi, ukazując miażdżący widok — Elvisa „w stanie zapaści, w śpiączce, nawet nie do końca przytomnego” i jęczącego.

    Dr Nick gorączkowo pracował, aby go ożywić, klęcząc przy jego łóżku i chowając głowę piosenkarza do wiadra z szampanem wypełnionego lodowatą wodą. Parker zatrzasnął za sobą drzwi. Przez chwilę serce Larry'ego przyspieszyło. Potem poczuł ulgę. Wreszcie pułkownik widział Elvisa w jego najgorszym stanie. Na pewno teraz zepchnie wycofać go z trasy, podejmie kroki, by sprowadzić mu pomoc. Jednak dziewięćdziesiąt sekund później Parker ryknął: „Słuchaj mnie!” Parker krzyknął do Larry'ego, przecinając powietrze laską. „Jedyne, co jest ważne, to to, że jest dziś na scenie! Nie ma niczego ważniejszego!" A potem odszedł. Larry stał w szoku, przerażony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może też, bo to nie była jednorazowa praktyka. Ale ta opisana, to Louisville.

      Usuń
    2. Czyli ta sama trasa. No był w kiepskiej kondycji wtedy.

      Usuń
    3. Tak. I podejrzewam, że to była codzienna praktyka na niej.

      Usuń
  15. Nie mogę dalej tego czytać, niedobrze mi ... No serce pęka ...

    OdpowiedzUsuń
  16. Tak,jest o tym w dokumencie,,Elvis Presley-ostatnie 24 godziny"😭

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja też o tym wcześniej czytałam, ale teraz nie mogę jak czytam cały ciąg osadzony w czasie kolejnych wydarzeń i do tego napisany przez biografa.

    Nie mam tej książki, o której mówisz, ale czytałam na internecie. Ale to inaczej jak czytasz krótkie wpisy na forach, a inaczej jak książkę. Odczucia są silniejsze, bardziej skonsolidowane, a kiedy jeszcze dotyczą tak złych rzeczy, robią wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak,tylko ja mówię o dokumencie,czyli o filmie na YouTube,bo jest taki o tym właśnie tytule.O książce pod tym tytułem nie słyszałam,być może nie ma takiej.P.S.-a jak tam zdjęcia i filmy,okazały się pomocne?

      Usuń
    2. Jest i to nawet w polskim wydaniu. Najpierw ją chciałam kupić, to nie było, a potem zrezygnowałam, bo napisał ją Goldman. Więc wiedziałam, że poza stekiem kalumnii niewiele się z niej dowiem.

      Usuń
    3. Goldman?To nie warto.

      Usuń
    4. Aguś Albert Goldman to ta największa szuja.

      Usuń
  18. Yyyyyyyyy! Zdjęcia i filmy .... Właśnie otworzyłam e-maila. Ty chcesz żebym zawału dostała?:))) Zginę. :) Dziś nie ma siły, jutro zobaczę. Znowu coś rozgryzam i do tego ta książka ... wysaało ze mnie energię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błagam,tylko nie zawał,a kto mi będzie tak ładnie o Elvisie pisał?😖😢

      Usuń
    2. Żaden zawał . Proszę dobrze się wyspać skarbnico wiedzy .

      Usuń
    3. A właśnie,znalazłam dwa zdjęcia tej kuchni,to zaraz wyślę,i proszę mi dać znać,czy to są te☺

      Usuń
    4. Dziękuję i wzajemnie,dobrej nocy.P.S.-zdjęcia już wysłałam.

      Usuń
    5. Krzysiu najpierw mnie książka rozłożyła, a potem Aga 20 e-mailami ze zdjęciami. :) A ja stale mam tyły. )

      Usuń

1. --- Najedź kursorem myszy na słowa "Wpisz komentarz" w białej ramce i kliknij.
2. --- Następnie kliknij strzałkę (▼) po słowach "Skomentuj jako:".
3. --- Po rozwinięciu listy wybierz pozycję trzecią "Nazwa / adres URL".
4. --- W polu "Nazwa" wpisz dowolny NICK, którym będzie sygnowany Twój komentarz.
5. --- Po wpisaniu nicka, kliknij w przycisk "Dalej", a następnie w białym polu wpisz treść komentarza.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pola "adres URL" nie wypełniamy, chyba, że ktoś ma swoją stronę i chce ją tu podać.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Instrukcja graficzna tu:
https://elvisownia.blogspot.com/p/nick-w-komentarzu-instrukcja-graficzna.html