wtorek, 23 sierpnia 2016

Występy Elvisa w Las Vegas

Po fantastycznym sukcesie programu "ELVIS" ("Elvis, Comeback Special '68"), wyemitowanego przez telewizję NBC, 3 grudnia 1968 roku, Colonel Parker został zasypany ofertami z całego świata. Jednym z oferentów była też dyrekcja, będącego właśnie w końcowej fazie budowy, International Hotel w Las Vegas, którego oddanie do użytku planowano na drugą połowę 1969 roku.

Rozmowy prowadzono już od grudnia 1968 roku, ale uroczyste podpisanie kontraktu odbyło się na placu budowy International Hotel, 26 lutego 1969 roku*, kilka dni po spełnieniu postawionego przez Pułkownika warunku - czyli zatrudnieniu innego artysty do występów przed Elvisem. Była to Barbra Streisand, z którą podpisano kontrakt 17 lutego 1969 roku, ale o tym za chwilę.

* Niektóre źródła mówią, że był to tylko wstępny kontrakt, a nawet markowany, którego podpisanie sfilmowano do celów reklamowych. Natomiast właściwy podpisano dopiero w kwietniu, bliżej nieokreślonego dnia.

Nick Naff z International Hotel (dyrektor do spraw reklamy i promocji) tak wspomina początki rozmów dyrekcji hotelu, która rozważała zatrudnienie Barbry Streisand i Elvisa do występów w show roomie podczas wielkiego otwarcia:
"Otwieraliśmy nowy hotel. Śledziliśmy na bieżąco sytuację w show biznesie. Doszliśmy do wniosku, że Barbra Streisand to w tej branży numer jeden na świecie. Dopiero co zdobyła Oskara, wyświetlano trzy jej filmy, cieszyła się fantastyczną popularnością. Z kolei występy Elvisa to była wielka niewiadoma [red. ponieważ miał to być pierwszy występ Elvisa po latach na scenie]. Wahaliśmy się. Wiedzieliśmy, że przyciągnie ludzi, ale wszystko mogło się wydarzyć ...".
Niemniej, do uroczystego otwarcia show-roomu właściciel hotelu Kirk Kerkorian "desperacko chciał Elvisa Presleya" (jak informuje strona Barbry Streisand), lecz jego menadżer postawił twarde warunki - Elvis wystąpi w International Hotel, ale po innym artyście. Tak mówi o tym Bill Miller, hotelowy Dyrektor Rozrywki:
"W końcu dostaliśmy Elvisa, pod jednym warunkiem. Parker nie chciał, żeby Elvis otwierał ten wielki teatr (show-room) dla dwutysięcznej widowni. Powiedział, że musimy umieścić kogoś innego na otwarciu, a Elvisa do jego kontynuowania [red. jako kolejnego artystę do dalszych występów na scenie]. Poszedłem więc do Barbry Streisand".
Chodziło o to, że Elvis był totalnie spanikowany. Wpływ na to miały trzy rzeczy. Pierwsza - nie licząc trzech charytatywnych koncertów z 1961 roku oraz czterech studyjnych z udziałem publiczności w Burbank w 1968 roku, to od 1957 roku Elvis nie występował na scenie przed publicznością (12 lat)! Poza tym Elvis nigdy nie wyzbył się tremy, do końca swoich dni. Miał ją zawsze przed każdym koncertem, mniejszą lub większą. Drugim powodem podsycającym jego strach przed występem w Las Vegas były jego wcześniejsze negatywne doświadczenia sprzed 13 laty, kiedy to w 1956 roku, u progu swojej kariery, spędził w tym mieście dwa ciężkie, dołujące i stresujące tygodnie, podczas których dał 15 koncertów (od 29 kwietnia do 6 maja, po dwa koncerty dziennie i raz trzy) dla znudzonych życiem milionerów, w wieku 60+, w hotelu New Frontier Hotel (wtedy najbardziej luksusowym w Las Vegas). Został bardzo źle przyjęty, tak przez krytykę (schlebiającą gustom krezusów) jak i samo pokolenie starszych bogaczy, dla których nowy rodzaj muzyki, jaki porwał miliony młodych ludzi na całym świecie, był po prostu niestrawny. Jak to trafnie ujął Tom Jones (brytyjski piosenkarz, gitarzysta, prezenter telewizyjny i aktor, a także dobry przyjaciel Presleya) "Las Vegas nie było jeszcze gotowe na Elvisa". Trzecia obawa dotyczyła muzyków. Dotychczasowi (Scotty Moore, Bill Black* i grupa The Jordanaires), towarzyszący mu dotąd w sesjach nagraniowych oraz częściowo w filmach - odeszli definitywnie z dniem 30 lipca 1969 roku. Elvis musiał naprędce zorganizować nowych muzyków, na co miał niespełna miesiąc, zbyt mało by się dostatecznie dobrze poznać.

* Oczywiście bez Billa Black'a, który zmarł 21 października 1965 roku. Podałam go ponieważ użyłam słowa "dotychczasowi".

W New Frontier Hotel w Las Vegas został zarezerwowany w 1956 roku, gdy miał zaledwie 21 lat. Śpiewał tam w Venus Room, hotel wystawił mu rachunek jako dla „The Atomic Powered Singer”.

Suma summarum Kirk Kerkorian zatrudnił i Barbrę Streisand i Elvisa Presleya do uświetnienia uroczystego otwarcia  pierwszego sezonu nowego hotelu w Las Vegas. Aczkolwiek nie Elvis dał tam pierwsze koncerty (jak to sobie wymarzył Kirk Kerkorian), tylko Barbra Streisand. Występowała tam od 2 do 30 lipca, a Elvis od 31 lipca do 28 sierpnia, a więc warunki jakie postawił Colonel w czasie negocjacji zostały spełnione. Dwa dni po przyjeździe do hotelu (28 lipca), Elvis spotkał się osobiście z Barbrą Streisand (na towarzyskiej rozmowie), a 29 lipca przyszedł z żoną Priscillą na jej koncert.

Lecz mimo to, Elvis nie mógł zapanować nad stresem przed pierwszym występem. Chodził za kulisami jak rozdrażniona pantera, jak to określił ktoś, kto tam wtedy był. Chciał nawet zdezerterować. Ponoć jego muzycy i towarzyszące mu gospelowe zespoły wokalne (męski i żeński), zaczęli już grać o 20:30, ale Elvisa udało się nakłonić do wyjścia na scenę dopiero dwie godziny później. Elvis był przekonany, że "wiele osób przyszło na jego występ w przekonaniu, że zobaczą jakieś dziwadło wypychane na scenę raz na dziesięć lat i że to raczej jarmarczna ciekawość niż prawdziwe zainteresowanie jego muzyką przyciągnęła te tłumy", jak pisze Hopkins, cytując Elvisa.

Kiedy w końcu pojawił się na niej, na widowni wpierw zapanowała całkowita cisza, a potem wielki ryk radości. Część gości wstała z miejsc i ruszyła pod scenę, a część stanęła w przejściach, by lepiej widzieć. Wszystkie oczy utkwiły w Elvisie, który stał tam w bezruchu. Widać było po nim zdenerwowanie, a w jego oczach niepokój, świadczący o tym, że myśli intensywnie o czekającym go występie i zbiera się w sobie by wreszcie zacząć. "Jego napięcie było zaraźliwe, wkrótce wszyscy byliśmy zdenerwowani" - jak skomentował to ktoś z ekipy stojącej za kulisami (obawiano się, ze Elvis ucieknie ze sceny). Komik Sammy Shore zakończył swój pokaz, zgaszono światła i zaczęła grać Bobby Morris Orchestra. Wtedy Elvis przełamał się i zaczął śpiewać. Muzyka była zawsze dla niego lekarstwem na wszystko, a gorący aplauz, jakim powitała go widownia i jej szczere zainteresowanie pozwoliły by stres wkrótce całkowicie odpuścił. Wtedy dopiero, już po odśpiewaniu kilku piosenek, przywitał ponad dwutysięczną widownię. Tej nocy, kilka razy publiczność zgotowała mu owacje na stojąco, a na drugi dzień prasa rozpływała się w peanach pochwalnych, podkreślając mistrzostwo jego śpiewu, atrakcyjność i świeżość wyglądu oraz magię oddziaływania na publiczność. Parafrazując Toma Jonesa "Las Vegas było już gotowe na Elvisa". "Elvis był tam, gdzie powinien być. Jego obawy były niepotrzebne. Grał znakomicie przez 90 minut, a ludzie karmili się jego śpiewem" - jak zrecenzuje ktoś później. "Elvis jest nieziemski, to było jego własne wskrzeszenie" - napisał David Dalton z "The Rolling Stone". Jerry Hopkins tak opisuje ten występ:
"(...) Elvis wkroczył na środek sceny, chwycił w dłoń mikrofon i przyjął pozę z lat pięćdziesiątych, lekko uginając kolana. Zanim zdołał rozpocząć show, publiczność sprawiła, że zamarł*. Właśnie miał zaśpiewać pierwsze wersy, gdy uderzył go ryk z widowni. Spojrzał. Cała publiczność zerwała się z miejsc, żywiołowo klaszcząc i gwiżdżąc. Wiele osób stanęło na siedzeniach i wrzeszczało. I to wszystko, zanim jeszcze zdążył otworzyć usta".
* Gdy Elvis pojawił się na scenie najpierw zapanowała grobowa cisza, a gdy wziął do ręki mikrofon, na widowni zapanowała histeria - ryki, krzyki, wrzaski, ludzie targali się za włosy, wskakiwali na siedzenia, machali, miotali, dobiegali do sceny. Ten wybuch najpierw złowieszczo cichego tłumu spowodował, że Elvis zamarł (podobnie jak ekipa za kulisami), bo wszyscy oni zwątpili, czy to aplauz radości, czy dezaprobaty i za chwilę zechcą go zlinczować. W końcu Elvis zaczął śpiewać, a po każdej piosence dostawał olbrzymie wiwaty lub owacje na stojąco. Wtedy stało się dopiero jasne, że to radość i euforia. Było to o tyle zaskakujące, że tym razem to nie była nastoletnia publiczność lat pięćdziesiątych, a stateczna, bogata, elita narodu, głównie w wieku średnim i starszym, która pojawiła się w show roomie, otwartego właśnie najbardziej luksusowego hotelu świata.
"Po czterdziestu minutach od rozpoczęcia show, publiczność była nie do poznania - fryzury w nieładzie, przekrzywione krawaty, wszyscy zlani potem. (...) sala przypominała miejsce orgii albo co najmniej apogeum spotkania odnowy wiary zielonoświątkowców (...)".
Dyrekcja hotelu widząc reakcję publiczności, już w trakcie koncertu zdecydowała - chcemy Elvisa na dłużej. Vice Prezes International Hotel Alex Shoofey podczas tej nocy siedział właśnie przy kawie z menedżerem Elvisa, Tomem Parkerem i z każdą minutą upływającego show "zdawał się bardziej nieszczęśliwy" (jak napisał jeden z publicystów), wszystko dlatego, że podpisany kontrakt przewidywał tylko dwa tygodnie występów Elvisa i to z jednym koncertem dziennie. Postanowił więc kuć żelazo póki gorące. Natychmiast zwrócił się do Pułkownika z ofertą renegocjacji kontraktu. Ten z początku wahał się, sugerując Vice Prezesowi, by jeszcze poczekał z tą decyzją na kolejne występy Elvisa (choć moim zdaniem było to tylko taktyczne posunięcie), lecz Shoofey miał zmysł biznesowy, a to co zobaczył na scenie tylko utwierdziło go w przekonaniu, że kontrakt podpisano na zbyt krótki czas. Powiedział więc do Parkera "Wezmę tę szansę teraz" (czyli mówiąc po naszemu "zaryzykuję"). Natychmiast renegocjowano pierwszy kontrakt, przedłużając go o następne dwa tygodnie (razem miesiąc), dodając drugi koncert każdego dnia i podnosząc wynagrodzenie Elvisa do 125.000 dolarów za tydzień. Następnie spisano nowy kontrakt, obejmujący kolejne pięć lat występów Elvisa w International Hotel (od 1970 do 1974 roku), na ... poplamionym kawą obrusie, co było dość powszechną praktyką w dawnych czasach, kiedy to umowy handlowe ubijano w kasynach i hotelowych restauracjach. Umowa Elvisa została przedłużona na okres pięciu lat, w których Elvis będzie występował dwa razy do roku, w cyklach miesięcznych, dając po dwa koncerty dziennie, za co otrzyma milion dolarów rocznie. Poza tym hotel dawał Elvisowi kilka tysięcy dolarów dziennie w żetonach do kasyna, ale Elvis nie uznawał hazardu i nie chciał grać - mówił, że to wbrew jego przekonaniom i religii, którą wyznaje (jedno ze źródeł mówi o równowartości 6 tysięcy funtów).

Paul Lichter w książce "Elvis in Vegas" pisze, że Hotel zdecydował się na otwarcie showroomu z Barbrą Streisand, gdyż wszystko wskazywało, że jest to dobry wybór. Właśnie zdobyła Oscara i została uznana największą gwiazdą na świecie w tym momencie. Elvis nie był na scenie przed publicznością od dziewięciu lat (w zasadzie od 12, o czym wspominałam wyżej). Tymczasem w ciągu tygodnia Barbra Streisand grała do pustych miejsc, tylko w weekendy udało jej się zapełnić główną salę. Jednak balkon pozostawał zamknięty podczas całego jej przebiegu, tak w powszednie dni, jak i podczas weekendów. Hotel był zaskoczony, że linie telefoniczne dzwoniły bez przerwy w sprawie rezerwacji miejsc na pokazy Elvisa, a telefonów w sprawie rezerwacji miejsc na występy Streisand "była zaledwie mała strużka". Dalej pisze: "Barbra Streisand mogła być wielką gwiazdą, ale Las Vegas musiało dodać nowe słowo do swojego słownictwa - superstar [red. supergwiazda] - zdefiniowane przez Elvisa Presleya". W dniu jego pierwszego pokazu (31 lipca), w zasadzie wszystkie bilety do końca miesiąca, łącznie z miejscami na balkonie, zostały wyprzedane, a linie telefoniczne nie milkły. Popyt znacznie przewyższał podaż.

Choć Elvis tak bardzo obawiał się wystąpić w Las Vegas, to już sam jego przyjazd do miasta zwiastował, że raczej nie ma czego. Elvis przybył do International Hotel w Las Vegas 26 lipca 1969 roku. Tak jego przyjazd opisał jeden z dziennikarzy:
"Koła ruletki przestały się obracać, zamilkły automaty, stoły karciane nakryto zielonym suknem, a wszyscy ludzie od krupierów, kelnerek, bileterów, po graczy hazardowych i turystów ustawili się wzdłuż chodnika.
Nagle wielki ryk przetoczył się przez tłum, gdy konwój 20 limuzyn [red. którymi jechał Elvis ze swoją świtą] zbliżał się ku nim, wznosząc za sobą tumany piasku i pyłu.
To Elvis Presley przybył do miasta i jest tu by się zatrzymać. Las Vegas nigdy nie będzie już takie samo.
To było super-hiper, nawet w tym miejscu, które widziało już wszystko, ale było już tak zblazowane i znudzone, że nawet Frank Sinatra powodujący zamieszanie [red. Sinatra lubił w kasynie czasem komuś przyłożyć (pobić), co swego czasu było dodatkową atrakcją dla graczy], nie robił już wrażenia."
Zdanie "Las Vegas nigdy nie będzie już takie samo" okazało się prorocze. Stojące na pustyni miasto, położone w dużej odległości od innych większych ośrodków, było wyizolowane, dobrze nadzorowane i drogie. Dotąd stanowiło stosunkowo zamkniętą enklawę, głównie dla starszych wiekiem bogaczy i niewiele się w nim działo. Odkąd Elvis spędzał w nim dwa miesiące w roku, zaczęły tam zjeżdżać tłumy fanów z całego świata. Potrzebna była większa infrastruktura aby pomieścić i obsłużyć napływających do miasta gości. Tak Las Vegas zaczęło przeżywać swoje prosperity. Dzięki niemu rozkwitł też sam International Hotel, co skutkowało decyzją o jego rozbudowie - w 1975 roku oddano do użytku tzw. wieżę wschodnią, a w 1978 roku wieżę północną (notabene, której otwarcie miał uświetnić występ Elvisa, lecz już nie doczekał tego momentu). W ten sposób powiększono ponad dwukrotnie ilość miejsc hotelowych.

Elvis Presley był pierwszym artystą w historii kasyn i hoteli na świecie, który generował dochody w show-roomie. I to jeszcze jakie dochody! Tylko w 1969 sprzedaż z biletów dała 2 miliony dochodu (czyli półtora miliona zysku na czysto, odliczając jego honorarium). A ile milionów hotel zarobił tylko dlatego, że on tam był, na sprzedaży pokoi i pozostałych usług hotelowych (kasyno, restauracje, drink bary, itp.)? Pierwszy raz w historii zdarzyło się by co drugi gość hotelu wykupywał bilet na występ artysty w show-roomie. Zwykle był to niewielki procent, a resztę widowni stanowili ludzie spoza hotelu. Działo się tak ponieważ goście hotelowi mieli pierwszeństwo w zakupie biletów (polityka praktykowana na całym świecie), więc wielu zdesperowanych fanów, którym nie udało się zakupić biletów, decydowało się na pozostanie gośćmi hotelu. Dotąd hotele, w których znajdowały się kasyna dopłacały spore sumy do rozrywki, bo ta służyła tylko jako element uatrakcyjnienia pobytu graczy. Główny dochód generowały kasyna i usługowe zaplecze hotelowe.

Wyliczono, że w pozostałych siedmiu latach (1970-1976) dochód Hilton Hotel tylko ze sprzedaży samych biletów na show Elvisa wyniósł 43,7 mln dolarów, co odpowiada 171 milionom dolarów w dniu dzisiejszym (dokładnie na koniec 2015 roku). Budowa całego International Hotel pochłonęła 60 milionów dolarów. Zyski tylko ze sprzedaży biletów na występ Elvisa pokryły ponad 70% tej kwoty! Dodając do tego pozostałe zyski z goszczenia klientów, którzy pojawili się tu tylko z powodu Elvisa, jeszcze ją zwielokrotniły. Można więc śmiało powiedzieć, że Elvis "sfinansował" całą budowę hotelu ze sporą nadwyżką.

Podczas występów otrzymywał do dziesięciu owacji na stojąco, a bilety na jego pokazy wyprzedawano w ciągu pierwszych kilku godzin po otwarciu kas. Zainteresowani stali w kilkugodzinnych kolejkach. Sala w zasadzie była przygotowana na 2000 osób, lecz z powodu olbrzymiego zainteresowania Elvisem dostosowywano ją tak, by pomieściła 2200 osób. W kuluarach działy się dantejskie sceny, w walce o bilet na jego występ. Ludzie płacili nawet 200 dolarów łapówki obsłudze by uzyskać lepsze miejsce lub zostać w ogóle wpuszczonym, gdy w kasie zabrakło biletów (a brakło zawsze), podczas gdy oficjalna cena w zależności od show wynosiła tylko kilkanaście dolarów (17,50 $ za "dinner show", na "midnight show" były trochę tańsze - dane z 1969 roku, w późniejszych latach były droższe).

Glen D. Hardin, klawiszowiec Elvisa mówi:
"Mieli Straisand i nie mogli zapełnić tej cholernie wielkiej sali. A gdy grał Elvis, zawsze był komplet, raz za razem. Jego imię działało jak magiczne zaklęcie".
U Jerrego Hopkinsa możemy przeczytać:
"Fani przybywali aż z Europy i Australii. Pracownicy hotelu odbierali telefony z całego kraju od ludzi błagających o rezerwację miejsc, które już dawno się skończyły".
Fenomen Elvisa zaskakuje nawet zarząd International Hotel, składający się z ludzi, którzy o show biznesie wiedzą prawie wszystko:
"Elvis zmienia cały metabolizm hotelu. Jego wpływ jest widoczny szczególnie pod jednym względem - cały czas mamy komplet gości. Kiedy występuje ktoś inny, ludzie przylatują, oglądają show i odlatują. Tymczasem Elvis ma tak zagorzałych fanów, że kiedy przylatują, zatrzymują się u nas na dwa tygodnie (lub na tak długo jak Elvis daje tu występy) i przez ten czas oglądają każdy jego koncert". - Nick Naff
"Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Telefony dzwoniły cały dzień, a ludzie ustawiali się po rezerwację już od rana". - Emilio, kierownik hotelu, z 18 letnim doświadczeniem z salami koncertowymi Las Vegas.
Henry Lewin z Niemiec, wiceprezes Hotelu Hilton:
"Pierwszy raz spotkałem się z pułkownikiem Parkerem pięć godzin po przejęciu hotelu przez pana Hiltona. Przyjechałem w południe, a spotkanie z pułkownikiem miałem o 17:00, można więc sobie wyobrazić jaki był ważny. Tom Jones, Engelbert Humperdinck, czy Barbra Streisand, wszyscy oni są wielkimi gwiazdami. Jednak tylko jedno nazwisko potrafiło sprawić, że bilety wyprzedawały się na pniu, co do jednego. To nie zdarzyło się nigdy wcześniej i nie sądzę, by kiedykolwiek było jeszcze możliwe."
Po koncercie otwierającym jego występy w 1969 roku, Elvis Presley zagrał w International Hotel 57 kolejnych, w pełni wyprzedanych koncertów, łamiąc tym samym wszystkie dotychczasowe rekordy frekwencji w Las Vegas. Jego występy w ciągu jednego miesiąca obejrzało ponad 130 tysięcy osób (wcześniejsze Barbry Streisand, 60 tysięcy), a dla wielu nie starczyło już biletów - sala mogła pomieścić max 2200 osób. Od tego czasu trzykrotnie bił swój własny rekord: w lutym 1970 roku, sierpniu 1970 roku, a także w sierpniu 1972 roku. W 1977 roku nie dał w Hilton Hotel żadnego koncertu, ale miał tu powrócić w 1978 roku i wystąpić z okazji oddania do użytku wieży północnej, lecz plany te zniweczyło jego przedwczesne odejście. W 1969 roku (w późniejszych również) Elvis był artystą, który przyniósł największe zyski hotelowi, za co ten uhonorował go prezentem w postaci złotego pasa wysadzanego rubinami i szafirami, wartego (wtedy) ponad 10 tysięcy dolarów. Elvis będzie go potem zakładał do wielu jumpsuitów na scenie, a także nosił prywatnie.

Koncertując w Las Vegas, Elvis zamieszkiwał penthouse* o numerze 3000, położony na 30., ostatnim piętrze hotelu. Natomiast jego menedżer, Tom Parker, jeszcze w czasach gdy Presley występował w International Hotel, zagwarantował sobie wieloletnią umową bezpłatne użytkowanie apartamentu na czwartym piętrze, do stałego zamieszkiwania przez okrągły rok i korzystał z niego jeszcze długo po śmierci Elvisa, aż do połowy lat 80.

* Penthouse, to luksusowy apartament usytuowany na ostatnim piętrze budynku mieszkalnego (hotelu, apartamentowca), zwykle zajmujący całe piętro. Najczęściej największy ze wszystkich apartamentów w danym budynku, często dwupoziomowy, z dużym tarasem widokowym i różnymi luksusami (np. basen, sauna, jacuzzi, bar, bilard, sala do ćwiczeń itp.).

Gaża Elvisa wynosiła 100 tysięcy dolarów tygodniowo w pierwszym sezonie i 125 tysięcy dolarów w latach 1970 - 1974, co przeliczając na dzisiejsze pieniądze daje prawie 2 mln £ (wyliczenie na 1 stycznia 2010), za dwa występy dziennie, przez cztery tygodnie, dwa razy w roku. Pobił go tylko ekscentryczny Liberace (notabene Polak z pochodzenia), dobry znajomy i przyjaciel Elvisa, który w 1972 roku wynegocjował kontrakt na występy w tym obiekcie w wysokości 300 tysięcy dolarów za tydzień.

W Hilton Hotel w Las Vegas Elvis miał zaplanowane dwa kolejne występy, do których już nie doszło z uwagi na śmierć artysty. Pierwszym był koncert uświetniający otwarcie centrum konferencyjnego i hali sportowej Pavilon, w październiku 1977 roku. Drugim koncert inaugurujący otwarcie północnej wieży w 1978 roku. Otwarcie centrum konferencyjnego i hali sportowej Pavilon w październiku 1977 roku, miało być jedynym show Elvisa Presleya w 1977 roku w tym miejscu. Wycofano się z wszystkich regularnych sezonów wcześniej rozważanych, jak w jednym z wywiadów wyjaśnił wiceprezes hotelu Hilton, Henri Lewin:
"Odpuściliśmy wcześniejsze planowane występy, ponieważ chcieliśmy, żeby to była najświetniejsza inauguracja w historii. Szykowaliśmy się na październik".
Mimo iż minęło już tyle lat od śmierci artysty, to wciąż zaznacza się tu jego trwały wpływ na miasto. Ludzie ciągle pielgrzymują do miejsca, które ożywił ich idol i starają się chłonąć wszystko co ma jakikolwiek związek z Elvisem. Sobowtóry Elvisa występują we wszystkich prestiżowych hotelach, np. w Flamingo Hotel, Harrah Hotel, Planet Hollywood. Można też wynająć ich na różne imprezy, a nawet wziąć ślub w specjalnej kaplicy, gdzie do ołtarza pannę młodą poprowadzi "Elvis". Co roku w Las Vega odbywa się festiwal Elvisa Presleya, połączony z paradą, na który burmistrz miasta wraz z małżonką przyjeżdża różowym Cadillakiem, prowadzonym przez sobowtóra Elvisa. W Hard Rock Cafe jest ekspozycja z pamiątkami po Elvisie (złote płyty, jego pasy, roztrzaskana gitara oraz telegram Elvisa i jego menedżera Parkera do The Beatles). Na słynnej Alei Gwiazd, najczęściej odwiedzaną gwiazdą jest ta upamiętniająca Elvisa (poświęcę jej oddzielny post). Miasto ciągle zarabia na sławnym artyście.

Rok po śmierci Elvisa w hotelu odsłonięto jego pomnik, w formie statuy z brązu. Początkowo stał wewnątrz hotelu, później przed hotelem, a teraz ponownie przeniesiono go do wewnątrz.

Niedawno Westgate Las Vegas Resort (dawniej International Hotel) ogłosił swoje plany współpracy z Muzeum Graceland, w ramach której w hotelu ma powstać stała wystawa pamiątek po Elvisie. To się już dokonało. Została otwarta 26 kwietnia 2015 roku, jest czynna od 10:00 do 22:00, a bilet kosztuje 22 $. Obecnie znajduje się na niej około 300 pamiątek po artyście.

*      *      *
*      *
*

Ex Post

Informacje uzupełniające (22 grudnia 2021 roku):

Wystawę wspomnianą w ostatnim akapicie otwarto 23 lub 26 kwietnia 2015 roku (niezgodność źródeł). Miała być pierwszą stałą ekspozycją pamiątek po Elvisie poza Graceland, a pierwszy okres jej trwania ustalono na dziesięć lat (później miał być przedłużany na kolejne, o ile zainteresowanie utrzyma się na poziomie opłacalnym dla obu stron - hotelu i EPE).

Tak się jednak nie stało. Zamknięto ją niecały rok później, w marcu 2016 roku. Kością niezgody, jak to zwykle bywa, stały się pieniądze. Graceland bardzo się zdziwiło, kiedy zamiast oczekiwanego wpływu na konto, otrzymało od hotelu aneks do umowy i wezwanie do zapłaty. Hotel wystawił aneks do umowy, w którym zażądał zwrotu poniesionych kosztów, twierdząc, że zainwestowali miliony dolarów w dekorację. Westgate, do czasu uregulowanie rzekomych długów, zajął eksponaty wystawy i wyrzucił pracowników ją obsługujących. Kiedy EPE zjawiła się po pamiątki, odmówił ich wydania. Sprawa stanęła na wokandzie. Jednak nie udało mi się dotrzeć do jej finałowego rozwiązania, ponieważ obie strony skrzętnie ukrywają ten konflikt ze względów wizerunkowych.

*
*      *
*      *      *

Część korespondencji między International Hotel a Elvisem i jego menadżerem, poprzedzająca zawarcie umowy. Klip oraz zdjęcia z uroczystego podpisania pierwszego kontraktu Elvisa z Hotelem International, w dniu 26 lutego 1969 roku. Ponoć było to tylko markowane na potrzeby filmu reklamowego, a właściwy kontrakt podpisano dopiero w kwietniu

Trzy zdjęcia renegocjowanego kontraktu Elvisa w noc jego pierwszego występu (umieściłam aż trzy fotografie ponieważ na każdej z nich inna część tekstu jest lepiej widoczna)*

* Zwróćcie uwagę na datę, na serwecie jest wyraźnie napisane "30 lipca 1969", tymczasem prawie wszystkie źródła podają, że do renegocjacji kontraktu doszło w noc pierwszego występu Elvisa, co miało miejsce dopiero dzień później - 31 lipca 1969! Kilka źródeł podaje jeszcze późniejszą datę - następny dzień po koncercie, co by oznaczało 1 sierpnia 1969 roku.

W związku z tym mamy trzy możliwości:
1) zwykła pomyłka w dacie, zamiast 31 lipca wpisano 30 lipca (Shoofey nie zreflektował się, że to już kolejna noc),
2) kontrakt faktycznie spisano dzień wcześniej, np. po nocnej próbie Elvisa z muzykami,
3) Elvis dał pierwszy koncert już 30 lipca (np. Barbra Streisand kończyła swój sezon koncertowy występem "Dinner Show" o 20:15, a w nocnym "Midnight Show", o północy wystąpił już Elvis), a w źródłach jest po prostu błąd, który wszyscy powielają od lat (bo wszyscy czerpią od lat z tego samego źródła, z uwagi na brak alternatywy).

Hotel International w Las Vegas w lipcu 1969 roku oraz bilbordy reklamowe, umieszczone na znaku hotelowym, reklamujące kolejno występy: Barbry Streisand, Barbry Streisand i Elvisa Presleya oraz Elvisa Presleya

Barbra Streisand podczas swoich występów w International Hotel, w lipcu 1969 roku (niestety, są zdjęcia z jej występów, ale z niesprecyzowaną datą, więc nie wiadomo, czy jest to zdjęcie z koncertu, na którym był Elvis z żoną). Elvis z żoną Priscillą na przedostatnim koncercie Barbry Streisand w International Hotel w Las Vegas, w dniu 29 lipca 1969 roku

Telegram jaki Elvis wraz z Colonelem (menadżerem) przesłali do Barbry Streisand, na dzień przed rozpoczęciem przez nią występów w International Hotel w Las Vegas (od 2 do 30 lipca 1969 roku). W zwyczaju hotelu było, aby na menu showroomu pojawiało się zdjęcie artysty, który wystąpi podczas Dinner Show lub Midnight Show w danym dniu. Menu było minimalistyczne (jak ktoś chciał skorzystać z pełniejszej oferty miał do wyboru kilka innych restauracji hotelowych), gdyż stanowiło tylko dodatek do pokazu. Na zdjęciu, obok telegramu, menu z Barbrą Streisand, a poniżej z Elvisem Presleyem

29 sierpnia 1969 roku, następnego dnia po zakończeniu swoich pokazów, Elvis z żoną, ojcem i kilkoma osobami ze swojej świty, udał się na koncert Nancy Sinatry, która była kolejnym artystą zabukowanym na występy w show-roomie. Zdjęcia sprzed występu, w trakcie i po (na bankiecie). Był tam również Frank Sinatra, ojciec Nancy Sinatry, która partnerowała Elvisowi w jednym z filmów ("Speedway", 1968). Na bankiecie był też jeszcze jeden znamienity gość, już wtedy człowiek legenda - Fred Aster - znany przede wszystkim ze swojego tańca i stepu. Elvis bardzo go cenił, sam zresztą też świetnie stepował. Na ostatniej grupie zdjęciowej możemy zobaczyć jak składa pokłon w hołdzie Fredowi Asterowi.

Karta potwierdzenia lub odrzucenia rezerwacji, którą odsyłano do ludzi rezerwujących występy Elvisa telefonicznie lub listownie. W przypadku przyznania rezerwacji była jednocześnie biletem wstępu i to z nią należało się zgłosić na występ Elvisa w show roomie hotelu

Pas Gold Attendance, który Elvis otrzymał od International Hotel, za pobicie wszelkich rekordów frekwencji gości na pokazach w show-roomie

Las Vegas w 1974 roku - Hotel Hilton (jeszcze z jednym skrzydłem) i reklama koncertów Elvisa sfilmowana z okien samochodu

Odsłonięcie przez Vernona (ojca Elvisa) i Priscillę (ex-żonę Elvisa) pomnika - statuy z brązu Elvisa Presleya w Hilton Hotel, 9 września 1978 roku oraz zdjęcia statuy wewnątrz hotelu i na zewnątrz w późniejszych latach. Oczywiście na tablicy jest błąd, Elvis dał tam 637 koncertów, a nie 837. Amerykanie i ich dokładność!

Priscilla (ex-żona) i Lisa Marie (córka) otwierają wystawę w Westgate Hotel (dawny International), 26 kwietnia 2015 roku

A tutaj fajny film z International Hotel, który przeniesie nas do lipca 1969 roku i ówczesnej atmosfery w tym miejscu. Nie ma na nim Elvisa, przez cały czas pokazywany jest showroom z gośćmi

A tutaj świetny klip z International Hotel w Las Vegas, gdy po występie Elvisa spuszcza się kurtyna i można podejrzeć co dzieje się dalej

P. S.
Więcej informacji i zdjęć o Elvisie występującym w Hilton Hotel w Las Vegas oraz o samym hotelu tu: "Muzycy i artyści towarzyszący Elvisowi w Hilton Hotel w Las Vegas 1968-1977" oraz w poście "Ile koncertów dał Elvis w Las Vegas w latach 1969 - 1977?".



Rozbieżności źródłowe:

Jeśli chodzi o informacje na temat aktywności Elvisa w International Hotel przed jego pierwszym koncertem, w dniu 31 lipca 1969 roku, źródła powołują wszystkie możliwe daty, przypisując im wszelkie zdarzenia, przy czym każde z nich inaczej (pod inną datą). I nie chodzi tu bynajmniej o materiały z miejsc mało wiarygodnych, tylko tych uważanych za najbardziej rzetelne.

Nie będę wymieniać szczegółowo, kto, gdzie, co i kiedy napisał, czy powiedział w temacie, bo jest tego zbyt wiele (zresztą nie wszystko mam odnotowane, korzystam też z własnej pamięci). Podam tylko czego dotyczą. I tak:

1. Przyjazd Elvisa do Las Vegas - 24, 25, 26 lipca 1969.

Osobiście skłaniam się do daty 26 lipca. W jednej z gazet spotkałam artykuł dziennikarza, który został przez redakcję specjalnie oddelegowany do Las Vegas. Miał tam czatować na pojawienie się Elvisa, przygotować materiał z jego przyjazdu i szybko przesłać do gazety (cytat z tego artykułu jest w treści postu). Jego zdaniem Elvis przybył do Las Vegas 26 lipca.

2. Prywatne spotkanie z Barbarą Streisand - 24, 25, 26, 28, 29, a nawet 30(!) lipca 1969.
Tutaj skłaniam się do daty 28 lipca. W wielu źródłach spotkałam dwie informacje. Jedna mówiła, że Elvis już jakiś czas był w hotelu zanim poszedł na spotkanie z Barbrą (niektóre źródła podają, że zrobił to już pierwszego lub drugiego dnia pobytu, to mało prawdopodobne), a druga, że na tym spotkaniu Barbra zaprosiła Elvisa na swój koncert następnego dnia. Po koncercie w dniu 29 lipca, na którym przypuszczalnie był Elvis, zagadnięto Barbrę jak znajduje wielką salę showroomu (w kontekście pustych miejsc na jej występach). Powiedziała wtedy, że jest zbyt duża jak na taki hotel (z kasynem) i trudno jest ją zapełnić. Dodała też, że właśnie rozmawiała o tym z Elvisem poprzedniego dnia i on ma takie samo zdanie. Poza tym 28 lipca, jest datą najczęściej wskazywaną (co oczywiście nie musi nic znaczyć).

3. Elvis na koncercie Barbry Streisand w showroomie - 25, 28, 29, 30 lipca 1969.

W kilku miejscach trafiłam na informacje, że Elvis poszedł na jej koncert dzień po prywatnym spotkaniu i był to jeden z jej ostatnich występów, lecz nie ostatni. Zatem data 30 lipca odpada, 25 lipca w zasadzie też, bo nawet jeśli byłby już wtedy w Las Vegas, to mało prawdopodobne by od razu udał się na jej koncert. Poza tym można spotkać sformułowania typu "tuż przed swoim występem", "na krótko przed swoim występem", co raczej dzień 25 lipca wyklucza, zwłaszcza w sytuacji, gdy dzień przed tym koncertem mieli prywatne spotkanie w hotelu (a skoro go jeszcze nie było, to jak mogli się spotkać?). Autorzy "Day by day", sugerują z kolei, że Elvis mógł być nawet na kilku koncertach Barbry, co jeszcze bardziej rozmydla fakty.

4. Koncert zamknięty dla publiczności, poprzedzający ten pierwszy, oficjalny z 31 lipca 1969.

Pojawia się też informacja, że 29 lipca Elvis wystąpił na zamkniętym show, tylko dla gości ze specjalnymi zaproszeniami (z wyłączeniem publiczności), po czym wydał bankiet powitalny z okazji swojego pojawienia się w hotelu, powrotu do koncertowania na żywo oraz rozpoczęcia pokazów w International Hotel. O tym fakcie milczą w zasadzie wszystkie źródła, poza dwoma. Być może tego dnia, 29 lipca, faktycznie odbył się jakiś kameralny koncert dla zaproszonych gości poza głównym showroomem (International miał wiele takich sal, w tym ballroom, gdzie zwykle odbywały się krótkie spotkania z prasą), połączony z bankietem, wykluczyć nie można.

Mogło także dojść do pomyłki autora lub przy składaniu druku. Jest też wysoce prawdopodobne, że pomylono 29 lipca z 29 sierpnia, kiedy Elvis był na koncercie, a następnie bankiecie Nancy Sinatry. Najlepszym tego przykładem są zdjęcia Elvisa w showroomie, gdzie nagminnie opisuje się je w zależności od potrzeb, raz jako "Elvis na występie Barbry Streisand", innym razem jako "Elvis na występie Nancy Sinatry". Lub myli się jedne z drugimi i te z koncertu Streisand, opisywane są jako z koncertu Nancy Sinatry, a z koncertu Nancy, jako z Barbry Streisand. Taką sytuację zobaczycie np. na stronie australijskiej, która uchodzi za jedno z rzetelniejszych źródeł.

5. Koncert z 31 lipca dla publiczności, czy zamknięty, tylko dla osób z zaproszeniami.

Pierwszy występ Elvisa, w dniu 31 lipca 1969 roku, według jednych źródeł miał być właśnie tym zamkniętym koncertem tylko dla zaproszonych (bez udziału publiczności), co by mogło tłumaczyć informację z punktu 4, przy założeniu, że błędnie podano datę 29 lipca, zamiast 31 lipca. Według innych, publiczność była, aczkolwiek gro gości stanowili faktycznie ludzie z zaproszeniami. No i na logikę, balkon był czynny, wypełniony po brzegi ludźmi i nie sądzę by tam zasiadały także VIP-y z zaproszeniami. Zatem raczej to nie był koncert zamknięty.

Oczywiście najbardziej prawdopodobne daty zostały wytypowane niejako na drodze dedukcji i nie należy ich traktować jako potwierdzonych w 100% faktów. Niezaprzeczalnymi faktami są natomiast wymienione tu zdarzenia, które rzeczywiście miały miejsce, z wyjątkiem opisanego w punkcie 4 (tylko w dwóch źródłach spotkałam taką informację, więc nie wiadomo, czy taki zamknięty dla publiczności koncert w ogóle miał miejsce).


piątek, 5 sierpnia 2016

Elvis i instrumenty - gitary

Najbardziej znanym instrumentem kojarzonym z Elvisem Presleyem jest oczywiście gitara. Był to też pierwszy* instrument jaki dostał w swoim życiu. W styczniu 1946 roku wybrał się z matką do domu towarowego Tupelo Hardware w Tupelo, gdzie wówczas mieszkali (w 1948 roku przeprowadzili się do Memphis, gdzie Elvis mieszkał już do śmierci). Gladys miała mu wtedy kupić wymarzony prezent na jedenaste urodziny. Nie był to wcale rower, jak informują chyba w większości źródła, tylko karabin (więcej o tej historii przeczytacie w poście "Rower czy strzelba?"). Gladys jednak ten pomysł się nie podobał. Summa summarum w końcu udało jej się nakłonić Elvisa do zmiany decyzji (przy wydatnym współudziale pracowników sklepu) i w rezultacie Elvis wybrał gitarę. Notabene gitara też znajdowała się wśród pozycji, o których marzył mały Elvis, zaraz za karabinem i rowerem, w tej kolejności. 
 
* Albo drugi instrument. Pierwszym prawdopodobnie był flet prosty, jak wspomina jedna z biografii Elvisa, w której czytamy, że matka Elvisa (Gladys), zaprowadzała go do kogoś na lekcję gry na flecie. Aczkolwiek czy był to instrument Elvisa, czy tylko pożyczony, nie wyjaśniono.  

Kiedy Elvis dostał gitarę, prawie się z nią nie rozstawał. Opisywałam to już w poście "Zwiastuny wielkości", ale przypomnę kilka faktów. Początkowo kilka lekcji miał mu dać miejscowy proboszcz, czy dał w rzeczywistości tego nie wiemy na pewno, gdyż źródła, co do tego nie są zgodne. Natomiast wiemy, że kilka podstawowych chwytów pokazali mu wujkowie - Johnny Smith (brat matki) i Vester Presley (brat ojca), którym instrument ten nie był obcy. Reszta to jego charyzmatyczna praca oparta głównie na grze ze słuchu. Był samoukiem. Doszedł jednak do takiej perfekcji, że zadziwiał swoją grą nawet innych muzyków. Kilka lat później, podczas jednego z jego pierwszych koncertów w 1954 roku, Johnny Cash, kolega Elvisa z Sun Studio, powiedział o jego grze:
„Presley nie mówił dużo. Ale nie musiał. Dzięki swojej charyzmie potrafił skupić na sobie uwagę wszystkich. Tamtego wieczoru obserwowałem przede wszystkim jego grę na gitarze. Elvis był niesamowicie dobrym gitarzystą rytmicznym. Zaczynał ‘That’s All Right (Mama)’ jedynie od wokalu i gitary akustycznej, a robił to tak, że żadne inne instrumenty nie były potrzebne”.
Z kolei jego rówieśnicy oraz ludzie, którzy mieli możliwość przysłuchiwania się grze młodego Elvisa, mówili że radził sobie fantastycznie, z każdym dniem grając coraz lepiej. W końcu grał tak dobrze, że ilekroć zasiadł gdzieś pod drzewem grając i śpiewając, zaraz zewsząd schodzili się ludzie, przybiegały dzieci i młodzież. Kuzyn Elvisa, Herschell Presley, który bardzo często bywał u Presleyów (mieszkał z rodzicami poza Tupelo, jednak prawie codziennie zabierali się szkolnym autobusem w odwiedziny do Presleyów w Tupelo), tak to wspomina ten czas:
"Jeździliśmy do Tupelo szkolnym autobusem. Odwiedzaliśmy rodzinę Elvisa, chodziliśmy na występy, tłukliśmy się i co tylko. Elvis wszędzie nosił tę starą gitarę. Uwielbiał ją. Przez większość czasu miała nie więcej jak trzy struny, ale on robił z nią cuda!"
Elvis od dziecka nie grał na gitarze zbyt delikatnie, toteż cieńsze struny (wiolinowe) od razu pękały. W późniejszych latach, to był główny zarzut jaki stawiał mu Scotty Moore. Twierdził, że Elvis byłby także świetnym gitarzystą klasycznym, gdyby bardziej "szanował" struny, ale Elvis już do końca życia grał ostro. Przepełniał go rytm i chyba nie potrafił inaczej, w każdym razie nie w twardych, rockowych utworach, bo przy balladach nie miał problemu z delikatną i subtelną grą.

Długo nie rozstawał się ze swoją pierwszą gitarą. Był to instrument, na którym uczył się pierwszych akordów i kształtował swój własny styl. To właśnie na niej grał razem z przyjaciółmi po przenosinach do Memphis i prawie każdego dnia zabierał ją ze sobą do szkoły. Gitarę tę możemy również usłyszeć na pierwszych nagraniach Elvisa (płytach) z Sun Records.

Elvis grywał na różnych gitarach. Podczas koncertów w latach pięćdziesiątych, głównie na rytmicznej. Natomiast w latach 60. i 70. na scenie, gitara służyła mu przede wszystkim za rekwizyt. Rzadko kiedy zagrał na niej cały utwór (w roku 1969 i 1970 jeszcze tak, później już tylko sporadycznie). Elvis grał dobrze zarówno na gitarach akustycznych jak i elektrycznych, a w ramach tych dwóch grup prawie na wszystkich ich typach. Podobno nawet na barokowej.

Hirek Wrona (polski dziennikarz telewizyjny i radiowy, niezależny publicysta, także DJ) w wywiadzie poświęconym Elvisowi, jaki udzielił internetowemu Enter The ROOM (magazyn online o kulturze i pozytywnym stylu życia), podkreślił:
"Jak nikt inny potrafił przełożyć język czarnej muzyki na biały kolor skóry. Moim zdaniem on całe życie śpiewał czarną muzykę. Na bardzo ważną rzecz zwrócił uwagę Johnny Cash w swojej autobiografii. Wspomniał, że Presley był znakomitym gitarzystą. W ogóle się o tym nie mówi. Johnny Cash podkreślił to później jeszcze kilka razy. On był niesamowitym muzykiem. Miał doskonały słuch, potrafił zagrać piosenkę, którą słyszał w życiu tylko raz."
Na której z gitar grał najlepiej? Jak zwykle zdania wśród znawców są podzielone. Z całą pewnością był niekwestionowanym mistrzem gry rytmicznej, chociaż zdaniem chyba nawet większości gitarzystów na basie grał lepiej niż na tradycyjnej gitarze akustycznej (sześciostrunowej).

Natomiast co ciekawe, nie trafiłam na zdjęcie Elvisa z gitarą siedmiostrunową. Może dlatego, że w Stanach ona nigdy nie była popularna. Gitara siedmiostrunowa pochodzi z Rosji (dlatego nazywana jest też "rosyjską" lub "cygańską"). Do Ameryki trafiła pod koniec lat 30. XX wieku, a spopularyzowana została dopiero w latach 90. XX wieku. 
 
*      *      *
*      *
*
 
Ex Post
 
Ostatnie ustalenia (28 maja 2021 roku):
 
Tak, pierwszych kilku lekcji gry na gitarze udzielił Elvisowi Brat Frank Smith, który był pastorem Assembly of God Church w East Tupelo. To pewna informacja, ponieważ pochodzi z e-maila od Elvis Presley Birthplace.
 
*
*      *
*      *      *

Elvis grający na gitarze basowej w filmie, studiu i w domu (na sofie w pokoju dziennym). Podczas nagrań sesyjnych, o ile Elvis decydował się grać na gitarze, była to gitara tradycyjna, ale podczas słynnej sesji nagraniowej u niego w domu, w pokoju "Dżungla", grał na gitarze basowej

Elvis przy gitarze z dwoma gryfami. O ile dobrze pamiętam również pojawiła się przynajmniej w jednym filmie

Elvis grający na gitarze dwunastostrunowej. Większość zdjęć pochodzi z filmu "Spinout", gdzie gitara ta pojawiała się w wielu scenach

Elvis grający na odmianie gitary akustycznej Arch Top, zwanej również "orkiestrową", "gibsonką" lub "Hollow Body". W dużym skrócie, gitara ta ma charakterystyczne pudło rezonansowe - wypukłe obustronnie (brzegi są węższe), a zamiast otworu rezonansowego w części przedniej, są dwa mniejsze w kształcie stylizowanej litery "f"

Elvis grający na różnych gitarach tradycyjnych sześciostrunowych (zwykłych i elektrycznych) w różnych okresach swojego życia i w filmach

 
Tutaj zdjęcie Elvisa grającego na ciekawej gitarze - z wydłużonym gryfem. Wydłużony gryf to sprawa normalna w gitarach basowych, ale rzadko jest stosowany w sześciostrunowych

Schody w posiadłości Graceland, na których wyeksponowano kilkanaście gitar Elvisa oraz ... skrzypce(!) 

Zastanawiają mnie te skrzypce na schodach. Czyżby Elvis też na nich grał? Z pewnością niejeden raz miał skrzypce w ręce i próbował się zmierzyć z tym instrumentem, jak i z wieloma innymi, ale dlaczego znalazły się akurat na tej ekspozycji? W każdym razie nigdzie nie spotkałam informacji by był to instrument, który opanował na tyle biegle by na nim grać.

Wiem, że zostały umieszczone specjalnie, tylko nie wiem dlaczego. Tak przynajmniej wynikało z opisu EPE, która tę ekspozycję zrobiła. Sama zwróciła na nie uwagę, ale zamiast wyjaśnienia napisała coś w tym stylu "odwiedź Muzeum Graceland, a dowiesz się wszystkiego" i tu pojawił się link do strony, gdzie rezerwuje się bilety.

Niemniej Elvis był faktycznie właścicielem skrzypiec Stradivarius. Nie wiem tylko czy oryginalnych czy kopii, bo różnie się podaje. Zawsze myślałam, że to tylko kwestia inwestycji czy kolekcjonerstwa, lecz po tej ekspozycji nie jestem tego już taka pewna. W końcu z jakiegoś powodu ustawiono je wśród gitar, na których grał.

Ex Post (12 czerwca 2022 roku) - jeśli chodzi o skrzypce, patrz post "Elvis i instrumenty - skrzypce".